Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 kwietnia 2019 18:09
gunia92 również ogromnie wspieram  :przytul:

Wchodzę dzisiaj z moją słodko pierdzącą informacją i radością z bycia w ciąży- > a jeednak ...córka !
Ryczałam godzinę w trakcie i po badaniu. Jak mi lekarz pokazał 3d to już wyłam na dobre. 😜
Zabeczka17 Łaaaa... czadowo, córki są boskie  💘 😉

Jeszcze raz dzięki dziewczyny za wsparcie i zrozumienie, samo wygadanie się dało mi dużo siły ale i pchnelo do poważnych rozmów i kroków. Wczoraj już bylo totalne przegiencie myslalam że to będzie koniec ale przemilczalam ,ochlonelam i ostrzegam że nie żartuję. Jednak jesteśmy rodzina, mamy cudowną córkę chce spróbować to ratować, mam nadzieję że on też ale daje max pół roku jeśli się nie uda ,każde pójdzie w swoją stronę.Przykro bo córki nam tylko do szczęścia brakowało, a się okazuje że jak się pojawił nasz największy cud to szczęście sobie poszło....smutno. Dziewczyny doceniajcie swoich mężów których ojcostwo nie przerosło i spisuje się na medal.
zabeczka gratulacje!  😅

Maea ja na początku korzystałam z ikeowego i cały czas bardzo je lubię, za tę cenę nie ma sobie równych. Potem kupiłam Roba sit up III (to chyba najtańsza alternatywa do stokke - rosnącego z dzieckiem) i tak samo jak dziewczyny uwielbiam je za wspomaganie samodzielności. Michał zaczął w nim siedzieć jak miał koło 2 lat (tylko dlatego, że wcześniej nie mieliśmy stołu, tylko blat kuchenny i nie było jak go używać), Kuba niedawno zaczął się nałogowo wspinać na krzesło Michała, więc 2 tygodnie temu dostał swoje i jest zachwycony. Czyli u nas sprawdziło się dla 14-miesięcznego dziecka, można z niego korzystać też wcześniej, bo są dodatkowe akcesoria ale tego nie przetestowałam. 😉

Tutaj polecam porównanie krzesełek rosnących z kukumag: klik
Gunia
Musisz trochę zacisnąć zęby też. Bo jak to wszystko rzucisz, to wcale nie będzie lepiej.
Myśmy też dostali nieźle w dupę z powodu Rocha. Ja nienawidzilam macierzyństwa od pierwszych chwil, mój mąż miał to trochę gdzieś. . Po 11miechach postawilam S. przed faktem dokonanym i wróciłam do pracy, a męża zostawiłam na półrocznym tacierzynskim . Był to wtedy czas kiedy cholernie się nie lubiliśmy, a ja myślałam o rozwodzie, albo ucieczce z domu 100 razy dziennie, wracałam później z pracy i trzepało nie na mysl o opiece nad dzieckiem. Myślę że oboje mieliśmy depresję ( i prawdopodobnie nadają mamy ) .
Dopiero teraz, jak Roch ma 2 lata, zaczynamy się lubić od nowa i zaczyna być fajnie. I  myślę sobie, że bardzo bym żałowała gdybym wtedy to wszystko rzuciła. Bo teraz uwielbiam ich oboje i czuję że  nadchodzi jakiś fajny czas.  Także trzymam kciuki żebyście oboje dali radę i to jakoś przetrwali  :kwiatek:
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
29 kwietnia 2019 19:38
Gratulacje zabeczka.  🙂 Przypomnisz który to tydzień?
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 kwietnia 2019 20:12
Dziękuję ogromnie - :kwiatek:
Z dzisiejszego USG 20/2 tydzień za mną.
Ja wgl prawie ataku paniki/ nerwicy po badaniu dostałam. Tak się bałam,tak przeżywałam, jeny.
A teraz zjazd emocjonalny i spokój.

Nie mogę uwierzyć ze córka, cały czas czułam ze chłopak, a tu taka miła niespodzianka  💃 😍
ash   Sukces jest koloru blond....
29 kwietnia 2019 20:18
zabeczka17, gratulacje! No to do dzieła z wyprawką. Nie czekaj dłużej.
U mnie 28+3 i mam jakiś totalny zjazd formy. Boli mnie w krzyżu, ciągnie w pachwinach a ma dodatek kolejny raz jestem przeziębiona. Nie wiem.... chyba już 4 raz w tej ciąży. Oszaleć można.
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
29 kwietnia 2019 20:32
U mnie najgorzej jest z podnoszeniem się z łóżka i schylaniem- zestaw jęków i stęknięć taki, że gdybym miała sąsiadów za ścianą nie wytłumaczyłabym się🙂😉
A mi przez tą zmianę pogody i ciśnienia głowa pęka 🤔
Poruszam się jak paralityk, kręgosłup wysiada, biodra bolą a od paru dni pachwiny doszły. Wody nabieram jak gąbka.
Dzisiaj odkurzyłam jeden mały pokój i styrałam się jakbym maraton przebiegła.
Także 6 tygodni i powoli niech się syn wybiera na świat  😜
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 kwietnia 2019 20:40
zabeczka17, gratulacje! No to do dzieła z wyprawką. Nie czekaj dłużej.
U mnie 28+3 i mam jakiś totalny zjazd formy. Boli mnie w krzyżu, ciągnie w pachwinach a ma dodatek kolejny raz jestem przeziębiona. Nie wiem.... chyba już 4 raz w tej ciąży. Oszaleć można.


Póki co zrobiłam sobie 3 listy i jeszcze obserwuję gdzie i skąd co wezmę. Trochę tu , trochę tam. Staram się przemyśleć co na pierwszy rzut. Od niedawna ruszam się i chodzę po sklepach, sprawdzam ceny itp. W połowie maja zaczynam kolekcjonować 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
29 kwietnia 2019 21:03
gunia92, dajcie sobie czas i nie podejmuj teraz żadnych poważnych decyzji. Samej nie będzie Ci łatwiej. Dzieci zmieniają wszystko, oboje jesteście wykończeni, bez chwili dla siebie, nie ma kiedy naładować baterii i zapewnić sobie spełnienia podstawowych potrzeb, o jakości związku nie wspominając. Poczekajcie, próbujcie rozmawiać, ale też spróbujcie być dla siebie wyrozumiali. Wiem, że brzmi to nieco absurdalnie. Ale też, jak patrzę teraz na moje małżeństwo, to powinniśmy się rozwodzić codziennie. Jednak wiem, że może być już tylko łatwiej. Że będą jeszcze chwile, kiedy sobie przypomnimy, dlaczego się w sobie zakochaliśmy. Obecnie na ma na to czasu i siły, czujemy się niczym wyssani przez wampiry i każdego dnia padamy na twarz. Ale będzie lepiej, chcę w to wierzyć.
zabeczka a właśnie miałam Cię wywoływać do tablicy!!! Ale super!!!! Gratuluje  😍

Lotnaa bardzo się z Toba zgadzam 🙂 nie miałam takiego aż poważnego kryzysu po urodzeniu dziecka, w sensie, pamietam gorsze momenty naszego zwiazku 😉 ale bardzo często siadaliśmy i rozmawialiśmy o tym zeby sobie nawzajem odpuszczać w momentach kiedy się w nas gotuje, i zamiast powiedzieć coś niemiłego, wziąć oddech 😉 bo wszystko mija, bardzo szybko.

gunia Wystarczy ze minie rok, będziesz sobie schodzić na dół z córka karmić konie, zaczniesz przesypiać noce i łatwiej Ci bedxie wprowadzac zmiany. A teraz - postaraj się raz na jakiś czas zadbać o siebie, oczyścić trochę głowę, zatęsknić (tak przez godzinę można się niezle stęsknić nie? 😉 )
Mysle ze duzo zalezy od podejscia partnera. Inna sprawa kiedy oboje rodzice "tyraja", sa po prostu zmeczeni i stad pogorszenie relacji, a co innego kiedy ktos celowo unika odpowiedzialnosci i nie odpowiada na potrzeby partnera i dziecka. Brak wsparcia fizycznego i psychicznego i codzienne zastanawianie sie "pomoze cos czy znowu gdzies sobie pojdzie i bedzie mial nas gdzies?" kompletnie rujnuje.. wszystko w zasadzie. Trudno jest z taka osoba byc "na powaznie" i pokonywac z nia trudnosci (bo nie ma z kim). Latwiej jest wiedziec, ze nie ma drugiej osoby i ze po prostu trzeba sobie radzic samemu niz zyc w niepewnosci i wiecznej frustracji bo to na pewno nie sluzy relacji z dzieckiem.
Wierze tez, ze od ludzi zalezy jak im ze soba bedzie w kazdych warunkach. U nas jest teraz rewelacyjnie mimo poteznego zmeczenia. Warto byc sobie wdziecznym i doceniac siebie nawzajem, bo to leczy bardzo i pozwala miec dobra relacje. Tylko trzeba checi z obydwu stron.
Dokładnie tak jak piszesz nerechta 🙂 dla mnie to jest jakiś wyznacznik dojrzałości zwiazku 🙂

Także gunia, dobrze ze dajesz sobie-wam czas. Zycze Ci zeby z tego kryzysu wejść na głębszy stopień porozumienia  :kwiatek:
Maea my mamy Timbę i je uwielbiam, dziecku fajnie się siedzi, nie jest kolumbryną, wspaniale się je czyści i można je przystawić do stołu jak normalne krzesło. Mieliśmy chwilę standardowe, plastikowe i to była dla mnie porażka...
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 kwietnia 2019 22:14
zabeczka a właśnie miałam Cię wywoływać do tablicy!!! Ale super!!!! Gratuluje  😍


Dziękuję, mało tu pisze bo ja panikara jestem totalna. Z drugiej strony ostatnio zbyt emocjonalnie podchodzę do forum i chyba warto odpocząć  😡

Gunia92 Kochana przesyłam ogromne przytulasy dla Ciebie i mocno trzymam kciuki aby wszystko się w końcu ułożyło. Mam nadzieję że Mąż przemysli fakt, że nie jesteś robotem a  człowiekiem. Też masz swoje baterie które są na wyczerpaniu. Wierzę że w końcu coś się u was zmieni.  :przytul:
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
30 kwietnia 2019 04:56
Mam podobne zdanie jak nerechta. guni mąż jak dobrze pamiętam od początku "uciekał" od opieki a mija już 7 miesiąc dlatego podziwiam gunię za cierpliwość. Daj Wam jeszcze czas ale też negocjuj z nim, niech zostanie z małą chociaż 2-3x w tygodniu żebyś mogła zająć się koniem i odpocząć psychicznie. Pamiętam po sobie, że nawet jak padałam na twarz ale chwilę wsiadłam na konia to miałam gigantyczny przypływ energii i banana na twarzy przez dłuższy czas. Warto zadbać o relacje, czułość ale tu znowu narastające napięcie na to nie pozwala i koło się zamyka.
Nerechta Trafiasz centralnie w punkt. Ja walczę już 7 miesięcy i już teraz jestem jak samotna matka ,z do skoku mam męża i ojca dla swojej córki ,średnio z 5 raz w miesiącu kiedy go coś tknie że ja może jednak też jestem człowiekiem. 
Żeby nie bylo, mój mąż to dobry człowiek jesteśmy razem 8 lat i zawsze było mi z nim dobrze .Jego ewidentnie przerosła rola ojca i męża jednoczesnie ale jest dorosłym czlowiekiem i jeśli nie jest w stanie się ogarnąć i spróbować się w tym odnaleźć (bo mam wrażenie że jego sam strach sparalizowal ,a nie obowiązki bo on się jeszcze w nie nie wkrecil kompletnie) to niestety ja nie jestem z tych kobiet które się poświęcają dla faceta .
I niestety nie można w moim przypadku mówić o "styraniu" i padaniu na twarz nas oboje bo mąż sypia w salonie prawie każda noc ,sypiac po 8 godzin ciurkiem, a ja wstaje do placzacej corki średnio co 30minut- godzinę już od 3 tygodni nic w noc ,potem zostaje z nią sama w dzień bez nawet 10 minut dla siebie.
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2019 06:42
Gunia jeśli ogólnie było wam dobrze wcześniej, to może nawet warto zagryźć zęby i być tą "samotną matką w związku" - oczywiście próbuj walczyć o chwilę dla siebie, ale serio, dzieci bardzo szybko rosną. Za chwilę to będzie wspomnienie. Jak będziesz mieć przedszkolaka, to się może okazać, że masz na pokładzie kapitalnego ojca. Faceci się często lepiej dogadują że starszymi dziećmi, często nie czują niemowlaków. Nie ułatwia sprawy, że niemowlak potrafi naprawdę nie chcieć się odkleić od matki. To mija, serio. Nawet jeśli trzy lata będziesz zęby zagryzać, to później będzie już z górki i będziesz mieć fajną rodzinę  :kwiatek:
Scottie   Cicha obserwatorka
30 kwietnia 2019 07:54
dea, ja bym chyba przez 3 lata nie dała rady zagryzać zębów. Po tym czasie to nie byłoby już fajnej rodziny, tylko dogadani lokatorzy.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
30 kwietnia 2019 08:35
Tylko jeśli przez 3 lata Twoje potrzeby są zupełnie olewane i facet nie wykazuje ani trochę empatii, to tam już miłości nie będzie... Tak jak Scottie mówi - co najwyżej lokatorzy.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
30 kwietnia 2019 08:37
3 lata wyciąć sobie z życia żeby ktoś bumelował na kanapie. Widocznie tak mu wygodnie, nie wierzę, że to strach przed dzieckiem, raczej cwaniactwo. Ani prośby ani groźby nie przynoszą rezultatu. Oczywiście należy  walczyć o związek ale obie strony muszą tego chcieć i się starać, coś poświęcić. Przecież opieka nad własnym dzieckiem nawet na godzinę żeby matka mogła odpocząć to nie zdobywanie Everestu.
dea   primum non nocere
30 kwietnia 2019 08:42
Nie mówię, żeby zagryzać zęby i nic nie robić. Na pewno trzeba rozmawiać, próbować zostawiać chłopa z dzieckiem itp. Tylko mając w tyle głowy, że to się zmieni i prawdopodobnie wszystkim będzie łatwiej. Tfu! Na pewno będzie łatwiej. Znam wielu facetów, którzy są kapitalnymi ojcami, ale również znam wielu, którzy wolą siedzieć w pracy po godzinach niż wracać do niemowlaka. To często są ci sami ludzie, obserwuję ich latami. Z moim ojcem było zresztą podobnie, miałam okazję obserwować, kiedy urodziła się moja dużo młodszą siostra, z nami według mamy zeznań też tak było. To nawet jest argument do rozmowy. Było fajnie razem? Było. No to uwierz, że będzie. Teraz jest ciężko, jesteśmy w tym razem, pomóż mi to przetrwać, bo chcę to kolejne "fajnie" przeżyć z Tobą.

Inaczej, kiedy przy dziecku się rozsypuje i patrząc wstecz się stwierdza, że w sumie już wcześniej były znaki, że coś nie gra. Wtedy nie warto walczyć, a życie naprawdę samotnej matki może być lepsze od tegoż z dodatkowymi brudnymi skarpetami i jakimś trującym nad uchem nierobem 😉 powiedziała szczęśliwa samotna matka przedszkolaka 😉
Ja 3 lat czekać nie będę bo wierzę że będzie za te kilka lat łatwiej bo dziecko będzie bardziej samodzielne itp ale dlaczego te gorsze czasy mam przeżywać sama i dawać radę sama licząc że od czasu do czasu facet się zlituje widząc że ledwo ciągne.Ja się nie pisze na dawanie mojemu mężowi kilku lat laby bo faceci tak mają że z małym dzieckiem nie potrafią złapać kontaktu tak jak z przeczkolakiem,wogole to do mnie nie przemawia.
Ja nie mam pretensji do świata że jestem matką, wręcz przeciwnie cholernie się cieszę i dziękuję że mogę nią być bo moje dziecko to najlepsze co mnie w życiu spotkalo nawet jak od 3 tygodni funduje mi taki hardcor. Co nie zmienia faktu że robotem nie jestem i jak mentalnie i fizycznie jestem samotna matka to jak dalej tak na być to formalnie też chce nią być .Zobaczymy, nie mam 15 lat i nie zrobi nic pochopnie bo to już nie chodzi tylko o mnie ale tak jak mówie walczę do pewnego momentu...Wytlumaczylam chyba już na każdy możliwy sposób o co mi chodzi, mąż twierdzi że w końcu zrozumiał i to zmieni,a więc liczę że się w końcu dogadamy.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
30 kwietnia 2019 09:10
Trzymam kciuki żeby Ci się udało, żebyś mogła mieć choć trochę czasu dla siebie bo to poprawi zdecydowanie Wasze relacje. Ja wiem, że dobrze zrobiłam tupiąc nogą już na samym początku, dziecko poszło do swojego pokoju, mąż wrócił do sypialni i wszystko się unormowało. nie wyobrażam sobie tyle czasu żyć pod jednym dachem osobno jak jakieś dziadki. Teraz jest fajnie i tego Wam życzę, abyście znów byli razem ze sobą szczęśliwi.
zabeczka17, super niusy, dobrze, że możesz odetchnąć. 😀



gunia92, A czy on rzeczywiście wyłącznie nie chce (nie umie, boi się, przerasta go to) czy jest w tym też trochę tego, że nie ma czasu lub siły, bo pracuje...?

Ja też jestem "samotnie wychowującą matką", ale mój partner naprawdę za-pi**-da-la ponad siły i nie to, że nie chce, ale nie może.
Strasznie mnie to boli, wkurza, jestem zawiedziona... ale ostatnią osobą, do której mogę mieć o to pretensje, jest on.
Oprócz mnie i naszych dzieci jest do niego jeszcze cała kolejka interesantów i dla nas obojga doba jest o kilka godzin za krótka. Jest ciężko. Ale mimo tego mam poczucie, że jesteśmy w tym razem. Bez wzajemnych pretensji.

Mówisz "niestety ja nie jestem z tych kobiet które się poświęcają dla faceta".  No to chyba dobrze? 😀
Niestety dla niego jak już.
W wątku "dla zdołowanych" pisałam parę dni temu o tym co mi pomogło ułożyć sobie w głowie pewien problem (konflikt z moją matką na temat Ignasia). "Wyrzyganie" wszystkiego w mailu, którego finalnie nie wysłałam. 😁
Może Tobie też by pomogło? Pod warunkiem, że znajdziesz czas na wysmarowanie długiego maila z odnośnikami do dowodów naukowych. 😉

Powodzenia, trzymaj się. Dzieci szybko rosną. Rób tak jak czujesz, że jest dla Ciebie dobrze. :kwiatek:
gunia92, oczywiście on może być niereformowalnym bucem ale może być też tak, że się ogarnie. Faceci niby są dorośli ale czasem coś im na mózg pada, najczęściej przy pierwszym dziecku, a może być i przy trzecim. Ja bym w pierwszej kolejności szukała pomocy przy dziecku, skoro mąż nie chce to niania, rodzina, znajomi chociaż na kilka godzin w tygodniu. Do mnie np przyjechała nieść pomoc mama na 2 tyg, potem ja na 2 tyg do niej (to już cały miesiąc  z 4), wiele razy była bratowa, bratankowie i każda taka wizyta ładowała mi i całej reszcie akumulatory na jakiś czas. No i ja mam w domu dwójkę starszaków i one też pomagają w takim sensie, że dostarczają rozrywki maluchowi więc nie siedzę przy niej non-stop. Człowiek z pełnym akumulatorem funkcjonuje na innym poziomie i lepiej rozwiązuje problemy, ma więcej wyrozumiałości, a to pomaga w komunikacji i w ogóle trzeźwej ocenie sytuacji. Ogólnie uważam, że dwójka dorosłych do dziecka to mało, to jest wymysł XX wieku i kultury zachodniej. Mnie samą wychowywała "cała wieś" a i tak rodzice przyznają, że lekko nie było.
ash   Sukces jest koloru blond....
30 kwietnia 2019 09:26
Zgadzam się z bobek,. Ja również bardzo szybko bo chyba już 3 tygodnie po porodzie wychodziłam z domu do ludzi, jezdzilam z Tymkiem do rodziców gdzie nawet sama rozmowa z innymi dorosłymi była wytchnieniem a wiadomo ze tez pomogli a ja mogłam w spokoju posiedzieć czy poleżeć na kanapie. Bardzo szybko zaczęłam tez wychodzić na swoje stałe wizyty typu fryzjer i kosmetyczka bez dziecka.
Musisz sobie jakoś tak zorganizować życie, żeby mieć czas tylko dla siebie. Inaczej nawet najsilniejsza i samodzielna kobieta dostanie świra.
Trzymam kciuki!

Czy któraś z Was miała rwę kulszową w ciąży?
Nie wiem czy mnie to dopadło, ale nie jest fajnie. Kilka razy w ciągu dnia łapie mnie bardzo przeszywający ostry ból w krzyżu, puszcza i pojawia się
Co z tym się robi? Do jakiego lekarza się zgłosić?
nerechta bardzo trafnie ujęłaś temat.

Jest ogromna różnica w tym kiedy facet nie może, a kiedy się po prostu miga od obowiązków. I ten drugi typ jest dla mnie nie do przyjęcia. Bo teraz się miga od niemowlaka, a w późniejszych latach może się okazać, że w innych trudnych rodzinnych sytuacjach też nie podoła i koniec końców wszystkie trudne problemy spadają na kobietę. Także ja tak jak Scottie absolutnie nie czekałabym x lat w nadziei że może się coś zmieni 😵

Jeśli facet nie może, ale chce (np. jak u Julie) to wiadomo że mniej wymagamy, bo rozumiemy. Ale jednak mamy poczucie, że w razie czego, możemy na niego liczyć i jednak chyba w przypadku większych problemów nie zostaniemy same. A takie poczucie, że można na partnera liczyć w trudnych chwilach jest bezcenne i ratuje związek w wielu kryzysach.
Czy któraś z Was miała rwę kulszową w ciąży?
Nie wiem czy mnie to dopadło, ale nie jest fajnie. Kilka razy w ciągu dnia łapie mnie bardzo przeszywający ostry ból w krzyżu, puszcza i pojawia się  Co z tym się robi? Do jakiego lekarza się zgłosić?

Ja! Ja! 😅 Dwa ostatnie miesiące ciąży (drugiej, bo pierwszą wspominam cudownie do końca). Ale nie w postaci przeszywającego, ostrego bólu w krzyżu, lecz nieustannego ucisku na jakieś nerwy od nóg, co powodowało, że po chwili leżenia nie mogłam wstać, wyprostować się i zrobić pierwszych kroków, jakbym miała sparaliżowane nogi, bardziej prawą. Próbowałam spać na siedząco. Dotarcie do kibla w nocy zajmowało mi godzinę, przemieszczałam się pochylona, opierając się o ściany, krzesła po drodze... 😁 Oj do śmiechu mi wtedy nie było.
Przeszło jak ręką odjął natychmiast po porodzie. Dwie godziny po porodzie pląsałam rączo po szpitalnym korytarzu, miałam wrażenie, że poruszam się z prędkością światła.
Lekarz raczej nie pomoże, osteopata jak już.

bobek, jak zawsze najlepiej prawi! 😍

Ogólnie uważam, że dwójka dorosłych do dziecka to mało, to jest wymysł XX wieku i kultury zachodniej. Mnie samą wychowywała "cała wieś" a i tak rodzice przyznają, że lekko nie było.
Otóż to!
Więc jak tylko ma się możliwość wsparcia pozamężowego w postaci mamy, teściowej, bratowej, niani itp... to trzeba korzystać.
Strasznie zazdroszczę tym, którzy mają jakąkolwiek rodzinę blisko. W każdym sensie bliskości.
U mnie masakra. Moi synkowie mają tylko jedną babcię, 200 km stąd, więc to tak jakby nie mieli. Pomijam, że się z nią po świętach pokłóciłam  🙄
Gabryś miewał jedną babcię, od wielkiego dzwonu dwie. Od czasu przyjścia na świat Ignasia nie mają żadnej. 😎



Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się