Kącik WEGE :-)

To lepiej myśleć: skoro mam skórzane siodło, to już wszystko przepadło. Zjem kotleta, wypiję mleko itd.?
Niech każdy robi, ile chce i może. Zawsze to krok naprzód.
Wege mają (albo lepiej: mogą mieć) jeszcze jeden problem: leki.
Teodora, nie 🙂 Jestem weganinem , więc kupuję siodło syntetyczne. Jest gorsze , wymienie je po 5 latach a nie po 10 , wydam więcej kasy. Kupię buty syntetyczne , mniej wygodne, tylko na jeden sezon ale jestem fer z własnymi poglądami. A nie wybiórczo.Tak to widzę  😉
Leki to insza inszość. Leki to co innego niz buty i siodło.
Rosek już poruszyłam ten temat tutaj bo sama wymieniam sprzęt na nie odzwierzecy. I wyszło że jakby nie mordować zwierząt dla skóry to świat by zginął pod ciężarem pcv który jest nie eko bo się nie rozkłada.  😁
czytam ten wątek jakiś czas i właśnie nigdy nie widziałam dywagacji na ten temat , może przeoczyłam  😉
Jeszcze mnie zastanawia, jak to jest z jazdą konną , przecież to też wbrew im naturze i jakby nie patrzeć jeżdżąc na nich , nawet super świetnie,męczymy je 🙂
jeżeli były odpowiedzi na te pytanie to sorki nie mogę znależć 🙁
Ja myślę, że każdy robi tyle, na ile się czuje w danej chwili. Nie da się być w 100% dobrym, albo w 100% złym. Tak samo nie da się być dzisiaj w 100% weganinem. Ale choćby zmniejszenie spożycia mięsa do raz w tyg. jest już sporym krokiem w dobrym kierunku (wg mnie). Żeby zaspokoić dzisiejszy apetyt na mięso rzeźnie pracują pełną parą, w ciągu minuty zabijanych jest mnóstwo zwierząt, niektóre nie mają szczęścia być właściwie ogłuszonymi nawet... A apetyt rośnie, rośnie, rośnie. Ludzie chcą więcej. Kupują, psuje się, więc wyrzucają. Ale przecież ich stać. Kupują więcej. I tak w kółko.

Mi się kiedyś wydawało wielkim problemem zrezygnować np. z testowanych kosmetyków. Bo już wyobrażałam sobie, że muszę takowe cuda (w dodatku wegańskie) zamawiać ze Stanów i mnie to zrujnuje 😉 Ale ten rynek się rozwija. Dziś w każdym większym mieście dostępny jest ogromny asortyment kosmetyków nietestowanych/wegańskich. I są to świetne jakościowo produkty! Wybierane i preferowane przez ludzi, którzy koło wegetarianizmu nawet nie stali 🙂 Trzeba minimum wysiłku, żeby zapoznać się z listą testowanych produktów i wybierać te OK. Bo wybór jest wyśmienity. Tylko ludziom się nie chce.

Co do jazdy konnej, to każdy jest na tyle dobry, na ile czuje. Ja nie czuję się, abym krzywdziła konie, użytkując je (właściwie). Na takiej zasadzie, to weganie nie powinni mieć psów i kotów, bo ograniczają ich wolność. Pies 100 razy bardziej wolałby polatać luzem, aniżeli być prowadzanym na smyczy. Kot polować na myszy, aniżeli siedzieć całe życie w mieszkaniu. Itd. Albo tak mi się przynajmniej wydaje 😉

Wyroby skórzane ("naturalne"😉 są tak naszpikowane chemią, że naprawdę nie pasuje tu określenie - ekologiczne. Gdyby było inaczej to skórzane kurtki rozkładałyby nam się na plecach. Niemiecka tv pokazywała dokument jak maleńkie dzieci ugniatają w obrzydliwej, toksycznej brei skórę z indyjskich krów (tu już nie będę opowiadać o przemycie tych krów z Indii do Bangladeszu, metodach transportu i uboju, bo na samą myśl mi serce pęka), która później trafia do europejskich sklepów. Cud, że tym dzieciom jeszcze czułki nie wyrosły (za to inne przerażające choroby związane z taką pracą - jak najbardziej...). Także KAŻDY kij ma dwa końce. Trzeba zdecydować, co jest lżejsze do zniesienia dla naszego sumienia.

Mogłabym jeszcze dużo pisać, bo lubię jak ktoś pyta. Jak mi coś wpadnie do głowy, to napiszę 🙂
Nie wiem czy można to nazwać hipokryzją. Powiedzmy tak, chcę komuś pomóc w zbieraniu kasy na operację, mogę dać kwotę iks, która jest kropelką w morzu dla tej osoby. To co, mam nie pomóc, bo nie mogę tej osobie sprezentować całości kwoty? To właśnie mam na myśli mówiąc, że ważne są drobne kroki, nie neguję osób jedzących mięso, chyba nikt zresztą tutaj tych ludzi nie neguje. Robię tyle, ile mogę. I tak, jeżdżę samochodem, zastanawiam się nad tym, skąd mam paliwo, jeśli mogę, wybiorę transport zbiorowy, jeśli nie mogę, wsiadam w samochód. Jestem hipokrytką? No może jestem 😉
rosek, nic nie poradzę, że nie rozumiesz (choć obstawiam, że jednak rozumiesz). Pytasz, to odpowiadamy 😉
[quote author=nerechta link=topic=739.msg2056175#msg2056175 date=1396388410]
O, Branka, lepiej mi powiedz czy w centrum jest jakas godna polecenia wege knajpka? Bede za 2 tygodnie we Wroclawiu i chcemy z mezem zjesc cos pysznego 🙂 Co bys polecila?


w bliskiej okolicy Rynku jest VEGA (klasyka, najstraszy bar wege we Wro), złe mięso i machina organika.Najbardziej lubię to drugie, dziewczyny bardzo chwaliły Machinę ale ja jestem zrażona do obsługi 😉
[/quote]

Ja w Vedze byłam może 2 razy, smakowało mi żarcie (ale to było wieki temu zanim przeszłam na wegetarianizm). W Złym Mięsie byłam raz ale nie jadłam nic bo przyszłam po objedzie. Machine Organike dużo ludzi poleca, jeszcze nie zaglądałam, więc może to byłoby fajnie odwiedzić 🙂
Ja generalnie od roku nie jadam na mieście, ale czasem wyjątek można zrobić  😁


rosek - ja się starałam na początku rzucić to w czym widziałam największe cierpienie - czyli mięso, jaja z chowu przemysłowego i mleko krowie (i wszystko co z niego można zrobić). Ale dalej jem np sery kozie czy mleko kozie, choć już coraz rzadziej. I dalej jem jajka - mieszkam ze koleżanką, której dziadek ma wiejskie kury, niektóre z nich są odratowane z chowów klatkowych, nie są zabijane, mają fajne padoki, mają bezpieczny kurnik - no i jem od nich jajka, bo nie widzę tam cierpienia. Ale - wiem, że są osoby dla których i to byłoby nie do przejścia. Każdy ma swoja strefę komfortu, sumienie, czy zwał jak zwał. Siodło mam syntetyczne, ogłowie mam skórzane ale kupione wieki temu i na razie je używam, bo te syntetyczne które są sensowne (nie obcierają konia, nie odparzają, nie wpijają się itp) są strasznie drogie. Buty i torebki - część skórzane, część syntetyczne, od jakiegoś roku-półtora nie kupiłam już skórzanych, ale mam te które kupowałam dawniej. Nie pozbywam się ich na razie. Ale i tak chodzę tam naprawdę w 2 parach butów, a teraz przymierzam się do kupna fivefingersów i poza zimą będę śmigać w nich. Na kosmetyki staram się patrzeć, ale złapałam się już kilka razy na tym, że kupiłam coś nie wege. Do tego dochodzi to, że staram się kupować produkty bez zbędnej chemii(bo mnie uczula) i w konsekwencji czasem ślęczę pół godziny nad półkami. Tak samo z żarciem - czasem się złapie na tym że bezrefleksyjnie kupuje jakiś słodycz i dopiero po chwili orientuje się, że przecież w nim jest coś czego bym nie chciała zjeść... wciąz jest to dla mnie trudne i wciąż się uczę czytać składy. A że jeszcze wolno myślę w tych tematach to moją współlokatorkę jak jest ze mną w sklepie trafia szlag  😁 Do tych wszystkich rzeczy dochodzi jeszcze troska o środowisko (ot choćby głupia segregacja śmieci), troska o ludzi produkujących dane rzeczy (np z tych powodów zniechęciłam się do czekolady..), i w ogóle to się pewnie nigdy nie kończy 😉 zawsze można być "bardziej".

aha jeżeli chodzi o jazdę - ja np wsiadam bardzo rzadko i staram się edukować w tym jak robić to by jak najmniej szkodzic koniowi. Z tego względu jestem zwolenniczką przede wszystkim nagradzania, jeśli chodzi o sposób pracy to jazdy klasycznej (w tym dawnym wydaniu), pracy nad dosiadem, nie stosowania wędzideł, trzymania koni w stadach, najlepiej 24h na dobe na dworze, żywienia tym co "bardziej naturalne", nie przybijania im podków itd. I też ze względu na to, że nie chcę krzywdzić koni interesuje się tak mocno ich psychologią. Mimo wszystko zawsze to będzie w jakiś sposób nie fair, że się jeździ. ale można minimalizować te negatywne skutki, a w zamian uzyskiwać coś dobrego (np spacery stępem po lesie są mało obciążające dla konia, a zbawienne dla jego kopyt 😉 ).
nie nie zen, mylisz pojęcia. Fajnie jak ktoś robi chociaż krok w dobrą stronę. Każdy krok jest ważny. Ale chodzi mi o takich zatwardziałych wegan , co próbują nawrócić , uważają ,że tylko taka dieta jest właściwa. Wychowują na niej dzieci. Nie zjedzą chociaż język im do tyłka ucieka. Nie, bo ideologia . Więc jak się ma ta ideologia do innych rzecy niż jedzenie. O to mi chodzi 🙂

meise, bardzie ciekawie napisałaś. Z końmi niestety jest tak,że po chodzenia pod siodłem się nie palą, ja też swoim krzywdy nie robię ale jak mają wybór paść się na pastwisku a spacerować pod siodłem w lesie to na bank wolą to pierwsze 🙂

edyta,  Pytam  , bo to  mnie ciekawi, chciałabym zrozumieć.
Ale tutaj nikt nie próbował Cie "nawracać" i chyba nie ma tutaj osoby "zatwardziałej ideologicznie". Sama zajrzalaś i pytasz. Jeśli nie leży Ci to o czym tu rozmawiamy, to zawsze można się przenieść do innego wątku. Nie piszę złośliwie, tylko w tym przypadku z kolei ja nie rozumię Twoich działań. Chociaż nie - rozumiem, ale ich nie akceptuję.
rosek Problem w tym, ze rzeczywistosc nie jest biala lub czarna, tylko sklada sie z szeregu posrednich barw. Tak samo nie ma stricte definicji dla dobra i zla, sa tylko ludzkie interpretacje tychze pojec. Niestety kultura europejska jest przesiaknieta dokrtyna chrzescijanska i na tej podstawie wytworzyl sie nieciekawy trend, iz kazdy z nas lubi segregowac i szufladkowac czyny innych i nigdy nikt nie bedzie w oczach spoleczenstwa wystarczajaco "dobry", czy- jak w temacie- idealnym "wege", czy "wegan". Im predzej to sobie uswiadomimy, tym latwiej nam bedzie zyc wszystkim wkolo siebie.

Ja osobiscie jestem sceptycznie nastawiona do logiki zachowan niektorych wegan, np. poruszona tutaj kwestia skor eko. Widze to dokladnie tak samo i kupujac dany produkt bardziej patrze sie na jego potencjalna trwalosc i fakt, w jakim stopniu moze on obciazyc srodowisko. Analogiczny przyklad- podoba mi sie koncepca surowego weganizmu i mysle, ze moglaby sie sprawdzic dla mnie. ALE nie chce uzalezniac swojej diety od importowanych z drugiego konca swiata produktow, poniewaz taki transport jest ogromnym obciazeniem dla planety. Wiem, ze mozna stosowac lokalna odmiane surowego weganizmu, ale moja osobista potrzeba rozkoszowania sie pelna paleta smakow jest zbyt duza, aby jesc zima tylko podkielkowane zboza i jablka. Czyli znowu stoje przed jakims tam wyborem. I moze ktos w tej calej mojej zlozonosci nazwie mnie hipokrytka, ale jesli tak, to kazda osoba podazajaca konkretna sciezka powinna byc tak nazwana. Znowu wiec mamy problem wartosciowania cudzych czynow na zasadzie czarne/biale. Tylko po co pytam sie? Czemu takie cos sluzy?Moim zdaniem tylko usprawiedliwianiu "nicnierobienia" strony, ktora jest autorem owego wartosciowania.

Sprawa w tym przypadku jest bardzo prosta- mamy jedna planete z unikalnym ekosystemem, ktora eksploatujemy zanadto dajac ujscie naszym zachciankom, a nie realnym potrzebom. Jestesmy integralna czescia ekosystemu, ale nie nadrzedna (choc bardziej myslaca), o czym notorycznie zapominamy. Weganie i wegetarianie stanowia realny przyklad, ze mozna cos robic w celu zmiany tego stanu rzeczy i tego sie trzymajmy, zamiast wykazywac niezrozumienie  :kwiatek:

P.S. Ogladalam program nt.wege w niemieckiej telewizji, w ktorym pokazywane byly glownie statystyki. Okazuje sie, ze 1 na 4 badanych Niemcow plci meskiej nie chcialby miec zony wegetarianki, bo.. 🙂 bal sie indoktrynacji i tego, ze nie bedzie mu przygotowywala sznycli  😀 😂
Znowu wiec mamy problem wartosciowania cudzych czynow na zasadzie czarne/biale. Tylko po co pytam sie? Czemu takie cos sluzy?Moim zdaniem tylko usprawiedliwianiu "nicnierobienia" strony, ktora jest autorem owego wartosciowania.



i myślę, że to jest celem takich to niby życzliwych dopytywań i "niezrozumienia" tematu
dlatego napisałam, że rozumiem, ale nie akceptuję

Znowu wiec mamy problem wartosciowania cudzych czynow na zasadzie czarne/biale. Tylko po co pytam sie? Czemu takie cos sluzy?Moim zdaniem tylko usprawiedliwianiu "nicnierobienia" strony, ktora jest autorem owego wartosciowania.


A czy nie bycie weganinem oznacza "nic nie robienie"? Samo takie podejście wegan do tematu piętnuję osoby , które nie są weganami .
I właśnie tu dochodzimy do sedna. Jeżeli ktoś jest weganinem ale stawia znak równości między sobą a osobą , która je mięso to wtedy szanuje to i rozumiem. Gorzej ,że znam dużo osób , które widzą świat na zasadzie czarne-białe czyli albo jesteś weganinem albo jesteś ignorantem. Można zbawiać świat w milion różnych sposobów, nie koniecznie będąc weganinem.
I naprawdę bardzo lubię czytać ten wątek , dużo mi daje , chociaż z mięsa zrezygnować nie potrafię. Tylko co jakiś cas zdarzają się incydenty , które są bardzo przykre . Np porównanie dziecka  sznurki do Hanibala Lectera przez demon...

rosek Przeciez sama ograniczylas w swoim toku rozumowania problematyke do zachowan wegetarian i wegan, wiec za nielogiczne i niezrozumiale uznalam rozszerzanie mojej wypowiedzi o inne formy aktywnosci ludzkiej na rzecz naszej planety  🙄
To nie chodzi o podejscie wegan, tylko o druga strone, ktora rzekomo czuje sie napietnowana, choc tak naprawde takie zjawisko nie ma miejsca.
rosek, możesz twierdzić, że ludzie wege piętnują jak to nazywasz ludzi nie-wege, a my możemy twierdzić, że jest w wielu sytuacjach odwrotnie, bo to my jesteśmy szykanowani głupawymi tekstami. I już. I nie wiem co złego w tym, że rodzice wege w tym samym duchu wychowują swoje dzieci. Co najmniej dziwna by była sytuacja odwrotna.
Co do nazwania dziecka sznurki Lecterem, to dopiero teraz dowiedziałam się o tym z Twojego wpisu. Ale samo zdjęcie widziałam wcześniej i powiem Ci, że jest ohydne, odrzuciło mnie. Ale bardziej chyba z tego powodu, że ewidentnie było to odpowiedzią na wcześniejsze zdjęcie dzieci demon przy wypieku ciastek wege. A jak wiadomo z wątku dzieciowego demon i sznurka trochę się poprztykały w kwestii kindersztuby.
rosek0 mysle ze Twoj "bunt" jest w jakims sensie usprawiedliwiony, jesli masz takich znajomych o ktorych piszesz. Uwiera Cie ten temat, bo ktos mylnie dal Ci do zrozumienia ze inaczej nie da sie byc dobrym. Ale z drugiej strony Twoje pytania i watpliwosci sa tak typowe, ze az "nudne" 🙂 Jak ktos szuka dziury w calym, to jedzie po calosci i dochodzi do totalnych skrajnosci, czyli domaga sie od ludzi 100% "czystosci" w jakiejs dziedzinie. A to juz swietnie podsumowala Pandurska.

Wszyscy ludzie na swiecie sa w jakichs aspektach hipokrytami - czy to katolicy ktorzy wygodnie sobie wybieraja co robic a co nie, czy to miesozercy, czy to roslinozercy. I zauwazalne jest, ze ktos, kto chce byc "sprytny" i powbijac troche szpilek w dziedzine ktorej nie lubi/nie akceptuje, to bedzie popadal w skrajnosci i wyliczal czego to ktos nie zrobil. Bez sensu.

Reszte powiedzieli juz inni 🙂
Pandurska, szczerze ,to zaczęłam ,ze zwykłej ciekawości. Potem otrzymałam odpowiedzi typu, bo tak wygodniej i odpowiedzi "wybieram mniejsze zło"(w tym Twoja). Te pierwsze zmusiły mnie do takich a nie innych refleksji. te drugie rozumiem i szanuję. Zarzucenie "nic nie robienia" też zakłuło mnie w oczy , bo weganizm to nie jest jedyna i słuszna  droga a tak to trochę zabrzmiało  😉
Nerechta, nie szukam dziury w całym , szanuję wegan , którzy szanują innych i na słowo "mięso" nie dostają spazmów. I odwrotnie. Mięsożerców , którzy na słowo "wegan" nie robią wywróconych oczu.
Edyta, Zdjęcie sznurki mnie nie odrzuciło, odrzuciło mnie porównanie dziecka do mordercy i kanibala.
No widzisz. Każdego co innego odrzuca. Az muszę sobie z ciekawości odszukać te wymianę zdań dot zdjęcia 😉
Myślę, że temat jest wyczerpany.
też tak sądze , dziękuje za odpowiedzi , które mi trochę rozszerzyły światopoglad  :kwiatek:

Przejrzalam temat dzieciowy i jestem szczerze przerazona. Zabilo mnie stwiedzenie kogos cierpiacego na jakies tam dolegliwosci i po radzie Demonowej zeby jadla warzywa a,b,c,d,e,f i g powiedziala ze to za malo i ze bedzie jesc kurczaka i kanapki z serem i szynka 🤣 Juz nie wspominajac o innych rzeczach.
Nieee, wiecie co... ja tez chce miec tutaj ten wegetariansko weganski azyl jednak...  🤣
I to ciągłe dopytywanie, czy aby dieta wegańska nie jest niebezpieczna dla dziecka  😂
No i kruche ciasto można zrobić wege (zamieniając masło na margarynę). Bąbelki jaglano-warzywne można zrobić.
nie mogę zrozumieć tego wyboru, margaryna to śmieć, naprawdę warto w imię weganizmu dodać ją zamiast masła?
Ale to chodzi o jednorazowe przyjęcie wegańskich gości.
Nie padną trupem, jak raz zjedzą.

Na co dzień też nie polecam.
ach ok, przeoczyłam, że chodzi o przyjęcie.
Nerechta chyba trochę przesadasz... w kwesti kolek demon napisała;

mazia jeżeli masz dosyć kolek to przejdź na bardzo prosta dietę: ryż, ziemniaki, swój chleb, buraki, marchewka, szpinak, oliwa, tylko sól i jak ręką odjął.


a Mazia napisała
demon to co podałaś to trochę mało, żeby się najeść.... zresztą ja jem chleb z wędliną, jakiś kurczak z buraczkami lub marchewką na obiad i na kolację znów pieczywo z wędliną... boję się jeść cokolwiek innego chociaż jak już mocno zgłodnieję to łapię sucharka. Jem też trochę nabiału - chudy biały ser, mały jogurt, i troszkę mleka do kawy zbożowej....


ktoś mądrze polecił również inny zestaw
mazia jedz przede wszystkim gotowane, delikatne mięso. Drób, cielęcina. Z zup rosoły i krupniki. Z warzyw gotowana marchewka i buraki. Ja tak jadłam przez pierwszy miesiąc życia Mikołaja i nigdy nie miał problemu z brzuszkiem.
Pieczywo jadłam normalnie, do tego masło i niewędzona wędlina. Na kanapkę ogórek zielony


bez przesady, kolki to nie jest jakieś mega schorzenie. Przedstawiłaś tą dziewczynę jak mega głupią gąskę, która mimo poważnej choroby będzie jadła kurczaka  😲

Branka, Twój post też mi wiele rozjaśnił, podoba mi się twoje podejście. Jeżeli kurom się nie dzieje krzywda to czemu nie zjeść tego jajka od nich. Chyba,że się rzeczywiście nie lubi. Mam taką koleżankę , która jaj nie znosi.

No i jak jest z tym miodem? Bo to ciekawi mnie również.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
02 kwietnia 2014 16:12
rosek0 Proszę: Why honey is not vegan
ovca   Per aspera donikąd
02 kwietnia 2014 16:15
No i jak jest z tym miodem? Bo to ciekawi mnie również.


miód to teoretycznie jedyny produkt odzwierzęcy, który powstaje bez szkody dla zwierząt. Czemu teoretycznie? Bo w dużych, przemysłowych hodowlach miodu też ginie masa pszczół, które żyją tylko jeden sezon (kolonia jest zabijana przed zbiorem, robi się też masę przekrętów z zapładnianiem etc- ale szczegółów nie znam).

Dla mnie w ogóle miód tworzony przemysłowo kupowany w sklepie to nieporozumienie i w ogóle mógłby nie istnieć, bo od zawsze kupuję miód z małej, prywatnej pasieki. W zasadzie z miodem jest jak z jajkami- jeżeli są pozyskiwane z szacunkiem dla zwierząt jak np prawdziwe swojskie jajka bez szkodzenia zwierzęciu w jakikolwiek sposób, to nie widzę w tym niczego złego.
ok, rozumiem😉
Też kupuję miód "lokalnie", starszy pan ma pasiekę koło mojej stajni. Kupuję też nieraz tam na wiosce pomidory czy ziemniaki - taniej jak w sklepie a przy okazji wspieram miłych, starszych ludzi. Mają też jajka i kury mają "fajnie", ale nie mam pewności czy na rosół w niedzielę nie idą, więc ograniczam się tylko do tych od współlokatorki.
Ciągle się bije z myślami czy brać od niej mleko czy ser (krowie) - teoretycznie jest lepiej niż w masowej hodowli, bo cielaki nie są oddzielane od matek i wychodzą na dwór - ale jak podrosną to wiadomo co się z nimi dzieje. Pół roku temu mi to aż tak nie przeszkadzało, teraz już ciąży..  na szczęście mleka i sery roślinne mi coraz bardziej smakują 🙂
Mam taką koleżankę , która jaj nie znosi.


Przepraszam, nie mogę się powstrzymać - niewinna dwuznaczność, a wywołała u mnie o taki uśmiech: 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się