Wiązanie do siodła

Ja oprócz tego, że to niebezpieczne nie rozumiem idei wiązania.
Po co ? Co to zmienia?
Mógły mi to ktoś wyjaśnić ?

Stosowanie kleju  do tyłka i do łydek ma moim zdaniem więcej sensu


Ja potrafię odpowiedzieć na  to pytanie więc to zrobię 🙂, niezależnie od tego czy jestem zwolennikiem wiązania czy też nie, ale jestem także "naznaczona wiązaniem"

CELEM WIĄZANIA jest wsparcie tzw. PAMIĘCI MOTORYCZNEJ. Dysponujemy pamięcią motoryczną, najlepszym przykładem tego jest umiejętność pisania (do "rysowania literek" używamy właśnie pamięci motorycznej, dzięki temu litera Q wygląda ciągle tak samo). Dosiad, przynajmniej prawidłowy jest zdecydowanie jednym z trudniejszych "zadań" dla pamięci motorycznej. Dlatego czasami korzysta się z wzmocnienia tej pamięci przez właśnie wiązanie. Dla niektórych, szczególnie dla jeźdźców którzy mają notoryczne problemy z prawidłowym dosiadem, może (tak myślę) być jednym z bardzo niewielu wyjść, aby "załapać o co chodzi i wbić to do pamięci motorycznej" i tak poprawić dosiad. Wiązanie też udowadnia przy okazji, jakie możliwości pracy z koniem daje doskonały dosiad. Kto był wiązany, ten wie.  😀
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
20 grudnia 2008 16:23
Wiązana do siodła nie byłam, ale pamięć motoryczną w kwestii "jak dosiad działa" mogłam w pewnych warunkach sprawdzić.
Fenomenalny punkt odniesienia.
Tez bylam kiedys przywiazana, niechetna bylam ale sie zgodzilam. Przywiazana mialam robic wyciagniete klusy i galopy oraz pituety.
Owszem siedzialo mi sie lepiej, blizej konia itp ale generalnie teraz nie zgodzilabym sie na to drugi raz. Po prostu nigdy nie wiadomo co sie stanie i odpukac PUK PUK w razie czego to.... Wtedy niechetnie sie zgodzilam, moze nie tyle co tego zaluje bo zawsze cos nowego i skonczyl sie ok, ale drugi raz NIGDY, chyba teraz mam wiecej wyobraźni albo asertywności zeby odmowic 😉
Myślę że największy problem tego typu praktyk jest fakt, że często są to ludzie trenerzy, instruktorzy) nieodpowiedzialni. Bo jak inaczej wyjaśnić fakt wiązania NIE NA LONŻY (lub na niewłaściwym, nieprzewidywalnym koniu) ?!?! 🙁
Mnie jeden z pierwszych trenerów wiązał i puśliskami do siodła i strzemiona do popręgu..
Tej pierwszej metody sama nigdy potem nie próbowałam (choć pamiętam że fajnie mi się siedziało wtedy 😉 ), za to strzemiona co jakiś czas na kilka dni sama sobie wiązałam w celu poprawienia ułożenia łydki i moim zdaniem efekty było widać..
Oj strzemiona do popręgu fajna sprawa, też stosowałam, i spotkałam się z praktykowaniem tego u dość dobrych trenerów/instruktorów.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się