Konie czystej krwi arabskiej

[quote author=Murat-Gazon link=topic=67824.msg2425620#msg2425620 date=1443172241]
Potrzebują się nażreć trawy, dużo i szybko galopować, oraz być normalnie, dobrze traktowane.

A czy ktokolwiek gdziekolwiek napisał, że tak nie jest?  😉
Tylko spora część osób w wątku arabskim, łącznie ze mną, powie Ci tak - daj koniowi arabskiemu to, co napisałaś powyżej, a dostaniesz miłego, grzecznego, posłusznego konia "jak wszystkie inne konie" (choć np. szamanka by się pewnie z tym nie zgodziła 😉 ) ale daj mu coś więcej, tę wyśmiewaną przez Ciebie "więź" - a dostaniesz coś więcej. To, co arabiarze widzą i opisują w naszym wątku.
To tyle, żeby nie ciągnąć offtopa.  :kwiatek:

[/quote]

Przenoszę się z pytaniem tu.
Co rozumiesz przez "więcej"?

Araby są różne ale generalnie można relację z nimi przyrównać do chodzenia z piękną kapryśną dziewczyną-jak nie umiesz słuchać,doceniać i wydobyć z niej najlepszych cech to nici ze związku.
I tak,ARABY SĄ MAGICZNE.
I mając od wielu lat kontakt 24 godz na dobę mogę zobaczyć w nich więcej i więcej doświadczyć.I nie siedziałam w siodle od listopada ale cały dzień się koło nich kręcę i doświadczyłam już,jak klaczka potrafiła obronić mnie przed obcym koniem,jak rzucała się na niego odganiając go zawracając co chwila  by mnie o kulach przepchnąć w bezpieczne miejsce głową.Jeżeli poświęcimy czas zwierzęciu to nawet z kogutem złapiemy więź tylko że ARABY SĄ BARDZIEJ.

Generalnie, to ja się jak najbardziej zgadzam z powyższym, ale z ciekawości zapytam: Ile miałaś do czynienia z innymi rasami i jakimi?
<arabian fanatic mode on>  😉
To, co część z nas tutaj opisuje. Konia, który z Tobą "rozmawia", podejmuje dialog, sam proponuje różne sposoby wspólnego spędzania czasu i mówi, co chce i lubi robić, cały czas się rozwija emocjonalnie, którego inteligencja i umiejętność kojarzenia faktów będą wzrastać w miarę spędzania z nim czasu. Konia, który nie jest tylko do jazdy, lecz staje się członkiem rodziny, przyjacielem - tym bardziej, im więcej czasu mu poświęcisz. Który pójdzie za Tobą wszędzie, który będzie Ci ufał, który będzie w trudnych dla niego sytuacjach uciekał do Ciebie, który dla Ciebie zostawi swoje stado, bo będzie wolał Twoje towarzystwo. Dla którego spośród ludzi Ty będziesz tym najważniejszym i będziesz to widziała, że Ty jesteś "człowiekiem swojego konia", a reszta ludzi to tylko tło, które jest bo jest, ale nie ma większego znaczenia. Z którym spędzasz czas na wiele różnych sposobów, nie tylko na jeździe i pracy, ale też na "poznawaniu świata", na oglądaniu i robieniu nowych rzeczy albo na wspólnym "robieniu nic", na wspólnych wielogodzinnych spacerach na nogach. Konia, który idzie z Tobą gdziekolwiek zechcesz, bez uwiązu, bez niczego na głowie, bo idzie tam, gdzie idziesz Ty.
<arabian fanatic mode off>
Murat z calym szacunkiem , ale taki moze byc kazdy kon , bez wzgledu na rase. Serio.
rosek0 kiedy widzisz... nie może. Nie taki. Zapytaj dowolnej osoby, która podziela moje poglądy i widzi to samo, co ja, a miała okazję mieć zarówno araba, jak i konia innej rasy - każda Ci powie, że to nie jest to samo. Araby są zarówno inteligentniejsze, jak i bardziej emocjonalne oraz bardziej "proludzkie" niż inne rasy, a więc także ich związek z człowiekiem będzie na innym, wyższym i głębszym poziomie. O ile dostaną możliwość, by tak się stało.
Gillian   four letter word
25 września 2015 10:59
Murat-Gazon, jestem w stanie wymienić Ci od ręki 5 osób, które ze swoim końmi SP mają taką więź...
Gillian ależ ja wierzę, że mają. Konie innych ras też tworzą głębokie relacje z ludźmi, absolutnie i jak najbardziej. Ale to są inne relacje.
Że sobie pozwolę posłużyć się niedokładnym cytatem, ganasz niedawno tutaj pisała o tym, że ma swoją małopolankę dłużej niż arabkę, ale małopolanka ma inny sposób postrzegania świata i nie ma możliwości, by dojść w relacji z nią do tego, do czego doszła z arabką. To jest kwintesencja sprawy - tam, gdzie jest szczyt możliwości "poznawczo-relacyjnych" konia innej rasy, tam się okazuje, że dla araba jest jeszcze o wiele, wiele więcej. Z arabem po prostu idzie się dalej.  🙂
Mam dwa sp i "mialam" araba pod dluzsza opieka i moje obie sp sa ze mna tak silnie zwiazane jak opisujesz. Arab probowal, zabraklo czasu. To nie zalezy od rasy to zakezy od charakteru. Mozna zbudowac nawet silniejsza wiez z koniem sp niz ktos z arabem. Wszystko zalezy od konia charakteru. Moja starsza  sp jest tak proludzka ,ze bardziej sie nie da. Ona nawet bym powiedziala , ze nie lubi koni. Maja byc za plotem ale do niej maja sie nie zblizac. Za to jest strasznie za czlowiekiem. Araba nie ma w sobie nawet 1%.
rosek0 ważną rzecz napisałaś - zabrakło czasu. To jest jeden z czynników kluczowych w przypadku araba. Praktycznie im się nie da poświęcić za dużo czasu.
Od charakteru na pewno też zależy, ale bardziej bym to rozumiała w sensie, że arab sobie wybierze swojego człowieka. O tym tutaj wcześniej pisaliśmy. Jeżeli arabowi się człowiek "nie spodoba", to można na uszach stanąć i nic z tego nie będzie, ewentualnie będzie po prostu grzeczny i posłuszny, ale niezaangażowany emocjonalnie - albo będzie to, co demonstrował swoim zachowaniem Armani szamanki. To rzeczywiście zależy od charakteru araba.
Tak więc owszem, zgadzam się, że relacja człowiek-sp (czy dowolna inna rasa) może być silniejsza niż relacja człowiek-arab, jeśli to nie jest "ten" człowiek. Konie innych ras, przynajmniej te znane mi, nie "wybierają" sobie ludzi, one reagują na zasadzie - jesteś wobec mnie fair, dobrze mnie traktujesz, więc Cię lubię i będę Twoim koniem. I wracamy do tego, że arabowi to nie wystarczy, u nich będzie "jesteś wobec mnie fair, dobrze mnie traktujesz, to będę Cię słuchał i nie będę sprawiał kłopotów". Niektórym to wystarcza i nie potrzebują niczego więcej.


Wojenka   on the desert you can't remember your name
25 września 2015 11:22
Ja trochę nie rozumiem sensu tej całej dyskusji,przyznam szczerze. Każdy ma to co lubi i wszyscy są zadowoleni. Jedni lubią duże, rodzinne samochody, inni cabrio, a jeszcze inni sportowe. I jak ktoś się przesiądzie z busa do samochodu wyścigowego, to się zdziwi.
Mój koń jest dla mnie członkiem rodziny, ja kocham jego, a on mnie. I my to wiemy.
Natomiast jego syn, choć urodził się na moich rękach i dbałam o niego od chwili narodzin, nie miał nigdy ze mną takiej więzi. Dla niego najważniejszy był...jego ojciec. Chciał robić wszystko tak, żeby jego stary był zadowolony  😁
Oprócz tego setki arabów w treningu. Tylko z jednym miałam taki super kontakt. Po wyścigu schodził z toru i szukał mnie wzrokiem niejako pytając czy jestem zadowolona.
Zdarzały się chamy, agresory(tak, to te angielskie 😉 ), ale generalnie ich zaletą w stosunku do folblutów jest to, że są bezpieczniejsze. W czasie obsługi naziemnej,prowadzenia w ręku. Są poręczne.
Zabraklo , bo jedna kobyle mam 7lat a druga 4 a arabem opiekowalam sie pare miesiecy. Murat wybacz , zawiewasz fanatyzmem...ja rowniez lubie araby, uwazam , ze to konie do wszystkiego. Nawet w przyszlosci rozwazam kupno, bo jest szybki zwrotny i wytrzymaly. Ale serio , mozna zbudowac wiez z koniem innej rasy taka na rowni z arabem, zalezy od jednostki. Powiedz mi masz doswiadczenie z rasami innych koni? Moze wlasnie zabraklo czasu. Moze z jednym koniem trzeba roku z innym pieciu?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 września 2015 11:26
Każdy będzie uważał swojego konia/inna rasę za ta naj i za tą najbardziej magiczną. Można tak dyskutowac i udowadniać i naśmiewać się bez końca.
U mnie stajnia pełna arabów, oprócz tego, że bardziej wrażliwe, elektryczne i wymagające pokładów cierpliwości to nic magicznego w nich nie ujrzałam 😉
Ja się jeszcze odniosę do tej magiczności arabów- coś w tym musi być  😉 Mój koń jest jedynym arabem w stajni i mimo, że dość mocno odbiega swoim wyglądem od typowej arabskiej laleczki, do której wszyscy są przyzwyczajeni, to jest pierwszym koniem na którego zwróci uwagę każdy nawet laik, który go zobaczy (bez znajomości pochodzenia).
W któryś dzień tego lata przychodzę do stajni a właścicielka pensjonatu mi mówi, że Czesio jest na pastwisku a obok niego, za ogrodzeniem siedzi jakaś pani z Danii, która była gdzieś w okolicy przejazdem i maluje mojego konia  😀 Jak do niej podeszłam powiedziała mi, że ten koń niesamowicie przyciągnął jej uwagę i, że zachowuje się zupełnie inaczej niż pozostałe konie - to jest magia  😍
Jara Bo nie nosisz soczewek ani okularow  😂 serio, ta dyskusja nie ma sensu , napewno nie w tym watku. Tak sobie napisalam swoje spostrzezenia dotyczace tej rasy ale nie mam zamiaru udowadniac nic. Kazdy kon jest inny bez wzgledu na rase.
Dla niego najważniejszy był...jego ojciec. Chciał robić wszystko tak, żeby jego stary był zadowolony  😁



Nooo, to można rzec, że syn idealny  🤣
rosek0 nie aż tyle, co z arabami, bo zawsze mnie ciągnęło właśnie do arabów, ale owszem, i to nigdy nie było to samo. Ja wszystkie konie lubię i z osobna doceniam, cenię sobie możliwość kontaktu z każdym koniem, bo co koń, to nowe doświadczenia, ale inne rasy po prostu nie mają "tego czegoś".

larabarson to mnie też kiedyś powiedziano w stajni, że w porównaniu z innymi końmi mój koń zachowuje się całkiem inaczej (a u nas przegląd ras - angliki, hucuły, sp, andaluzy). Jak zapytałam, na czym ich zdaniem ta różnica polega, to usłyszałam: "ona sprawia wrażenie, że bez przerwy myśli, a inne to sobie po prostu żyją".  🙂
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
25 września 2015 11:39
Chcac nie chcac wlasnie moj arab jest przykladem ze wiez z TYM czlowiekiem jest wazniejsza. Mial tylu wlascicieli i kazdy nie mogl sie z siwym dogadac. A ja zmienilam podejscie. Nie traktowalam go jak kazdego konia a jak tego jedynego i wyjatkowego - i sa dowody na to, ze ja zostalam jego czlowiekiem a on moim koniem.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
25 września 2015 11:43
Nooo, to można rzec, że syn idealny  🤣


Tak, starał się ze wszystkich sił być synem idealnym  😁
Lov   all my life is changin' every day.
25 września 2015 11:45
Natomiast jego syn, choć urodził się na moich rękach i dbałam o niego od chwili narodzin, nie miał nigdy ze mną takiej więzi. Dla niego najważniejszy był...jego ojciec. Chciał robić wszystko tak, żeby jego stary był zadowolony  😁


Szczerze? Współczuje Twojemu dziecku. Jeśli nie jesteś w stanie mieć z własnym dzieckiem takiej więzi, co z koniem, niezależnie od tego czy dziecko woli przebywac z ojcem, czy z matką, to dla mnie coś tu jest nie halo.

Ja na swoim pierwszym koniu, pełnym xx który ogólnie dość walnięty bywał, mogłam jeździć na oklep, bez kantara, bez uwiązu. No ale tak, to nie arab, czyli to nie była magiczna więć, tylko taka normalna 😎
Wojenka   on the desert you can't remember your name
25 września 2015 11:47
Szczerze współczuję, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem 😉
Lov, O borze zielony, you just made my day   😁
Przecie Wojencie o konia chodziło  😂
Zerknij w jakim wątku jesteśmy!

👍
[quote author=Wojenka link=topic=752.msg2425664#msg2425664 date=1443176552]
Natomiast jego syn, choć urodził się na moich rękach i dbałam o niego od chwili narodzin, nie miał nigdy ze mną takiej więzi. Dla niego najważniejszy był...jego ojciec. Chciał robić wszystko tak, żeby jego stary był zadowolony  😁


Szczerze? Współczuje Twojemu dziecku. Jeśli nie jesteś w stanie mieć z własnym dzieckiem takiej więzi, co z koniem, niezależnie od tego czy dziecko woli przebywac z ojcem, czy z matką, to dla mnie coś tu jest nie halo.

[/quote]

Haha, płaczę ze śmiechu, dzięki za poprawę humoru na cały dzień  🤣
Lov   all my life is changin' every day.
25 września 2015 11:53
buyaka, a kusiło mnie, żeby najpierw zapytać, czy aby na pewno o dziecko chodzi, no ale jak doczytałam, że "urodził się na moich rękach", to stwierdziłam, że na pewno dziecko. No cóż, z mojej strony nieogarnięcie, ale w takim razie to już musi być naprawdę niepojęty dla mnie poziom fanatyzmu 😁
Mi się nasuwa jedno pytanie, jak fizycznie możliwym jest, aby urodzić dziecko na rękach? Na biologii wspominali wszak o innej części ciała 👀
Wojenka   on the desert you can't remember your name
25 września 2015 11:55
Lov, fanatyzm? Ja akurat jestem daleka od fanatyzmu. Może po prostu nie wiesz jak się odbiera porody u koni?
No właśnie, też miałam napisać, że co w tym dziwnego, że komuś się źrebak rodzi na rękach.
Lov   all my life is changin' every day.
25 września 2015 11:58
buyaka, wiadomo, że nie, ale raczej skojarzyło mi się z tym, że automatycznie po porodzie matka dostaje dziecko na ręce 😉

Wojenka, widzisz, wetem nie jestem, więc odbierać porodu nigdy nie będę. Ale nadal nie mogę sobie wyobrazić tego źrebaka, który chce robić wszystko, żeby jego stary był zadowolony - takie stwierdzenia to dla mnie właśnie fanatyzm 😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=752.msg2425645#msg2425645 date=1443174693]
To, co część z nas tutaj opisuje. Konia, który z Tobą "rozmawia", podejmuje dialog, sam proponuje różne sposoby wspólnego spędzania czasu i mówi, co chce i lubi robić, cały czas się rozwija emocjonalnie, którego inteligencja i umiejętność kojarzenia faktów będą wzrastać w miarę spędzania z nim czasu. Konia, który nie jest tylko do jazdy, lecz staje się członkiem rodziny, przyjacielem - tym bardziej, im więcej czasu mu poświęcisz. Który pójdzie za Tobą wszędzie, który będzie Ci ufał, który będzie w trudnych dla niego sytuacjach uciekał do Ciebie, który dla Ciebie zostawi swoje stado, bo będzie wolał Twoje towarzystwo. Dla którego spośród ludzi Ty będziesz tym najważniejszym i będziesz to widziała, że Ty jesteś "człowiekiem swojego konia", a reszta ludzi to tylko tło, które jest bo jest, ale nie ma większego znaczenia. Z którym spędzasz czas na wiele różnych sposobów, nie tylko na jeździe i pracy, ale też na "poznawaniu świata", na oglądaniu i robieniu nowych rzeczy albo na wspólnym "robieniu nic", na wspólnych wielogodzinnych spacerach na nogach. Konia, który idzie z Tobą gdziekolwiek zechcesz, bez uwiązu, bez niczego na głowie, bo idzie tam, gdzie idziesz Ty. [/quote]
Ale opisujesz to co chiałabyś osiągnąć, czy to co masz?
Twój koń idzie za Tobą bez uwiązu od stada na łące? Np. 5 minut po wypuszczeniu na łąkę?
Albo np. w terenie, przypuśćmy że jedziecie w kilka koni, a Ty nagle stwierdzasz, że idziecie w inną stronę niż reszta, zsiadasz i Twój koń za Tobą idzie luzem?

szamanka, Armani to Twój pierwszy koń?

Co do wyźrebienia: "Odbierałam" kilka w życiu, czyli po prostu zaglądałam dyskretnie czy wszystko ok i wchodziłam dopiero jak już źrebak wstał, żeby go przywitać.
Po co jakieś ręce w trakcie porodu (przebiegającego prawidłowo)?
Wojenka   on the desert you can't remember your name
25 września 2015 12:07
Lov, znaczy słabym obserwatorem jesteś. Obserwując zwierzęta można zauważyć wiele ciekawych zachowań.
Julie, jak poród przebiega łatwo to fajnie, ja akurat musiałam pomagać klaczy.
Lov   all my life is changin' every day.
25 września 2015 12:09
Wojenka, cóż, może w moim życiu jest trochę ważniejszych zajęć niż oglądanie pół dnia konia na padoku. Może jak w totka wygram..
Julie tak. Mogę mojego konia poprosić o odejście luzem od stada w dowolnej chwili, pójdzie ze mną.
Wersji terenowej nie sprawdzałam, bo rzadko jeżdżę z kimś, więc nie miałam okazji testować akurat zsiadania i odchodzenia luzem, ale inny koń może przyjechać, odjechać, odłączyć i dołączyć wierzchem w dowolnym momencie oraz dowolnym chodem i moja najwyżej za nim popatrzy (albo i nie) - tak kilka razy było. Natomiast mogę iść sobie na spacer na nogach, puścić konia luzem i będzie dalej ze mną, będzie szła za mną, pilnowała, żeby nie zostać za daleko, a jak się spłoszy, to zamiast uciec, uskoczy i schowa się za mnie (sprawdzone w praktyce). Mogę minąć z nią luzem inne konie ze stajni, nie pójdzie do nich, zostanie ze mną.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się