Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Lotnaa   I'm lovin it! :)
15 lutego 2016 11:55
Ale nie martw się - dasz radę, wyjścia nie masz 😉


🤣 dokładnie. Ja bym się z pięć razy poddała gdyby nie, że dla dzidzi nie było innego wyjścia  😉 Bedzie dobrze Dzionka, rok przestępny wiec na pewno w lutym urodzisz  :przytul:
Byleby nie 29.02  🤣 ,  załamać się można wtedy 🙂
Trzymam kciuki za udany poród!  😅
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lutego 2016 12:26
Arimona, załamać, albo czuć wyjątkowo. Fajnie byłoby starzeć się raz na cztery lata 😉
Weszłam tutaj tylko sprawdzić czy są jakieś wieści od Dzionki 😉 ale przy okazji obejrzałam zdjęcia ze scen okołoporodowych wrzucone przez kogoś kilka stron temu i teraz jak jeszcze czytam o Waszym bólu, to jestem pełna podziwu - prawdziwe strong woman :kwiatek: Ale powiedzcie, jak to możliwe, że po takich przejściach kobiety decydują się na kolejne dziecko? Ja jestem dość wrażliwa na ból, więc totalnie nie wyobrażam sobie, żeby dobrowolnie się na coś takiego "zapisać" 😡 Da się poprosić o cesarkę "na żądanie", czy nie ma tak dobrze?
FinDla mnie poród to był nie do ogarnięcia myślowo nawet. Rodziłam w 2015, a teraz będę w 2016 😉 Jakaś mega odporna na ból nie jestem, ale bez znieczulenia i leżąc przymusowo w II fazie dałam radę więc ból nie jest najgorszy. Może miałam łatwy poród i dlatego tak mówię. Zobaczymy czy zdania nie zmienię we wrześniu 😉 Ale i tak na dwójce mam zamiar poprzestać 😉
Dzionka - ja miałam mega bolesne skurcze, których KTG nie pokazało  i urodziłam po kilku godzinach 😉 a mówili że "na pewno nie dzisiaj". Powodzenia 🙂
Fin- często się da.  Tylko,  że po cesarce często jest niekoniecznie lepiej 😉
Ja rodziłam prawie 4,5kg dziecko bez znieczulenia i po porodzie bolały mnie tylko... RĘCE.
Gorzej wspominam rekonwalescencję
Jak teraz patrzę wstecz na temat początków kp, to widzę, że byłam cholernie niedoedukowana. [...]  No cholera, jakoś jednak nie halo, bo biorąc pod uwagę bardzo fajny szpital i całokształ, to do tematu kp podchodzono nieco dziwnie. Chociaż absolutnie każdy karmił piersią i był do tego zachęcany, nie mogę powiedzieć.
Ja w ogóle nie byłam doedukowana, nic nie czytałam, bo byłam pewna, że urodzę, przystawię do piersi i będę karmić. Nie brałam pod uwagę, że cokolwiek w tym temacie może stanowić problem. I bardzo się zdziwiłam. 😁

Rozumiem ratowanie życia, procedury, sytuacje gdy dzieci mają poniżej 2kg itp. Gdy wylądowaliśmy na neonatologii, na 4 pokoje, było jedno dziecko z masą poniżej 2 kg. W większości były tam donoszone dzieci, ale z żółtaczką + dwie pary bliźniaków na obserwacji. W sumie 8 dzieci. Żadnych skrajnych przypadków. Pielęgniarki mogły spokojnie pozwolić kangurować i kp tylko u nas zależało to od nastawienia konkretnej zmiany. Na niektórych wręcz dziwiły się czemu nie karmię i nie przewijam, a na kolejnej wrzeszczały pełne pogardy za to, że wyjęłam dziecko z "mydelniczki". Normalnie emocje jak na rollercoasterze i weź tu młoda mamo z szalejącymi hormonami, świeżo po przedwczesnym porodzie połap się w tym wszystkim.
Odwiedzałam synka w dzień ok 3-4x donosząc mu odciągnięte mleko lub odciągając na miejscu. Niektóre pielęgniarki wprost mówiły, żeby nie przychodzić tak często. Miałyśmy wrażenie, że przeszkadzamy im w piciu kawy i że one mają wrażenie, że są kontrolowane. Obłęd.
Oczywiście pełno plakatów o kp i rodzeniu po ludzku 😉

Czyli kolejny dowód na to, że młoda mama z szalejącymi hormonami jest skazana na dobrą wolę, lub widzimisię położnych.
Powtórzę po raz setny, że położne w bielańskim były ZBULWERSOWANE, że ordynator przysłał mi na oddział doradczynię laktacyjną (jak się później okazało tą samą, do której trafiliśmy na płatną wizytę po tygodniu). Jak to, jakaś baba ledwo po jakimś kursie śmie tu wkraczać w ich kompetencje, światłych i wyedukowanych położnych! 😤 I jak ta doradczyni śmiała mi usiłować pomóc w przystawianiu w pozycji siedzącej. Nie wolno! Na leżąco tylko!
Jakbym mogła cofnąć czas, to po pierwsze na dzień dobry spisałabym sobie wszystkie imiona i nazwiska osób z którymi miałam do czynienia, a gdyby któraś mi powiedziała, że nie wolno mi usiąść do karmienia, lub wyjąć dziecka z mydelniczki, to bym ją wyśmiała.
Niestety, chyba każda kobieta po pierwszym porodzie jest tak skołowana, że nie ma siły ani głowy do jakichkolwiek dyskusji.

tylko ja się obawiam, że jeżeli już w szpitalu nie kładzie się nacisku na kp, to może być to jeden z powodów, dla których tak mały jest odsetek kobiet kp. Kładzenie nacisku to chyba niewłaściwe określenie. Moim zdaniem nikomu nie jest potrzebne kładzenie nacisku, tylko POMOC i wsparcie. 😉

Jak to możliwe, że po takich przejściach kobiety decydują się na kolejne dziecko? Ja jestem dość wrażliwa na ból, więc totalnie nie wyobrażam sobie, żeby dobrowolnie się na coś takiego "zapisać" 😡 Da się poprosić o cesarkę "na żądanie", czy nie ma tak dobrze?
Oj tam, chwila bólu i po krzyku. 😁 A ile potem radości i miłości!  💘 
Cesarkę na żądanie da się załatwić, ale po pierwsze jest to kosztowne i niełatwe. Po drugie, jak już się w tej ciąży jest, to często zaczyna się kochać mieszkańca swojego brzucha jeszcze przed przyjściem na świat i czuje się, że on jest najważniejszy i dla jego dobra i zdrowia chce się jak najlepiej (a poród naturalny jest dla dziecka lepszy (pod warunkiem, że przebiega bez komplikacji).
Po trzecie poród naturalny wcale nie musi być bardziej bolesny od tego co się dzieje po cc. Pierwsze doby po cc bywają bardzo bolesne i bywa, że dochodzi się do siebie dłużej niż po sn. Po czwarte kobiety po cc częściej mają problemy z pozbyciem się brzucha.
Ale na nic nie ma reguły i oczywiście powinno się mieć prawo do decyzji.
Innym wyjściem z sytuacji (dla kobiet panicznie bojących się bólu) jest znieczulenie zewnątrzoponowe na życzenie. Ja np. miałam przez większą część porodu i bardzo sobie chwalę.
[/quote] Oj tam, chwila bólu i po krzyku. 😁 A ile potem radości i miłości!  💘 
Cesarkę na żądanie da się załatwić, ale po pierwsze jest to kosztowne i niełatwe. Po drugie, jak już się w tej ciąży jest, to często zaczyna się kochać mieszkańca swojego brzucha jeszcze przed przyjściem na świat i czuje się, że on jest najważniejszy i dla jego dobra i zdrowia chce się jak najlepiej (a poród naturalny jest dla dziecka lepszy (pod warunkiem, że przebiega bez komplikacji).
Po trzecie poród naturalny wcale nie musi być bardziej bolesny od tego co się dzieje po cc. Pierwsze doby po cc bywają bardzo bolesne i bywa, że dochodzi się do siebie dłużej niż po sn. Po czwarte kobiety po cc częściej mają problemy z pozbyciem się brzucha.
Ale na nic nie ma reguły i oczywiście powinno się mieć prawo do decyzji.
Innym wyjściem z sytuacji (dla kobiet panicznie bojących się bólu) jest znieczulenie zewnątrzoponowe na życzenie. Ja np. miałam przez większą część porodu i bardzo sobie chwalę.

poród sn jest lepszy, dla kobiety do niego przekonanej, dla dziecka, jak Julie zauważyła, jeśli przebiega bez komplikacji.
Załatwienie cc jest proste i nie jest kosztowne jeśli prowadzi się ciążę prywatnie i wie u kogo się będzie rodziło lub jeśli się ma "twarde" wskazanie.
Są kobiety- znam- które po pierwszym porodzie mówią, że nie ma takiej opcji.
Ja osobiście nie boję się drugiego porodu ( miałabym cc), a ciąży.
Słowa "bywa" i "bywają" są tu kluczowe 🙂 co do pozbywania się brzucha też, tak poważnie, to żeby wszelkie opowieści były sensowne, musiałaby każda z nas znaleźć się w dwóch sytuacjach i to bez historii, tylko rodzimy sn, wycinamy ten fakt i rodzimy cc.
ZZO też "bywa", że nie podadzą 🙂 bo za późno/wcześnie/zatrzyma akcję porodu itp czyli"nie, bo nie".
Jedno jest pewne fin jak już jesteś w ciąży i postanowisz donosić odwrotu nie ma 🙂 jakoś się musisz pozbyć 🙂
Jedno jest pewne fin jak już jesteś w ciąży i postanowisz donosić odwrotu nie ma 🙂 jakoś się musisz pozbyć 🙂

Nie jestem i w ciągu najbliższych lat nie zamierzam - zapytałam z ciekawości 😉
miałam na myśli hipotetyczną sytuację 🙂
Ah, rozumiem - w każdym razie nadal ten ból i to wszystko jest dla mnie niepojęte 😡
Dzięki dziewczyny. Mam nadzieję, że jednak przed 29.02. to urodzę 😉 Odespałam i humor mi wraca. Końcówka to już, jakoś przetrwam, a potem będzie już tylko lepiej 😁
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lutego 2016 15:00
Julie, nie miałam na myśli wymuszania czegokolwiek na matkach, a zachęcania ich z każdej strony do kp i wspieraniu w tym. Jeżeli już w szpitalu pokazuje się, że można wcisnąć butelkę z mm, to nie dziwię się, że wiele kobiet uważa, że kp jest przereklamowane/zbędne/za trudne itd.
a potem będzie już tylko lepiej 😁

Hihi optymistka 😉
Dzionka O te zapisy KTG się nie martw, mi na 5 godzin przed porodem nie zapisało ŻADNEGO skurczu. Ja mówię: no ale jak? Przeca tak boli i to systematycznie co pare minut, a tu nic? A już rodziłam, tylko nikt mi nie wierzył  😁 Więc nie wiem na jakiej zasadzie, ale nie zapisuje wszystkich skurczów na pewno, bo ja leżałam pod tym ponad godzinę i nie wyszło nic, a na rano Franek już był ze mną. Leżałam z tymi skurczami porodowymi i zastanawiałam się jak to będzie gdy PRAWDZIWE skurcze przyjdą  😁 Niepotrzebnie 🙂

I po raz kolejny życzę wszystkim ciężarówkom takiego porodu jak mój. Naprawdę. Sama magia, trochę bólu, zero traumy. Było cudownie, bez ściemy. Nie warto gdybać  :kwiatek:
Lotnaa   I'm lovin it! :)
15 lutego 2016 15:11
Ah, rozumiem - w każdym razie nadal ten ból i to wszystko jest dla mnie niepojęte 😡


fin, ja męczyłam się 16 h, w pewnym momencie błagałam o cesarkę, wcześniej myślałam, że umieram. Znieczulenie zo działało może przez około 5,5h, reszta nie była fajna. Ale to mija, i przestaje mieć znaczenie. I zostajesz w takim małym skarbem w ramionach. Zalewa Cię, nieporównywalna z niczym co do tej pory przeżyłaś, miłość, i cały ten ból jest już tylko wspomnieniem.
Raczej nie będę miała drugiego dziecka, ale sądzę, że gdyby jakoś się przytrafiło, to nawet nie myślałabym o cc.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
15 lutego 2016 15:26
To ja mialam odwrotnie 😉 skurcze sie pisaly jak himalaje, a ja je ledwo czulam, potem czulam tylko sciskanie, bez bolu zadnego, a pisaly sie juz tak, ze plozne pytaly czy jakos wytrzymuje 😁 Oczywiscie robilam zbolala mine, zeby mnie jednak w sobote kroili, a nie do poniedzialku na patologii trzymali.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 lutego 2016 16:02
Miałam jak Szafirowa- na KTG taki zapis, że pielęgniarce oczy wyszły na wierzch, a ja nie czułam kompletnie nic 😉
Hehe
A ja jak Atea 🙂
Ktg mi nic nie zapisywało, a miałam skurcze jak cholera 🙂 i za godzinę urodziłam 🙂.
Przy drugim porodzie to samo.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 lutego 2016 16:09
Ja mialam skurcze takie z krzyza w sumie przez cala noc.
Na ktg ledwo co sie zapisywaly, a ja myslalam ze to juz koniec.
Jakby ktos mi rozgrzana do czerwoności siekierę w plecy wkładał.
Dopiero nad ranem po usg,na cito mialam robiona cesarkę.
Mlody sie w pępowinę zaplątał i zaklinowal. Nie mogl zejsc dalej i sobie utknął.
Nawet nie bylo czasu na znieczulenie zewnatrzoponowe,  musialam miec ogólne.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
15 lutego 2016 16:14
dziewczyny co robić jak w czasie spania dziecko budzi się z atakiem mokrego kaszlu, z trudem odkrztusza, płacze ze strachu? Płacz  mu chyba pomaga prawda? Tzn tak myślę że taka reakcja organizmu to też pewien mechanizm obronny. W ciągu dnia Milenka zasnęła, po 2 minutach obudził ją atak. Nie zasnęła już. Po 3h poszła z trudem spać i obudziła się z mocnym kaszlem, gluchało w krtani, ta przerażona. Spionizowałam i oklepywałam ale nie wiem co mogę jeszcze zrobić. Wiem że nie przegrzewać, nawilżać powietrze, jedna strona łóżeczka uniesiona jest u nas zawsze, zero wykrztuśnych po 16,17.
Boję sie że tego nie usłyszę w nocy.
Jak jej pomóc?

Jutro mam dopiero wizytę kontrolną na 17.30.

Mojego tatę też rozłożyło. Dokładnie tak jak mnie i Mili. Mąż mi się trzyma. Oby nie złapał. Bo jak facet chory to już masakra.
leosky, wystawic na chłodne powietrze.
Na takie ataki kaszlu czy mokrego czy suchego u mojego syna dziala.
Opatulam mocno co by tylko nos wytawal i do okna zima, a latem chłodzimy sie przy zamrażalniku.
I pomiedzy atakami daje pic ( jak byl mniejszy dozowalam łyżeczka teraz sam powoli po o lyku nawilża sobie gardlo )
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
15 lutego 2016 16:46
dzięki. Biedna jest. Krztusi się strasznie na piciu. Ale staram się jej podawać często przy temp.

o jesssu ja też krzyżowe miałam takie, że myślałam że zjem kafelki pod prysznicem i mi błony pławne wyrosną od stania pod wodą, bo to nieco pomagało, a potem brakowało skali na KTG a ja poszłam w kimono, a położna z lekarka mnie atakowały gazem i nie dowierzały, że ja odpoczywam po krzyżowych.

Leosky, chłodem potraktuj, wysokie ułożenie. Oklep przed nocą. Ma katar?
No właśnie ja też te krzyżowe w nocy miałam straszne. Takie ukłucie w dole brzucha a potem paraliżujący ból krzyża. No zdechnąć można. Pomagało wstanie i pochodzenie po domu, więc to te przepowiadające mendy a nie porodowe, ale katorga nieziemska.
Ja tam mogę przenosić, ale miałam nadzieję, że pojadę rodzić z domu, a nie że mnie położą i będą wywoływać ileś dni - wiadomo, ma się jakąś wizję i ciężko się z nią rozstać. No ale mam nadzieję, że potem się szybko o tym zapomina jak dzidzia jest już na świecie.
Chyba zaraz zrobię Skalpel Chodakowskiej, co mi szkodzi na tym etapie 😁

ash   Sukces jest koloru blond....
15 lutego 2016 17:56
O wspomnienia wracają! Ja miałam masakryczne krzyżowe. 4h takich skurczy, ze powiedziałam nawet do męża za za chwile kogoś zabije z personelu jak mi nie dadzą czegoś na ból.
W 4h miałam 9cm.
Na ktg ledwo co sie rysowały, a ja myślałam ze umieram.
Odczucie miałam jak aszhar,
Też miałam bóle krzyżowe chociaż nic na nie wcześniej nie wskazywało. "Uruchomiły się" jakoś 6h przed końcem i żyć mi nie dawały. Gdyby nie one to cały poród wspominałabym naprawdę super a tak to siedziałam na sali poporodowej i słuchałam dziewczyn obok, (które urodziły kilka godzin wcześniej) mówiących jak to im szkoda było "tej dziewczyny, która tak strasznie krzyczała". 😀

Dzionka jeśli jest szansa, że faktycznie będziesz miała bóle krzyżowe podczas porodu to może zaopatrz się w TENS? Nie przetestowałam ale słyszałam, że to jedyne co przy nich pomaga (bo podobno ZZO na nie nie działa). Ja koniecznie przy kolejnym porodzie będę miała awaryjnie to urządzonko (jak widać nie taki zły ten poród, że 4 miesiące po już planuję kolejny 😀 ).
slojma   I was born with a silver spoon!
15 lutego 2016 18:18
Ja jestem szczesciara bole ok 30 min ale mega.  Skurcze 2 h cala akcja 2 h od pierwszych skorczy.  Bol znika po porodzie momentalnie. Pamietam ze bolalo ale nie jakos mega juz pisalam o tym ze spodziewalam sie duzo gotszych boli.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
15 lutego 2016 18:33
ZZO dxiala na krzyzowe, nie dziala na parte. Gdyby nie ZZO, chyba bym umarła. Po 8h mialam niewiele wiecej niz te cholerne 2cm. A bóle dla mnie byly jak wiercenie wiertlem w rdzeniu kregowym. Poza tym, wskazania KTG swoje, a skurcze swoje. Korelacja byla niewielka.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się