epk, - ja po cywilnemu tuptam w sztybletach cwału. Hippici nie polecam, bo u nich kiepsko z trwałością podeszwy - widziałam ileś par, które miały perfidną dziure na wylot po paru miesiącach - a szkoda, bo są prześliczne, szczególnie te brązowe.
Mam
takie już kilka lat i gorąco polecam. Pierwszą pare po 3 latach ciochania wszędzie (dosłownie - miasto, las, snucie się po ruinkach, praca) i całorocznie dalej nosze teraz na stajnie/nad jeziorkiem/do lasu - bo jednak jasny zamsz zrobił się po tym czasie mało wyjściowy, kupiłam z pół roku temu drugą do pomykania po mieście. Są też w wersji z czarnej, gładkiej skóry, obie wersje kolorystyczne są letnie i w wersji z futerkiem. Futerkowe nosze na stajni już 6 sezon, czarne zwykłe też mam po kilka lat - z tym, że po ok. 6-7 latach rowki w podeszwach się ścierają i but się ślizga w strzemieniu. Dla mnie ich zaletą jest to, że są wąskie, nawet bardzo z początku. I trwałe, bo choć buty niszcze namiętnie, to wytrzymują długo. Byłam wręcz zdziwiona, że tych jasnych w miesiąc nie zajechałam 😂
W takich z normalnych sklepów zawsze wkurzała mnie cena, bo kurczaki, jak moge mieć jeździeckie buty za połowe ceny tych "zwykłych" to coś tu jest mocno nie tak. I jednak wydaje mi się, że te jeździeckie są jakoś lepiej impregnowane, bo ile razy bym nie wlazła w jakąś kałuże czy błocko, nie zmokła, nie zalała ich przy myciu konia itd. to nic im się nie dzieje, nie przemakają też łatwo. A z butami ze zwykłych sklepów to nie raz pierwsza-lepsza kałuża i już wychodzą wstrętne plamy, nie mówiąc, że w części to można paznokciem pozachaczać skóre 🤔