Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Muffinka To zalezy od kontekstu. Jesli to jest dwulatek  😀 i kazde zainteresowanie ze strony rodzica podkreca tylko histerie (jak u Pauliny), to po co w ogole zawracac sobie glowe strategiami, jakimi posluguje sie rodzic. Ja np. nie jestem w stanie opanowac wtedy mojego dziecka i czesto nie moge nawet stac obok. Z zewnatrz wyglada to tak, jak opisujesz.


Dziewczyny, ja tez nie spotkalam w Niemczech az tak ekstremalnych przypadkow, ALE tez nie jestem az tak wyczulona na konkretny ton glosu tych wszystkich wrednych babc itp. Jak jestem u mamy, to faktycznie wlosy mi sie jeza na plecach na kazdym kroku i za kazdym razem zadaje sobie pytanie, gdzie sie podzialo to rozplywanie nad noworodkiem?! Z innej strony trzeba sobie uswiadomic, ze oprocz wysokiej kultury osobistej liczy sie zaplecze, jakie wynosimy z domu i jesli okreslone wzroce zachowanie nie sa znane, to skad niby mamy wiedziec, jak sie zachowac w bardzo stresowych sytuacjach? Przypomnina mi sie tutaj moj tesciu- najcieplejszy czlowiek,jakiego znam i dla P. zrobilby wszystko. Mimo to wychowal sie w extremalnie patologicznej rodzinie, gdzie np. opatrywal mamie rany, gdy ojciec ja pral do nieprzytomnosci  🙁 I widze u niego wlasnie w takich ekstremalnych sytuacjach zupelnie niepasujace zachowania, poburkiwania, jakies takie odzywki z kosmosu, ale trwajace doslownie na tyle krotko, ze jak sie opamieta, szybko zmienia strategie.

I teraz sobie mysle, ze takie wrzeszczace babcie mialy zapewne wrzeszczace mamy i tez babcie. Skad moga wiedziec, ze mozna inaczej? Beda siedziec na dziecisawazne.pl i reflektowac swoje zachowanie??! Never! Tu trzebabyloby wiekszego kalibru pchajacego do zmiany.

RagDag Jasne, ze znamy takie sytuacje. Tak jak inni pisza, albo choroba, albo jednak zeby gdzies w srodku, albo u nas tez bylo podobnie podczas skokow rozwojowych.
Pytam bo miałam taką sytuację - Adam wpadł mi w histerię ostatnio. Nawet nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi, chyba nie spodobało mu się coś co zrobił Filip. Próbowałam reagować w początkowej fazie ale było juz za późno a znam moje dziecko i wiem ze trzeba wtedy przeczekać. Choć wyobrazam sobie ze słuchanie wrzasków 4 latka nie jest miłe dla innych. Ale ja wtedy nic zrobić nie mogę. Nawet go na ręce na siłe nie wezmę bo on jest juz za silny. Więc stałam obok i mówiłam do niego cicho. Jak zawsze. Gdy zobaczyłam ze to nie działa to odeszłam kawałek.
Nagle leci jakaś baba - kuca przy młodym i gada do niego "jaki biedny chłopczyk", "nie płacz" a do mnie "czemu Pani go nie przytuli", "on lezy na trawie a jest zimno" itd. I na siłę próbuje go podnieść. Przyznam ze ciśnienie skoczyło mi do 300 🙂
Rozumiem ze nie kazdy ma chęć słuchać wrzasków obcych dzieci ale gdyby nie reakcja tej kobiety to Adaś uspokoiłby się po 5 minutach. A tak nie mogłam go opanować przez 15 minut. 

P.S. Uprzedzając - bardzo rzadko juz mamy histerie. Po tym okropnym czasie gdy były kilkanaście razy dziennie juz śladu nie ma. Ale jednak od czasu do czasu się zdarzają. Szczególnie wtedy gdy młody jest zmęczony. Oczywiście wrzaski i płacze są nadal ale juz nie takie jak kiedyś  😉

Ten tekst mi się bardzo spodobał, a propos placów zabaw, choć wiem, że ze swoją nadgorliwością będę miała problem z takimi reakcjami i dawaniem takiego zaufania:
http://www.naszekluski.pl/2016/05/matka-na-placu-zabaw/

Muffinka, jeśli widziałabym, że matka zareagowała, próbowała zadziałać, ale dziecko dalej krzyczy, to never bym nie podeszła i nie interweniowała, no co to ma być... Współczuję sytuacji. Patrząc na emocjonalność Sary powinnam się powoli na podobne szykować 🙂

Muffinka, ja miałam sytuacje z nawiedzona mamuśka.
Moje dziecie grzecznie bawilo się swoimi zabawkami na placu zabaw. Nagle podbieglo do niego dziecko i bach mu te zabawki wyrywać z ręki.
Kuba jak to Kuba wyrwał swoja zabawke i z tekstem ja się nie chce teraz dzielić. ( ja siedziałam na ławce i obserwowałam).
Dziecko X w płacz. Podbiega mamuśka i do mojego Kuby. Jesteś niegrzeczny i niewychowany bo zabawkami dzielić się trzeba. I wtedy wybuchłam, myślałam ze rozerwę ta kobietę na strzepy. Z relacji moich koleżanek było ostro. Ja nie pamiętam byłam tak wkur.... . Na szczęście nigdy już na placu ani dziecka ani nawiedzonej mamuśki nie widziałam.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 maja 2017 09:11
Muffinka, udusiłabym 🙂

aszhar, no tak, to legendarne "trzeba się dzielić". Ja w takiej sytuacji zażądałabym kluczyków do samochodu tej mamy, bo przecież trzeba się dzielić  🤔wirek:
Skąd to się wzięło?

Lotnaa, Jakby jeszcze wyjechała z tekstem o samym dzieleniu się to ok mam odpowiedz prosta ( a z mężem się podzielisz lub z mieszkaniem??) Ale ona do mojego dziecka ze jest niegrzeczny niewychowany itp. Wtedy miarka się przebrala
Ja miałam kiedyś podobną akcję na basenie. Moje dziecko bawiło się przyniesionymi swoimi zabawkami. Przylazł tatuś z na oko roczniakiem na rękach, centralnie do mojego dziecka i zabiera zabawki. Aga na to, że to jej zabawki i nie wolno. Zabrała z ręki dziecka te zabawki. RZeczony tatuś - no podziel się, nie podzielisz się, i sratatata. (oczywiście wszystko obserwuję i trzymam rękę na pulsie, ale nie wkraczam) Moje dziecko uparcie tłumaczy, że nie podzieli się, bo to ekipa robią zawody i takie tam. Na co tatuś z upolowanymi zabawkami w rękach swojego dziecka usiłuje odpłynąć. Więc powstałam niczym Walkiria i walnęłam hasło burackim tonem "proszę nie zabierać zabawek mojemu dziecku", co zostało skwitowane na cały basen, że jesteśmy samolubne i takie tam. Ale akurat opinię pana to ja miałam tam gdzie stringi.

To z kluczykami do auta świetne. Skorzystam przy najbliższej okazji.
O wow, ale mialyscie przezycia! Myslalam sobie dzisiaj na ten temat bedac na placu zabaw  😉 i pomyslalam sobie z innej strony, czy to jednak nie dobrze, ze sa osoby nieobojetne na "krzywde" dziecka, nawet jesli robia niepotrzebnego rabanu? Chyba jednak zbyt duzo spolecznej znieczulicy wokol nas i moze na 100 przypadkow taka powiedzmy interwencja bedzie nietrafiona, a 101 raz jednak tak.

Osobiscie jako aspoleczny typ  😎 mam ogromne dylematy na placu zabaw. Najchetniej puscilabym luzno dziecko tak, jak w artykule od Dzionki, z drugiej P. ciagle szuka we mnie kompana zabaw, no i spierdziela nie ogladajac sie za siebie. Wiec sobie za nia kraze, aczkolwiek tego szczerze nie lubie. Wkurzaja mnie sytuacje piaskownicowe, bo dla mnie oczywiste jest, ze kiedy siedzi tam powiedzmy 5cioro dzieci i kazdy ma swoje zabawki, to wiadomo, ze bawia sie wspolnie  i wymieniaja bez pytania, a swoje sprawy zalatwiaja miedzy soba. A tutaj zonk, jak sa inne "wychowane" dzieci pytajace sie o kazda pierdole. Normalnie nie wiem, czego mym uczyc swoje dziecko  😂
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
13 maja 2017 13:17
Tez musze to przyobserwowac na placu zabaw.

Mieliśmy dzisiaj rozmowę w żłobku nt młodego. Dwa razy w roku sa takie spotkania. Wszystko super, musimy tylko zaczac mu stawiać granice bo mój syn ma tak mocna własna wole ze zaczyna sie coraz większa jazda. Ale głownie w domu  😁
Dla mnie place zabaw to jakaś masakra. Skrajności takie ze szok.
Albo mamuśki mające generalnie w nosie to co ich dzieci robią ( zapatrzone na fejsbunia i takie tam inne ).
Albo mamuśki / babcie znajace tylko zwroty nie rób / nie wolno / patrz co robisz / itp.
Na szczęście moje młode na plac zabaw chodzi już sam.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 maja 2017 14:25
No właśnie, mnie też żenuje to pytanie o każdą plastikową pierdołę: "czy można...?". No przecież takie małe dziecko ma raczej kiepskie poczucie przynależności - zabawka jest w zasięgu jego wzroku, to bierze. Też mam dylemat, czy pytać i w jakiś sposób "uczyć" tego Hani, czy na ten moment olać. Ale dziś np spotkałam się z gorszącym wzrokiem mamy, bo Hanka pokopała sobie czyjąś piłkę, która leżała bezczynnie na piasku  🙄
Lotnaa, co innego jak dziecko sobie weźmie zabawke ktora beztrosko leży, a co innego jak zacznie wyrywać je z rak innemu dziecku. Ja  od małego uczyłam ze wyrywać cudzych rzeczy z rak nie wolno tyle.
I teksty mamusiek że przecież dziecko jest malutkie i nie rozumie strasznie mnie irytowaly.
No sorry male nie male ale jak z lapami i rykiem / piskiem/ wrzaskiem rzuca się na moje dziecko grzecznie się bawiące, nóź w kieszeni się otwiera.
Moje dziecko chętnie dzieli się / wymienia zabawkami. Ale jak nie chce w danej chwili się wymienić/ pożyczyć/ podzielić dyplomatycznie odpowiada ze jak mu się znudzi zabawa wtedy będzie można wziąć zabawke.
Ostatnio się cwany zrobił, i na plac bierze jeszcze kilka zabawek, które ma generalnie w nosie, dla jak to twierdzi ,upierdliwych maluchów ( ahhh to przedszkole i teksty z niego wyniesione ) 
Dla mnie też często konieczność rozmawiania z innymi dziećmi i matkami na placach zabaw jest żenująca, ale się przymuszam i staram się uczyć Gabrysia. W sumie to w czasie przeszłym, bo teraz sam prosi mnie o pomoc jeśli sam się nie ma ochoty lub nie umie odszczekać i już nie muszę interweniować. 
Szybko się nauczył, że jak się czegoś od kogoś chce to trzeba poprosić, ale na szczęście nigdy się za bardzo nie wyrywał po czyjeś rzeczy.
Do zabierania jego zabawek bez jego pozwolenia po prostu nie dopuszczałam.

Pokażę wam jaką sobie bluzeczkę zakupiłam. Możecie się śmiać. A co tam!
Może to głupie, ale cieszy mnie ta ciąża i taki miałam kaprys. 😁

No i tutaj pojawia sie temat wlasnych zabawek, jak w watku wege o przedszkolach. Wiecie co, mnie troche, hm, dziwi, ze rodzice sa tak bardzo bojowi. I nie rozumiem wielkiego oburzenia i walki o powrot zabawek, wkurzania sie itd, a porownywania zabawek z mezem/mieszkaniem/samochodem juz w ogole. Dzieci to dzieci, i sorry, ale fakt jest taki jaki jest, ze zwyczajnie chca bawic sie tym, co dla nich atrakcyjne. I teraz, jesli wyrywaja z rak, przepychaja sie itd ok - nie mozna, ale jesli leza jakies lopatki wiaderka sratki w piaskownicy to ilekroc widze, w jakimkolwiek wieku sa dzieci to chca sie bawic wszystkim, co jest w tej piaskownicy i nie wiem, czy to taka tragedia...?
Iga jest na tyle fajna, ze kiedy sie jej powie, ze cos jest czyjes i jesli nie ma pozwolenia to nie wezmie czyichs zabawek albo wezmie i je odda. Wierze, ze sa dzieci, ktore wpadna w histerie, ale nie wiem po co tyle emocji wokol tematu. Ja nie mam problemu, ze inne dzieci bawia sie tymi Igi - wisi mi to, naprawde, tak dlugo jak nie sa niszczone. Sa na swiecie wieksze problemy. Mi taka wrogosc bo moje nie pasuje. Jesli sie dzielic nie chce, to mozna spokojnie i grzecznie.

Tak czy owak ja interweniuje dopiero wtedy, kiedy widze, ze emocje rosna.
nerechta, ale nikt nie pisał, że mu przeszkadza, jak inne dzieci bawią się zabawkami jego dziecka, które sobie leżą albo które są mu obojętne w tym momencie. Chodzi raczej o sytuację, gdy inne dziecko chce wziąć coś czym nasze się bawi albo nie ma ochoty tego dawać, a rodzic wyskakuje do naszego dziecka z tekstem "No podziel się, niegrzecznie się nie dzielić!". Takie rzeczy powinny być załatwiane między dziećmi, a jeśli starsze dziecko wyrywa mojemu a moje płacze, to ja bym wkroczyła i nie kazała się dzielić tylko powiedziała, że to Sary i Sara nie chce ci tego dać. Chyba tylko tyle 🙂
Help! Jutro ide na grilla do "swiezych" znajomych. Maja oni szescioletnia coreczke, co bym mogla malej sprezentowac? Za konmi szaleje, ale u nich to rodzinne bo sie zajmuja wycieczkami konnymi 🙂
Zupelnie nie wiem w co celowac... pomozecie?  :kwiatek:
Niby tak, ale mowie tez o obserwacjach wlasnego podworka. Ale rownie czesto slysze, jak mamy mowia do swoich dzieci, zeby sie dzielily - dla mnie to spoko, nie widze niczego zajebistego w bronieniu zabawek jak twierdzy.
Jesli chodzi o rodzicow, ktorzy wala dziwnymi tekstami do obcych dzieci czy rodzicow to jak najbardziej rozumiem, ale wielu rodzicow jest zwyczajnie przewrazliwionych, tak uwazam.

buyaka najlatwiej bedzie jakas bluzeczke fajna z konikiem np, albo jakies akcesoria do wlosow typu fajne gumki/opaski itd, moze cos takiego? 🙂 Albo jakas ksiazke?
nerechta, uwierz mi, że każde dziecko, które nie musi się dzielić, bo tak mu każe matka/babcia/ojciec/wujek chętniej dzieli się i bawi swoimi zabawkami z innymi dziećmi niż to właśnie przymuszane.
Bo ma świadomość, że to jego, nikt mu tego nie zabierze i wróci do niego. I nic nie musi.

A! I hitem były dla mnie jak byłam "zagramanicą" szwabskie bachory, które wzięły mojemu dziecku zabawki do piasku naplaży i spyliły z nimi. Serio.
hehe, niezle 🙂

Wiesz co, dla mnie to, ze sie mowi dziecku, zeby sie dzielilo nie jest rownoznaczne z tym, ze musi i ze jest do tego zmuszane. Mozna zaproponowac dzielenie sie - jesli nie - ok, w porzadku. Wczoraj wlasnie mialam taka sytuacje w piaskownicy. Iga chciala wziac jakas lopatke chlopca, on wyraznie sie sprzeciwial. Mama mu powiedziala, zeby pozyczyl zabawke na chwile, ze i tak sie nia w tej chwili nie bawi. On dalej nie chcial i ok, ja to tez rozumiem i dalam Idze cos innego zeby odwrocic jej uwage. Moim zdaniem zachowanie kazdej ze stron bylo w porzadku i bez zbednych emocji.
Ale tak abstrachujac od tych zabawek to zdecydowanie sie zgadzam, ze przymus nie przynosi niczego dobrego. Dziecko musi miec wolnosc wyboru i widze po Idze, ze jest dzieki temu bardzo otwarta, dzieli sie sama z siebie, oddaje bez problemu cokolwiek ma w rece.
Gdzies czasem po prostu brakuje niektorym rodzicom nie wiem, dystansu troche?
nerechta, ale nikt nie pisał, że mu przeszkadza, jak inne dzieci bawią się zabawkami jego dziecka, które sobie leżą albo które są mu obojętne w tym momencie. Chodzi raczej o sytuację, gdy inne dziecko chce wziąć coś czym nasze się bawi albo nie ma ochoty tego dawać, a rodzic wyskakuje do naszego dziecka z tekstem "No podziel się, niegrzecznie się nie dzielić!". Takie rzeczy powinny być załatwiane między dziećmi, a jeśli starsze dziecko wyrywa mojemu a moje płacze, to ja bym wkroczyła i nie kazała się dzielić tylko powiedziała, że to Sary i Sara nie chce ci tego dać. Chyba tylko tyle 🙂


Dokładnie w samo sedno. Zabawki luzem na placu zabaw, moim zdaniem są do zabawy, dla każdego dziecka. Ot tylko żeby wróciły tam skąd zostały wzięte. Jeżeli moje dziecko aktualnie nie bawi się swoja zabawką, to dlaczego inne nie może skorzystać , wszak to plac zabaw.
Niedopuszczalne dla mnie jest wyrywanie dziecku z rak jego zabawki, przez inne dziecko.
I szlag mnie trafia jak mamusia lub babcia, lub inny nawiedzony człowiek, kwituje to tekstem do mojego dziecka,że jest niewychowane i że musi się dzielić itp.
takich kwiatków miałam kilka w swojej placowej karierze. I tłumaczyłam dziecku że nie, nie musi się dzielić. Może się dzielić, i dzieli się tylko kiedy chce.

I tak jeszcze dodam do moich wypocin trzy grosze.
Od prawie 2 lat mieszkam w małym miasteczku. Tu jest trochę inna mentalność ludzi. Jeszcze nie spotkałam żadnej nawiedzonej.
Dzieci większość swoich konfliktów załatwiają pomiędzy sobą.  Nikt jeszcze nie powiedział do mojego dziecka że musi się dzielić czy coś w tym stylu.


No to dodam jeszcze jedna wczorajsza historie - dziewczynka zostawila swoja swinke peppe 😀 pomiedzy piaskownica i wozkiem, latala gdzies indziej. Oczywiscie me dziecie zauwazylo ta zabawke, wiec przyszturmowalo. Ale ze widzialam reakcje dziewczynki i mamy to od razu oddalysmy zabawke. Za chwile zabawka znowu lezala na ziemi i sprzatnela ja inna, starsza dziewczynka i gdzies z nia uciekla. No i tu juz mama zainterweniowala i odzyskala zabawke (spoko), a ze jednoczesnie rozmawiala z kims przez telefon to uslyszalam, jak komentuje, ze to takie wkurzajace jak dzieci zabieraja zabawki. I to tez rozumiem, ale ogolny "attitude" miala lekko mowiac niefajny. I druga sprawa - zabawki, ktorymi Iga by sie nie bawila w danym momencie i nie chcialabym, zeby inne dzieci sie nimi interesowaly bym po prostu schowala.

Ogolnie sie z wami zgadzam, tylko dla mnie troche za duzo tu sily i jakiejs takiej agresji jednak, chociaz sama nie wiem co bym zrobila, gdyby ktos wyskoczyl do mnie czy Igi ze jest niewychowana...  😁
nerechta, od wychowania mojego dziecka jestem ja , nie jakaś Pani X która pozjadała wszystkie rozumy, i myśli że jej wszystko wolno.
Wierz mi że człowiekowi włącza się agresor, jak widzi dziunie  nachylającą się nad Bogu ducha winnym dzieckiem, i z wielka powagą i pretensją mówi " mamusia Cie źle wychowała bo się nie chcesz podzielić zabawką" albo ," jesteś niegrzeczny bo nie chcesz się dzielić
Nosz...... a dziecko Pani X jest strasznie grzeczne, jak podbiega do mojego, i bach mu z piskiem i okrzykiem bojowym na paszczy, wyrywa zabawkę i łapami macha mojemu przed nosem
A propos placów zabaw, to my byłyśmy dziś na naszym własnym-prywatnym, z zagwarantowanymi animatorami 😁 Tylko dziadek się liczy, wszyscy inni mogę nie istnieć 😉



Przechlapane ma mój tata, bo Oskar też tylko jego kocha i tylko z nim chce się bawić 😉

Dawajcie jakieś wiosenne (w końcu) foty!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 maja 2017 21:30
aszhar, no właśnie o to chodzi, żeby ta presja na dzielenie się nie przysłaniała wszystkiego. Taka "polityczna poprawność" do kwadratu. Fajnie o tym pisała http://matkatylkojedna.pl.

Julie, świetna koszulka! A Ty wyglądasz kwitnąco!

Dzionka, ale ona niezmiennie przesłodka!!! A plac zabaw wypasiony, dziadkowy? Rewelacja!

Wetnę się ze zdjęciami, sorki za ilość, ale znów nie mogłam się zdecydować  😡


Daj liza!


Miałam taką wizję pikniku nad rzeką, że Hania siedzi i buduje "zamki" z kamieni. Ale to się nie mogło dobrze skończyć...  🤣


I się nie skończyło.


Sekundę po tym wyłożyła się jak długa a mnie przechodnie wręczyli wieniec dla Matki Roku  🤣 😡 Do domu mieliśmy jakieś 20 miniut, w tym spory odcinek pod górkę na most, i jeszcze nigdy tak szybko nie biegłam z 14 kilogramami na plecach  🤣
Lotnaa, tak, to u moich rodziców 🙂 Dzięki! A przygoda boska, lol! Witaj w klubie matek roku ;P Kurde, ale Hania ma długie nogi :O Jaki ona ma teraz rozmiar ubranek? Normalnie przedszkolak przy Sarze, a miesiąc różnicy niby 😀
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 maja 2017 21:45
Dzionka, dawno jej nie mierzyłam, ale sporo urosła chyba, pewnie ma coś pod 77-78 cm. Ubranka, zależnie od firmy, 80-86. A nogi chyba ma faktycznie dość długie, bo spodnie 86 z Zary są już przymaławe, a wczoraj okazało się, że za mała jest też piżamka z cool kids 86, którą trzymałam na "jak podrośnie"  🤣 Waży 10,5 kg.
ojoj, to tak jak Iga... moja gigantka  🤣
Sara 8,5 kg, ubrania na 74 ;P Druga gigantka.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 maja 2017 22:06
Ej, ja trochę zazdroszczę w kontekście noszenia.
Mi tez juz ciezko nosic, po plaskim to jeszcze, ale pod gorke łojery. A ona na nozkach szybko sie meczy jednak i chce czesto na rece, opcja tata nie istnieje bo ryk. Nie wiem co to bedzie, jutro planujemy polazic i juz jestem zmeczona na sama mysl!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się