Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

kenna, ano
a twój towarzysz tez tak ciepło ubrany chodzi? ja jestem zmarźluch ale póki mi nie zimno wychodzę z założenia ze jemu tymbardziej

szafirowa, haha dobre;] wiesz, chyba nie, bo by mi powiedziały potem, że on taki niejadek, nic nie chciał u babusi zjeść - wtedy wiem ze babcia i prababcia nafutrowały go lodami, żelkami i takimi tam;]
Czy mam schizy? jak teściowa wczoraj zadzwoniła była 20, siedziałam w wannie, sama na włościach bo chłop na Vadera poszedł, drgnęłam az jak usłyszałam dźwięk i wyświetliło że teściowa dzwoni...
Myślę, ze masz problem. I to poważny. Ja tak mam jak mój K np gdzies jedzie i nie odbiera. Raz, drugi, pięćdziesiąty... Wtedy myślę tylko o najgorszym - bo on zawsze odbiera. Miałam tak pewnego dnia jak pojechał po auto do mechanika, poxny wieczor, nie odbiera, wypaliłam pół ramki fajek i ryczałam sama na tarasie, ze na pewno wypadek miał. Że nawet nie mam go jak poszukac bo Lew śpi i takie tam...
Ale myślę, że to po prostu paranoja jakaś głeboka jest. I że trzeba z tym walczyć. Bo on zwyczajnie telefonu nie słyszał...
Choć w temacie Lwa jak idzie do dziadków tak nie miewam. Pytanie czy na razie czy w ogole.

Ja widać jestem dziwna bo nie mam absolutnie żadnych obaw jak moje dzieci są z dziadkami, jednymi czy drugimi. Ba, uwielbiam te momenty 😉
Niedawno byliśmy na ślubie w innym mieście, cały weekend.  Filip był u moich rodziców a Adaś u teściowej. Szczerze? Zadzwoniłam do nich raz czy dwa...ale ogólnie bawiłam się super i nie myślałam co u nich. Bo wiedziałam że wszystko ok. A ja rozkoszowałam się "wolnością".
No a moje zostawienie Adasia jak miał 4 mies z teściową na tydzień - to widać już " wyrodność matki"  😉
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 września 2014 08:12
Ja jestem mistrzynią sprzedawania dziecka każdemu chętnemu, kto się tylko napatoczy  😉
mamie, tacie, baratu (zwłaszcza bratu), bratowej, teściowej, dziewczynie szwagra, koleżance jednej drugiej, na chwilę, na godzinę, na dłużej, na cały dzień, kto ile ma chęci i możliwości 😁
Przerobiłam żłobek, teraz przerabiam przedszkole.

A 3 tygodnie sierpnia Marcel spędził u moich rodziców na wsi, 90 km od Katowic i nie odwiedziliśmy go ani razu, bo z powodu moich problemów zdrowotnych, nie było takiej opcji.

Ja to jestem dopiero wyrodna matka.

Z tym, że Marcel to cygańskie dziecko, jemu takie włóczenie po różnych ludziach pasi.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 września 2014 08:16
U mnie chyba istota problemu jest to, ze takie sytuacje zdarzaja sie tak niezmiernie zadko, ze nie mam mozliwosci w zaden sposob przywyknac, przyzwyczaic sie, obyc. Jasiek tez zreszta nie.
Moje dzieci od 3 tygodni ucza sie w norweskiej szkole- czuje, ze tempo mojego siwienia wyhamowuje  😀
uffff

gwash wspolczuje pobytu w szpitalu i bycia kula u nogi personelu. Mnie nadal wzdryga jak pomysle, brrrr
Rana pewnie sie zagoi jak na psie teraz 😀
Takie mam durne przekonanie, ze jak ja z nim jestem, to nic sie nie stanie, ale jakby sie cos talo jak mnie nie ma... Kaza mi sie leczyc  🤔wirek:

A Jasiek wychodzi Ci na przeciw i nie chce się odkleić od nogi wyjąć o bliższy kontakt 😉
:kwiatek:

U nas jest tak, że wiadomo, że im ktoś "bardziej nie odbiera" tym lepiej się bawi 😀
Owszem wczoraj było mi nieswojo jak moja mama nie odzywała się pomimo zmroku a miała już zejść z Rysów, ale tak jak przypuszczałam- była na pysznej kolacji 🤣
Za to mój JeszczeMąż był Mistrzem terroryzmu telefonicznego i zawsze miałam 4 min na oddzwonienie a i tak pretensje, że nie odebrałam od razu, albo w ogóle, że to nie ja zadzwoniłam 😀

Z Em zobaczymy. W przedszkolu ok. Z moja rodziną ok. Ale jak będzie jak będzie sama z tatą-  🤔 zobaczymy...
szafirowa, ja się mogę przyznać, że mam tak samo jak TY (a może nawet gorzej). Wiele miesięcy zajęło mi to,że bez duszy  na ramieniu chodziłam do marketu, a małego zostawiałam mamie (jak już był duży, miał 1.5- 2 lata)i zawsze najgorsze wizje przed oczami. Od 2 miesięcy mieszkamy razem z A. i na początku zostawiałam małego z tatą dosłownie na 2 godziny i ostatnie metry wracałam biegiem, ciągle dzwoniłam (do teraz czasami dzwonię, żeby zapytać, jak sobie radzą). Po malutkim, malutkim kroczku doszłam do kilku godzin bez ściśniętego żołądka, ale i tak mam zawsze najgorsze przeczucia i za każdym razem przed wyjściem błagam go, żeby nie spuszczał go z oczu, nie chodził z nim na tył domu, gdzie często latają szerszenie, żeby zamykał bramkę na klucz (inaczej mały umie otworzyć) i takie tam, co go bardzo irytuje, bo mówi, ze traktuję go jak debila 😉 A i tak się zamartwiam, ale z miesiąca na miesiąc dużo mniej 😉
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
19 września 2014 08:37
slojma u nas chyba się takiego zastrzyku nie podaje. A moja mama miała właśnie największy problem z urodzeniem łożyska. Akcje łącznie z naciskaniem przez lekarza brzucha. Generanie nic przyjemnego. Stwierdziła że mogła by 10razy rodzić dziecko ale łożysko było dla niej koszmarem. Ale było to 30 lat temu  😉

za godzinkę zadzwonię do położnej bo mi kazała przyjechać na dyżur jak nie urodzę do dziś. Może KTG zrobi.

Mała się od kilu dni rusza, ale znacznie mniej. Pytałam lekarza w środę. Mówi że tak zazwyczaj jest. Ale jednak jak słyszę jej serce to się uspakajam.
Stwierdziła że mogła by 10razy rodzić dziecko ale łożysko było dla niej koszmarem

Mi się bardzo dobrze "rodziło" łożysko, raz wyparłam i po wszystkim 😁 a tak przy okazji leosky, właśnie ogarnęłam, że planowo masz jeszcze 2 dni do rozsypania! ale ten czas leci! Jak się czujesz? :kwiatek:
slojma gratki  😅

zet miło mi,że Ci sie podoba  😀. Zapraszam na spotkanie jakby co  😉.


Poza tym posiadlam nowe umiejetnosci- potrafie np zrobic zupe od poczatku do konca z dzieckiem na rekach- umyc, obrac i pokroic warzywa np. Do wyboru mam jeszcze opcje z wyjacym dzieckiem uczepionym nogi i ciagnacym za bluzke.


A jakbyś tak angażowała go w to co robisz? Jeśli oczywiście jest taka możliwość. Sadzasz go na blacie, Ty obierasz warzywa a on wrzuca do garnka/miseczki? My tak czasem razem gotujemy, albo ja sobie robię, a on się bawi ziarenkami kawy, liśćmi laurowymi, przekłada do kubeczków kostki rosołowe. Albo "robi herbatę" - wkłada torebki i łyżeczki do plastikowych kubków. Niestety Olek przestał się mieścić między blatem a szafkami i niedługo koniec 🙁

edit: doczytałam - to nie działa ( tak to jest mieć dzień zaległości na volcie 😉)
slojma   I was born with a silver spoon!
19 września 2014 09:19
:kwiatek: Dziękujemy raz jeszcze.
Leosky- właśnie nie wiem jak to jest w Polsce ale słyszałam o takich scenach jak piszesz z naciskaniem brzucha, dużym męczeniem i stresem, dlatego tak napisałam, że jeśli jest możliwość zastrzyku to polecam bo po pierwsze wtedy bardzo łatwo się rodzi i po drugie jest pewność, że urodzisz wszystko nie tracąc dużo krwi. Powodzenia na ktg oby skurcze już jakieś były🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
19 września 2014 09:21
Ja również żadnego zastrzyku na łożysko nie dostałam, z tym, że ja i tak dostałam oksytocynę pod koniec porodu, jak się zaczęło robić nieciekawie...

slojma - jak małą w końcu ma na imię? chyba, ze to tajemnica 😉

Co do zostawiania dziecka - moje ma 8 tygodni, a nie mam problemu. Zostawała póki co tylko z mężem i moją mamą i nie na dłużej niż 2,5h, ale nie zaprząta mi głowy jej bezpieczeństwo - ufam opiekunom. Choć nie wiem, jakby to było z obcą osobą, czy z teściową :p

Ha, a ja się martwiłam, ze moje dziecko jeszcze się nie uśmiecha 😉

leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
19 września 2014 09:40
srokate czuję się nieźle dziękuję 🙂
slojma a nie wiesz jak się nazywał ten zastrzyk?
dzwoniłam do położnej i powiedziała mi że jak nic się nie dzieje to KTG zrobimy w poniedziałek, dzień po terminie. Tak więc dziś nie jadę. Troszkę się zestresowałam bo coś wspomniała że w sobotę ma jakieś spotkanie i o ile dobrze zrozumiałam nie będzie wtedy osiągalna. Tak więc modle się teraz by Milena poczekała do niedzieli. Albo wylazła dziś. Muszę się uspokoić ale stres czuję  😕
Później doczytam resztę, ale ja bardzo nie lubię być bez dzieci. Nietlubię ich zostawiać,chyba, że naprawdę muszę.
Nawet na duże zakupy budowlane zabieram je ze sobą. Czuję się źle jak Agatka idzie do koleżanki. Wolę jak zapraszamy do nas.
W ogóle jestem dziś w domku z Olenią. Wczoraj zadzwoniła pani z przedszkola, że był wypadek. To mi nogi ríę ugięły., Olka przewróciła się w łazience i rozcięła skórę przy oczku.
Ma plasterek szew założony i dziś cala powieka sina.
Pani była przerażona.dzwoniła wczoraj i opiekunka i pani dyrektor. Sama Oleńka też przestraszona no i ja. Mama pomogła mi ją zaopatrzyć.

Gwashu współczuję przygody z Kaziem. Ciepło pozdrawiamy.

Maleństwo Linka bardzo podobna do mojej Agatki. Śliczna. Wtogóle cieszę ríę, że tak dobrze Ci rrię ułożyło.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
19 września 2014 09:49
galop, dziękuję, też się cieszę, choć czasem się łapię za głowę, co ja najlepszego narobiłam (no - najlepszą córkę, to na pewno) 😉
A oczko się zagoi i młoda zapomni. Sine jest, bo musi - skórka cienka, ukrwiona mocno, to i śliwa wyszła.
Ja tez mialam schizy jak oddawalam Jagode pod opieke babci, nie dlatego, ze myslalam ze cos jej sie stanie bo babcia jest meeeega ostrozna, tylko sie balam, ze jak J. zacznie sie stresowac i bedzie chciala do mamy, to babcia jej nie pozwoli w ramach udowadniania, ze ona wychowala dwojke i z wszystkim sobie poradzi najlepiej.

Babcia byla nawet obrazona na poczatku, ze nie pozwalam na samodzielne spacery z noworodkiem (ktory jadl nawet czesciej niz co godzine i nie raz karmilam na spacerze) i nie dalo sie przetlumaczyc, ze potrzasanie wozkiem, az do wylaczenia mozgu to nie to samo, co cyc 😉

No ale wszelkie schizy przeszly mi jak kiedys wyciela dziadkom orla na pobliskim placu zabaw i zaczela symfonie. Wtedy to lecieli do mnie na wyprzodki, a oczy na szypulkach z przerazenia 😉

Nigdy nie mialam problemu, zeby zostawic mala z mezem (no w granicach rozsadku bo jak byla tylko na cycku, to oczywisie bylby problem z karmieniem i tylko to mnie powstrzymywalo). A stresu nie mam zadnego bo wiem, ze z nim Jagoda jest i czuje sie absolutnie bezpieczna.

slojma, gratulacje bo ja chyba jeszcze nie gratulowalam. Super, ze porod dobrze wspominasz 🙂

Naboo opowiedz coś o norweskiej szkole 🙂
Właśnie 🙂

Po ostatnich miłych dniach w szpitalu byłam  wczoraj na wywiadówce - dwie godziny gadania o niczym o jakimś regulaminie, statucie szkoły, działaniach interwencyjnych, konkretów i jakichś rozmów o NASZYCH dzieciach i życiu klasy żadnych. Zero. Co za bezsens.
Kuuutwa mam dość służb publicznych czy co to tam jest. Oni mają mnie w du..e i moje dziecko też, najważniejsza jest ich wygoda i żeby w papierach się zgadzało.

Ja bardzo lubię zostawiać swoje dzieci u dziadków, baaardzo 🙂
ach, ja moge opowiadac i opowiadac, bo choc systemow idealnych nie ma, to polska a norweska szkola to ziemia a niebo.

Moje dzieci trafily do szkoly nie znajac ni w zab norweskiego, ja- ze wzgledu na prace spedzilam z nimi tylko 1 dzien w szkole, a pozniej musialy radzic sobie same. stres olbrzymi! Ale dostalismy mega wsparcie od szkoly- takie emocjonalne. w zwiazku z czym Pola i Maks od dnia pierwszego lubia szkole, mimo ze niewiele rozumieja 😀, bo wszyscy sa mega mili i wyrozumiali. Pola nie chce wracac do polskiej szkoly, bo z jej wrazliwoscia przezyla horror w szkole, a tu- wszystko idzie gladko, bo jej potrzeby i troski sa brane pod uwage.

Zacytuje siebie z innego watku, bo mi sie nie chce pisac drugi raz.
O regulach w szkole:
W NO do szkoly nie wolno wnosic slodyczy, czipsow oraz slodzonych napojow. I od tego tez nie ma wyjatkow. Jezeli rodzic nie przestrzega tych zasad- wyladuje na milej pogadance o zdrowiu i robieniu przykrosci innym dzieciom, a slodycze za kazdym razem sa konfiskowane. Jak sie dalej nie stosuje- pewnie przestanie byc milo, ale nie dla dziecka, za to dla rodzica na pewno.

Mi w polskiej szkole sen z oczu spedzal szkolny sklepik z chinskimi zelkami za 50g sztuka, bulkami slodkimi, paczkami i coca cola 😤

Na przerwach dzieci musza isc na dwor bez wzgledu na pogode i tam, oprocz utarczek z dziecmi, wolno im wszystko- lacznie z umazaniem sie od stop do glow blotem, lataniem po skalach, itp 🙂

Przyklad roznicy miedzy szkolami w PL i NO. Telefony komorkowe i inne urzadzenia elektroniczne- w Polsce mega problem! dzieci graja nawet na lekcjach, nauczyciele totalnie nad tym nie panuja. Na zebraniach nauczyciele prosza! o niedawanie dzieciom tych urzadzen do szkoly, nikt prosb nie slucha.
W NO po wejsciu do szkoly wszystkie dzieci BEZ SZEMRANIA wkladaja telefony do pudelka, ktore na caly dzien chowa nauczyciel. Jesli dziecko chce zadzwonic do rodzica- idzie do sekretariatu i dzwoni stamtad, jesli rodzic chce zadzwonic do dziecka- dzwoni do szkoly i dziecko jest proszone do telefonu. Nie ma wyjatkow od tej reguly. Proste.


Prace domowe zadawane sa od poniedzialku do czwartku, rodzic dostaje wypisane zadania i musi sie pod tym podpisac, ale w piatek- zadnych prac domowych! Moje dzieci chetnie siadaja do lekcji, bo sa ciekawsze niz w PL. Ja z nimi musze robic, bo oni intesywnie ucza sie norweskiego, wiec musze im duzo pomagac.
Naboo mega mi się spodobało to co napisałaś, cały system jaki tam obowiązuje ma u mnie ogromnego plusa. Chciałabym aby moje dziecko w przyszłości chodziło do takiej szkoły. Czy w PL się w końcu coś zmieni czy trzeba uciekać? 🤔
srokate, wierze, ze powoli sie bedzie zmieniac. Ale zbyt wolno, zeby moje dzieci odczuly to na plus. Miedzy innymi dlatego wybralam emigracje. Bo JA chce miec swiety spokoj.
W tym roku mam dwoje dzieci w szkole. Ile wydalabym na ksiazki i reszte w PL? Skad mam na to wziac jako samotny rodzic? Nikogo to nie interesuje.
W NO musze kupic plecaki i przeciwdeszczowe ubrania na dwor, bo dzieci ZAWSZE wychodza na przerwach bez wzgledu na pogode. Wycieczki tez nie sa odwolywane z powodu mzawki.
Reszte zapewnia szkola: ksiazki, zeszyty i wszystkie przybory.
I dla mnie to jest bezplatna edukacja.

Dzieci nie dostaja ocen przez 7 lat nauki 🙂
szafirowa, kenna,  to nie jest śmieszne (te schizy, gdy dziecka nie widzicie). Zajmijcie się tym dziewczyny, bo to robi straszną krzywdę dziecku i naprawdę upośledza jego rozwój społeczny i nie tylko. Nie jest to jedna z "ciekawostek" tego, jak przeżywacie macierzyństwo tylko zalążek poważnego problemu. Najczęściej efekty takich schiz widać dopiero u 6-7 latków, więc nie dajcie się zmylić, że dziecko rozwija się super i lgnie teraz do dzieci, bo w końcu taki rodzaj relacji odbija swoje piętno na funkcjonowaniu dziecka.
Naboo bardzo zazdroszczę Ci tej szkoły  🙄.
Ja nie znoszę naszej szkoły chyba bardziej niż Tymek, bo on to się jeszcze tam czasami bawi z kolegami, a ja odczuwam tylko minusy.
Pomijam te sklepiki z koszmar przekąskami to jest mały miki. Podam przykład :
Jak Tymon w drugiej klasie wygrał - (III -ci ) międzynarodowy konkurs matematyczny to szkoła nie zrobiła z tym nic. Nic mu nie zaproponowała w ramach dalszego rozwoju. Chciałam zapisać go na szachy- to nie bo coś w planie nie pasuje, do kółka matematycznego- nie bo Pani ma już komplet dzieci ze swojej klasy i takie tam.
Jak Tymon w trzeciej klasie był zagrożony z matematyki- to była mega afera.

My karen jak się czujesz? Jak sprawy rodzinne? Jakie imię dla córeczki?

U nas w szkole w I klasie nie ma ocen, tylko pani z religii wstawia bez sensu oceny i z tego powodu
Agatkatpłakała bo koleg dostał 6 a Agatka tylko 5

Dzionka a co powiesz o tym co ja wcześniej napisałam o moim związaniu i niechęci do rozłąki? To. normalne? Ty jesteś psychologiem?
demon, jak on to zrobił, że w drugiej klasie wygrał konkurs, a w trzeciej był zagrożony z tego samego przedmiotu? U mnie w szkole zwoływane są apele, jak uczniowie zdobędą dobre miejsca w konkursach - cała aula bije im brawo, widać że to dla nich ogromne przeżycie 🙂 Brawo dla Tymka.

galop, tak, jestem psychologiem dziecięcym i psychoterapeutą. Wychodzą właśnie z domu, jak wrócę to się ustosunkuję!
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 września 2014 11:53
Dzionka, powiedz mi, jak ja mam sie tym zajac, skoro na codzien nie ma absolutnie takich sytuacji, zebym nie widziala dziecka dluzej niz zajmuje zrobienie siku? Przy czym jak raz na czas zjawia sie dziadkowie i wyraza chec wyjscia z Jaskiem, to pozwalam i puszczam ich samych, mimo, ze jest to dla mnie duzy dyskomfort.

Kiedy wychodze z nim ja, to porownujac do innych rodzicow z osiedla moje dziecko 'moze wiecej'- tzn ma wiecej przestrzeni i swobody na podworku, byle bylo w zasiegu mojego wzroku.
Nic się nie zmieni, jest jak było za naszych czasów, tylko papierologii więcej
w XXI wiek pani z sekretariatu nadal ręcznie wypisuje kwitek za obiady, kontaktu mailowego, przez internet nie ma żadnego.
ubezpieczenie - płać 60 zł na listę, umowy, warunków nie widzisz 😀
zadania - dziecko ma pamiętać że ma np przynieść zdjęcia rodzinne, ma pamiętać które zadania ma do zrobienia w domu. Zgodzę się że dzieci powinny ćwiczyć obowiązkowość i pamieć ale nie tak od razu. Jakimś kołeczkiem można by zaznaczyć, notkę napisać albo kazać napisać/narysować dzieciom.

A przepraszam - Naboo podręczniki są za darmo 😉
szafirowa, chyba chodzi o psychologiczne ujęcie DLACZEGO zostawienie dziecka z kimś potencjalnie zaufanym wzbudza w Tobie dyskomfort. Bo nie powinno. Rozumiem tęsknotę, ale LĘK i OBAWA, że przez godzinny spacer na pewno dziecko się zrani - tu szukałabym problemu, dlaczego się tak boisz i czujesz ten dyskomfort.
demon, jak on to zrobił, że w drugiej klasie wygrał konkurs, a w trzeciej był zagrożony z tego samego przedmiotu? U mnie w szkole zwoływane są apele, jak uczniowie zdobędą dobre miejsca w konkursach - cała aula bije im brawo, widać że to dla nich ogromne przeżycie 🙂 Brawo dla Tymka.




No u nas też tak było. Gratulacje od dziekana Wydziału informatyki i matematyki UMK w Toruniu,  oklaski, nagrody. No i na tym się skończyło.
A jak on to zrobił  🙄. No w następnej miał juz wszystko w d… ie. I wcale mu sie nie dziwie. Po całej sytuacji zaczęłam z nim grac w prawie otwarte karty, tzn wie prawie wszystko co myślę o polskim systemie edukacji. 
Teraz jest lepiej bo ma historię, przyrodę i trochę szkoła zaczęła go ciekawić. Pani od matematyki tez fajniejsza.

A i dzięki w imieniu Tymka  :kwiatek:.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się