Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

Broker ale to nie kwestia kraju tylko ceny konia
Oczywiście, że konia można super przygotować do sprzedaży, zrobicte wszystkie filmiki, zdjęcia i TUV, ale na wstępie trzeba krzyknąć kwotę nie 12 000 zł a 12 000 euro ... i tu jest pies pogrzebany, nie w mentalności a w pieniądzach...

Skoro udało Ci się znaleźć hodowcę który sprzedaje za 10 tyś zł konie z akualnym TUVem, to zareklamuj
Sama jestem szczerze ciekawa takiego miejsca w Polsce...

Dava   kiss kiss bang bang
19 lutego 2014 12:42
Broker zgadzam się i podobnie myślę  :kwiatek:
Kupując pierwszego konia wiedziałam, że najlepiej kupić 'konia profesora' niestety ani jeden sprzedający mające konie, które mi się podobały nie zgodził się na wykonanie badań przez mojego weta ('pani koń zdrowy, chodził konkursy co też pani wymyśla'😉  👍

Dziwnym trafem wiele stajni sprzedażowych (już w PL też) bada swoje konie, bo niby jak wycenić 5latka, który już chodzi jakieś tam L? Trzeba wiedzieć co ma w nogach itd.
Ja wiem, że hodowcy nie są chętni wykonywać badania, bo jak się okazuje 3latek z pastwisk prosto ściągnięty może mieć w nogach sieczkę i co wtedy?  😉
Ludzie tylko nie myślą perspektywicznie. Jeśli hodowca, czy stajnia sprzedażowa dba o swoje konie, robi badania itd. to ludzie wiedzą, że konie od nich to nie jedna wielka niespodzianka. Jeśli nie robi badań, a kilka osób się 'natnie' to ta wiadomość rozsiewa się lotem błyskawicy i zwyczajnie później brakuje klientów.
Ja też szukając teraz konia nie zdecydowałabym się na 'kota w worku' i płacenie za badania żeby tylko się dowiedzieć, że koń jest tak rozwalony, że nie wiadomo jak jeszcze chodzi (a czasem można się domyśleć jak 😉))
Dlatego pisanie o konie, że 'jest zdrowy' jeśli nie ma się badań to zwykła manipulacja  🙄
Broker zgadzam się i podobnie myślę  :kwiatek:
Kupując pierwszego konia wiedziałam, że najlepiej kupić 'konia profesora' niestety ani jeden sprzedający mające konie, które mi się podobały nie zgodził się na wykonanie badań przez mojego weta ('pani koń zdrowy, chodził konkursy co też pani wymyśla'😉  👍




Serio? Z czymś taki to się jeszcze nie spotkałam, a trochę moich znajomych w ostatnim czasie szukało koni. Nigdy nie słyszałam żeby sprzedający nie zgodził się na przyjazd innego weta. Ja bym w życiu nie  uwierzyła w badania wykonane przez weta sprzedającego. Czy to w Polsce czy zagranicą i tak bym ściągała swojego weta czy wysyłała mu chociaż zdjecia RTG.
Wydaje mi się, że ten rynek po prostu z czasem musi się zmienić i ewoluować w cywilizowaną stronę.. Może po prostu jeszcze teraz nie jest ten moment 🙂


nie rynek za stosunek zarobków do wydatków w naszym kraju. najwięcej sprzedaje się koni poniżej 5 tys, bo ludzie chcą mieć a ich nie stać. i teraz czekać na kupca miesiącami i robić badania warte 1500 zł co trzy miesiące, żeby się nie przedawniły? a i tak na koniec się usłyszy, że 10 tys za surowiznę to dużo?

nigdy nie spotkałam się ze zwrotem kosztów badań. po i dlaczego? chcesz sprawdzać? sprawdzaj. ale to kieszeń kupca.  tak samo jak z badaniem samochodu przed kupnem. nigdy nie słyszałam o zwrocie za "badanie" jak samochód okaże się bublem a sprzedający o tym nie wiedział.
Ani w Niemczech ani w Holandii ani w innych krajach tuvy nie są w standardzie-kupa polskich lekarzy jeździ regularnie np. do Lewitz badać młodziaki, ba sporo koni mających wcześniejsze zdj ma robione po raz kolejny i nawet w krótkich odstępach czasu, nie zawsze na każdej projekcji jest to samo- to suma techniki, rodzaju sprzętu, umiejętności itp. więc nie ma, że musi się zgadzać to co było z tym co jest. Pominę to co już tu padło- interpretacja. Mi kilku wybitnych krajowych i nie tylko ortopedów powiedziało jedną mądrą rzecz- nigdy nie oceniaj samych zdj rtg ani samego stanu klinicznego- to wszystko ma być razem, jako nierozerwalna całość. Ile to koni w GP ma rtg sieczkę a regularnie staruje i nie ma objawów ( i nie jest to zasługa leków😉 i weta😉 )...
Powtórzę po raz kolejny- kupowanie i sprzedawanie koni ma dwie strony medalu.
Sama stoję w handlówce, z której kupa koni trafia na zachód i w Polskę i za każdym razem to kupujący płaci za badanie- a konie w różnych cenach.
Karla🙂 kupowałam konia z Niemiec z TUVem w dodatku dostałam przetłumaczony TUV (razem z dokumentami konia)... ale możliwe, że TUV był po prostu w cenę wkalulowany w sumie...  😉
Gaga- tydzień temu ściągałam PRE dla znajomej i też szedł z TUVem, ale właśnie wliczonym w cenę. Tak jak piszę, nie jest to procedura standardowa, szczególnie u hodowców, a teraz coraz większy trend kupowania cukiereczków z zachodu właśnie od hodowców🙂 a nie z molochów gdzie po 100-200 koni handlowych.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
19 lutego 2014 14:37
No chyba że szukasz jakiegoś ideału, zgodnie ze stwierdzeniem pewnego weta: nie ma koni zdrowych, są tylko nie zdiagnozowane!

🙂 Prawda
Trzeba mieć wymagania odpowiednie do budżetu. Gwarancji nigdy nie ma.
Dla mnie o przydatności konia decyduje jego wyszkolenie, lub w przypadku młodziaka niezepsucie. Wskazana względnie poprawna budowa niesprzyjająca rozwijaniu się schorzeń, ale nie musi to być koń z perspektywami na GP. Wolę konia z lekką wadą a zdrowego psychicznie 🙂
Na jedno bym chciała zwrócić uwagę, inny jest koszt hodowli konia dla osoby z własnym gospodarstwem np. ze wschodu Polski, inny będzie pod Warszawą. Jak koń rasy dopłatowej to i na 2-latku za 3 tys. da się zarobić. Jest popyt na konie za 5 i jest podaż. To jednak się komuś opłaca hodować przeciętne rekreacyjne konie.
Zdrowy koń, przebadany, dobrze przeszkolony, perspektywiczny na GP, z bliska ideału budową - piękna rzecz. Niemniej, cena musi być odpowiednio wysoka czyt. eksportowa.

TUV nie jest pierwszym co się robi u konia mając przeciętny, czyt. okolice 5-8 tys., budżet.  Przyjeżdża się kilka razy, ogląda w różnych sytuacjach (na pastwisku, rano po wyjściu z boksu, po wysiłku), robi wywiad środowiskowy, niewyobrażalnie wiele informacji można znaleźć w internecie. W bazie rodowodowej jest dużo info np. konie po pewnych reproduktorach mają dużo większe prawdopodobieństwo chipów. Itd.
Wet ( z tych znanych ) który badał mojego konia stwierdził ,  ze w PL nawet do 80 % młodych koni może mieć "czipowy " problem , ze względu na fakt , ze przez wiele lat
OCD nie było czynnikiem eliminującym konie z chodowli. Dla przykładu , dotyczy to maks 30% koni w Holandii  . Czy to moze być prawda , czy te statystyki są troche naciągnięte?
a na zachodzie sie eliminuję  😂
wg badań na puli koni z ZT (praca klinicystów z SGGW) to te 80proc jest zawyżone. W Polsce nadal OCD nie jest czynnikiem limitującym dopuszczenie do rozrodu ( na świecie wiadomo, że taki i taki ogier może coś tam nieść i jest takie ryzyko, ale nadal się go używa ze względu na inne walory, ale! jest świadomość o zagrożeniu, w PL tego nie ma), wiele lat temu dopuszczano ogiery z dychawicą, dziś cóż sama znam kilka po nowych ZT po odpowiednim zabiegu.:/
Na_biegunach Z tym "opłaca się" byłabym ostrożna. Lepiej ponieść mniejszą stratę niż większą - ale żeby od razu "zysk" i "opłacalność"? Prawda taka, że jakikolwiek przychody jest ciężko osiągać. To gdy ma się do wyboru 4-5 tys. a nic... Że po uczciwym podliczeniu kosztów, z płacą za pracę choćby po kosztach minimalnych i bez ZUS/KRUS - to strata? O to mniejsza. Kosztów pracy ludzie nie liczą - bo szansy na inną nie mają 🙁 A zawsze coś jest lepsze niż nic. Wolniej się biednieje.
Ktoś w "co mnie wkurza na co dzień" dobrze napisał: że uczciwa praca przez miesiąc to mniej niż koszt utrzymania więźnia. Dopóki to się nie zmieni to będzie jak jest. I tak dobrze, że na ludzkich sentymentach nadal się zarabia. Tzn. najlepiej zarabia ten, który sentymentów nie ma a dobrze wie, że inni je mają. Jeszcze gdy dobrze umie sentymenty udawać 😀
Karla , dzięki za odpowiedź . W takim razie , jaki jest najbardziej prawdobodobny % koni z osteochondrozą w PL ?
dominoxs
To nieprawda, że na zachodzie czy nawet w Holandii nie ma OCD. Holendrzy teoretycznie bardzo tego pilnują, ale zdarza się, że hodowcy robią TUV takiemu kandydatowi do uznania w wieku np. 1,5 roku i jeśli coś się znajdzie to atroskopia i koń jest "czysty"  🙁 Także takie restrykcje skłaniają niektórych do działań cokolwiek nieetycznych.
Z tego powodu w miarę liberalnie do tematu OCD podchodzi m.in. Związek Oldenburski (OL i OS), argumentując, że nasilone działania Holendrów nie przyniosły spodziewanego, znacznego zmniejszenia % koni z tym problemem.
A czy to fair, że kupujący da sporą kasę za konia np. z chipem? 😉 Jeśli w badaniach coś takiego by wyszło to raczej korzyść dla sprzedawcy i powinien za to zapłacić, bo to jego interes, żeby koń był zdrowy tak, jak opisuje 😉
Armara, ale ja nie napisałam ze w Holandii nie ma , tylko ze jest tam około 30 % populacji z OCD, tak usłyszałam .
Wydaje mi się , ze te 30 % to mimo wszystko sporo , prawda ? A u nas, jeśli nie 80% , to  to ile ? 60%?
No i jeszcze pytanie , jaki z kolei ułamek tych koni kończy finalnie z kulawizną?

A czy to fair, że kupujący da sporą kasę za konia np. z chipem? 😉 Jeśli w badaniach coś takiego by wyszło to raczej korzyść dla sprzedawcy i powinien za to zapłacić, bo to jego interes, żeby koń był zdrowy tak, jak opisuje 😉


tak, to jak najbardziej ok. skoro nie sprawdził a sprzedawca nie wie to jest ryzyko na własną prośbę.
skoro sprzedawca nie zrobił sam badań i NIE WIE a napisał zdrowy to gdy wyjdzie czip-w moim mniemaniu jest uczciwy. nie wiedział o wadzie. a zdrowy = na stan wiedzy sprzedawcy zdrowy-nie kuleje, nie chychra, nie kolkuje. jakby wiedział-to co innego.

co jest zabawne. znajoma chciała kupić fajnego kasztana w jednym ze sławniejszych ośrodów (armara, 😉 ). koń okazało się, że ma czipa, albo dwa, już nie pamiętam. i sprzedawca nie chciał opuścić ceny konia o koszt usunięcia. chyba tylko 1 tys w dół poszło. konia kupiła-nie mnie oceniać decyzję, ale tak to jest jak człowiek się zakocha, bo podsumowując ceny przewozów, utrzymania bezczynnego po zabiegu, wizyt lekarza, zabiegu samego, rehabilitacji- miałaby konia dużo lepszej klasy bez grzebania w stawach.

więc nie są sprzedawcy chętni do obniżania ceny. ba, powiedziałabym, że robi kupiec badania, uświadamia sprzedawcę o wadach i konia nie kupuje to sprzedawca kolejnej osoby o wykrytych nieprawidłowościach nie informuje często.
Dava   kiss kiss bang bang
19 lutego 2014 20:33
xxxagaxx -> ja sie kompletnie nie znalam i nie mialam nikogo (trenera itd.) kto by zadzwonil w moim imieniu albo poszukal konia, wiec szukalam sama po ogloszeniach i takie wlasnie info dostawalam. To bylo dobrych kilka lat temu, teraz sutuacja wyglada lepiej, ludzie wiedza, ze konie sie bada i ze kit to malo komu mozna wcisnac

Isabelle -> najgorsze wlasnie jest to, ze czesto sprzedajacy doskonale wiedza, ze kon tka, lyka, ma zwyrodnienia itd i udaja glupa, a w ogloszeniu przeczytasz, ze zdrowy 😵

-> oczywiscie, ze nie ma koni idealnie zdrowych ALE nie chce i szkoda mi kasy na placenie za badanie konia, ktory ma zwyrodnienia albo rozwalone trzeszczki, bo to na wstepie odpada. Dlaczego sprzedawca klamie, bo nie badal konia 'a przeciez mu nic nie bylo' to nie jest dla mnie odpowiedz. Wiekszosc sprzedawcow widzi w swoim koniu konia GP w skokach i conajmniej samego Totilasa w uj, a nie to ze kon chodzi nieczysto  😀iabeł:
Takie rzeczy jak chipy, cos w stawach itd to juz kazdy ma swoja wiedze i rozum, czy chce sie w to pchac, bo to dyskusyjne.
Isabelle, a ja myślę, że dużo zależy właśnie od uczciwości sprzedawcy 🙂 Jeśli sprzedawca nie wiedział, że koń ma np. czipa to takie badania przynoszą mu plus i jeśli jest uczciwy to powinien spuścić z ceny o koszty usunięcia, a jeśli nie, to jego problem niech sam leczy, albo będzie szukał jakiegoś naiwnego kupca, żeby się pozbyć problemu 😉 Nikogo nie oceniam, bo każdy postąpi inaczej, ale jeśli jest przypadek, że ktoś pisze, że konie zdrowe, a jak był w przykładzie - 4 odpadły, to znaczy, że coś jest nie tak 😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
28 lutego 2014 16:21
Sprzątając swoje papiery znalazłam stos wydruków koni z ogłoszeń z 2010 roku- wtedy szukałam konia dla siebie (klacz, śląska lub małopolska z pełnym pochodzeniem i prawem wpisu do księgi stadnej, młoda, raczej nie ujeżdżona, ale patrzyłam też na te starsze chodzące pod siodłem, cena "atrakcyjna"😉 i każde ogłoszenie, które mnie zainteresowało, drukowałam i wpinałam do segregatora. I tak trzymałam, trzymałam, aż w końcu postanowiłam wyrzucić, ale najpierw sprawdziłam losy tych koni- na 35 koni 21 zostało ubitych!!! I to, co ciekawe, wcale nie te "najgorsze" (ponieważ mnie często łapią takie konie, które raczej słabe są z budowy, ale po prostu mają "to coś" i już), a co szokujące- często od właścicieli, którzy wrzucali wiele zdjęć zadbanego konia, filmiki z ruchu i pracy z koniem i którym (rzekomo najwyraźniej) zależało na tzw. "dobrym domu"  🙄 Wszystkie konie trafiły do rzeźni w niedługim czasie (do 5 miesięcy) po moim wydrukowaniu ogłoszenia. Część koni oglądałam osobiście, zwłaszcza żal mi jednej siwej ślązaczki (ubita jako 1,5 roczna) i ślicznej małopolanki (2,5-latka sprzedana do Włoch i tam ubita). Jaki z tego wniosek?
Skąd wiesz, że zostały ubite?
Wniosek? Że ludzie zaczynają korzystać z tego, że ich w szkole nauczono liczyć? I/lub kalkulatory są tanie?
wniosek potwierdzający moje smutne obserwacje z końskiej ubojni- konina małopolska jest tak samo dobra jak zimnokrwista...a ta dotacyjna to już w ogóle....
Konina śląska jest lepsza! Bo mięsko szlachetne, a masy sporo. Byle koń był młody.
ślązaków akurat najmniej widzę na rzeźni, najwięcej zimn, typ pugrubiany, młp, mixy młp zimn...
koń jak koń,nie ma kupca to na mięso, jak każde inne hodowlane zwierzę. To chyba normalne
Bo ślązaki mogą mieć sporą wartość użytkową szczególnie w zaprzęgach.
czyli że koń zaprzęgowy ma na dziś większą wartość niż wierzchowy rekreacyjny? Albo go łatwiej sprzedać?
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
28 lutego 2014 21:34
Magda, wydaje mi się, że łatwiej.
Ja też obserwuję końską rzeźnię i widzę, co trafia- faktycznie, ślązaków jak na lekarstwo, a jeśli już, to młode (roczne) ogierki (ale to jednostki) lub konie, które zostały wybrakowane. Natomiast jest masa NNów, połowicznych NNów, małopolaków, spków bez myśli hodowlanej (np. wlkp x śl). Dużo idzie odsadów dotacyjnych- małopolskich czy huculskich, ogierki oczywiście i niestety są hodowcy, którzy co roku odstawiają do rzeźni dotacyjne źrebaki... Swego czasu szło sporo folblutów z likwidowanych stadnin- klacze z karierą wyścigową, albo stare matki stadne. Aż żal było patrzeć, tzn. zawsze jest żal, ale tak jakoś jak się widziało taką 12-15 letnią matkę stadną, to jakoś tak...  🤔
Karla, paradoksalnie ubita została zgrabna małopolanka po Lubaniu z matki bodajże po Arcusie, której nic zarzucić w sumie nie było można, a żyją dwie małopolanki po rodzicach-czempionach zza stodoły, do tego obie no jakieś takie- niezgrabne. Nie żeby miały wady takie rażące, ale całość po prostu nieskładna.
edzia69   Kolorowe jest piękne!
28 lutego 2014 21:39
Broker, konie to zabawa dla bogatych ludzi...
Standardem na zachodzie jest badanie konia przed zakupem. Nie ma czegoś takiego jak zdrowy koń. Każdy coś ma. Naoglądałam się przez dwa lata jak pracowałam jako luzak w Norwegii i Danii. Widziałam wiele badań do TUV i ZAWSZE było one robione na wniosek i koszt kupującego. Jak ktoś napisał hodowca RTG w oczach nie ma. Twoja postawa sugeruje, że każdy sprzedawca konia, w tym hodowca to potencjalny złodziej. Nikt nikomu pistoletu do głowy nie przykłada i nie ma obowiązku kupowania konia. Ja każdego do nas zapraszam z weterynarzem.  Koszt badania TUV plus morfologia i biochemia to jak pisałaś1200 zł. Przecież to jeden wyjazd na zawody raptem.  Kupujesz konia do sportu, z super papierem, zachodnim paszportem, wielkimi planami na sport i masz problem z wyłożeniem kasy na badania? A siodło pewnie ze 6 tys będzie kosztowało...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się