kącik porad prawnych

bera - pamiętam jak opisywałaś gdzieś swoją sytuację z wynajmem.. i na tym umorzeniu koniec, czy jeszcze coś walczysz..?

adrien - a jak sprawdzałaś czy faktycznie najemcy przepisali liczniki, telefonicznie energetyka potwierdza takie rzeczy..?
bera - pamiętam jak opisywałaś gdzieś swoją sytuację z wynajmem.. i na tym umorzeniu koniec, czy jeszcze coś walczysz..?

adrien - a jak sprawdzałaś czy faktycznie najemcy przepisali liczniki, telefonicznie energetyka potwierdza takie rzeczy..?

Już nie pamiętam, ale chyba dzwoniłam, albo byłam osobiście bo załatwiałam jakieś inne sprawy.
adriena - przepraszam, cały czas pisałam do Ciebie per adrien, sorki  :kwiatek:
adriena - przepraszam, cały czas pisałam do Ciebie per adrien, sorki  :kwiatek:
nie ma problemu 😉
Martita   Martita & Orestes Company
23 lipca 2014 18:42
Voltopiry proszę o poradę.
Kilka dni temu w wyniku wypadku starsza Pani przewróciła się o mojego psa. Mnie przy całym zajściu nie było tylko moi rodzice. Oczywiście zaproponowali, że zawiozą ją do szpitala jeśli coś ją boli jednak Pani odmówiła. Moja mama wzięła od Pani numer telefonu w celu poźniejszego kontaktu. Następnego dnia przy rozmowie telefonicznej okazało się jednak, że Pani ma złamany obojczyk ale nie składa żadnych roszczeń. Wczoraj natomiast zgłosił się do mojej mamy mąż poszkodowanej żądając 1000 zł odszkodowania przy polubownym załatwieniu sprawy lub sprawy w sądzie. Teraz moje pytanie: oczywiście rozumiemy, że Pani należy się odszkodowanie jednak w jakiej kwocie? Nie ukrywam, że jest to dla mnie dość duża kwota. Czy jest szansa aby  to jakoś wyliczyć?
Bardzo dziękuję za pomoc :kwiatek:
Sprawa dziwna.. A ten obojczyk to napewno złamany ? Nigdy nie miałam z czymś takim do czynienia. Kobieta czuła się dobrze. Obojczyk mogła złamać w domu. Ten 1000 to jakiś kosmos. Za złamany obojczyk to nawet od ubezpieczyciela tyle by nie dostała. Zadzwoń do jakieś agenta i zapytaj ile wynosi odszkodowanie za złamany obojczyk.
Dworcika   Fantasmagoria
23 lipca 2014 19:24
Majowa, przecież to zależy od uznanego procentu uszczerbku na zdrowiu i sumy ubezpieczenia 🤔

Martita, ale jak doszło do tego wypadku? Moim zdaniem, to ta kobieta ma dość marne szanse na zwojowanie czegokolwiek.
Majowa, przecież to zależy od uznanego procentu uszczerbku na zdrowiu i sumy ubezpieczenia 🤔

dlatego nikt nie poda dokładnej sumy tylko orientacyjnie.
Martita   Martita & Orestes Company
23 lipca 2014 19:44
Majowa,Dworcika Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Pytam orientacyjnie oczywiście, czy ktoś miał taki przypadek i jak to wtedy wyglądało. Rozumiem, że kwota zawsze jest ustalana indywidualnie jednak orientacyjne widełki przyznawane w podobnych przypadkach przez sąd mnie interesują.
Pani ma zaświadczenie ze szpitala (ja go nie widziałam tylko moja mama) i jest w gipsie. Zaczęłam się jednak zastanawiać czy Pani np. później nie spadła ze schodów a ja mam za to płacić.
Mój pies przebiegł tej Pani przed nogami i się przez to przewróciła, nie było między nimi kontaktu fizycznego.
Martita, weź to olej. Nie ma świadków, ludzie to jakieś naciągacze jak widać. Jak coś zapłacisz, to koniec, uznasz swoją winę. Będziesz bulić później za rehabilitację, leczenie etc. Niech idą do sądu.
nie miałam do czynienia z takim czymś, ale tak jak pisze Zen, niech idą do sądu,chyba ich polubownej propozycji bym nie przyjęła, bo to moż e być dopiero początek
A nie jest tak, że właściciel zwierzaka powinien mieć OC właśnie na takie okoliczności? Myślę sobie zen, że szybko ferujesz wyroki - ja w tej historii widzę starszą kobietę z połamanym obojczykiem, zagipsowaną w największe upały. Ze zwykłej ludzkiej uczciwości chyba warto jej to jakoś wynagrodzić?
no nie wiem czy aż tacy uczciwi są, bo na początku wszystko ok a potem nagle odszkodowanie, nie wiem nie wiem
Nie mówię, że są uczciwi - nie mówię też, ze nie są, bo zwyczajnie nie wiem. Nie znamy ani tych ludzi ani nawet nie wiemy jak wyglądała sytuacja.
Natomiast nie mogło być tak: starsza kobieta upada, jest wystraszona i obolała - skąd ma wiedzieć, że się połamała? Może dopiero potem emocje ją puściły i pojechali z mężem do lekarza? Hmm?
mogło tak być, ale to jest słowo przeciwko słowu, a jeżeli np potem się przewróciła w domu?
DoSia, oczywiście, że ja też to widzę. Ale naprawdę skąd wiesz, że obojczyka nie złamała później? I że teraz będzie sobie rodzinka ciągnąć kasę? 1000zł? Z jakiej racji? Rodzina zaproponowała pomoc- szpital. Nie skorzystano. Zatroszczyli się o kobietę i co ich spotyka? Wyciąganie kasy. To jest właśnie cwaniactwo w pełnej krasie, którego szczerze nienawidzę. Inaczej bym popatrzyła na sprawę, jakbym sama zawiozła panią do szpitala lub wezwała karetkę i wiedziałabym, że przez moje zaniedbanie kobieta cierpi. Wtedy bym się próbowała dogadać. A tak? Skąd mogę wiedzieć, że kobieta w ogóle ma gips? Widzieliście opis lekarza? Złamany obojczyk boli jak cholera, mnie bolał nie do końca zwichnięty, nie mogłam ręką ruszać, a co dopiero jakby się złamał. Ja widzę ściemę.
Martita   Martita & Orestes Company
23 lipca 2014 21:08
Dzięki dziewczyny, uspokoiłyście mnie. Wolę aby jednak szło to sądownie jeśli już będzie.
Dosia Tylko przy pierwszym kontakcie z poszkodowaną nie miała żadnych roszczeń a nagle tydzień po jej mąż ma? Do tego wydaje mi się, że kwota jest duża więc jeśli mam taką przekazać to wolę sądownie żeby nie było niejasności. Do tego Pani nie chciała wzywania karetki ani pojechać do szpitala co moi rodzice jej proponowali tylko wstała i poszła dalej mówiąc, że wszystko w porządku. Moja koleżanka o wiele młodsza i moim zdaniem bardziej odporna na ból przy złamaniu obojczyka nie mogła ruszać ręką od razu. Nie mówię, że jesteśmy niewinni ale wolę aby sąd o tym zadecydował jakie odszkodowanie się należy.
Zen  :kwiatek: cieszę się, że masz podobne zdanie.
Pewnie, wróciła do domu, powiedziała mężowi że wyrżnęła o psa to kazał jej ze schodów skakać bo jest okazja. Albo nie - miała złamany wcześniej i tylko czyhała na nieostrożnego psa!

Że ma złamany obojczyk w gipsie Martita pisała (wypis ze szpitala)

Szczerze - jakbym wywinęła orła o cudzego psa, co to leci niepilnowany i się połamała to za przeproszeniem w d... bym miała taką pomoc - "zadzwonię Pani po karetkę".

Martita ale czemu to Cię aż tak dziwi, ze po jakimś czasie przyszli? To starsi ludzie? Może to dla nich na tyle duże przeżycie, że zwyczajnie nie myśleli o takich rzeczach wcześniej? Albo ktoś im tak doradził - skąd inąd moim zdaniem słusznie - upadła przez Twojego psa? Tak. Masz OC? Nie? To sory, ale rekompensata im się należy. Nie wiem czy 1000 zł to dużo na sierpień w gipsie (i kto wie co dalej). Dla jednego dużo, dla drugiego mało - popatrz na to tak: miesiąc w gipsie, miesiąc bez pracy (najniższa pensja 1680 zł bodajże).
Ja nie mówię, że trzeba wyjąć kasę z kieszeni i lecieć do nich z pieniędzmi w zębach, ale zwyczajnie dogadać się na rekompensatę i załatwić to formalnie.
Martita   Martita & Orestes Company
23 lipca 2014 21:38
Dosia Nie dziwi mnie, że się zgłosili ale to, że Pani wstała i poszła dalej oraz to że żądają wysokiej kwoty. Ty również szybko osądzasz, gdzie napisałam, że pies był nie pilnowany i nie na smyczy? Mój pies ani smycz jej nie dotknęła. W ramach ludzkiej przyzwoitości napisałam tutaj z pytaniem z jakimi przypadkami się spotkano a nie powiedziałam idź na drzewo. Dla mnie jest nie wiarygodna skoro odmówiła wezwania pomocy w postaci karetki. Rozumiem, że odszkodowanie może jej się należeć ale dla mnie ta kwota była zastanawiająca, nie przyjęto żadnych negocjacji z naszej strony wobec tego wolę aby rozstrzygnął to sąd bo ja nie mam pewności, że kwota jest adekwatna a moja wina taka oczywista bo nie mam 100% pewności, że po danym upadku doszło do takiego złamania. Mąż tej Pani był przy całej sytuacji, i następnego dnia nie mieli roszczeń. Ich szok trwał tydzień? Skoro mam wątpliwości wolę aby sąd to rozstrzygł i jeśli będzie wyrok w postaci odszkodowania zamierzam go uregulować.

Edit: Dopisek i literówki.
Sąd może również orzec większą sumę bądź pokrycie wszystkich kosztów leczenia i rekompensate pieniężną. Ale na 'gębe' lepiej nic  nie robić. Zgłosić, że zaistniała taka sytuacja i czekać na kolejne kroki. Może wszystko skończy się pomyślnie i trzeba na przyszłość pamiętać o ubezpieczeniu zwierzaka.
Ciekawe na jakiej podstawie sąd uzna winę. Dowodów to tu nie ma żadnych.
Generalnie jeśli chodzi o wysokość zadośćuczynienia, to tysiąc w takim przypadku to malutka kwota. Inna sprawa, że wykazanie winy w opisywanych okolicznościach będzie trudne.
zen dowód bedzie jeśli osoby od 'psa' strony, ze tak to ujme sami się przyznają, że tego feralnego dnia zdarzyła się taka czy siaka sprawa. A poza tym wszystko jest do sprawdzenia.
Dworcika   Fantasmagoria
24 lipca 2014 07:29
Pewnie, wróciła do domu, powiedziała mężowi że wyrżnęła o psa to kazał jej ze schodów skakać bo jest okazja. Albo nie - miała złamany wcześniej i tylko czyhała na nieostrożnego psa!

Że ma złamany obojczyk w gipsie Martita pisała (wypis ze szpitala)

Szczerze - jakbym wywinęła orła o cudzego psa, co to leci niepilnowany i się połamała to za przeproszeniem w d... bym miała taką pomoc - "zadzwonię Pani po karetkę".

Martita ale czemu to Cię aż tak dziwi, ze po jakimś czasie przyszli? To starsi ludzie? Może to dla nich na tyle duże przeżycie, że zwyczajnie nie myśleli o takich rzeczach wcześniej? Albo ktoś im tak doradził - skąd inąd moim zdaniem słusznie - upadła przez Twojego psa? Tak. Masz OC? Nie? To sory, ale rekompensata im się należy. Nie wiem czy 1000 zł to dużo na sierpień w gipsie (i kto wie co dalej). Dla jednego dużo, dla drugiego mało - popatrz na to tak: miesiąc w gipsie, miesiąc bez pracy (najniższa pensja 1680 zł bodajże).
Ja nie mówię, że trzeba wyjąć kasę z kieszeni i lecieć do nich z pieniędzmi w zębach, ale zwyczajnie dogadać się na rekompensatę i załatwić to formalnie.


Czytaj uważnie. Była propozycja pojechania z tą kobietą do szpitala. To różnica, bo znaczy, że proponowano, że się nią w tej sytuacji osoba odpowiedzialna zaopiekuje, upewni, że wszystko jest dobrze. A nie wezwanie karetki i pozbycie się problemu bez wyrzutów sumienia.
Dzień po zdarzeniu dzwoniono do niej, okazało się, że jest złamany obojczyk, ale ona nie ma żadnych roszczeń. I po tygodniu jebs! Na moje cwaniactwo i naciągactwo jednak. Bez względu na okoliczności.
Dworcinka pogrubiony fragment był do zen, która pisała, ze gdyby to Ona wezwała karetkę to by uwierzyła w złamanie, a tak to oszuści. Jasne to łagdy gest, że zaproponowano pomoc. Tylko fakt, że Pani od razu tej pomocy nie przyjęła nie świadczy, że jest oszustką.
Martita ja tez nigdzie nie napisałam, że Twój pies był bez smyczy🙂 Odezwałam się w tej kwestii tylko dlatego, że zdziwiło mnie Twoje zdziwienie - tysiąc to dużo za obojczyk? Tak jak pisze Klami - to bardzo skromna kwota. Dziwi Cie, że Pani wstała i poszła? Czemu? Że cyborg i ból złamanego obojczyka nie pozwoliłby jej wstać? Złamanie złamaniu nie równe, dodatkowo adrenalina. Ja chodziłam - chodziłam - z połamanym śródstopiem (w 6 miejscach).
Nie potrzebnie się obruszasz - chciałam tylko pokazać, że druga strona może też wyglądać zgoła inaczej.
Ja doradzilabym spotkanie u prawnika - chcecie się dogadać i zadośćuczynić Pani, która zrobiła sobie krzywdę z powodu waszego psa. Spraw sądowych nie polecam - koszty w razie czego mogą drastycznie wzrosnąć i w ich perspektywie ten 1000 to będzie pikuś.
Krótko
Dzierżawca zrywa umowę bez zachowania 2 miesięcznego okresu wypowiedzenia, w dodatku przez FB (dorosła osoba) Nie chce mi się po sądach dla kilku złotych latać - odpuszczam...
Ale od miesiąca nie mogę odzyskać kluczy od szaf, pak itp. koszt wymiany wszystkiego to ładne kilkset zł... Były już dzierżawca nie odbiera telefonu, nie odpowiada na wiadomości - generalnie w d..uszy ma
Co robić? Wymieniać wszystko za własne pieniądze? Obciązyć byłego dzierżawcę kosztem wymiany (jak)?
_Gaga, jeśli masz adres zamieszkania, to ja bym zrobiła tak:
Listem poleconym (za potwierdzeniem odbioru) wezwała do bezzwłocznego oddania wszystkich kluczy. Z zaznaczeniem, że jeśli kluczy w terminie np. 7 dni roboczych nie odda, to wymieniasz zamki i obciążasz tą osobę kosztem wymiany.

Kopię tego samego pisma wysłałabym również mailem oraz powiadomiła krótkim smsem.
W razie późniejszego nie oddania kasy za wymianę, masz podstawę do odzyskania swoich należności na drodze prawnej.
yegua, byłego dzierżawcy nie ma w miejscu zamieszkania. Adres mam w umowie...
Koszty sprawy wyniosą więcej, niż wydatki na kilka kłódek i zamków
_Gaga, ale to są jedyne Twoje możliwości.
1. Wyślesz pismo na adres który posiadasz (plus mail, facebook, sms)
2. Nie odda, to wymienisz zamki.
3. Rachunek za wymianę wyślesz pocztą z wezwaniem do zapłaty.
4. Nie zapłaci, to wtedy możesz myśleć dalej.

Nie zmusisz nikogo do niczego bez wyroku sądu 🙁
Pytanko. Koleżanka ma małą sprzeczkę z dziewczyną w stajni. albo juz nie mała. ta wywiesza jej na pace jakieś kartki ze ma nie ruszać jej sprzętu etc. (sprzęt jest stajenny). przy znajomych mówi, że najchętniej by ją zabiła, czyli groźby karalne i moja koleżanka na prawdę boi sie sama jeździć do stajni. ostatnio weszla jej na jazdę z dziećmi i zrobiła wojnę i zaczęła moją koleżankę szarpać przez co złamała jej mały palec u ręki. koleżanka nie mogła miesiąc jeździć (a za konia płacić trzeba) oraz palec ma krzywy do złożenia tylko przez operacje (na nfz to tak moze za 2 lata jej naprawia :p). czy moze założyć jej sprawę o zwrot środków za okres gdy koń musial stac oraz koszt operacji?

przepraszam za brak niektórych polskich znaków, pisze z telefonu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się