Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

W temacie wózków dodam jeszcze, że jak komuś zależy na przekładaniu siedziska przód/ tył to fajną alternatywą może być Valco ultra.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 czerwca 2019 13:08
zabeczka17, dziwne nastroje w ciąży są jak najbardziej typowe. Ale, tak mi przyszło do głowy biorąc pod uwagę Twoje wcześniejsze wypowiedzi - nie myślałaś może, żeby przejść się kilka razy do psychologa? Rozmawiałaś z kimś po Twoich przejściach? Wiesz, ja np. bardzo obawiałam się porodu, wręcz panicznie bałam się, że coś pójdzie nie tak. I kiedy urodziła się Hania, dostałam ją na ręce, to pamiętam tą myśl: Udało się! Teraz to już z górki!
I zaraz po tym ogarnęła mnie panika - przecież to dopiero początek! Tyle jeszcze może się wydarzyć!
Teraz śmieję się z tego, jak bardzo byłam naiwna. Bo strach o dzieci będzie nam już towarzyszyć do końca życia. Więc jeśli już teraz jest Ci trudno, to znajdź kogoś mądrego, poszukaj pomocy. Po porodzie nie będzie na to czasu  :kwiatek:
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
05 czerwca 2019 13:12
14 czerwca mam pierwszą wizytę 😉  :kwiatek:
maleństwo   I'll love you till the end of time...
05 czerwca 2019 13:34
Dokładnie to samo chciałam napisać, baby w ciąży zazwyczaj są dziwne, nieznośne, przewrażliwione i emocjonalne. Taki czas w życiu. Ale u Ciebie, przynajmniej z tego, co piszesz, to Ci zaburza codzienne funkcjonowanie i może warto poszukać wsparcia.
zabeczka17, nawet nie wiesz jakie ja mam jazdy 🙄
Ja oaza spokoju, opanowania, i zdolności "samosobieradzenia" ze  wszystkim 🤔wirek:
Za 2 tygodnie idę na stół. Denerwuje się strasznie  🤔 Jeszcze dzisiaj synek w nocy falstart zaliczył. Kilka skurczy co 15 min, mały się powściekał i po nospie wszystko przeszło. I już potem reszta nocy w normie.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
05 czerwca 2019 14:37
Z tego lęku wzięłam się za malowanie obrazów. Coś tam się uspokajam w ciągu dnia, najgorsze są wieczory, dlatego no czuje że trzeba iść i porozmawiać.

Horsia boję się etapu w którym jesteś i szczerze nie wyobrażam sobie, aby to normalnie przejść.
Ehh takim wrażliwcom jak ja życie się gorzej, no ale jakoś trzeba się ogarnąć.
zabeczka ja mam podobnie z tym płaczem, z tym, że ...z byle powodu. Tak o.
Ale oprócz tego nie wariuje chyba jakoś mocno. Wręcz jak zawsze uprawiałam czarnowidztwo, tak teraz mam jakiś taki spokój wewnętrzny o wszystko. Dziwne, bo nigdy w życiu tak nie miałam.
Za to praca daje mi w kość coraz bardziej, zaczynam mieć spięty brzuch i wracam dość mocno zmęczona. No ale do końca czerwca na pewno chce dociągnąć.
Fasolka mi tak szaleje w brzuchu, że aż cały faluje... Wy też tak miałyście?
A, i byłam już na pierwszych zajęciach na szkole rodzenia🙂 Omawialiśmy laktację i stwierdzam, że nie wiem jak ja to ogarnę! Tyle rzeczy o których trzeba pamiętać....czarna magia na ten moment  🤔
Kaarina, w kwetii kp bardzo polecam grupę na facebooku Karmienie piersią. Ortodoksyjna, ale mi pomogła przy mega trudnych początkach, teraz jestem ekspertem.  😎  😉
Czy któraś z Was miała,hm..fobię przed kamieniem piersią?Od dziecka mam tak,że wzdrygam się na samą myśl i mam ciarki
Myślałam,że przejdzie ale nie przeszło a teraz jak jestem w ciąży strach nabrał realnych kształtów.Czy w szpitalu po porodzie będą mnie zmuszać,żebym karmiła?Nikomu nie mówię nawet o tym tylko mężowi bo tylko słyszę,że cuduje i że mi przejdzie.
Dekster oczywiście! To jest bardzo częsta fobia i jak najbardziej można nad nią popracować jeszcze w ciąży będąc 🙂
Niezależnie od tego czy celem będzie karmienie piersią, czy właśnie nią NIE karmienie - bo tu spotkasz się na pewno z pytaniami podszytymi dobrymi radami, co przy poporodowym rozchwianiu hormonalnym może pomieszać w głowie 😉 warto sobie w niej wiec wszystko poukładać, znaleźć źródła lęków i być pewnym swoich rozwiązań 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
05 czerwca 2019 21:19
Dekster, miałam, brzydzilam się, nawet tu pisałam, że mam nadzieję, że szybko skończy mi się pokarm. I karmilam 3 lata 😀 Okazało się dla mnie spoko i wygodne, a przede wszystkim ekonomiczne. Więc może się odmienić. A jeśli nie, to karm mm i też będzie ok.
Kaarina, ja ze swojej strony polecam hafija.pl - baaardzo mi pomogła psychicznie, bo miałam ciężki start z karmieniem z różnych powodów i dzięki faktom oraz radom udało się przetrwać też kryzys laktacyjny, no i karmimy się do teraz, i mam nadzieję, że jak najdłużej.

Ja nie wiem o co chodzi z tym klubem jęczących dzieci, ale mojego partnera nie ma w domu teraz cały dzień i mam ochotę uciekać! Nawet nie mam jak do konia pojechać, by się odstresować, bo czas jest rano jak konie na padokach i nie ma jak jednego wyłowić z pastwisk, a potem jak niemąż wraca to już za późno, bo młody ma 2-godzinny rytuał prób położenia go do spania - dzisiaj się udało, że zasnął o 21, ale zdarza się też o 23... W ciągu dnia mały nie pośpi, bo się co chwila budzi, wydaje mi się, że pogoda go męczy. W mieszkaniu ciepło jest bardzo, poci się przy cycku czy piciu z butelki, wody jeszcze nie ogarnia na tyle, by ugasić pragnienie, więc mamy maratony płaczo-karmienia, jest super 🙄 🤣

zabeczka17, ja też się zrobiłam bardzo płaczliwa, ale mnie położyli od 20tc, bo szyjka mi się skracała, więc mnie - chyba podobnie jak ciebie - "podjudzał" strach do złych myśli i łatwo było mi się skruszyć. I do tej pory jestem płaczka, bo staję w drzwiach pokoju jak mały śpi i się rozczulam jaki jest śliczny. No głupia baba 😂 No ale to "normalne" - w sensie zrozumiałe w Twojej sytuacji. Super, że idziesz do psychologa! Ja trochę żałuję, że nie poszłam - może z pewnymi rzeczami byłoby mi teraz łatwiej, gdyby ktoś to ze mną przepracował, ale nie jest źle 😉
4
Dekster ja przed pojawieniem się Lilki wręcz brzydziłam się samą myślą o karmieniu, nie mogłam patrzeć na karmiące babki, no jakiś STOP w głowie i tyle...karmiłam 13m-cy, wychodziłam z założenia że pomęczę się jeden dzień dla Małej, potem drugi,trzeci, i potem jakoś było wygodniej. Dzisiaj kiedy zobaczyłam plakat firmy chustowej z karmiącymi mamami znowu mnie odrzuca :P
Czy któraś z Was miała,hm..fobię przed kamieniem piersią?Od dziecka mam tak,że wzdrygam się na samą myśl i mam ciarki
Myślałam,że przejdzie ale nie przeszło a teraz jak jestem w ciąży strach nabrał realnych kształtów.Czy w szpitalu po porodzie będą mnie zmuszać,żebym karmiła?Nikomu nie mówię nawet o tym tylko mężowi bo tylko słyszę,że cuduje i że mi przejdzie.

Ja miałam nie tyle fobię przed kp, ale przez całe życie miałam wstęt przed jakimkolwiek dotykaniem piersi, sutków, sprawiało mi to ogromny dyskomfort, więc na myśl o kp też się trochę wzdrygałam. Ale absolutnie nie brałam pod uwagę, żeby nie karmić i nic o kp nie czytałam, bo myślałam, że to jest proste jak budowa cepa, przystswiasz, karmisz i już.
Bardzo się myliłam, początki (za pierwszym razem) były bardzo trudne. 😁
Ale uparłam się i udało mi się obu karmić po 1,5 roku.

Co to jest ta Twoja "fobia", warto rozkminić. Jest coś takiego jak zaburzenie o nazwie D-MER, miała je jedna z re-voltowych mam (nie mogę sobie przypomnieć kto, pewnie się odezwie).
Ale nie jest możliwe zdiagnozowanie go dopóki nie zaczniesz karmić. O ile zaczniesz. Masz prawo nie zacząć, nikogo nie powinno to interesować. :kwiatek:
Na pewno warto się temu przyjrzeć. Tu fragment:

"Warto wspomnieć dodatkowo, czym różni się awersja do karmienia a D-MER. Najprościej rzecz ujmując awersja do karmienia cechuje się ciągłą lub długotrwałą niechęcią do karmienia piersią swojego dziecka, zaś przy D-MER dysforia występuje tylko i wyłącznie podczas samego karmienia. Przyczyny awersji leżą głęboko w psychice kobiety, zaś D-MER jest zaburzeniem czysto fizjologicznym."

A tu całość, 2 części:

https://www.mlekiemmamy.org/d-mer-czyli-piersi-cierpieniem-plynace/

https://www.mlekiemmamy.org/przyczyny-diagnoza-leczenie-d-mer/
Dziękuję za kciuki dotyczące wczorajszego wypadu - dzieć super zniósł długą podróż autobusami, po drodze czarował napotkane panie 😁, w salonie dzielnie testował wózki, a po wszystkim padł o 17:30. 😂 Mieliśmy przez to co prawda imprezę od 23 do 2 w nocy, ale ogólnie lepiej, niż się spodziewałam.

Co do wózków, to jednak wygrał Baby Design Look. W domu jeszcze porównywałam go do tańszego modelu Clever (z tego roku), ale Look ma kilka udogodnień, za które warto moim zdaniem dopłacić różnicę.

Horsiaa, wiem, co czujesz, choć ja te nerwy miałam na szczęście tylko jeden dzień, bo decyzja o cc zapadła na ostatniej wizycie. Nie chciałabym tego przechodzić przez 2 tygodnie, ale zobaczysz, szybko zleci, wszystko będzie dobrze i za niedługo będziesz tulić małego. :kwiatek:

Kaarina, tak jak Ci kiedyś pisałam, ja byłam w tej kwestii totalną ignorantką i jakoś karmimy się do dziś. 😉

Ale absolutnie nie brałam pod uwagę, żeby nie karmić i nic o kp nie czytałam, bo myślałam, że to jest proste jak budowa cepa, przystswiasz, karmisz i już.


To u mnie wprost odwrotnie - po jednym podejściu do edukacji w tym temacie stwierdziłam, że na bank się nie uda (ciągle miałam w głowie słowa mojej mamy, że ona nie miała pokarmu, itd.), więc po co tracić czas. A na sali pooperacyjnej położna zapytała, czy przystawić młodego, zgodziłam się i jakoś to poszło. 😀
zabeczka dlugi czas robilam sobie plyn z tych skladnikow i nie ma szalu neistety, nie dopieralo plam. Przestalo mi sie chciec robic, za duzo roboty przy tym bez wymiernych efektow. Kupuje ekologiczne zele teraz.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
06 czerwca 2019 10:03
Dekster daj sobie czas, może jeszcze Ci się odmieni. Mnie też to brzydziło ale nigdy nie przyszło do głowy żeby przynajmniej nie spróbować. Stwierdziłam, że to tylko moja fanaberia i dzieć jest ważniejszy. Poza tym kp jest ekonomiczne i wygodne. W piersi mleko masz w każdej chwili gotowe do spożycia, bez wychodzenia z łóżka wywalasz cyc, karmisz, przewijasz i dalej w kimę. Z butelką jest więcej zabawy bo za każdym razem musisz zrobić świeżą porcję po czym jeszcze umyć butelkę i tak co 2-3 godziny. Przez pierwsze miesiące jest się permanentnie w stanie zombie, liczy się każda minuta snu i przy tym zmęczeniu trzeba jeszcze odliczać ile miarek mleka się już wysypało (sama nie raz wylewałam całość bo się pogubiłam).  Karmiłam piersią 4 miesiące, potem jest już lżej bo karmi się nieco rzadziej ale tych pierwszych miesięcy nie wyobrażam sobie latania z butelką. Oczywiście to Twoja sprawa ale przemysl to jeszcze, masz sporo czasu.
Scottie   Cicha obserwatorka
06 czerwca 2019 11:25
To ja powiem z jeszcze innej perspektywy. Chciałam KP jak najdłużej to możliwe (przynajmniej rok), ale nie było mi dane. Karmiłam tylko 4 miesiące, przez większość czasu mieszanie. KP powodowało u mnie frustrację. Moja córka nie najadała się w 20 minut, tylko ciągnęła aktywnie przynajmniej 40... nie byłam w stanie karmić na leżąco w łóżku, bo mam za miękki materac, przez co zapadałam się i leciałam na brzuch, Kinga tez lądowała nosem w materacu. Wiec wstawałam kilka razy w nocy (a czasem w ogóle się nie kładłam) i karmiłam na kanapie w salonie. Zajmowało mi to nawet 1,5 godziny (jedzenie + ssanie piersi „jak smoczek”, żeby zasnęła- inaczej być wrzask i znowu spędzałam godzinę na kanapie). Ciężko było cokolwiek zrobić w ciągu dnia, bo jego większość Kinga wisiała na piersi. Nie mówię o sprzątaniu, ale fajnie byłoby się czasem przebrać z piżamy i umyć zęby 😉 Do tego wstydziłam się karmić piersią publicznie, wiec dłuższe spacery/wyjazdy  jedynie do centrum handlowego, gdzie mogłam zamknąć się w pokoju dla matek z dziećmi. Przy teściach nie karmiłam, wychodziłam do innego pokoju, co mnie zaczęło denerwować, bo spędzałam tam sam na sam większość czasu z córką. Wiem, ze istnieją chusty do zakrycia się podczas KP, ale mój kochany mąż stwierdził, ze mi nie potrzebna, bo mogę wychodzić karmić gdzieś indziej.  Po pewnym czasie doszedł ból pleców, bo karmiłam w niewygodnej pozycji.
Do tego zero wsparcia. Zaczynajac od szpitala- kiedy mówiłam, ze mam pokarm, przychodziły pielęgniarki i przewracały oczami, ze go „nie za wiele” (no heloł, a ile go ma być w pierwszej dobie po porodzie???), doradcy laktacyjnego oczywiście nie było. W ciągu 2 dni trafiłam na jedną pielęgniarkę, która pokazała mi co i jak, a reszta komentowała „nie wolno jeść bananów, bo są pryskanie”, „jogurt z truskawkami niech sobie pani daruje” lub „niech sobie mowia i piszą co chcą, ale jak kobieta się naje zupy pomidorowej ze śmietana, to dziecko później będzie bolał brzuch”. Zgadnijcie, co chwile później wjechało na obiad? 😉
Później teściowa „nooo, młodszy syn jak miał miesiąc to przytył ponad kilogram! Dlaczego ona jest taka drobna, nie glodzisz jej?” Lub „płacze, to pewnie dlatego, że zjadłaś pierogi z kapustą”. Nie mówiąc już o tym, ze razem ze swoją matką kazała mi odciągać mleko i sprawdzać, ile się zrobi „śmietanki”.
A na koniec mąż „dlaczego ona się tak drze! Daj jej butelkę, nie męcz jej!”
Do tego doszły jeszcze głupie choroby, jak zapalenie pęcherza moczowego (miałam ponad 40 stopni gorączki i zero mleka w tym czasie, angina- nigdy w życiu nie chorowałam na anginę! Czułam się osłabiona, mleka było coraz mniej, aż nie miałam wyboru i przeszłam na butle.

Ale to było wybawienie! Wreszcie mogłam jeść wszystko i nikt nie komentował, co nakładam na talerz, karmiłam przy rodzinie i wreszcie nie czułam się wykluczona. Problem był przy wyjściach, bo trzeba było zabierać ze sobą cały „majdan”- butelkę i płyn do mycia albo kilka butelek, termos z gorąca wodą albo kubeczek „bocian”, mleko modyfikowane. Za to nocne karmienie skróciło się do 20 minut, bo Kinga zjadała co miała i zasypiała na koniec butli. Wstawiam przegotowaną wodę w butelce do podgrzewacza ustawionego na 40 stopni, miarki mleka mam odliczone w specjalnym pojemniku, wiec przesypuję, mieszam i gotowe. Najlepiej mieć kilka butelek, wtedy nie trzeba myć i wyparzać po każdym karmieniu. Nikt mi nie mówił, ze dziecko się nie najada albo ze mam „malo tłusty pokarm”, widziałam ile zjada i przynajmniej o to się nie martwiłam.

Byłam osobą pewną siebie i asertywną, ale połóg i nagonka rodziny męża tak mnie dobiły psychicznie, że powinnam była wylądować u psychologa.
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
06 czerwca 2019 11:43
Moja koleżanka wylądowała u psychiatry właśnie w okresie połogu przez problemy z kamieniem i ,,dobre rady".

Ja by, bardzo chciała karmić, pomijając zalety dla dziecka, to przede wszystkim moje wygodnictwo. Te wszystkie butelki, mleka podgrzewacze, oj nie na moje nerwy... Mam nadzieję, że mimo cesarki się uda.
Ja bardzo chce karmić KP. I mam nadzieję że się uda. Mimo to zaopatrzylam się w zestaw do karmienia MM na wszelki wypadek. Jak nie będzie potrzebny to komuś oddam. A jakbym nie kupiła to na bank będzie problem z KP  🙄
Tylko mleka żadnego nie kupiłam. Zdam się na polecenie pediatry w szpitalu.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
06 czerwca 2019 12:19
Co matka to inna historia, wiadomo. Ja z młodą nie miałam problemów, jadła szybko i dalej spała ale gdybym miała się męczyć to szybciej przeszłabym na butlę. Myślę, że jednak warto spróbować i nie skreślać tej myśli jeszcze przed porodem.
Scottie, Strasznie smutne jest to co piszesz. Współczuję. Dzielna jesteś, że to przetrwałaś. :kwiatek:
Nie do wiary, że wciąż można takie bzdury usłyszeć i to w szpitalu! "Nie za wiele" <-- 😁
A od rodziny, no comment. 😵
Ja to jednak mam dużo szczęścia, nam obojgu bardzo zależało, mąż był bardzo zaangażowany, sam też szukał informacji i wspierał mnie.
Od innych dobrze radzących na szczęście dzieli mnie bezpieczna odległość. I też na szczęście nie próbują radzić, ale gdyby próbowali, to by się krew polała. 😉 Nie zdzierżyłabym takich tekstów, odcięłabym jakiekolwiek kontakty.
Scottie, to straszne co piszesz, takie antywsparcie. 🙁
Jak się bardzo chce to musi się udać, tylko warto wcześniej sie uświadomić, żeby potem nie dać sobie wmówić bzdur od położnych, rodziny czy nawet lekarzy pediatrów, którzy niestety również nie są specjalistami od kp, a poglądy mają zwykle rodem z komuny głębokiej. Przykładowo butelka, smoczek, które moga bardzo szybko rozwalić kp, "za chude mleko", "za mało mleka", "tego nie jedz", "jak płacze to się nie najada", "jak wisi na piersi to głodny" i wiele innych.  👿
Dziękuję za polecenie stronek  :kwiatek:
Położna na szkole rodzenia powiedziała na samym początku że już w szpitalu będą nam prać mózgi odnośnie karmienia i najlepiej słuchać tego jednym uchem i nie brać do siebie. Niestety łatwiej powiedzieć niż zrobić. Osobiście nie nastawiam się negatywnie. Chce spróbować, mimo że też nie przekonuje mnie na dzień dzisiejszy karmienie publicznie czy nawet przy rodzinie i sam fakt wywalania cyca. No ale ...jednak to mleko to najlepsze co może być, więc przynajmniej spróbuję. Jak się nie uda, to trudno. Tragedia się przecież nie stanie, mam tylko nadzieję że uda mi się przetrwać wszystkie dobre rady i tym podobne komentarze.
Scottie dzielna i tak jesteś bardzo! Wytrzymać 4 miesiące przy takim braku wsparcia to wyczyn!
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
06 czerwca 2019 12:57
Ja nigdy nie karmiłam publicznie a jak byłam "w gościach" to wychodziłam do innego pokoju. Nikt mi nie doradzał bo zawsze mówiłam, że wszystko ok i miałam spokój.
Scottie   Cicha obserwatorka
06 czerwca 2019 13:17
TRATATA, no ok. Ja się czułam odrzucona i samotna wychodząc do innego pokoju- jadąc do teściów na 3 godziny spędzałam w tym pokoju sama z dzieckiem 2. W domu tez ciagle sama z dzieckiem, wiec żadna to przyjemność 😉
O rady tez nie prosiłam, po prostu jestem nimi bombardowana. Ciagle. Przestałam karmić piersią, to usłyszałam, że szkoda, bo nic lepszego dziecku nie jestem w stanie dać. Nie mówiąc o tym, że przy 25 stopniach trują o tym, żeby założyć dziecku czapkę (bawełnianą, naciąganą na uszy), bo wiatr ją zawieje”. Wczoraj, przy 31 stopniach w cieniu, puściłam dziecko na spacer w rampersie na ramiączka, to usłyszałam, ze ją za lekko ubrałam.

Co się dziwić, jak po powrocie do domu usłyszeliśmy z mężem od jego matki, ze „zrobiłby dziecku krzywdę i ona sobie tego nigdy nie daruje”. Teraz Kinga ma katar, wiec nie muszę chyba wspominać, jak triumfuje 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
06 czerwca 2019 13:37
Scottie, ojej, jak tak Cię czytam, to widzę, że brak rodziny koło nas ma swoje wielkie plusy. Chociaż moja mama akurat zupełnie wyluzowana na wiele tematów, no, może poza legendarną czapeczką  🤣
Ja tam jadłam wszystko jak leci i nie sądzę, żebym zrobiła tym dziecku krzywdę. Szkoda, że kp obrosło taką ilością legend i "mondrości" ludowych, biedna młoda mama zawsze jest skołowana, a tu jeszcze "serdeczni" dokładają 🙁
ash   Sukces jest koloru blond....
06 czerwca 2019 13:43
Scottie, ja swoją bardzo szybko naprostowalam i dobre rady się skończyły. Bardzo bardzo dosadnie 2 -3 tygodnie po porodzie powiedziałam ( z poparciem męża!) ze jej czas na wychowanie dzieci minął i teraz to nasze dziecko, wiec pozwoli nam decydować.
Obraza była, ale teraz jest super i serio mogę powiedzieć ze mam fajną teściową.

Wracając do kp, karmiłam Tymka pełne 9 miesięcy ( rodziłam cc). Pokarmu miałam odrobine następnego dnia, ale pielęgniarki skutecznie mi go przystawialy żeby sobie ciumkal.
Nikt mi nie powiedział ze nie mam pokarmu, wiec było łatwiej choć kp dla mnie nie było niczym super poza wygodą jedynie. Tymek (prawdopodobnie przez za krótkie wędzidełko) szybko się złościł przy piersi, fatalnie przybierał na wadze bo ulewal i wiecznie miałam nerwa ze zaraz znowu muszę nakarmić i pewnie będą cyrki.
Teraz oczywiście nastawiam się na kp ( kupiłam staniki do karmienia, wkładki laktacyjne i maść na brodawki) ale jak będzie to się okaże.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
06 czerwca 2019 14:15
Scottie, straszna opowieść. I jak zwykle kobiety kobietom taki los. Szpital pies, bo w wielu szpitalach tak jest, ale w szpitalu się jest z grubsza 3 dni i idzie przetrwać. Ale kopniaki od rodziny... Strasznie przykre. Współczuję.
ach, ja jestem DMER, kp to dla mnie meka, zwlaszcza w nocy jak nie ma rozpraszaczy. Ale ciagne ze wzgledu na dziecia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się