Zima nam nie straszna! :)
Czy są na naszym forum tacy jak ja- dziwacy, co zimę kochają, a im zimniej tym lepiej? Patrząc po wątku "Jeździcie w te mrozy?" to zaczynam wątpić że tacy jak ja są (zimę lubiący, a im zimniej tym dla nich lepiej). Znajomi patrzą na mnie jak na jakiś ewenement, chodzę bez rajstop bez względu na to ile jest na minusie. Ich trzęsie, a ja nic, nie ubieram się cieplej niż na jesieni, może nieco grubszy płaszcz, czapka, rękawiczki i szalik obowiązkowo. Nawet fakt, że mi twarz marznie nie ma dla mnie większego znaczenia, czuję to, ale uznaję to za taki urok zimy. Byleby watru nie było. Jeśli lubisz zimę bez mrozu, ale ze śniegiem (koniecznie!), to również zapraszam do wątku. Zdjęcie zimowe z koniem/bez mile widziane 😉
Żeby nie było, że ja tylko za zimą jestem, lubie ciepło, wiosnę, gdy wszystko budzi się do życia, dopóki jednak temperatura nie przekracza 25 stopni, to jest dobrze.
Bisha to weź wyjdź za mnie jutro na przystanek o 4:25 rano, pewnie będzie strasznie zimno 😎
kocham zimę, ale siebie również, więc rajtki, body, lub podkoszulek w spodniach, śniegowce i czapa (w moim przypadku już od jesieni i do wiosny).
kocham śnieg, zapach zimy, szczypanie policzków, góry, narty, grzańce, światło wieczornych lamp na śniegu, zapach palonego drewna, oraz wspomnienia z dzieciństwa i wczesnego nastolactwa 🙂
buyaka, no ale co? 😁 Do której części wypowiedzi? 👀
Ps. Doszedł do Ciebie mój list już? (wysłałam 1,5 tygodnia temu)
Bardzo lubię!
Dla mnie zima to zdecydowanie najlepsza pora roku do biegania! 🙂
Jak mówię, że uwielbiam zimę to ludzie patrzą na mnie jak na dziwoląga. 😜
Dla mnie jak najwięcej zimy z puszystym śniegiem i pięknym słoneczkiem, mróz oczywiście obowiązkowy.
Gdy spadł śnieg cieszyłam się jak małe dziecko. 😁
Na Pyrach śniegu ni ma! 🙁
Ja też bardzo lubię zimę. Nawet taką ostrą. Gdy jeszcze jeździłam na koniu, wsiadałam nawet przy -20 uparcie 😉 a najbardziej uwielbiałam wjechać na zaśnieżoną dziewiczą łąkę. W kłusie jak się patrzy pod końskie nogi, to traci się poczucie przestrzeni, od bieli się w głowie kręci 😉
Na pewno sto razy bardziej wolę -10 i słońce od pogody typu niż, 0 stopni, wiatr i wilgoć.
Ale niestety diesle i rury z wodą nie wolą 🤔
Co do ubierania się, to czasem mijam takich chojraków. Przy +2 jechałam kiedyś tramwajem z gościem w podkoszulku.
Dziś było -12 a ze dwóch typów na ulicy widziałam elegancko w płaszczyku krótkim dopasowanym, goła głowa, bez szalika i rękawiczek... Wyróżniali się, nie ma co.
Brr nie wyobrażam sobie. Dla mnie podstawą przeżycia jest porządne ubranie się, a najważniejsze gruba czapa, szalik i dużo skarpet. I ciepłe jedzenie w brzuchu.
Podziwiam Was!
Ja nie nawidze zimy!!!! Uwielbiam jak jest ciepło, może być nawet gorąco (mogę jeździć o 5 rano i o 19 wieczorem) a w zime??
Może jak ktoś ma 1 konia to fajnie ale przy średnio 7-miu można znienawidzić zimę. Zamarzające palce, wieczny katar i starty nos od chusteczek. Wojna z autem - odpalanie, skrobanie. Wracanie 20-40km/h. Nie nawidze! Zakładanie łańcuchów żeby nie spierdzielić sie z małego mostka pod górkę do rzeczki przy stajni. Twarde podłoże, nie chęć do jechania na zawody bo co jest fajnego ciągnąć konia jak jest - 15? Mi osobiście zima utrudnia normalne funkcjonowanie. Może jakbym siedziała 8 godzin za biureczkiem w ciepłym pokoiku i jechała na godzinke do konia było by inaczej a tymczasem z utęsknieniem oczekuje wiosny, dziękując jednocześnie zimie że raczyła mnie oszczędzić i tak wyjątkowo długo w tym roku.
Lubię zimę, ale te mrozy trochę mnie męczą już, bo nasz piec zeżre tyle węgla ile widzi 😀
Kocham narty, zimowe krajobrazy..... zima to najpiękniejsza pora roku - ale nie w mieście! Cudownie jak śnieg gęsto sypie, jak iskrzy się od mrozu...
Ale też mnie denerwuje. Odśnieżanie, oblodzone schody i chodniki, ulice przypominające lodowisko! ( nie cierpię jeździć autem zimą, średnio 2 razy na miesiąc się zakopuję w śniegu 🙂😉
Też muszę się poubierać, tego trochę nie lubię, bo zanim się ubiorę porządnie i wygodnie ( bo jak jest niewygodnie to cały urok szlag trafia ) to się spocę, nie lubię pierwszego uczucia wychodzenia na zimno, ale potem jak się człowiek przyzwyczaja i rozrusza to można już siedzieć na dworze godzinami.
Podstawa to dobre zimowe buty i można zimę pokochać 😀
A co ma powiedzieć osoba, która leżąc na plaży w Egipcie w czerwcu przykrywała się ręcznikiem, bo było jej zimno? Czyli ja! Dla mnie temperatura -10 to jest jakaś masakra, a co dopiero więcej.
Bischa doskonale Cię rozumiem
Uwielbiam zimę i mróz 😍 Już pierwsze chłodne dni jesienią robią mi na nią apetyt. Ale ja to jestem dzikus z północno-wschodniej Puszczy, gdzie rosyjskie fronty atmosferyczne zaglądają nieco częściej i na dłużej pozostają 😀 W centralnej Polsce, gdzie mieszkam obecnie, to już nie to samo 🤔
Generalnie rajstopy pod spodnie zakładam jak się robi poniżej -20 stopni (wkurzają mnie 😀 ). Ale czapkę i rękawiczki noszę za to od października do kwietnia.
A wymarzone miejsce do życia dla mnie to północna Skandynawia albo Kanada 😎
Pokemon - ja nad naszym polskim morzem w polarze siedzę podczas gdy inni pływają 🙂 jestem bardzo wrażliwa na wiatr, nawet w upały. ale zimą też ubrać się muszę porządnie, więc nie lubię zimna - lubię zimę, a że jest zimno, cóż, jakoś muszę się z tym pogodzić. Jakby śnieg był ciepły byłoby fantastycznie 😀
Co do ubierania się, to czasem mijam takich chojraków. Przy +2 jechałam kiedyś tramwajem z gościem w podkoszulku.
Ja nie zapomnę, jak kiedyś wsiadłam w autobus, był naprawdę duży mróz, ludzie poopatulani, zmarznięci, a na jednym siedzeniu siedział koleś- krótkie spodenki, podkoszulka (taka męska, bez rękawów) w adidasach z butelką coli i patrzył wkoło półprzytomnym wzrokiem. Ostatnio na stegnach z koleżanką byłam i jeździły dwie panienki, w sweterkach (ja też jeżdżę bez kurtki, ale zakładam przynajmniej dwie bluzy, plus szalik, czapka i rękawiczki), a jedna miała... gołe ramiona! Nie było jakoś bardzo zimno, ale na pewno poniżej 0 i wiatr.
Ja mimo takiego chojractwa jak ja uprawiam nie choruję 😁 Co najwyżej gardło mnie poboli, czy katar przez pare dni. Z 4 lata nie miałam gorączki, nie musiałam w łóżku leżeć.
Co do samochodów. Ja póki co nadal prawka nie mam, ale chcę zrobić. Widzę te męki ludzi zimą, więc pewnie i ja się wtedy będę wkurzać, tym bardziej, że jako zootechnik/żywieniowiec będę musiała bardzo wcześnie wstawać (jako zootechnik nie raz muszę być na 4 rano w gospodarstwie).
Co do morza. Ja może nie morze, ale Mazury i jezioro. W październiku pare lat temu z rodzicmi pojechaliśmy na grzyby do naszegj przystani wakacyjnej. Rodzice opatuleni, a ja twardo się rozebrałam i wlazłam do jeziora 🤔wirek: Początek był trudny bo woda jakby nie patrzeć dość zimna, ale popoływałam i się zrąbiście czułam. I potem nie byłam chora, a morsem nie jestem 😁 A powiem wam szczerze, że się nad morsowaniem zastanawiam 😎
Pokemon, Bisha- Ja w egipskim sierpniowym słońcu się kąpałam z rozkoszą (nawet jak w Luxorze było prawie 50 stopni na plusie), ale i dzisiejsza polska zima (-20?) ma dla mnie swoje uroki.
Praktycznie nigdy nie narzekam na pogodę.
Na pewno inaczej jak cały dzień trzeba pracować na dworze w upał czy mróz (mnie to czeka od jutra)- to jest bardzo uciążliwe i niezdrowe 🙄
Ale tak poza pracą: spacer, czy jazda konna- wystarczy odpowiednie ubranie! 💃
Tristia, dokładnie. Ja się czasem przestaję dziwić, jak widzę moich znajomych, marudzących, trzęsących się z zimna, a jak zdejmują kurtkę to mają tylko cienką bluzę pod spodem, plus na wierzch materiałową przewiewną kurtkę. Mnie wbrew pozorom też jest nie raz zimno, jak się źle ubiorę/wiatr okropny wieje, wtedy się wściekam, że mi zimno i marudzę. W niedzielę wysiadłam z ciepłego auta, miałam do przejścia do domu 300 metrów i trzęsło mnie, pomimo tego, że ubiór się nijak nie zmienił (poza podkoszulką i bielizną oczywiście) przez ostatnie kilka dni.
Wczoraj odwoziłam autobusem przyjaciółkę moją i naszą koleżankę. Nie chciały, żebym się tłukła z nimi, bo jest mróz okropny (u mnie na termometrze było -17, koło 20 wieczorem), a ja twardo z nimi pojechałam, posiedziałam trochę jeszcze u przyjaciółki i wróciłam do domu. I się naprawdę zajebiście czułam, nawet oddychanie nie sprawiało mi żadnego problemu. Muszę tylko chyba rękawiczki narciarskie wyciągnąć, bo w zwykłych mi łapki marzną jednak.
Pok koniec października jeździłam jeszcze na krótki rękawek, mimo że np. padał deszcz :P Co przerażało instruktora xD nie zachorowałam. Gorzej jest jeździć w za ciepłym ubraniu, spocić się i być przewianym na stępowaniu. A tak na koniec jazdy bluza i było ok. 🙂
Gdybym mogła, to teraz bym jeździła, ale chwilowy zastój funduszy i muszę czekać jakieś 2 miesiące -.- istna męczarnia, tym bardziej że nie mam własnego kopytnego. Dodatkowo zakaz jazdy przez rozwalony kręgosłup.. ale się nie poddam będę próbować. 🏇
Fakt inaczej zima wygląda w mieście, inny mikroklimat na pewno jest cieplej, na wsi pewnie jest zimnej przez otwarty teren.
A z chęcią bym sobie pogalopowała po zaśnieżonych polach *.* przynajmniej upadek na śnieg byłby mniej bolesny 😁 znając moje umiejętności jeździeckie.
Zazdroszczę wam jazd w taka pogodę. Cudowne słońce odbijające się w śniegu, miliony iskierek i latający śnieg spod kopyt 😍
Przypomina mi się jeden rajd zimowy, na którym byłam sto lat temu. To były czasy jeszcze przed wysypem bajeranckich bryczków z softshellu, termobutów itd. Przez dwa pierwsze dni (po ok. 5-6 h w siodle z miłym ciepłym popasem pośrodku) mieliśmy -15 st., potem była odwilż. Ubrana byłam tak, że przypominałam ludzika Michelin. Modliliśmy się o odcinki kłusa, żeby się rozgrzać, ale niestety gruda i śliskość były ogromne. Na szczęście potem konie do stajni pod dery i grzane winkoooo. Było boooosko 😜
Nie cierpię zimy, która ma jednak jednego mega plusa - brak wszelkiego rodzaju komarów, muchów, gzów i innych latająco - gryzących robali ❗
....Zazdroszczę wam jazd w taka pogodę. Cudowne słońce odbijające się w śniegu, miliony iskierek i latający śnieg spod kopyt 😍
Nie ma śniegu (przynajmniej w centralnej PL), nie ma milionów iskierek - nie masz czego zazdrościć :-)
Za to jest gruda, lód, przenikliwy mróz. Rano czuć tak jakby wchodziło się do zamrażalki. Samochody wyglądają wtedy jak porcje lodów - tak są zamarznięte.
Chyba tylko przepiękne polarne słońce pozwala na lekki optymizm.
Nie cierpię zimy! Ale z dwojga złego wolę (jako osoba dojeżdżająca do pracy wiele km poza miasto) już taką ja teraz, niż mokrą i śnieżną - gdzie co rano ruletka czy przedrę się przez zasypane i zawiane drogi, czy nie wpadnę do rowu, czy będę jechać szybciej niż 40 km/h?
Teraz, jeżeli tylko rano samochód odpali, przynajmniej mam luksus bo jadę po czarnych, suchych drogach...
Im jestem starsza, tym gorzej ją znoszę.
Ja wolę bardziej śnieżną ( od kiedy mam garaż 😂 ) - wtedy mróz jakoś nie jest taki straszny.
Zima to najpiekniejsza pora roku, bo mozna jezdzic na nartach 😀 😀 😀 Kocham zime, snieg, mroz tez, ale nie patologiczny (-30 to jednak troche za zimno jak dla mnie 😉).
A mnie zastanawia, jak na filmach produkcji USA, gdy zalega śnieg aktorzy ubrani są w jakieś bluzy tylko. I się zastanaiwam czy:
a) śnieg tam leży, kiedy na termometrze jest na plusie
b) chcą przeziębić aktorów
marysia550,
c) snieg jest sztuczny? :P
My wczoraj z koleżanką zrobiłyśmy sobie długi spacer do miasta i łażenie po sklepach.
Przyjemnie szczypało w twarz. Mogłam jednak załozyć rajstopy bo uda az piekły, ale poza tym- czad! 😀
Mam może głupie pytanie, ale już zaczynam się o siebie martwić : czy są tu tacy, którzy w okresie jesienno-zimowym łapią taką : jeździecką chandrę" ? Bo ja od jakiegoś czasu tak się rozleniwiłam, że kompletnie nie chce mi się jeździć . Nie wiem może to wynika z tego , że mam u siebie 2 konie i że w zimę zawsze jest w stajni więcej roboty więc jak już porobię co mam zrobić to normalnie pierwsze na co mam ochotę to wrócić do ciepłego domku ....
Klaudia777 nie jesteś sama. Ja ostatnio jeżdżę do konia bardziej z poczucia obowiązku. Czuję taką presję, że muszę pojechać i coś z nim zrobić ale kompletnie bez chęci do jazdy 🙁
Klaudia777, normalne 🙂 koń nie zając... a już niedługo wiosna 🙂
A mi się zimą dobrze jeździ. Halę lubię, lubię jeździć przy muzyce. Pozostali jeźdźcy nie wsiadają, bo hm... bo zima 😉
Minus taki, że koniec roku w każdej firmie handlowej która musi koniecznie jeszcze pozarabiać to sporo stresu. I ten stres czasami zabiera mi przyjemność z jazdy konnej, bo "srelefon" muszę mieć przy tyłu 24 h 🙁 gdyby nie to - byłoby superancko zupełnie 😉