Dobry trener - po czym go poznać?

deborah   koń by się uśmiał...
28 lipca 2009 12:42
Wątek wydzielony z pensjonatów w Trójmieście.

[quote="sosi"]ja również szczerze polecam tą Panią!

jeździłam z nią ponad 2 lata i to głównie jej zasługą jest przemiana tego konia: (wstawiam linki ponieważ zdjęcia wstawiałam już w Kąciku Puchnących z Dumy)




i gdyby koń nie wyjechal trenowac do Niemiec na pewno dalej bym z nią jeździła.
moich osiągnieć na zawodach nie było bo... nigdy nie wystartowałam na żadnych, mimo namówień ze strony ww. Pani.
poprostu nigdy nie ciągnęło mnie do sportu - a mając na uwadze dobro konia i chcąc dalej się rozwijać wiedziałam że najlepiej zrobię jeżdżąc z tą Panią i nigdy nie żałowałam tej decyzji[/quote]



Sosi z całą sympatią ale te zdjęcia w żaden sposób nie dowodzą umiejętności trenerskich tej osoby...
ładny umięśniony koń i tyle.
podobnie mógł się umięśnić ciągnąc furmankę.

nie znam trenerki, nie znam jej podopiecznych. Ale dla mnie miarą poziomu szkoleniowca są wyniki jego podopiecznych.
więc jedźmy wszyscy na zawody, bo inaczej okaże się, że trenujemy z ofiarami losu....  😵 😵 😵    🤔

edit. takie zawody POMORZE- OSTATECZNE STRACIE dla wybranych walka w kisielu - jako ostateczna rozgrywka dla najbardziej zaciekłych
sosi   szczypior szczypior...
28 lipca 2009 12:50
rozumiem

tylko że skoro ja nie startowałam to nie mogę jej polecić?

a co do zdjęć... ja uważam że po mięsniach konia można stwierdzić czy był poprawnie prowadzony czy nie... nawet jest tu taki temat wpływ treningu na wygląd - po cóż innego jak nie aby zweryfikowac pracę włożoną w zwierza?

deborah   koń by się uśmiał...
28 lipca 2009 13:01
[quote author=_kate link=topic=87.msg306430#msg306430 date=1248781660]
więc jedźmy wszyscy na zawody, bo inaczej okaże się, że trenujemy z ofiarami losu....  😵 😵 😵    🤔

edit. takie zawody POMORZE- OSTATECZNE STRACIE dla wybranych walka w kisielu - jako ostateczna rozgrywka dla najbardziej zaciekłych
[/quote]

to najbardziej banalny i łatwy do zrealizowania sposób oceny poziomu trenerów.
jeśli ktoś przygotowuje kogoś do startów jest dla mnie trenerem. jeśli do wyjazdów do lasu bez planów sportowych to jest instruktorem mniej lub bardziej ambitnej rekreacji.

Nie mam czasu żeby jeździć po stajniach i obserwować treningi i etapy rozwoju jeźdźców.
obserwuję wiec wyniki.

sosi oczywiście masz rację. Ale wolałabym przeczytać tu czego się nauczyłaś, od jakiego do jakiego poziomu doszłaś podczas pracy z Panią G.

myślę, że słowo banalny jest tu kluczowe.
deborah   koń by się uśmiał...
28 lipca 2009 13:14
_kate, cóż. trenowałam z trenerem kilka ładnych lat. nauczyłam, się tyle co nic. nagle zmieniam trenera i okazuje się że robię postępy. a już myślałam, że naprawdę kompletnie sie do tego nie nadaję.

i mam nadzieję, że moje przejazdy konkursowe porównane z poprzednimi kilka lat temu będą dowodem kunsztu mojego obecnego trenera


ale zdradź mi proszę jak Ty oceniasz czy ktoś jest dobrym trenerem czy nie?

edit:
i nie mówię tu  Twojej własnej trenerce...
no wiesz, mojego konia nie przygotujesz do CS choćbyś na głowie stanęła. Niestety lata nie te i nogi już swoje przeżyły. Wyników nie będzie, choćbym trenowała z mistrzem świata i kosmosu.
moją stałą trenerką jest jedna osoba, ale czasami jeżdzę sobie z innymi i jeśli ten ktoś potrafi wprowadzić takie ćwiczenia, że czuję magię pod tyłkiem to jest dla mnie dobrym trenerem. 
Konkursy i sposób ich pokonania są jakimś wyznacznikiem, ale jak to dobrze określiłaś, dość banalnym, bo nie daje obrazu całości. Trzeba wziąc pod uwagę pozycję wyjściową, która otrzymał trener i zobaczyć jak ta pozycja się zmieniła lub czy się zmieniła.
Zresztą sama powiedziałaś, że teraz czujesz postęp i że teraz wiesz, że można, że da się. Dla mnie to jest wynik pracy z dobrym trenerem.

edit. Ty zedytowałaś to i ja dodam. O mojej trenerce świadczy poprawa we mnie i w koniu. Wystarczy popatrzeć na nas rok temu, ba nawet parę miesięcy temu, a widać ogromny postęp. To o niej świadczy najlepiej.
Dyskusja ciekawa, może chodźmy z nią do wątku tematycznego, bo robimy pięknego offtopa.
deborah   koń by się uśmiał...
28 lipca 2009 14:01
chętnie się przeniosę o ile jest taki watek.
KAte ale właśnie piszesz o sobie i swojej trenerce.
ja swojego trenera oceniam po tym jak mi sie pracuje z koniem, jakie postępy robimy. to oczywiste

ale powiedz jak ocenić innego trenera z którym nie mamy na co dzień do czynienia? IMO najlepiej po jego uczniach i ich postępach. niezależnie czy to mini LL czy grand prix. postępy widoczne tu i tu
[quote author=_kate link=topic=87.msg306476#msg306476 date=1248783980]
no wiesz, mojego konia nie przygotujesz do CS choćbyś na głowie stanęła. Niestety lata nie te i nogi już swoje przeżyły. Wyników nie będzie, choćbym trenowała z mistrzem świata i kosmosu.


[/quote]

Do tego zdania też się przychylę, tym bardziej że mój ogon jest w takiej właśnie sytuacji, i zdecydowałam się, NIE startować od przyszłego sezonu. Naturalnie koń będzie w treningu (wyłączając kłusy wyciągnięte, obszerne ciągi itd. itp.), natomiast bezpośrednie przygotowanie startowe odpadnie zupełnie. Idąc tym tropem, nie będzie można w ten sposób zweryfikować umiejętności ani moich, ani konia.  🤔wirek: Dodam, że nie mam pomysłu na skuteczną weryfikację jakości trenera, oprócz wspomnianej "magii pod dupą"  😉
deborah   koń by się uśmiał...
28 lipca 2009 14:14
ale ciągle mówicie o swoich trenerach...

jak ja nie znając Was i Waszych trenerów moge ocenić czy sa dobrzy?
ale powiedz jak ocenić innego trenera z którym nie mamy na co dzień do czynienia? IMO najlepiej po jego uczniach i ich postępach. niezależnie czy to mini LL czy grand prix. postępy widoczne tu i tu

nie oceniać ludzi, których się nie zna?  😲

i jak możesz ocenić skoro nie znasz materiału wyjściowego? dostajesz konia-samograja i konia, który nic absolutnie? jeździec- średni. z ktorym się więcej napracujesz? Z pierwszego zestawu przeciętny trener, a nawet instruktor Cię do LL doprowadzi, a z drugiego?
a Ty chcesz przykładać ten sam szablon i wzór do obu. Poza tym na zawodach dochodzą nerwy, stres i niekoniecznie tak wszystko sobie jasno zobaczysz jak byś chciała.

Zresztą odbiegam od tematu. Nie zawody świadczą o trenerze, lecz poziom jego uczniów. Zawody są tylko jakąś wypadkową, którą można brać pod uwagę, ale na pewno nie głównym wyznacznikiem.

oczywiście, że każdy mówi o swoich trenerach. Ty też. Mówimi o tym, czego doświadczyliśmy, a nie o gruszkach na wierzbie.

Nie każdy chce startować,
deborah   koń by się uśmiał...
28 lipca 2009 14:34
ja nie oceniam ludzi tylko warsztat.

którego nie widzisz.
deborah   koń by się uśmiał...
28 lipca 2009 18:44
[quote author=_kate link=topic=87.msg306553#msg306553 date=1248787183]
Nie zawody świadczą o trenerze, lecz poziom jego uczniów. Zawody są tylko jakąś wypadkową, którą można brać pod uwagę, ale na pewno nie głównym wyznacznikiem.

[/quote]

ja poziom trenerów (nie instruktorów rekreacji) oceniam po tym jak przygotowali swoich uczniów do zawodów. mam dotego pełne prawo.
Kate czemu Ty wszystko jako personalny atak odbierasz? nikt tu nie mówił o Tobie i Twojej trenerce. dla mnie zwyczajnie argumenty Sosi i wstawione foty nie są wystarczającym argumentem żeby TRENOWAĆ z Panią G.

zresztą sama Sosi nie używa słowa trenowałam tylko jeździłam.

rekreanci przychodzili do mnie jako do instruktora rekreacji na jazdę... Ci którzy startowali mieli treningi.

taki podział mi pasuje.

jak będę chciała oceniać warsztat tych których uczniowie nie startują w zawodach pojeżdżę sobie po stajniach i poobserwuję.

póki co oceniam co widzę.
Nie zawody świadczą o trenerze, lecz poziom jego uczniów. Zawody są tylko jakąś wypadkową, którą można brać pod uwagę, ale na pewno nie głównym wyznacznikiem.święta prawda i właśnie ta wypadkowa, daje możliwośc poznania warsztatu szkoleniowca.
co do "postępów" to bywa tak,że poziom adepta jest tak niski,że może być tylko lepiej i te "postępy" nie są wynikiem pracy trenera, a zwyczajnie upływu czasu...żeby wiedzieć,że tak nie jest, warto porównać szybkość postępów u podopiecznych różnych szkoleniowców (i oczywiście ważyć to przez doświadczenie koni na których jeżdżą).
znam wiele przypadków ludzi którzy "trenują" ale efekt ich rocznej pracy, możną porównać z efektem miesięcznego trenowania z kimś innym.
ps. co do p. G to właśnie mam od miesiąca pod opieką amazonkę która z nią pracowała i naprawdę jest zdziwiona, jak wiele można wytłumaczyć i przedstawić i bez wyżywania  krzykiem i przykrymi uwagami...
sosi   szczypior szczypior...
28 lipca 2009 19:36
z panią Gosią trenują osoby które startują (na razie LL i L bo jak pisałam są to z reguły młode konie) i osiągają sukcesy, czyli jeżdżą równo najczęściej na 0, również w uj te sukcesy są

zgadzam się, że wyniki na zawodach podopiecznych są ważne w wyborze trenera. dla mnie równie ważny jest przebieg samego treningu/jazdy oraz osiągnięcia samej osoby uczącej i jej chęć do dalszego własnego rozwoju.  u tej Pani każdy z tych aspektów jest spełniony.

znając tą osobę tylko od paru lat nie znam wszystkich jej wcześniejszych osiągnięć czy osiągnięć jej podopiecznych. ale na dzień dzisiejszy, mając okazję oglądać treningi prowadzone przez... bardziej znanych trenerów trójmiejskich, którzy gościli w Dajaku, nie wybrałabym chyba żadnego z nich mając możliwość jazdy z panią Gosią.
bo tak jak wcześniej podkreślałam, dla niej liczy się dobro konia i nie przeskoczy pewnych rzeczy tylko dlatego żeby zawonik mogl pojechac wyżsża klasę byl szczęsliwy ze się szybko pnie w górę, a później, gdy zaczną wychodzic braki w wynikach tych wyzszych konkursów, nie zrzuci winy na 'małe predyspozycje konia' i nie każe wymienic na lepszego...

wolałabym przeczytać tu czego się nauczyłaś, od jakiego do jakiego poziomu doszłaś podczas pracy z Panią G.
nie jest to odpowiedni wątek a i tak nie sądzę żebym Cię przekonała moimi rekreanckimi wypocinami 🙄 , myślę że akurat te zdjęcia mówią więcej niż ja mogłabym napisać, bo przecież, to byłyby tylko słowa...  

wrotek... jeżdżąc tyle lat z panią Gosią nigdy nie zaobserwowałam żeby się na mnie wyżywała czy mówiła mi przykre uwagi. nie wiem z kim masz przyjemnosć trenować, ale ja bym śledziła jej słowa jak znowu zmieni trenera ...

przytocze znany przykład 'życiowy'
gdy dwoje ludzi są parą to jest ok. jale często jak się rozejdą to nagle okazuje się, że o swojej dawnej miłości ludzie potrafią opowiadać same najgorsze rzeczy, czesto troche nagięte jeśli chodzi o rzeczywistość
nie traktuję tego jako atak personalny. Nie wiem, dlaczego tak sądzisz.
Ja się po prostu z Tobą nie zgadzam i tyle. Powiedziałam Ci dlaczego i ja mam swoją opinię i Ty masz swoje zdanie i niech tak zostanie.
deborah   koń by się uśmiał...
28 lipca 2009 19:43
[quote author=_kate link=topic=87.msg306742#msg306742 date=1248806449]
nie traktuję tego jako atak personalny. Nie wiem, dlaczego tak sądzisz.
Ja się po prostu z Tobą nie zgadzam i tyle. Powiedziałam Ci dlaczego i ja mam swoją opinię i Ty masz swoje zdanie i niech tak zostanie.
[/quote]
:kwiatek:
z jednej strony piszesz Sosi,że znasz pracę tego szkoleniowca "parę lat", a z drugiej że podopieczni tylko startują w LL i L (jakoś nie kojarzę wyjazdowych wyników w L podopiecznych tej trenerki, ale wierzę na słowo)...powiedz mi ile lat trzeba uczciwie pracować,żeby zacząć bezpieczne starty w P?...ile lat trzeba uczyć młodego zdrowego konia,żeby z powodzeniem wystartował w P?...i trzecie pytanie, czy uczciwy szkoleniowiec wsadza początkującego adepta, celem jego uczenia(za to bierze pieniadze), na młodego konia z zerowym doświadczeniem...czego taki koń i taki jeździec, mogą sie od siebie nauczyć?
wrotki  nie mogą od siebie NICZEGO nauczyć , wiem to po sobie . Jeździec musi być dojrzały < nie chodzi że dojrzały fizycznie ale praktycznie > i musi wiedziec co dobre a co nie .
A tak to ani jedno ani drugie nic nie wiedzą i szybko się nie dogadają tak jak powinni .
Zapnij się,skoro sama zgłosiłaś się do tablicy 😉 - nie współpracujemy ze sobą już 2 lata,to wystarczająco długo by obiektywnie spojrzeć na to co było...pozostali nadal ze mną trenują,więc nie będą obiektywni....nie bój się,to żadna prowokacja,po prostu liczę na szczerość,nawet jeżeli ma to być przykre dla mnie - bo dla własnego dobra chciałbym wiedzieć - co nie podobało Ci się w treningach ze mną?gdzie popełniłem błędy?i żeby nie było całkowitego samobiczowania - jak dużo czasu zabrało Ci - od momentu uświadomienia na którą nogę się anglezuje,na koniu bez większego doświadczenia powyżej L, zdobycie III licencji?
sosi   szczypior szczypior...
28 lipca 2009 20:42
odpowiem na Twoje pytanie wrotki ostatni raz bo to powiedzmy suche fakty, dłużej chyba nie ma sensu opowiadać, każdy jasno wyraził swoją opinię, a jak ktoś będzie zainteresowany wstawieniem konia do Dajaka i możliwym treningiem czy jazdami to przyjedzie i sam oceni  😎

znam ponad 3 lata tą Panią i pare osób 'się przewinęło' z nią jeżdżacych/trenujących. osoby o ktorych pisałam jeżdżą z Panią Gosią chyba od zeszłego roku moze 2, nie wiem na prawdę bo pewnie nie ma to dla mnie znaczenia. wczesniejsi ktorych pamietam zmienili trenerów i z tego co słyszałam coraz gorzej im sie powodzi... ile w tym prawdy nie wiem ale tez nie widze ich lepszych wyników świadczących o dobrym wyborze zmiany trenera.

ile czasu potrzeba? nie wiem, nie jestem trenerem, nie interesuję się sportem i nie śledzę postępów nie znanych lub mało znanych mi osób. być może jestem przez to uboższa wiedzą co w konsekwencji moze sprawic ze stane jeździcko w przysłowiowym miejscu... domyślam się że zbyt wolny postęp może utrudnic pracę, poniewaz nie wykorzystując 'dobrej passy' mozna przegapić pare kluczowych momentow. jednak ja ufam w wiedzę i doświadczenie tej Pani i skoro ona uważa że lepiej iść niżej dobrze żeby nie zniechecac czy whatever tak długo jak wszystko będzie grało, niz isc wysoko ale plasować się na jednym z ostatnich miejsc, to myślę że jakbym miala serce do wyczynu - ta jrj koncepcja by mi pasowała
Ty to nazywasz ogonem słonia, tak?

na 3cie pytanie nie odpowiem bo to juz nie są suche fakty jak dla mnie, a przy okazji odbiega od tematu wątku już za daleko

pozdrawiam i odpowidać na temat tej Pani będę ewentulanie tylko na PW, zapraszam
z tym ,że jej koncepcja ma się nijak do wyczynu, bo np MP seniorów nie odbywają sie w L klasie,a jeżeli wazne jest tylko zwycięstwo, to ostatnim z polskich jeźdźców którzy powinni pojechać na IO był Jan Kowalczyk...dla innych widać samo uczestnictwo też było ważne i bycie "ogonem słonia" dawało większą satysfakcję, niż ciągłe bycie głową myszy...
Przez pierwszy rok startowania czyli cały rok 2007 udało mi się zrobić III czyli 4 razy P na zero ( pierwsze moje zawody jechałam w grudniu 2006 ale to był po to aby uniknąć tego całego zmaieszania z odznakami , prawda Wrotku ? )

Co mi się nie podobało ?
-teraz zauważyłam, że miałam duże luki w ujeżdżeniu
- pozostały mi głupie nawyki  czyli rzucam się za bardzo w skoku i gdy zobacze odległośc do przeskzody to te 2-3 ostatnie foule rozjeżdżam
- no i co mnie najbardzie chyba boli i dręczy .. Moim zdaniem za bardzo się CACKAŁEŚ ze mną i z  treningami na Aurze, chociaż gdy sobie to wszystko przemyśle to uważam że nie byłam na nią WTEDY gotowa , bo mało potrafiłam . Teraz to inaczej wygląda, chociaż i tak pojawiają się problemy ;P

ale zawsze sobie w duchu myśle że Ty i Aza < moja kobyła > mnie w to wszystko wprowadziliście , i za to Wam dziękuje 🤣 ale teraz TROCHĘ wiecej umiem dzięki Panu Bodziowi Kwidzyniakowi ;P

ale i tak za wszystko dziekuje  😀  no to chyba starczy tych czułości  😎
.. Moim zdaniem za bardzo się CACKAŁEŚ ze mną i z  treningami na Aurze, chociaż gdy sobie to wszystko przemyśle to uważam że nie byłam na nią WTEDY gotowa , bo mało potrafiłam więc jeżeli mimo tego wszystkiego zrobiłaś to co zrobiłaś, to ja nadal mogę czuć się spokojnie.
ps. o Bogdana nie jestem zazdrosny i nadal z radością oglądam twoje sukcesy i z przykrością odnotowuje jakieś błędy (nadal podnoszę nogę jak się odbijasz na parkurze 😉 )
Możemy założyć wątek typowo pomorski, gdzie będę mogła sobie poczytać zlepy z wątku sopockiego, treningowego, tego i miliona innych gdzie są jakieś wojny: wrotek kontra -coś co się nawinie-? Rozumiem, że w dzień za ciepło, żeby z domu wychodzić więc rozrywki na znienawidzonej, oszkalowanej i zwyzywanej re-volcie, a wieczorem za dużo komarów, dlatego "tych, których nigdy nie będą na ukradzionym forum" tutaj jest tak dużo? Oczywiście wyjaśniając, nie mam nic przeciwko, uwielbiam się śmiać 😉
przykro mi rewir ale muszeee dokończyć ;P a masz jakiś pomysł na wątek neew?

wrotki cieszę się , bez kitu. jestem w dobrych rękach i nie mam zamiaru z nich się wydostać  🙂😉
ale wszystko pamiętam , pamiętam jak było trudno  i z Azą no i ze mną ;P ile było łez i zości ale także było mnóstwo żartów  😀iabeł:
dziękuje :kwiatek: i dalej mnie bacznie obserwuj .!  🏇
ale zdradź mi proszę jak Ty oceniasz czy ktoś jest dobrym trenerem czy nie?

dla mnie są trzy kryteria główne:
- jak dany trener pracuje zarówno z człowiekiem,jak i z koniem w domu
- jakie są efekty tej pracy na zawodach - zawodnika i konia
- czy ma jakiekolwiek doświadczenie startowe za sobą - czyli czy umie wczuć się w emocje zawodnika,bo sam kiedyś startował lub nadal startuje czy też jest biernym teoretykiem.

wypadkowa tych punktów daje mi obraz wartości trenera....i łatwo mi wybrać kogoś,kto przygotuje mi dzieciaka do odznaki,kogoś kto doprowadzi do III licencji...kogoś,kto otworzy drogę do zawodów ogólnopolskich dając II czy też odpowiednie zagrywki w innej dyscyplinie...


EDIT:opolanko -a mogłabyś wydzielić posty dotyczące trenerów ( od postu wrotka chyba jednak?) do mojego do oddzielnego wątku pt. pomorscy trenerzy?


pensjonatów trójmiejskich i pomorskich zwiedziłem już trochę,kilku trenerów i zawodników przy pracy widziałem...z wymienionych czy między wierszami,czy wprost w tym wątku trenerów wyłuskałem:Goethel, Husarską, Krukowskich,Rowińskiego,Przybysz i Pałkowskiego...o każdym mógłbym napisać,ale to nie temat na ten wątek niestety a odpowiedniego jakoś ustalić nie umiem.
- czy ma jakiekolwiek doświadczenie startowe za sobą - czyli czy umie wczuć się w emocje zawodnika,bo sam kiedyś startował lub nadal startuje czy też jest biernym teoretykiem.



Bywaja doskonali trenerzy, którzy byli zawodnikami zupelnie przecietnymi, albo nigdy nie startowali; albo tacy, którzy nie siedzieli na koniu od trzydziestu lat, a takze tacy, którzy w ogóle nie jezdza. Mamy taki przyklad na wlasnym podwórku. Spod reki trenera, który "nie siedzial nigdy na koniu" wyszla dwójka medalistów MP oraz uczestników ME (jun/mj).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się