Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

dea   primum non nocere
05 października 2018 15:45
Właśnie się tak zastanawiam, czy moja taka niezwykła jest, że nigdy nie robiła tych sławnych histerii, że musi być tak a nie inaczej, czy to jest kwestia jakiegoś mojego podświadomego duszenia w zarodku takich ciągot... Mam na to uczulenie, bo siostra miała regularne histerie dzień w dzień i stojąc z boku wyraźnie widziałam, że to niekonsekwencja mamy 😉
Czuję się teraz jak matka gestapo :p
maleństwo   I'll love you till the end of time...
05 października 2018 17:27
dea, znając życie, to jedno i drugie.
Dea
Zapraszam na przetestowanie Rocha. Twoja konsekwencja i wszystko to co wiesz nic Ci nie da. Koles zniszczy Cie szybciej niz Ci sie wydaje 😉  🤔wirek:
Ja dzieki niemu przestalam tak jak Ty oceniac inne Mamy i dzieci...
ja w pewnym momencie zauważyłam, że to odtracanie taty jest u Igi efektem tęsknoty za nim i niedostatecznej ilości czasu jaki ze sobą spędzają. Po.prostu brakowalo/brakuje jej bliskości, a reaguje jak prawdziwa kobieta  😁 Obgadalismy temat i od kiedy zaczął po przyjściu do domu mówić jej sfochowanej że mu przykro ze tyle musi pracować, mają mało czasu dla siebie itd to ich relacja zaczęła inaczej pracować. Dużo wiecej w niej teraz radosci i fajnej bliskości, widać po obojgu że zagrało między nimi tak prawdziwie.

a jeśli o dziecięce przypadłości chodzi to to są. po.prostu dzieci, mądrzy rodzice którzy potrafią uczyć dziecko oswajac emocje są na wagę złota, ale często ta mądrość przychodzi z czasem i doświadczeniem. I duża ilością refleksji.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
05 października 2018 18:13
KaNie, a gdzie Ty widzisz, że dea kogoś ocenia??? :-O
Jak tos wyraznie widzi ze zachowanie dziecka to niekonsekwencja mamy, to co to jest jak nie ocenianie z boku?
dea   primum non nocere
05 października 2018 18:57
Nie oceniam. Mówię o mojej SIOSTRZE rodzonej, z którą dzieliłam mieszkanie. Chyba już kiedyś o tym wspominałam. W pewnym momencie nie wyrobiłam, czułam, że młoda budzi we mnie agresję, więc wyprosiłam, żeby mama pozwoliła mi ingerować, kiedy TO się działo. No cóż, siostrą gestapo to naprawdę byłam i chyba wątek mnie już za to zniszczył raz 😉 ale sis pretensji nie ma i jesteśmy w bliskiej relacji od tamtego czasu.

Absolutnie nie sugeruję, że dałabym radę ze wszystkimi dziećmi i jestem super matką. Zastanawiam się po prostu czy moją córkę by się dało zepsuć 😉 na tle postów, że niektóre dzieci się jednak przestawiają na to co nieakceptowalne początkowo, jeśli tylko postawi się jasną sytuację, że w tym konkretnym momencie wyboru nie ma (bo coś, cokolwiek, nawet "bo jestem zmęczona"😉...

Moja siostra zdecydowanie jest (była!!) przykładem błędów wychowawczych właśnie. Nie widziałam tego kątem oka na placu zabaw albo z tekstu na forum, tylko 24h na dobę omalże i udało się to "naprawić", więc jednak Twoje oskarżenia są nietrafione. Co więcej, nawet mojej mamy nie winię. Miała na głowie bardzo dużo wtedy i nie miała siły wychowywać dziecka, plus w wieku już trochę babciowym zaczęła być 😉 mówię tylko o związku przyczynowo-skutkowym z własnych obserwacji.

Współczuję trudniejszego dziecka, będziesz zapewne mistrzem emocji, jeśli uda Ci się nie stać kłębkiem nerwów. Nie chciałam Cię atakować na pewno. Peace  :kwiatek:

.. Jakbym miała lustro to bym dokładnie sprawdziła, czy na pewno garba nie widać 🤣
Scottie   Cicha obserwatorka
05 października 2018 19:34
Mundialowa i jak tam? Wiadomo już, jakie mają plany wobec Ciebie?
Dea
Spoko. Nie czytam tego watku namietnie, wiec nie znam calej histori. Odnioslam sie w sumie tez tylko do jednego posta.
Moze ja jestem poprostu przewrazliwiona.
Poza tym kiedys bylo mi bardzo latwo oceniac matki, zachowanie dzieci itp. Teraz wiem ze czasem chocby skały srały nie da sie pewnych rzeczy zmienic. Stad moja reakcja.

A mistrzem w niczym nie chce być. Chce to jakos przetrwac i doczekać momentu kiedy Roch bedzie bardziej kontaktowym i rozumnym dzieckiem. Bo czuje ze moze byc fantastyczny i uwielbiam Jego inteligencje i wrazliwosc kiedy jest "normalny", ale na chwile obecna jest jeszcze bobasem, ktory bardziej niz inne dzieci manifestuje swoja niezaleznosc i wdraza w zycie pomysly nie akceptujac przy tym zdania rodzica 😉
dea   primum non nocere
05 października 2018 20:13
Na pewno masz wyzwanie wielkie. Myślę, że jest duża szansa, że będzie z czasem łatwiej. Będzie miał więcej możliwości, żeby podejmować decyzje i inwestować energię w coś twórczego. Dzieci to przecież ludzie, a ludzie mają różne charaktery. Może wychowujesz właśnie jakiegoś szefa rewolucjonistę 🙂

Nie wymagam, żeby ktokolwiek pamiętał co pisałam, sama nie pamiętam kiedy. Nawet nie wiem czy tutaj 😉 Tylko nawiązuję jakby się komuś skojarzyło.
czasem chocby skały srały nie da sie pewnych rzeczy zmienic. Stad moja reakcja.


Otóż to! I na cholerę Ci wówczas się zdadzą mądre książki i konsultacje z psychologiem. Dziś zderzyłam się ze ścianą, dziecko wiło mi się na podłodze, rzucało na innych i naprawdę niewiele dało się zrobić. Nie radzi sobie z emocjami i tyle, mogę mieć tylko nadzieję, że dojrzeje i wyrośnie  🤔
Scottie, nie... Nie było mojego lekarza i od samego przyjęcia wszyscy dziwią się, co ja tutaj robię, bo wyniki wychodzą dobre - i moje ciśnienie, i przepływy. Tylko nikt nie zwraca uwagi, że może i mieścimy się w normach, ale dla mojego lekarza już te górne granice były niepokojące i dlatego mnie skierował na oddział. No nic, leżę i czekam. Ale jakoś mam wrażenie,  że poobserwują mnie jeszcze chwilę i wypuszczą, a na dalszy rozwój sytuacji będę oczekiwać w domu.
mundialowa, no ja wg mojego lekarza też powinnam być w szpitalu pod obserwacją, ale szpital stwierdził, że szkoda mu na mnie miejsca 😉 Trzymaj się :kwiatek:
A ja teraz się przy okazji przyznam do błędu, ze zdarzyło mi się tu radzić i mądrzyć o tym jak to świetnie sobie radzę z "niesubordynacjami" Gabrysia.
Specjalnie zrobiłam sobie drugie dziecko, żeby sprawdzić na ile wynikało to z mojej zajebistości 😉 😉 😉
Dziś wiem, że to w niewielkim stopniu moje zasługi, tylko to Gabryś po prostu taki był i jest.
Nie mniej jednak coś tam z tego doświadczenia mi się z zupełnie innym Didkiem przydaje.
I z całą pewnością wiem, że najwięcej tolerancji i empatii trzeba mieć dla siebie samej.
Dzieci są różne i radzić komuś, znając sytuację powierzchownie, przez internet, to można co najwyżej, żeby oddychał i wypił meliskę. 😁
(Co innego znając sytuację naocznie, na co dzień, tak jak dea.)

Trzym się KaNie, :kwiatek:

Julie o jeżu! Wszystkiego Wspaniałego dla Ignasia!  :kwiatek: Co ten dzidzior tak szybko rośnie?!  😜
Dea ja ze swoją mamą wspólnie odbieramy swoje córki z tego samego żłobka, także wiesz... niekoniecznie Ci pozostał ''klub malenstwo''  🤣
KaNie Ściskam mocno i więcej spokoju ducha życzę. [NIE OCENIAM] ale z Twoich postów i reakcji na inne, wydajesz się być nieco sfrustrowana. Skoro już wiemy, że dzieci zmienić nie można to może warto zmienić swoje nastawienie? :przytul: byle do przodu kochana!  😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
06 października 2018 21:28
Ej no, stanowczo protestuję przeciwko rozprzestrzenianiu się nazwy "klub maleństwa" 😀 :-)
Falleta
Zmeczona owszem, ale sflustrowana raczej nie 😉
KaNie jeszcze troche i bedzie z gorki 🙂
btw masz przepiekny cytat w podpisie!

Dzisiaj jestem dumna z Igi, bo bylismy w gorach i dzielnie szla sama dosc spora czesc trasy - co prawda z gorki 😀 ale w koncu odpalila jej sie taka petarda ze musielismy z nia biegac - myslalam ze mi kosc lonowa peknie  😁
nerechta, u Ciebie to nigdy nie mogę się zdecydować, czy piękniejsze zdjęcia, czy córka  😍

Hanula też potrafi dzielnie daleko wędrować - jak ma humor i chce. Jednocześnie potrafi się potwornie zmęczyć na odcinku 15 metrów 🤣



maleństwo   I'll love you till the end of time...
07 października 2018 21:30
nerechta, rany, ona jest przepiękna!
Iga potrafi wyjsc z samochodu i plakac ze bola ja nozki i chce na rece , 15 m to jak pielgrzymka 🤣

dzieki dziewczyny, udala sie skubana 🙂 Caly czas sie zastanawiam czy podrzucic jej foty do jakiejs agencji, z drugiej strony sama nie wiem czy chce jej to robic.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
08 października 2018 09:05
Kalina wczoraj wszczęła lament, że nie pójdzie z salonu do kuchni wyrzucić tubki po musi, bo ją nogi BĘDĄ bolały. Także tego.
ahahah, no przeciez! zero zrozumienia matko!  😁
Mundialowa Co u Ciebie słychać, jak sytuacja?

Ja się tylko podzielę swym szczęściem....wyszłam dziś sobie na 2 h do koni, przestawilam pustych,umylam wiadra itp i czuje się tak cudownie ze nie da się tego opisać. Lila była z tatą na spacerze w tym czasie, wrócili juz dawno,a mała śpi już 4 godzine  😜
No ja dzisiaj wróciłam do domu. Ciśnienie w szpitalu było ok, to znaczy było w pobliżu normy (co niepokoiło mojego lekarza na wizytach), ale lekarze dyżurujący stwierdzili, że jest ok. Przepływy w piątek były też ok, potem już ich nie sprawdzali. Co dziwne, waga na usg w piątek wyszła 0,5 kg mniejsza (czyli 2833g), niż w czwartek mojemu lekarzowi (3367g), a sprzęt raczej jest ten sam, bo szpital i przychodnia, do której chodzę, to jedno. 🤔 W każdym razie w czwartek znów mamy się stawić u swojego lekarza.

A żeby było jeszcze fajniej, to wyszłam ze szpitala z przeziębieniem. 😵 Jakieś sprawdzone sposoby, żeby tego cholerstwa szybko, ale to naprawdę mega szybko się pozbyć? Odpukać nie mam kaszlu ani kataru, ale raz mi zimno, za chwilę oblewają mnie poty i jestem mega osłabiona. Ratujcie. 🙇
Mundialowa
Ja bym sie nie nastawiala na przeziebienie , tylko na porod 😉 Pamietam ze chwile przed porodem czulam sie podobnie. Nawet mialam isc do lekarza ale nie zdazylam 😉
Chciałam to samo napisać. Ja też przed porodem myślałam że mnie coś pobiera, nos zapchany (ale to nie katar) ból gardła ale taki jakby zgaga i te zmiany temperatur ,do tego potworna ciężkości i nie moc. Zbliża się i Twój wielki dzień  😉
Noo, ja przed Hanią umierałam dwa tygodnie, poród mnie wyleczył  🤣
A co do wagi, to moje obie dziewczyny szacowano na 3800, a było około 3100, więc wiesz...
No to mnie zaskoczyłyście teraz. 😀
Wyskoczyła mi też opryszczka, a u mnie to zawsze krótka droga do choroby. A niestety według lekarza, który mnie dziś badał, "wszystko tam na dole pozamykane" (i jest na takim samym etapie, jak miesiąc temu), a na ktg skurcze pisały się albo niewielkie, albo baaaardzo rzadkie i ponoć bliżej mi do przenoszenia i wywoływania/cc niż rodzenia. 🙁 Już sama nie wiem, co o tym myśleć...
Kurczę ale Ci współczuję tej końcówki ,pamiętam jak mnie też już to wszystko meczylo ,a ja byłam na przełomie 37-38 tc i do tego wszystko tam miałam przygotowane. Dlatego życzę Ci Kochana żeby jak najszybciej już Ci się ten poród sam rozkrecil  :kwiatek:

Co do wagi to u nas się wszystko sprawdzilo, mój lekarz wymierzyl mała idealnie i jak bym donosila to miała by to 4 kg o których mówił już od 30 tc.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się