Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

W 25 minut mogę sprzątnąć 4 boksy, ale to tyle 😲 👍 A z tymi poidłami to jaki macie system? Ja sprzątam średnio raz w tygodniu więc trochę więcej czasu im muszę poświęcić, bo się zakurzą itp. a jak codziennie myjecie to jak? Gąbką przelatujecie czy jakoś dokładnie szorować musicie?
Jest taka szczotka
[img]https://scontent-ams3-1.xx.fbcdn.net/v/t34.0-12/14269496_1281223811890675_1819766414_n.jpg?oh=2e524b45d240032fce343bfe71019f08&oe=57CF3020[/img]
Codziennie, za każdym razem rano, każdy boks. No oprócz trzech, bo nie ma w nich automatycznych poideł, tylko wiadra. Swoją drogą głupia prawie 2 miesiące łaziłam z tymi wiadrami pełnymi wody zamiast je wszystkie na raz włożyć do taczki i przewieźć. Dopiero niedawno na zawodach się tego nauczyłam. 😵
Jest taka szczotka


Haha, u nas to jest szczotka do kopyt 😉
żaczkowa   gone with the wind
07 września 2016 19:29
Cześć wszystkim,
Miał ktoś może do czynienia z Dorgan Sport Horses (UK) albo V.D.B. Equestrian Stables (Belgia) i podzieliłby się doświadczeniami? 🙂 Obie stajnie z yardandgroom.com

(przy drugim poście)
Czy ktoś mi wyjaśni jak wygląda, gdzie można zrobić, ile kosztuje kurs instruktora jazdy konnej w Niemczech i instruktora hipoterapii?? Mieszkam w Nidersachsen.
Czy ktos z re-voltowiczow przeprowadzal sie ze swoim koniem do Hiszpanii? Mialabym pare pytan.😉

I czy mamy kogos kto stacjonuje obecnie w tym pieknym kraju?
Wiedzma, a dokad sie wybierasz?
Ja chetnie pomoge, choc aktualnie w Hiszpanii nie jestem.
Feno stacjonuje w Barcelonie jak cos.
Nie ja, ale mam jedną znajomą która to zrobiła, mogę jakieś pytania podrzucić 🙂
A gdzie jedziesz, po co i w ogóle opowiadaj coś 🙂
Mam plan wyprowadzic sie za rok do Madrytu. Bylam tam przez pare dni i przepadlam dla tego miasta, wiec postanowilam po zakonczeniu studiow sie wyprowadzic na pewien czas do Hiszpanii 🏇.
Konia zabieram oczywiscie ze soba, salto piccolo juz mi troche pomagala szukac stajni. Ale czy ktoras z was sie orientuje jak wyglada sytuacja pensjonatowa i czy latwo jest znalezc miejsce jako osoba z zagranicy?
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
10 października 2016 23:36
ElaPe milczysz i milczysz. Nic ciekawego się u Ciebie nie wydarzyło?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 października 2016 01:07
ElaPe milczysz i milczysz. Nic ciekawego się u Ciebie nie wydarzyło?


A trochę jeździłam ostatnio, tu i tam. Między innymi pojechaliśmy do stanu Maryland (400 km na południe od Nowego Jorku) zwiedzić wyspę Assateque którą odkryłam na yt oglądając filmiki przedstawiające "ataki" dzikich koni na turystów na plaży i nie tylko (
)

Nam udało się zaobserwować z bliska 3 grupki:



I parę fotek

Most na wyspę - po lewo samochodowy, po prawo dla rowerzystów i pieszych



Informacja jak postępować  z końmi



Pierwsze stadko tuż za mostem





Drugie stadko trochę dalej







Wielka atrakcja - kobyła ze źrebakiem





Niestety nie wszystkim koniom kopyta się ścierają same



I pasące się na słonych mokradłach koniki




Koniki nie są zbyt płochliwe, ale nie należy ich dokarmiać ani głaskać. To oczywiście nie są żadne mustangi tylko konie które 300 lat temu hodowali okoliczni farmerzy i na wyspę je zwozili bo tu nie trzeba było robić ogrodzeń ani ich doglądać. Obecnie cała wyspa Assateque to Park Narodowy i konie mogą sobie tu egzystować, jednak aby się za bardzo nie rozmnażały to klaczom podaje się na wiosnę szczepionki antykoncepcyjne i reguluje ilość źrebiąt.

Ela bardzo ciekawe. Zresztą jak zawsze 😉.

Ja wciąż siedzę w Szwecji która powoli staje sie coraz zimniejsza... Ale z tego co widzę w internecie to w Krakowie nie jest lepiej, a nawet gorzej. Niestety z nadejsciem deszczów alergia mojego konia przypomniała o sobie, wciąż nie jest źle ale po 3 miesiącach bez jednego kaszlnięcia zrobiło mi się smutno bo zdążyłam zapomnieć o jakiejkolwiek chorobie.

W miniony weekend w Fylinge oddalonym o jakieś 25km ode mnie odbywało się Breeders Trophy. W sobotę Charlotte Dujardin testowała młode konie (czy mamy jakąś polską nazwę na jazdy testow?) i dwóm udało się nawet dostać dyszkę. Niestety finalnie nie udało mi się tam pojechać, czego bardzo żałuje. Dzień później był finał, tym razem skoków  i udało się nam być na 6 i 7 latkach. Dostałyśmy wręcz nakaz jechania i pół dnia wolnego z tej okazji, także bardzo miło ze strony pani szef.
Przy tej samej imprezie odbyła się aukcja źrebaków około 6 miesięcy plus kilka 2,5 latków. Konie skokowe były sprzedane za dużo wyższe kwoty niż ujeżdżeniowe, co mnie troche zdziwiło bo patrząc na "klasę" ich rodowodów to były one równie fancy 😉. Jeden z dresażowych 2,5 latków został wylicytowany przez moją szefową, co jest niezwykle zaskakujące bo mamy tu jedynie konie skokowe więc nie bardzo rozumiemy. Inny ujeżdżeniowy - przepiękny, 2,5 latek został wylicytowany do USA. Najdroższy źrebak został sprzedany za przeszło 50 000 euro. Nigdy nie byłam wcześniej na żadnej aukcji także bardzo ciekawe doświadczenie.

A za dwa tygodnie dwa nasze 3 latki jadą na aukcje odbywającą się przy Elmia Scandynavian Horse Show (http://www.elmia.se/scandinavian-horse-show/).
Jeden to półbrat olimpijskiego H&M All In (ta sama mamusia Fortune) po Hooch DK (dziadek Heartbreaker) także właścieiele wiążą duże nadzieje z ceną tego konia 😉. Drugi koń to 3 letnia klacz, półsiostra pierwszego, ale ze strony tatusia.

Klacz http://selecthorsesales.se/portfolio/il-rosa-di-costa/
Wałach gwiazda aukcji: http://selecthorsesales.se/portfolio/high-five-dk-z/
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 października 2016 20:31
Zorilla: ja w zeszłym roku byłam we Flyinge - jak się ma samochód to bez problemu z Kopenhagi w godzinę się dojedzie ([url=http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,823.msg2443656.html#msg2443656]http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,823.msg2443656.html#msg2443656[/url]). Co prawda żadnych zawodów ani pokazów nie mieli tego dnia ale i tak bardzo mi się podobało tam, szczególnie to, że wszędzie można było wejść, obejrzeć, a napotkani ludzie miło i sympatycznie nas witali. Byłam też pod wrażeniem megawielkiej hali.
Tak to bardzo blisko od Malmo. Bardzo ciekawe miejsce, powstało z początku 17 wieku, obecnie mają tam liceum oraz coś w stylu szkoły wyższej. Można zostać kowalem, menedżerem stajni, zajeżdżaczem, etc etc... Mówisz pewnie o tej nowej przeszklonej hali, rzeczywiście moloch 🙂

Wróciłam do Twojego postu i się okazało że go pamiętam... Nie pamiętałam że to o Fylinge, śmieszne uczucie 😉. Tak jak pisałaś, oni współpracują z Schocomolem. Była to stadnina państwowa, ale takich nie ma już w Szwecji w ogóle. Ze względu na koszta i brak pieniędzy. Co uważam jest bardzo śmieszne jeżeli porównamy "brak pieniedzy" w Polsce a Szwecji.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 października 2016 01:11
Dziś z mojej stajni wyjechały na zimę na Florydę dwa konie. Ich właścicielka, Beverly, spędza na Florydzie miesiące zimowe i przyjeżdża z powrotem wraz z końmi w okolicy kwietnia. Jak się ostatnio dowiedziałam robi to głównie z powodów podatkowych - mieszkając na Florydzie ponad pół roku (może to być np. 6 miesięcy i jeden dzień) staje się uprawniona do płacenia podatku właśnie tam. A że widocznie Floryda oferuje niższe opodatkowanie firm, no to Bev z tego korzysta. Bev ma zarejestrowaną firmę zajmującą się dystrybucja taśm Equitape do kinezjoterapii koni,  na które to taśmy posiada patent. Taśmami tymi, które notabene są dostępne w sklepach jeździeckich, okleja się obolałe czy opuchnięte mięśnie koni, co powoduje ich szybsze wylecznie.

Oprócz tych taśm Beverly zajmuje się niby-jeździectwem czyli głównie opędzaniem swoich koni na lince i robieniem z nimi sztuczek cyrkowych. Konik miniaturka został np. nauczony stawania dęba na zawołanie. Bardzo przydatna sztuczka, szczególnie jak go sprowadzają z padoku stajenni, a jemu się nagle przypomina, że przecież on umie stawać dęba.

Drugi koń to QH. Został przez Beverly zakupiony jako koń do ujeżdżenia. Bo faktycznie nie wygląda jak QH: jest dość duży, o długich liniach, bez przebudowanego zadu. Niestety, jak mi Bev opowiadała, koń ten doznał w zeszłym roku jakiejś kontuzji przedniej nogi i przez długi czas był kulawy, przez cały rok w zasadzie nic nie robił, tylko był diagnozowany i leczony. Niby kulawizna minęła, ale Beverly przeczulona na tym punkcie, bez przerwy coś u niego zauważała. A to że niepewnie stąpa po czworoboku, a to że złe podłoże jest itd itp.

Nie przeszkadza jej jednak to, co z tym koniem sama wyprawia. Jak ja to widziałam, to aż miałam chęć jej powiedzieć: "kobieto, przecież po co ty tego konia opędzasz na tej króciutkiej lince, po jaką cholerę każesz mu się non stop kłaść i wstawiać. Przecież ta jego kulawizna się najprawdopodobniej z tego wzięła, a na pewno w całkowitym dojściu do zdrowia nie pomaga mu to, co z nim robisz". No ale nie mój koń, nie moja sprawa. Tym bardziej, że Beverly zęby zjadła na koniach (ponoć).

Bo owa Beverly była kiedyś tam, przynajmniej z tego co mi mówiono, gwiazdą ujeżdżenia na Long Island, startującą aż do PSG włącznie. Rozmawiając z nią o ujeżdżeniu też miałam wrażenie, że dużo wie. Nawet mi raz poprowadziła trening, zupełnie za darmo, no ale nie jestem pewna czy totalne przyciąganie szyi konia do jego boku oraz jednoczesne wykonywanie zwrotu na przodzie jest lekarstwem na uaktywnienie zadu. Zupełnie też nie poprawiała mi dosiadu ani nie korygowała ręki - no nic absolutnie takiego, tylko te ugięcia szyi.

Ponadto me wątpliwości co do jej umiejętności wzbudził fakt braku jakichkolwiek jej wyników na stronie, gdzie każdy dresiaż startujący w USA w oficjalnych zawodach ma zapisane wyniki od 1992 roku włącznie. Beverly jest tam uwidoczniona jako zawodniczka, ale nic poza tym. Dziwne to trochę biorąc po uwagę to, że niby taką wielką gwiazdą była i że ciągle niby startowała. Jeszcze bardziej dziwne jest to, jak ona jeździ. Bo jak widziałam ją kilkukrotnie w siodle, to w zasadzie widziałam tylko sztywność jej i konia i nic więcej. I to że wiecznie tylko na ogłowiu bezwędzidłowym ją widywałam.

No i te jej naturalistyczne ciągoty też nie wzbudzają zaufania. Ostatnio całą górną stajnię, czyli tam gdzie stoją ci bojący się własnych koni, przeszkoliła na jednym posiedzeniu w oprowadzaniu konia na kantarze i machaniu mu batem przed nosem. Taka grupowa lekcja się odbyła, z czego zresztą my w dolnej stajni (gdzie stacjonują jeżdżący normalnie) zrywaliśmy boki przez wiele dni.

Tu mała próbka jej poczynań z tym kulawym QH. Ja się jej dopytuję o co chodzi z tym kładzeniem konia, czy chodzi o  posłuszeństwo konia -  Beverly to potwierdziła, że kładzenie konia ma spowodować, by był bardziej posłuszny. Ciekawe, jak to wyrabianie posłuszeństwa ma się do poczynań tego konia na tej lince. Biorąc pod uwagę to, ile czasu już te kładzenie trenuje, to koń ten powinien być już w 100% posłuszny.


Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
16 października 2016 01:30
Co ten koń ma na nogach?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 października 2016 01:48
Co ten koń ma na nogach?


To są takie specjalne moskitiery na nogi shoofly leggins (http://shooflyleggins.com/)
Kurczę, ElaPe, - jak Ty dajesz radę funkcjonować z takimi widokami na co dzień? Nóż się w kieszeni otwiera, albo ma się ochotę znaleźć najbliższy duży kamień, podnieść go - i spuścić go sobie na głowę 🙄 Byle jak najdalej od tego oceanu masakry...
Kasztan na filmie rusza totalnie kulawym kłusem, a poza tym ma lonżującego kompletnie, absolutnie, całkowicie w du...żym poważaniu. Chyba jednak kładzenie nie działa 🤣
quanta, po pewnym czasie przestajesz sie dziwic. Ja pracuje przy organizacji imprez jezdzieckich i niestety widuje przerozne koszmarki co weekend.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 października 2016 22:54
jak Ty dajesz radę funkcjonować z takimi widokami na co dzień?

Chyba się uodporniłam na takie widoki. No i w sumie mamy z czego się pośmiać w naszej stajni z siostrami i Ruth. Teraz za każdym razem sobie wzajemnie dajemy dobre rady co do kładzenia naszych koni, jako elementu ich nieodzownego szkolenia, bo inaczej przecież to są bestie w końskiej skórze, które co rusz okazują swe nieposłuszeństwo z powodu niedostatecznej ilości kładzenia się  na zawołanie.

Wczoraj kolejny humorystyczny akcent miał miejsce. Jest sobie taki koń w stajni, jak się okazało, najprawdziwszy DWB czyli koń duńskiej hodowli sprowadzony lata temu na handel. Kobyłka do skoków była przygotowana i już, już, miał ją kupiec kupować, ale na zawodach, które miały ten handel przypieczętować, kobyłka się wywróciła i coś tam sobie poważnie stłukła w łopatce. Tak więc kupiec jej nie kupił, klacz była długo leczona i w rezultacie została w rękach inwestorki, co to miała na tym handlu zarobić. Właścicielka w zasadzie w ogóle nie jeździ, ponoć czasu nie ma. Znając tutejsze realia "brak czasu" = "boję się własnego konia". Tak więc koń sobie wiedzie życie przedwczesnego emeryta, z przerywnikami w postaci różnych półdzierżawców. Obecnie jest to taka Rachel, kobita niestara, solidnej postury, wiecznie szczerzy zęby od ucha do ucha i non stop gada. Bardzo sympatyczne wrażenie robi, no i ponadto jeździ. Raz nam opowiadała, jak to na poprzednim koniu jeździła w tereny i uczestniczyła w biegach krosowych, tak więc  z siostrami doszłyśmy do wniosku, że jest z tych raczej normalnych i nie bojących się. Nawet kiedyś jej zaproponowałyśmy wspólny wyjazd w teren, ale wymówiła się, że akurat tego dnia ma trening. No i faktycznie miała.

Tak więc zdziwiłam się wczoraj jak zobaczyłam ją z kobyłką ubraną w kantarek sznurkowy.  Akurat siostra też była i ta Rachel pyta się jej, czy czasem nie pomogłaby jej w tej pracy naziemnej. Na co siostra mówi, że nie za bardzo, bo ona się nie zna na tym. No to ja już nie mogłam się powstrzymać, choć normalnie to się nie wtrącam. I się tej Rachel pytam o cel tej jej "groundwork" czyli pracy z ziemi.  Ta mi na to, że jak przyszła po kobyłkę na padok, to kobyłka w ogóle nie chciała do niej podejść, tylko była zajęta jedzeniem siana. Więc ona wykoncypowała, że trochę tego "groundworku" na pewno pomoże w wypracowaniu lepszej relacji z koniem.

Ja ją dalej magluję i pytam się jaki związek ma to, że ona na tym placu się z tym koniem posnuje do tego czy koń przyjdzie do niej na padoku czy też nie. I mówię, że następnym razem niech ma w zanadrzu dla konia jakiś smakołyk.

Ta widocznie już nie wiedząc, jak mi na to odpowiedzieć zaczyna coś marudzić o tym jaki ten "groundwork" jest wspaniały dla konia i że przez to koń staje się bardziej posłuszny i grzeczny bo ona tak naprawdę jest z tych bojących się jeźdźców. Noż ludzie  🙄. A kobyła nie dość że wiekowa, chyba ma z 17 lat, to na dodatek jest naprawdę bardzo ale to bardzo grzeczna - w skali 0-10, gdzie 0 to zdechły koń, a 10 to dziki koń bronco w rodeo, pewnie z 2 by dostała.

No i weź tu rozmawiaj z takimi. Okazało się że ta Rachel została przeszkolona przez tą niby-dresażystkę naturalną Bev.

Kasztan na filmie rusza totalnie kulawym kłusem, a poza tym ma lonżującego kompletnie, absolutnie, całkowicie w du...żym poważaniu. Chyba jednak kładzenie nie działa

No właśnie. Pewnie ta właścicielka bardzo chce widzieć zdrowego konia.  Taaa, kładzenie lekiem na wszelkie problemy 😂

[...] No to ja już nie mogłam się powstrzymać, choć normalnie to się nie wtrącam. I się tej Rachel pytam o cel tej jej "groundwork" czyli pracy z ziemi.  Ta mi na to, że jak przyszła po kobyłkę na padok, to kobyłka w ogóle nie chciała do niej podejść, tylko była zajęta jedzeniem siana. Więc ona wykoncypowała, że trochę tego "groundworku" na pewno pomoże w wypracowaniu lepszej relacji z koniem.

Ja ją dalej magluję i pytam się jaki związek ma to, że ona na tym placu się z tym koniem posnuje do tego czy koń przyjdzie do niej na padoku czy też nie. I mówię, że następnym razem niech ma w zanadrzu dla konia jakiś smakołyk. [...]

:wysmiewacz22: Ela, kocham Twoje relacje z USA!  :kwiatek:
Czyli wychodzi na to, że jak koń nie rży na widok pańci i nie przybiega do niej radośnie, tylko (o zgrozo!) je siano/trawę, to jest NIEPOSŁUSZNY!  😁
Brak więzi, brak relacji, dramat, nie ma co wsiadać!

Przepraszam za offa (bo to w kraju, nie za granicą), taki natural horsmenszipowy popis w nowej pracy zrobiłam, że dwie nowe klacze w stajni, które były niesprowadzalne z padoku, niepodchodzące do ludzi, niezłapywalne, uciekające... uczyniłam podchodzącymi do ludzi i złapywalnymi przy pomocy jednej szeleszczącej torebki z jedną suchą bułką! Już są złapywalne, same przychodzą.
Ot, cała magiczna relacja i więź: jedna sucha bułka.  😎
A ludzie za namiastkę takiego efektu grube miliony czarodziejom płacą...  😵
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 października 2016 00:09
Julie: ta bułka w torebce szeleszczącej do dla picu na pewno. Założę się, że podkradałaś się nocną porą i bez świadków przerabiałaś 100 kładzeń konia na godzinę i w ten sposób wypracowałaś taką magiczną relację.  👀 😉
I pierwej czarno kure ubiłam o pełni księżyca.

Ehh... Tylko pozazdrościć tej Twojej Bev, że tylu jeleni jest w USA. 😉
Jestem tylko ciekawa na ile ona wierzy w to co robi. Jak myślisz?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 października 2016 00:20
Ja myślę że Bev i jej klony, typu opisywane wcześniej Szepczące Kopyta, mają tak dokumentnie zryte berety że wierzą w to co robią i o czym ludziom nawijają.  Że np. kładzenie to metoda na wypracowanie posłuszeństwa u konia
Umiejętność kładzenia konia na komendę jest zapewne "jakąś tam" umiejętnością, bo trzeba przyznać, że koń się położy tylko gdy jest totalnie zrelaksowany... ale przydatność tej sztuczki w przełożeniu na jazdę i wyszkolenie konia pod siodłem jest raczej znikoma.
W każdym razie ta umiejętność jest fajna, pod warunkiem, że jest to NA KOMENDĘ, w dowolnych okolicznościach przyrody.
A na filmie, koń się po prostu tarza i nie jest to w żaden sposób kontrolowane przez Panią Trener. Jest to niezgodne z zasadami naciural horsmenszipu, bo wedle teorii, istota kierująca ma kontrolować ruchy istoty podległej. A tu Pani odsuwa się od konia, zamiast koń od Pani.

Pewnie Bev ma na to gotowe, bardzo mądrze brzmiące odpowiedzi wymijające.
Cóż. "Oni" nie chcą jeździć, tylko chcą mieć wieź i relację. W sumie... co w tym złego?
Co nam do tego, że ktoś chce traktować konia jak pieska lub kotka?
Offtopic się zrobił, może to przenieść do wątku "Czemu naturalsi..."?
Julie Ale kłamstewka wypisujesz. Sam widziałem zdjęcia, jak z "małżem" horsmenszipujecie z końmi i kładziecie je na plaży dla posłuszeństwa! Szogun od tego jest posłuszny, a potem wmawiasz, że to od dobrego traktowania i treningu!  😁

[sup][sup][sup][sup][sub][sub][sub][sub]Przepraszam, już koniec offa[/sub][/sub][/sub][/sub][/sup][/sup][/sup][/sup]
Zdrajca! 😉
Po pierwsze kon sie tarza...bo ma ochote, pozniej tez ma taką ochotę. A po drugie, jak ma dosc oganiania na krotkiej lince wali bryka i juz ma długą linę🙂 glupota jest jak widac zarazliwa.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 października 2016 14:41
Po pierwsze kon sie tarza...bo ma ochote, pozniej tez ma taką ochotę. A po drugie, jak ma dosc oganiania na krotkiej lince wali bryka i juz ma długą linę🙂 glupota jest jak widac zarazliwa.


Czyli w sumie koń wytresował pańcię a ta myśli że koniutek taaaaki posłuszny 🤣
Ja tylko wtrącę ze to kładzenie nie jest tak całkiem z d**y wzięte. Mamy w pensjonacie bardzo potężnego, silnego i niestety świadomego swojej siły wałacha. Gryzie, taranuje ludzi, przy sprowadzaniu z padoku potrafi sie wspiąć i zaboksowac kopytami. Zachowuje sie jak przerośnięty źrebak, dla niego to niewinne zabawy a dla nas jest to niebezpieczne. Ma nawet swój patyk bambusowy ktorym dostaje strzała w kryzysowej sytuacji.
Przyjeżdża do nas bardzo szanowany duński trener i pracuje z końmi z ziemi. M.in. Z naszym ulubieńcem. I jako metode na spacyfikowanie konia wybrał następujące kroki: Gdy kon sie zaczyna stawiać najpierw unosi patyk/bat/cokolwiek nad szyje i do jest sygnał do opuszczenia glowy. Gdy nie zadziała i kon sie nie skoncentruje następnym krokiem jest klęknięcie na przedni nadgarstek, potem na dwa, a gdy kon caly czas dyskutuje po prostu go kładzie.

I wiecie co, to działa  😁
Ale ten kon jest naprawdę szczególnie niebezpieczny.
A i niestety chyba wiem dlaczego. Na pewno cos nie pykło w okresie wychowania, ewidentnie zdominował pierwszego właściciela. W dodatku widac ze ktos sie bawił naturalsowo i wyszła z tego jedna wielka kupa. Widzę jak kon sie zachowuje na lonży i zna te wszystkie gierki Parellego. Szkoda tylko, ze je przejrzał na wylot.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się