Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Szczerze mówiąc, to też uważam to określenie za głupawe... 😁 Tak jakoś mi się przypomniało, chyba na chustoforum je kiedyś widziałam, w wątku długo starających się, którym udało się zajść w upragnioną. 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
27 września 2018 21:43
Julie, toć my wiemy, że Ty nie tak na serio 🙂
Scottie, gratulacje! Śliczna mała! 😍

"Ciążunia"  😁 - baaaaardzo czarny humor, zwłaszcza patrząc na moje ostatnie dwa tygodnie. Serio, nie sądziłam, że będę tak źle znosić ciążę, a zwłaszcza jej końcówkę. Bo tak jak przewidywałam, synu droczy się ze mną skurczami i bólami, a ani myśli wychodzić. Dziś lekarz stwierdził, że wszystko tam na dole bardzo powoli się skraca i otwiera, a ja mam wrażenie, że wszyscy urodzą przede mną. Nawet te, które mają termin po mnie. Mam dość! 😵

Okazało się, że ten niepokojący zapis z ostatniej wizyty, to podwyższone/przyspieszone (?) przepływy. Ostatnio nic lekarz nie mówił ze względu na moje podwyższone ciśnienie. Dzisiaj co prawda dostaliśmy skierowanie do szpitala właśnie ze względu na nadciśnienie, ale bez konkretnej daty - może wytrwamy jeszcze z tydzień do kolejnej wizyty, żeby Kuba trochę podrósł (aktualnie lekko ponad 3 kg), ale jeśli będzie się coś dziać, to mamy natychmiast jechać na IP. No i mam mierzyć ciśnienie już nie raz, a trzy razy dziennie. Czuję się jak emeryt. W dodatku z mega otyłością. Chcę z powrotem moje ciało! I moją sprawność! 🙇

Powiedzcie mi, czy to normalne na tym etapie ciąży, żeby badanie ginekologiczne tak strasznie bolało? Samo badanie było szybkie, zabolało i już, ale od powrotu do domu ledwo chodzę, o zmianie pozycji bez bólu też nie ma mowy. Jakbym miała tam na dole megamegamega zakwasy uniemożliwiające poruszanie się.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 września 2018 05:43
mundialowa, gdzie widziałaś małą Scottie?
maleństwo, na instastory. 😉
mundialowa, A jak Scottie się zwie na Insta?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 września 2018 09:13
A... No to nie zobaczę.
Scottie   Cicha obserwatorka
28 września 2018 09:51
karo_wiazo na insta. Julie, ale Ty mnie chyba obserwujesz 🤣 wrzucę zdjęcia malucha jak wrócę do domu. Wszyscy mówią, że to „skóra zdjęta z ojca”. Ja jak ją pierwszy raz zobaczyłam, jak mi ją położyli na brzuchu- to pomyślałam „ojej, ale podobna do mojego taty” 🤣 teraz przypomina krasnala 😉



maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 września 2018 10:17
Scottie, słodziutka. Plastuś taki, jak to noworodek. Moja w wieku paru miesięcy była tak podobna do mojego taty, że głupio mi było bluzkę ściągać do karmienia 😀
dzizas malenstwo, oplulam ekran  🤣

Scottie  😍
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 września 2018 10:39
No serio, było mi jakoś tak dziwnie :p
Scottie, opowiadaj jak poród! I mała cudna 😍

mundialowa, nie wiem na ile szew u mnie potęguje ból, ale ja po badaniu szyjki mam 2-3 dni bólów jak na miesiączkę.

A jakby któraś mama z Gdańska mogła mi polecić gdzie mogę kupić sernik NA MLEKU to ja będę dozgonnie wdzięczna, całą ciążę zero zachciewajek, a ostatni tydzień mi się uruchomiło 😁 A po porodzie mam już zamówiony tatar u babci lubego 😍 I nażrę się też sushi, a co! No a tak to sobie grzecznie leżę, wczoraj w Biedrze udało się nakłonić panią, by nam odszukała tą giga pakę pampersów z promocji na zapleczu i... ja w ciąży mogłabym jeszcze chodzić 😉
ash   Sukces jest koloru blond....
28 września 2018 11:47
Maea, sushi możesz jeść i teraz, ważne żeby było pieczone a nie z surowej ryby.
Ja jadłam w ciąży sushi na potęgę. Później miałam przerwę bo aż mi obrzydło 😉

Scottie, ale jest ładna ta twoja córa. Cudna  💘

Ja żrem sushi wege, straszna mam ochotę, może coś jest w tych wodorostach co mnie tak ciągnie 🙂
ash, mi właśnie nie smakuje pieczone ( 🤔wirek🙂 i zostaje mi ew. tempura, ale ja jeszcze gorzej reaguje na smażone w ciąży jak normalnie, więc muszę cierpieć i czekać 🤣 A w ogóle to tak głupio się nawet przyznawać, ale na początku ciąży jadłam normalnie sushi, bo jakoś nie wpadłam na to, że "surowość" dotyczy też ryby 😡 Ale wyniki wyszły dobre, więc szczęście głupiego 🤬

Ale już dużo nie zostało, więc wytrzymam. 🏇


Oooo, bobek, to jakaś alternatywa, bo mnie najbardziej ten serek philadelphia ciągnie. 😁
Jejku aż się zachciewa trzeciego dziecka patrząc na takie maluchy.
Scottie, bo to rzeczywiście cały Twój mąż! 😁
Jak się czujecie?
pees. czyli historie o mdlejących przy porodzie facetach to nie bajki? 😀

Maea, dzisiaj ból jest mniejszy, więc chyba pod koniec wszystko tam staje się delikatniejsze i stąd ta wczorajsza moja niemoc w poruszaniu się. 😀
Scottie Śliczna Kinga i śliczna Ty ! 💘

To ja też się moim pulpecikiem pochwalę i też wszyscy jednogłośnie twierdzą że to cały M  😍
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 września 2018 13:05
Kawał Lili!
No wiecie, jest przecież teoria, dlaczego noworodki są podobne do ojców 😉
Moja starsza od zawsze była i jest podobna do mnie. Za to młodsza.... no zdarta skóra z mojego męża.I to chyba dlatego, że moja teściowa, która mnie nie lubi podsycała go, że to pewnie nie jego dziecko. Ale jak się urodziła Alicja tak gadanie się skończyło. Pomijam podłość mojej teściowej... bo nie wiem skąd miała podstawy, żeby tak gadać.
Ja kompletnie nie umiem zobaczyć podobieństwa. Dla mnie takie maluchy to podobne do nikogo  🤣

Lotnaa   I'm lovin it! :)
28 września 2018 14:53
Ale śliczne maleństwa!  💘

A co do podobieństw - wg mnie obie moje córki są podobne do siebie, i ewentualnie do mnie kiedy byłam mała. A do mnie dorosłej czy męża to tak jakoś słabo.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
28 września 2018 15:03
Piękne te wasze noworodki 😍


Az  jestem na jedno wolne miejsce napalona    🥂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 września 2018 15:13
Dzieci się tak zmieniają, że są co i rusz podobne do kogoś innego. Kali a miała nawet fazę podobieństwa do... Mojej babci. Bardzo jestem ciekawa, jaką będzie jak dorosnie. Czasem zastanawiam się, jak by wyglądały inne moje dzie i, bo te geny to naprawdę śmiesznie się czasem rozkładają 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
28 września 2018 15:16
Gienia, dawaj  🏇
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
28 września 2018 15:26
lotnaa Czekam na malenstwo  🤣
maleństwo   I'll love you till the end of time...
28 września 2018 16:19
Buahahahahha 😀
Scottie   Cicha obserwatorka
28 września 2018 19:57
Jak już doskonale wiecie- byłam w okropnym stanie psychicznym przed porodem. Co noc słyszałam rodzące kobiety, czułam się jak w kolejce do rozstrzelania. Położne i lekarze znali problem, ale nie mogli nic zrobić, bo to jedyna sala, gdzie kobieta może być pod stałą obserwacją położnej. Co ciekawe- nikt do nas nie zaglądał poza standardowym KTG i obchodami, ani nie było przycisków awaryjnych przy łóżkach- taka super obserwacja.
Skopiuję to, co napisałam na październikówkach:

Noc z 25 na 26 to był koszmar. W przeciwieństwie do poprzednich nocy ta była lajcikiem, ale i tak wpadłam w histerię. O godzinie 1:30 przyjechała pierwsza rodząca i ja od tamtej pory prawie nie zmrużyłam oka. Załączyła mi się taka panika, zaczęłam szlochać, dostałam spazmów, chciało mi się wymiotować. Jej poród był o dziwo bardzo spokojny, nie wydała z siebie ani jednego dźwięku. Ale dla mnie to i tak był horror. Udało mi się uspokoić i zdrzemnąć dopiero o 4, a o 5:30 znów dzwonek na porodówkę... już nie wytrzymałam, kolejny atak histerii, a to tylko kobieta, której odeszły wody, ale i tak miała skierowanie na CC. Dla mnie to jednak za dużo, zadzwoniłam do męża, powiedziałam, ze się wypisuje i ma mnie wieźć do drugiego szpitala. Za chwilę płakałam mu już w rękaw na zmianę z bieganiem do toalety, próbując zwymiotować. Około 6:30 położna wezwała mnie na KTG i zaraz po tym przyszedł mój lekarz prowadzący.
Powiedziałam, ze sobie nie radzę, ze myślę o wypisaniu się, bo koszmarnie znoszę pobyt w tym szpitalu.
Dostałam jakiś proszek na uspokojenie (słabo działał, łzy nie leciały, ale ciagle szlochałam) i zapytałam, czy można zrobić coś, żeby ten poród przyspieszyć, bo nie chcę spędzić kolejnej nocy na tej sali. A wiedziałam, że skoro przez noc nie wypadł mi cewnik Foleya, to pewnie rozwarcie jest kiepskie. Podobno również pierwsza oksytocyna nie działa na pierworódki, więc miałam już wizję porodu dopiero we czwartek. Powiedziała, że muszę pogadać z ordynatorem, ale pewnie nie wyrazi zgody. Poszłam szlochać mężowi dalej w rękaw, załamując się totalnie.
Po 10 minutach moja lekarz wezwała mnie na USG i po tym badaniu wypadł mi balonik i odpłyneły wody 😉 (taka jest oficjalna wersja)
O 7:30 podłączyli mnie pod oksytocynę i KTG, niestety cały poród musiałam leżeć na lewym boku, straszna męka. Miałam 4-5 cm rozwarcia i lekarz powiedziała, że wtedy mam prosić o znieczulenie. Z tym, że mnie nic nie bolało, o 7:45 dostałam pierwszy skurcz- bardzo bolesny, ale do przeżycia. O 8:10 błagałam o znieczulenie, ale po zbadaniu przez lekarza okazało się, że mam już 7 cm i nie ma opcji na znieczulenie. Anastezjolog przygotowuje się do CC, po operacji będę miała może 8 cm i to już będzie za pozno, bo nie będę czuła partych. Zaczęłam się drzeć (w skurczu) „nie, nie, nie! Dajcie mi coś!” I dostałam głupiego Jasia oraz zastrzyk w tyłek. Leki działały tak, że czułam się super między skurczami, ale w skurczach wyłam dalej do księżyca. Przyjechał mój mąż (był w pracy załatwić wolne), był przy mnie jeszcze przy 2 skurczach i przy 3 tak mi się zachciało... kupę 😉 że powiedziałam, że im zaraz zabrudzę łóżko. Miałam ochotę przeć okropnie, ale po zbadaniu przez położną okazało się, że szyjka jeszcze nie do końca „zniknęła” i nie mogę. Mąż wyszedł z sali i zasłabł 😉 😉 Dopiero przy 4 skurczu pozwolili mi przeć i to była taka ulga...
Te skurcze parte już nie były takie silne, czułam je, ale bardziej taką siłą woli chciałam ją wypchnąć. W ogóle wyglada to inaczej niż w filmach, bo na jednym skurczu partym parłam dwa razy. Przy każdym położna rozciągała mi krocze. Dopiero przy 6 partym- tym dozwolonym- położna na koniec mnie nacięła. Czułam to raczej jak uszczypnięcie. Przy kolejnym Kinga wyszła w całości 🙂
Jak ją pierwszy raz zobaczyłam, to aż byłam w szoku, że taki człowieczek we mnie mieszkał. Nie mogłam przestać się na nią gapić. Niestety, w szpitalu w którym rodziłam nie tylko wystrój jest z PRL-U. Dostałam małą na 5 minut, w ciągu których urodziłam łożysko. Pierwsze pytanie lekarza po obejrzeniu go brzmiało: paliła Pani papierosy w ciąży? Albo przebywała Pani dużo z palaczami? Bo łożysko wygląda kiepsko.
Malucha zabrali na ważenie i mierzenie, a mnie lekarz pozszywał. Nie wiem, ile szwów założył, ale szył dosyć długo. W międzyczasie przyszedł lekarz, którego prosiłam o znieczulenie- skończył "cesarkę" i był zaskoczony, że ja też już po 😀 Na koniec szycia dostałam jeszcze malucha na chwilkę do przytulania, a później pojechał do noworodków. Ja leżałam około 10 min na sali porodowej jeszcze pod obserwacją. Trzęsłam się strasznie z napięcia mięśni przy porodzie.

Poród to pikuś w porównaniu z tym, co przeszłam wcześniej. W ogóle się nie boję, mogłabym jeszcze raz rodzić  (albo rodzić codziennie- tyle dni, ile nocy spędziłam na sali przedporodowej), ale nie chcę jeszcze raz przechodzić przez sale przedporodowe.

A teraz już jesteśmy w domu z małą same, oczywiście po odwiedzinach teściowej... I mam wątpliwości. Kiedy zmienia się takiemu noworodkowi pieluchę? Mnie mówili, że najlepiej przed karmieniem, żeby go później nie wybudzać. A Kinga ma czerwony tyłek i nie wiem, czy tak ma czy już jej się odparzył...
ash   Sukces jest koloru blond....
28 września 2018 20:04
Scottie, raz jeszcze gratulacje. I współczuje przeżyć w szpitalu. Mnie położyli tydzień przed terminem bo miałam malowodzie, a urodziłam po 1 dobie w szpitalu. No słabo się tam czułam psychicznie i chciałam do domu.
Na szkole rodzenia mówią żeby zmieniać pieluchę przed karmieniem, ale z doświadczenia wiem ze co karmienie to od razu kupa wiec nie wyobrażam sobie nie zmienić po karmieniu.
Na początku nie będzie się pewnie malutka wybudzać wiec będziesz zmieniać na śpiocha.
Scottie gratulacje, fajny ten poród miałaś 😉
A co do zmiany pieluchy, u nas było tak jak ash pisze, czyli położne mówiły, żeby przed karmieniem, ale mały i tak robił kupę w trakcie każdego karmienia, więc na początku wychodziło tak , że przewijałam przed i po jedzeniu. Potem już go wyczułam i zostaliśmy przy przewijaniu po jedzeniu i jak zaszła potrzeba 😀 także spokojnie, za chwilę się lepiej poznacie i wyczujesz co będzie dla was dobre.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się