Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Lotnaa   I'm lovin it! :)
23 listopada 2016 08:50
Kurczak, rozumiem, że w waszym przypadku zminimalizowanie płaczu jest więc potrzebą samą w sobie.
Ale czy chcesz mi powiedzieć, że zmiana pozycje z chodzenia i bujania na siedzenie i bujanie oznacza "niech się wypłacze"? 🤔 A jeśli Dzionka złamałaby nogę i nie mogła chodzić, ozaczałoby to, że krzywdzi dziecko?
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 09:00
Lotnaa, tak. Jeżeli dla dziecka jest to z jakiegoś niezrozumiałego dla nas powodu, sytuacją doprowadzającą do ataków paniki, spazmów, czy tak jak u nas w końcu duszności, to uważam, że jest to krzywda dla dziecka i jeżeli będziemy siedzieć, a dziecko będzie dalej histeryzowała, to jest to właśnie czekanie, aż się wypłacze, bo co innego, jeżeli poza wstaniem inne sposoby uspokajania nie pomagają? Gdyby Dzionka złamała nogę, to miałaby mega ciężką sytuację. Nie wiem co miałaby zrobić, gdyby mąż nie mógł jej zastąpić. Tak samo jak nie wiem co ja zrobiłabym w takiej sytuacji jakiś rok temu. Inna sprawa, że czym innym są sytuacje jak np. złamana noga, kiedy choćbyśmy chcieli całym sobą, ale nie możemy, a czym innym robienie sobie dobrze.
Lotnaa, oczywiście że by się "nauczyła" - tylko jak zadaję sobie pytanie, czy chcę by moje dziecko zanosiło się płaczem 2 godziny w imię "nauczenia" to odpowiedź brzmi nie. I jeśli na coś narzekam, to nie znaczy, że chcę to zmienić wszelkimi środkami, a porównywanie do jedzenia tylko lodów - no wiesz, nie musisz być uszczypliwa... To malutkie dziecko chcące być na rączkach u mamy, a nie 3-latek nie radzący sobie z moją odmową. Po raz setny napiszę, ze próbowałam z nią i siedzieć na rękach i szumieć do osiągnięcia migreny i głaskać i wszystko. Jeśli osiągnięcie tego celu zakłada jej długi straszny płacz, to ja się nie decyduję i tyle, cieszę się jednak, że Hania współpracuje.

Kurczak, ach, jak Ty mnie rozumiesz 😀!! U mnie by ta metoda zadziałała o tyle że (o ile nie zaczęłaby się dusić) odcięłoby jej prąd ze zmęczenia i by "zasnęła". Tylko dla mnie to jest znęcanie się nad dzieckiem  a nie uczenie zasypiania.

Wiecie co, ja chyba nie chcę po prostu niani. Byłam uprzedzona, a po wczorajszej sesji boli mnie żołądek na samą myśl 😉 Nie mam nikogo z polecenia... Najchętniej zostawiałabym ją z mamą, bo młoda wczoraj chyba nawet nie zauważyła, że mnie 2,5h nie było, a jak wróciłam to tylko się uśmiechnęła i bawiła dalej. Tak więc królestwo za taką nianię. Chyba zostanę jeszcze z pół roku w domu i potem pomyślę żłobek czy niania jednak.

Lotnaa   I'm lovin it! :)
23 listopada 2016 09:09
Inna sprawa, że czym innym są sytuacje jak np. złamana noga, kiedy choćbyśmy chcieli całym sobą, ale nie możemy, a czym innym robienie sobie dobrze.


Ja to trochę inaczej rozumiem, niż "robienie sobie robrze", ale w sumie - whatever works.

Dzionka, nie jestem uszczypliwa i złośliwa, naprawdę! Przecież sama niedawno pisałam, że nie wierzę w sens odłożenia Sary do łóżeczka! Chodzi mi tylko o bardzo małe kroczki, które pewnie JA w podobnej sytuacji bym podejmowała. Ale też nie jestem Tobą, a Hania nie jest Sarą, więc peace.

A co do niani - rozpuść wici, np na fb, może ktoś w polecenia się trafi? Moja siostra ma taką cudowną panią Danusię, dzieciaki ją uwielbiają, i też z polecenia właśnie.
Dzionka, Jasiek chodził do prywatnego punktu przedszkolnego gdzie były dzieciaczki od 6 miesiąca życia, nie wiem czy tylko ja mam takie doświadczenia, ale ja poprostu kochałam to miejsce i Jasiek też z tym, że dopiero jak Panie odciągnęły go od mojej nogi a ja w tempie światła znikałam za drzwiami, po wyjściu z domu słyszało go pół osiedla bo ryk był straszny, natomiast ja wyjścia nie miałam bo przyszedł czas na podjęcie normalnej pracy. Cóż finał był taki, że nie mogłam bo z przedszkola wyciągnąć, jak tylko mnie zauważył płacz był znowu...
Nie wiem, czy przedszkole do którego poszedł wcześniej czy już taki ma charakter zaowocowało tym, że ma naprawdę bardzo dobry kontakt z dziećmi, nie mam problemu, żeby podrzucić go czasami do którejś z koleżanek na weekend jak muszę wyjechać a w te wakacje został tydzień dłużej pod namiotem z moją przyjaciółką a jego chrzestną sam.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 09:19
Dzionka, ano rozumiem, bo bardzo długo zmagałam się z tym samym i słyszałam mnóstwo złotych rad od osób, które nigdy nie znalazły się w takiej sytuacji, nie miały dziecka z takim problemem i nawet jeżeli chciały dobrze, to po prostu nie wiedziały o czym mówią i nie miały pojęcia jak takie usypianie naprawdę wygląda. Za to rodzice, u których sytuacji wyglądała podobnie zawsze mówili, że potrzebny jest czas i mieli rację.
Jeżeli masz możliwość i czujesz, że będzie do dla Was obu lepsze, to zostań w domu.
[b]Lotnaa[/b] to robienie sobie dobrze, to mocno uproszczenie, ale chyba wiadomo o co mi chodzi? 😉
Piszę to dlatego, że może komuś też, jak kiedyś mnie, się budzi jakieś poczucie, że robi coś źle, brnie w ślepą uliczkę, choć osobiście właśnie to uważa za słuszne. Chcesz, to tul, bądź smoczkiem (moje dziecko w dzień nic nie ssie, nie skubie, ma spokojną i zamkniętą buzię - choć w pierwszym roku zatykaną cyckiem na każdą okazję!). To nie jest droga donikąd. To jest inna droga. Nie dla frajerow, jak można się poczuć czytając niektóre wypowiedzi - u niektórych po prostu działa.
dea, Twój cały post to miód na moje serce!  😍
Ja też napiszę, na wszelki wypadek, gdyby którejś młodej lub przyszłej mamie przyszło do głowy korzystać z porad Tracy Hogg, lub innych treserów dzieci:
Ja też karmiłam na żądanie, przez 1,5 roku. Na każde żądanie. Odstawiłam jednego dnia. Powiedziałam, że już nie ma. Gabryś ani jednej łezki z tego powodu nie uronił. Do tego czasu zasypiał przy piersi, potem (i do dziś) tylko tulony do snu (na leżąco, nigdy nie kazał się nosić do usypiania).
Uważam, że każda mama powinna robić to co jej instynkt nakazuje, to na co ma siłę i ochotę, ale uwzględniając, że najważniejszą potrzebą małego dziecka jest poczucie bezpieczeństwa i bliskości. Oczywiście poza oddychaniem, jedzeniem, spaniem... Wiele (jak nie większość) niemowląt odnajduje poczucie bezpieczeństwa wyłącznie w ramionach rodziców i jest to potrzeba niemal równa oddychaniu. To jest naturalne, tak zawsze było i zawsze będzie, żadna tresura tego nie zmieni. I żadna Tracy Hogg, według której, na liście potrzeb zasypiającego dziecka nie ma prawa znajdować się potrzeba bliskości, przytulenia! 🤔wirek:
Mój hicior z jej książki :
Wyznaczenie stałego planu dnia dla dziecka w wieku powyżej czterech miesięcy jest prawie zawsze utrudnione przez przypadkowe rodzicielstwo (ma na myśli Rodzicielstwo Bliskości). Ponieważ rodzice już próbowali innych metod albo mieszanki różnych metod, ich dziecko jest zagubione. A w większości przypadków niemowlę już nabrało jakiegoś złego nawyku, na przykład zasypiania przy piersi, albo częstego budzenia się w nocy.

Zasypianie przy piersi i budzenie się to złe nawyki!  😵
Jakby to była moja książka, to bym ją w piecu spaliła.

I jeszcze to jej całe odkładanie i podnoszenie. Na przykładzie Sarenki, nie wiecie może co dokładnie kazałaby Dzionce zrobić Tracy? Jeśli Sara jest spokojna wyłącznie na rękach? Przy próbie odłożenia zaczyna się drzeć już w locie do odłożenia?
Oczywiście co innego w przypadku Hani Lotnej, która płakała i wyginała się i na rękach i nie na rękach.
Ale jeśli dziecko jest spokojne i zasypia w ramionach (z cyckiem w buzi, ze smoczkiem, noszone, czy leżąc, nieważne), to dlaczego tego nie robić?

No a klepanie po plecach, to najczulsza z czułości jaką można zasypiającemu dziecku dać!  🤔wirek:
Mi się klepanie po plecach kojarzy z poklepaniem przez szefa, a nie czułością w stosunku do osoby, którą się kocha.
Wyobraźmy sobie, że od dziś nasi mężowie/partnerzy w ramach czułości mają nas klepać po plecach, zamiast tulić i całować.   :wysmiewacz22:


A też zmienię temat na chwilę - czy któraś z Was ma jeszcze taką schizę jak ja przed zatrudnianiem opiekunki do dziecka? Zaczynam się zastanawiać co z Sarą od lutego i jakoś od początku na samą myśl o tym, co może robić niania pod moją nieobecność robiło mi się słabo.
Tak. Dla mnie pierwsze dni z nianią i pierwsze dni w przedszkolu były mega trudne. Na szczęście dla Gabrysia wręcz przeciwnie.
Weź kogoś z polecenia (o! może ciocia Pandurska), albo wręcz znajomego. Pierwszą nianią Gabrysia była kuzynka mojej sąsiadki. Druga z ogłoszenia, ale z referencjami.
W prawdzie jak zostawał pierwszy raz z nianią w wieku 1,5 roku, to coś tam już mówił i odpowiadał na pytania, ale poza tym, myślę że gdyby coś było nie teges, to by to pokazał swoim zachowaniem.

Właśnie położyłam Hanię na drzemkę. Rytuał w ogóle jej w senność nie wprowadził, więc w końcu odłożyłam ją do łóżeczka brykającą. Gadała i gadała, zaczynała się trochę wkurzać w stylu: "mamo! nie jestem śpiąca". W końcu pogadała jeszcze chwilę, westchnęła i zasnęła. 15 minut to trwało. Jakby mi ktoś miesiąc temu powiedział, że Hania będzie zdolna do czegoś takiego (i to bez cyca i smoczka), popukałabym się w czoło.
Super!  💃
Lotnaa, no właśnie ja te kroczki podejmowałam, to samo z wózkiem - dupa, nic nie działało. Aż pewnego pięknego dnia niepostrzeżenie moje dziecko zasnęło w wózku i od tego dnia codziennie zasypiało ot tak, po prostu 🙂 A ani razu jej w tym wózku nie przetrzymałam płaczące, zawsze wyciągałam. Liczę, że i do łóżeczka się przekona kiedyś po prostu sama, jak będzie gotowa. Padła właśnie na drzemkę na rękach - zasnęła zanim ją dobrze złapałam, uff.

A jeszcze co do tej niani - nie chcę podawać szczegółów, ale... ta moja pacjentka zajmowała się dziećmi ze swojej najbliższej rodziny, nie obcymi z ogłoszenia. Tym bardziej - nigdy nie mamy 100% pewności...Za to Basią w wieku Sary zajmuje się nasza sąsiadka z dołu i widzę że kocha ją jak własną - już oczywiście pytałam czy się nie pisze na drugą kiedyś 😉 Ale nie Basię na na stałe do 3 rż.

Kurczak, też tak to widzę. Jestem za dziecko odpowiedzialna, więc stawiam mu granice np. co do zdrowego odżywiania się i wtedy zniosę płacz i ok. Tak samo jak ostatnio Sara miała pobieraną krew i płakała strasznie - zagryzłam zęby i trudno, wyższe dobro, trzymałam ją mocno i tyle. Jednak jeśli chodzi o moje noszenie albo nienoszenie a nie jej dobro - to tak, staram się minimalizować płacz/cierpienie/krzywdę.

Julie, no właśnie właśnie, zgadzam się z każdym zdaniem 🙂 Mam czasem kryzysy i będę o nich pisać, choć pewnie niektórzy będą mnie wtedy przyszpilać i mówić: ha! jednak takie ciężkie to usypanie na rękach? Ale w nosie z tym. TH nie dla nas. Ale naprawdę znam też sporo dzieci "niepotrzebnie" noszonych, bo chętnie zasypiających w łóżeczku przy kołysance. W sumie to 3/4 mojego lutówkowego forum tak zasypia, nosze ja i ze 3 inne mamy, ale co jedno dziecko to lepszy delikwent z tej trójeczki 😉 No i fajnie, whatever works jak już tu padło, i jeśli dziecko spokojnie zasypia w łóżeczku to czemu nie? Tylko się cieszyć. Ale jeśli zaśnięcie w łóżeczku oznacza forsowanie potrzeb paromiesięcznej dzidzi, to nie dziękuję, poczekam aż dorośnie.

Pegasuska też się bardziej skłaniam ku żłobkowi/klubikowi malucha! Tylko właśnie jak młoda będzie miała z 1,5-2 latka. Ona dużo czasu spędza w grupie dzieci teraz, o tydzień praktycznie okupuje matę z 4-5 innymi dzieciaczkami, i widzę, że bardzo jej się to podoba.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
23 listopada 2016 09:41
Wetnę się na chwilę w dyskusję, która robi się już miejscami nieprzyjemna.

Koleżanka wstawiła na fb takie oto zdjęcie z targów książki:



Mnie zmroziło. Normalnie wierszyki motywacyjne, coaching dla trzylatków... Wyhodujmy sobie korposzczura (no offence, pracownicy korpo, pozdrawiam cię, tato!) już od wyjścia z macicy...
Łoj mnie tu z pół roku już nie było.
Pamiętacie jaka byłam zła jak tydzień przed porodem dowiedziałam, się że będę miała córkę a nie syna?  😁
Moja Eliza dziś skończyła 8 miesięcy  😍
tajnaa, Śliczności. 😀 A jak Kubuś? Jak się dogaduje z siostrą?

maleństwo, Omg!  😲 Chciałabym to przeczytać, z ciekawości.

Jeszcze wam powiem coś uroczego:
Moja sąsiadka nadal szczątkowo karmi piersią swoją trzylatkę, od dawna tylko w nocy.
Dziecko okaz zdrowia, wesołe, samodzielne, chodzi do przedszkola, rano się sama ubiera i już chce wychodzić, a odbierana jest prawie ostatnia i wcale się do domu nie spieszy.
Ostatnio przy odbieraniu z przedszkola, pani przedszkolanka powiedziała, że dziś dziewczynki sobie żartowały, że piją mleko z cycuszka mamy. Julcia powiedziała, że ona też.
Przedszkolanka powiedziała to na zasadzie "Ach wie Pani, te dziewczynki mają taką bujną wyobraźnię." 😁
Sąsiadka nawet nie zamierzała wyprowadzać przedszkolanki z błędu, że Julcia zmyśla. Po co? 😁
Do matury się raczej odstawi.
Kochają się 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
23 listopada 2016 10:15
tajnaa, sto lat Cię nie było! Pięknosciowe masz dzieciaki!

Julie, mam tylko foto jednego wierszyka. Dla mnie - wiersz marny, a obrazek jak z Newsweeka, a nie z książki dla dzieci...


Dialog z córką sprzed chwili.

K: siostra, brat, siostra, brat... (piosenka "Finger Family Song"😉
ja: Kalinko, chciałabyś mieć siostrę?
K: Aha! Tak! Tak!

Eeeee...
Tak jak sie zgadzam z tym, ze potrzeby dziecka sa na pierwszym miejscu i swiadomie nie mozna ich krzywdzic, tak NIE zgadzam sie, ze matka, ktora ma czegos dosc nie ma do tego prawa i wciska sie jej, ze mysli tylko o sobie i swoich potrzebach majac dziecko w dupie. Kurna, matka tez czlowiek!!! I to ona zmaga sie z codziennoscia, ona ma miec sile i cierpliwosc i zalewac miloscia swoje dziecko - tylko jesli jest cos, co ja meczy, to co ma zrobic? W imie czego? Na moje, nieszczesliwa matka = nieszczesliwe dziecko, bo matka, ktorej potrzeby sa "compromised" (nie wiem jak to okreslic, sorry) nie bedzie w pelni otwarta na dziecko, co nie znaczy, ze ma w powazaniu to, co ono czuje i czego potrzebuje!!! Wiec Kurczak tak jak zgadzam sie z tym co piszesz, tak z tym "robieniem sobie dobrze" masz u mnie -1000 do zajebistosci... Przykre to bylo i niesprawiedliwe.

I to jest dokladnie to, w czym matki RB moga sie popisac - potworna skrajnosc i totalny brak empatii dla innego czlowieka (i tutaj rodzi mi sie pytanie, czy ta "bliskosc" z dzieckiem to nie jakas smieszna kreacja).
Byl ostatnio temat na grupie RB - mama prosila o pomoc, bo chce odstawic od piersi 15mcznego synka, ktory bardzo zle spi i wisi na cycku. Zostala zjechana od gory do dolu, wlacznie z komentarzem "to po co chcialas dziecko!?" - i powiem wam, ze wpienia mnie cos takiego niesamowicie! Niewazne, czy zgadzam sie z czyms czy nie, czy postapilabym tak czy inaczej - kazda matka ma prawo do podjecia takiej decyzji! Tak jak sie mowi o kp i mm - zeby nie utrudniac matkom i nie robic im z mozgu masakry, bo chca przejsc na mm. Dzieci na mm zyja, maja sie dobrze. Czasem sie czegos nie da przeskoczyc, a czasem po prostu matka ma prawo wybrac i ofiarowac bliskosc dziecku w inny sposob - bo kp to nie jest jedyna sluszna droga, tak jak sposob zasypiania, ubierania, bawienia sie i co tylko chcecie to sobie wstawcie.

Sorry za wywod, ale ja pierdziele... nie moge czegos takiego spokojnie czytac.
Quendi, mam to samo. Rano widzę się z S. około godziny, a i wtedy nie mam czasu na pobawienie się z nim, bo muszę się szykować do pracy. Serce mi się kraje, gdy przybiega do mnie z książeczką i ulubionymi klockami, a ja powinnam się szykować do wyjścia. Najczęściej idę z nim obejrzeć książeczkę, a do pracy przylatuję lekko spóźniona. Podobnie po powrocie. Mamy około godziny razem. Ojciec wtedy nie istnieje. Choć ostatnio S> przesunął nocne spanie na okolice 21, więc mamy chwilę więcej razem. Wczoraj, gdy miałam urlop, zrezygnował z popołudniowej drzemki. Mam wrażenie, że nie chciał ani minuty tracić z czasu ze mną.

a co do usypiania to czasem mam wrażenie, że problemy generują się same, bo... matki nie są konsekwentne i nie chcą rezygnować z bliskości. więc podświadomie wysyłają dziecku sygnał, że i tak się to nie uda, bo chcę być blisko.  😁 nie mówię, że tak jest z Wami, do nikogo personalnie nie piszę, bo wiem, że są dzieci różne.  :kwiatek: no ale też gro problemów z zasypianiem by nie było, gdyby od początku było się konsekwentnym. i nie znaczy to, że byłoby się zimną s***, nieczułą i nie dającą dziecku bliskości i miłości.  😁
Kahlan dokładnie o to mi chodzi. Dla mnie jeśli kogoś trafia k..wica że aż poświęca temu kilka wpisów, otrzymuje zwrotną typu wpisy Lotnej, moje, nady i potem okazuje się, że nie, nie, nie, jest spoko, to ja już nie wiem o co chodzi.
O tym myślałam pisząc, że teraz jest natłok mód i ciśnień społecznych, jak te opisywane z RB.
Dzionko droga, ja mam taki kilometraż w nogach z dzieckiem na rękach, że serio nie wiesz o czym piszesz 😉 Nosiłam do skutku odbijając, nosiłam kołkujące dziecko 4 miesiące i gdybym tego nie robiła, to byłabym oziębłą s... krzywdzącą dziecko, a nie dlatego, że śpi w łóżku.
Co do klepania, o którym pisze Julie, to jak zwykle nie jest pełna informacja. Tam jest wyraźnie napisane, że chodzi o wyciszenie dziecka i klepanie ma wyciszyć dziecko, chodzi o rytm serca, a nie pieszczotę. Monotonia, która usypia.
Co do niani, to ja szukałam długo, żłobek nawet zaliczyłam, ale to był dla mnie szok poznawczy mimo, że nie spodziewałam się niczego dobrego. Po roku sztukowania- ciocia, siostra, mama, mam nianię marzeń. Najlepsze jest źródło- ksiądz mi ją polecił. Nigdy nie była nianią, wychowała dwie córki i siedziała w domu. Delikatna, spokojna, uśmiechnięta, normalnie rozmawiająca z dzieckiem, bez mundrości jaki mi nianie serwowały na spotkaniach. Normalna i ciepła osoba. Ksiądz ma wiedzę wielką i tajemną, więc dobrał idealnie 🙂
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
23 listopada 2016 10:47
nerechta - super wpis! Podpisuje się czterema kończyami.
Ale mnie tez raz po raz trafia k...wica, bo dziecko nie chce zasnac i tez sie uzewnetrzniam - no i co w tym takiego strasznego? Przez wiekszosc czasu jest przeciez ok, a raz na jakis czas czy to jednorazowo czy przez pare dni z rzedu Iga bardzo zle zasypia czy tez nie chce zasnac w ogole no i sie wkurzam, bo widze, ze jest zmeczona, ja cuduje i nic nie dziala. Przeciez nigdy nie jest constans z dzieckiem i kazda z nas dobrze o tym wie. I dobrze, ze sie glosno o tym mowi - tak, moje dziecko mnie wk...ia czasem, tak jak kazdy inny czlowiek czy sytuacja i jest to normalne zyciowe uczucie jak kazde inne.

Julie moim zdaniem totalnie sie zafiksowalas na nie i czytasz tak, zeby podeprzec swoja opinie - widzisz tylko to, co chcesz. Zeby nie bylo, nie jestem jakas fanka TH ani zadnej innej metody, ale ja chyba czytalam inna TH niz Ty, serio.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 11:07
nerechta, szkoda, że nie przeczytałaś dalej, tam gdzie pisałam, że określenie to było dużym uproszczeniem 🙁 Ale ok, wyjaśnię dokładnie, bo re-volta ma to do siebie, że zawsze z całokształtu wyciąga się jakieś konkretne określenie, żeby się "przyczepić". Zgadzam się z Tobą, że szczęśliwa matka, to szczęśliwe dziecko. Tylko pamiętaj o czym rozmawiamy. O usypianiu (!), więc jeżeli samo usypianie męczy matkę do tego stopnia, że jest nieszczęśliwa i unieszczęśliwia tym dziecko, to coś jest chyba nie tak. I to nie z dzieckiem... Ja naprawdę mam skomplikowany egzemplarz i często miewam stany, kiedy mam dość i jeżeli dziecko przegina, to potrafię powiedzieć stop, ale są sytuacje, które dla dziecka są niezrozumiałe i jeśli takie usypianie trwa np. 2 godz. i męczy mnie niemiłosiernie, to jednak jestem w stanie te 2 godziny przetrwać i myślę, że Dzionka też i to, że czasem się wkurzy, że napisze coś tutaj, żeby się wyżalić, to nie dlatego, że usypianie Sary robi z niej nieszczęśliwego człowieka, że w ogóle traci siebie jako kobietę, a staje się wyłącznie matką itd.
Pisząc o robieniu sobie dobrze miałam na myśli naszą wygodę. Bo przecież to o to chodzi w tym przypadku. Dziecko, które grzecznie usypia w łóżeczku trzymane na ręku, to luksus, o którym marzymy. Nie widzę w tym żadnych głębszych problemów.
I nie jestem żadną matką RB. Nie przeczytałam ani jednego poradnika, ani jednej książki na ten temat, ani RB, ani żadnych innych metod wychowawczych. Kieruję się tylko i wyłącznie własną intuicją i rozsądkiem.
Jeżeli chodzi o mnie, to szczerze mówiąc nie wnikam w to jak wychowują dzieci inni. Czytając Was jedne rzeczy mi się podobają, inne nie, ale nie wypowiadam się negatywnie. Za to wkurzył mnie najazd na Dzionkę osób, które z czymś takim się nie zmagały. I porównać to mogę właśnie z najazdem na dziewczyny, które karmią mm. Bo jak to jest, że najazd na RB, czy jak to tam nazwać, jest ok, a najazd na kogoś "normalnego" jest ok? I zaraz pojawią się znowu pretensje o słowo "normalny", ale w tej chwili nie mogę znaleźć określenia, które pasowałoby do tego co chcę przekazać. Jak coś wymyślę, to edytuję.
Ale jakim uproszczeniem, jesli przekaz tak czy owak jest taki - jestes matka, masz sie dla dziecka poswiecic w milionie procent i to co Ty myslisz i czujesz jest w tym momencie niewazne. Nie moze Ci byc wygodnie.
A co w przypadku, kiedy jednak dla matki notoryczne 2godzinne usypianie dziecka jest ogromnym stresem i ciezko jej to zniesc? Sama masz trudniejsze dziecko, dlaczego nie przyjmujesz, ze kobiecie zwyczajnie moze byc z tym na tyle trudno, ze ma z tym ogromny problem?

Dla mnie 2h usypiania to jest problem i powod do wkurzenia sie - jesli bylaby to codziennosc to najzwyczajniej w swiecie uznalabym, ze cos jest nie tak i szukalabym rozwiazan i dla mnie i dla dziecka korzystnych. I nie widze powodu, dla ktorego ktos zupelnie obcy mowilby mi, ze jestem wygodnicka bo nie moge poswiecic dziecku tych dwoch godzinek, przeciez to sama przyjemnosc, dziecko jest w siodmym niebie wiec matka tez powinna.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
23 listopada 2016 11:30
Wiecie co ciezko mi sie  czyta te dyskusje. Ale to chyba wlasnie przez swoje doświadczenia kp/cc i ogólne wyrzutów i tego "dobra dziecka "  kosztem mnie.

Jedno wiem, za duzo w nas młodych mam ma dążenia do jakiś niestworzonych ideałów, za mało wiary w nasze decyzje, w nasze serca. Za duzo sie porównujemy, to nam naprawdę nie służy. Wszystkie siedzimy w tej samej lodzi przeciez.  🙂

Zmieniając temat... dalej nie mamy żłobka/ dziennej mamy i toczymy  walkę z Jugendamtem. I dorastam do tego ze będziemy musieli płacić w 99% okropne pieniądze za prywatna placówkę. Bo juz nie wierze, ze cos sie uda ugrać z Jugendamtem.
No i w ciągu tygodnia byłam dwa razy na ostrym dyżurze, plecy mi całkiem siadły, musze ściągać teścia do pomocy, bardzo nie ciekawie u nas i napięcie ogromne. 30 listopada zaczynam manualna terapie dopiero 🙁
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 11:50
nerechta, a piszesz o jakiejś konkretnej kobiecie? Bo jak na razie, to te mające trudne dzieci piszą, że pomimo wszelkich trudów jednak stawiają komfort/poczucie bezpieczeństwa dziecka nad swoją wygodę. Masz rację, chyba nie rozumiem jak może być kobiecie na tyle źle, aby z powodów takich jak zasypianie dziecka na rękach była mega sfrustrowana, nieszczęśliwa itp.
Poszukałabyś rozwiązania? Chętnie przeczytam co byś wymyśliła, bo ja też szukałam i wiesz co? Nie znalazłam. Może szukałam za mało, może źle, nie wiem ale może Ty masz jakiś pomysł? Nie piszę tego złośliwie, tylko nadal nie rozumiesz co oznacza dziecko, które tak wyraźnie protestuje jak Sara czy Hania. Nie widzę też, żeby ktokolwiek tutaj pisał, że te dwie godzinki, to czysta przyjemność.
I jeszcze co do tego o czym pisałaś wcześniej, że gdzieś tam napadły dziewczyny inną matkę pisząc jej, że po co jej było dziecko. Nie znam sytuacji, ale tak sobie pomyślałam, że wszystkie będąc w ciąży myślimy jak to będzie fajnie, że opieka nad dzieckiem przypomina nieco opiekę nad psem. Trzeba nakarmić, pobawić się, wyjść na spacer itd., a jak chcemy gdzieś wyjść, to podrzucimy pieska rodzinie na noc i jest super. No i fajnie jeśli faktycznie mamy bezproblemowe, sprzedajne dziecko i możemy co jakiś czas naładować akumulatory, odpocząć, odstresować się. Schody zaczynają się, kiedy okazuje się, że nasze dziecko nie jest filmowym przykładem. Że nie chce zostać z nikim poza matką, że wisi na cycku, że ma problem z zasypianiem i szereg innych dziwnych zachowań, na które nie byłyśmy przygotowane. Wtedy są dwie opcje: albo pomimo wszystko zatroszczyć się o własne ja, albo poświęcić te pierwsze lata życia dziecka jemu. Wybór należy do każdej z nas.
Gienia-Pigwa, dlatego ja nade wszystko cenię sobie własną intuicję. I uważam, że każda matka powinna. Macierzyństwo, to nie żaden wyścig 😉
A co do żłobka, to napiszesz jakie są u Was ceny?
a nie istnieje cos takiego jak troska i o dziecko, i o siebie? Takie to jest niemozliwe?
Wiesz, doskonale wiem jak to jest i znam te meandry wyborow "moja wygoda" a "dobro" dziecka - i oczywiscie w 99% wybiore dziecko. Ale jak czasem wybiore siebie, to swiat sie nie zawali a dziecko nie umrze. Mowie teraz ogolnie, nie o usypianiu.

Lotnaa znalazla rozwiazanie, i mimo ze poczatkowo wydawalo sie jej, ze nic nie zmieni ich sytuacji to jednak sie zmienilo. Nie ma sie 100% pewnosci czy cos zadziala czy nie robiac cos na pol gwizdka czy po prostu nie bedac prowadzonym przez specjaliste. ALE to jest wybor kazdej matki z osobna - czy sprobuje czy nie, czy przyjmuje sytuacje jaka jest - ma prawo i do jednego i drugiego oraz do swobodnej ekspresji swoich frustracji zwiazanych z czymkolwiek 🙂

I kazda matka ma jakis "problem" ze swoim dzieckiem, a ich wielkosci nie da sie porownac z innymi dziecmi i innymi sytuacjami, wiec jak piszesz i porotezwnywanie i licytowanie sie kto ma gorzej nie ma sensu. I najzwyczajniej w swiecie dla mnie nie do przyjecia jest jechanie po innych matkach, bo wybraly tak czy siak, czy sugerowanie, ze nie przemyslaly, ze dziecko to nie pies (omg...!). I nigdy nie jest sie nawet w polowie przygotowanym na to, co niesie macierzynstwo, i nie ma sie zielonego pojecia, jak sie na dane sytuacje bedzie reagowac. Prog wytrzymalosci kazdy ma inny i tyle.

edit: Acha, i nie ocenialam ani nie jestem zwolenniczka jakichs konkretnych opcji, wiec nie mam czego nie rozumiec - rozumiem, ze wasze dzieci nie akceptuja innej formy zasypiania niz x i spoko, Dzionka przeciez pisala ze probowala tego czy tamtego i nie wchodzi to w gre i juz.
Tak jak i ja probowalam i Iga roznych rzeczy i koniec koncow jedno dziala drugie nie - i ok! Rozne sa dzieci, roznie reaguja, z jednymi mozna wiecej z drugimi mniei i tak jest i nie ma czego w ogole rozumiec czy o co sie klocic 🙂

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 12:28
nerechta, cały czas próbuję Ci wytłumaczyć, że są takie sytuacje kiedy to jest NIEMOŻLIWE. Przecież nie piszę o tym, żeby całkowicie poświęcić się dziecku, zapomnieć o swoim człowieczeństwie i potrzebach,jestem wręcz przeciwna takim rozwiązaniom, chyba że ktoś czuje się wtedy spełniony i szczęśliwy. Trochę za bardzo się zagalopowałaś z nadinterpretacją, a ja dalej piszę tylko i wyłącznie o problemie jaki ma Dzionka i jaki miałam ja.
Hania Lotnej zareagowała zupełnie inaczej, niż reaguje Sara, a i problem był inny tak naprawdę. Dlaczego piszesz o robieniu czegoś na pół gwizdka? Uważasz, że ja czy Dzionka tak właśnie robiłyśmy? Co do specjalistów, to nie chcę nikogo urazić, więc napiszę tylko, że to zdecydowanie nie dla mnie. Coś trochę jak większość kursów z naturala 😉 Ale znowu - jeżeli ktoś ma taką potrzebę, będzie się z tym czuł lepiej, to czemu nie.
Kto jedzie po innych matkach? Nerechta, Ty naprawdę czytasz co ja piszę? Weź głęboki oddech, uspokój się i przeczytaj jeszcze raz to wszystko co napisałam i przestań się notorycznie czepiać słówek, bo choćbym pisała o konwaliach, to Ty i tak przy pomocy jednego słowa będziesz próbowała udowodnić, że piszę o gó***nie.
edit.
Doczytałam co dopisałaś (masło maślane). To ja już w ogóle nie wiem o co Ci chodzi, bo w takim razie piszemy o tym samym, a wychodzi na to, że nie podoba Ci się wyłącznie dobór słów, które nie są personalizowane i absolutnie nikogo nie atakują  😵
Kurczak Gienia pisala kiedys, ze za prywatne beda musieli placic 1300 euro? Dobrze pamietam Gienia-Pigwa ?  W mojej gminie placi sie w zaleznosci od zarobkow, ale to panstwowy zlobek. Mozna placic chyba max 400 euro w miesiacu za 8h. Plus jedzenie (60 euro) i jest jeszcze Frühbetreuung, czyli od 7-8, bo normalnie przedszkole zaczyna sie od 8.

Dzionka Przeoczylas moj post o najlepszej niani ever?🙂 Jak bedziesz chciala namiary, to pisz na PW!nerechta zna moja ciocie i powiedziala, ze sama oddalaby do niej Ige. I jeszcze odnosnie twoich strachow. Tez tak mialam zapisujac P. do zlobka pol roku wczesniej! Snilam okropne scenariusze, balam sie i cieszylam zarazem, a okazalo sie byc strzalem w 10! Teraz co rusz widze jak ok 2,5-3 latki odchodza do przedszkola i przychodza maluszki. I widze, jak z dnia na dzien sie odnajduja i rozwijaja w grupie. Naprawde pieknie sie to oglada! Glowka do gory 😉

Wiecie co, mi tez sie nie podoba ta cala dyskusja o RB i "tresowaniu". Znam z doswiadczenia bliskich znajomych wypaczenia i w jednym i w drugim. Poniewaz duzo z Was sie ociera bardzo o RB opowiem moze przyklad pani psycholog dzieciecej  od tych najmniejszych dzieci (!) posiadajacej corke lat 4, zafiksowana na RB. Wyglada to tak, ze dziecko do tej pory dostaje ok 4 flaszek mleka w nocy, spi tylko z mama, kazala wygonic tate z lozka, mama nie moze isc sama do kibla, sklepu, kina-nigdzie!O usypianiu nawet nie wspomne, bo do tej pory jest to ok 2h. Mama nie robi nic, co powodowaloby brak natychmiastowego zaspokojenia potrzeb dziecka. Zrezygnowala z wczesniej ukochanej pracy, bo musialaby oddac corke do placowki, a malej sie tam nie podoba. Tja. Szczerze? Uwazam, ze to chore! Absolutnie jest to wychowywanie malego egoisty bez poszanowania dla drugiego czlowieka. 
Nie podoba mi sie tez "tresowanie" dzieci, ale lekkim niezrozumieniem elementarnych potrzeb czlowieka (rytmu dobowego!) jest nazywanie ustalanie stalego schematu dnia tresowaniem, czy generalnie swiadczeniem o szkodliwosci rutyny ?!
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 12:45
Pandurska, o kurde! Jestem w szoku, bo nawet porównując zarobki tutaj i tam, to jednak cena jest kosmiczna. My najprawdopodobniej zaczynamy jutro przygodę żłobkową. Nie mogę się doczekać.
Co do kobiety, którą opisujesz... No dla mnie to też jest trochę... dziwne. Tyle, że może ona dobrze czuje się w tej sytuacji? A co do rutyny czy schematów, to chyba nie pisałyśmy o nich w ogóle.
Kurczak pisalam, ze ogolnym podejsciem sie z Toba zgadzam, nie podobalo mi sie tylko to, co napisalas o "wygodzie". I ja pisze ogolnie i odnosze sie do ogolnych sytuacji (czy np do tej, ktora opisalam z grupy RB). Ale sama tez napisalas, ze niektore matki moga pomylic opieke nad dzieckiem z opieka nad psem, co dla mnie jest absurdalne.
Nie pisze ze kogos obrazasz przeciez.

Z pol gwizkiem mialam na mysli bardziej siebie niz kogokolwiek innego - widze, ze w pewnym sensie przynioslo to wiecej szkody niz pozytku.

DObra, do niczego to nie zmierza wlasciwie, wiec sie zamykam 🙂 Za chwile moje dziecko jedzie na 3h do babci.... nie wiem jak to zniose  🙄  🤣
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
23 listopada 2016 13:05
Jesteśmy już trochę zmęczone dziewczyny ale musi być dobrze 🙂


a ja teraz ryknę, wrzasnę i popluję monitor  🤣 : wkur......................................ia mnie że Mili poszła spać a tu 10kosiarek sąsiadów wyrczy i wyrczy i przed chwilą dosypiałam ją bo się przebudziła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
😤 

podacie mi linka do forum RB, czy to mówicie o jakimś konkretnie? Chętnie poczytam
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 13:11
nerechta, właśnie o to chodzi, że nie czytasz tego co piszę. Nie napisałam, że niektóre matki mogą pomylić opiekę nad dzieckiem do opieki nad psem. Napisałam, że nie jesteśMY przygotowane na to co nas czeka, tylko zamiast skupić się na sensie mojej wypowiedzi, uczepiłaś się tego nieszczęsnego psa 🙁 Zgadzamy się ze sobą, więc dyskusja jest bez sensu, bo nie dyskutujemy o problemie, a o słownictwie czy budowie zdań. To bez sensu 😉
leosky, u nas standardowo jak tylko dziecko zaśnie, to przybiegają psy sąsiada pod bramę, żeby pokłócić się z naszymi  😤
Lotnaa   I'm lovin it! :)
23 listopada 2016 13:23
tajnaa, pokazuj więcej swoje dzieciaczki! Sto lat dla Elizy, fajna jest! 🙂

maleństwo, swego czasu byłam mocno wkręcona w różne szkolenia i rozwój osobisty, i biorąc pod uwagę, jakie osoby tam się nieraz poznawało, to jestem pewna, że takie "motywatory" znajdą swoją klientelę  🤔wirek:

nerechta, mordo Ty moja, podpisuję się pod Twoimi postami czterema łapami i szczątkami ogona!  😀
Mogłabym dodać coś od siebie, ale chyba powiedziałaś już prawie wszystko.

Pandurska, no właśnie!

Julie, ja mam wrażenie, że traktujesz temat RB jak jakąś religię. I o co chodzi z tym jeżdżenienim po Tracy Hogg? Naprawdę, przecież dla nikogo nie jest to jakaś biblia, chociaż przyznam, że nieco zaczerpniętego z niej rozsądku jeszcze mi nie zaszkodziło.

Mój hicior z jej książki :
Wyznaczenie stałego planu dnia dla dziecka w wieku powyżej czterech miesięcy jest prawie zawsze utrudnione przez przypadkowe rodzicielstwo (ma na myśli Rodzicielstwo Bliskości). Ponieważ rodzice już próbowali innych metod albo mieszanki różnych metod, ich dziecko jest zagubione. A w większości przypadków niemowlę już nabrało jakiegoś złego nawyku, na przykład zasypiania przy piersi, albo częstego budzenia się w nocy.

Zasypianie przy piersi i budzenie się to złe nawyki!  😵



Skąd wiesz, że ona przez "przypadkowe rodzicielstwo" rozumie RB?! Bzdura, ona mówi o chaosie! Po pierwsze, to Tracy nigdy nie odcinała się od RB, mówiła, że ważne dla niej jest dobre samopoczucie CAŁEJ rodziny. A po drugie, chciałabym zobaczyć tę książkę w oryginale, bo wg mnie to tłumaczenie jest strasznie słabe (albo jest po prostu słabo napisana).

Idąc dalej - TAK! Zasypianie przy piersi i budzenie się w nocy to mogą być złe nawyki. Jak myślisz, co nas doprowadziło do wiszenia na cycu i na mnie i wybudzanie się Hani co 20 minut, z regularnymi histeriami przy próbach położenia jej tuż koło mnie (W BLISKIM ZE MNĄ KONTAKCIE)? Nie "tresura", tylko właśnie ta bliskość i reagowanie na każde jej mruknięcie. Gabryś miał inaczej, i spaliście sobie przytuleni do siebie - super. Ale nie każdy ma tak "łatwy" i współpracujący egzemplarz. I uwierz mi, po kolejnej nocy naszej cudownej bliskości nie miałam siły na prawdziwą bliskość i uważność wobec dziecka. A jaka byłam fajna w stosunku do męża, to już tylko on wie. Więc proszę, odpuść już wieszanie psów na Tracy i wszystkich tych, którzy wybierają middle way. Wiadomo, nadgorliwość jest ....

I jeszcze tylko słowo na temat potrzeb i ich zaspokajania w RB. Rozmawiałam właśnie (mam nadzieję, że po raz ostatni) z "moją" dobranocką. Pytałam ją o HNB i inne takie wrażliwce. Powiedziała, że w swojej 10-cio letniej praktyce jako terapeuta bardzo często się z nimi spotyka, i notorycznie są to dzieci NIEWYSPANE (nie twierdzi, że brak snu jest przyczyną, ale jej częścią). Wrażliwe przebodźcowane dzieci, które nie potrafią odpocząć, bo np. w nocy budzą się co godzinę i wiszą na cycu.
W całej tej dyskusji łatwo zapomnieć, że SEN jest jedną z podstawowych potrzeb maluszków. Może i ważniejszą, niż trzymanie mamy przez całą noc za rękę. I jeżeli założymy, że wieczne przytulanie i karmienie w imię bliskości i miłości jest najlepszą drogą do szczęścia, to cóż, czasem można tą drogę zgubić.

I żeby nie było - ja bardzo dobrze wspominam 6 pierwszych miesięcy życia Hani, kiedy karmiłam ją 2-3 razy. Żadna ze mnie zimna su.a, ale warto pamiętać, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane.

leosky, ja od kilku miesięcy mam remont zajezdni tramwajowej za oknem (młoty pneumatyczne i te sprawy), a jak teraz tam już asfalt wylewają, to wszyscy sąsiedzi hałasują dmuchawami i liście sprzątają  😤
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się