Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
24 czerwca 2016 09:19
Ja miałam być Piotrusiem, albo Kasią (i jestem) od "Poskromienia złośnicy" Szekspira. 🙂 Moja mama ma na imię Maria o Marii Wereszczakówny - ukochanej Mickiewicza.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 czerwca 2016 09:22
Ja miałam być Janem 😀 Ale rodzice zaliczyli zonka przy porodzie 😁
Więc przez pierwsze 8-10 lat wołano na mnie Jasiek 😁
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 czerwca 2016 09:24
Sara psie? Nie słyszałam nigdy o psie o imieniu Sara. Za to znałam psa Oliwie!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 czerwca 2016 09:25
Serio 😀 W moim otoczeniu masa psów miała to imię 😀
CzarownicaSa, no psie, dlatego myśleliśmy o Maksie do kompletu 😁 Ale odkąd znam rotka o imieniu Mateusz, to już każde imię wydaje mi się potencjalnie psie 🙂 I z ciekawostek, mój koń będzie chodził na padoku z "grubym Witkiem", więc nawet z męża mogę mieć bekę 😉
Gienia Pigwa Nawet nie mow o trudach porodu i kp. Niby to juz tyle czasu i niby teraz jest juz ok, a ja miewam falami napady roznych mysli. Nawet myslalam, zeby jednak isc na jakas terapie, bo po co to nosic w sobie. W nastepnym tygodniu bede widziec moja polozna, wiec sie jej poradze co gdzie i jak. Na szczescie w DE sa rozne mozliwosci i trzeba z nich skorzystac. Jest tylko jeden szkopul- moze nieistotny, ale jakos budzi we mnie obawy- wszelkie ingerencje psychologa sa odnotowywane w papierach. Jesli cos sie komus nie spodoba, np. Jugendamtowi twoje podejscie do dziecka, to sie zaczynaja procedury i maja podkladke. Ja w ogole mam po odebraniu mi P. po porodzie stracha, ze ktos mi ja najzwyczajniej zabierze. Musze sobie z tym jakos poradzic  🙁

Dzionka Po to jest mm, zeby je dziecku podac wg potrzeb. Bosh, jakie ja mialam wyrzuty sumienia konczac odciagac! Masakra! Ciesze sie, ze tyle czasu dalam rade, ale wiem tez, ze gdybym porzucila kp, to robienie butelki zamiast romansow z laktatorem uratowaloby mi d. fizycznie. Piszesz o hamburgerze w McDonaldzie, a ja sobie w takim duchu jezdzilam do pracy, zostajac z moimi joginami po godzinach i gadajac o pierdolach, jak za starych dobrych czasow. To bylo cos!


Edit:

A propos psich imion, to ostatnio na spacerze z moja corka ktos wolal psa o imieniu...Paulina 😀
Miałam sunię Sarę, najmądrzejszy pies na świecie. Nie pamiętam czasów sprzed Sary, to był wielki owczarek niemiecki, z którym się wychowywałam. Mam mega sentyment 😉
Pies Mateusz za to mnie rozwalił 😁 😁

Z imion zawsze podobały mi się Hanie (bo i Hanka można powiedzieć, i dostojnie Hanna :kocham🙂, Antoniny, Zośki i Martyny (znam same szalone, odważne dziewuchy z tym imieniem). Z męskich: Jaśki 😍 😍 Inne imię nie wchodziłoby w grę, jako gówniara kochałam się w jednym Janku i tak mi zostało 😉

Bardzo cierpiałam jak mój brat cioteczny swoim arcy-cudnym dzieciaczkom (matka i ojciec są bardzo urodziwi to i dzieci są piękne 😉 ) ponadawał imiona: Jadwiga i Bronisław 🤔 Jeszcze Jadzia to jak cię mogę... Ale Bronek? 🤔 Ale już się przyzwyczaiłam. Bronek jak dorośnie będzie tak zaje*** przystojny, że i tak będzie łamał serca 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
24 czerwca 2016 09:56
No toż moja Sara też pięknym i mądrym koniem jest, i też kojarzy mi się bdb. Po prostu nie dałabym tego imienia dziecku, bo za bardzo kojarzy mi się z Rudą. Na marginesie - uczyłam się jeździć na klaczy KP Kalinie 😉 . Rottek Mateusz zmiażdżył system 😀 Koleżanka miała psa Jurka i sąsiedzi pytali, co oni tak krzyczą na tego biednego chłopaka 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2016 09:59
Bronek lepszy niż Jadzia. Ale konia też znałam Paulinę, chociaż to w Danii było  😁 Psa Sarę tęż pamiętam, co nie zmienia faktu, że to bardzo ładne imię.

Pandurska, też mam tą schizę z Jugendamtem  🤔 Tym bardziej, że po pewnych przejściach mojego męża z jego synem stwierdzam, że pracują tam ludzie często zwyczajnie głupi.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
24 czerwca 2016 10:09
Też jeździłam na klaczy Kalinie (wlkp), a mój szef ma kota Antoniego i psa Tobiasza. 🙂 Co do imienia Jadwiga, to zawsze podobał mi się skrót - Dzika, tak na Jadwigę mówili bohaterowie trylogii Kamila Giżyckiego ("Nil - rzeka wielkiej przygody", "W puszczach i sawannach Kamerunu", "W pogoni za mwe"😉. Ja osobiście chciałam być Roksaną ("Cyrano de Bergerac"😉 lub Konstancją ("Trzej muszkieterowie"😉.
Wiecie co jest tylko dziwne a raczej smutne...
To nie my powinnyśmy się zastanawiać czy imię nie jest "psie" i kiepsko kojarzone a jednak właścicielom czworonogów powinno być głupio, że na futra po ludzku wołają...
Nie cierpię nazywania zwierząt ludzkimi  🤔
Chociaż sam mój R miał Lilkę  🤣 Jego ulubione imię żeńskie- mówi, że tyle lat marzył o córce, że jak już zaczął wątpić, to chociaż psa sobie tak nazwał. Teraz żałował 😉

Moje córki nazwiska mają totalnie różne, to chociaż imiona trochę podobne  🤣 🤣  😉
Trzecia jak będzie, to też końcówka na "lia".

Ja jestem Dagmara i zupełnie nie rozumiem dlaczego nas tak mało- uwielbiam swoje imię, hihihi
Ja uwielbiam jak zwierzaki typu zajęczaki/gryzonie mają ludzkie imiona. Na przykład królik Przemysław 😍 😍 Albo Stefan.
Kota miałam Dobromira 😉 Ale to taki off, że off 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 czerwca 2016 10:16
Pandurska rozumiem Cię doskonale, ja po pewnych przebojach :/ też mam paniczny strach przed tym, że ktoś mi młodą odbierze. Bo jak chcą się przyczepić to powód zawsze znajdą, a ja matką perfekcyjną i idealną być nie umiem...
Np. młoda teraz ma fazę na latanie po dworze, a latanie po dworze=siniaki. I potrafi mieć ich masę na nogach, a wczoraj odkryłam jednego gigantycznego na pośladku 😲 I pojęcia nie mam jak to sobie zrobiła. I ja wiem, że jestem "czysta", bo ręki na nią nie podnoszę- ale już ktoś w jakiejś służbie będzie przekonany, że dziecko tłukę, a choćbym się zarzekała że nie to "winny nigdy się nie przyzna" 🙄 Schizy na tym te mam przepotworne... 🤔wirek:
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2016 10:19
Aaaaa! Mój laptop się zepsuł, piszę z lapa męża - po raz trzeci mi cały post zjadło!
Przegapiłam całą stronę wątku, za szybko piszecie.

thaya, walcz o swoje! Jeśli masz chwilę dla siebie, to nie sprzątaj! Wyjdź z domu, na kawę, zrób cokolwiek, ale w innym kontekście! Pamiętaj, że bycie z dzieckiem to też PRACA, chociaż inni często myślą inaczej. To jest nam niezbędne i należy się nam jak psu kość!
Ja, odkąd w sobotę zrobiłam awanturę i zupełnie się rozkleiłam, zauważyłam małe zmiany w zachowaniu męża. Stara się wracać szybciej z pracy i bardziej "być".
Przedwczoraj zabrał po południu Hanię na spacer, a ja pojechałam SAMA do sklepu. No wow, co za uczucie! Spacer mu się przedłużył, Hania wróciła w takiej histerii, że nie mogła przez 5 minut tchu złapać. I postanowiłam NIE MIEĆ z tego powodu wyrzutów sumienia. Uspokoiła się za chwilkę przy cycu.

Gienia, nie miej wyrzutów za to kp! Wykonałaś ogromną pracę, a Gabryś rośnie jak na drożdżach.  :kwiatek:

Dzionka, ja do tej pory nie dałam Hani mm, a ostatnio nie byłam w stanie odciągnąć nic na zapas, kiedy chciałam wyjść. Muszę się w końcu przełamać. Sarze smakuje?

ner, bawcie się dobrze! I wiesz, jeszcze nie wszysto stracone. Nie w wymiarze profesjonalnym, ale wg mnie nie warto się odcinać od koni. Kto wie, może jeszcze kiedyś zrobimy sekcję seniorów? 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
24 czerwca 2016 10:22
Wiecie co jest tylko dziwne a raczej smutne...
To nie my powinnyśmy się zastanawiać czy imię nie jest "psie" i kiepsko kojarzone a jednak właścicielom czworonogów powinno być głupio, że na futra po ludzku wołają...
Nie cierpię nazywania zwierząt ludzkimi  🤔



Nie zgodzę się z Tobą. Moja kocica nazywa się Doris Day (chciałam Danger Bay [niebezpieczna zatoka] od mojego ulubionego serialu z dzieciństwa, ale mąż protestował), a kocica mojej mamy miała na imię Jenny (byłam wtedy, jak łatwo się domyślić, na etapie Edyty Bartosiewicz  🤣 ). Poza tym z dzieciństwa pamiętam smoka Zygmunta (mój Dziadek też miał tak na imię i jest to moje ukochane imię męskie), a w "Tajemnicach Wiklinowej Zatoki" był piżmak Serafin i szczur Archibald. Bardzo mądra bajka. To chyba dość normalne, że zwierzaki mają ludzkie imiona - Tom i Jerry, kot Leopold, Bernard i Bianka, Bella (i Sebastian), Hedwiga, Telesfor (tak, to jest normalne imię).
maleństwo   I'll love you till the end of time...
24 czerwca 2016 10:23
Ja też mam mieszane uczucia co do nadawania zwierzakom ludzkich imion. Moze jeszcze co innego rybka (np. bojowniki często mają poważne, ludzkie imiona), a co innego pies wołany na pół osiedla. I co innego imiona z innego kręgu kulturowego - już pies Daisy mnie tak nie razi jak pies Kuba.
Mój mąż drugą córkę chciałby mieć Matyldę. A mnie się to kojarzy ze świnką morską!

Bosz. Nadeszła faza małego pazerniaka. W dwa tygodnie z dziecka dzielącego się wszystkim, mam kolejnego w piaskownicy osobnika "nie! Moje!". Podpatrzyła, a może dojrzała do tego i robi się chytra. Wiem, żd to taki wiek, ale no wstyd, że te dzieci takie sobki są 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
24 czerwca 2016 10:27
Maleństwo, moja druga świnka miała na imię Sprinter, ale Dziadek szybko przerobił na  Kubę i tak zostało - Sprinter Kuba Ludojad (raz mu się zdarzyło kogoś ugryźć).
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
24 czerwca 2016 10:39
Oj tam...moja znajoma ma synów o imionach Maks i Ryszard....a mój kuc to przecież  Max a Ryszard  to kot 😎 miałam jeszcze kocice Ewke a sąsiadka ma Zośkę  🤣

A u Nas Bolo to strzał w dziesiątkę - nikogo w okolicy nie ma z takim imieniem  😉
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
24 czerwca 2016 10:40
Ale dlaczego właścicielom powinno być głupio? To jakiś wstyd? Na wsi co druga kobyla to Baśka albo Kaśka i nigdy nie czułam się źle, że jakiś kon ma na imię tak jak ja. Wręcz przeciwnie - bawi mnie to.
W Pszczółce Mai była dżdżownica Magda i mimo że dzieciaki czasem się śmiały z tego, że jestem glizda 😉 to jakoś nigdy mi to zbytnio nie przeszkadzało, śmiałam się z nimi. Ogólnie nie rozumiem wrażliwości na punkcie swojego imienia, czy nazwiska. Kiedyś jako dziewczynka zapytałam koleżanki, co to w ogóle znaczy "Krzewina" (bo tak miała na nazwisko) to się śmiertelnie na mnie obraziła. A ja po prostu chciałam wiedzieć, co znaczy to słowo i myślałam, że skoro to jej nazwisko, to będzie coś więcej na ten temat wiedziała. Sama też nigdy nie obrażałam się o żarty na temat mojego nazwiska (jestem od piasku 😀 ) i dziwią mnie ludzie nadymający się, jak się tyka tego tematu... I nie rozumiem, co to znaczy, że komuś żal dziecka o nietypowym imieniu. Mnie raczej żal jest takiej osoby, bo tak jak ktoś tutaj napisał - imię to imię, nie ono świadczy o człowieku. Co z tego, że inne dzieci mogą dokuczać? Również dzieciom o zwykłych imionach równieśnicy dokuczają - znajdą sobie jakiś temat, coś czym delikwent odstaje od reszty. I tylko od samego dziecka zależy, czy będzie się tym przejmować i jak sobie z tym poradzi. No i od rodziców, jak nakierują jego nastawieniem 🙂
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=74.msg2562377#msg2562377 date=1466760140]
Nie zgodzę się z Tobą.
[/quote]
Z czym się nie zgadzasz? Z tym, że ja nie cierpię? 😉
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
24 czerwca 2016 10:49
RaDag, z tym, że właścicielom powinno być głupio, że nazwali zwierzaka ludzkim imieniem. Nie każdy chce mieć kolejnego Reksia, Azorka czy Pimpka. To, czy Tobie się ludzkie imiona zwierząt podobają, czy nie - to nic mi do tego. 🙂

[sub]Jeszcze przypomniało mi się, że Tekla i Daszeńka to też ludzkie imiona, a jednak w dobranocce nadane zwierzakom. U nas jest koń Henryk, chociaż zakładam, że jego pełne imię musi być dużo bardziej skomplikowane, bo to hafek i import z Niemiec bodajże.[/sub]
Ja mam kota Irka (Ireneusza) i dobrze mu z tym. Krotkie chwytliwe imie z historia  😉

Czarownica Lotnaa Uff, dobrze wiedziec, ze nie jestem sama z moimi schizami. Lotnaa, a o co chodzi z Twoim mezem? Syn mieszka tez w okolicy? Moja znajoma z Polski pracuje wlasnie w Monachium w takim osrodku opiekujacym sie calodobowo dziecmi nieporadnych zyciowo rodzicow. Jak opowiada, jacy (sorry) debile tam pracuja, to sie wlos jezy!
A z tych moich strasznych pomysłów... długo byłam nakręcona na Józie 🙂 Ale Józefa mi się nie podoba, Józefina też 😉 Śmieję się że może Apolonia 🙂 Haha jak na razie jedna osoba zareagowała pozytywnie 😉 Moja mama mi podsuwa Florentyne 😉 Sama zawsze wzdycha że jej tak nie nazwali 😉 Jeszcze podsuwa mi Michaline i to imię nawet rozważam 😉


Z Józią (akurat ta forma mi nie leży), to mi się Józefina podoba 😍
A Michalina... cóż... jako Michalina polecam, polecam :cwaniak:

Mieszko też budzi różne reakcje. Od "nie róbcie tego dzieciakowi", do "jejku, ale ślicznie". I te ślicznie, to usłyszałam od starszej pani w przychodni, kiedy rozmawiałam o imionach z przypadkowo poznaną mamą małej Leny 🙂

Dziewczyyynyyyyy... a mogę mieć lajkową prośbę? Bo z nudów z młodym umieramy i nas wzięło na konkurs fordowy. Co prawda początkowo olałam sprawę, jak się dowiedziałam, ze to zbieranie lajków, ale z drugiej strony... fajnie by było raz w życiu coś wygrać 😁 A że Ford jest samochodem w sumie Mieszka... 😁
Mogę prosić o lajki pod zdjęciem? :kwiatek:
LINK do zdjęcia - Facebook.

nerechta jak czytałam twój post o sprawach jedzeniowych to mam prawie ten sam problem. Marcin je ładnie stałe rzeczy, rano kaszkę na wodzie, w południe słoik, wieczorem kaszkę na wodzie, w dzień jak coś mam to dostaje do ręki kawałek owocka lub warzywa, czasem łyżeczkę jogurtu czy pieczywo. AAAAle po każdym jedzeniu dostaje kp. Chcę go odstawić do października ale przy takim trybie nie widzę światełka. Pediatrzy pytani o poradę odsyłali mnie dotąd do starych schematów, mówili, że decyzja należy do mnie albo, że nie da się obejść bez mm.
Dodatkowo fakt utrudnia, że książę pije wodę raz na jakiś czas dosłownie 2-3 łyki i tylko UWAGA ze zwykłęj szklanki, nie zna butelki, niekapkiem wzgardził. Mówili, że sam "poprosi" jak przyjdą upały...no kurcze nie. Tak jak kiedyś pisałam nie zna butelki a ja nie znam laktatora i wolałabym tego nie psuć.



thaya pediatrzy mają rację. Kwestia odstawienia zależy wyłącznie od ciebie.

Napiszę ci jak to jest u nas. Bardzo mi zależało, żeby Młody ograniczył trochę cyca bo przez nawracające bunty na butelkę ugrzęzłam w domu. Sytuacji nie poprawiał fakt, że nie szło go nakarmić z cyca w terenie bo wszystko było tak interesujące, że wszelkie podejścia kończyły się tak, że ja i okolica była zalana mlekiem a dziecko głodne i rozdrażnione. A więc jak pykło 6 miesięcy ruszyliśmy do boju 😀

Początki były trudne bo zupełnie nie był zainteresowany jedzeniem, ale konsekwentnie doszliśmy do sytuacji gdzie cyc był tylko rano i przed spaniem 🙂 No i niezmiennie w nocy 🙂

Da się bez mm. U nas jest kaszka z owocami, obiadek i kaszka z jogurtem. No i oczywiście coś do pogryzienia w ciągu dnia 🙂 Nie dało się natomiast bez butelki... Na początku też pił tylko z kubeczka ale na dłuższą metę było to upierdliwe i w końcu przestawiłam go na butelkę.

Co prawda ostatnio zaliczyliśmy kryzys jedzeniowy połączony z całodziennym wiszeniem na cycku ale już wychodzimy na prostą 😀
Averis   Czarny charakter
24 czerwca 2016 12:40
Ja mam kotkę Lucynkę 🙂

Za to kocham kobiece imiona żydowskie, mają moc. Najbardziej moje własne (Judyta). Ale marzy mi się, by moją przyszłą hipotetyczną córkę nazwać Rebeka, Ida lub  Rachela <3
ash   Sukces jest koloru blond....
24 czerwca 2016 13:41
Moj pies ma na imię Maxi ale wszyscy wołają go Max. Sąsiadka urodziła synka i jak ma mały ma imię!? Max!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 czerwca 2016 13:44
Pandurska, w dużym skrócie, i w miarę możliwości nie wchodząc w delikatne szczegóły.
Mój mąż ma 8-letniego syna, mieszka z mamą w Monachium, ale bardzo często jest też u nas i u sumie opieka jest pewnie w stosunku 35 do 65% na korzyść mamy.
Kuba chodził do prywatnego przedszkola, które pewnie nie było zbyt rewelacyjne. Kiedy miał 6 lat, ktoś tam zasugerował, że nie powinnien jeszcze iść do szkoły, bo sobie nie poradzi, bo język, bo podejrzenie ADHD, problemy z koncentracją i Bóg wie co jeszcze. Nie wnikam. W każdym bądź razie dostał się do pegagogicznego państwowego przedszkola, gdzie miał mieć super opiekę, więcej pedagogów, psychologów, małe grupy i w ogóle, miód cud i orzeszki. Rodzice myśleli, że jest fajnie, bo te panie niby takie sensowne itd. Oczy nam się otworzyły (przynajmniej mnie i mężowi), kiedy zrobiliśmy Kubie urodziny w domu, a on zaprosił swoich kolegów:  jeden na mocnych lekach, bo ponoć bez nich jest mocno agresywny, jeden reagujący histerię niemal na wszystko, dwóch innych walących się spontanicznie pięściami po twarzy. Zakładam, że Kuba dokonał już selekcji pozytywnej. Przy nich on i jeden kolego z sąsiedztwa (nie z przedszkola) wyglądali na oazę spokoju i normalności. Szczerze mówiąc to był trudny dzień i ja szczerze zaczęłam się zastanawiać, czy ta placówka to jest na pewno dobry pomysł.
Ale zaczął się znów czas naboru do szkół. Kolejna poradnia, inna opinia, taki psycholog. Generalnie panie z ów super pedagogicznego przedszkola sugerowały, że Kuba sobie w normalnej szkole nie poradzi (a był już rok starszy, 7 lat). Ostatecznie opinię miał wręcz taką, że powinien iść do szkoły specjalnej, a teczka z tymi wszystkimi papierami coraz grubsza...  🤔wirek:
W końcu rodzice się wkurzyli i poszli na rozmowę do normalnej szkoły, w naszym regionie. Dyrektorka spojrzała w tą teczkę, wyraznie odradzała (widać, że nie chciała sobie robić problemu), ale w końcu zaprosiła też na rozmowę Kubę. I przeżyła ciężki szok, bo spotkała zupełnie innego chłopca, niżby to mogło z tych opini wynikać.  Ok, jakieś tam problemy ma, jest bardzo wrażliwy, czasem się bez sensu obraża na wszystkich, ale w szkole, po niemal roku, radzi sobie zupełnie super.
Od niedawna chodzi do logopedy, i kobieta nie może się nachwalić, jaki ma fajny zasób słownictwa i jakie fajne historie potrafi opowiadać.

Nie potrafię określić, na ile to Jugendamt, a na ile placówki mu podległe spowodowały ten bałagan, ale niewiele brakowało, a zupełnie zwyczajnego chłopca wypchnęliby niemal poza regularny system. I zakładam, że nie jedna i nie dwie osoby musiałby być w całej tej historii mocno nadgorliwe...
Ja tam nie mam nic do ludzkich imion nadawanych zwierzętom. Sama miałam cudowną świnię morską o wdzięcznym imieniu Piotr 🙂
I też kocham imiona żydowskie, jak widać, ale głównie męskie 😍

Lotnaa, spróbuj z butlą, mi to dało duży luz psychiczny. Wiem, że zawsze jak już się Sara naprawdę fest komuś rozpłacze, to ten ktoś może zrobić butlę i ją uspokoić. A uciągnąć to ja mogę z 50ml i nie chcę bez sensu rozbujać laktacji ściąganiem na zapas, bo do dobrze mi bez fontanny i wkładek laktacyjnych 🙂 Spróbuj! Są takie saszetki z gotową porcją, nie trzeba kupować całej puszki (bo by Ci się zepsuła zapewne, ona miesiąc może stać otwarta).

Moje dziecko dziś oszalało - na spotkaniu chustowym zaczęła się przewracać nagle z pleców na brzuszek (pierwszy raz!) i odwrotnie, latała po całym kocu 😀 Była najmłodsza w towarzystwie, może pozazdrościła starszym dzieciom 🙂 
I kocham to chustowe towarzystwo za jedną rzecz - na pytanie czy ich dzieci zasypiają same wszyscy prawie umarli ze śmiechu 😀
Lotnaa No to rzeczywiscie nieciekawie, ale tez nie jest to historia, ktora slysze po raz pierwszy. Szczerze i to z roznych zrodel. Chyba wspominalam, ze na moim uniwerku zajmuja sie badaniem szkolnictwa (na wszystkich szczeblach) i jest bardzo duzo profesorow nakreconych w temacie. Nawet jesli wyklady byly na zupelnie inny temat, to i tak pewne sprawy sie przewijaly. Na szczescie krytyczni socjologowie zauwazaja takie problemy i wytykaja bledy systemu  🙇 Swoja droga w "waszej" Bawarii jest obowiazek podawania Ritalinu, jesli u dziecka stwierdza ADHD ?! Masakra! Znajomi wrocili z tego powodu do Polski lata temu. I jeszcze, najbardziej dotknietymi grupami przez w/w urzedasow sa oczywiscie imigranci z czesto nawet tacy z"dobrych domow" i z wyksztalceniem, ale nie znajacy realiow niemieckich, no i oczywiscie sami Niemcy z klas nizszych. Temat rzeka generalnie. Dobrze, ze u was tak sie skonczylo i wykazaliscie czujnosc.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się