Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Kapielowo znowu wrocilam do wiaderka  😉 Fynn siedzi w nim i bawi sie zabawkami, myc sie da, nie musze go trzymac (bo to jak trzymanie wegorza  🤣 ) i wszyscy sa szczesliwi.

Cwiczenie (nie pamietam, kto pytal) polega na postawieniu dziecka w pozycji kleczacej i opuszczania powoli gornej czesci ciala, zeby podparlo sie raczkami. Jak jest na czworakach, to wtedy kilka razy poruszac w przod i tyl. Junior jak na razie rozplaszcza sie jak zaba po 5 sekundach  😁 leniwiec jeden. Lezac na brzuchu odpycha sie tylko jedna lapka, wiec zamiast pelzac w przod, obraca sie wokol wlasnej osi.



Dziękuję wszystkim za odpowiedzi odnośnie rozbierającego się dziecka  :kwiatek:
sznurka cały czas się boję, że pielucha z kupą to będzie następny "level" rozbierania się  😵

Co do kąpieli to też najczęściej kąpię dwie jednocześnie, najpierw wyciągam młodszą, zawijam w ręcznik i pomagam wyjść starszej. Ostatnio młodej poszukałam rondo na głowę do mycia, bo były z afery i jest super, nawet pod prysznic się daje wsadzać- do tej pory panicznie się bała.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 września 2013 11:29
kenna, moje dziecko też podejrzanie mało pije 🙁 Normalnie zjadała 120-130ml, teraz ogranicza sie do 80-90ml. Jak odbijemy i próbujemy na dwa razy, to czasem doje

szafirowa a jaką kaszkę dajesz? I czy dziecko na mieszance też od 4 miesiąca moze jeść? Napisz coś wiecej 🙂
Kasiulka nie, nie woła w trakcie wspólnego posiłku. Woła, że chce niekapek, bo to dla niego zabawka do wylewania zawartości. Łyknie samodzielnie jednen łyk, lub dwa i wylewa albo rzuca nim. Z kubka zwykłego wody wypije, na zasadzie atrakcji, kilka mililitrów, ale to jest dla niego atrakcja sama w sobie, a nie chęć napicia się (jakby mu dać pusty kubek to tak samo się nim bawi i zaszczyca go uwagą tyle samo czasu).
Żadnych słodkości, paluszków, ciastek nie dostaje. Chrupki zbożowo-kukurydziane dla dzieci je na zasadzie 1-2 czasami, ale też muszę dać mu odgryzać, bo jak dostanie całego do ręki, to wpycha wszystko i jak mu się rozmoczy w buzi, to odruch wymiotny, wypluwa i koniec.
O bananie, czy czymkolwiek rozdrobnionym widelcem to w ogóle mogę zapomnieć, absolutnie poza jego możliwościami.
Z braniem na przetrzymanie jest tak samo. Jak mu nie dam nic innego, to nie. Żołądek się kurczy i nawet, jak już  w końcu daję mu obiad albo kaszkę, to zjada mikroskopijne ilości, nie jest w stanie normalnej porcji zmieścić.


Kami
, właśnie nie przekonuje mnie ten argument, że pasta czyści, bo uważam, że czyści szczoteczka. W niektórych kulturach nie używa się pasty w ogóle, a ludzie próchnicy nie mają. Pasta ma dostarczać fluoru, o ile szczotkuje się zęby przynajmniej te kilka minut, i odświeża oddech. Pasty dla dzieci są w ogóle bez fluoru chyba, o ile się nie mylę, więc ten argument odpada. Wydaje mi się, że pastę daje się po to, żeby przyzwyczajać dziecko do miętowego smaku. Ale tak, w najbliższym czasie będę szukać pasty dla małego i będziemy myć już z pastą.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 września 2013 12:07

Kami
, właśnie nie przekonuje mnie ten argument, że pasta czyści, bo uważam, że czyści szczoteczka. W niektórych kulturach nie używa się pasty w ogóle, a ludzie próchnicy nie mają. Pasta ma dostarczać fluoru, o ile szczotkuje się zęby przynajmniej te kilka minut, i odświeża oddech. Pasty dla dzieci są w ogóle bez fluoru chyba, o ile się nie mylę, więc ten argument odpada. Wydaje mi się, że pastę daje się po to, żeby przyzwyczajać dziecko do miętowego smaku. Ale tak, w najbliższym czasie będę szukać pasty dla małego i będziemy myć już z pastą.


A mi się wydaje, że jednak pasta jest potrzebna. Chyba, że zęby myje się zawsze bezpośrednio po posiłku. Może w tych innych kulturach inaczej jedzą? Bo powstawanie próchnicy wynika z kilku czynników 😉
kenna nasze jak były młodsze... jadły chętniej zupki ale zmiksowane na taką papkę jak dla 5 miesięcznego dziecka... Teraz od kilku miesięcy już nie chcą jeść wcale  🙄 słodycze pochowane z zasięgu wzroku, żadnych przekąsek nie dostają. Nic a nic, tylko ciągle coś 'konkretnego" do zjedzenia. Nie ma opcji aby zjadły parówkę... rozgotowany makaron, ryż, kasza - no nic.
Czekamy aż wyrosną, o dziwo obie są takie same z tym jedzeniem  🙄

Nie pomaga karmienie pojedynczo, sadzanie do obiadu z Krzysiem...
Logopeda kilka razy próbował uczyć samodzielnego picia z kubeczka - popróbował i zakończył próby  😁 bo nie potrafią "zamknąć" buzi na szklance (picie ucieka dołem) więc piją przez słomki... bo smoczki przegryzają, niekapki mają takie "sportowe" - bidony. Ze zwykłych nie napiją się bo ssać nie potrafią.

Nasze mają prawie 2,5 roku  😲 a jedzą jak 4 miesięczne maluchy (z tym, że gluten mają wprowadzony  :hihi🙂.
Frustracje nie pomagają, odporne są na wszystko. Czy danie z grudkami, czy bez - blokadę mają przed czymkolwiek, która wynika z nie wiadomo czego bo dietę miały urozmaicaną według wieku i tabelek żywieniowych  🤔

Obie mają tyłozgryz i gotyckie podniebienie (tyle, że ta z silniejszą wadą jest bardziej skłonna coś innego, oprócz kaszki zjeść).
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
21 września 2013 12:46
opolanka, dzieci na mm to po 4 miesiacu to i kaszke i warzywka juz wciagaja 😉 ja wprowadzam gluten wiec mieszam kaszke glutenowa ( bobovita wiwlozborzowa pelnoziarnista bez cukru) z bezglutenowa (bobovita Expert dla odpornosci kukurydziano-ryzowa bez cukru).
Tyle, ze gluten Ty wprowadzasz pozniej (6 miesiac), wiec w 5 podajesz tylko bezglutenowe. Ja kupuje mleczne, Tobie wygodniej bedzie bezmleczne, bo mm masz swoje 🙂
kenna a powiedz mi proszę ale tak z ręką na sercu. Kiedy dajesz Milanowi jakieś jedzenie inne niż kaszkę stoisz nad nim i podświadomie wiesz że i tak i tak będzie miał odruch wymiotny??
I co robisz jak już Milan zwymiotuje szybko go przebierasz tulisz wycierasz??

kasiulkaa25, te Wasze to chyba jeszcze cięższy przypadek, bo dochodzi chyba jakiś silny uraz psychiczny do jedzenia. Milan całe szczęście na razie bardzo chce próbować wszystkiego, co my jemy, bierze do buzi wszystko, gryzie, gryzie, mieli w buzi, aż próbuje przełknąć i ....bek. Taki schemat.
aszhar, tak z ręką na sercu, daję mu codziennie, kilka razy dziennie głównie chleb albo bułkę, bo tak zaleciła logopeda na razie. Jak dam mu swoją ręką dosłownie po szczypcie (szczypię kawałek chlebka i daję mu do buzi), to wiem, że raczej będzie ok. On sobie ją żuje, żuje i połyka. Nie stoję nad nim, bo z reguły niestety biega po całym domu, leci z tym w buzi do drugiego pokoju i wraca pokazać, że ma pustą buzię. Daję mu gryzka (tak ograniczam palcami wielkość kęsa), albo takiego następnego szczypka i znów leci gdzieś, staram się na niego nie patrzeć, nie zwracać uwagi na to, co robi z tym w buzi (ale często powtarzam, żeby gryzł i pytam, jak koniki jedzą sianko, bo on się cieszy z tego, że sobie przypomina i fajnie żuje). Jak weźmie za duży kęs i widzę, że już idzie odruch, to staram się go przekonać, żeby popił, ale z reguły się dziko przed tym wzbrania, odwracam jego uwagę, zagaduję. Jak wiem, że już nie ma odwrotu i będzie bek, to staram się go wziąć nad jakąś gładką powierzchnię bez dywanu, lub nad zlew. Jak już idzie bek konkretny "do ostatniej kropli", to jest to dla niego bardzo nieprzyjemne, często męczy się jeszcze mimo, że ma już pusty żołądek, płacze, więc tulę go (niestety czasem muszę przytulić obrzygańca, bo bez przytulenia nie przestaje płakać, a od płaczu nachodzi odruch i koło się zamyka), wycieram i przebieram. Staram się nie robić z tego  "halo" i tylko, jak się popłacze to uspokajam go. Jak jest tylko mała "zwrotka" (np. dziś chyba za szybko szuflowałam mu kaszkę i jedna łycha się cofnęła), to nawet nie przestaję prowadzić rozmowy heh...

Do tego jestem pod dużą presją mojej mamy, która widząc, jak Milan bezskutecznie z tym walczy stwierdziła, że ona by tak dziecka nie męczyła i w związku z tym mój TŻ i ona są na "nie". I jak zwykle zostaję z tym sama (tzn. ja, lekarze i internet to są źródła głupiej nowomody i generalnie wymysły tudzież nabijanie kasy "specjalistom od miliona dolegliwości", już się boję co będzie, jak powiem że chcę z dzieckiem do dentysty pójść 😲...)
Nasze też miały taki etap... skończyło się to niechęcią do próbowania. Zaczęły(szczególnie jedna) kojarzyć próbowanie z wymiotowaniem, aby uniknąć wymiotowania woli nie próbować  🙄 koło się zamyka...
Dostawały według zasad BLW (co prawda wtedy nie wiedziałam, że to jakaś "zasada"😉 - po prostu dostawały do jedzenia warzywa/owoce w kawałkach, na zmianę z papkami. Papki w grudkami mniejszymi/większymi.
Ciągle było to samo  🤔

Gotowanych dań nie chciały, kupowane były słoiczki - to samo.
Staramy się nie wywierać presji na nich, aby nie kojarzyły jedzenia z czymś nieprzyjemnym... ale zasada ciągle ta sama, czyli jak my jemy obiad, one podchodzą, otwierają dzioby i niby chcą - tu bywa różnie bo albo wezmą do buzi albo uciekną jak tylko wyciągnie się rękę z widelcem/łyżką.
Jak "złapią kęs" zwrot na pięcie i albo chodzą z tym - trzymając w buzi albo jest wklepane w dywan/wtarte w panele (dywanów już praktycznie w domu nie ma  :icon_rolleyes🙂.

Posadzić w krzesełku nie dadzą się wcale (wyginają się w łuk i histeria). Nie dadzą się posadzić nawet jeśli miałyby siedzieć tylko "tak sobie" i przeglądać książeczki/gazety.
Na terapię psychologiczną jeździmy od lutego  😵 zmian na lepsze nie widać... tyle naszego, że dwa razy w tygodniu śmigamy po 60 km  😉

Nam już brakło pomysłów co zrobić aby zaczęły w końcu jeść  🙄
kasiulkaa25, no... to pocieszające, nie ma co 😉
Dziwne tylko, że potrafią do paszczy wsadzić pół autka (więcej nie wejdzie), kamienie z podwórka, dłoń - tyle ile wlezie i odruchu wymiotnego nie mają  🤔

Może do 18-stki nauczą się jeść 😉 bo chyba nie ma nikogo, kto by całe życie jadł kaszki  🤣
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 września 2013 14:47
szafirowa, dzięki, lidze na to, ze po takiej kaszce też będzie spala cala noc 🙂
szafirowa a tą kaszkę glutenową robisz małemu na mm? Czy jak?
Normalnie zgłupiałam, bo kazałam kupić mężowi kaszę manną żeby zacząć wprowadzać gluten ale skoro ja mam tego dać pół łyżeczki dziennie to jak ja mam to przygotować cholercia?? Mam jakieś zaćmienie umysłu, serio. Za nic w świecie nie wiem jak wprowadziłam gluten Filipowi.
Julie na katarek nawilżacz jak masz to odpal, a jak nie na zimę warto mieć
i inhalator fajna rzecz

szafirowa to Wołomin czy Ząbki?
Muffinka, ja wprowadzałam gluten kaszką manną i rozgotowywałam te pół, a potem całą łyżeczkę manny w odrobinie wody (na dnie takiego garnuszka metalowego z uchem) - tyle, żeby się to dało gotować 3 minuty i nie wyparowało. I potem dodawałam to do zupki lub kleiku lub co tam dostawał akurat łyżeczką (tego było z 20ml w sumie, więc wszystko jedno, smaku potrawy  nie zmieniało 😉 )
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
21 września 2013 19:39
bera7, ja to niestety 'udupiona' jestem konkretnie z tym malym facecikiem, a dalej nie mam prawka...

Muffinka, chce Ci sie tak pitolic? Kup kaszke manna bobovity tradycyjny posilek bez cukru i dodawaj tego po prostu te 2,5 lyzeczki od herbaty do mleka. Ot, cala filozofia. I tak jedziesz 2 miechy, potem zwiekszasz i jedziesz kolejne 2. Jak chcesz zrobic z tego kaszkowy bardziej konkretny posilek to po prostu domieszywujesz bezglutenowej troche i juz. Trzeba sobie zycie ulatwiac 😉

Ja niestety nie bede miala dzisiaj porownania, czy ta przespana noc to incydent, czy nie, bo dzis Jasiek na kaszke wieczorem byl juz zbyt zmeczony (jak jest bardzo zmeczony/glodny to w gre wchodz tylko cycek), dalam ciala i za pozno go kapalam, wiec poszedl spac 'o cycku'. Zobaczymy ile pospi...
a ja nie wiem co się dzieje. dziecko mi się jakoś poprzestawiało. nie wiem czy nie jest chora czy coś. od dwóch dni przesypia 12 godzin z jedną pobudką na jedzenie, w dodatku... dwa dni nie wymaga towarzystwa. leży cały dzień sama oglądająć karuzelę albo telewizor, co kilka godzin pokwili bo chce jeść, ale poza tym to mogę zapomnieć, że mam dziecko. mogłabym z powodzeniem pojechać do marketu i wrócić, czy iść popracować z koniem, a dzieciak wcale nie wymaga inwencji. do nas się cieszy, jak głupia, śmieje, zaciesza. aż mi dziwnie. spędzamy z nią czas, brzuszkujemy, bawimy się, gadamy i zacieszamy, ale dlatego, że chcemy, a nie dlatego, że tego wymaga, bo marudzi czy płacze. kurde, dziwnie mi.

kaszka od końca 4 miesiąca tak? strasznie się boję tych kłopotów żywieniowych. wprawdzie teraz je wszystko co jej podaje oprócz wody, jest żarłok,więc cichutko liczę na dobry apetyt.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
21 września 2013 20:30
Isabelle, dla mnie to jest dziwne, bo Jasiek towarzystwa wymaga non stop- kilka minut jak sie bawi moge go zostawic (i kurde siku zrobic np...), ale po chwili zaczyna wolac. Nawet jak sie ladnie bawi sam (a potrafi) musi widziec, ze ktos jest obok, blisko, w zasiegu wzroku chociaz. Kazda zabawa jest 100 razy fajniejsza, jak ktos sie z nim bawi. Ba! nawet jak sie na hustawce buja to ktos musi patrzec, albo on musi kogos sledzic wzrokiem. inaczej jest niefajnie i niezabawnie.

Telewizor dla niemowlaka to chyba sredniej klasy pomysl... ja wlaczam tylko jak maly spi, bo inaczej pierszy telewidz z niego... zdarzylo mi sie raz kiedys, w przyplywie desperacji wlaczyc mu na 10 minut 'kuchenne rewolucje'- posmial sie i pogadal z Magda Gessler 😉

dorzucam Jaska trenujacego sieganie po przedmioty i mierzacego czape od sznurki 😁 i na koniec jeszcze Jaska, ktory przypomina Jaska na zdjeciu (moje dziecko jakies niefotogeniczne po mamie- bez kitu nie moge mu zrobic zdjecia, zeby wygladal jak on 😉 )
ja Stasiowi dziś nasz rosół zmiksowałam dodałam do teho kasze maną ugotowaną ,ale się zajadał  😜 Dziewczyny z chęcią bym stasiowi zapełniła dzień innym jedzeniem niż zupa i mleko.jakieś pomysły ?

u nas chyba 4 ząb leci ze 3 noce pod rząd był fatalne,aż teściowa mnie wkurwiła wparowała do nas że dziecko męczymy,że sie opiekować nim nie umiem..i jeszcze kilka tekstów..dobiło mnie to  😡 przyrównała nas do swojej córki który nie dawano urodziła coreczke.I teraz ahy ile nam do nichy brakuje...zjechała mnie,że jak w ciąże zaszłam szkoły nie skończyłam że dopiero w tym roku matura...tak mi dogryzła w nocy o pierwszej że miałam ochotę wyjść ze Stasiem.

a jeszcze się pochwale wpisem teściowej na fb po narodzinach wnusi u jej córki "nareszcie zostałam prawdziwą babcią " no tak bo dla Stasia to nie prawdziwa...
Co za debilny tekst  👿 mój wujek też po narodzinach wnuka (wcześniej miał dwie wnuczki) oznajmił, że teraz jest prawdziwym dziadkiem  🤔wirek:
Szafirowa fajny chłopak!


słuchajcie, jako że po ciąży zostało mi trochę (czytaj sporo) kilogramów, to zabrałam się za ćwiczenia. Włączyłam sobie skalpel i dawaj machać girami. Po 15minutach byłam mokra jak świnia, spocona, zadyszana a ta Chodakowska idealny makijaż, rozpuszczone włosy i nawet się nie zmacha! Zakwasów nie mam i nadal mam zamiar ćwiczyć. Nie wiedziałam, że mam taką słabą kondycję! wykupiłam sobie wejścia na basen i planuje od stycznia może zacząć jeździć, ale to grube grube może jako że Jasiek będzie musiał z kimś zostać. Ehhh...
opolanka   psychologiem przez przeszkody
21 września 2013 22:43
szafirowa, widzę, ze mamy podobne dzieci. Moje ma taki system, ze po karmieniu godzinę się bawimy, potem mala się meczy i ucina godzinna drzemkę, potem znów zabawa, jedzenie i tak w kolko. Raz dziennie śpi dłużej. I też musi mnie widzieć, inaczej wola. Dlatego nowe do niej dużo, żeby mnie słyszała. Prysznic biorę na długość pozytywki w kqruzelce (4minuty) 😉
Dziewczyny ratujcie...tak mnie dzisiaj choróbsko rozwaliło, że ręką ruszyć nie mogłam. Gorączka, ból głowy, mięśni, katar, wymioty (to akurat nie wiem czy choroba czy ciąża). Leżę plackiem w łóżku, do tego herbatki z cytryną i miodem, zimne okłady i pani w aptece zaleciła ewentualnie paracetamol, ale nie więcej niż dwie tabletki na dobę. Nie chce się szpikować, ale już wytrzymać nie mogłam i wzięłam (przyjęło się pół tabletki wieczorem, reszta w ciągu dnia, 1,5 tabletki, zwrócona). Czy znacie jeszcze jakieś sposoby? Co zrobić żeby poczuć się lepiej? Czy sposobu nie ma i trzeba przeleżeć plackiem? Jak nie będzie lepiej do poniedziałku to idę do lekarza, ale z racji weekendu może ktoś coś poradzi
szepcik bo to taki żart. Moja mama - babcia 6 wnuków - przez znajomych w żartach jest nazywana żoną dziadka a nie babcią 😉 Nie sądzę by było to coś obraźliwego.
\
szafirowa to faktycznie muszę taką kaszkę kupić 😉 Bo nie chce mi się pitolić. Bo rozumiem, że nie trzeba jej gotować ani nic tylko wlewam do mleka i koniec?

edit: to taka ma być?? http://ezakupy.tesco.pl/pl-PL/ProductDetail/ProductDetail/2003120126844
opolanka   psychologiem przez przeszkody
22 września 2013 08:19
Blue_angel, jeśli masz gorączkę, musisz ja zbic. Jak jest wysoka? Radziłabym udać się do lekarza, czasem podanie leku jest lepsze, niż nie branie i leczenie się domowymi sposobami.
Muffinka, Gabryś też wsuwa taką. Ja ją dodaję do moich homemade zupek. Tylko patrz, żeby była wersja bez cukru, tak jak na obrazku.

A ja mam dziś kaca. Miałam wczoraj wychodne wieczorem, byłam u Agnieszki i wypiłam "trochę" piwa. 😁 Aż wróciłam taksówką zamiast samochodem. Gabryś w nocy dostał butlę zamiast cyca, a ja mleko wydoiłam leżąc w wannie z gorącą wodą. Kurde ile tego leciało! Nie wiedziałam, że mam tyle pokarmu. Fajnie.
Kami   kasztan z gwiazdką
22 września 2013 08:51
Blue_angel opolanka dobrze mówi - jak gorączka to natychmiast do lekarza. Natomiast do domowego leczenia świetny jest syrop Prenalen i są jeszcze tabletki, chyba GripCare dla kobiet w ciąży. Do nosa woda morska, a na gardło Tantum Verde. No i gorący rosołek  😉 Niestety zima to kiepski czas na ciążę, więc musimy się trzymać mocno. Ja się zamierzam na następnej wizycie zapytać gina co mogę wziąć na wzmocnienie odporności.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
22 września 2013 10:10
Muffinka, dokladnie ta, tylko zwroc uwage, Jak Ci slusznie napisala Julie, bo jest wersja z cukrem i bez- musi byc ten zielony znaczek na opakowaniu. Ja dosypujesz do cieplego mleka albo tylko dodajesz wody i podajesz lyzeczka.

Ja preferuje ta: http://ezakupy.tesco.pl/pl-PL/ProductDetail/ProductDetail/2003120126838
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się