Kącik WEGE :-)

O właśnie skąd? Pewnie ze 2 zł za sztukę zapłaciłaś  😁 Ja chcę przepis na sos!!!!!!!!!
Patrzcie, jaki przepis znalazlam na sosik beztluszczowy i vegan do roznych potraw. Bede probowac!

http://blog.fatfreevegan.com/2013/05/cheesy-cauliflower-sauce.html

Meise oj zazdroszcze ci tych szparagow... Dzisiaj odkopalam w zamrazarce moje- biale. Niestety umarly i nie nadawaly sie do zjedzenia. Bede plakac  😕
ooo, jaki sos!!! Cos zdecydowanie dla mnie, bo uwielbiam cauliflower cheese!!  😍  😀
Widzę że jeszcze chwila, a będziemy dyskutować o New World Order 😉
Szczerze?  Ja jestem z Rul. Wystarczy wiedzieć nieco więcej o makroekonomii, mechanizmach rynku jako takiego i o lobbingu, liznąć nieco socjologii, kojarzyć coś tam z marketingu, a teorie spiskowe pryskają jak bańki mydlane. Otwarty umysł trzeba mieć w obie strony 😉

Pandurska, o, ekstra sos! I kolejny blog do subskrypcji.
A miałam was już wcześniej pytać, czy macie jakieś ulubione kulinarne blogi, na które zaglądacie... Jako wege-świeżak niestrudzenie poszukuję inspiracji, anglojęzyczne strony też mile widziane 🙂
Z moich ostatnich odkryć lubię ten: Healthy. Happy. Life.
Meise, wprawdzie pisałam jakis czas temu, że rozmowa o przepisach mnie nudzi, ale... wow! Ten sos! Mniam! 😜

Ludziom wygodniej i "bezpieczniej" żyć w bańce mydlanej do której nie dopuszczają informacji o ziołach, terapiach alternatywnych, gazie łupkowym, szczepieniach. Nie trzeba myśleć, kombinować, poszukiwać, dokształcać się, wystarczy wziąć tabletkę i mamy wspomniany swoisty Matrix. W szkole o tym nie uczą, system edukacji dąży do totalnego zidiocenia społeczeństwa bo przecież takim lepiej sterować.

Pozostaje selekcjonować informacje z tego szumu informacyjnego, albo wziąć zieloną tabletkę, która wiemy czego jest symbolem 😉

p.s. co do szczepionek dla dzieci - koleżanka urodziła zdrową córeczkę, 10 pk. i po 3 miesiącach po szczepieniu nastąpiło uczulenie i maleńka zmarła.

Kiedyś w szkole rodzic w szkole, który nie godził się na fluoryzację był niemal wyklęty. Na wsi nadal pokutuje takie przekonanie. Wystarczy jednak poczytać o fluorze i ... :] Podobnie aspartam (masa produktów spożywczych i leków ma go w składzie), a jakoś bardzo tego nie nagłaśniają? Czemu? Pytań jest więcej...

Czasami patrzę na ten świat i mam wrażenie, że sama instytucja i funkcjonowanie państw, unii, wojna, pokoj, wyścig zbrojeń itp. jest ustawiany przez podmioty nadrzędne (potentatów światowych?...każdy może wstawić tu, co zechce). My w hierarchii jesteśmy najniżej więc czemu miałby się ktoś nami przejmować?

ale "niestety" powrócę jeszcze na chwilę do tego tematu. kurcze, może załóżmy jakiś osobny wątek, żeby tutaj nie oftopić za dużo? Jakis "matrix" albo "iluzja, a rzeczywistość" albo "alternatywne sposoby na życie" :P
Póki jesteśmy tutaj: ale jak to wygodniej i bezpieczniej? Może gdyby spróbowali otworzyć oczy, zobaczyliby, że po drugiej stronie barykady żyje się o niebo bardziej komfortowe 😉 Chodzi mi tutaj o poczucie szczęścia i wolności. Nie wiem na ile mogę się posunąć w rozważaniach tutaj na forum, na ile zostanę zrozumiana, ale... Taki przykład. Jakieś powolne "budzenie się" następowało u mnie od dłuższego czasu (to bardzo dluga historia), ale mozna powiedzieć, że punkt przełomowy miał miejsce w zeszłym roku po spotkaniu z pewnym Niemcem. to było seminarium. mniejsza o to, czego ściśle dotyczyło... w kazdym bardzo razie to było jak wyważenie drzwi jednym kopem, za którymi kryło się... niewiadome. Bardzo mnie fascynowało, co tam się znajduję, zaczęłam wszystko analizować, zastanawiać się, łaczyc fakty, czytac, dyskutować i... doznałam szoku 😲 z jednej strony to było coś niesamowitego, a z drugiej czułam się totalnie rozbita, przez kilka dni czułam się jak w mentalnej plaźmie, nie wiedziałam kim jestem, gdzie jestem i o co chodzi. czułam się jakby "poza rzeczywistością". Od niewyobrażalnych ataków paniki do niewyobrazalnej euforii (stara ja chyba walczyla z nową mną 😉). Z jeden strony było to fascynujace, a z drugiej wiedziałam, że musze "to" jakoś ogarnąć. Zaczęłam więc jeszcze więcej szukać, wiecej czytac. Poszłam w stronę regularnej medytacji, przeszłam na weganizm, zaczęłam pracować z czakrami (własnymi) i np. przestałam uzywac fluoru wlasnie 😉 Zaczełam stosować wszystko to czego się dowiedziałam, nauczyłam, w co wierzyłam; zmieniłam o 180 stopni swoj sposob rozumowania i postepownia, usunęłam pewne utarte frazesy i słowa ze swojego slownika i głowy, zaczełam pilnowac, zeby nie dopuszczac ZADNEJ negatywnej mysli do swojej głowy. I wiecie co? Moje zycie uległo niewyobrazalnej zmianie 😉 Stare sprawy zaczeły sie oczyszczac, pojawiły sie nowe mozliwosci, które skrupulatnie wykorzystywałam, z mojeogo zycia zaczał znikac strach. Jasne, że nie od razu Rzym zbudowano, masę spraw musialam ciężko przerabiać, bo kosztowało mnie masę wysiłku, lez i bólu. Ale ja wiem, że nic sie nie dzieje bez przyczyny 😉 Nie bez przyczyny jestem teraz tu gdzie jestem, poznaje pewnych ludzi, oni pokazuja mi nowe alternatywy, czegos mnie ucza. Ja w ogole wiem, ze nic sie nie dzieje bez przyczyny. Wiem, że jeszcze parę spraw do przerobienia przede mną, ale pięknie jest wiedzieć PO CO 🙂
Wybaczcie moje małe zagalopowanie się... Ale może to kogos zainspiruje do czegoś 😉 w temacie inspiracji: az sobie obejrze na YT jakis filmik Bentihno Massaro- takich pozytywnych ludzi chcę spotykać na swojej drodze (taka jest moja intencja, więc... wypatruję smiało 😉)

edit. jeszcze w temacie terii spiskowych 😀 to moim zdaniem temat rzeka, a nie temat na 'tak albo nie'. Swiat nie jest czarno biały. Tu jeszcze jest kwestia co dla ciebie jest fundamentem swiata (nazwijmy to z grubsza swiatem 😉)- dualnosc czy jej brak (jednia). Potem kwestia tego, po co istnieje zło na świecie? I czy naprawde istnieje dobro i zlo? Wszystko jest "po coś". Elita rządząca światem istnieje i to jest fakt. Ale to jest spłycenie tematu, że aż boli 😉 Teraz jeszcze kwestia po co istnieje? I kolejna kwestia: czy ona MNIE nadal cos jeszcze robi? Jeśli nie to... pamiętajmy, że energia podąża za uwagą. O! Takie podsumowanie! Energia podąża za uwagą. Ciekawe czy rozumiecie o co mi chodzi 😉
Meise świetnie! No to się w końcu doczekamy fajnego bloga 🙂 a tak w ogóle to Ty jesteś weganką czy wegetarianką? Bo cały czas myślałam, że tą pierwszą a potem zwątpiłam (nie wiem czy słusznie! 😉)
Ciągnę potężny offtopic, ale niechaj będzie  🙇

wendetta, nada, pandurska, demon, ja tyż z tych rytmów  😉
Warto poszerzać horyzonty i otwierać umysł. Sama tego nie planowałam, nie dalej jak trzy lata temu mi się życie i postrzeganie świata o 180* zmieniło.

Wendetta, w Madrycie też freeganizmu próbowałam, choć na krótką metę raczej i z doskoku jedynie.

Meise także jestem za blogiem. Chętnie będę wpadać i się inspirować.


ale "niestety" powrócę jeszcze na chwilę do tego tematu. kurcze, może załóżmy jakiś osobny wątek, żeby tutaj nie oftopić za dużo? Jakis "matrix" albo "iluzja, a rzeczywistość" albo "alternatywne sposoby na życie" :P

Póki jesteśmy tutaj: ale jak to wygodniej i bezpieczniej? Może gdyby spróbowali otworzyć oczy, zobaczyliby, że po drugiej stronie barykady żyje się o niebo bardziej komfortowe 😉


Ja jestem przeciwna nowemu wątkowi, nie mam siły i ochoty na przepychanki wypaliłam się ostatnio na dzieciowym.
Problem tkwi w tym, że ludzie nie czytają tego co piszesz, nadinterpretują  twoje słowa, albo kompletnie je przekręcają, a później musisz 10 x  cytować siebie samego  😉.
Słowem pisanym nie otworzysz oczu, trzeba złapać za rękę ( czasami na siłę jak bardzo zależy Ci na kimś bliskim) i pokazać. Jak już zaskoczy możesz zająć się słowem pisanym  😉.
Tutaj na forum nie posuwałabym się za daleko bo trzeba Cię będzie spalić na stosie  🤣  😉. 




Zaczełam stosować wszystko to czego się dowiedziałam, nauczyłam, w co wierzyłam; zmieniłam o 180 stopni swoj sposob rozumowania i postepownia, usunęłam pewne utarte frazesy i słowa ze swojego slownika i głowy, zaczełam pilnowac, zeby nie dopuszczac ZADNEJ negatywnej mysli do swojej głowy. I wiecie co? Moje zycie uległo niewyobrazalnej zmianie 😉 Stare sprawy zaczeły sie oczyszczac, pojawiły sie nowe mozliwosci, które skrupulatnie wykorzystywałam, z mojeogo zycia zaczał znikac strach.


Ja to nazwę kreowaniem swojej własnej rzeczywistości. Twoje życie zależy od Ciebie ( co sobie wymyślisz tak właśnie będzie), ale trzeba w to naprawdę wierzyć to musi być wręcz dla Ciebie naturalne takie myślenie . Tego nie da się wkuć w głowę.
Oczywiście, że nie żyjemy sami i otacza nas energia obcych ludzi, która wpływa na nas negatywnie. Trzeba tylko nauczyć się z niej oczyszczać. Polska jest koszmarnym krajem jeśli chodzi o negatywną energie. Ilość zawiści może być bardzo przytłaczająca dla otwartego, wrażliwego obcokrajowca  ( to usłyszałam od wrażliwego obcokrajowca, który nie był sobie wstanie poradzić z taką ilością złej energii i musiał drastycznie skrócić swój pobyt w Polsce).

Widzę to strasznie po moich dzieciakach. Dopóki mój  starszak chodził do prywatnej szkoły gdzie było mało dzieci, było w miarę wszystko w porządku. Odkąd chodzi do państwowej, gdzie jest pełno różnych dzieci także z problemami niestety mam inne dziecko. Do tego ta " ciężka " energia przechodzi ze starszaka na młodszego. Jak sobie z tym radze ?

Powiedzmy, że ze starszym razem sobie medytujemy.  Robię mu relaksacyjny masaż głowy, który czyści mu ten cały syf z głowy. Na drugi dzień mam absolutnie cudowne dziecko, które do tego przychodzi do mnie i mówi: Dzięki mamo, nie wiem o co chodzi ale jakoś mi jest lżej.  😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
23 stycznia 2014 10:33
chyba mogę śmiało dołączyć się do tego wątku, bo od dziś przechodzę na wege  😉 Postanowiłam wczoraj, a od dziś wdrażam to w życie.
Na śniadanie nie jem buły z masłem i szynką, tylko ciemny, pełnoziarnisty chleb z pomidorem.
To na początek.
Na obiad mam zaplanowany ryż z brokułem a na kolację pewnie to samo, co na śniadanie.
To wstępnie i na chwilę obecną, bo przepisów poszukam i przejrzę wątek  😉

Jak na razie mam do Was pytanie: Jak organizm odbierze nagłe zaprzestanie jedzenia mięcha (oczywiście zdaję sobie sprawę, że każdy organizm jest inny).
Ale jak było u Was?
Czy może są tu wegetarianie od zawsze?

Pozdrawiam  :kwiatek:
Strzemionko Troche uboga dieta/plany na dzisiaj jak na po pierwsze przejscie na wegetarianizm, po drugie chec utrzymania sie a nowej "diecie". Nie ma u Ciebie zadnego wartosciowego zrodla bialka, no i zdecydowanie troche za malo tego wszystkiego..

Odpowiadajac na Twoje drugie pytanie kazdy organizm reaguje roznie. Na poczatku mozesz albo nie czuc nic w ogole, albo czuc fajna lekkosc, albo miec ataki checi na mieso i tym podobne. Zwlaszcza zima i zwlaszcza jesli bedziesz serwowac sobie niezbilansowane posilki. Zobacz sobie chyba na stronie PETA lub tym podobnym mozna dostac diete na 2 tyg.albo miesiac (nie wiem, zerknelam tylko), gdzie to wszystko sensowniej wyglada  :kwiatek: I pamietaj, ze organizm moze przestawiac sie i kilka lat wywalajac z siebie rozne ciekawostki.

Widzę że jeszcze chwila, a będziemy dyskutować o New World Order 😉
Szczerze?  Ja jestem z Rul. Wystarczy wiedzieć nieco więcej o makroekonomii, mechanizmach rynku jako takiego i o lobbingu, liznąć nieco socjologii, kojarzyć coś tam z marketingu, a teorie spiskowe pryskają jak bańki mydlane. Otwarty umysł trzeba mieć w obie strony 😉


Droga ekhem, rozmawiasz wlasnie z socjologiem, ktory zajmuje sie m.in. na swojej naukowej sciezce wlasnie takimi sprawami i podobnie, jak wielu moich kolegow po fachu zadne banki mydlane nam nie pekaja, a wrecz przeciwnie  😎. Moze warto wychylic troszke nos ze swojego podworka i zaczac NAPRAWDE naukowo analizowac niektore sprawy..

demon A co to za szkola, do ktorej chodzil Twoj maly/starszy wczesniej i czemu go zabralas? Mysle, ze mlodszego tez moglabys w jakis sposob zarazic np. technikami relaksacji dla najmlodszych. Czesto polega to na kierunkowym opowiadaniu bajkowych historyjek itp. I taki fajny masaz glowy tez by mu dobrze zrobil..Moze to bedzie metoda dla Ciebie?
Pandaruska, dobrze kojarze, ze zajmujesz sie tez ajurweda? Czy moge tak niezobowiazujaco spytac co ajurweda mowi na temat dysfunkcji tarczycy? Albo jakas godna polecenia lektura w tym temacie? :kwiatek: Szperam w googlach, ale tam dosc szczatkowe informacje i wiadomo, ze roznie bywa z wiarygodnoscia 😉
Droga Pandurska, racz darować sobie protekcjonalny ton 😉 "Rozmawiasz właśnie" z ekonomistką, która takimi właśnie rzeczami zajmowała się na swojej naukowej ścieżce... Socjologia to tylko jedna z nauk, które wymieniłam. Nie uważasz, że żeby coś ocenić naprawdę rzetelnie trzeba zadbać o holistyczne spojrzenie?
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
23 stycznia 2014 12:07
Strzemionko Troche uboga dieta/plany na dzisiaj jak na po pierwsze przejscie na wegetarianizm, po drugie chec utrzymania sie a nowej "diecie". Nie ma u Ciebie zadnego wartosciowego zrodla bialka, no i zdecydowanie troche za malo tego wszystkiego..

Odpowiadajac na Twoje drugie pytanie kazdy organizm reaguje roznie. Na poczatku mozesz albo nie czuc nic w ogole, albo czuc fajna lekkosc, albo miec ataki checi na mieso i tym podobne. Zwlaszcza zima i zwlaszcza jesli bedziesz serwowac sobie niezbilansowane posilki. Zobacz sobie chyba na stronie PETA lub tym podobnym mozna dostac diete na 2 tyg.albo miesiac (nie wiem, zerknelam tylko), gdzie to wszystko sensowniej wyglada  :kwiatek: I pamietaj, ze organizm moze przestawiac sie i kilka lat wywalajac z siebie rozne ciekawostki.




Pewnie, że uboga. Wiem, wiem ale jak to ja - narwana i w gorącej wodzie kąpana, po obejrzeniu pewnego drastycznego filmiku na you tubie, postanowiłam od wczoraj nie jeść mięsa a od dzisiaj go wprowadzić.
Wczoraj net padł, więc nawet nie miałam jak poczytać przeróżnych przepisów.
Ale nadrobię zaległości  😉

Jest mało, bardzo mało białka i wszystkiego ale na początek (czyli na dzisiaj) to musi wystarczyć  😉

Poczytam sobie o przepisach, itp. i wszystkiego się będę uczyć na nowo.


Aaa teraz mi się przypomniało, że mam na mailu folder: Zostań wege na 30 dni.
Z akcji Viva chyba 😉

Ruszam w świat wiedzy o wege, żywieniu iii lecę na zakupy  😉

Dzięki  :kwiatek:
Ekhem, Pandaruska- ekonomistka, socjolog... bla bla 😉 A po kiego sobie takie latki przypinac? I zamykac sie w 'kaltce' rozumu? Dla mnie to zaprzeczanie idei otwartego umyslu, ktory przeciez jest jedna z pierwszych cech jakas chcieliby sie szczycic wszelkiej masci naukowcy 😉

Strzemionko, dieta wegetarianska jest latwa. Dieta weganska ciut trudniejsza, ale wciaz przy odrobinie wprawy calkiem do ogarniecia. Ja teraz chce dla eksperymentu wprowadzic diete wegansko- bezglutenowo- freeganska i do tego odchudzajaca 😉 Prosze o kciuki 😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
23 stycznia 2014 12:23
wendetta 3 mam kciuki 😉 wszystko jest do osiągnięcia.

strzemionko - przy  przejściu na wegetarianizm byłam wredna, rozdrażniona i płakałam bez powodu przez pierwsze 3 tygodnie 😉 przy pierwszym podejściu do weganizmu spałam po 14h i byłam bardzo osłabiona (wtedy miałam dużo bardziej zaśmiecony organizm)

biorę się za nadrabianie czytania i odpisanie. postaram się coś spójnego stworzyć 😉
wendetta masz racje dieta wegetariańska jest prosta, ja nie jem mięsa od ok. 6 lat i w ogóle mnie do niego nie ciągnie (wręcz mnie od niego odrzuca) między innymi dlatego, że jest tyle fajnych bezmięsnych przepisów, że tak naprawdę mogę sobie codziennie jeść coś innego 🙂 miałam w życiu taki okres, ze chciałam przejść na weganizm jednak wytrzymałam tylko tydzień. Kurcze, no chciałabym zostać weganką ale uwielbiam nabiał i chyba nie umiem z niego zrezygnować. A Wy jak sobie z tym poradziłyście?
Mnie nabiał w pewnym momencie przestał smakować. Rezygnacja z nabiału w samodzielnym żywieniu nie jest taka trudna. Gorzej z jedzeniem poza domem. W domu zrobię sobie naleśniki bez jajek, mleka. Na mieście w "zwykłej" restauracji już takich nie zjem. Problemem jest tez to, że do wielu produktów zdawałoby się roślinnych dodawane są składniki odzwierzęce np maślanka lub 1% masła  😁 w maśle roślinnym, ser w sosie pomidorowym, czy pesto i takie tam. O klarowaniu soków tez juz była tu mowa.
no właśnie jadanie poza domem na diecie wegańskiej też niewątpliwie jest utrudnione no i wydaje mi się, że dieta wegańska jest dietą drogą (np. mleka roślinne są znacznie drożdże od krowiego itd.)
Dla mnie w pewnym momencie przejscie na weganizm bylo naturalne (vide ktorys post wyzej). Po prostu z dnia na dzien bez zadnego planowania przestalam jesc nabial i nastapilo to bez specjalnego wysilku, poczucia wyrzeczenia czy innych tego typu rzeczy.
Nie ciagnie mnie do serow i nabialu (zastepniki roslinne smakuja identycznie jak te z mleka jak dla mnie), ale jesli bylabym w jakiejs sytuacji 'zmuszona' coz z tego zjesc to wielkiego problemu nie widze. Za to kawalka miesa, obojetnie jakiego, po prostu nie wyobrazam sobie wziac kiedykolwiek jeszcze do ust. Pod zadnym pozorem. Dla mnie fuj i kropka.
ja nabialu co prawda calkiem nie odrzucilam, ale mysle ze zaczac nalezy od odpowiedniej motywacji. Kiedys bylam strasznie, potwornie wrecz serolubna, dzien bez sera byl dniem straconym 😀 Ale to przekladalo sie na moje samopoczucie, szczegolnie odczuwaly to moje zatoki. Szczerze mowiac nie wiem jak to sie stalo, ze nabial zaczal byc wypierany przez inne rzeczy. Mleka nie lubilam za bardzo, bo cala sie po nim zaklejalam, a ze mama odkryla fajne mleko gryczane to zupelnie mleko wyeliminowalam i zastepuje je innymi. Ser zolty praktycznie przestal mi smakowac. Jest tylko pare rodzajow, ktore nadal lubie, ale jakos... nie ciagnie mnie szczerze mowiac. Czasem kupuje, jem ze smakiem, ale rownie dobrze nie musze. Lubie juz bardziej zjesc twarog, i moje cialo duzo lepiej go tez odbiera.
Jest mi wygodnie byc taka "flexi" - gotuje bardziej wegansko, ale jak ktos zaproponuje wyjscie na pizze to z checia zjem. Znaczne obnizenie ilosci nabialu bardzo mi sluzy.

I pamietaj, ze zawsze bedziesz "cierpiec" bardziej, kiedy rezygnujesz z czegos z mysla "o jeny, tak to kocham". Troche tak wbrew sobie. Co mozesz zrobic, to robic sobie jadlospis w kratke - jeden dzien z nabialem, drugi bez. Jak zaczniesz wiecej kombinowac, to i zainteresowanie tym ukochanym smakiem moze zacznie przygasac 🙂 Po prostu nie rob nic wbrew sobie i w poczuciu niepelnego przekonania.

Co do dyskusji, to mysle ze ekhem mysli o tych mechanizmach "spiskowych" jak po prostu o mechanizmach reklamy. Tak, to prawda, ale za tym ida inne rzeczy - pieniadze i chec owladniecia rynku. W tym jest interes przeciez, a nie dobro ogolu. I w sumie zgubilam watek i nie wiem co wiecej napisac hahah.

a w temacie glownym, zrobilam dzis tort kanapkowy 😀 I zaraz ide go przystraaaaajaaaaaaaac 😀
henexxx, mleka roślinne można zrobić samemu. Poszukaj w wątku.

wendetta, tez mam takie podejście. Generalnie eliminuję nabiał w codziennej diecie, ale jeśli nic sobie z domu do pracy nie przyniosłam i musze coś kupić na obiad, to zjem te naleśniki, czy pierogi ruskie jeśli nie ma nic innego. Dramatu nie będzie. Na dziś ważne jest dla mnie, że ograniczam maksymalnie jak tylko moge produkty odzwierzęce.
hanexxx, przeżyć do następnego dnia, przeżyjesz na nalichszej diecie 😉

A długofalowo IMHO bardzo się sprawdza zmiana podejścia:
- zamiast poczucia, że jesteś na diecie eliminacyjnej (nie jem mięsa, galaretek, zup na mięsie itd.)
- poczucie, że jest masa nieprzebrana najróżniejszych potraw, smaków, zapachów, olbrzymie bogactwo pyszności czekających na odkrycie

A praktycznie:
Pamiętaj o dostarczeniu sobie potrzebnych kalorii i składników.
Pamiętaj o strączkach (fasole, soczewice, cieciorka, soja, groch).
Pamiętaj o kaszach (jęczmienna, gryczana, jaglana, komosa itd.).
Orzechy - w nieprzesadnych ilościach mają sens.
Suszone owoce w sumie też.
Póki jest zima, staraj się jeść "ciepło"- i w sensie temperatury, niewielkiej ilości surowizny, i dodawania rozgrzewających przypraw. Niby to zimowa rada dla każdego, ale odstawiłaś mięso, więc dla Ciebie (i nas tutaj wszystkich) tym bardziej.

Czasem organizm potrzebuje trochę czasu na przyzwyczajenie się do większej ilości strączkowych. Warto pomóc brzuchowi dodając do nich np. liść laurowy, kminek, koper włoski itp.

Roślinki są ogólnie mniej "skondensowane" niż mięso, więc nie zdziw się, jeśli będziesz jadła więcej objętościowo.

A, większość wegetarian łyka B12. Niby trochę tego jest w drożdżach (chyba?), ale lepiej pilnować tej witaminy.
kusi mnie ten weganizm, chyba zrobię do niego podejście nr 2 😉 w sumie człowiek to chyba jedyny ssak, który spożywa mleko, zwierzęta piją mleko tylko jako oseski więc wychodzi na to że jest to ludzki wymysł i bez mleka spokojnie da się żyć 🙂
Pandurska szkoda gadać. Zwykła  prywatna, kameralna szkoła o profilu językowym w naszej okolicy. Niestety na Białołęce nie ma żadnych fajnych ani prywatnych, ani społecznych szkół, a je nie przesiedzę w korkach pół dnia w samochodzie, żeby na Wolę czy Mokotów zawieźć dziecko do szkoły. Szkoła okazała się nędzna zarówno pod względem indywidualnego podejścia do ucznia jak i   edukacyjnym, obiady to była skandal-  ogólnie pieniądze  wywalone w błoto. Teraz chodzi do rejonowego molocha i codziennie uczy sie życia w naszym kochanym, polskim społeczeństwie. Ja mu się staram pomóc w przystosowaniu do   tak trudnych warunków, a jednocześnie pozostaniu po ciemnej, NASZEJ stronie mocy  🤣  😉.

Młodego tez resetowałam, ale na śpiocha, żeby się nie kręcił, a teraz w końcówce ciąży jest mi trudno po prostu się dostosować odpowiednią pozycją do niego, bo to jednak trwa około 2 godzin.

Tak się dzisiaj ubawiłam z rana w  związku z tym co napisałam wczoraj wieczorem min.: "...co sobie wymyślisz tak właśnie będzie."  😉
Oczywiście to tylko zwykły zbieg okoliczności, ale ... 😉.

Słyszałam od sąsiadów, że w okolicy ( w adresie mamy Warszawę) mieszkają łosie i można spotkać ich ślady.  Tak sobie od jakiegoś czasu myślałam odkąd spadł śnieg, ze fajnie by było jak by jakiś łoś przyszedł na naszą drogę bo bardzo mam ochotę zobaczyć jak się przechadza  wśród domów w tej zimowej aurze.
Takie widzimisię,  prywatny- " Przystanek Alaska ".

Dzisiaj budzi mnie potworne szczekanie moich psów.
Podchodzę do okna i co widzę - Łosia, który stoi przed moją bramą i nawet specjalnie moje psy wychodzące z siebie mu nie przeszkadzają  🤔.
Oczywiście zanim znalazłam aparat powoli zaczął się oddalać, ale nieostrą  fote mam. Zaznaczony na fotce mój pies i na drodze łoś mający w głębokim poważaniu mojego psa.

Co do dylematow dotyczacych serow, mleka itd: czy znany jest Wam Pan Gary Yourofsky i jego wyklad? 😉
demon, o jaa!!! Zobaczenie losia na zywo to moje marzenie!! Gdzie mieszkasz?? 😀
wendetta, mnie ciągnie do sera... Krowiego nie jem, bo mam nietolerancję. Koziego... Zdarza mi się, na szczęście rzadko. Nie kupuję sama, ale jak gdzieś jest, bywa, że zjem.

Ale to jest duży dyskomfort moralny dla mnie. W uszach brzęczy mi przeraźliwy ryk krowy, której zabrali cielaka. Gdzieś kiedyś usłyszałam i został ze mną.

Nerka, łosie okrążają Warszawę - południowy wschód też ma swoje :-)
Dobra - to zaczynam 😉 Jestem chora na "różne dziwne rzeczy", ale nie na tyle chora, żeby brać leki - mam coś nie tak z tarczycą, ale ciągle mieszczę się w normach - ciągle mam obserwować, problemy z wątrobą (długa antybiotykoterapia w dzieciństwie). Do tego alergie (moje ulubione - reakcja skórna na dotyk w sytuacjach stresowych :hihi🙂, bóle stawów, meteopatia i takie tam 😉 Podsumowując - komfort życia raczej słaby, nic na co mogłabym brać leki (o sory - na wątrobę i alergię mam coś "awaryjnego"😉. Jak pewnie część z Was się zorientowała czytam mnóstwo blogów, forów i innych "newso-serwisów" i zbierając do kupy informacje z różnych źródeł zimą 2012/13 zdecydowałam się przejść na weganizm i odstawić gluten - miało to być rozwiązaniem moich wszystkich problemów zdrowotnych 😉 Co z tego, że była zima i mało świeżych owoców, co z tego że ciągle byłam "na diecie" i nie jadłam żadnych tłuszczy i co z tego, że zrobiłam to nagle, tuż przed sesją (stres - a większość moich dolegliwości uaktywnia się na tle stresowym). Moje "rumakowanie" skończyło się poważną grypą (40 stopni gorączki przez kilka dni) i tym, że mama ratowała mnie, półprzytomną, rosołem, bo tylko to mogłam przełknąć. Po wyjściu z choroby podeszłam do odżywiania inaczej - starałam się jeść ogólnie zdrowo, zdrowo się odchudzać (nasz forumowy wątek :kwiatek: ) i w wakacje stwierdziłam, że zrobię 2 podejście. Na początku sierpnia zaczęłam jeść wegetariańsko - chłopak i mama wymogli na mnie obietnicę, że zimą będę jadła ryby. Małe odstępstwa - zupa na kostce u teściowej, ogólnie nie sprawdzałam "za bardzo" co mama M. uznaje za bezmięsne (pisałam już o tym chyba 😉 ). W międzyczasie rodzina się uspokajała widząc, że tym razem nie chcę zrobić sobie krzywdy. Jakoś końcówka listopada ujawniła mi się nietolerancja laktozy. I tak zastanawiałam się nad odstawieniem nabiału (stawy), także nie rozpaczam 😉 W tej chwili jem czasami ryby, jem miód, jem jajka. 1 stycznia próbowałam zjeść bigos - mięso mi już w ogóle nie smakuje, M. dostał drugą porcję.

Teraz przechodzę do możliwie kontrowersyjnej części wypowiedzi, także cytując wendettę "no offence" i wszystkie Was uwielbiam i mam nadzieję, że nie zostanę za herezje z wątku przepędzona 😉

Jestem wegująca (słowotwórstwo 😉 ), bo to mój wybór, bo jestem samolub i egoistka i to dla mnie dobre. Widziałam kilka uświadamiających filmików, czytałam trochę artykułów, Earthlings nie przebrnęłam, ale mnie nie trzeba przekonywać. Człowiek potrafi być okrutny i na to się nie zgadzam. Jakiś czas temu pisałam o gospodarstwie mojej rodziny - szanują zwierzęta, jedzą je i zabijają, ale nie są okrutni - i to jestem w stanie zaakceptować. Tutaj będzie moment, kiedy z częścią z Was się nie zgodzę i nie dogadam - dla mnie człowiek nie równa się zwierzęciu i ma wybór - czy chce jeść zwierzę i z jakiego źródła chce pozyskać mięso (o! Jeszcze raz jadłam mięso - w październiku byłam u mojego chrzestnego, umierającego na raka - po kilkudziesięciu latach śmieciowego jedzenia zaczął uważać na to co je. Kupował wołowinę ekologiczną - chyba to: eko krowy z Beskidów. Mnie na takie mięso nie stać, to wolę nie jeść go w ogóle.).

I jeszcze co do nawracania - najbardziej chcę nawrócić najbliższych. Byle nie zapeszyć (odpukać itd.) - M. zgodził się na miesięczny eksperyment jak będzie ciepło i będą świeże warzywa (ja wybrałam termin). Patrzę na to wszystko zdrowotnie i podejrzewam, że ludzie przestaną jeść mięso, bo to zdrowe i logiczne 😉 A większość ludzi jest logiczna. I nie lubią być manipulowani - a tak odbierają filmiki (grające jednak na emocjach) o rzeźniach.
ekhem Ok, zostawiamy to. Nie mam ochoty na przepychanki slowne. Tak po prostu, bez emocji, ok?  :kwiatek: Pewnie fajnie byloby pogadac w realu, a internet, jak to internet swoje wady ma.Nie bierz tego osobiscie, czy cos. Lepiej zainwestowac czas w pojscie na piekny spacer na przyklad 🙂

wendetta Nie znam pana, dawaj go! 🙂

demon Ale fajna historia!! Ja bym bardzo chciala zobaczyc zubra, bo nie mialam okazji takiej, a dla mnie to takie majestatyczne zwierzeta. Moze jak bede mocno wizualizowac, to jakis przejdzie te 1200km z Puszczy Bialowieskiej do Kassel  😍 😎

Pozazdroscilam Meise, ze sie tak dzieli z Wami swoimi posilkami i pomyslalam, ze ja tez mam czym, wiec pozwalam sobie zajrzec dzisiaj do talerza w trzech odslonach  😉





W skrocie. Na cieplo makaron mungowy bezglut., marchewka i noga brokula starta na tarce julienne (uwielbiam ten ksztalt!), rozyczki brokula, imbir w kostke, pieczarki. Z przypraw tylko odrobina kurkumy, sos sojowy i zielony pieprz, ktory jeszcze posiadam z ostatniego napadu na sklep azjatycki 🙂😉 Jako salatka sluzyla mi rukola domagajaca sie opuszczenia lodowki i troche prazonych ziaren sezamu i dyni polane olejem z orzechow laskowych. O! 🙂

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się