Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

Majorowa - konieczna relacja, czekam z niecierpliwością!  :kwiatek:  I czy u Ciebie w stajni tez takie klimaty typu Szepczące Kopyta jak u EliP, czy inna ekipa?

ElaPe - czy pani od Szepczących Kopyt jeszcze przyjeżdża? 😀 nie mogę się doczekać kolejnych "rewelacji".
Czy ktoś z DE najlepiej Nidersachsen poleci mi kurs masażu koni? Lub tapingu?
Z ciekawostek
W mojej stajni konie są nauczone, że po podciągnięciu popręgu podają przednie nogi. Nogę taką wyciąga się w celu wyciagnięcia ewentualnej przyszczypnietej skóry spod popręgu.
anil22 - to stary rajdowy patent, robię tak od lat. Kto mnie nauczył już nie pamiętam. I rzeczywiście się sprawdza - jak zdarzyło mi się zapomnieć to jeden z wrażliwców obtarł się do krwi. A wyczyszczony był chyba lepiej niż zwykle, bo jechała bardzo sumienna koleżanka, więc nie był to brak higieny.
Czyli nie taka nowość tylko stara szkola. U nas cześć koni ma popręgi sznurkowe wiec tym.bardziej  🙄
Jak pracowałam przy rajdach u zniemczonego Polaka to też tak robiliśmy po każdym siodłaniu, szczególnie jak wtedy były jeszcze popręgi sznurkowe. to było 8 lat temu...
Czyli nie taka nowość tylko stara szkola. U nas cześć koni ma popręgi sznurkowe wiec tym.bardziej  🙄


Nic mi się tak nie sprawdza przy jeździe rajdowej jak sznurki. Oczywiście bawełniane, takie syntetyczne ze sklepu to nie to ... Żadne gumy, neopreny, to wszystko prędzej czy później obcierało. Tak więc nie wiem w czym widzisz problem?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 października 2016 21:45
ElaPe - czy pani od Szepczących Kopyt jeszcze przyjeżdża? nie mogę się doczekać kolejnych "rewelacji".

No więc od kiedy wyprowadziła się ze stajni taka Chinka, która z  nią jeździła, to Szepczące Kopyta w wielkim kapeluszu już nie przyjeżdżają.

Bo z tym starszym gościem, Frankiem, zaprzestała jeździć już wcześniej, po tym jak stwierdziła, że tak niebezpiecznego konia to ona trenować nie będzie. Ciekawe tylko, że sama doprowadziła do tego, że ten ściągnięty z prerii  2,5 latek z początku spolegliwy, nadzwyczajnie cierpliwy i spokojny, w końcu zaczął pokazywać różki. No ale chyba nawet jakby na świętego trafiło, to też w końcu by dostał rozstroju nerwowego od metod stosowanych przez Szepczące Kopyta wespół z Frankiem.

No bo ileż można znosić wieczne wrzaski na konia o nic (jak uchem ruszył w nie tą stronę co potrzeba na przykład, albo jak spojrzał się w bok), wieczną bezsensowną sznurkozę i opędzanie na metrowej lince konia, który ledwo co na tym mini kółku był w stanie cokolwiek zrobić.

Ja, człowiek, nie rozumiałam czego oni od tego konia chcą, a co dopiero mówić o tym biednym zwierzaku.

Tak więc gdzieś w lipcu koń już stracił cierpliwość i jak akurat któregoś dnia na placu lonżowałam kobyłę to przyuważyłam piękny obrazek. Idzie Frank z Pretty Boyem (tak miał na imię) na kantarku sznurkowym, obok idą Szepczące Kopyta. Wychodzą z placu i kierują się w stronę drugiej ujeżdżalni.

Niestety, tuż po wyjściu z placu Pretty Boy zaczyna stawać dęba, wymachując przy tym przednimi kopytami tuż nad głową Franka. Nie pójdzie dalej bo nie i co mu zrobisz. Szarpał się z nim Frank z 5 minut, po czym Szepczące Kopyta przejęły pałeczkę. Jakoś go uspokoiła swoim majtaniem linki i głosem, ale i na tym w zasadzie trening się skończył. Koń został odprowadzony z powrotem na padok, gdzie zapewne kontynuowali "trening".

Już wcześniej przed tym incydentem Frank zaprzestał w ogóle jazd na Pretty Boyu, gdyż któregoś razu koń go zrzucił i ten spadając uszkodził sobie żebra. W każdym bądź razie widywałam go jedynie potem jak do konia przyjeżdżał, coś tam porobił, czasem wypuścił go na pusty padok zarośnięty trawą (oczywiście ubranego w kantarek sznurkowy z doczepioną linką - co z tego że sobie po tej lince deptał) i zaraz się zawijał i jechał.

Trenerka Szepczące Kopyta po tym jak koń zaczął na sznurku dębować im i nie chciał współpracować, przestała przyjeżdżać, no bo koń zbyt niebezpieczny i ona z takim potworem pracować przecież nie będzie. Frank niepocieszony z tego powodu był, widać że stracił chyba po części zainteresowanie jeździectwem, no bo jak to, on, taki doświadczony jeździec (w swoim własnym mniemaniu), a tu koń taki niebezpieczny się stał zamiast wozić go w bezproblemowe tereny.

Potem Frank nam powiedział, że odda konia w trening do Teksasu "bo tam się znają na takich koniach nokota i wiedzą jak z nimi pracować".  Jedna z sióstr zaproponowała, że pojeździ mu tego "niebezpiecznego" konia, bo nie wierzy, by był on naprawdę niebezpieczny. Frank niby się zgodził, ale wszystko się skończyło na niczym, kiedy już wiadomo było, że się wyprowadza ze stajni z końcem sierpnia. Konia oddaje w trening, co prawda nie do Teksasu, ale bliżej, do Pensylwanii, w takie miejsce gdzie te konie nokota trafiają z prerii  Płn. Dakoty do zajazdki i sprzedaży i gdzie tenże Pretty Boy był zajeżdżany. Siostra stwierdziła, że nie będzie wsiadać na tego konia, bo to sensu nie ma, gdyż i tak przecież wyjeżdżają.

(O Franku i jego koniku pisałam tu:  [url=http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,823.msg2542460.html#msg2542460]Frank 1[/url], [url=http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,823.msg2567804.html#msg2567804]Frank 2[/url], [url=http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,823.msg2575361.html#msg2575361]Frank 3[/url]).

A co do tej Chinki, drugiej klientki Szepczących Kopyt, to dawno z takim półmózgiem nie miałam do czynienia. Na samym początku jej pobytu w stajni ta się mnie pyta, o co chodzi z tymi wędzidłami, że jej koń ich nie "akceptuje". I że co chwila ona musi inne wędzidło kupować przez to. I pokazała mi całe naręcze różnorakich wędzideł westowych z czankami, jedne silniejsze od drugiego. Ja jej tłumaczę, że to są bardzo ostre wędzidła i że może powinna jeździć na takim najłagodniejszym - miała takie bez czanek, ale też westowe. 

Nie minął tydzień, jak zaczęła z Szepczącymi Kopytami jeździć. Jej koń łaciaty wałaszek, o niezłej jak na QH budowie i chodach, spokojny i widać, że dobrze wychowany, zaczął był "trenowany" podobnie jak Pretty Boy: wiecznym wrzaskiem i machaniem linką. Pod siodłem jednym z głównych punktów programu było wykonywanie w stępie takich strasznie ciasny kółek, gdzie głowa konia była na maksa ciągnięta wewnętrzną wodzą. Koń ponoć nie był w stanie galopować na lewą nogę -  zamiast tego potrafił wykonywać piękny kontrgalop nawet po łuku (sama widziałam). Oczywiście dosiad Chinki nie był korygowany, bo i po co. Niech sobie przecież siedzi w galopie w tym dosiadzie fotelowym wisząc na wodzach.

Chinka się wyprowadziła ze stajni z końcem czerwca. Jeszcze jako ciekawostkę dodam , że jedna z sióstr jeździła we wrześniu tego jej konia w tej innej stajni przez 2 tygodnie bo Chinka ją poprosiła o to na czas jej wyjazdu (i jej płaciła). Siostra opowiadała, że koń ten na początku w ogóle nie wiedział, co ma ze sobą zrobić: nie umiał iść naprzód po prostej. Ale jak go parę razy pojeździła, to już wszystko umiał, nawet te galopy z lewej nogi, ponoć niewykonalne, robił bezproblemowo. Potem jak Chinka przyjechała, to  była zachwycona jak wspaniale ten jej koń chodzi. No ale tępol nie wykoncypuje sam, że jazda z Szepczącymi Kopytami do niczego dobrego nie doprowadzi, a wręcz przeciwnie. Tym bardziej, że postawiła sobie ta Chinka cel: za pół roku ona przystąpi do nauki skoków. Ciekawe jak to zrobi nie umiejąc nawet tego konia utrzymać w kłusie roboczym, nie wspominając o galopach.
ElaPe, Jak miło czytać Twoje opowieści. Od razu jeździectwo w Polsce wydaje się być bardziej normalne. 😁

Ja mam w pracy do czynienia z co chwilę goszczącymi z końmi, na weekend lub kilka dni, Niemcami.
Często widzę jak swoje konie ubierają i jadą w teren na plażę. Trochę z nimi rozmawiam jak mam czas.
Same miłe obrazki. Konie zadbane, dobrze wychowane. Chyba w życiu nie spotkałam Niemca "oszołoma" w sensie jeździeckim. 😉
W większości są to ludzie starsi, jeżdżący wyłącznie rekreacyjnie, ale zawsze mają konie perfekcyjnie dopasowane do swoich możliwości i potrzeb, takie profesory.
Dlaczego Niemcy wiedzą, że im mniej doświadczony (lub np. z racji wieku mniej sprawny fizycznie) jeździec, tym bardziej doświadczonego konia musi mieć?
A reszta świata nie za bardzo to ogarnia, albo wcale? 🙂
Przychodzi mi do głowy jedna hipoteza, ale jestem ciekawa co powiecie, zanim ośmielę się ją wysunąć. 😉
fanelia, ja mam to szczescie, ze stoje w prywatnej stajni ujezdzeniowej. Moja trenerka jezdzila przez wiele lat w Blue Hors, wiec wszystko tu mamy po europejsku. Natomiast zdarzylo mi sie trzymac konia w stajni prowadzinej przez naturalsow i ucieklam stamtad po 2 miesiacach.
Jestem z konmi zwiazana zawodowo (pracuje przy organizacji imprez jezdzieckich) i chociaz zdarza mi sie widywac caly przekroj dyscyplin i rozne, nieraz malo przyjemne obrazki, to z szepczacymi kopytami sie jeszcze nie spotkalam 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 października 2016 22:17
Julie: co się dziwić Niemcom, przecież to światowa mekka jeździectwa i chcąc nie chcąc mają do czynienia na co dzień z dobrymi końmi, dobrymi jeźdźcami, zawodami, systemową nauką jeździectwa i w ogóle. No i generalnie Niemcy wydaje mi się lubią wiedzieć, uczyć się.

To, co obserwuję tu, w moich okolicach USA, to konglomerat kilku kwestii: lęk ludzi przed końmi i jazdą i brak chęci do uczenia się. Jeżdżę jakoś znaczy się jestem dobrym jeźdźcem i szlus. No a jak decydują się na jeżdżenie z kimś, z jakimś instruktorem, to ponieważ  im brakuje podstawowej wiedzy, wybierają najgorszą z możliwych opcję czyli osobę taką jak Szepczące Kopyta.

Jeszcze mi się przypomniała taka historia.

Chinka była arcyzachwycona treningami z Szepczącymi Kopytami, wpatrzona w nią jak w obrazek i spijająca z jej ust każdy, największego nawet kalibru idiotyzm.

Któregoś dnia wraca ci ona z jazdy, a akurat sama jeździła i zauważyła, że koń ma pianę na pysku. I pyta się, głęboko zaniepokojona, jednej z sióstr, która akurat była w stajni, o co chodzi z tą pianą i czy aby koń nie jest chory. Siostra na to,  że nie, że piana na pysku to nic złego, a wręcz przeciwnie.

Ta jednak nie do końca przekonana, w te pędy dzwoni do Szepczących Kopyt, by tej się o tą pianę dopytać. No i dowiedziała się... uwaga uwaga... że ma natychmiast jechać do sklepu i kupić koniowi puszkę Poweraida (taki napój izotoniczny)  i mu to dać, bo koń jest na bank odwodniony (!!!!) i stąd ta piana na pysku.

Ta w tę pędy do sklepu pojechała, zaraz wróciła i mu ten napój daje. Koń oczywiście tknąć go nie chciał, ale ta dalej brnie w ten Poweraid: wpadła na "doskonały" pomysł, że mu go wleje do wiadra z wodą do picia (automatycznych poideł nie mamy). Jest to fakt, jak to się mówi autentyczny, bo potem siostra to wszystkim opowiadała (znaczy tej normalnej części stajni) i każdy usłyszawszy tę historyjkę najpierw wytrzeszczał oczy, a potem padał ze śmiechu.
SzalonaBibi Mnie słabo przekonują te popregi. Nie podoba mi sie, że potrafia się rolować w jedno miejsce. Wydaje mi się, ze nacisk się w nich bardziej punktowo rozkłada. Ale to tylko moje zdanie.
Może miałyśmy inne. Ja mam szerokie z dobrego bawełnianego sznurka plecione na zamówienie przez koleżankę. I nawet bardzo gruby hucuł mi się nie obciera.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
29 października 2016 21:22
Julie, ten sam obrazek widzę w Szwajcarii na razie:
konie zadbane, grzeczne, dobrze ujeżdżone, dopasowane do jeźdźca
jeźdźcy - bardzo różni, ale żadnych dupoklepów, minimum z podstawową równowagą i akceptowalnym dosiadem

żadnego szarpania, krzyczenia, majstrowania

bardzo kulturalnie to wszystko wygląda i bez krzywdy wobec koni
A co do tej Chinki, drugiej klientki Szepczących Kopyt

Słowo daję, że (przewijając posta niżej w trakcie czytania) przeczytałam "tej drugiej kretynki od Szepczących Kopyt"... 😵
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 października 2016 22:12
[quote author=ElaPe link=topic=823.msg2609752#msg2609752 date=1477687559]
A co do tej Chinki, drugiej klientki Szepczących Kopyt

Słowo daję, że (przewijając posta niżej w trakcie czytania) przeczytałam "tej drugiej kretynki od Szepczących Kopyt"... 😵
[/quote]

no, kretynką to ona jest faktycznie 🤣
ElaPe -  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: super, dziękuję za taką obszerną relację! I szczerze współczuję kontaktu z takimi indywiduuami.  Mam wrażenie, że w stanach sporo jest takich osób, bo i zapotrzebowanie - tak jak mówicie, ludzie się boją, a ciężko tyłek ruszyć na porządny trening. Dobrze, że chociaż część stajni EliPe normalne, bo człowiek by zwariował  🥂

Majorowa -  :kwiatek: dziękuję także za odpowiedź 🙂

Julie - jaka to hipoteza? 🙂
Szukam osoby mieszkającej w okolicy Heilihenhaus, Velber w Niemczech do pomocy przy ośmioletniej letniej klaczy imieniem Winstar. Osoba musi mieć doświadczenie w pracy z trudnymi końmi. Więcej informacji udziele prywatnie 🙂
?W jakiej instytucji w DE dokonuje się wpisu w paszportach o zmianie właściciela.?
fanelia, W sumie to wszystko napisała Ela. Po prostu, bogaty kraj z tradycjami jeździeckimi na najwyższym poziomie.
vissenna   Turecki niewolnik
04 listopada 2016 11:10
Ja juz dawno nie pisalam. U mnie wszystko po staremu.
Troche trenuje ludzi. Na poczatku zdziwienie ze wracja na lonze ale cos takiego jak termin "poprawny dosiad" w Turcji nie istnieje. Nie ma nawet odpowiedniego terminu w jezyku tureckim.  😵
W ciagu 3 miesiecy udalo mi sie ulozyc jednego mlodzika pod siodlo. Na razie zabawowo patatajamy razno do przodu w trzech chodach 2-3 razy w tygodniu po pol godzinki max. Niestety, raczej do rekreacji nadawac sie nie bedzie, wiec na wiosne bedzie sprzedany, bo beda czekac w kolejce dwa nastepne do zajezdki. Moze ktos z was szuka twardego, wytrzymalego konia w typie arabskim do rajdow?  😀

Troche problemow z jazdami mamy, bo mimo ze temperatury sa juz ok w ciagu dnia to deszcz padal 3 razy tylko w ciagu ostatnich 5 miesiecy i dosc twarda ziemia i kurzawa skutecznie zniechecaja do pracy. O krytych ujezdzalniach to wirm tyle, ze najblizsza jest 500km ode mnie.  🏇 a wieczory to juz mamy calkowicie zimne (10stopni) i silny wiatr od morza.

Do tego znowu PKK cos odwalilo na wschodzie kraju i zablokowane sa wszystkie social media, internet chodzi jakby mial umierac a dzwonic tez ciezko bo linie miedzy miastami poblokowane. Od rana na niebie pelno wojskowych samolotow i helikopterow... 🙄
a wieczory to juz mamy calkowicie zimne (10stopni) i silny wiatr od morza.

Uroczo. 😀 Też chcę takie całkowite zimno.
Chociaż narzekać u nas jeszcze nie można, lodowato jeszcze nie jest. Kurtka zimowa jeszcze w ruch nie poszła.
Sorry za OT. 🙂
vissenna, mozna spytac czemu akurat Turcja?
vissenna   Turecki niewolnik
04 listopada 2016 16:32
majorowa z Turcja jestem zwiazana zawodowo. Pracuje jako tak zwany turystyczny osiolek czyli pilot wycieczek (po polsku i angielsku).

Wczesnie zawodowo luzakowalam na zachodzie ale poniewaz polamalam sie kolejny raz musialam odpuscic temat. 10 lat w branzy to i tak duzo bez wypalenia.
vissenna, dziekuje za odpowiedz. Doskonale rozumiem potrzebe zmiany branzy, bo tez jestem zwiazana zawodowo z konmi. Lubie swoja prace, ale moje cialo ma dosyc. Czeka mnie kolejna operacja reki, ale mam na utrzymaniu 2 ogony, wiec nie moge sobie pozwolic na dlugie L4.
A ja dzis bylam na treningu krosowy w Fylinge i bardzo jestem uradowana. Ostatni raz na krosie bylam rok temu na October Festival takze bardzo nam tego brakowalo. Jutro jade rowniez do tego samego miejsca na pay&cross czyli cos jak nasze parkury szkoleniowe, po przejechanym krosie trener ma skomentowac nasza jazde. Mam nadzieje wkrecic kogos w filmowanie bo niestety jade sama...
Natomiast klasy WKKW sa zorganizowane zupelnie inaczej niz w Polsce, te same wysokosci sa zdecydowanie trudniejsze, zdecydowanie pelnowymiarowe i bardziej techniczne. Te dwa krosy ktore widzialam, ocenilabym ze klasa 90 jest trudniejsza niz nasze Lki, a klasa 100 lekka reka jak nasza P. Wydaje mi sie ze jest to sensowniejsze patrzac na dalsze starty w miedzynarodowaych zawodach. Klasa H100 jest ostania klasa przed gwiazdka, co bardzo  mnie zdziwilo ale po dzisiejszym krosie uwazam ze te przeszkody moze i nizzsze ale zdecydowanie trudniejsze niz wiekszosc przeszkod ktore widywalam w P.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
07 listopada 2016 10:35
Zorilla, nie wiem na ile to kwestia trudności klas a na ile dostępności "parkurów/crossów szkoleniowych" i samych zawodów.

W francuskiej części CH dowiedziałam się, że zawody są praktycznie co tydzień (nawet w tych samych ośrodkach), w tygodniu są organizowane dla "profesjonalistów", a rzadziej w weekend, bo wtedy jest "za dużo chętnych". Osoba jeżdżąca konkursy 120-130 powiedziała, że to normalne, że na szczeblu regionalnym i narodowym masz zawody, które zaczynają się np. we wtorek i kończą w czwartek i tak co tydzień. Wszystkie klasy. Profesjonaliści też mają rożne konie od młodych przez pierwszy raz w danej klasie po te czołowe.

Podobnie było w Irlandii, na 2 miesiące pracy u Breena tylko +/- tydzień spędziliśmy w domu a tak z zawodów na zawody.

Gdyby w Polsce było tak dużo możliwości objeżdżenia się na zawodach w dobrych warunkach infrastrukturalnych, z dobrymi sędziami, gdyby można było zawody potraktować jako trening, bo są tak łatwo dostępne, a w domu stawiać tylko na relaks konia, to nasze polskie jeździectwo wyglądałoby zdecydowanie inaczej. U nas wyjazd na zawody to nie rutyna a "święto lasu" i pusta kieszeń po... nie mówiąc już że wielu jeźdźców ma dylemat między czy mam kasę na trenera czy na zawody...

Z innych niecodzienności skrobnęłam o kowalach i goleniu konia w Szwajcarii, nic wielkiego, ale troszkę inaczej niż u nas:
http://konnowszwajcarie.blogspot.ch/2016/11/jak-ogarnac-kopyta-w-szwajcarii-sowo-o.html
http://konnowszwajcarie.blogspot.ch/2016/11/jak-ogolic-konia-w-szwajcarii.html
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 listopada 2016 13:26
Aleqsandra: a wycinał podeszwę ten kowal? Piłował glazurę?
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
07 listopada 2016 14:01
ElaPe, nie było mnie przy kowalu, bo i tak bym się nie dogadała, ale podeszwę tylko troszkę wyrównał tyle co ściany obciął, trochę obciął strzałkę.

edit: zrobię zdjęcie dziś to będzie widać o co chodzi. Dodam, że podeszwa "kruszy się sama" ze względu na dużą ilość kamieni na całym terenie stajni.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 listopada 2016 14:51
aha. O tę glazurę pytam bo tu wszyscy kowale jak jeden mąż namiętnie piłują glazurę po całości. Mój nie piłuje bo już na początku mu powiedziałam że tego piłowania nie chcę (za wyjątkiem dolnej części kopyta oczywiście). Nie dotyka się tez w ogóle podeszwy.

Moja kobyła też nie jest kuta i daje radę na kamienistym dośc podłożu w terenie.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
07 listopada 2016 15:00
ElaPe, mojemu się rozwarstwia ściana i kamienie wchodzą w białą linię namiętnie i głęboko... Jest szansa, że się wzmocni kopyto i przestanie się tak dziać?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się