Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

tylko cos za malo makaronu i lodow jadlas Dzią bos chuda jak patyk! Tez Ci karmienie daje popalic...! 🙂 Zazdroszcze gelato na maxa... oj strasznie totalnie i ogromnie!  👿  🤣

Lotnaa kurde, nieciekawie 🙁 Niestety zeby sie ciagna dlugo, moze sprobuj homeopatii?

No i przyszedl prawie rok, mialam konczyc karmic, ale jednak rezygnuje z tego pomyslu. Nie wyobrazam sobie, niestety. A moze stety, na pewno dla Igi i waznej dla mnie czesci wiezi. ALE znowu wizja zzarcia ogromnej ilosci czekolady i lodow oddala sie w nieznana dal...  😕

Lotnaa   I'm lovin it! :)
08 września 2016 10:15
ner, kupiłam te granulki z polecenia Pandurski. W nocy niby płaczu mniej, ale karmienie co 1.5h, więc na jedno wychodzi  😵
Ojej, Ty ciągle bez czekolady i nabiału? Współczuję! Ja mam zagwozdkę, bo będąc w PL i mnie i Hani poprawiła się skóra. I teraz pytanie dlaczego. Jadłam podobnie, może to polskie jedzenie ma mniej chemii? Przyszła mi jeszcze do głowy woda, bo w Monachium jest bardzo twarda, ale żadnego info nt jej szkodliwości nie znalazłam  🤔

Ja sobie przypomniałam, że też mam zdjęcia z "wakacji" Tour de Pologne. Sorki za ilość spamu  😡

Miłość od pierwszego wejrzenia  😍




Weselnie



Kiedy cierpliwość Dzidzi już się kończy...


Psiara


Kwiatki też kochamy


I gdzieś na czeskim szlaku
Ojacie, dzięki dziewczyny!! Sara nie jest z kapusty, aż za dobrze wciąż pamiętam jak się znalazła na tym świecie ;P Żeby nie było, że gadamy o zdjęciach, które jedni widzieli a inni nie, podrzucam linka do fotek z facebooka:

https://goo.gl/photos/twoAj5QJcJQaWfZA6

I jeszcze Saruńka w fidelli:


I z tatusiem:


Lotnaa, super foty, że tak jeszcze raz napiszę 😉 Hania już taka duża i kumata przy tych koniach, wow... Co do chust, mogłybyśmy się wymienić czasowo, ale nie wiem czy ten mój len dojdzie do Ciebie do Niemiec w 1,5 tygodnia... Sara też kiepsko siedzi w nosidle, użyłam może ze 3 razy po kilka minut i tyle, czeka na lepsze czasy.

nerechta, o wow, zaraz roczek Igi!! Kiedy to minęło, ja się pytam?? Dużo karmisz w ciągu dnia? Ja też sobie nie wyobrażam na razie kończyć, z czysto egoistycznych pobudek 😉



DoSia, dzięki za propozycję, ale już kupiłam 😉. W sumie to i tak w przyszłości przyda się nie raz, więc lepiej mieć już w domu.
m2nika, przykro mi, trzymaj się ciepło :kwiatek:
Dzionka, piękne zdjęcia i naprawdę fajnie razem wyglądacie. Taka pozytywna energia od Was bije 😀
Lotnaa, o ja cie, to masz niewesoło 🙁 Biedna Hania.
38 tc dzisiaj 🙂 Uffff dotrwałam, donosiłam normalnie dzisiaj balanga  💃 Dziękuję za trzymanie kciuków. 😅 Teraz TYLKO urodzić :P
Lotnaa   I'm lovin it! :)
08 września 2016 14:16
nada, gratulacje!!! Teraz trzymamy kciuki za szczęśliwe rozwiązanie  🏇 Przypomnij mi - to chłopiec czy dziewczynka?

Dzionka, dziękuję, pewnie by doszła, ale damy sobie radę 🙂 Teraz upatrzyłam taką 50% bawełny, 25% lnu i 25% bambusa, i nie wiem, co o tym myśleć, bo bambus to raczej na początek? Ale musiałabym coś najpierw sprzedać, a na rozstanie się z czymkolwiek poza kółkami nie mam jeszcze odwagi  😉
Mamy takie same te Fidelle 🙂 A na plecach jeszcze nie próbowałam, poczekam, aż dorośnie.
A Hania faktycznie fajna z końmi była. Do Rudzielca od razu wyciągała łapkę jak stara  🤣 No i tak sobie myślę, że lepiej by było, gdyby koni nie znała i nie chciała jeżdzić, ale raczej to się nie uda.

Kupiliśmy wczoraj używkę Maclarena Questa, miał być z założenia na urlop, ale dziś zabrałam go na zakupy i wow! No niesamowite to jest, jak mały wózek ułatwia życie, zwłaszcza, jak trzeba zaliczyć schodu, hektar do parkingu, a później jeszcze spacer z siatami. Chyba nasz stary wózek będzie teraz głównie domowy, i ewentualnie na spacery po trudnym terenie.
nerechta tako bylejko wychodzi właśnie... pewnie zacznę chodzić na takie spotkania, ale chwilowo odpuszczam temat. Byłam wczoraj u pediatry, wysłała nas do poradni rehabilitacyjnej, zobaczymy co nam powie.
kasiulkaa kochana tak dobrze, to tylko Ty masz  😜 moja jest modelem ręcznym, jak ma dość to daje mi jasny sygnał i wiem, że czas na sen ale generalnie to rączki mamuni najlepsze.
Idrilla gdybym się upierała przy nosidle dla dziecka nie siedzącego to bym je po prostu kupiła i oszczędziła sobie czasu, nerwów i nauki. Intencje miałam dobre, wraz z nimi przyszła chęć i ekscytacja wizją szczęśliwego dziecka u mamuni spowijanego chustą 'mięciutką jak kaczuszka' a ja z wolnymi rękami chadzam na zakupy i jestem w stanie je wnieść na 4te piętro. Cóż, nie wyszło po mojej myśli to się wściekam w eter. Mogę? Mała w czasie motania jest grzeczna, wybieram takie momenty kiedy wiem, że będzie najbardziej współpracująca, czasem się powierci, pomacha rączkami, odegnie się pary razy, ale wszystko odbywa się w miłej atmosferze, co najwyżej przedłuża moją praktykę. Cyrk się zaczyna jak już jesteśmy zamotane. Bujam wtedy mocno, staram się odwrócić jej uwagę, uspokajam. Udaje się, ale tylko na chwilę. Postaram się jeszcze wypróbować tą kółkową, być może rzeczywiście będzie lepiej 🙂 Póki co, nic na siłę, trudno. Jakoś moja matka, babki i prababki dawały radę, to ja też dam. Może jej się odwidzi za jakiś czas albo jak się pozbędziemy problemu z napięciem. Zobaczymy.
Dzionka, Lotnaa cudne fotki!  😍
nada extra! to teraz trzymamy kciuki za poród  😁
Diakonka mam pytanie odnośnie wychowania bez nagród i kar. To ma swoją datę ważności i w pewnym momencie zaczyna się te kary i nagrody stosować czy bezterminowo, aż dzieci wyfruną w świat?

dodaje fotki z zamotaną małą. Na oba sposoby, w celach treningowych.
Dzięki za słowa otuchy. Leżę na oddziale, zrobili mi badania. Kolejne usg, zarodek jest, brak przepływów przez pęcherzyk. Tylko że beta urosła. Dużo. Więc zabiegu mi nie mogą zrobić. Czekam i się łudzę.

Dzionka i Lotnaa, cudne fotki. Chociaż na chwilę się oderwałam od szpitalnej rzeczywistości
M2nika
Moja kolezanka byla w podobnej sytuacji jak Ty. Lekarz stwierdzil ( przy bardzo wczesnej ciazy ), ze ciaza przestala sie rozwijac i trzeba usunac. Dal jej skierowanie na zabieg. Nie poszla. Odczekala pare dni. Poszla do innego lekarza. Aktual ie ma 4 letniego synka. Takze trzymam kciuki.
m2nika, trzymam kciuki!
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
08 września 2016 15:35
falletta, powody, dla których nie stosuje się kar i nagród są uniwersalne i ponadwiekowe😉
Choć jak pójdą do szkoły będą je miały niestety w postaci ocen, nad czym ubolewam, ale mieszkamy w Pl a nie w Skandynawii.  Wierzę jednak w to, że będą miały na tyle zbudowane poczucie własnej wartości, wyniesione z domu, że sobie z tym poradzą.

m2nika, ja po prostu trzymam kciuki, ale może będę brutalna, ale nie łudź się - jak się uda będzie cud, jak nie... chyba będzie bolało tak samo:/
m2nika, kciuki trzymamy u rąk i u nóg, by jakkolwiek się okazało, było dobrze.
Lotnaa pewnie woda! Moze zalozcie sobie filtr? Koszt smieszny a woda o wiele lepsza!

falletta ale co Ty opowiadasz, ze Ci nie idzie?? Pieknie to wyglada jak na poczatki, serio! Oczywiscie do dopracowania, ale nie masz sie czego wstydzic! Kwestia wprawy, serio.

m2nika kciuki mocno trzymam!!!
m2nika a który to tydzien ciazy? Oby mimo trudnego początku wszystko bylo dobrze!
Mój ponad 4 letni Krzyś mial "nie żyć/urodzic się z ciężkimi wadami..." kazano mi przygotować się na najgorsze... bo lekarz przez 20 lat praktyki nie spotkał takiego "przypadku".

Przypadek wytrwał w brzuchu, urodził się i rozrabia na maksa...
W drugiej ciazy poszlam do lekarza pierwszy raz dopiero w 8 tygodniu, bez robienia badan krwi, bez powtórek czy widac serduszko czy jeszcze nie...

Oby u Ciebie rowniez bylo dobrze! Podsylam pozytywne fluidy :kwiatek:
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
08 września 2016 21:05
m2nika, ja nie rozumiem jednego w tym wszystkim. Czemu od razu szpital i zabieg? Zamiast po prostu dac organizmowi szanse zadzialac naturalnie i jesli faktycznie zarodek przestal sie rozwijac, to powinien zostac usuniety samoistnie. Ja wiem, ze nie Ty to wymyslilas, tylko nie ogarniam podejscia lekarza. Ktory to w ogole tydzien?

szafirowa, nie prawda. W przypadku pustego jaja płodowego organizm nie zawsze sam się oczyści.
Wtedy konieczny jest zabieg.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
08 września 2016 21:35
aszhar, ja wiem, ze nie zawsze. Chodzi mi o podejmowanie decyzji o zabiegu bez dania szansy naturze.
nerechta dziękuję za dodanie otuchy  😡  :kwiatek: szkoda, że małej się nie podoba
m2nika trzymam kciuki! kasiulka mojej mamie również dawano nikłe szanse, siostra urodziła się ''ledwie żywa'' (ze szczegółami nie wiem o co chodziło bo to ciężki temat) ale chrzczona była zaraz po narodzinach w szpitalu a kiedy się okazało, że jej życiu już nie grozi niebezpieczeństwo to lekarze twierdzili, że będzie upośledzona (głucha, niewidoma itd). Wyrosła na normalną, w pełni zdrową kobietę, która się przeziębia raz na 3 lata. Także różne cuda się zdarzają.
Diakonka Dzięki za odpowiedź! Ale po drugiej części Twojej wypowiedzi wymiękłam. Szczerze mój umysł tego nie ogarnia. Staram się sobie zobrazować tę metodę wychowawczą i szczerze zaczynam się zastanawiać ile w tym wychowania. Przecież całe życie to tak na prawdę konsekwencje czynów = kary i nagrody. Skoro oceny w szkole się w to wpisują to za co później tacy ludzie mają iść do pracy? Za sam fakt, że będą pracować? Za spojrzenie szefa? Bo uśmiech czy wypłata byłaby nagrodą, nie mówiąc o premii. Przepraszam, nie bierz tego co piszę do siebie. Po prostu nie rozumiem. Wydaje mi się, że tak się nie da. Być może w zamkniętym domu, wśród bliskich - tak, ale w codziennym życiu, w społeczeństwie? Nakieruj mnie, jeżeli źle interpretuję albo przekieruj do odpowiedniego linka :kwiatek: (ten co ostatnio wstawiałaś, był na kilka różnych tematów, ślepa jestem bo nie odnalazłam tego właściwego)
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
09 września 2016 06:45
Ja też nie do końca rozumiem o co chodzi w tym wychowywaniu bez kar i nagród.  Pisałaś Diakonko, że nie chwalicie dzieci,  bo pochwała to forma nagrody, a satysfakcją dla nich ma być fakt, że coś zrobiły.  Ok tylko skąd taki maluch ma wiedzieć,  że zrobił dobrze?  Chodzi mi np. o takie sikanie na nocnik. W końcu któreś trafia i co wtedy?  Jak umocnić w nich świadomość,  że zrobiły dobrze i że tego właśnie oczekiwalas? Jestem ciekawa jak to wygląda.
Mnie jeszcze zastanawia jak się zachować w sytuacji kiedy dziecko zrobi coś co nas autentycznie ucieszy. Co powiedzieć maluchowi, który pierwszy raz wstał na nóżki i patrzy się na ciebie z uśmiechem i dumą w oczach 🙂 No bo człowiek odruchowo robi brawo i mówi, że pięknie 🙂 To też nagroda???? To jak reagować??? Udawać, że nie widzimy??? Czy z kamienną twarzą powiedzieć coś w stylu "Dobrze, że próbujesz"???

Odnoszę się trochę do jednego z artykułów, który tu był linkowany i pani pisała właśnie o chwaleniu za takie rzeczy, które zrobione po raz pierwszy robią wow, a jak już spowszednieją to dziecku przykro, że już go nie chwalą.

Brak kar rozumiem 🙂 Tylko tego tematu nagradzania nie ogarniam 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
09 września 2016 07:41
Ja brak kar też nie bardzo rozumiem, bo analogicznie powiedzenie, że dziecko źle zrobiło też jest kara. Nie wiem jak w takim razie komunikować się z dzieckiem,  które przecież nie wie co jest dobre, a co złe.  Może Diakonka nam to wyjaśni.

A w temacie pochwal - moje dziecko bilo mi dzisiaj brawo, za to ze zrobiłam siku 😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
09 września 2016 08:29
Kurczak, brawo Ty! 😀
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
09 września 2016 08:51
maleństwo, też byłam z siebie dumna 😉
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
09 września 2016 09:30
Dziewczyny nie mam czasu za bardzo wyjaśniać, rozumiem, że jest to trudne do zrozumienia, samej zajęło mi trochę czasu, aby ułożyć to sobie w głowie.
Poczytajcie tu:
http://dziecisawazne.pl/warunkowe-rodzicielstwo-nagrody-i-kary/
http://dziecisawazne.pl/22-alternatywy-dla-kary/
http://dziecisawazne.pl/kary-nagrody/
http://dziecisawazne.pl/wychowanie-bez-nagrod-i-kar-fragment-ksiazki-alfie-kohna/
http://dziecisawazne.pl/rodzicielstwo-bliskosci-nagrody-i-kary/
http://dziecisawazne.pl/agnieszka-stein/
http://dziecisawazne.pl/czego-nie-powinnismy-mowic-dzieciom/
http://dziecisawazne.pl/jak-chwalic-rysowanie-dziecka-bez-slow-ladny-obrazek/
http://dziecisawazne.pl/juul-na-poniedzialek-cz-2-o-sztuce-wyrazania-uznania-dla-dzieci/
http://dziecisawazne.pl/motywacja-wewnetrzna-zewnetrzna/
http://agnieszkastein.pl/o-pochwalach/
http://agnieszkastein.pl/co-zamiast-kary/

edit: tylko jeszcze dodam, że nie należy mylić konsekwencji z karą oraz uznania z pochwałą. Np konsekwencją tego, że dziecko nie zje kolacji nie jest to, że nie obejrzy bajki - to jest kara wymierzona przez nas. Konsekwencją jest to, że będzie głodne. Pochwałą jest np - o jak śłicznie narysowałeś, a wyrazem uznania - widzę, że się napracowałeś przy tym obrazku, cieszy mnie, że narysowałeś kotka itp.

falletta nawet w korporacjach , tych wiekszych i bardziej uswiadomionych - motywuje się ludzi nie przez nagrody finansowe, ale przez np awans, większa odpowiedzialność, danie większego projektu. Nie krytykuje się ludzi, ale daje im się informację zwrotną - wyznacza się obszary do poprawy.



ja to rozumiem tak, ze nie uczy sie dziecka zachowan warunkujacych nagrode czy kare - ze dziecko robi cos tylko dlatego, ze dostanie cos w zamian (badz grzeczna to dostaniesz cukierka) albo robi/nie robi czegos, zeby uniknac kary (nie bede biegac bo ktos mnie opieprzy). I zeby dziecko nie roslo w poczuciu bycia lepszym czy gorszym od kogos. Tylko mi sie to wszystko wydaje troche malo realne - nie wyobrazam sobie zupelnie nie mowic dziecku ze jestem z niej dumna czy cos super zrobila itd. Karanie to troche inna kwestia i mysle ze nikt jako tako nie chce karac w krzywdzacy sposob, ale w jakis sposob nakierowac dziecko, zeby zrozumialo ze zrobilo cos "zle". Nie wiem.
Musze sobie poczytac wiecej na ten temat bo troche rozumiem zalozenie i jego konsekwencje, tylko wlasnie, jak dziecko pojdzie "w swiat" to nie wiem jak zniesie ilosc oceniania.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
09 września 2016 10:05
Ja rozumiem,  że unikamy kar typu nie dostaniesz nagrody ale karcenia slowemnie ogarniam. Hania ma jazdę na sypanie w innych piachem. Jeśli nasypie to nie odczuwa sama z tego powodu dyskomfortu. Odczuwa go obsypywany. Ja mogę odejść i wtedy formą kary będzie to, że musi się bawic sama ale jjuż na placu zabaw nie wiem jak miałabym wybrnąć z sytuacji kiedy obsypuje inne dzieci nie karcac jej w żaden sposób.
A jeszcze w temacie pochwał ciekawe, że nie martwimy się czy dziecko nauczy się raczkować, chodzić, bawić zabawką, jeżeli nie będziemy chwalić. Z tego jak ja to rozumiem, metoda bez kar i nagród opiera się na założeniu, że każdy człowiek ma swoją wewnętrzną motywację do stawania się samodzielnym, do działania, rozwijania, zdobywania wiedzy itd. I że ta wewnętrzna motywacja jest znacznie silniejsza niż motywacja zewnętrzna (np dziecko potrafi w krótkim czasie stać się ekspertem od dinozaurów jeżeli jest to jego hobby, a wiele czasu i trudu kosztuje je nauczenie kilku słówek na klasówkę jeżeli jest motywowane karą i pochwałą). Natomiast kary i nagrody mogą tą motywację rozłożyć i skojarzyć rozwój z czymś przykrym i stresującym. Generalnie ta metoda zakłada także wiarę w to, że wybory dziecka są dobre, jeżeli NIE CHCE BYĆ LEKARZEM ale spawaczem, to rodzic to akceptuje. Znam matkę, która w tym duchu wychowuje swojego syna i nie jest to na pewno łatwe. Miał np okresy kiedy uczył się słabo (mama kazała mu się nie przejmować ocenami) ale teraz ma 13 lat i z ocen wynika, że jest prymuskiem. Może to nie jest metoda dla każdego ale u nich to chyba działa. Jak zapytałam czy nie boi się, że pozwoli mu zostać spawaczem i potem będzie tego żałował odpowiedziała, że nie, ponieważ ona wierzy, że jeżeli zechce to znajdzie sposób na zmianę zawodu, a jego wewnętrzna motywacja poprowadzi go do celu lepiej i szybciej niż osobę nauczoną, że rozwój jest dla nagrody albo bo tak trzeba. Ona sama ma podstawy do takiej wiary bo odwracała swoje życie do góry nogami i zawsze znalazła w sobie dość siły i motywacji żeby osiągnąć swoje cele. Tak od praktycznej strony życia, wiadomo że dzieci przejmują w sposób naturalny wartości swoich rodziców, jeżeli dla niej pewne rzeczy są istotne (np pewien materialny poziom życia), to są duże szanse, że dla niego też będą (i nie postanowi zostać menelem) 🙂

edit:
Dzionka, obejrzałam focie, super wyprawa! a ty promieniejesz 🙂
Lotnaa, ale ona jest słodka, to jest mój ulubiony wiek u malucha 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
09 września 2016 10:31
Moje rozumowanie i wątpliwości są dokładnie jak u nerechty...
I jak przy każdym "naturalu", ja osobiście mam podejście "wszystko z umiarem", złoty środek. To o konsekwencji zamiast kary bardzo do mnie przemawia i jest to dla mnie natyralne. Z nagrodą... pół na pół. Chwalę i będę chwalić. I pewnie będą nagrody materialne za dentystę i tego typu sprawy 😉
Diakonka odniosę się jeszcze do poczucia własnej wartości i cyt ''Nie należy też mylić kar z ponoszeniem konsekwencji, np jak dziecko rzuci zabawką to ja mu ją zabiorę (to jest kara) a prawdziwą konsekwencją rzucenia zabawką jest to, że ona się popsuje i nie będzie działać jak powinna.'' Moje wujostwo przez parę lat wychowywało swoje dzieci bez kar, tzn. tłumaczyło ''tak nie wolno/ to jest złe/ sprawia przykrość/ boli'' ale żadnych konsekwencji. Te dzieci miały w nosie tłumaczenie, nie docierało do nich to po prostu. Stały się zmorą całej rodziny, w odwiedzinach wszyscy patrzyli im na ręce. Dziadek do tego stopnia nie mógł ich znieść, że wychodził z domu i wracał jak odjeżdżali, bo to było ponad jego nerwy. Dzieciaki miały bardzo duże poczucie własnej wartości, nie dały sobie w kasze dmuchać i pyskowały jak najęte. Zaczęły mówić ''matka ale ty jesteś gruba!'', ''babcia ale ty jesteś brzydka'' itp. To, że popsuły sobie zabawkę nie robiło na nich wrażenia, dzieciaki są na tyle kreatywne, że nawet papierem toaletowym mogą się bawić. Pomazały flamastrami nową plazmę dziadków o ścianach nie wspominając. I co z tego, że im się tłumaczyło, że coś zniszczyły? Skoro konsekwencję ich zachowania poniosła babcia mająca i pomazane tv i ściany. Im nic z tego powodu nie ubyło. Pójdą głodne spać? No pójdą... i wstaną w nocy otwierając lodówkę wszystko babrąc w koło. Mama posprząta, czyli kto inny poniesie konsekwencje. To poczucie bezkarności tylko eskalowało złe zachowania. Cieszyło ich to, że komuś coś zniszczyły i sprawiły tym przykrość. Kiedy do rodziców małych szkodników dotarło, że tym sposobem u nikogo nie są mile widziani, że rodzina się odsuwa i znajomi patrzą na nich jak na kosmitów dających włazić sobie na głowę to zaczęli te kary stosować - moim zdaniem, ciut za późno, to takie już robienie wody z mózgu dzieciom. Myślę, że mogły się poczuć zdezorientowane nagłą zmianą zachowania swoich rodziców. Ale sytuacja w tym momencie wygląda w ten sposób, że jak były w odwiedzinach u mojej mamy złamały zakaz jedząc chrupki w jej łóżku to ta ich ukarała wręczając odkurzacz do ręki i nową pościel. Żniwo konsekwencji zbierałaby moja mama, śpiąca w brudnej, nakruszonej pościeli a tak to ręce im nie odpadły jak musiały po sobie posprzątać i przy okazji zrozumiały, że lepiej jeść przy stole. Po tym jednym przykładzie (kuzynostwa) uważam, że tak się da żyć wyłącznie w swoich czterech ścianach - nie wśród ludzi. Albo taki toporny egzemplarz rodziny  😁

Podałaś mi przykład pracy w jakiejś super korporacji. Ok. Zatem, moim zdaniem konsekwencje niektórych zachowań przychodzą zbyt późno. Dajmy na to, dziecko zaczyna Ci wagarować. To, że mu tłumaczysz, że przez to będzie miało zaległości w nauce itd. itd. nie przynoszą efektów. Ono to olewa, bo jest dzieckiem, nie rozumie, że kiedyś będzie musiało się usamodzielnić i, że chleb z nieba nie spada. Motywacja? jaka? powiedzenie ''widzę, że Ci na wf-ie dobrze idzie'' myślę, że to za mało, a nagrodzić za dobre wyniki nie można bo same wyniki wg. Ciebie to już kara/nagroda. Podsumowując.  Wagary = braki w nauce = słabe wykształcenie = kiepska praca. Ot wizja pracy w super nowoczesnej  korpo Twojego dziecka właśnie legła w gruzach. Faktycznie konsekwencje poniesie Twoje dziecko, ale Tobie jako matce nie będzie żal na to patrzeć? Kiedy powie Ci, mamo żałuję swojego zachowania, ale tych lat nie da się cofnąć. Może ''stracić'' kolejne na szkolenie o ile będzie miało wewnętrzną motywację.
Dzieki za linki! Z pewnością je poczytam i może mi się to poukłada. Póki co widzę to tak jak wyżej. Chociaż z opisu bobek widzę, że jednak się da  😉
Wydaje mi się, że pre-założenie, że każdy osobnik ma zdrową motywację, na wszystkich polach - jest nadmiernie optymistycznie. Że zacytuję kolegę: Silna wola? Mam bardzo silna wolę! Ilekroć chcę się uchlać, uda mi się na pewno!
Wydaje mi się, że każdy człowiek, duży czy mały, ma jeden krypto-priorytet. I jest nim poczucie komfortu, w tym takiego: "wszystko mi się zgadza". Zbyt często własny komfort można łatwo uzyskać kosztem innych. Dość łatwo uczymy się ubierania innych w konsekwencje własnego postępowania. Omawiany styl wychowania, jeśli miałby być konsekwentny, jawi mi się jako bardzo brutalny i drapieżny. Bo naturalną konsekwencją doprowadzenia matki do szału jest to, że matka ten szał okaże 🙂. A bolesne przyłożenie rówieśnikowi oznaczałoby, że ten rówieśnik, każdy - odda z jeszcze większą mocą.
Wydaje mi się, że pod tym stylem wychowania ukrywa się założenie, że świat jest jedynie lustrem mojego "być". A tak nie jest. Świat ma swoje uwarunkowania, niezależne od naszych wyborów. Planeta wypełniona miliardami ego dla których świat jest jedynie lustrem jawi mi się jako koszmar senny 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się