nieuczciwi pensjonariusze

Witam,
Chcę zapytać was o zdanie w pewnej sprawie która nurtuje mnie już od dłuższego czasu.

Myślę że większość z was spotkała się z nieuczciwymi pensjonariuszami, mam na myśli osoby które nie płacą za pensjonat, trening, weterynarza czy kowala, zostawiają konie i znikają.

U nas historia była prosta, pojawiła się dziewczyna z dwoma końmi. Przez jakiś czas było wszystko super, płaciła za wszystko za co zapłacić trzeba, przede wszystkim dbała bardzo o swoje konie.  Z rozmów wynikało że stała chyba we wszystkich stajniach w okolicy, przenosiła się bo zawsze było coś nie tak, a to opieka nie taka, a to konie chorowały.
Potem przestała płacić, a w końcu w ogóle zniknęła i na jakiś czas ślad po niej zaginał.  Końmi przestała się zupełnie interesować, nawet kiedy sprawą zajął się sąd i udało się z nią skontaktować nigdy nie zapytała nawet jak się mają.
Efekt jest taki że od ponad roku konie są na utrzymaniu właściciela stajni, niema szans na odzyskanie nawet połowy długu.


Teraz kilka pytań:
Co zrobić z takimi osobami?
Co zrobić z końmi za które właściciel nie płaci? Przecież to są zwierzęta i nie można ich po prostu wyrzucić ze stajni. Nie karmić? Nie strugać? Oddać do jakiegoś schroniska? Co jeżeli są jedynym zabezpieczeniem długu?

W końcu rzecz która zastanawia mnie najbardziej.
Od dłuższego czasu przetrzepuje internet wzdłuż i wszerz i nie mogę znaleźć żadnej informacji o tym że taka osoba kogoś oszukała, a wiem że w raz z rodziną jeździ po całej Polsce opowiada historyjki wszyscy wieżą, współczują, a oni tylko na tym żerują.
Teraz wiemy że została wyrzucona ze wszystkich poprzednich stajni i nie tylko stajni.
Zastanawiam się dlaczego koniarze nie piszą o takich rzeczach, dlaczego się nie przestrzegają.

Ciężka sprawa.
Można powiedzieć - ryzyko prowadzenia stajni pensjonatowej.
Co można zrobić?
Myślę, że jak najszerzej informować o takich ludziach stajnie w pobliżu. Przynajmniej tacy oszuści nie będą mieć łatwo w okolicy znaleźć cos nowego.

Co do przejętych koni. Rozumiem, że przeszły na własność stajni za długi? To jest już uregulowane? Jeżeli tak - to są własnością stajni. Mogą iśc pod rekreację albo mogą być sprzedane np. handlarzowi.
Jeżeli ich sytuacja prawna jest nieuregulowana - to jest kłopot.
Właśnie kwestia własności nie jest taka prosta, sprawa dalej się toczy. Komornicy, wyceny, licytacje itp....
mam znajomego, od 3 lat trzyma takiej jednej dziewczynie konia, duży wałach sp, dwa lata temu zaginęła bez śladu,nie odbierała tel, przestała płacić.  znaleźli ją rok później przez internet. Zapłaciła długi, do konia nawet się nie pofatygowała. Od roku znów milczy. Zmieniła nr tel. Znajomy nie ma paszportu konia bo właścicielka go posiada, mówi, ze jak dla niegoto najlepiej byłoby konia zapakować w bookmankę, wywieźć w nocy 200km i wypuścić gdzieś w las. Tylko że jest jeden problem, szkoda mu zwierzaka poprostu ...
Właśnie to jest to.. szkoda konia, ale sytuacja jest jak dla mnie bez wyjścia, bo masz na utrzymaniu nieswojego konia, a sądowe załatwienie sprawy nie jest tanie.

Najbardziej przerażające jest to że dziewczyna o której mówię nie oszukała jednej osoby, ale robi to ciągle od wielu lat i nikt nigdzie o tym nie napisał.
Niestety właśnie problemem jest żywe zwierzę. Karmić trzeba, zadbać też by się przydało. Niestety chyba każda stajnia pensjonatowa przerobiła takiego właściciela. Ja umowę miałam sporządzoną w taki sposób, że teoretycznie mogłam po wezwaniu do zapłaty wystawić konia poza stajnią i mieć go w poważaniu. Tylko nie mogłabym spojrzeć w lustro gdybym to zrobiła.
Taki koń powinien iść pod rekreacje , zarabiać na siebie . Często się tak dzieje niestety  🙄
Jak to zaczęłam czytać myślałam że wiem o kim piszesz niestety.
Ale jak doczytałam że zostawiła konie to już stwierdziałam że jednak nie wiem. U nas tez jest taka osoba, skreslona we wszytskich stajnia w okolicy. Na niektórych stajniach ma dług po 500-1000złotych i nie ma żadnych skrupułów. Jak tak można...  🤔
No tu o tyle jest dobrze ze konie zostały które rzeczywiscie zarabiać mogą na siebie w rekreacji.
Ja natomiast slyszałam o takiej sprawie.
Dziewczyna wstawiła do stajni konia. Przez kilka miesięcy placila i pojawiala sie u swojego zwierzaka regularnie.
Potem przestała przyjezdżać.
Mijały dni tygodnie miesiące po dziewczynie slad zaginął.

w koncu się pojawila po pól roku, włascicielowi zaplaciła za 2 miesiące pensjonatu, zapewniala że zapłaci w najblizszym czasie wszystko.
Wsiadla na swojego konia wyjechała w teren i ani jej ani konia wlaściciel stajni już nigdy nie zobaczył
mysle ze 500-1000 to dla niej kieszonkowe 🙂
ja znam wysokość tylko kilku jej długów co razem dalej kilkadziesiąt tysięcy, a wiem ze istnieje jeszcze kilka na znacznie większe kwoty 🙂
Myślę że osoby z okolic Bielska będą wiedzieć o kim mówię.


edit:
Gorzej jeżeli konie nie nadają się do rekreacji...
Ircia   Olsztyn Różnowo
04 lutego 2012 18:30
A co zrobić z takimi co nie płacili a konie zabrali ?
I wyprzedzając pytania nie, nie mieliśmy umowy, bo to było z dobrego serca, a zostało się oszukanym i jeszcze wyśmianym i zbluzganym...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
04 lutego 2012 18:35
głośna była ze 4 lata temu sprawa klaczy kasztanki Brzoza i jej właścicielki co to pewnego pięknego dnia zawitała konno do stajni k. Łowicza i wstawiła się do tej stajni tak jak stała - serwując na dzień dobry jakąć łapiącą za serduszko  historyjkę czemu to tak raptem się konno pojawia.

Pani właścicielka okazała się być notoryczna oszustką, kłamczuchą i oczywiście za konia płacić nie raczyła.

Jak już długi osiągnęły potężne rozmiary to pewnej pięknej nocy wkradła konia ze stajni i się  z tym koniem wstawiła do innej. Kradzież konia została zgłoszona na policję ale po odnalezieniu konia Pani Brzozowa kazała się wszystkim gonić - bo koń jest jej. I w sumie rację miała. Tak więc Pani Brzozowa pewnie jeszcze gdzieś tam kolejne stajnie naciąga jak nie z Brzozą to z kolejnym koniem I co im kto zrobi.



Tu  tej sprawie http://qnwortal.com/forum,temat,9205


Stajniom mającym do czynienia z takimi właścicielami należy tylko współczuć bo faktycznie sprawa jest trudna.

A informowanie się wzajemne stajni o jakichś notorycznych oszustkach jest mało wykonalne.

A co zrobić z takimi co nie płacili a konie zabrali ?

założyć sprawę w sądzie ew.  sprzedać ten dług za 50% czy tam ile firmie specjalizującej się w skupie należności - juz oni sobie odzyskają co trzeba

Właśnie kwestia własności nie jest taka prosta, sprawa dalej się toczy. Komornicy, wyceny, licytacje itp....


Jeżeli sprawa jest już na etapie licytacji (jak rozumiem), to właściciel stajni może wystąpić do komornika o nabycie koni a jako zapłatę (zamiast pieniędzy) przedstawić mu wierzytelność (kwotę zadłużenia + odsetki ustawowe) na pokrycie ceny nabycia koni. Jest taka możliwość prawna. Czy właściciel wiedział o tym?
Z tego co wiem to powiedziano mu że muszą byc dwie licytacje i jeżeli nikt się nie zgłosi to konie przechodzą na jego własność.
Z tego co wiem to powiedziano mu że muszą byc dwie licytacje i jeżeli nikt się nie zgłosi to konie przechodzą na jego własność.


Trochę mówię o czymś innym. Napisz do mnie na priv. i podaj dokładnie na jakim etapie jest sprawa.
Ircia   Olsztyn Różnowo
04 lutego 2012 19:27
ElaPe sprawa w sądzie nic nie da, bo nie ma umowy, ale sposób ze sprzedażą długu świetny, nawet mi się podoba  🏇
ja kupiłam porzuconego konia, sprawa wyglądała tak, właścicielka klaczy wstawiła ją do żula w pewnej wiosce, żul na szczęście spisał z nią umowę o powiedzmy pensjonat a mianowicie miała płacić 400zł żulowi za robotę i miejsce i za 200zł miała dla konia kupować paszę i ściółkę ( co miesiąc). po miesiącu zniknęła, kontaktu z nią nie było,pieniędzy i paszportu też nie. żul konia przezimował ale koń miał źle, na wiosnę pocztą pantoflową dowiedziałam się o tej sytuacji i postanowiłam tego konia odkupić, udało mi się dopiero w połowie wakacji. koń przez ponad rok nie widział kowala i weterynarza, na szczęście na młodej trawie trochę się odpasła. po konia pojechałam z moim prawnikiem, konia mogłam kupić od żula na podstawie przejęcia porzuconej rzeczy, i to były właściciel musiałby udowodnić, że nie porzucił.( tak mi się wydaje jeśli głupoty piszę to wybaczcie) konia kupiłam za 3 tys. a dług wysokości 5tys za 500zł. dług kupiłam na wypadek gdyby była właścicielka zgłosiła się do mnie po konia wtedy będę miała pole do manewru. co do paszportu to w ozkh powiedzieli mi że wystawią mi duplikat po opisaniu konia i przedstawieniu umowy kupna konia ( prawnik tym się zajmował)
    dobrym sposobem jest umieszczenie w umowie o pensjonat punktu na temat nie płacenia, że np po 3 czy 4 miesiącach uchylania się od opłat koń przechodzi na własność pensjonatodawcy.
    jeśli ktoś jest w podobnej sytuacji do tej w której ja byłam to mogę poprosić mojego "papugę" żeby jeszcze raz dokładnie i powoli, wytłumaczył mi krok po kroku jak wykupić takiego konia. oczywiście podzielę się tą wiedzą może komuś się przyda.
ElaPe sprawa w sądzie nic nie da, bo nie ma umowy, ale sposób ze sprzedażą długu świetny, nawet mi się podoba  🏇
Bez umowy to ta opcja chyba też średnio wykonalna jest. No chyba, że weźmiemy jakichś dwóch postawnych i groźnie wyglądających panów.
No i ja bym się obawiała, że US może się sprawą zainteresować (i to bynajmniej nie dłużnikiem)...
wydaje mi się, że zapis ze po kilku miesiącach nie płacenia stajnia przejmuje konia jest nie zgodny z prawem, inaczej wszystkie stajnie by go miały i nie byłoby problemu. Poza tym przy takim zapisie wystarczyłoby, aby pensjonatodawca nie wydał kilku pokwitowań pensjonatobiorcy i mógłby na tej podstawie odebrać konia wartego nie raz dług razy kilka...

a wiesz co z moim " papugą" pogadam na ten temat, tylko niech buc jeden na trening do mnie przyjedzie, taki zapis miałam w umowie z niejaką Martusią z pol******.
Z tego co pamiętam jeżeli chodzi o zwierzęta czas po którym można je uznać za porzucowne i bez właściciela to 2 lata. 3 jeżeli zwierzę zostało skradzione.
ginuha moja znajoma miała identyczny przypadek, tylko że w umowie miała zapis mówiący o tym, że jeśli pieniądze przestaną wpływać przez xx czas to koń automatycznie przechodzi na własność właścicielki stajni. Umowa była tak skonstruowana, że zadłużenie nie przekraczało wartości konia, a ona miała czas by zwierzę, po prostu sprzedać.

I później jak piszesz, też się okazało, że tamta "zainteresowana" była wywalana z innych stajni, bo nie płaciła.
Ale to przecież nie jest tak hop do przodu z tym przejęciem konia za długi. Sąd jedynie może wyrokiem przekazać prawa własności, zapis w umowie sam w sobie jest g* warty. Poza tym już o tym na forum dyskutowaliśmy kilka razy.

Właściciele pensjonatów powinni się zabezpieczać chociażby kaucjami (tak, jak w przypadku najmu mieszkań). Chociaż wtedy jeden miesiąc są do przodu.
Kurde ale co nam po kaucji jak konie stoją na koszt właściciela stajni już tak długo, sama sprawa ciągnie się chyba od lipca.

Ale pytanie dlaczego ludzie się nie ostrzegają przed takimi ludźmi?

Ale pytanie dlaczego ludzie się nie ostrzegają przed takimi ludźmi?

Dobre pytanie. Przydała by się taka baza danych gdzie można by wpisywać nieuczciwych pensjonariuszy, tylko czy można wpisywać ludzi z imienia i nazwiska?
To chyba Tomek_J opisal w ktorym watku (Ktorym  :?🙂 co mozna zdzialac, z przewiezieniem konia (chyba) na posterunek policji.
Gdzie to bylo  ❓

Ginuha
Ale to wlasciciel pensjonatu zdecydowal, ze konie tak dlugo stoja na jego koszt i wczesniej nie podjal dzialan.
Niekiedy warto byc stratnym 1-2 miesiace pensjonatu, ale pozbyc sie koni.
Niz miesiacami czekac na zwrot kasy i byc stratnym o kolejne niedoszle wplywy.

Ludzie (glownie pensjonatodawcy) nie ostrzegaja sie przed takimi ludzmi np. dlatego sa dla siebie konkurencja i nieczesto ze soba wspolpracuja.
Poza tym, pensjonariusze nie zawsze mowia gdzie sie przenosza.
A co można było zrobić wcześniej? Nie mając kontaktu z właścicielką koni??  Dopiero kiedy oddaliśmy sprawę do sądu to się magicznym sposobem odnalazła.

ja myślę że wystarczyło by opisać konie nieuczciwej osoby, na pewno uchroniło by to wszystkich ale może takie osoby nie czuły by się bezkarne.
ginuha, pewnie z tych samych powodów, dla których Ty nie wymieniasz z nazwiska.
Krotko i tresciwie.
[url=http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,52476.msg977149.html#msg977149]http://voltopiry.pl/forum/index.php/topic,52476.msg977149.html#msg977149[/url]

Oczywiscie, jesli dzialalnosc prowadzi sie nielegalnie, to juz sytuacja nie jest latwa i prosta.
Ale to juz na wlasne zyczenie.
hmmm mi nie chodzi nawet o to jak zabezpieczyć się przed stratami, ale o to czy nie da się zorganizować jakiegoś "systemu wczesnego ostrzegania", domyślam się że nie mam prawa na własną rękę rozesłać maila po wszystkich stajniach z którymi można się w ten sposób skontaktować i ostrzec ich przed takim oszustem. Kurde no musi być jakiś sposób.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się