Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
15 maja 2019 20:02
śmiem twierdzić, że gdybym dostała cukrzycy w ciąży to już bym się nie pozbierała po rozpakowaniu 😉
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
15 maja 2019 21:27
A ja na skraju 30 tygodnia mam syndrom wicia gniazda. Piorę i prasuje ciuszki, kupiłam już piąty biustonosz do karmienia, chodzę po podwórku trzymając się za brzuch i powarkując na podejrzanych przechodniów 😂
Wczoraj miałam wizytę i jestem już oficjalnie w 8 tygodniu,termin na wigilię.Wszystko jest ok,operacją  i lekami mam sie nie przejmować.Jedynie co to mam jakąś ogromną torbiel na jajniku.
ash   Sukces jest koloru blond....
16 maja 2019 06:52
Bizon, hahahah to chyba dobra oznaka końca ciąży 🙂
Ja za to nadal totalnie nic nie mam przygotowane, poza wszystkim upchanym w kartony w sypialni.
Jak w przyszłym tygodniu nie przyjdzie mi gość do malowania pokoju to sama się za to wezmę  🙇

Dekster, gratulacje!! Witamy w wątku już oficjalnie.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
16 maja 2019 08:24
Dekster, super wieści, torbielą się nie przejmuj, niekiedy się wchłaniają w ciąży.
Dekster super wiadomość😉
Ale wysyp ciężarówek😉
ash, ja w 9 miesiącu  na drabinie szlifowałam szpachlę :P
Trzymam kciuki, żeby jednak ktoś pomalował za Ciebie.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
16 maja 2019 10:14
Dekster super wiadomość😉
Ale wysyp ciężarówek😉

Tu zawsze jest wysyp :p

Ash, jak nie musisz, to nie maluj sama. Ja w 8 miesiącu pomagałam mężowi przy remoncie, ale nie polecam.
ash   Sukces jest koloru blond....
16 maja 2019 13:31
yegua, maleństwo, wiem ze to słaby pomysł, nie sądzę zebym miała tyle siły :/ ale już mnie doprowadza wszystko do szału. Chciałabym mieć już wszystko gotowe a nie pusty pokój.
Dziś pojechałam do Ikei i kupiłam Tymkowi nową dorosłą kołdrę, poduszkę i 2 komplety pościeli.
O rety a ja mam atak złości!
Wkurza mnie telewizja która ogłupia, nawet nie mogę nic obejrzeć. Programy są durne, krzykliwe i wulgarne.
Wkurzają mnie bezmyślni ludzie na drodze. I to ze jestem głodna. I ze inni wychodzący z psami spuszczają je ze smyczy, a mój wariuje. Ae ta telewizja to mnie wkurza najbardziej 🙂 to już chyba czas na psychiatrę.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
16 maja 2019 17:16
rtk hehe spokojnie wszystko przed tobą 😉 Jeszcze hormony się nie rozhuśtały na dobre ;D
A kiedy sie rozhuśtują?Bo ja mam wręcz odwrotnie.Nic mnie nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi.Ani raz nie wymiotowałam,nie miałam mdłości,nie sapìę po schodach,nie mam zachcianek,od niczego mnie nie odrzuca,nie jem wcale słodyczy,a normalnie dzień bez czekolady dniem straconym!Czekam ,aż ta sielanka p..e z hukiem.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
16 maja 2019 23:36
Dekster nienawidzę cię-> 😎 😉
Przy takich ciężarnych jak ty czuję się kosmitką, bo to co przeszłam w 1 trymestrze było eksplozja, totalną sieczką hormonalna i emocjonalną.  😂
Do dzisiaj pozostał mi w sumie tylko płacz przy pobieraniu krwii 😂
Dekster, jest szansa, że Ci tak zostanie. Ja w ciąży miałam mniej humorów niż teraz, zero zachcianek, żadnych dziwnych odpałów.
dea   primum non nocere
17 maja 2019 05:54
Może Ci zostać. Ja miałam totalny spokój, byłam pieprzonym nenufarem na tafli jeziora 😉 nawet jak nie mogłam znaleźć karty kredytowej, to mi się gorąco nie zrobiło, stwierdziłam, że na pewno została w samochodzie. Nie poszłam tego sprawdzić. Poszłam spokojnie spać  😎 (była tam, znalazłam rano)
A z jedzeniem, odrzucało mnie od cukru, nie mogłam jeść glutenu ze względu na zgagę, cebula odpadała w każdej formie, smażone rzeczy też. Kaszą gryczaną można mnie było straszyć 😉 Nie wiem co jadłam, chyba głównie ziemniaki i owoce 😂
Każdy ma inaczej, niesamowite to jest 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 maja 2019 05:57
Ja też nie miałam. Ani humorow, ani tzw zgąbczenia mózgu, nie zapomniałam, nie zostawiłam telefonu w lodówce, ani chyba nie byłam taka strasznie przewrażliwiina na swoim punkcie jak wiele ciężarówek. Miałam raz jeden jedyny kryzys, jak mąż mnie ochrzanil na zakupach w Obi, a ja już zmęczona byłam.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
17 maja 2019 07:25
Wczoraj dzwonili ze żłobka, że mamy miejsce od września więc wrócę spokojnie do roboty 😅
Ja mam za to straszne zgąbczenie mózgu! Jest tak rozkojarzona, że nawet jak sobie coś zapisze to i tak zapomnę spojrzeć na kartkę. Tragedia. Mam nadzieję, że to przejdzie. I tak się chwaliłam że nie wymiotuje, a we wtorek pół dnia leżałam w łazience bo fasolce nie spodobało się moje śniadanie i wymęczyła mnie z każdej strony... 😵
Za to też bliżej mi do lotosa, bo coraz mniej rzeczy mnie wkurza i zwyczajnie je olewam. Jeeeju praca stała się teraz piękniejsza dzięki temu! Nikt mnie nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi 😀
Przeszła mi też wrażliwość na zapachy, natomiast mam codziennie taką ochotę na słodycze, szczególnie czekoladę, że mogłabym jeść w tonach.
Wczoraj dzwonili ze żłobka, że mamy miejsce od września więc wrócę spokojnie do roboty 😅


Ja też wczoraj załatwiłam skrócenie macierzyńskiego - we wrześniu do roboty.

Miałam tak straszny tydzień z Kubą, że jutro idę spożywać alkohol. 😂 Pewnie wystarczy mi jedno piwo do szczęścia, ale idę, bo inaczej wyląduję w psychiatryku.
No i przez ten straszny czas nie wiem, komu gratulowałam, a komu nie, więc napiszę zbiorczo - zdrowia i CIERPLIWOŚCI wszystkim rozpakowanym i zapakowanym! :kwiatek:
mundialowa, skrócenie macierzyńskiego? Ojeju dla mnie koniec macierzyńskiego to taka wielka czarna dziura, co wtedy zrobić z takim małym dzieckiem? Powrót do pracy po przerwie mnie przeraża :-)
rtk, żłobek. 😉 Nie mamy żadnej rodziny w mieście poza moją siostrą, która jeszcze studiuje i pracuje, więc zostaje tylko placówka. Na państwowy nie mamy szans, więc mając w perspektywie płacenie od września grubej kasy za żłobek prywatny, automatycznie musiałam skrócić urlop, bo nie dalibyśmy rady finansowo. Też mnie to wszystko przeraża, ale nie mamy innego wyjścia. Dołączę tu do Lotnej i maleństwa - ja też cholernie zazdroszczę ludziom, którzy mają na miejscu rodzinę! Wychowywanie dziecka we dwójkę jest masakrycznie trudne!

Dzisiaj do mnie dotarło, że do września w sumie nie zostało jakoś dużo czasu, a nasze rozszerzanie diety wciąż wygląda tak, że podstawą jest cyc, do tego kaszka z owocami i jakiś słoiczek popołudniu. Muszę poczytać, jak to działa w żłobkach przy takich maluchach poniżej roku.
mundialowa, współczuję 🙁 też jesteśmy sami, na szczęście sytuacja finansowa pozwoliła mi na spokojny wychowawczy. Dopiero teraz widzę po Anieli że poradziłaby sobie w przedszkolu - ale też nie dłużej niż 2-4 godziny. Tzn jestem pewna że poradziłaby sobie dłużej, ale byłoby to kosztem jej psychiki.
Kiedy zostawiam ją u koleżanki czy z nianią, nie robi siku aż do mojego powrotu, chyba że już naprawdę nie może wytrzymać...i jest poukładana jak szwajcarski trybik, wszystkie hamulce puszczają dopiero przy mnie. Widzę po niej że byłaby idealnym przykładem dziecka "cichutkiego uśmiechniętego i takieeego grzecznego" w przedszkolu...także już szukam rozwiązań, bo totalnie tego dla niej nie chce. Nie ma letko w tym życiu powiem wam 😀
Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 maja 2019 12:41
mundialowa, witam w klubie  😕 Słabe to jest, rozumiem Cię bardzo dobrze.
Kurcze, Sarka też ma miejsce od września, będzie miała roczek raptem. Hania dostała się do przedszkola i Sara ma wskoczyć na jej miejsce do Tagesmutter. I dziwnie mi z tym bardzo, bo ona przecież wciąż jest totalnym dzidziusiem. Dla mnie oznacza to też zderzenie się z twardą rzeczywistością i szukanie pracy, i nie bardzo sobie to mogę przy tej dwójce wyobrazić.
A co do jedzenia, to pewnie ruszy. Sara wciąż nie ma ani jednego ząbka, ale je jakieś papki, kaszki, owocki itd. Do jesieni jeszcze sporo czasu, a dzieci zmieniają się bardzo szybko.
Dla mnie to jest dziwne. Żeby wrócić do pracy, trzeba dziecko zostawiać na co najmniej 9h dziennie, czyli widzimy się z dzieckiem oprócz weekendów jakieś pi razy drzwi 3h na dzień. To jak się z tego cieszyć? Można się cieszyć, że się raz na cały dzień wyskoczyło do stajni albo że się na 3h dwa razy w tygodniu chodzi na siłkę, ale że się cały dzień dziecka nie będzie miało? Rozumiem uwarunkowania finansowe, ale to raczej przykre, nie radosne jest. Ja akurat przed macierzyństwem miałam pracę za 1800zl, więc czy siedzę w domu, czy też pracuje i płace za żłobek w sumie prawie na jedno wychodzi - i tak klepiemy biedę, a na dzieci zawsze się skądś pieniędzy nach*uja (pardon my french). Jakbym miała pracę za kilka tysi, to wtedy pewnie opłacałoby się zostawić dziecko, ale nadal nie robiłabym tego z uśmiechem na ustach. Nie na tyle godzin.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 maja 2019 13:08
kenna, ale kto się cieszy?
U nas to na pewno nie będzie na początku na długo, moja praca nie będzie tutaj priorytetem. Chętnie poczekałbym jeszcze kilka miesięcy, ale mamy opcję - albo od jesieni, albo wcale. A tej opiekunce bardzo ufam i naprawdę trafiła nam się jak ślepej kurze ziarnko. A miejsce gdzie indziej ze świeczką szukać.
kenna, osobiście nie znam nikogo kto się cieszy, znam tylko osoby które nie mają wyjścia...i jakoś to się tam kręci i też w końcu codzienność w tym odnajdują. Ale jestem pewna że każdy zna inne rozwiązanie idealne dla siebie - każdy różne, ale z 9h poza domem i dzieckiem w placówce to jeszcze się nie spotkałam żeby ktoś powiedział 'jest super, tak bym zrobił nawet jak bym nie musiał'...
Ja tez jestem w klubie bez rodziny na miejscu.Jest to trudne i nawet sobie nie wyobrazam jaki to luksus,ze mialoby sie to wspomaganie na miejscu.Nawet takie dorazne w razie awarii.

Co do pracy,to..jest jeszcze opcja powrotu w niepelnym wymiarze,co?Tzn.moze tak,nie znam zadnej mamy w Niemczech,ktora pracuje na pelen etat.Kazda  jedna robi albo 20h albo 30h w tygodniu i to jest ogolnie przyjeta norma.W korpo kobiety czesto dziela miedzy siebie jedno stanowisko (sekretarki,ksiegowe itd )Kiedy opowiadam,ze polskie mamy wracaja na caly etat do pracy,to kazda jedna wywala oczy.

Znajoma wraca wlasnie do pracy po macierzynskim na 10h na miejscu w robocie i 10h home office.Tak sie da jakos funkcjonowax jako rodzina.Pomijam kwestie zarobkow...🙁
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
17 maja 2019 13:32
Jeśli nie wrócę po macierzyńskim to już nie mam do czego potem wracać, domyślam się, że taką sytuację ma większość kobiet.  Zapewne jest specjalne miejsce w piekle dla takich matek jak ja ale nie chce reszty życia przepierdzieć w domu siedząc z dzieckiem. Nie oszukujmy się ale każdy kolejny rok  utrudnia ponowne podjęcie pracy. Żeby była jasność - nie cieszę się, że moje dziecko spędzi ponad 8h beze mnie wśród obcych ludzi ale mam nadzieję, że wyniesie z tego mnóstwo korzyści takich jak nauka, kontakt z rówieśnikami, zabawy, których ja jej w domu nie zapewnie.
Może przesadziłam mówiąc, że dużo matek się cieszy, ale mówi o tym w tak lekki lub obojętny sposób. Dla mnie to nie do pojecia, nie wyobrażam sobie tego, ile musiałabym moc zarabiać, żeby się zdecydować na taki krok. A wierzcie mi, że obecnie oglądamy kazde 50gr, więc moje podejście nie jest spowodowane tym, że nie mam deficytu pieniądza.... I również nie mamy nikogo do pomocy z rodziny.
Co innego dać dziecko na 2-3, nawet 4h gdzieś albo do niani, to jakoś dla mnie inaczej wygląda, ma się jednak codzienny kontakt z maluchem, a nie tylko obudzić i położyć spać... I mówię o maluchach, bo dziecko 2-3 letnie już potrzebuje kontaktu z rówieśnikami, więc to inna para kaloszy.
ash   Sukces jest koloru blond....
17 maja 2019 13:48
sienka, ja niestety się spotkałam i na serio dziewczyny tylko czekały aż się macierzyński skończy i dziecko do żłobka a one dalej robić „karierę”.
Każdy ma swoje priorytety i potrzeby. Oczywiście nie mówię tu o tym, gdy kogoś zmusza do tego sytuacja finansowa. To już co innego.
Ps. Pisała ta co posłała dziecko do przedszkola jak skończyło 3 lata 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się