Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

sandrita, rozni sa ludzie wiadomo i nie kazdy nadaje sie na rodzica ale to co widzialas, z tym ignorowaniem placzacego na podlodze dziecka, to dosc skuteczna metoda, nie tylko dlatego, zeby postawic na swoim jak mowi Isabell ale takze, zeby dac dziecku czas na uspokojenie, zamiast dorzucac mu do ognia. Tak to przynajmniej dziala w przypadku mojego dziecka, tatus lubi pocieszac, probowac tlumaczyc i przkupywac i wtedy ona wpada w jeszcze wieksza histerie (ale zreszta dokladnie to samo dzialo sie miedzy nami kiedy jeszcze nie bylismy malzenstwem, on przylazil po sto razy i pytal jak mi pomoc, a ja potrzebowalam tylko swietego spokoju zeby sie wyciszyc), ja za to zostawiam ja w tym miejscu w ktorym stoi i tylko od czasu do czasu pytam, o cos co mogloby ja pocieszyc albo odwrocic uwage i to pozwala jej jednak szybciej dojsc do siebie. Wazne, zeby byc w poblizu, tak zeby delikwent wiedzial, ze nie jest odrzucony tylko dlatego ze stracil panowanie nad soba. Na tym etapie jest to normalne. To jest tak, ze maly czlowiek nie rodzi sie z zestawem doroslych kompetencji (radzenie sobie z odmowa, stresem, duzym zmeczeniem). Prawda jest taka, ze w takiej sytuacji nawet dorosli "wybuchaja" wiec takie rzeczy trzeba wybaczyc malemu dziecku bo ono sie dopiero uczy.

Co do tego narzekania na wrzeszczace bachory, wiem, ze dzieci w przedszkolu wrzeszcza bo sie przekrzykuja ale ja jakos nie trafiam na takie w supermarketach czy gdzies w miejscach publicznych. Nie trafialam tez przed urodzeniem dziecka wiec ja chyba tak mam, ze nie zwracam na to uwagi albo mam w innym miejscu prog, od ktorego zaczyna sie dla mnie glosne dziecko.

Mazia, nie mozesz wychodzic z dzieckiem? Zapraszac do was znajomych? Ja nigdy bez Jagody nie wychodzilam w tym wieku bo po pierwsze zarla nawet co godzine i nie chciala butli, a po drugie nie wiem czy nie wazniejsze, ja sie wcale nie mialam ochoty z nia rozstawac. Wychodzilam z nia od pierwszych tygodni, nie odpuscilam tez wesela w bliskiej rodzinie, w wieku 5 miesiecy w Sylwestra byla na dwoch domowkach, chcociaz takie rzeczy wymagaja jakiejs tam przemyslanej logistyki. I tak rozwiazywalismy te kwestie, ze czasem maz sie urywal samodzielnie, a czasem szlismy wszyscy razem. Znajomi nie pala w mieszkaniach, tylko wychodza na balkon wiec z tym tez nie bylo problemow. Albo przylazili do nas i robilismy normalne domowki (ja bylam jedyna trzezwa, co ma swoje plusy 😉 ). Jak dzidzia chciala spac to ja kladlam w sypialni i juz.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
31 sierpnia 2014 09:46
A ja chyba bym nie potrafiła wybrać się z takim maluchem na imprezę... Moja znajoma tak wszędzie zabierała córkę w nosidle, jakoś dla mnie to dziwnie wygląda - tylko ja mówię o imprezach .. imprezach trwających do rana..

Łącze się z Tobą Maziu w bólu  🙄 .. Ja też chodzę struta bo siedzę te 24 h z Bolem i na serio potrzebuję się wyluzować np w stajni ale bez dziecka bo i tak muszę przy nim siedzieć bo On przecież śpi jak mysz pod miotłą i generalnie łapie tylko drzemki. Niby byłam teraz 2 dni pod rząd u konia ..  no ale nic przy Rudym nie zrobiłam bo Bolek wymaga 100 % mojej uwagi i chyba takim dniem jestem jeszcze bardziej podirytowana niż siedzeniem w chacieeeee
Może jestem wyrodną matką ale będę dążyć do tego by mieć choć 1 dzień w tygodniu taki dla siebie - tzn. kilka godzin tak abym mogła wyskoczyć dobie do stajni
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
31 sierpnia 2014 09:49
Tristia my w zeszłym roku kupiliśmy Bartki (Monia ledwo chodziła) i wg mnie miały za twardą podeszwę. W tym roku upolowaliśmy na wyprzedażach Ecco i są super  😜 Jeszcze Emelki są bardzo fajne.

Leosky w jakiej miejscowości pracujesz w przedszkolu  👀 pytam, bo my spod krk i będziemy w przyszłym roku szukać przedszkola dla Moni  😁

Dziewczyny wrzuciłam na bazarek min. moją chustę Lennylamb  🙂


Kami ja z okolic Oświęcimia 🙂
oj te dzieciaki 🙂 Wychowanie to ciężka praca. Konsekwentność czynów rodzica jest jednak właściwą drogą do sukcesu. Pamiętając iż są to dzieci i mają określone potrzeby, należy jednak pamiętać o tym, że zlepek powtarzalnych sytuacji bez braku konsekwencji i kontorli rodzica odbija się najczęściej na człowieku w przyszłości. I to zarówno na dziecku jak i na rodzicu.

Dziecko należy kochać, dbać o nie, być przyjacielem, partnerem ale i przewodnikiem. Zdarzają się sytuacje w mojej pracy kiedy dziecko po przyjściu rodzica słucha mnie a nie rodzica. Przykładowo - rozmawiałam kiedyś z mamą chłopca w budynku przy wyjściu. Nagle młody otworzył drzwi i w te pędy w stronę drogi. Bramkę rodzice zostawili otwartą. Matka woła - zero reakcji. Ja krzyknęłam - dziecko włączyło hamulec i wróciło do nas. Podstawą tego typu reakcji lub ich braku jest cała masa sytuacji z przeszłości. Ustalenie reguł i konsekwentne ich przestrzeganie na prawdę przynosi dobre efekty. Natomiast wiadomo że to się tak łatwo mówi. I są rzeczy człowieka przerastające, chwile kiedy ma się dość. Ale nie wolno się poddawać. Wiem, że to trudne. I rozumie rozterki rodziców. 

A że mówią, ze szewc w dziurawych butach chodzi i że dzieci nauczycieli są najbardziej problematyczne .) to jeszcze ja tu kiedyś będę przed Wami stękać .)
🤣

ja jestem wyrodna i wcale się tego nie wstydzę.
Jak Nika miala jakieś 8 tygodni to wyskoczyliśmy ze znajomymi nad morze. Została u dziadków.
Sylwestra też spędziliśmy bez niej, została z dziadkami.
Teraz też sobie nie żałuję wychodzenia bez niej. Noc z winkiem u koleżanki, zawody jeździeckie.


W moim odczuciu (i absolutnie nie trzeba się ze mną zgadzać) tam gdzie jest nocna impreza, alkohol i przekleństwa nie ma miejsca na małe dzieci. No nie czuję tego. Dla mnie sylwestry czy zakrapiane imieniny to nie jest dla dziecka odpowiednie otoczenie. Chyba, że jest to kinderbal i dzieciaki np o 20 idą spać a dorośli siedzą w innym pokoju i sobie drinują - choć mnie takie rozwiązanie średnio satysfakcjonuje, bo nie mogę się wyluzować.
Poza tym dla mnie to żaden relaks pilnować dziecka np na zawodach. Nie mogę się na niczym skupić, tylko muszę na nią patrzeć. Jedyna opcja to współrodzic do opieki, który umożliwi mi skupienie się na czymś innym.
[s]Dziewczyny, znowu wbijam sie tu ni z gruchy ni pietruchy i z ogłoszeniem-nie-ogłoszeniem. Dostałam dzis na placu robiąc wiekszy zakup buty Bartki, rozm. 22, dziewczece (uzywane). Bardzo ladne, za kostke, jesienno-wiosenne. Ktoras z mam reflektuje? Za koszt przesylki oddam. Zdjecia tez podesle. Kontakt na pw 🙂
[/s]
edit: juz nieaktualne 🙂
leosky, a propos, tego ze dzieci sluchaja sie obcych to jest czeste i wcale nie musi to wynikac z wczesniejszych relacji bo moze to byc nawet osoba, ktora widzi pierwszy raz w zyciu. Ja tez pouczalam mojego brata bo jego corka byla mi bardziej posluszna niz jemu. Dzisiaj mam swoje i jestem w miejscu mojego brata, i dopiero teraz rozumiem jaka skomplikowana relacja jest relacja rodzic - dziecko. Poza tym ty i rodzic macie rozbiezne cele. Ty chcesz miec dziecko, z ktorym sie przyjemnie pracuje w przedszkolu, rodzic patrzy dlugoterminowo. Ty sobie idziesz po pracy do domu, w razie czego nawet zmienisz robote, rodzic nigdy nie przestaje byc rodzicem i od urodzenia buduje swoja relacje z dzieckiem ktora ma byc na zawsze. Nie mowie, ze dziecko nie potrzebuje przewodnictwa bo oczywiscie potrzebuje ale mysle, ze zbyt czesto upraszcza sie to do hasla "posluszenstwo", a to moze bardzo roznie wygladac na roznych etapach i w roznych sytuacjach. Np dla rodzica dziecko stanie sie kiedys nastolatkiem i wtedy nie mozesz go juz dalej kontrolowac, a nie jest nadal doroslym, dlatego "wychowanie" to jest robota dlugoterminowa.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
31 sierpnia 2014 11:16

W moim odczuciu (i absolutnie nie trzeba się ze mną zgadzać) tam gdzie jest nocna impreza, alkohol i przekleństwa nie ma miejsca na małe dzieci. No nie czuję tego. Dla mnie sylwestry czy zakrapiane imieniny to nie jest dla dziecka odpowiednie otoczenie. Chyba, że jest to kinderbal i dzieciaki np o 20 idą spać a dorośli siedzą w innym pokoju i sobie drinują - choć mnie takie rozwiązanie średnio satysfakcjonuje, bo nie mogę się wyluzować.


Ja sie absolutnie zgadzam! My zanim zaszłam w ciaze prowadziliśmy dosc imprezowy tryb życia, sporo imprez było u nas i nie chciałabym, zeby ktos przychodził z dzieckiem. Na kinderbale -stwierdziliśmy- jeszcze mamy czas.
Jak jacyś znajomi pytali czy moga przyjść z dzieckiem, bo nie maja co z nim zrobic -mówiliśmy, ze nie, impreza jest dla dorosłych, przykro nam. U nas imprezy były ostre, nie to, ze jakies pijackie historie, po prostu głośno, wesoło, pikantnie, po bandzie.

Teraz, tzn za jakis czas, jesli miałabym sie wybrać na jakas imprezę z dziećmi to tylko wtedy, gdy byłyby inne dzieci lub na sam początek, zanim impreza sie rozkręci na dobre.

Wyrodną matką mającą czas tylko dla siebie czy męża tez bede, o ile dzieci da sie z kimś zostawić. I o ile ktos bedzie chciał zając sie blizniakami 😉

Co do wrzaskow dzieci i walania sie po podłodze - rozumiem rodziców, ktorzy nie reagują, dzieci w ten sposób wymuszają, poza tym -one jeszcze nie potrafią radzić sobie z emocjami. Tłumaczenie raczej niewiele da jak dziecko jest w emocjonalnym transie, a rozwiązania siłowe (nie mowię o biciu, temu jestem przeciwna) tylko to podsycą. Postaralabym sie jedynie o to, zeby zminimalizować dyskomfort u innych i zeby dziecko nie stanowiło zagrożenia dla siebie czy dla innych. A potem na spokojnie omówiła z nim ta sytuacje. Tyle od teoretyka 😉



Cześć dziewczyny. Pewnie to pytani padło już parę razy, ale czy mogłybyście powiedzieć,  czy jeździłyście konno w ciąży?
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
31 sierpnia 2014 11:21
Nie. Po co kusić los.

Czuje, ze urodzę prędzej niż pózniej, Teo jest na maksa nisko...
Mazia   wolność przede wszystkim
31 sierpnia 2014 11:35

Maziu, sorry, ale jak Cię pocieszyć?
Masz w domu tak, jak sobie na to pracujesz. Ja od kilku dni kategorycznie mówię "ja się dzieckiem nie zajmuję, bo robię klatkę" i nie dopuszczam do dyskusji. Bo ja też jestem człowiekiem i ja też mam prawo coś zrobić. Twoje małe ma już 5 miesięcy, sorry, jak chłopa wychowałaś tak masz. Jeśli zezwalasz na takie zachowania, to dlaczego potem jest Ci smutno? Ja bym tupnęła nogą i zostawiła dziecko z ojcem i sama pojechała na wódeczkę. A jeśli wybierasz siedzenie cicho i płakanie w kąciku to nie ma co Cię pocieszać, bo to Twój świadomy wybór.



Isabelle aleś Ty mądra, hoho! Pierwsza do wydawania opinii i oceniania.
Mój chłop jest ok, mieszkamy z dala od dziadków i innych ewentualnych "pomocników", większość koleżanek i znajomych skończyło się z chwilą urodzenia dziecka. Nikt specjalnie nie zaprasza, rzadko ktoś odwiedza. Na wódeczkę nigdzie nie pojadę bo karmię piersią i tu masz rację to jest mój świadomy wybór, który wiąże się z dużymi ograniczeniami. Nie siedzę i nie płaczę. Wychowuję córkę. Moje życie zmieniło się o 180 stopni i bywa że brakuje mi możliwości "złapania oddechu". Dlaczego? Bo matki tak mają... 
Cześć dziewczyny. Pewnie to pytani padło już parę razy, ale czy mogłybyście powiedzieć,  czy jeździłyście konno w ciąży?


Zlinczujcie mnie, jeździłam i to dość długo. Dowiedziałam się o ciąży w 2 miesiącu, wtedy odstawiłam skoki, ale jeździłam do końca 4 miesiąca. Nie mówię tutaj o dzikich galopach. Powiedzmy do 3 miesiąca nieregularnie (3-4 razy w tyg.) jeździłam krótsze "treningi", ale bez skoków, kłusów ćwiczebnych i galopów w pełnym siadzie. Potem do końca 4 miesiąca jeździłam stępem w tereny. Jestem pewna, że na innego konia niż swój w tamtym stanie bym nie wsiadła, oczywiście pewnym być nie można, ale jednak to było mniejsze prawdopodobieństwo czegokolwiek. Nie namawiam, nie neguję, ale kto jeździ robi to na własne ryzyko. A no i oczywiście ginekolog prowadzący o wszystkim wiedział i nie widział przeciwwskazań.
Mazia wierz mi nawet nie będziesz wiedziała kiedy ci dziecko urosło i jesteś wolna. Ja też kp i w sumie wyjść przez ostatni rok miałam kilka, pod warunkiem, że dziecko uśpiłam (bo butelki ona niet). Dopiero w czerwcu na żywioł poszliśmy jak miałam iść na koncert i mąż usypiał małą sam. Udało się mimo 5 min ryku. Zasnęła ze zmęczenia. Dał radę. Teraz już bez problemu wychodzę, ale Ala jest większa i rozumniejsza, mąż się nią umie zająć. Jak była małym naleśnikiem on się jej 'bał". Co z tego, że spędzał z nią kupę czasu. I tak bylo przy Małgosi i tak jest przy Alicji. Nie narzekam.Mam takie szczęście, że koleżanki też mają małe dzieci/pracę i mniej czasu na imprezy. W pt wyrwałam się na firmowe piwo. Starsza była u mojej siostry, a młodsza z mężem. Zero problemów, nawet ja przestałam się stresować jakiś czas temu.
I wcale nie uważam, że tak sobie wychowałam męża. Ja po prostu taka jestem. Nie umiałabym zostawić kilkutygodniowego dziecka  z dziadkami i gdzieś wyjechać. No nie dałabym rady. Ale za to ja nie mam problemu, żeby wyjechać z dziećmi, nie przeszkadzają mi.

Edit; aha i mąż też ma czasem prawo wyjść na piwo.
Donia Aleksandra ja w 10 tyg jechałam ostatnie swoje zawody skokowe, i gdyby nie to że mój koń wymaga bardzo regularnej pracy by miał w miarę równo pod sufitem, to jeździłabym sobie na spokojne spacerki do lasu o wiele wiele dłużej.
leosky, a propos, tego ze dzieci sluchaja sie obcych to jest czeste i wcale nie musi to wynikac z wczesniejszych relacji bo moze to byc nawet osoba, ktora widzi pierwszy raz w zyciu. Ja tez pouczalam mojego brata bo jego corka byla mi bardziej posluszna niz jemu. Dzisiaj mam swoje i jestem w miejscu mojego brata, i dopiero teraz rozumiem jaka skomplikowana relacja jest relacja rodzic - dziecko. Poza tym ty i rodzic macie rozbiezne cele. Ty chcesz miec dziecko, z ktorym sie przyjemnie pracuje w przedszkolu, rodzic patrzy dlugoterminowo. Ty sobie idziesz po pracy do domu, w razie czego nawet zmienisz robote, rodzic nigdy nie przestaje byc rodzicem i od urodzenia buduje swoja relacje z dzieckiem ktora ma byc na zawsze. Nie mowie, ze dziecko nie potrzebuje przewodnictwa bo oczywiscie potrzebuje ale mysle, ze zbyt czesto upraszcza sie to do hasla "posluszenstwo", a to moze bardzo roznie wygladac na roznych etapach i w roznych sytuacjach. Np dla rodzica dziecko stanie sie kiedys nastolatkiem i wtedy nie mozesz go juz dalej kontrolowac, a nie jest nadal doroslym, dlatego "wychowanie" to jest robota dlugoterminowa.


zgadzam się, dodatkowo założę się, że gdyby to leosky krzyknęła pierwsza, a rodzic drugi, to dziecko też zatrzymałoby się  po drugim upomnieniu 😉 Pewnie dopiero dotarło 😀

Donia Aleksandra, nie jeździłam. Ostatni raz wsiadłam w 4-5 tyg., po treningu bolał mnie brzuch, nazajutrz zrobiłam test i już nie wsiadłam.
Mazia, sorry, też jestem matką. I wiem, że da się ułożyć życie tak, że matka nie chodzi jak zombie. Wiec nie mów, że "matki tak mają", bo każda matka ma tak, jak chce mieć. Jedna chce celowo siedzieć z dzieckiem i sprawia jej to fun, druga potrzebuje kawałka swojego życia i tak układa plan, żeby ten czas mieć. my mamy babcię jakieś 40-50 km od nas, więc też nie przez płot. i nie mam problemu, żeby odwiedzić koleżankę jakieś 80 km ode mnie i napić się z nią wina.

Sorry, może to się zbyt na Tobie skupiło, a nie powinno. Ale jak boga kocham, trzęsie mnie jak czytam o biednych, zdezelowanych psychicznie matkach. Żal mi ich okropnie. I najgorsze jest to, że wszystkie inne mamy im przyklaskują "wiem jak Ci źle, mnie też źle, nie widziałam człowieka od tygodni", zamiast oświecić, że to NIE JEST OK i matki powinny walczyć o jakąś godność. o jakiekolwiek życie, jeśli im tego wyraźnie brakuje! zamiast przekazywać dalej mit udręczonej matki polki, która POWINNA cierpieć, bo PRZECIEŻ JEST MATKĄ, a matki nie mają żadnego życia poza dzieckiem.
Isabelle, wybacz, ale Tobie na prawdę nigdy przenigdy dziecko nie dało chyba do wiwatu, że tak piszesz... Ja mam czasami tak dość, że wychodzę na 3 godziny i wracam z taką samą niechęcią. Wyjście  na cały dzień lub weekend? Niemożliwe. Każda matka ma tak, jak chce mieć, jaaaaasne... Nie mamy babć ani dziadków z żadnej ze stron  (pomijając fakt, że są starsi, bo i my jesteśmy bardzo dojrzałymi rodzicami, to mieszkają 120km stąd), nie mamy cioć, w naszej wiosce 5 domów, jeśli Andrzej nie może, to siedzę z dzieckiem. I co ma tu moje "chcenie" do tego? Pstryknąć placami i lecieć na wódeczkę?...


Ostatnio jest taka moda, żeby opisywać postępy genialnych odpieluchowanych pociech. To ja napiszę dokonania  mojego - przed momentem posadziłam go na nocnik, ale oczywiście nic nie zrobił. Minutę później kątem oka patrzę, a on ściąga dresik, wyciera kałużę na podłodze, zbiera dresik w kulkę, po czym wręcza  mi z tekstem "popsiątałem mama, pjosię"😀 Taa... Znacie taki żart o psie, co się kończy testem "a pies pysk w gówno i ziiuuu przez okno"?
kenna,  my mamy całą jedną babcię i jak mówie - też nie przez płot. I serio przez ponad dwa lata życia Mila nie miałaś szans zostawić go z ojcem na cały dzień, skoro wyjście Twoje samotne jest niemożliwe? Przez ponad dwa lata nie miałaś szans, żeby sprzedać dziecko na cały dzień opiekunce choć raz? Czy sprzedać małego do jakiegoś "klubu malucha" ?

Ja cały czas twierdzę, że to jest tylko i wyłącznie opcja "chcenia". Jeśli mamuśka chce nie wychodzić i siedzieć z dzieckiem całą dobę - super, jak jej tak fajnie. Ale jeśli ją to unieszczęśliwia to albo chce coś z tym zrobić i robi albo nie. Chyba, że mamy zupełnie samotną matkę, bez jakiejkolwiek rodziny, to zgoda, nie ma komu sprzedać dziecka. Ale dla mnie to jest jakiś kompletny kosmos, że dziecko ma ponad dwa lata i nigdy nie było z tatą cały dzień czy weekend i matka nie miała chwili oddechu!
No.. właśnie dlatego piszę, że kompletnie nie zrozumiesz matek, które mają choć trochę "inaczej niż Ty" - faceta nie na miejscu, tylko wyjeżdżającego do pracy albo w delegacje, babci 0 (bo cała jedna babcia to o 100% więcej, niż całe zero babć) i dziecko, które samo się sobą nie zajmie, nie bawi się niczym, huśtawki i zjeżdżalni się boi, a jak się go nie nakarmi z miliard pińcetem dziewacznych zasad, to nie zje nic. Ale to nie ja narzekałam na to samotne rodzicielstwo, ja tylko bronię Mazię.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
31 sierpnia 2014 13:41
[quote author=bobek link=topic=74.msg2171824#msg2171824 date=1409478505]
leosky, a propos, tego ze dzieci sluchaja sie obcych to jest czeste i wcale nie musi to wynikac z wczesniejszych relacji bo moze to byc nawet osoba,


zgadzam się, dodatkowo założę się, że gdyby to leosky krzyknęła pierwsza, a rodzic drugi, to dziecko też zatrzymałoby się  po drugim upomnieniu 😉 Pewnie dopiero dotarło 😀


[/quote]
w przypadku tego dziecka na pewno nie  🙂 podałam tylko przykład. Sytuacji tego typu była masa. Kompletne ignorowanie mamy i brak reakcji, uciekanie, biegająca za dzieckiem mama i jej bezradność,  natomiast mnie się z dzieckiem fajnie pracowało i nigdy mnie nie zignorował. Ale mniejsza o to.
Ja naprawdę rozumie rodziców. Wierzcie mi dziewczyny  🙂 Broń Boże nie mam zamiaru się wymądrzać.  😉 Opieram się wyłącznie na własnym doświadczeniu. No i dzieci są różne 🙂 
kenna,  tylko, że mój facet pracuje. Często nie ma go po 12 godzin dziennie w domu. Ale zawsze są weekendy, tak? chyba nie wszyscy tatusiowie pracują 15 godzin na dobę, 7 dni w tygodniu i w każde święta. i jeśli nie ma babć to zawsze można załatwić opiekunkę. Tak wiem, finanse. Ale chyba 6 godzin raz na miesiąc to jest niezbyt duża kwota, przynajmniej nie warta depresji...


W moim odczuciu (i absolutnie nie trzeba się ze mną zgadzać) tam gdzie jest nocna impreza, alkohol i przekleństwa nie ma miejsca na małe dzieci.


Może trzeba by było zatem rozdzielić imprezę od libacji  😉.
Jak daleko sięgam pamięcią wstecz to nie pamiętam przekleństw na imprezach.
Wino też alkohol, moje dzieci widzą, że piję się  wino do kolacji i dlatego nie są pewnie w szoku na imprezie, ale tam żeby się dobrze bawić nikt pod stołem nie leży.  😉
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
31 sierpnia 2014 14:30
Isabelle mój mąż pracuje 7 dnu w po naście godzin dziennie. Teraz wyjechał w delegcje zostawiając mnie na tydzień samą. Moja teściowa pomoże mi z dzieckiem np. przy kąpieli. - poda ręcznik itd. Jest starszą osobą z reumatyzmem co sama ledwo chodzi ... I niestety dzisiaj kombinowałam jak się wyrwać na chwilę do sklepu bo dostałam okresu a w domu zero podpaski ..... I tutaj niestety nie mam jak tupnąć nogą bo nic mi to nie da  🙄 Moi rodzice pracują więc też nie ma opcji pomocy, więc zostaję sama na placu boju. O dobrą opiekunkę ciężko i to taką np. na 1 czy 2 dni w tygodniu to raczej nie realne ... Dodatkowo trzeba za Nią zapłacić  😎 A u mnie budżet mocno ograniczony więc...
I uwierz mi nie jestem matką polką. Źle mi cholernie że siedzę sama z dzieckiem, że mam mega syf w chacie.. Syn od kilku dni tylko jęczy i jest marudny a ja nie mam czasu nawet się porządnie umyć  😎 ... Ale tak sobie pomyślałam, że te moje problemy to pikuś z tym co przeżywa moja b. dobra koleżanka leżąc plackiem na patologii w 22 t.c z krwotokiem przy przodującym łożysku. Leży już kilka dni a przed nią jeszcze kilkanaście tygodni o ile wszystko będzie dobrze, za co trzymam kciuki... Na razie przez 2 tygodnie musi zostać w obecnym szpitalu i jezeli nic złego się nie wydarzy będą ją przenosić do innego specjalistycznego szpitala gdzie będą w stanie przyjąć tak wczesny poród...  🙄 Dodatkowo w domu zostawiła niespełna 2 letniego syna, który jak na razie nie może jej nawet odwiedzić....

Donia Aleksandra gratulować ? Ja nie jeździłam, nie chciałam ryzykować i zdecydowanie nie żałuję, że nie wsiadałam 😉
W temacie wychodzenia z dzieciakiem/bez nam się chyba udał raczej bezproblemwy egzemplarz. Miewa dni marudne, ale większych problemów nie ma, chodzi ze mną do sklepu na prawie całe dnie czasami, w domu da się zorganizować tak, żeby był moment dla siebie. Tatuś zabiera Małego na spacer jak często jest w stanie i mam wtedy chwilkę tylko dla siebie. Mamy to szczęście, że mieszkamy praktycznie w parku i nie musi z Igorem daleko odchodzić, w razie ryku w 2 minuty jest w domu.
Odkąd chustujemy to już w ogóle pierwszy do spacerowania 😉 Do stajni też się wybieramy z Małym-tata pilnuje, mama szybko ogarnia konia. Ale oczywiście nie ma to nic wspólnego z beztroskim siedzeniem godzinami. Karmienia mamy na razie na tyle częste, że bez dziecka do stajni nie ma szans, dawać butlę na razie się boję, poczekam do ok. 3 miesiąca i spróbujemy, czy w ogóle będzie chciał butlę. Smokiem gardzi. Bardzo współczuję np. Zduśce, bo wiem przez co z Bolkiem przechodzi i chylę czoła. Mieliśmy na razie jedno super zmierzłe popołudnie i wymiękałam. Nie dałabym chyba rady przeżywać tego ciągle. W domu mamy burdel, to fakt, ale póki środek pomieszczeń jest przejezdny nie jest źle  😎
Powyrastaliśmy z ciuszków w takim tempie, że trochę mnie to przeraża. Start od rozmiaru 44/500. a teraz kupuje 62. Igor rozwija się super, jest już całkiem kumaty, uśmiecha się sam, nie tylko odwzajemnia, gada do zabawek w łóżeczku pełnymi zdaniami, czyli a,e,i,o,u  😁
Wrzucam marnej jakości zdjęcie 😉
Isabelle, pomijasz matki, które chcą mieć swoje życie, prace czy znajomych i jednocześnie nie musieć oddawać dziecka komu innemu.

leosky a to przepraszam, sie niezrozumialysmy  :kwiatek:

kenna nie przejmuj sie, mój ślubny dzisiaj z pół dnia czatowal na kupsztyla, a i tak nakryl pociechę w trakcie 😉 skutkiem takich numerów piore gacie, światek piątek i niedziela.

diakonka ale nie pozwalasz brać dzieci na imprezę bo wiesz lepiej co jest dobre dla cudzego dziecka, czy przeszkadza ci obecność dzieci? Heh no w obu przypadkach byłabym wielce oburzona 😉

demon tak sobie myśle, ze impreza imprezie nie równa, moi znajomi np nie klną (no zdarza sie czasem dwóm typom ale nie jest to ich stały sposób wyrazania), a mi sie niestety czasem zdarzy 😉 wiec imprezy nie są bardziej demoralizujące językowo, niż przebywanie z matka, która np lupnie sie w stopę 😉

I tak ogólnie po tym co napisaliście, ze dla niektórych urodzenie dziecka to ban od znajomych, o wiele bardziej doceniam swoich ludzi. Owszem były rożne nieporozumienia ale nigdy nikomu obecność Jagody nie przeszkadzała.
Dzięki dziewczyny za odzew 🙂
equi.dream można gratulować 😀 u mnie to 10/11 tydzień póki co  jeżdże, czuję się dobrze. Zdaję sobie  jednak sprawę , że jeszcze trochę i przestanę
Tak wiem, finanse. Ale chyba 6 godzin raz na miesiąc to jest niezbyt duża kwota, przynajmniej nie warta depresji...


Pod warunkiem, że masz tak bezproblemowe dziecko jak moja Alicja, że zostanie z każdym. Gorzej jak dziecko nie ufa od razu każdemu i to raz w miesiącu jest w tym momencie dla mnie głupotą.

Ja tam nie narzekam. W sumie jakby nie patrzeć raz w miesiącu spotykam się ze znajomymi, 2 tyg temu ubawiłam się na weselu, 5 dni w  tyg chodzę do pracy, a i na fryzjera znajdę czas więc narzekać nie mogę mimo, że mam dwójkę dzieci.

Poza tym czasami ma się ochotę ponarzekać mimo, że tak naprawde nie jest tak źle.
srokate, zdjęcie z kozą jest mega!
demon, ale wojownik!
Mazia   wolność przede wszystkim
31 sierpnia 2014 17:16
Ja cały czas twierdzę, że to jest tylko i wyłącznie opcja "chcenia". Jeśli mamuśka chce nie wychodzić i siedzieć z dzieckiem całą dobę - super, jak jej tak fajnie. Ale jeśli ją to unieszczęśliwia to albo chce coś z tym zrobić i robi albo nie. Chyba, że mamy zupełnie samotną matkę, bez jakiejkolwiek rodziny, to zgoda, nie ma komu sprzedać dziecka. Ale dla mnie to jest jakiś kompletny kosmos, że dziecko ma ponad dwa lata i nigdy nie było z tatą cały dzień czy weekend i matka nie miała chwili oddechu!

Co może zrobić? Jeśli kobieta nie ma z kim zostawić dziecka, karmi piersią, więc odpada alkohol, a z drugiej strony chce wyjść do ludzi i się normalnie napić, pogadać, pożartować... masz pomysł? ja nie mam...inie jest to kwestia "chcenia" na codzień zajmuję się córką i dobrze mi z tym brakuje mi momentów odskoczni, które w tej chwili nie są możliwe i koniec.... nie użalam się tylko stwierdzam fakt, że BYWA że czuję się samotna... ot...
Donia super, gratulacje ! Z jeżdżeniem każdy podejmuje decyzje 😉 Znam dziewczynę, która jeździła do samego końca dość mocno, na pewno nie na spacerki do lasu 😉
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
31 sierpnia 2014 17:25
bobek, u nas imprezy naprawdę sa, a właściwie były na ostro, nie chciałabym demoralizowac dzieci 😉 Akurat mamy takich znajomych, co jesli juz maja dzieci to sami chętnie pozbywali sie ich, zeby sie pobawić, no moze jedna para a właściwie żona kumpla męża raz sie obraziła, ale to taka ciotka-klotka, na pewno dobrze by sie u nas nie bawiła i jej mąż za którymś razem przyszedł bez niej.

Co innego bedzie teraz, no chyba, ze od czasu do czasu uda sie "sprzedać" dzieci i pobawić sie jak za starych dobrych czasów 😉

Donia Aleksandra, gratulacje :kwiatek:

equi.dream serio juz gada? Wow, a dopiero co rodzilas, ale przystojniak szybko rośnie  🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się