KJ Lewada w Zakrzowie

Zastanawiam się co sądzicie na temat tej stajni...
Jestem już niemal zdecydowany by wybrać się tam na tydzień z własnym koniem i przy okazji zrobić instruktora.
Jestem z okolic Gdańska, kawał drogi, cała przyjemność z transportem, pensjonatem dla 1 konia i treningami to ponad 4 (jak nie 5) tysiaków - chcąc je zainwestować, chciałbym mieć pewność (lub prawie pewność), że nie wywalam ich w błoto.
Co sądzicie o tej stajni? Czy jest sens? Czy mam szansę się tam czegoś nauczyć (chodzi mi  głównie o ujeżdżenie, bo jesteśmy na poziomie marnej L :/ ) Czy warto?

Mam własną stajnię na 3 konie, jeden mój do sportu i dwa kuce do bryczki.
Niestety z powodu dojazdu (godzine tłuczenia się po dziurach, a w sumie z Gdańska prawie 2 mimo kilkudziesięciu km) nie ma szans by dojeżdżał do nas jakiś trener. Dlatego zależy mi na wyjeździe gdzieś z koniem, a przy okazji zrobieniu uprawnień. Nie jesteśmy matołami, koń ma możliwości, tyle, że jeszcze młody i bez treningu. Ja jeżdżę już naście lat, więc obycie w siodle mam. Skokowo N.

Proszę, poradźcie mi.
czy warto czy może stajnia przereklamowana? 🙄
jak chcesz zrobic instruktora jesli jestes na poziomie "marnej L"  ❓  😲
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
13 sierpnia 2009 09:46
jak chcesz zrobic instruktora jesli jestes na poziomie "marnej L" 

to raczej norma że kandydaci na instr rekr nie musza wygórowanego poziomu sobą przedstawiać (?)
jak nie spadnie w skokach to zda - wiem, ale jakos nie potrafie obok takiego zachowania przejsc obojetnie  🙄
anderwil napisał, że ujeżdżeniowo jest na poziomie L, a skokowo N. W tej sytuacji nie powinien mieć problemu z pozytywnym zaliczeniem kursu  😉
Ogólnie jestem ze śląska, w Zakrzowie nigdy nie jeździłam i nie byłam, ale masa znajomych wraca z tamtad zadowolona. Czy to z obozów, czy z kursów, czy z jakichs konsultacji, albo pojdynczych jazd. Znam duzo osob które wróciły stamad odmienione pozytywnie. Znam konie które wróciły w zupełnie innej formie. Nie słyszałam nie pochlebnych opinii, jakos szczególnie zniechecajacych do przyjazdu tam.

A co do instruktora to słyszalam ze tzreba tam byc na jakimś konkretnym poziomie żeby Go zrobić... nie tak jak w Zbrosławicach, gdzie papiery daja kazdemu kto potrafi na konia wsiasc.
I osobiscie gdybym miała robic papierym to robiła bym  w Zakrzowie.

kujka   new better life mode: on
13 sierpnia 2009 10:15
Żeglarz, jak rivik pisala swojego posta, jeszcze nie bylo zmianki o skokach N (swoja droga to niezwykle, wydawalo mi sie ze N klasa wymaga juz i od jezdzca i od konia jakiegos podparcia ujezdzeniowego).

nie wiem czy sie oplaca jechac z Gdanska do Zakrzowa. zwlaszcza ze coraz czesciej slyszy sie, ze zaczeli sobie troche olewac wszelkie kursy przez siebie organizowane.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
13 sierpnia 2009 10:21
no jak skokowo N to umiejętności zapewne spore. Często też tak jest że ci dobrzy są bardzo skromi i przesadnie nie epatują ustnie swomimi mega-umiejętnościami, choc być może mieliby czym.

Na odwrót też się częśto zdarza - umijętności żadne ale mistrz świata w opowieściach się jawi
Ogólnie jestem ze śląska, w Zakrzowie nigdy nie jeździłam i nie byłam, ale masa znajomych wraca z tamtad zadowolona.

W Zakrzowie byłam, jeździłam - dla kogoś ambitniejszego prywatne treningi polecam. Kursy - to już nie to, co było kiedyś...

A co do instruktora to słyszalam ze tzreba tam byc na jakimś konkretnym poziomie żeby Go zrobić... nie tak jak w Zbrosławicach, gdzie papiery daja kazdemu kto potrafi na konia wsiasc.
Nie wiem, jak teraz wyglądają kursy w Zbrosławicach, ale kilka lat temu "papierów" byle komu nie dawali...
I uważam, że takie stwierdzenie obraża osoby, które w czasach porządnych kursów otrzymały tam uprawnienia...

Być może teraz poziom obniżył się - chyba jak wszędzie - może napiszesz jak tam wyglądają teraz jazdy i zajęcia, skoro jesteś zorientowana w temacie?

Co innego oceniać poziom jazd i "merytorykę" kursu (np. w Zakrzowie jest niski poziom skoków, bo to ośrodek typowo ujeżdżeniowy) a co innego pisać o rozdawaniu uprawnień - i obrażać tych, którzy na prawdę na nie zasłużyli...


Acha - i tak dla przypomnienia dla wszystkich - instruktor rekreacji nie musi jeździć sportowo - on ma uczyć jeździć i prowadzić REKREACJĘ!

Podstawa to nie umiejętności na poziomie P czy N, ale solidna L-ka i dobry kontakt z ludźmi, umiejętność przekazywania wiedzy i uczenia podstaw...
Może  być tak jak Ela pisze.
W Zakrzowie byłam 8 lat temu na 2-tygodniowym kursie ujeżdżeniowym i sporo się nauczyłam. Na temat tego jaki poziom jest teraz się nie wypowaiadam, bo nie mam pojęcia.
dokladnie! jak pisalam poprzednie posty, nie bylo mowy o N w skokach.. przepraszam za taka ocene w takim razie  :kwiatek: trzeba bylo jakos ta licencyjna Lke przejechac prawda? 😉

sama robilam instruktora w Lewadzie i poziom jest zenujacy - zdaja prawie wszyscy, lacznie z tymi, co nie potrafia porzadnie konia osiodlac i oglowia dopasowa... o jezdzie nie wspomne... jazdy na kursie to jakies zabawy w koleczku, ktore prowadza sami kursanci w celu nauczenia sie wlasnie samego prowadzenia jazd i tych antycznych komend typu od czola stoj itd...  😁

ale mozna wykupic indywidualne treningi jakos przed zajeciami (ktore trwaja caly dzien) i kolo 6-7 rano jezdzic, ale to najlepiej sie indywidualnie z zawodnikami wczensiej dogadac, bo nie musza miec czasu i ochoty...
rivik spoko, podkreśliłam tylko po to, żeby o poranku przy tej paskudnej pogodzie uniknąć dalszych niedomówień. Bo ta N klasa w skokach trochę zmienia obraz sytuacji  😉

Z tego co tu zostało napisane wynika, że do Lewady nie ma się co pchać w tej chwili na kurs instruktorski? W sumie szkoda, bo się zastanawiałam nad zrobieniem kursu właśnie tam  🙁
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
13 sierpnia 2009 11:11
ja dzis do nich maila napisalam w sprawie kursu.
A do autorki wątku... jesli sie wybierasz do Lewady, to musisz liczyc nie tydzien, a dwa lub trzy... koszty rosną, a szczerze mowiac... wydaje mi sie ze nawet za 4 tysiace znajdziesz cos rownie fajnego (lub fajniejszego) w okolicach domu (w sensie w swoim regionie 😉 )
oczywiscie ze zmienia  :kwiatek:
nie wiem czy teraz cos sie zmienilo, bo ja robilam kurs juz z 4-5 lat temu... ogolnie to tam sa super warunki dla konia i przyzwoite dla jezdzca do meiszkania i BARDZO duzo sie mozna nauczyc, ale przy wykupywaniu indywidualnych treningow u zawodnikow, co nie jest tanie... ale wtedy czas kursu nie jest stracony, bo on trwa jakos 3tyg prawda?
acha i pamietam wszyscy byli na kursie zaskoczeni tym, ze tak malo sie jezdzi - ale jak to okreslono, mamy sie uczyc bycia instruktorami, a nie polepszac w samej jezdzie...
Może nieco sprostuję - jeździć potrafię. Swego czasu startowałem w N-kach na czysto, a do tego trzeba i P umieć pojechać min na 65%... Oczywiście elementy N nie są mi obce, ale mimo wszystko uważam, że z ujeżdżenia jestem noga :/
Teraz mam młodego konia - i z nim jestem na poziomie marnej L!!! I potrzebuję kogoś z boku kto mi pomoże w dalszych treningach i pokaże kierunek pracy zanim coś spapram  🙄

Nie chcę na moim koniu brac udziału w kursie, ponieważ nie jest gotowy, tym bardziej, że póki nie dojdziemy do sensownego poziomu w ujeżdżeniu to narazie nie chcę skakać.
Chcę go zabrać ze sobą i trenować pod okiem sensownego trenera, ale żeby nie siedzieć gdzieś tydzień czy dwa i tylko godz dziennie jeździć chcę połączyć treningi i kurs instruktorski razem.
Buuu... mam nadzieję, że czytelniejsze  😉
.
deborah   koń by się uśmiał...
13 sierpnia 2009 14:26
anderwil, dla mnie to wywalenie kasy w błoto. byłam w zakrzowie na kursie instruktorskim. kończyli go ludzie którzy jeździli konno od 3 miesiecy. to świadectwo poziomu kursu.
Ci którzy nie spadli na egzaminie końcowym jechali do domu z kwitami. Ci którzy spadli mieli poprawkę.
JEsli masz III w skokach jesteś zwolniona z egzaminu poczatkowego i końcowego. ja tak miałam.

jestem na NIE 😉

chyba, ze weźmiesz treningi z Sałackim. wyszkolił sporo jeźdźców na wysokim poziomie choć mi jego treningi nie do końca się podobały.

gdybym stała jak Ty przed takim wyborem zrobiłabym kurs gdzieś "weekendowo"  bo poziom sądzę wszędzie podobny. a z koniem pojechałabym na wakacje do rakowca. za mniejsza kasę i nie targając konia tyle kilometrów możesz się bardzo dużo nauczyć.
No, bez przesady...
Nie jest tak zle z ta Lewada🙂 kurs instruktorski - generalnie w calym kraju sprawa wyglada tak samo - nie zlatujesz - zaliczasz.
Zakrzow ma te przewage, ze jakby nie patrzec na miejscu sa ludzie ze spora wiedza i treningi prywatne u nich moga naprawde wiele pomoc - trener Salacki, Z. Skowronska, M.Ginda, W.Bulawa i A. Skowerska to jest naprawde niezly Team🙂
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
13 sierpnia 2009 22:28
Dokładnie tak jak pisały poprzedniczki kurs trwa 3 tygodnie, wiec koszty na pewno mocno wzrosna chyba ze kon będzie wracał pot tygodniu bez Ciebie do domu.
JA tez robiłam kurs w Lewadzie i przyznam szczerze że byłam zaskoczona bałam sie że moge nie zaliczyć egzaminu wstępnego a okazało sie że byłam jedna z tej elity kursowej co potrafiła cos więcej niz anglezowac na dobra nogę 🤔
Ale ogólnie wspominam kurs bardzo pozytywnie, świetni ludzie, dobre warunki i jedzonko 😜
A treningi z P. Sałackim na pewno przynosza rezultaty, tylko:
a) trzeba sie na nie załapać... nawet jak sie płaci jest trudno
b) trzeba sie przyzywczaić i pogodzić z Trenera charakterem.... ja bym poprostu nie potrafiła z nim trenować
ja bym poprostu nie potrafiła z nim trenować


Czemu? Z czystej ciekawości pytam.
Trener Sałacki to dosyć specywiczny typ człowieka. On wymaga, i już. Komenda, ma być zrobione. Jak dla mnie zbyt surowy (owszem surowy trener ok, ale nie zbyt surowy). Może ktoś ma inną opinię. Taka jest moja🙂
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
13 sierpnia 2009 23:20
Trener Sałacki to dosyć specywiczny typ człowieka. On wymaga, i już. Komenda, ma być zrobione. Jak dla mnie zbyt surowy (owszem surowy trener ok, ale nie zbyt surowy). Może ktoś ma inną opinię. Taka jest moja🙂

a ja podpisuje sie pod tym obiema łapkami 😉
do tego ma hmmm...przykra jak dla mnie manie naśmiewania się i dogadywania jak komuś coś nie wychodzi 🤔 bardzo mnie to zniechęciło chodź uważam że jest mistrzem w swoim fachu- ja po prostu była bym na to za słaba psychicznie
Dokładnie tak jak pisały poprzedniczki kurs trwa 3 tygodnie, wiec koszty na pewno mocno wzrosna chyba ze kon będzie wracał pot tygodniu bez Ciebie do domu.


Niecałe 2 tyg i zostaje ze mną do końca

On wymaga, i już. Komenda, ma być zrobione. Jak dla mnie zbyt surowy (owszem surowy trener ok, ale nie zbyt surowy).


ale czy chciaż wytłumaczy jak i co źle czy poprostu wymaga i się irytuje?
Da się z nim czegoś nauczyć, nie jeżdżąc jeszcze GP? 🙄
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
14 sierpnia 2009 18:38
anderwil najbliższy kurs jest od 9-27.09 czyli 18 dni =prawie 3 tygodnie
ale czy chciaż wytłumaczy jak i co źle czy poprostu wymaga i się irytuje?
Da się z nim czegoś nauczyć, nie jeżdżąc jeszcze GP? 🙄



Da się wiele nauczyć, bo trenerem jest bardzo dobrym. Po prostu jest stanowczy. I jeżeli coś jest nie tak to tłumaczy oczywiście i koryguje.
Sama w Lewadzie nie byłam, zabierałam się by tam pojechać i zbierałam opinie, ale nie dojechałam, lecz w tym roku mam zamiar się w końcu zabrać. Ogółem:
- jeśli ktoś oczekuje od kursów prowadzonych przez ośrodek cudów-wianków, sam jeździ na poziomie N, między P a N w ujeżdżeniu, ma tak wyszkolone konie i ma zamiar wyjechać na któryś z kursów to moim zdaniem straci czas i pieniądze. O wiele bardziej by się takiej osobie opłaciło przyjechać prywatnie z koniem na jakieś konsultacje.
- "ambitni rekreanci", osoby o solidnych podstawach w klasie L czy nawet P powinni być z kursów zadowoleni. Dużo również robi grupa - jeśli na kursie znajdzie się wiele osób słabo jeżdżących czy takich "praktyków od wioskowych Basiek i Kasiek" to moim zdaniem automatycznie zaniżają poziom całej grupy, co się z resztą dzieje na wszystkich końskich obozach, szkoleniach i treningach. Jeśli ktoś bardzo odstaje, trener zajmuje się nim, a reszta się nudzi. Nigdy nie jest tak, że grupa jeździ na dokładnie takim samym poziomie, ale by każdy skorzystał z treningu, grupa powinna być na podobnym poziomie.
ushia   It's a kind o'magic
17 sierpnia 2009 21:56
anderwil - nie wiem skad wzielas te niecale dwa tygodnie bo lewadowskie kursy instruktorskie trwaja zawsze prawie trzy

pomysl zeby jechac z koniem i jednoczesnie robic kurs sredniawy - czas kursu jest mocno wypelniony, zajecia s aobowiazkowe, zmieszcznie w tym jeszcze treningu konia praktycznie niemozliwe
eh, nie wiem skąd... faktycznie wychodzi 18 dni  🙄

Niby intensywny, ale dużo zajęć, wykładów itp, a jazdy w sumie ponoć mało, więc fizyczne zmęczenie odpada... Poza tym też zajęcia chyba nie trwają od 8 do 20, co? bo nie wiem szczerze mówiąc... znajoma robiła inny kurs, trwał 10 dni, z czego 5 było obowiazkowych, a zajęcia od 10 do 12 i od 15 do 18... fakt, że kurs był tylko dla papierka i nie trzeba było dobrze anglezować by zdać, ale niestety nie wiem jak na prawdziwym wyglada (a właśnie prawdziwy chcę, ponieważ zależy mi by papier odzwierciedlał moją wiedzę!)

Naprawdę szukam rady, bo ciężko mi samemu podjąć decyzję... zależy mi na treningu siebie i konia, ale także zależy mi na papierach (prawdziwym kursie!)  instruktora... niestety 2 razy urlopu nie dostanę, dlatego staram się to połączyć 🙁
deborah   koń by się uśmiał...
20 sierpnia 2009 20:36
jak byłam na kursie to teoria zajmowała nam prawie całe dnie.. resztę wypełniały zajęcia praktyczne, opieka nad przydzielonymi końmi i karmienie wg dyżurów..
nie był to wypoczynek...
Condina   Charakter, Charisma, Klasse.
20 sierpnia 2009 22:42
Deborah

ja tez tam robilam instruktora i bardzo mi sie podobalo 🙂, a co do dyzurów to i chetnie tez czyjes brałam  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się