Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Ktoś   Dum pugnas, victor es...
17 sierpnia 2014 20:46
Dzięki dziewuchy!

Zen hihi paskudny był wizualnie, dobrze że chociaż smaczny;]
sznurka Lew cudny. Dobrze poczytac o przedszkolach i zerowkach, bratanica idzie wlasnie do pierwszej klasy i zobaczymy jak bedzie sobie radzic jako 6 latka.
Musze sie pochwalic! Przez ostatnie dni uczestniczylam w grze terenowej, ktorej final odbyl sie wczoraj i wyyygrraalam! Nagroda byl porzadny laptop z torba, plecak turystyczny, kijki Nordic Walking, ksiazki i inne gadgety. Ciesze sie jak dziecko tym bardziej, ze moj stary lapek ma ponad 10 lat. 🙂



majek   zwykle sobie żartuję
18 sierpnia 2014 07:18
sznurka wszystkiego najlepszego dla Lwa.

Nada, super! Wiem, jaka to fajna zabawa, bo kiedyś występowałam w roli organizatora takich imprez. Pamiętam, że najbardziej szalone grupy to byli informatycy i dziennikarze motoryzacyjni. Zachowywali się, jakby mieli po kilka żyć.

Ja w piątek jadę do PL po dzieciaki. A jak wrócą - też zaczynamy szkołę.
Ala też idzie na drugą zmianę, od 12, potem będę już dwójkę odbierać razem o 15. Trochę wkurzające jest to, że przez pierwszy tydzień mam z nią chodzić do tej szkoły (tzn pierwszy dzień cały dzień, drugi dzień kilka godzin i tak coraz krócej). Nie znam się, nie wiem, czy to lepiej dla dziecka w kontekście psychologicznym.
I zdecydowałam się jednak posłać je do polskiej szkoły w soboty (dodatkowo). Mam nadzieję, że nie zgłupieją od nadmiaru wiedzy i nie pomieszają im się języki.

Warunkiem przyjęcia dziecka do szkoły jest samodzielne robienie na nocnik. Ciekawe, czy zrobią egzaminy pierwszego dnia.  😁
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 sierpnia 2014 09:28
Uff... nadrobiłam weekend 😉

A jak jest z pracami domowymi przy systemie dwuzmianowym? Nie wyobrażam sobie, żeby dziecko kończące lekcje o 18, miało po powrocie do domu jeszcze odrabiać lekcje. Czy nauczyciele biorą to pod uwagę?

majek, koleżanka w Polsce również musiała chodzić z córką przez pierwsze dni, tyle że do przedszkola. Według mnie to fajne rozwiązanie dla dziecka. Powoli przyzwyczaja się do miejsca.
Ja właśnie od poniedziałku zaczynam tydzień integracyjny w przedszkolu z synem...
ale oczywiście pomyślane jak dla bezrobotnych matek co to tylko leżą i pachną, bo mamy przychodzić codziennie na 2h... szkoda tylko, że te dwa h wyznaczono od 10😲0 do 12😲0.
Ni w pipe ni w oko za przeproszeniem, bo zanim dojadę do pracy to będzie przed 14😲0...
Oczywiście info o tym tygodniu oficjalnie dotarło do mnie przed długim weekndem... wiec się zastanawiam po jakiej tęczy stąpają osoby prowadzące przedszkole, że zakładają, że w tydzień sobie ktoś urlop załatwi.
sznurka, Pięknie wyglądaliście z Lewkiem, uwielbiam wasze zdjęcia, mają niepowtarzalny klimat, tak jak wasz dom. 😍
(K. jest autorem tych zdjęć zawsze? Nie zawsze?)
[quote author=Ktoś link=topic=74.msg2162456#msg2162456 date=1408301936]
...Mania załapała się niestety na ten nowy system i jako pięciolatka miała z automatu zerówkę w przedszkolu...w przedszkolu, które pod koniec już nienawidziłam z powodu chorych, katolickich indoktrynacji i kultu peerelowskiej rodziny :/ dlatego nie chciałam,żeby ponownie "kiblowała" w przedszkolnej zerówce,mimo,że z racji urodzenia w sierpniu, mogła...
chciałam zapisać do zerówki w tej szkole, w której ostatecznie wylądowała w pierwszej klasie, właśnie z uwagi na oddzielną świetlice dla maluchów, oddzielne godziny posiłków i takie tam.... po 2 tygodniach na półkoloniach wiem, że odnajdzie się bez problemu i towarzystwo starszych dzieci bardzo jej pasuje...trochę kamień z serca.
właśnie z powodu molochów- podstawówkowo-gimanzjalnych, chcemy ją pierwsze 3 lata przetrzymać w sportowej, małej szkole, a potem się zobaczy....

[/quote]

Ktoś, ja dałam Dżeka o rok wcześniej do szkoły, było ciężko przez pół roku… a teraz nie żałuję, tzn, od początku nie żałowałam - ale musiał dużo nadrobić, bo dzieci z klasy znały sie już rok i umiały w większości czytać i pisać….
Teraz jestem mega zadowolona, że już 2-ga klasa.


Co do dzieci "długo" w szkole - niestety taki lajf, ja zaprowadzam na 8, odbieram na styk 17-ta, (pracuję od 9-17) więc kiszka.
Ale takie teraz życie - i jak kiedyś odebrała go babcia - wcześniej - to nie chciał iść…. bo się dobre bawł.

Dzieci mają swój świat. Inaczej go postrzegają. Oczywiście zimą gdy o 16 jest ciemno - to kicha… ale jesień-wiosna - szaleją na boisku.
Sznurka fajny Lew!
Nela sobie zażyczyły tort "ziółty" i z misiem, więc miała. Zdjęcia piękne robił wujek, ale jeszcze nie dostaliśmy.
I byłam z córą u fryzjera i Nelka ma jednak grzywkę (Czarownica 😉 ) i trochę jej skróciłam włosy. Praktyczniej i fajnie wygląda 😉

U nas też zmiany jedno do przedszkola, drugie do szkoły.
Z Nelą idę jutro na kilka godzin, pojutrze może ją zostawię na 2-3, popojutrze na dłużej, taki mam plan 😉
U nas nie ma warunków, mam trochę obawy czy w ferworze zabawy zdąży zauważyć i dolecieć do ubikacji. Zwłaszcza z 2-ką może być problem  😎

Kazia klasa wylosowała sobie 1-szą zmianę (więc za rok będą mieć drugą) i jestem jedyną osobą niezadowoloną z tego powodu, bo lekcje są na 7.30! Aaaa masakra, ja pracuję na 8.30 i perspektywa brnięcia rano w największych korkach mnie dołuje. Ojciec ponoć będzie jeździł, ale już to widzę jak się oboje zbierają szarym świtem, zwłaszcza że mąż ma swoją działalność i nie "musi" 😉 taa  😀iabeł:
Tylko że u nas ta druga zmiana to jest od ok. 11 do ok. 16 - dla mnie fajny układ, zostawiam rano młodego na świetlicy nie lecąc z wywalonym językiem, rano na świetlicy jest spokojniej, pani go wysyła na lekcje o tej 11, odbieram w sam raz popołudniu wracając z pracy.

Kazio dziś wrócił do przedszkola jeszcze na dwa tygodnie (ma się siostrą zajmować  😎 ) i co - buty za małe, palce wystają 😀


CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
18 sierpnia 2014 10:39
Gwash pochwal sie efektem jak beda zdjecia! 😀 my obcinamy na zero, ale dopiero na jesien. Moze do wiosny bedzie miala jako takie wlosy... 🙇
Ja również dołączam się do zachwytów Sznurkowym Lwem i chałupą 😉

Milan też pierwszy raz u fryzjera był, i o dziwo siedział jak zaczarowany.. A ja przewidywałam wielkie ryki, bo moje dziecko z tych bojaźliwych jest. A mu się podobało i wygląda jak człowiek (chociaż mi się podobała fryzura mojej produkcji - taka typu kędzierzawy artysta 😀 )
Byliśmy już 2gi raz na basenie i Milan w ogóle nie boi się wody. W rękawkach pływa lekko przytrzymywany (np. za jedną rączkę), oczywiście rzuca się sam do wody (nie ma świadomości, że jak go puszczę, to się zatapia, mimo że czasami na to pozwalam - topi się i chce jeszcze :lol🙂, skacze z brzegu z pozycji siedzącej, robi nura, super wypluwa wodę, wydmuchuje pod wodą, ale z głową zanurzyć się tak tylko na moment chce (tak na "nura" i do góry). Z taką piankową "belką" pod pachami (to się chyba makaron na to mówi) pływa sam 😀
Od kilku dni staram się jednak przemóc go i na 2gie śniadanie daję kanapeczkę z "czymś", zamiast standardowego sagana 240ml gęstej kaszki... Takie śniadanie trwa 50 minut do godziny, sam nie zje (pcha wszystko bez umiaru do buzi i za moment wypluwa, bo się krztusi, potem już nie chce), ma zabawki, bo jakie dziecko wytrzyma tyle czasu przy stole bez zabawy... Ostatnio udało mu się wcisnąć całą kromkę chleba (bez skórki) z twarożkiem i mikroplasterkami pomidora, wczoraj odrobinę mniej, a dziś zrobiłam pastę jajeczną (jajo, pomidor, odrobina cebulki, odrobina masła) i zjadł pół kromki z tą pastą, potem kawałeczek grzanki wielkości przekroju bułki i do tego jeszcze pół banana poduszonego w kubku jogurtu naturalnego. Wypił do tego prawie cały kubek 150ml słabej herbatki z miodem (pije normalnie, z kubka, tylko ograniczam mu przechył). Jestem "powiedzmy że" zadowolona 😀
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
18 sierpnia 2014 11:59
super, każdy krok do przodu to sukces  🙂 I na pewno każdą matkę cieszy to niezmiernie 🙂
A z basenem fajna sprawa. Też bym chciała by moja córeczka uczyła się od maleńkości.

Ja dziś zaczynam w końcu tą szkołę rodzenia. Termin przesunięto na dziś.

Dzwoniłam też do położnej. Już ponad 2miesiące temu z nią rozmawiałam ale prosiła o telefon w 36tygodniu. Teraz mam zadzwonić w piątek bo będzie miała grafik na wrzesień. Bardzo sympatyczna kobieta. Cieszę się.
Jednocześnie boje się bo wiem, że coraz bliżej do porodu.
Julie, nie nie, broń Boże 😉 Pytałam, bo zaintrygowało mnie pytanie o cukier w mm, sądzę że jest ich (cukrów) generalnie taka sama ilość we wszystkich rodzajach mlek i że jest on raczej w takiej zawartości, jak w mleku kobiecym, ale pewna nie jestem i dlatego dodałam, że jeśli ktoś robił jakieś rozeznanie, to żeby podzielił się głębszą, lub popartą jakimiś publikacjami wiedzą 🙂


UWAGA POST WYKAZUJĄCY WYŻSZOŚĆ MELKA KOBIECEGO NAD MM (uwaga, to nie jest post celowany w osoby, które piersią nie mogą/ nie dają rady karmić. Każda mama jest przede wszystkim mamą a metoda karmienia nie świadczy o jakości macierzyństwa!!!!


W mm jest bardzo dużo cukru. W zasadzie przewaga cukru. Dzieje się tak dlatego, że to, co można upakować w produkt instant bez większych strat to głównie cukier mleczny krowi. Do tego dochodzi sam proces produkcji produktów instant- ekstruzja, która powoduję rozbicie pewnych bardziej złożonych związków w cukry proste.
Samo patrzenie na zawartość cukru w takim produkcie niewiele nam daje. Chodzi o to, że w mleku kobiecym są od razu dostarczane enzymy, które ten cukier pomagają dobrze trawić. W mm ich nie ma bo a) są tam enzymy dobre dla krowy, b) te co były zginęły w procesie produkcji. Podobnie z witaminami i probiotykami.
Dodawane do mm probiotyki to pic na wodę. Flora bakteryjna każdego człowiek jest indywidualna i dopasowana do konkretnych sytuacji np. dziecko ma kontakt z drobnoustrojami> poprzez ssanie piersi drobnoustroje dostają się do krwiobiegu matki> zmienia się skład mleka (stąd powinno się karmić jak najwięcej piersią, a nie butelką z odciągniętym mlekiem. Ta swoista flora bakteryjna pomaga trawić zarówno cukier z mleka jak i cukry z innego pożywienia (rozszerzanie diety).

Na opakowaniach mm wartość cukru to wartość cukru dodanego do produktu niejako dodatkowo. Cukrów, które są tam naturalnie (nieodpowiednich dla żywienia człowieka) plus cukrów które powstały jako efekt uboczny takiej metody przetwarzania surowca się zazwyczaj nie podaje.

Już jednorazowe podanie mm wywraca do góry nogami naturalną florę bakteryjną przewodu pokarmowego dziecka na jakieś 3 tygodnie (zakładając te 3 tygodnie na powrót do normy przy wyłącznym karmieniu z piersi, nie z butelki własnym mlekiem tylko z piersi).

Bibliografia
O metodzie produkcji produktów instant w tym mm: http://ekstruzja.eprace.edu.pl/579,Opis_ekstruzji.html
O florze bakteryjnej i mleku: [[a]]http://www.naba-breastfeeding.org/images/Just%20One%20Bottle.pdf[[a]]

I jeszcze o astmie i karmieniu piersią: http://m.aje.oxfordjournals.org/content/early/2014/04/10/aje.kwu072


I kilka słów dla matek, które mają ssaki wiecznie uczepione cycka:
Czy wiecie, że mleko kobiece zawiera leptynę? To hormon odpowiadający za uczucie sytości. Z mleka kobiecego przenika przez niedojrzałe jelita dziecka do jego organizmu dając sygnał o pełnym brzuszku, dlatego by najeść się mlekiem kobiecym dziecko nie musi zjeść go dużo.
W mleku modyfikowanym tego hormonu nie ma, więc dziecko będzie jadło go więcej by czuć się syte.
Mały żołądek dziecka nie potrzebuje jednorazowo dużej ilości pokarmu. Potrzebuje jednak by karmić na żądanie, nawet jeśli oznacza to częste posiłki.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 sierpnia 2014 12:51
leosky, mnie wczoraj po raz pierwszy strach obleciał, tyle że nie strach przed samym porodem, a ogólnie przed macierzyństwem. Zaczęłam myśleć o tym, że moje życie już nigdy nie będzie takie jakie kiedyś i trochę się przeraziłam.
Co nas pokręciło, że sobie taki wyjazd zafundowaliśmy  🤔wirek: 😂
Już prawie 3000 km za nami. Wieczorem spróbuje coś skrobnąć, bo znowu biegniemy dalej, a na razie pozdrawiam- matka karmiąca publicznie w centrum Saint Tropez  😉

opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 sierpnia 2014 13:00
leosky, mnie wczoraj po raz pierwszy strach obleciał, tyle że nie strach przed samym porodem, a ogólnie przed macierzyństwem. Zaczęłam myśleć o tym, że moje życie już nigdy nie będzie takie jakie kiedyś i trochę się przeraziłam.


Nie będzie. Ale to nie znaczy, że będzie gorsze.
Będzie inne, z pewnością, ale zobaczysz, że ma swój urok.

Mi czasem brakuje trochę swobody. Takiego spontana. Że teraz myślimy np. o obiedzie w Czechach, teraz wsiadamy i teraz jedziemy. Ale jeszcze kilka lat i z pewnością będzie łatwiej 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 sierpnia 2014 13:07
Ja to wiem 🙂 Cały czas cieszę się przeogromnie, tyle że pierwszy raz spojrzałam na macierzyństwo trochę inaczej niż do tej pory. Dotychczas myślałam tylko o tym jak będzie fajnie, że będziemy prawdziwą rodziną itd., a wczoraj spojrzałam na to wszystko z innej, trochę egoistycznej strony.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 sierpnia 2014 13:12
Kurczak, ja bardzo długo wyobrażałam sobie, jak będzie cudownie. Rzeczywistość mnie zaskoczyła, bo niestety przez moje "przeboje" siadła mi psychika i ciężko się było pozbierać. Ale nie cofnęłabym czasu, Jula jest wspaniała, a teraz jak jest taka rozumna, to w ogóle oszalałam 🙂
Też mi brakuje trochę takiej "samotności", pójścia do wanny na godzinę i poczytania książki, wypicia kawy czy w spokoju posprzątania mieszkania.
Ale mój mąż rewelacyjnie się małą zajmuje i powoli mam i na to czas.
Niektóre dzieci nie są tak absorbujące, jak moje, niektóre sa bardziej. Wiele zależy od tego, jaki "egzemplarz" jest Ci pisany.
Z dzieckiem można pójść wszędzie (w granicach rozsądku).
A moje wszystko mi wynagradza, jak się przytuli czy mnie woła 🙂

W ogóle to chciałam się przy okazji pochwalić, że moje dziecko samo woła, że jest głodne, alarmuje, że ma kupę i w ogóle zaczyna "rządzić", niczym mała królewna 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 sierpnia 2014 13:39
No niestety, spontan trzeba sobie odłożyć. Nawet takie błahe codzienne sytuacje. O - pójdźmy razem na zakupy. W tym momencie linka zaczyna się drzeć, ja muszę nakarmić, mąż czeka, idzie z psem, ja dalej karmię, bo dziś dziecię ma dzień marudy. Dziecię oblewa się mlekiem, muszę całą przebrać - w efekcie wychodzimy godzinę później... No cóż, tak być musi 😉
Dziewczyny szukam nastepnego fotelika przedzial 9-36. Zastanawiam sie nad  Concord Transformer Pro (Isofix) czy ktoras z Was posiada? Jak z  wygoda, czy dziecko nie jest mocno w tym scisniete?
slojma   I was born with a silver spoon!
18 sierpnia 2014 14:49
Wetnę się z pytaniem o torby do przewijania. Po ponad godzinie przeglądania w internecie poddaję się. Już sama nie wiem co musi w sobie mieć torba by była dobra. Zastanawia mnie czym sugerować się wybierając torbę, czy poleciacie jakieś marki, jaka wielkość, co powinna zawierać, słowem wszystko co wymarzona torba mieć powinna. Już wiem na pewno, że nie chcę jakieś gigantycznej, ale musi pomieścić pieluszki na zmianę, jakieś podręczne kosmetyki etc. Jestem ciekawa waszych opinii i wyborów. Może ktoś ma stokke i może się wypowiedziedzieć.
zduśka, jaki cukier? O glukozę chodzi? To raczej wszystkie mają, jest niezbędna do życia 😉 Chętnie się dowiem szczegółów, jeśli ktoś robił rozeznanie mlek początkowych pod kątem składu...


Ja robiłam rozeznanie. Bebiko  zawiera galaktooligosacharydy i polifruktozę: 0,8 g / 100 ml. Ja byłam chowana na Bebiku i od dzieciństwa walczę z otyłością. Moja siostra wychowana na Humanie jest od dziecka chudzielcem. Geny i kuchnia ta sama.

NAN Pro H.A. zawiera tylko laktozę jak inne mm z półki droższej niż Bebiko.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
18 sierpnia 2014 16:59
[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2162841#msg2162841 date=1408365586]
No niestety, spontan trzeba sobie odłożyć. Nawet takie błahe codzienne sytuacje. O - pójdźmy razem na zakupy. W tym momencie linka zaczyna się drzeć, ja muszę nakarmić, mąż czeka, idzie z psem, ja dalej karmię, bo dziś dziecię ma dzień marudy. Dziecię oblewa się mlekiem, muszę całą przebrać - w efekcie wychodzimy godzinę później... No cóż, tak być musi 😉
[/quote]

Hehe, ja mam tak juz teraz z mężem, zawsze musi byc u niego obsuwa, zanim wyjdziemy gdziekolwiek mija ruski rok, co to bedzie jak pojawia sie dzieci 😂
majek   zwykle sobie żartuję
18 sierpnia 2014 17:13
slojma , że co? Jaka torba?

Chodzi Ci o taką do wożenia ze sobą na wycieczki?
Daj sobie spokój. Będziesz się pakować w to, co akurat będzie Ci wygodnie. 

Mam chyba taką torbę mothercare, jedyną różnicą tej torby w porównaniu z innymi torbami jest to, że ma kieszeń trzymającą temperaturę. Chcesz? Uzywałam trzy razy, oddam w dobre ręce.
Jak Ci się nie sprawdzi, to sobie kupisz nową.



slojma   I was born with a silver spoon!
18 sierpnia 2014 17:16
majek- właśnie chodzi mi o taką torbę na pieluchy etc. Chętnie przygarnę  🙂
majek w jakim wieku dzieci idą do szkoły w UK? bo mnie zaintrygowałaś z tym nocnikiem
kotbury, bardzo Ci dziękuję za prosto i rzetelnie napisaną informację i za linki! Gdybym rodząc Milana miała tą wiedzę, co teraz... 😉 to nie przejmowałabym się tak bardzo i raczej na pewno ucycowiłabym go, zamiast karmiąc odciąganym 😉 Ale i tak wolę myśleć, że z dwojga złego: przejście na mm lub przejście na własne mleko z butelki - ta druga opcja jest lepsza 😉

bera7, i mnie i mojego brata moja mama karmiła piersią tylko około pół roku. Potem zwykłym mlekiem w proszku (mleka dla dzieci nie były jeszcze dostępne, chyba że "z darów"😉. Ja zawsze chudzielec lub po prostu szczupła, mój brat o wiele bardziej okrągły. Geny te same, żywienie to samo. Więc akurat to nie jest dobry argument.
majek   zwykle sobie żartuję
18 sierpnia 2014 19:38
szkoła to dużo powiedziane, to można raczej nazwać żłobkiem. Mogą iść od 3 roku życia. `Państwowo` przysługuje im 15 godzin tygodniowo. Będzie chodzić 5x po trzy godziny
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
18 sierpnia 2014 19:40
W oczekiwaniu na panstwowe przedszkole nie moge na pol dnia dac dziecka prywatnie? Musze kombinowac opieke?
majek   zwykle sobie żartuję
18 sierpnia 2014 19:46
Czarownica, prywatnie możesz wszystko, możesz też zapytać w gminie, czy przypadkiem Ci jakiejś części nie zrefundują.
Są jeszcze opiekunki z urzędu (cośtam płatne, ale gmina dopłaca), ale one mają czasem i po kilka dzieci oprócz twojego. W sumie najtaniej i chyba najbezpieczniej znaleźć sobie opiekunkę Polkę albo Ukrainkę zupełnie prywatnie, tylko to jest podobno nielegalne (tzn nieuprawnione osoby nie powinny opiekować się dziećmi.)
Cenowo - przynajmniej w mojej okolicy - wychodziło to ok. 5 funtów za godzinę (za dwójkę moich dzieci)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się