Walczmy o lasy dla jeźdźców

Witam voltowiczów!
Artykuł godny uwagi i komentarza. Zjednoczmy się, piszmy do autora i może uda się wspólnie coś zrobić żeby wreszcie wpuścili konie do lasów!
http://dziennikarzizaklinacze.blox.pl/html
,
[quote author=Tomek_J link=topic=83099.msg1277454#msg1277454 date=1327666463]
Niestety mija się z prawdą w jednym, ale bardzo ważnym punkcie pisząc: "ani drogi, ani lasy nie są ich, lecz nasze. " Tak pan Sawka mógłby pisać, gdyby kupił sobie kawałek lasu.
[/quote]

Mi się wydaje, że chodziło o "nasze" jako o pojęcie zarówno "ich" jak i "moje/nasze", czyli wspólne 😉
W Krakowie miasto ma Las Wolski.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Las_Wolski
I dzięki mojej koleżance ja ten las z końskiego grzbietu znam.  :kwiatek:
Nie wiem jak jest dziś, ale dawniej jazda konna była zakazana, zabroniona i ścigana.
A motorem, quadem, rowerem terenowym nie.
Do dziś nie pojmuję co koń tam mógł złego zrobić.
Jeśłi zakaz aktualny to, może wiosną się skrzykniemy i jakoś powalczymy?

Jeździ ktoś tam jeszcze konno?
,
a można cokolwiek w tej sprawie zrobić? Bo mam wrażenie że to walka z wiatrakami. U nas zmienił się pan nadleśniczy i tez problemy są... Szlaki mają nam wytyczać, mandatami straszą... ponoć nawet do 500zł mogą wlepić.. Szukałam jakiejś ustawy, ale nie znalazłam nic o karach..
Ja w żadnym z terenów, w których stacjonowałam z koniem nie spotkałam się z wrogością. Wystarczyła miła rozmowa, przedstawienie się. Tak samo z myśliwymi żyjemy w zgodzie. Oni nas ostrzegają, żeby zamknąć psy podczas polowania (nie mamy ogrodzenia) a my im obiecaliśmy poić kuropatwy podczas śniegu.
bera7 zapraszam do nas, do 3miasta, od razu ci się odechce w ogóle do lasu wchodzić...

Historia hmm z października, idę sobie z koniem w ręku, koń bez podków, człapie sobie za mną, biegnie za mną jeden z leśników i pyta czy ja nie słyszałam że PO UTWARDZONYCH drogach nie wolno jeździć konno. Ja mu odpowiadam że przecież muszę jakoś dojść do kolejnej nieutwardzonej drogi, bo właśnie z jednej wyszłam i że to tylko jakies 100m. Pan się dalej na mnie drze że mi mandat wlepią że nie wolno, bo ten koń niszczy drogi. W końcu powiedziałam panu że niech sobie okulary kupi, bo ja na pewno nie jeźdżę konno, tylko idę z koniem, jak  z psem, na spacer. Pan się zagotował i wsiadł do swojego jeepa (który przecież nie niszczy) i pojechał.  Tydzień później znowu nadleśnik był u nas w stajni i właściciela straszył, ze tak dłużej być nie może, że nam nie wolno tam jeździć itd..

Powiedz co możemy zrobić?
xxagaxx, ja bym pojechała do nadleśnictwa, umówiła się na spotkanie z jakimś głównodowodzącym. Usiadła zapytała na spokojnie i z uśmiechem w jaki sposób możecie korzystać z lasu, żeby sobie wzajemnie nie przeszkadzać.  Czy są drogi tzw. piesze (tu i koń i motor niszczy darń), czy są miejsca lęgowe gdzie woleliby, żeby nikt nie wjeżdżał. Niech weźmie mapę, pokaże, które wg niego ścieżki są do waszej dyspozycji. Trzeba wyjść z inicjatywą, z uśmiechem. Na udry to każdy okopie się stertą przepisów i będzie wam pokazywał "kto tu rządzi".
A najlepiej jeśli masz kogoś "znajomego znajomka", który Cię na taką rozmowę umówi. Bo jak już wojna jest w toku, to ciężko zmienić podejście.
Widzę tutaj dość idealistyczny obraz świata. Ja raz byłam na miłej rozmowie umówiona przez znajomego i z tymże znajomym i odprawiono mnie z kwitkiem. Na drugiej miłej rozmowie dowiedziałam się, że po wytyczeniu, ustaleniu, umowach i opłatach wytyczą nam ... pas przeciwpożarowy wzdłuż torów i szosy, i jeszcze po prywatnych łąkach (bez zgody właściciela!!!) możemy jeździć. No nie pogadasz. A jak ktoś ma tak dobrze to zazdroszczę.
też nigdy nie miałam problemu z jazda po lesie, no poza wyjątkiem kiedy był zakaz wstępu ze względu na suszę, wtedy gonili (i oczywiście słusznie).
Nie podoba mi się tylko to, że to czy ktoś może jeździć po lesie czy nie ma zależeć od widzimisie, czy znajomości z leśniczym. Powinny być jasne reguły i jako koniarz chciałabym, żeby były bardziej dla nas przyjazne.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
27 stycznia 2012 12:54
tak, własnie - jasne reguły, a nie widzimisię lesnikow. narazie nie narzekam. w obecnych lasach nikt na mnie nie wyskoczył z pretensjami, ale pierwsze primo: rzadko jeźdżę, drugie primo: jam rodzina starego pracownika nadlesnictwa 😉. ale stanowczo woalałbym wiedziec co wono konkretnie, a nie co komu do łba przyjdzie. za to chetnie widziałabym - tam gdzie są już wytyczone szlaki konne - ZAKAZ  wjazdu na nie motorom i quadom 😉. nie każdy ma wyluzowanego konia.
Niestety cały czas zależy to od dobrej woli leśniczego i kultury jeżdżących.
Byłam dwukrotnie karana przez kolegium a potem raz sądownie.
Nadleśniczy po iluś tam interwencjach wyznaczył w puszczy Niepołomickiej ścieżkę dla koni do której był dojazd z naszej stajni około 3 km drogą krajową  🤔wirek:
Oczywiście jeździliśmy drogami leśnymi i na widok straży leśnej ćwiczyliśmy jazdę "par force" znajomość ścieżek w które nie wjedzie samochód - bezcenna  🤣. Udawało się dwa lata - potem się przeprowadziłam
Stajnia_Dukata, to nie obraz idealistyczny. Tylko mój sposób na ułatwianie sobie życia, skuteczny. Z obecnym leśniczym poznałam się dość nieoczekiwanie. Zgubiłam się w lesie i kierując się najszerszym duktem z nadzieją, że doprowadzi mnie do zabudowań i pozwoli się zorientować trafiłam na leśniczówkę. Zadzwoniłam do furki, wygramolił się dość postawny człek, nie do końca odziany z bułką w zębach. Pytam więc grzecznie o drogę do wsi. Wytłumaczył, wypytał co tu robię, skąd ja itp. Zaprosiłam go na "oprowadzanki" z dziećmi.
Od tamtego czasu kłania nam się kiedy spotyka nas w lesie.
Albo macie wyjątkowego zakapiora, albo zanim było po zgodzie powstał konflikt.

xxagaxx, ja bym pojechała do nadleśnictwa, umówiła się na spotkanie z jakimś głównodowodzącym. Usiadła zapytała na spokojnie i z uśmiechem w jaki sposób możecie korzystać z lasu, żeby sobie wzajemnie nie przeszkadzać.  Czy są drogi tzw. piesze (tu i koń i motor niszczy darń), czy są miejsca lęgowe gdzie woleliby, żeby nikt nie wjeżdżał. Niech weźmie mapę, pokaże, które wg niego ścieżki są do waszej dyspozycji. Trzeba wyjść z inicjatywą, z uśmiechem. Na udry to każdy okopie się stertą przepisów i będzie wam pokazywał "kto tu rządzi".
A najlepiej jeśli masz kogoś "znajomego znajomka", który Cię na taką rozmowę umówi. Bo jak już wojna jest w toku, to ciężko zmienić podejście.


no i oczywiście że tak zostało zrobione. Koleżanka, która zna las jak własną kieszeń została wydelegowana do wytyczenia jakiś tras, nikt nie wie na czym stanęło, bo niby się mieli zgodzić na jakieś 2,3 trasy, ale nie wiadomo, bo w każdym wypadku musielibyśmy przekraczać drogi utwardzone- jechać nimi właśnie te 50-100m.
Jedną z dróg będą dopiero utwardzać więc zapytaliśmy się, czy nie mogliby nam takiego pasa 1,5m zostawić, nam by to starczyło żeby sobie stępem przejechać i dostać się do jakiejś bocznej drogi. Pomysł został absolutnie wyśmiany..  Nie mamy zadnych miejsc lęgowych, czy czegokolwiek, gdzie koń/człowiek nie mógłby wchodzić, przynajmniej nie są one zlokalizowane przy żadnej ze ścieżek.

Próbowaliśmy tłumaczyć, ze dla nas "jazda po drogach utwardzonych" wcale fajna nie jest, bo tylko stępować możemy, bo jest za twardo, są małe kamyczki rozsypane itp. ale inaczej NIE MOŻNA DOJECHAĆ do bocznych dróg. Ale niestety nie dotarło.

Ja zawsze jeździłam sobie do lasu, tak na odstresowanie, pozwiedzać nowe trasy, poszukać jakiś dróg do galopu a nie martwić się czy aby na pewno tey mi wolno, czy już muszę zjechać z drogi czy nie...

Nasz las jest pomiędzy obwodnicą trójmiasta a Gdańskiem, jest to raczej wąski pas. Zwłaszcza że ograniczają nas też z boku dwie rogi dojazdowe do obwodnicy/miasta. Od nas ze stajni idą 3 utwardzone drogi, te boczne to są różne szlaki łączące właśnie te 3 drogi. Więc nie ma zbytnio szansy ominąć je kompletnie.
No niestety chyba trafił nam się wyjątkowo nieugodowy gość i to leśniczy jak i nadleśniczy. A o tym, że im konie drogi niszczą i ptaki płoszą to już słuchać nie mogę.
xxagaxx, Stajnia_Dukata, pozostaje współczuć.
U mnie na szczęście zdają sobie sprawę, że koń mniej płoszy zwierzynę niż auto.
Dzięki za współczucie. Ale jak to jest, że u nas konie tak szkodzą, a za szosą w drugim nadleśnictwie rekreacja (nie pojedyncze konie) jeżdżą bez ograniczeń 🤔wirek:
Wiadomo leśniczy normalny człowiek musi być.
Jako doświadczony rajdowiec powiem wam, że albo mam szczęście, albo w rejonach które przemierzałam nadleśniczowie i leśniczowie są "wporzo".
Czyli o tu:


Oczywiście, co roku trzeba pisać prośby o pozwolenie na przejazd tędy i tędy, gdzie nie gdzie trzeba zapłacić za przejazd (np. Słowiński Park Narodowy), ale nie ma z tym najmniejszego problemu. Wysyłasz pisemko, za kilka dni dostajesz pisemko z pozwoleniem i już.  😀
Nigdy w życiu nie spotkałam się z nadleśnictwem, które by robiło jakikolwiek problem.
Ani z leśniczym, który robiłby problem z tego że jesteśmy na dróżce tej, a powinniśmy być na tamtej.
Mówiłam "ojej... pomyliło mi się"  😉, a leśniczy "dobra, dobra"  😉
I tyle.

A teraz od wiosny zaczynam najprawdopodobniej prowadzić rajdy na Pojezierzu Drawskim i z tego co mi na razie wiadomo, istnieją tam fantastycznie szlaki konne, więc żadnych nowych pozwoleń nie będzie trzeba załatwiać.
Tyle, że szlaki nie zawsze załatwiają sprawę. My mamy stajnię prawie w lesie, w okolicy jest całkiem ładna sieć szlaków (wytyczonych przy niechętnym nastawieniu nadleśnictwa), ale jeśli chcę poprowadzić standardowy godzinny teren (co jest w tym ośrodku codziennością), to musiałabym szlakiem jechać pół godziny i zawrócić. Potrzebne by były małe pętle z różnymi wariantami (z jedną grupą pojedziesz wolniej, z drugą szybciej) i to najlepiej sporo, a na wytyczenie takiej ilości szlaków nie będzie ani zgody ani pieniędzy.
A niestety jeśli chcemy urozmaicić tereny (i nie powtarzać tras co chwilę) i zjedziemy ze szlaku, narażamy się na gromy ze strony leśniczego. Nie wolno i koniec. Nie szkodzi, że las jest dokumentnie porozjeżdżany traktorami, quadami i crossami.
Moim zdaniem konie tym leśnym drogom szkodzą najmniej, ale mamy betonowego leśniczego, który nie odpuści.
Niestety leśnicy kombinują jak mogą żeby nie wpuścić koni do lasu. Mnie leśniczy wprost powiedział, że on to najchętniej wcale nie wpuszczałby ludzi do lasu, gdyby to od niego zależało, bo ludzie lasu nie szanują. Jedni nie szanują inni szanują i z niego korzystają rozsądnie. To, że ktoś śmieci do lasu wywozi nie znaczy, że zaraz wszystkich trzeba z lasu wywalić. Ale żeby było o koniach to my poza argumentem o drogach usłyszeliśmy, że konie zagrażają cennym przyrodniczo obszarom Natura 2000 i płoszą gniazdujące orły bieliki (a u nas żadnego Parku Narodowego nie ma). To dopiero coś! Chyba chodzi o wibracje, bo ciągniki i piły nie przeszkadzają wcale.
Wypędźmy z lasu dziką zwierzynę - ona ma kopytka i chodzi gdzie się da , bobki zostawia, roznosi wściekliznę , objada korę z drzew, wygrzebuje sobie jamki na norki....... przepędźmy ptaki niech nie latają po niebie nad lasami - a nóż widelec jakiś placek spadnie na samochód i zniszczy lakier, a na koniec wytnijmy drzewa bo liście spadają jest ślisko gałęzie się łamią i często drogę tarasują
U nas na razie nikt nikogo nie przepędza albo żyję z głębokiej nieświadomości.
xxagaxx,Usiadła zapytała na spokojnie i z uśmiechem w jaki sposób możecie korzystać z lasu, żeby sobie wzajemnie nie przeszkadzać. 

Jak już ktoś wyżej napisał- najlepiej wcale 😉
Ja rozmawiałam z leśniczym- zaproponował dwie drogi na krzyż, najlepiej tak, żeby jechać w jedną stronę, a potem zawrócić i tą samą drogą z powrotem  🙄
Nie był niemiły, ja też nie, ale ugodowy też nie bardzo- rozmowa z cyklu "ja o niebie, ty o chlebie". Generalnie chodziło mu o to, żeby nie jeździć po drogach przeciwpożarowych, ale żeby się jakoś wysilić z tym wyznaczaniem to nie bardzo, bo by za dużo kombinować musiał i pisać, ale powiedzieć "dobra- drogi p/poż są tu i tu, jeździjcie wszystkimi innymi, ale tymi nie i kropka" też nie. Także z łaską wielką przystał na dwie pętelki może na godzinkę, może nawet nie, po których możemy jeździć "na legalu". Ale że miał przysłać pismo-umowę i mapkę, co jeszcze nie dotarło, to jeździmy jak do tej pory.

A bielik to nam akurat nad placem lata i ma w d.. konie  😁  Przy okazji dowiedziałam się, że bielik to nie orzeł 😉
Bombal, eee mamy bielika u nas????

Ja postanowiłam w lesie udawać słodką blondynkę i tyle. W ogóle będę udawać, że jechałam skrajem lasu i się przez przypadek zgubiłam bo mi się las zrobił dookoła i ja poproszę o pomoc - i smutna minka do tego. Ja nie znam za bardzo faceta, co mnie wtedy pogoni  😀iabeł:
Mamy  😎
Tzn. na gościnnych występach był, ale widziałam trzykrotnie.
Nasze kruki go próbowały przegonić, ale lekka dysproporcja im chyba nie pozwoliła 😉 A ja myślałam, że one są dużymi ptaszyskami..
epk ja też widziałam!
[quote author=Stajnia_Dukata link=topic=83099.msg1277762#msg1277762 date=1327675615]
że konie zagrażają cennym przyrodniczo obszarom Natura 2000 i płoszą gniazdujące orły bieliki
[/quote]
Chyba raczej chodzi o to że nie płoszą 🙄
Za cicho się zbliżamy,quad narobi hałasu a jak jedzie jeździec po cichu to może zobaczyć coś czego zobaczyć nie powinien  🥂
[quote author=Stajnia_Dukata link=topic=83099.msg1277762#msg1277762 date=1327675615]
Niestety leśnicy kombinują jak mogą żeby nie wpuścić koni do lasu. Mnie leśniczy wprost powiedział, że on to najchętniej wcale nie wpuszczałby ludzi do lasu, gdyby to od niego zależało, bo ludzie lasu nie szanują.
[/quote]

A to kutafon!  😀
Ale nie uogólniaj tak. Wiem że są i tacy, ale ja akurat z takim nie spotkałam się nigdy. Zawsze trafiałam na leśników bardzo jeźdźcom i koniom życzliwych.
W trakcie powstawania pewnej stajni pod Poznaniem leśniczy sam się u mnie zjawił i powiedział, że słyszał, że tu będą konie i bardzo się  z tego cieszy.
Dał mi kopię mapki lasu i powiedział, że byłby bardzo wdzięczny, gdybyśmy jeździli tędy tędy i tędy, bo to są dróżki pożarowe i przerycie ich przez konie wpłynie bardzo korzystnie.

A w lesie naokoło Łężyc (okolice Gdyni) leśniczowie udają że nie widzą, że jeździmy wszędzie, a nie tylko po wyznaczonych drogach.
Także różnie bywa.
Różnie, różnie. Tak jak wyżej pisałam, za szosą inny leśniczy i wszyscy jeżdżą gdzie chcą. Niemniej jednak problem jest i to nie tylko u mnie. Niektórym się poszczęściło, trfili na ludzkich leśników ale w przyszłości może być różnie. Ja przez kilka lat jeździłam po całym lesie ale zmienił się leśniczy, zmienił się stosunek do koni i teraz jest nieciekawie.
Najlepiej to spróbować nakręcić leśniczego na jazdę konną  😉 Zaprosić z rodziną do stajni, dzieciakom zrobić oprowadzanki, dać darmową lekcję itd.  😉
Ja jeździłam z leśniczym w tereny i nie było żadnych problemów, ba! świetnie się razem bawiliśmy  😎  Raz mnie tylko opieprzył, że ryję łąkę nadleśnictwa (fakt faktem łąka była lekko podmokła i łatwo w galopie było ją zorać). Tęsknię za tamtymi czasami 🙂
Wiem, że są różni nawiedzeni, ale po dobroci dużo da się załatwić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się