Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

bawarka tak, odciągałam napletek, teraz już od dawna sam to robi. Nie wyobrażam sobie żeby nie.
To w ciąży można na rowerze?! serio byłam przekonana, że to taka forma aktywności fizycznej, której nie wolno praktykować w ciąży.Ile razy sobie odmówiłam ..... 🤔

Dzionka  a z ciekowości jak kosztowo wypada zapisanie do Was dziecka? macie jakieś grupy maluchy/ starszaki? ile miejsc macie?
Czytałam na fb o Twoim projekcie i jakoś wydaje mi się , że utrzymacie się na rynku.Fajny pomysł. Na pewno zainteresowałabym się , gdyby powstało w mojej okolicy.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 lipca 2018 07:47
Donia Aleksandra, można. Holenderki całą ciążę jeżdżą.
Z rowerem nie jest tak jak z końmi? Że sama jazda nic nie szkodzi tylko trzeba liczyć się z ryzykiem upadku?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 lipca 2018 08:14
No to wiadomo, tak samo jak z upadkiem że schodów, wypadkiem samochodowym, przewroceniem się na chodniku. Rower nie podrzuca tak jak koń, nie kopie i nie przeciągnie cię na lonzy :p
To wszystko jest pojęcie względne. Równie dobrze na koniu nie doznaje się żadnych wstrząsów, a przynajmniej nie większych niż jeżdżąc samochodem. Wszystko zależy od tego czy się umie jeździć konno, a w przypadku roweru od rodzaju nawierzchni.
Ja jeździłam rowerem w pierwszej ciąży dopóki nie zaczęłam się kopać kolanami po brzuchu, w obu ciążących jeździłam bardzo lajtowo konno. Jeździłam to może za dużo powiedziane. Zdarzało się sporadycznie, na chwilę wsiąść.
[quote author=D+A link=topic=74.msg2796563#msg2796563 date=1531552113]
Z rowerem nie jest tak jak z końmi? Że sama jazda nic nie szkodzi tylko trzeba liczyć się z ryzykiem upadku?
[/quote]
Nawet najspokojniejszy koń może Cię zrzucić/kopnąć, rower, jeśli jest sprawny to dużo bezpieczniejsza opcja aktywności.
Jak byłam w ciąży czytałam, że jak ktoś jeździ na rowerze stale to ok ale jak jeździ okazjonalnie to w ciąży lepiej zrezygnować.  Dodatkowo chwilę przed tym moja koleżanka jeżdżąca prawie codziennie poroniła. Nie wiadomo czy to miało wpływ ale ja wolałam dmuchać na zimne. Wolałam długie spacery.
Trudno porownac jazde na rowerze z jazda konna. Chyba, ze ktos jezdzi crossy- na rowerze.
Ja nie jezdzilam konno w ciazy ze wzgledu na wypadek, ktory zdarzyl sie na mojej jezdzie. Stala klientka, jezdzaca lata, rekreacyjnie, ale jednak. Nie powiedziala nam, ze jest w ciazy, na jazde dostala swoja ulubiona kobyle. W czasie jazdy kobyla zasadzila jej takiego barana, ze dziewczyne wykatapultowala z siodla. Skonczylo sie podtrzymaniem ciazy, wczesnym porodem, inkubatorem i wieloma konsekwencjami zdrowotnymi dla dziecka. prawie 20 lat temu, ale w glowie zostaje...
Dzionka czy możesz tu jednak zdublować i opisać swój projekt? Bardzo jestem ciekawa, w szczególności, że jestem z Warszawy a niedlugo mój syn idzie do żlobka.
Bardzo żałuję, że uciekłyście na FB. Tak jak ju kiedyś pisalam, czytam ten wątek od samego początku. Byłyście dla mnie ogromną skarbnicą wiedzy. Nie mam śmialości prosić o dostęp na FB po napisaniu kilku postów tutaj, ale proszę Was bardzo nie uciekajcie stąd  🙇
Na tej grupie na fb też niewiele się dzieje. Do tego ja w większości nie kumam who is who. 😵
Wg mnie to zależy właśnie od tego, co się robiło przed ciążą. Ja akurat dużo pewniej i bezpieczniej czuje się na koniu niż na rowerze, szczególnie biorąc pod uwagę innych rowerzystów. Ja akurat w ciąży nie jeżdżę ani na koniu ani na rowerze. Na rowerze dlatego, że skoro nie będąc w ciąży jeździłam okazjonalnie to uznałam, że nie będzie to dla mnie duża strata. Na koniach nie jeżdżę, bo siedzi mi w głowie znajoma, która w ciąży spadła z konia i ma chore dziecko. Oczywiście to kwestia psychiki, bo myślę, że spokojnie mogłabym jeździć, ale jakoś nie chciałam ryzykować. Chociaż w pierwszym miesiącu ciąży byłam na zawodach, normalnie trenowalam itd. Ale jak się dowiedziałam o ciąży to przestałam.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 lipca 2018 15:02
No wg mnie rower i koń nie mają jednak porównania! Na rowerze, odkąd jako dziecko nauczyłam się jeździć, wywróciłam się raz, kiedy w dość głupi sposób nie doszacowałam zakrętu, górki, szybkości, podłoża i opon... (co skończyło się na malowniczym lądowaniu w elektrycznym ogrodzeniu dla owiec  😂 ).
Z koni spadałam z kilkadziesiąt razy, również z tych "spokojnych misiów". Nie zapomnę nauczki życia, kiedy dosłownie raz nie założyłam kasku przez masakryczny upał (tak to tłumaczyłam), jeździłam na przekochanej pewnej kobyle, która nigdy nic głupiego nie robiła - i jakimś cudem zdołała się wywrócić na zupełnie płaskim placu, w kłusie...

Ja nie piszę o jeżdżeniu na rowerze po ruchliwych drogach i ścieżkach, czy po jeżdżeniu off road, ale o 750 m do żłobka i okazjonalnych wycieczkach na plac zabaw lub dworzec. Mieszkamy w naprawdę spokojnej okolicy i czuję się tu bezpiecznie.

A jeśli coś ma się wydarzyć... moja siostra przewróciła się w zaawansowanej ciąży przechodząc na pasach, bo udało jej się zaplątać we własne sznurówki  😵
Lotnaa, ale ja to rozumiem🙂 tak samo wiem, że moje zaprzestanie jazdy nie do końca miało sens, bo równie dobrze mogło mi się coś stać przy lonzowaniu czy czyszczeniu. Tsk jak piszesz nawet idąc ulicą czy jadąc autem może się coś stać. Po prostu nie chciałam chyba brać ryzyka wyrzutów sumienia do końca życia w razie czego...
Dracena, wpisz na fejsie: Blisko - nasze miejsce na Bielanach 🙂 Poczytasz co i jak.

Donia Aleksandra - przewidujemy dwie grupy po 10-15 dzieci max, bez podziału wiekowego, ale dzieci miedzy 2 a 5 lat. Opiekunów będzie 2-3 na grupę. Kosztowo to wypada bardzo różnie, to jest takie miejsce bardziej na godziny niż full time. Można kupić 3 pakiety godzin, w zależności od zapotrzebowania. Właśnie szlfujemy stronę www, zarzucę adresem jak już będzie gotowa!
Dzionka super sprawa, trzymam kciuki. Niestety my mieszkamy na Ursynowie, więc troche za daleko.
Podziwiam i gratuluje. Sama kiedyś chcialam zakładać przedszkole. Niestety zabrakło wiedzy i wsparcia. Powodzenia
mundialowa, ale Ty masz przeciwwskazania do poruszania się? Naprawdę nawet spacer czy zmywarka to problem?
Ja dziś znów wybrałam się w góry  🤔wirek: I 3,5h pyknęłam lekko, tylko teraz zdycham, bo mi się znów gdzieś główka wbija...


Lotnaa, przed ciążą miałam wspaniałe wizje, że będę sobie dalej latać z psami, że będę chodzić na siłownię, że z pracy zrezygnuję dopiero przy końcu... No i zderzyłam się z rzeczywistością, bo pierwsze trzy albo cztery miesiące latałam, ale do toalety. Nie mogłam wyjść z domu, bo cały dzień męczyły mnie mega mdłości (co było dla mnie podwójnie tragiczne, bo ogólnie żołądek mam mocny i nie zdarzało mi się wymiotować nawet po nieświeżych produktach czy mocnych imprezach). A jak już one minęły, to lekarz stwierdził, że moja praca, a właściwie miejsce pracy nie nadaje się dla ciężarnej i dostałam zwolnienie. Chciałam być aktywna i nie spędzać całych dni w domu, ale wszelkie dłuższe chodzenie, czy jakieś domowe prace powodowały ból i twardnienie brzucha. Decyzja lekarza - jeszcze mocniejsze oszczędzanie się. No a teraz, gdy nabrałam dodatkowych kilogramów (w życiu tyle nie ważyłam i to mi bardzo bardzo przeszkadza zarówno fizycznie, jak i psychicznie) jest mi zwyczajnie ciężko. Źle znoszę upały, więc w dni, gdy jest mega skwar nawet ta zmywarka to wysiłek. Cokolwiek porobię, zaraz muszę usiąść, bo zalewa mnie fala potu i robi się słabo. Tak więc odliczam dni do końca i zazdroszczę kobietom, które dobrze znoszą ciążę, mają w niej sporo energii i mogą po prostu żyć. 😉 U mnie nastąpiło totalne rozminięcie się z oczekiwaniami i planami.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
17 lipca 2018 05:37
Mi też jest coraz ciężej, czasem brakuje siły. Nie wiem czy za bardzo poleniuchowałam ostatnio i dlatego jestem taka ocieżała czy to właśnie ta waga powoduje, że nogi mnie zaraz bolą i ciężko łazić. Muszę się chyba zmobilizować do ruchu bo będzie jeszcze gorzej.
mundialowa, piona! Dla mnie ciąża to koszmar. Nigdy w życiu nie byłam takim kapciem jak w tym okresie. Na samo wspomnienie mnie trzącha..
Dla mnie ciąża to stan, którego nie chcę raczej wspominać. Nic przyjemnego. mundialowa, rozumiem cię doskonale i szczerze współczuje. U mnie najciekawiej pod koniec wyglądały jakiekolwiek zakupy. W pionie, w sklepie, wytrzymywałam max 10 minut. Potem przewieszałam sie przez wózek i tak wiszac, i odpychając się nogami zazwyczaj kończyłam wizyty w marketach.  😂
W zasadzie cały trzeci trymestr czułam się jak niepełnosprawny wieloryb  🙄

Edit. O moich odczuciach świadczy również fakt, że nie mam ani jednego zdjęcia w ciąży. Na poczatku chciałam jakąś sesję. W trzecim trymestrze już nawet o tym nie pomyślałam. Nie potrafiłabym sie sztucznie cieszyć do zdjęć, bo czułam się nie komfortowo i brzydko. Zdecydowanie nie każda kobieta „kwitnie” w ciąży...
No kobity, ja to samo, ciąża to męka. Waga daje w kość, ja niby przytyłam tylko 12 kg ale ważyłam przed 49, toż to była 1/4 mojej pierwotnej. I przybyło w 5 miesięcy bo nie tyłam od początku, tylko nagle zaczełam przybierać na potęgę. Przy tym rwa kulszowa, że przechodziłam przez pasy na 2 razy bo na jednym zielonym mogłam dojść do pierwszej wysepki. Mega "uczulenie" ciążowe, ze drapałam się do krwi jak chora pscychicznie. Ale zdecydowanie najfajniejsze to były te zadychy, że np umycie dziecku zębów to było wyzwanie w stylu wbiegnięcia na 5-te piętro i oczywiście opisywana tu pozycja zgięta w pół bo tylko w tej dało się oddychać 😀 Na szczęście z jakiegoś powodu mogłam sobie spacerować, a słabo się robiło dopiero w pozycji stojącej. No i ja miałam ciąże zdrowe ginekologicznie, żadnych zagrożeń itp tak że i tak luksusowo.
A ja ogólnie ciążę znoszę dobrze, ominęły mnie dolegliwości pierwszego trymestru, raczej cały czas mogę wiele rzeczy zrobić, nie męczę się jeszcze aż tak, ale... za to czepiają się mnie różne inne okołociążowe sprawy. Teraz walczę z cukrem cały czas i niestety jestem na straconej pozycji... czasem cośtam ciągnie, czasem kręgosłup lędźwiowy o sobie przypomina (już przed ciążą był słabym ogniwem), ale da się żyć jak na razie.
Nawet lubię to bycie w ciąży. Fascynują mnie ruchy dziecka i nie myślami że może mi to taka radość sprawić 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 lipca 2018 12:19
No ja chyba nie powinnam narzekać. Co prawda na początku mdliło mnie o wiele więcej niż z Hanią, a teraz zgaga potrafi zabijać, to ogólnie czuję się nieźle i jeszcze kilka tyg temu właziłam na takie górki:

Teraz wciąż mnie jeszcze ciągnie w góry, ale niestety główka wbija mi się gdzieś w kości/spojenie łonowe i nawet wizycie z Hanulą na placu zabaw, gdzie muszę za nią trochę poganiać, wieczorem czuję się dość słabo. No i wieczny nacisk na pęcherz  😵 Ale trochę mnie rozbrajają te komentarze, jak to nie można nic dźwigać i podnosić, bo ja moje 14,5 kilo szczęścia co chwilę muszę "ratować", kiedy nagle z sił opadnie. Jakoś z 2,5 latkiem przy boku nie ma wyjścia.

Byłam na usg, mała ma już 2,5 kg i w sumie nie mam nic przeciwko temu, żeby za jakieś 2 tyg zechciała się sprawnie ewakuować.

Wczoraj Hanulek Bubulek skończył 2,5 roku  😲 Nie wiem, kiedy to minęło, strasznie ten czas zasuwa! Kocham ją najmocniej na świecie  😍




Strażaczka
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 lipca 2018 12:49
rochnar, zazdroszczę ogromnie, u mnie ruchy to były takie doznania, że miałam ochotę wzywać egzorcystę :p

Lotnaa, cudny Bubulek. Nie do wiary, że zaraz będzie drugi taki!
maleństwo zdarza się mocniejsze kopnięcie, ale to falowanie brzucha i różne dziwne rzeczy jakie się z nim dzieją serio odbieram baaardzo pozytywnie.

Lotnaa już bliżej niż dalej 🙂
A Hanula jako strażak wymiata
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
17 lipca 2018 13:47
Jak sie patrzę na Hanule to widze, ze razem z moim rozrabiaka by niezłe imprezy robili  😂
Dzięki dziewczyny! :kwiatek: Jakoś mi lżej wiedząc, że nie jestem wyrodną kobietą niedziękującą każdego dnia za ten... ekhem... stan błogosławiony. Żeby nie było - Kuba był w pełni planowany, chciany, itd., ale rzeczywistość totalnie rozminęła mi się z aktualnym stanem i nie umiem się z tego cieszyć. Wiem, że potem może być jeszcze gorzej, ale odliczam dni do rozpakowania.

bera7, najgorsza jest ta świadomość, że chciałoby się zrobić tyyyyle rzeczy, a sił ma się mniej, niż moja babcia.

Szalona😉, o to to! Ja mam może dwa zdjęcia w ciąży i to tylko dlatego, że są to zdjęcia grupowe z wyjazdu. 😀 Jak widzę w grupie na fb, że laski robią sobie foty niemal codziennie i wstawiają to do sieci, to mnie przechodzą dreszcze.

bobek, u mnie waga też masakra. Przed ciążą byłam na diecie, sporo ćwiczyłam i tylko dzięki temu trzymałam swoją wagę w ryzach. A teraz ot tak wskoczyło mi 13 kg i ciągle przybywa kolejnych, co przy moim wzroście jest dramatem samym w sobie. Do tego bóle pleców, rwa kulszowa... No i te zadychy (bo zadyszkami tego nie nazwę). Gdy ustalaliśmy datę ślubu i musiałam wejść na drugie piętro w urzędzie, to przez pół godziny przepuszczałam wszystkich w kolejce, bo nie byłam w stanie się odezwać.

rochnar, u mnie od kilku dni kopniaki są zbliżone do opisywanych przez maleństwo. 😀 Młody uaktywnia się koło 22-23 i impreza trwa niemal do rana. Wczoraj zasnęłam o 3 nad ranem, dzisiaj o 5... Jestem ledwo żywa. 😵
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 lipca 2018 14:55
mundialowa, dlatego właśnie jesteśmy najlepszym forum ciążowym ever 😀 Bez slodzenia, sama prawda plus wszystko z jajem.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 lipca 2018 15:23
Gienia-Pigwa, pod warunkiem, że Gabryś nie zbliżałby się do Hanki zabawek  🤣 Broni ich waleczniej niż owczarek stada  🙄

mundialowa, bo zdjęcia w ciąży są przereklamowane. Ja wyglądam strasznie, taki kaszalot chodzący  🙄 Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do jakiej takiej normy. Nawet dziś z premedytacją kupiłam sobie nową koszulkę, której nie byłam obecnie wcisnąć na brzuch. Mam nadzieję, że kiedyś będzie dobre.

maleństwo, to taki paradoks - z jednej strony nie mogę się doczekać Buby nr 2, a z drugiej - jestem tą perspektywą przerażona  🤣
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 lipca 2018 15:32
Lotnaa, no, tak jakby, nie masz już odwrotu. Będzie dobrze. Bo jakie wyjście? Rany, dopiero co chwaliłaś się ciążą, a ja byłam w ciężkim szoku 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się