Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 sierpnia 2016 13:57
😵 Uff, dojechaliśmy. 850km i zero płaczu, ostatnie 50 km już wychodzilam z siebie z zabawianiem, ale sie udało  😜 A teraz dom wariatów - Hania plus roczniak (chory), plus 3,5 latka. A Hanka tylko sie chichra. Cudowna jest 💘
To dla kontrastu- ja zaczepiła w terminie i drugą też zapewne będę 😉
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
12 sierpnia 2016 17:07
lotnaa korzystajcie z pomocy, odpoczywaj i zbieraj siły na pózniej. Ja bym chciała jesienią znow do polski wybyc ale juz  leciec. Tylko sie sama boje z tym całym majdanem. Wstyd, ale przeraża mnie to nawet jak pójść do kibla samemu na lotnisku z dzieckiem. Jeżem chyba totalnie nieogarnięta.

Mmrv ( 4 w 1 ) bede szczepić 25 stycznia, akurat młody bedzie miec rok. Juz mam termin. I juz stracha... Ale młody pojdzie do opieki zbiorowej to boje sie odwlekać tego  szczepienia.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 sierpnia 2016 18:27
Gienia, póki co to średnio ten odpoczynek wyglada, bo mamozę mamy totalną, nawet u taty ryk (a on jutro musi wracać), więc nie wiem, czy to będzie taki relaks. I do poniedziałku muszę Hanię chronić przed dwójką dzieciaczków siostry, przez które ona wyraźnie czuje sie osaczona... Dzień kończymy ze stanem podgorączkowym, i padam już z nóg 😵

A lotu sama tez sobie nie wyobrażam.

Cholera, przymierzylam fidellę (młoda z przodu) - fakt, ze kiepsko podociagana, ale po 5 minutach skończyło sie spazmatycznym bólem w okolicach szyji 🤔 Nie mialam już z nia sily walczyc, mam nadzieję to ogarnę, bo piekna jest.
gwash, jakoś nie mogliśmy się w rodzinie dogadać więc z ulgą przyjęłam wyjazd. I z radością potem wracałam na weekendy 😉 W bursie mieszkało się bardzo fajnie. To trochę jak kolonie przez cały rok 😉 Było przemykanie się cichaczem do pokojów kolegów i koleżanek, żeby w nocy oglądać Oskary, kombinowanie jak wyrwać się na imprezę. Do tego żyło się w swego rodzaju komunie, zawsze było od kogo książki pożyczyć czy pouczyć się razem. Ja miałam to szczęście, że mieszkałam w pokoju dwuosobowym więc i prywatności miałam sporo, i łatwiej było znaleźć wspólny język ze współlokatorką. No i nauczyłam się jeść wszystko i nie wybrzydzać 😉 Mieszkałam w bursie szkół artystycznych, byli tam plastycy, muzycy i baletnice więc zdarzały się fajne sytuacje. Np. spontaniczny występ sekcji dętej na boisku z tamburmajorem wywijającym miotłą zamiast batuty.
Lotnaa nie kupilas klamrowej? I jak bol szyi? Od czego?
Bobas mi nieco podrósł 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 sierpnia 2016 20:40
abre,  😜 💘

ner, klamrowe właśnie, mówię, że paski niepodociągane były. Ból przy szyji, taki jak nerwoból - masakra :/ Idę jutro na spotkanie chustowe, może mi się uda kogoś dopytać o taki przypadek.
Ja z trasy na Mazury, wiec krotko - Lotnaa tez przymierzalam dzis fidelle klamrowa na spotkaniu chustowym i kupuje!! Sara padla w 3 minuty a mi bylo bardzo wygodnie. Dziwne z ta Twoja szyja... Jaki wzor przymierzalas? Ja kupuje ta niebiesko-granatowa.
abre, sama słodycz!
maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 sierpnia 2016 21:51
Dzionka, jakby Ci się zamarzyła wycieczks do Olsztyna, to daj znać 😉
bera7, też tak uwazam ale ja jestem nieobiektywna 😉

Trochę Ci zazdroszczę mobilnej modelki 😉

Jutro jedziemy do Janowa. Ja na zdjęcia a M jako opiekun. Dobrze, że mamy ogarnięte karmienie w samochodzie i nie trzeba bedzie szukać ustronnego zagajnika.
abre, modelka zawsze chętna na zdjęcia, jak masz ochotę to wpadnij. Zamiast konno do lasu pójdziemy pieszo z dziećmi.
Dziewczyny, do którego miesiąca ciąży pracowałyście? U mnie wokoło koleżanki zdzwione, że nadal pracuje. Większość z nich poszła na zwolnienie od razu jak się dowiedziała ,że są w ciąży lub na samym początku ciązy (tak do 3-4 miesiąca). Czasem wydaje mi się, że to może ja jestem jakaś dziwna...  🙄
Dziewczyny, do którego miesiąca ciąży pracowałyście? U mnie wokoło koleżanki zdzwione, że nadal pracuje. Większość z nich poszła na zwolnienie od razu jak się dowiedziała ,że są w ciąży lub na samym początku ciązy (tak do 3-4 miesiąca). Czasem wydaje mi się, że to może ja jestem jakaś dziwna...  🙄


Poszłam na zwolnienie w 36 tyg. ciąży 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
13 sierpnia 2016 09:57
Kasija, pracowałam niemal do końca. Niemal, bo uczę i skończyły mi się kursy. Koleżanka z pracy w podobnym terminie zaraz poszła na zwolnienie, wciąż mnie pytała "a ty nadal pracuuujeeeesz?". Po czym wyliczała, jakie ma problemy, co ją boli... Za którymś razem jej odparowałam, że mnie nic nie boli, bo jestem aktywna, a nie leżę i pachnę. (oczywiście zakładając, że ciąża prawidłowa i nnie ma przeciwskazań, nie to, że pognałabym panią w ciąży zagrożonej do roboty :p)
Poszłam na zwolnienie w 34 tc i w tym samym tygodniu urodziłam. Teraz jestem w drugiej ciąży (35 tc) i od 2 miesiąca jestem na L4  + na urlopie 2 miesięcznym.
abre o luju jakie rozkoszne to dzidzi  😍
efka halo halo co tam u Ciebie?  👀
kasija ja pracowałam do przedostatniego dnia roboczego, ale ja pracuje 'u siebie' i ciąża nie była zagrożona, na samopoczucie też nie narzekałam. Do tego (nie)stety mieliśmy przeogromny zapie** przez co w firmie często gęsto siedziałam po 10-12h. Ale tak całkiem szczerze to nie wiem, czy bym czasem nie poszła na L4, gdybym nadal pracowała w państwówce. Mamy takie prawo, więc nie dziwię się, że niektóre kobiety korzystają z tego żeby sobie pocelebrować ciążę czy chociażby nie musieć wstawać o tej 6 rano po niewygodnej nocy przerywanej raz po raz na toaletę. Dla mnie plusami pracy była wymuszona aktywność, dzięki czemu nie dopadł mnie żaden ciążowy paraliż  😁 i jakby nie patrzeć to te 9 msc. minęło mi jak z bicza strzelił.

Dziś moja Zocha skończyła 2msc  💘
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 sierpnia 2016 21:37
falletta, śliczna Zosia!!!  😍

Dzionka, mam Fidellę Fusion, muszę zrobić jeszcze jedno podejście, ale na spokojnie, po weekendzie.

W ramach odpoczynku u dziadków i ładowania akumulatorów - Hania ma mamozę życia, dziś wpadła w histerię, bo USIADŁAM z nią koło babci, która zaczęłą ją zagadywać  😵 Odpada nawet moja siostra, która ma np. identyczny głos jak ja. Tata wraca na 2 tyg. do Niemiec, zapowiadają się wakacje życia  😕 A już naprawdę psychicznie padam na pysk...
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
13 sierpnia 2016 21:48
falletta, A jakoś jeszcze w dwupaku 😀 za 11 dni mam termin i przyjmuję zakłady czy doczekam 😀
Z zwolnieniami to chyba oprócz zdrowia wiele zależy od charakteru pracy. Ja np. uważam z nieodpowiedzialne pracować gdy trzeba dźwigać albo odczynniki chemiczne wąchać. Tak samo nie dziwię się gdy praca ma bardzo nerwowy charakter i dziewczyny uciekają na zwolnienia.
Co innego gdy człowiek ma spokojną pracę lub jest odciążany przez resztę zespołu. Wtedy jak ciąża zdrowa to oczywiście, że lepiej pracować.
to ja z drugiej strony - kiedy wracalyscie do pracy? Na pelny etat od razu? co robilyscie z dzieckiem?
chce zlozyc aplikacje do pracy marzen - w zawodzie i miejscu dajacym mega perspektywy i jest to szansa bardzo unikatowa, bo pracy w tym zawodzie malo. Ale z drugiej strony tak bardzo nie chce jeszcze zostawiac malej... Meczy mnie to, mimo ze nie wiem czy bym ta prace dostala... bardzo chce pracowac i bardzo chce zostac z dzieckiem...  🙄
nerechta, chyba tu jest bardzo różnie. Ale jak masz pracę marzeń to próbuj. Dzieci szybko rosną a okazja może się nie powtórzyć szybko.
Gdyby się nie udało to przynajmniej nie będzie smutno, bo zostanie czas dla Igi.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
14 sierpnia 2016 21:25
Nerechta spróbuj.  Ja wróciłam na 1/2 etatu jak Bolo miał 8 miesięcy.  W domu była z nim niania,  później pełen etat ..który dla mnie był  porażką. ... tylko,  że nam po drodze przuplątało się kilka historii zdrowotnych i generalnie musiałam z pracy zrezygnować, bo nie ogarniałam tzw kuwety
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
14 sierpnia 2016 21:43
nerechta - ja wrocilam do pracy jak młoda miała 8 miesiecy. Ona poszła do niani. Nie odczułam zadnych skutków ubocznych tej decyzji. Z tym, ze po pierwsze to trafiłam cudowna nianie, ktora uwielbia moje dziecko i z wzajemnością. A po drugie, ja z tych ktore chcą sie realizować rowniez na gruncie zawodowym i po kilku miesiecy w domu zaczelam kota dostawać ... Ja tam bym próbowała, skoro to taka wymarzona oferta. Kto wie kiedy pojawi sie po raz kolejny ?
Wtrącę się z ostrzeżeniem odnośnie jazdy konnej w ciąży. Dziewczyna u nas w stajni jeżdżąca na mega spokojnej, niepłochliwej, "miśkowej" klaczy, nie spadła z niej od wielu wielu lat (nawet nie wiem, czy w ogóle kiedyś?) - i klaczka kilka dni temu ni z gruszki ni z pietruszki wywaliła się pod nią podczas galopowania sobie przez nóżkę na placu, od tak. Bo się nóżki pogubiły i koninka nie widziała powodu, by się jakoś panicznie ratować, wolała się kulnąć na piasek. Klaczy nic - ot, pokulała sobie chwilę i potem już ok. Dziewczyna wstrząs mózgu, stłuczona stopa i zdarty łokieć. Ciąża - 9-10 tydzień się trzyma (jak na razie). Ja trzymam kciuki, by tak pozostało. "Bo chciała sobie jeszcze pojeździć, póki jeszcze może".
Ja na swojego, mimo że też nie spadłam (tfu tfu) od wielu lat, nie wsiadłabym w ciąży. Mimo że nie spłoszył się porządnie od wielu miesięcy, chociaż czasami mocno spina się i dzielą go od spłoszenia milimetry. Ale dziś np. chciał mi wybić zęby (nie wiem czemu - muszę sprawdzić mu zęby), prawie w czajnik dostałam przy mocniejszej półparadzie. Gdyby  nie mój refleks, to mogłabym dostać w bańkę i po prostu stracić przytomność. Wcześniej nie wykazywał żadnych podobnych zachowań. Po prostu koń to żywe zwierzę, nigdy nie wiadomo, co się naglle pojawi, z jady na jazdę może sytuacja się zmienić. Może go spłoszyć coś, mimo że 14 lat koń był jak skała niewzruszony, może mu nagle ostra krawędź zęba wbić się w policzek - odpali wroty, może się potknąć, bo kamień "wyrośnie" na maneżu (ostatnio u nas koleżanka z podopiecznymi zaczęła odkopywać "kamyczek", którego czubek zaczął  wystawać spod piachu na placu, a który okazał się wielkim 20kg kamorem 😉) etc. etc...
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 sierpnia 2016 09:34
kenna, trzymam kciuki ale sama sobie jest winna, skoro ważniejsze było powozenie tylka, niż ciąża. :/

Co do zwolnień,  to ja się wylamie 😉 Na zwolnienie wcześnie,  4 miesiącu ciąży. Co wcale nie oznacza, że nie byłam aktywna. Nie czułam też,  żebym okradala ZUS, prędzej to oni mnie okradaja. Pracodawca nie miał nic przeciwko temu,  więc żadnego swinstwa mu nie zrobiłam.  Za to mogłam się w 100% skupić na sobie i ciąży i bardzo to doceniam,  szczególnie teraz, kiedy czasu dla siebie właściwie nie mam. Jeżeli chodzi o powrót do pracy,  to wrócę dopiero za rok, ale rozumiem, że nie każdy ma taką możliwość.  Ja skoro mogę,  chcę ten czas poświęcić córce i chociaż czasem mam serdecznie dość,  to jednak myślę,  że to najlepsze dla niej.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 sierpnia 2016 09:55
Co do ZUSu, to mam takie samo zdanie 😉
Kurczak, co tam u Was w ogóle, jak tam Hanka?
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 sierpnia 2016 11:01
A dziekuje. U  nas w porządku.  Hania dalej jest wcielonym szatanem 😉 Z drzemkami w dzień jest różnie.  Czasami nie śpi wcale,  a czasem przesypia 3 godziny.  Nie umiem jej rozszyfrować.  Nocnika nadal nie kuma, za to ostatnio nasikala do... kociej kuwety 😵  Przechodzi ostatnio fascynację tatą.  Do tego stopnia,  że potrafi wyprowadzić mnie z pokoju, zrobić papa i zamknąć drzwi przed nosem (w pokoju zamyka się z tata). Przyznaje, że bardzo mnie to cieszy.
Dzięki dziewczyny za wypowiedzi 🙂 To jednak nie jest ze mną tak źle 😉. Chciałam pracować jak najdłużej się da, ale trochę już nie wyrabiam. Teraz 2 tygodnie urlopu to odpoczne i może znów nabiorę siły do pracy.  🙂  Z drugiej strony pracuję też czasem w weekendy, więc jak na razie nie miałam jeszcze czasu albo zdrowia ogarnąć rzeczy dla Małej... A pewnie na zwolnieniu już łatwiej by było 😉

Co do jazdy konnej w ciąży...Moja przyjaciółka jeździła sporadycznie, nikt nie wiedział, że jest w ciąży. Jak tylko się dowiedzili to miała chyba "awanturę" o to od każdego z rodziny i słusznie.
Ja tęsknie za jazdą, bo moja młoda właśnie niedawno zajeżdżona, spokojna jak stary koń, zajeżdżający (nie wiedział, że jestem w ciąży) chciał mi ją dać do postępowania. Byłam uradowana chyba jedną milisekundę, jak otrzeźwiałam :P No cóż, nie ma tego złego 😉 Wsiąde po ciąży, jak koń już będzie więcej umiał  😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się