Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

maleństwo   I'll love you till the end of time...
21 grudnia 2014 20:52
Kasia Konikowa, to może już macie ulepszony, nowszy model 😉
Łorany, wieczór był masakryczny, ryczała strasznie, na szczęście o 20.30 padła i śpi. martwię się, bo nie chcę za dużo paracetamolu podawać, a z drugiej strony weź nie podaj dziecku, które pakuje obie piąchy w paszcz i wyje... Zęby to jakaś pomyłka, wychodzą w bólach, a potem jeszcze się psują.
no... mi się 8 wyrzyna. Ciul wymyslił, to prawda😀

też miałam cc w dodatku planowane, czyli poród fizjologicznie się nie zaczął, a mleko miałam tego samego dnia. ŻÓłte gęste- to chyba siara😉

u nas dziś Maciek cały czas jakiś zagazowany, wczoraj po południu też był. Pręży się, idą pierdki, czasem kupa, drze się, przy jedzeniu też- choć przy jedzeniu mu łatwiej. Nie wiem co jest, bo nie zjadłam CHYBA nic co mogłoby mu zaszkodzić..

może to być zaparcie spowodowane tym, ze mniej ostatnio piję wody i w ogóle mniej piję czegokolwiek?

Kasia Konikowa jakie masz fajne coś z pomoponami (to bluza?)

mam obawy przed wychodzeniem z domu odkąd tyle czasu nie byliśmy na spacerze:/ że wywieje Maćka (a przecież w budzie nie wieje, ze zimno, że ma otwartą buzię  i się zaziębi, że wirusy, no masakra🙁 i że zacznie płakać w środku spaceru i nie będę potrafiła go uspokoić:/ jak wychodziłam regularnie nie było zadnego ale, teraz się mi coś poprzestawiało...

powiedzcie mi.. czy wystawienie dziecka na taras jest dla niego równoznaczne ze spacerem? Zaraz się przeprowadzamy i obawiam się, że w nowym miejscu będzie zarąbiście wiało i znów nie bedzie spacerów..
ale w czym Ci przeszkadza, że wieje? Myślisz, że dzieci np mieszkające w Irlandii nie wychodzą, bo wieje?  😉 Sama nie wychodzisz jak wieje? Im bardziej kisisz dziecko ty, bardziej będzie chorowało
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 grudnia 2014 21:48
Przewianie to mit moim zdaniem 😉 jak czapa jest na glowie i dziecko kocem przykryte to jak sie "przewieje"? Twarz sobie "przewieje"?  😁

Deksterowa dla mnie wreandowanie czy wyjscie na podworko to taka sama rzecz jak spacer 😉 chodzi o swieze powietrze, a na upartego nawet otwarte okno wystarczy 🙂 jak nie moglam wyjsc z mloda czy zwyczajnie mi sie nie chcialo- bo nie lubie spacerow- to wystawialam ja spiaca na podworko albo otwieralam na maksa okno w jej pokoju i tam spala. Nigdy mi sie od tego nie przeziebila.
..potrzebuje takich słów bardzo. BARDZO. Bo chyba daję się wkręcić w to, co mówi mąż a co jest sprzeczne jednak z tym, co mi rozum podpowiada. Dziękuję :kwiatek:

wstawiam Maćka... z pytaniem w sumie do kkk  Twoim zdaniem Maciuś tu podnosi głowę normalnie do wieku, czy się odgina w sposób nieprawidłowy? Nie dostanę się na konsultację przed nowym rokiem jednak a chciałabym poznać Twoje zdanie.. i może innych Cioć też😉
Wiecie co...
Strasznie mi smutno.
Mój brat z żoną, po ponad dziesięciu latach strarania się o dziecko, w tym sześciu nieudanych in vitro i po zakończeniu ponad pół roku temu procedur adopcyjnych... nadal nie mają dziecka.
Po ich kursie adopcyjnym minęły jeszcze cztery kursy. Z ich grupy już wszyscy mają.
Tyle wiem.

Chyba lepiej, że widzimy się dopiero w drugi dzień świąt.
Nie umiem się cieszyć Gabikiem przy nich.
Nie wiem jak się zachować. Ciężko im się składa życzenia.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 grudnia 2014 22:35
Julie ja wysiadam w takich sytuacjach... nie wiem co bym chciala uslyszec. Nie wiem, co bym myslala... 🙁
ash   Sukces jest koloru blond....
21 grudnia 2014 22:51
Julie, a wiadomo czemu inni z kursu dzieci juz mają, a brat z żoną nadal nie ?
Strasznie to smutne 🙁
Julie niestety w takim kraju mieszkamy... mnóstwo dzieci czeka w domach dziecka... na uregulowanie sytuacji prawnej (trwa to latami!!!) przykładem są nasze bliźniaczki... jakby urzędnikom ZALEŻAŁO na dzieciach - jako pół roczne maleństwa mogłyby mieć swoich adopcyjnych rodziców... ale ich sytuacja została unormowana prawnie jak miały 18 (!!!!) miesięcy.
Następne pół roku "wisiały" w próżni a mogły już mieć swoją rodzinę... jak to panie z ośrodka adopcyjnego stwierdziły "akta dzieci gdzieś się 'ukryły'" znalazły akta jak dzieci miały 2 lata i 2 miesiące.
Kolejne trzy miesiące rodziny odwiedzały nas "na wyścigi" aż w końcu znaleźli się ludzie, którzy czekali ponad 2 lata za dzieckiem!!! Zaadoptowali dziewczynki i są szczęśliwą rodziną.
Takich dzieci są dziesiątki, jak nie setki... Chory kraj, chore prawo, ciężkie realia ludzi, którzy pragną mieć dziecko (lata lecą  🙁).
W pierwszej kolejności oczywiście oddają do adopcji dzieci chore/z wadami itd a zdrowe, 'bezproblemowe' są w domach małego dziecka (teraz już podobno trafiają do rodzin zastępczych, których ogólnie jest zbyt mało... więc i tak są w domach dziecka).

Z tego co mówią rodzice starający się o adopcje dziecka, przy odrzuceniu propozycji dziecka bo jest np. z jakąś wadą(zespół Downa m.in) - od razu taka rodzina "trafia na koniec kolejki" i od nowa czeka i czeeekkaaa na kolejne dziecko.

Pomijam fakt rodziców biologicznych, głebokiej patologii i przypadków takich, że rodzice tacy W OGÓLE nie powinni mieć dzieci i żadnych szans nie mają aby odzyskać dziecko - wystarczy, że odwiedzą malucha raz na pół roku... to już wystarczy aby ich nie pozbawić praw rodzicielskich i koło się zamyka...
ash, Nie wiem.

kasiulkaa25, Macie jakiś kontakt i wiecie co u "waszych" bliźniaczek?
Nawet niedawno opowiadałam komuś o tym jak okrutne było ich przejście od was do docelowej rodziny...
Julie mamy kontakt z rodziną 🙂 dziewczynki rozwijają się super, ładnie mówią, ogólnie są bardzo ze sobą z zżyte(np. jak któraś weźmie ciasteczko - zanosi siostrze i się dzieli  🙂😉. Mają nadal trudności z jedzeniem... ale mama baaaardzo stara się dogodzić dziewczynkom  😉
Nie są już rehabilitowane, został tylko logopeda.
Ogólnie fajną mają rodzinę(bliską i dalszą), zostały zaakceptowane i pokochane tak w 100% przez wszystkich.
O dziwo upodobniły się do rodziców, na tyle, że nikt obcy nie pomyśli nawet, że dzieci są adoptowane  🙂

W przypadku drugiej rodziny, która zaadoptowała chłopca (kilka lat temu) później zabrali jego siostrzyczkę do siebie prosto ze szpitala... niestety małżeństwo nie wytrzymało "życiowej próby". Rodzice rozstali się  🙁 kontakt z nimi się urwał...
Julie mam nadzieje że oni nie tracą nadziei?

Deksterowa ja często wywalałam Filipa w wõzku na taras czy balkon. On uwielbiał spać na dworze a że ja nie znoszę spacerować bez celu po 3 godziny to szłam na szybkie zakupy, dziecko zasypiało a potem sru na balkon.
Teraz z Adamem robię podobnie, on też nadal dużo śpi w wózku na dworze.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 grudnia 2014 08:06
deksterowa, folia na wózek i idź. Pod folią maluch ma naprawdę ciepło i nie wieje.

Julie, o masakra! Pisałaś kiedyś, ze "już widać dla nich światełko w tunelu", ze już mieli mieć dziecko... Brak mi słów 🙁
Julie - nie dziwię się, że Święta są dla Ciebie trudne...chyba też nie wiedziałabym jak się zachować...mamy takich znajomych - 10 lat starań  - ciążą - dziecko żyło 3 dni 🙁
maleństwo - w g mnie Matka Natura wymyślając ząbkowanie była niespełna rozumu 😉
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
22 grudnia 2014 08:56
wróciliśmy z badań. O j ryczało małe ryczało. W naszym (bliższy) ośrodku pielęgniarki stwierdziły że nie pobierają takim maluchom i żebyśmy jechali do ośrodka zdrowia  w sąsiedniej miejscowości. 😲 No to pojechaliśmy. Pani pobierała jej krew z paluszka i fiolka spadła 🙁 i zaś wyciskanie z palca od nowa. Jeszcze mocz chyba muszę od nowa zawieść w środę bo nasikała tylko 10ml i powiedzieli że może być mało. Kurcze a badaliśmy jej mocz już dwa razy i nic nie mówili przy takiej ilości.

Diakonka ja też mam wrażenie czasem że inni mają leprze podejście do mojego dziecka, spokojniejsze i lepiej im usypia. Zwłaszcza mężowi. Czasem wieczór położy, zaśpiewa, zgasi światło i dziecko śpi. A ja godzina lulania i dupa czasem.
Kasia Konikowa   "Konie mówią...po prostu słuchaj..." Monty Roberts
22 grudnia 2014 09:37
deksterowa, to bluza, na kapturze ma jeszcze uszka  😉 i jest bardzo ciepła  🙂 Ale duży już jest Maciuś i fajniutki  🙂

Dzisiaj Dzidziuś wykończył mnie w nocy  😵
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 grudnia 2014 10:10
Czy Wasze 2-2,5 latki też mówią o własnej paersonie w trzeciej osobie? To normalne? Rajka rzadko kiedy powie "mama, chcę to czy tamto", zazwyczaj jest "mama, Raja chce/Raja zrobiła/Raja jest..."
nada, dzięki. Na kiedy masz dokładnie termin?
Imię wybrane?


Termin wpisany w kartę to 6 marca, ale wg. usg (o ile mu wierzyć) rozdwojenie ma nastąpić 26 lutego. Imienia nie mamy...  😀iabeł: Żadne nie podoba nam się na tyle, żebyśmy zgodnie powiedzieli tak 😉

A Ty na kiedy masz termin?
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
22 grudnia 2014 10:29
Alqualoth ja w pierwszej kolejności przystawiałam do piersi. Jeśli Ania się nie najadła to dostawała mm ale ze strzykawki, po palcu.
Do tego, po karmieniu, pobudzałam cycki laktatorem, choc na początku nic nie leciało.
Pamiętam, jak się cieszyłam z pierwszych kilku kropel! Do tego piłam duzo wody, polubiłam herbatke Bocianek i kawę zbożową.
Goniłam jej zapotrzebowanie na mleczko, z każdy dniem byłam bliżej, aż po kilkunastu dniach mm nie było zupełnie potrzebne  🙂
Wczoraj odciągnełam w 15 min 135 ml mleka  😀 (w razie awarii jak wychodze na zakupy lub do stajni, tata podaje w butli Medela Calma)
I mogłabym więcej, ale aż tyle na 1 raz nam teraz nie potrzeba.

Jak coś - to dzwoń! Pomogę w miarę możliwości  🙂

Maleństwo współczuję rzeźni z ząbkami Linki, przytulam. Pociesz się, że to minie, jak ja będę się meczyć, to Wy będziecie po  😉

Ania mi się zepsuła  🙁 Marudzi z brzuszkiem, podejrzewam żelazo, ktore musze brać ze względu na kiepskie wyniki krwi. Bo nic nowego i dziwnego nie jem...
Odstawię na kilka dni i zobaczymy, może sie poprawi. I pogadam z lekarzem przy okazji szczepień 30.12

Deksterowa sliczny Macius  😍
Zamawiam narzeczonego dla Ani  😁
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 grudnia 2014 11:06
Agnieszka, ale pocieszenie :P Raz, ze będą jej wychodziły jakieś następne, dwa - to Ania będzie cierpieć...

A tu z wczoraj, Kaliszek śpi w ulubionej pozycji, a tata małpuje jej minę "na króla" 😀
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
22 grudnia 2014 11:15
W sumie racja, nie spojrzałam na to z tej strony  😡
Cudne spiochy masz  🙂
Zazdraszczam chójki, ja nie mam od nastu lat, odkąd kot nawpierniczał sie igieł i w swieta szukałam weta.
Ale w przyszłym roku musi byc, chocby sztuczna (nie lubie), dla Ani.
Wpadam się podzielić info: Nela staje w  łóżeczku. Co gorsza próbuje też stawać przy meblach np. Przy kuchence gazowej.
Daje popalić, bo nie można jej spuszczać z oka.
Bera dla mnie to najfajniejszy czas teraz, choć faktycznie trzeba mieć oczy do okoła głowy ale ja bardzo czekałam na moment aż moje dzieci staną się bardziej mobilne 🙂
Muffinka, do chodzenia to pewnie jeszcze kawałek. Mnie przeraża jej tempo rozwoju. Zanim człowiek się  dostosuje do jednego i ogarnie logistyczne to ona już ma nowe mało bezpieczne pomysły.
Mazia   wolność przede wszystkim
22 grudnia 2014 11:33
Bera7 jedna za szybko, inne za wolno.... moja jeszcze nawet nie raczkuje, na nic się nie wspina  😕 ale jeszcze się tym nie martwię
malenstwo jak minela noc? u mnie wycie od 23 do 1:30 zakonczone paracetamolem, potem jeszcze 3 pobudki do 7  😵
Na dodatek moja córka "normalnie" śpi tylko w wózku na dworze, w domu max. 30 minut i pobudka... a dziś pogoda taka do du... nie wiem czy da radę wyjść... chciałabym żeby nauczyła się w końcu spać w dzień w swoim łóżeczku
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 grudnia 2014 11:38
Mazia, a jakoś. Padła po paracetamolu o tej 20.30, obudziła się o 4.30, 1,5h fikała, gadała i śpiewała, po czym padła i pospałyśmy do 8. Ranek OK, potem wycie, pospała znów (sama, bez leków) 2h, teraz jest OK.

bera7, Helcia Pani myk też tak stała... Niektóre tak mają 😉 moja pewnie też będzie tak szybko. Póki co obraca się w kółko za pomocą nóg, usiłuje siadać ciągnąc się po wszystkim (np. moich troczkach od kaptura), przewraca się na brzuch i czasem na plecy, leżąc na boku podnosi łepek. A mąż nauczył ją przybijać piątkę 🙂
maleństwo, Nela robi "noski" i "baranka". Jak ostatnio mi przywaliła czołem w nos to krew mi poszła.
Najlepszą zabawką jest obecnie domek z różnymi klocuszkami do wrzucania. Ale moje dziecko zamiast cierpliwie kombinować gdzie co wrzucić woli walić aż trafi😉 a wtedy jest pisk radości.
Muffinka, Nie tracą nadziei, bo to że dostaną dziecko jest w zasadzie pewne. Po prostu czekanie i niemożliwość dowiedzenia się ile jeszcze będą czekać jest wykańczające. Możemy sobie tylko wyobrażać jak bardzo.

CzarownicaSa, Gabik tak mówił, ale odkąd chyba majek zwróciła mi uwagę, żeby go poprawiać i samemu tak nie mówić, nauczył się mówić "ja, moje, dla mnie...", nadal na zmianę z "dla Babisia". 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 grudnia 2014 13:32
Julie ja Rajkę cały czas poprawiam, za każdym razem mówię, że nie mówi się "Raja chce" tylko "poproszę/chcę", ale na razie to efektów nie daje. No nic, będę poprawiać dalej i zobaczymy...
Ale jestem z niej dumna, bo coraz częściej nie jest "chcę/daj" tylko właśnie "mamo, proszę..." czy "mamo, mogę..."(tylko w tej formie "Raja może?" "Raja prosi..."😉 😍 I ładnie mówi dziękuję, przepraszam 😍
opolanka   psychologiem przez przeszkody
22 grudnia 2014 13:55
leosky, wyciskały krew z palca? Jak na byłam z małą na badaniu krwi, pielęgniarka (w szpitalu) mówiła, że absolutnie wyciskać nie można.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się