kradzieże w Waszych stajniach - jak sobie z tym radzicie?

efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
22 grudnia 2008 08:49
Ostatnio ręce mi opadają, ginie bardzo dużo rzeczy, z siodlarni - popręgi, derki, z koni (np. kantary) - ośrodek jest duży, sporo ludzi się kręci, ale wygląda na to, że kradnie ktoś z "wewnątrz" , tzw. "swój"  🍴 🤔 🙄

Czy udało Wam się kiedyś namierzyć złodzieja u Was? I jakim sposobem? No i jaka kara potem? U nas szykuje się duża akcja by te kradzieże wyeliminować... tylko szukamy rozwiązań by być skutecznym. A potem to już  🤬 🤦
dla mnie taka osoba powinna być momentalnie na wylocie - bez względu czy klubowicz czy pensjonariusz...

co do metody przyłapania proponuję podpuchę - zostawienie czegoś na wierzchu, nowy czaprak? pad? ładne ogłowie? cokolwiek - i w miarę możliwości zostawienie włączonej małej kamerki - nastawionej nawet na wyjście z siodlarni

tylko jeśli coś takiego byłoby do zrealizowania - to raczej bez ujawniania tego komukolwiek - bo przez przypadek osoba winna całemu zamieszaniu też o akcji się dowie - może wie ? i złapać napewno w tym momencie się nie da.. może nawet by odciągnąć uwagę upozoruje że jej też coś zginęło? ja bym sama coś pokombinowała, po cichu przed innymi bo wtedy masz pewność że złodziej się nie dowie o całej akcji przeciwko niemu..

kiedy wogóle ginęły wam sprzęty? po nocy? w ciągu dnia? w miejscach gdzie chodza obcy czy raczej głównie swoi? jakaś systematyczność w kradzieżach? przypadkowe osoby czy od tych samych zawsze? cokolwiek?

ps. ew. jeśli z kamerą się nie da nic zadziałać to można rzucić hasło że wiesz kto kradnie tylko chcesz się jeszcze upewnić ..a na złodzieju czapka gore 😉
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
22 grudnia 2008 09:38
No właśnie chodzi o to, że nie ma reguły, kiedy te rzeczy giną 🙁 ale raczej w ciągu dnia...

Wiem na pewno, bo to już postanowione, że nie skończy się na  wywaleniu ze stajni, tylko na policji.

Jest pomysł, by dla własnego dobra zgłaszać wynoszony ze stajni sprzęt (no. do czyszczenia), bo wtedy gdy obsługa zobaczy kogoś wyłażącego z derką czy czymś to może go spytać skąd ma i czemu nie zgłosiła. Dobre by było także komisyjne otwarcie szafek i pak na sprzęt.

Powiem tylko tyle:

jeśli "nasz złodziej" czyta voltę to życzę mu dużo dobrego na święta :/
To ktoś spośród nas i na pewno się z nim mijamy w stajni, cudownie... Aż żal d.. ściska że tacy ludzie chodzą po ziemi...

Co do monitoringu, byłby to pomysł. 😉
u nas nigdy nic nie ginelo, nawet na zawodach mozna bylo spokojnie zostawic sprzet w stajni, ja przez przypadek zostawilam portfel!! na siodle (pomijajac juz to, ze obok lezal caly sprzet) przy koniowiazach, gdzie krecilo sie osob od groma i jeszcze troche, zorientowalam sie po ok 30 min, polecialam szybko, zeby sprawdzic czy cos sie ostalo-portfel jak go zostawilam tak lezal, nawet 1zl nie ubylo.
oczywiscie do czasu, jakis rok temu zginal mi nowy oster, pozniej innym zaczely ginac rozne drobne rzeczy-kantary, szczotki, palcaty, na poczatku nikt afery nie robil, ale w koncu musielismy wszystko trzymac pod kluczem, mowilismy o tym glosno w stajni i udalo sploszyc zlodzieja
okazalo sie, ze to dziewczynka stajenna, taka kochana przylepa, ktora zawsze kopyta wyczyscila albo wsiadla na stepa, kazdy ja znal, z kazdym gadala ogolnie fajny dzieciak, od tamtej pory nie bylo jej w stajni, nikt by sie po niej tego nie spodziewal, a jednak
od tamtej pory nie ma u nas zadnych dziewczynek stajennych, nikt nie chce sobie klopotu robic...i o dziwo-znowu mozna wszystko zostawiac i jest pewnosc, ze nie zginie 😉
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
22 grudnia 2008 10:52
no ja się własnie obawiam że to któraś z dziewczynek pomagających... chyba trzeba przetrzepać szeregi ... wrrrrr
ja powiem tak-nie przepadam za dziewczynkami pomagającymi, odkąd pewnego pięknego dnia okazało się, że lonżowały konia bez mojej wiedzy i zgody 😵. zapytałam, dlaczego to robiły? "a bo widziały kiedyś jak lonżuję, więc jak mnie nie było, to uznały, że konikowi się przyda ruch" 🤔
strach pomyśleć, na co by wpadły, gdyby miały dostęp do sprzętu 🤔wirek:
opolanka   psychologiem przez przeszkody
22 grudnia 2008 11:09
Stałam w kilku stajniach, ale tylko w jednej spotkałam się z kradzieżami. Nie pomagało podpisywanie swoich rzeczy, bo one ginęły i ślad po nich ginął również. Były to zazwyczaj rzeczy, które ktoś gdzieś zostawił (bat na bandzie, rekawiczki). Były to drobiagi. Wszyscy wiedzieli, kto je zabierał, ale ta osoba była "nieruszalna". I oczekiwała "znaleźnego". Choć czesto twierdziła, że tych rzeczy nie ma, miała je. Nie chcę operować imionami/funkcjami etc, ale nie było "bata" na tę osobę.

Od tamtej pory został mi nawyk oznaczania swoich rzeczy, choć nie spotkałam się wiecej z kradzieżami.

Ja bym zrobiła tak, aby ukrócić działalnośc złodzieja: najpierw przeanalizowała kiedy giną rzeczy, skąd i jakiego typu są (czy to sa drobiazgi czy większe rzcezy).
Nastepnie zaaranżowala taką sytuację, gdy atrakcyjna rzecz lezałaby "samopas" i postarała się tę osobę zlapać na gorącym uczynku.

Macie jakies podejrzenia? Wtedy jest latwiej.
moim zdaniem kradnie ktos kto kreci sie jako opiekunka przy koniach na w tej stajni oraz ma konie do opieki w innej. Kradnie uwiozy ,derki, kantary i zawozi do innej stajni.
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
22 grudnia 2008 11:32
Myślę, że ta osoba wynosi sprzęt poza teren stajni. Są to jak mówiłam zarówno drobiazgi jak i większy kaliber - no derki 155 to chyba w kieszeni się nie da wynieść... ale też smar do kopyt, ochraniacze, popręg, ogłowie... i- tu najlepsze: kantary zdejmowane z koni 🙂 pięknie nie?

Alona: tak, też tak myślę  👿
W jednej z poprzednich stajni stajenny miał "zwyczaj" podbierania z portfeli pensjonariuszy jakichś drobnych pieniędzy. Na tyle małych, żeby człowiek nie był pewny - może wydał i zapomniał? Też na początku nie byłam pewna, czy mi się nie zdaje, a nie jestem aż taka porywcza, żeby bez pewności, że mam rację, rzucać na kogoś oskarżenia.

Za którymś razem (2? 3? 4? nie pamiętam) zostawiłam torbę z portfelem w miarę na wierzchu. A w portfelu list do złodzieja. Wiadomo, że jak ktoś do cudzej torby zagląda, to niewinny nie jest... Oczywiście proceder się skończył. Oczywiście to było połowiczne (bez kary czy zadośćuczynienia) i raczej egoistyczne (zadbałam o bezpieczeństwo s w o j e g o portfela). No i wiedziałam, kto to robi.
Po stajniach, po których ja się gdzieśtam przewinęłam raczej wielkich i powtarzających się kradzieży nie było.....
W jednej bywało, że znikały jeźdźcom pieniądze z portfeli, znikały baty, gdzieś pozostawione, znajomej zniknęły owijki... Podejrzewałyśmy, kto za tym stoi, ale nikt nikogo za rękę nie złapał, więc nie można było oskarżać a akcji pt "łapanie złodzieja" nie organizowałyśmy. Tak czy siak, po pewnym czasie to ucichło i był spokój.
W innej stajni raz zniknęły firmowe czapraki i derki jednej pensjonariuszki ale był to jednorazowy wyskok. Okazało się, że to zazdrosna kolezanka, nawet niby przyjaciółka tej pensjonariuszki....
Myślę, że ta osoba wynosi sprzęt poza teren stajni. Są to jak mówiłam zarówno drobiazgi jak i większy kaliber - no derki 155 to chyba w kieszeni się nie da wynieść... ale też smar do kopyt, ochraniacze, popręg, ogłowie... i- tu najlepsze: kantary zdejmowane z koni 🙂 pięknie nie?

Alona: tak, też tak myślę  👿


derke zmiesci sie do duzej torby foliowej i jest lekka, gorzej z siodlem - do tego trzeba miec samochod. 🙂 ktos mowil ze swoj skradziony uwiaz znalazl (uwaga!) w Aromerze. 
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
22 grudnia 2008 12:06
no więc siodła nie giną - tffuuu tfuuu odpukać...
Czy też masz koniowatego tam gdzie ja? 🙂
no więc siodła nie giną - tffuuu tfuuu odpukać...
Czy też masz koniowatego tam gdzie ja? 🙂

zgadza się.
asds   Life goes on...
22 grudnia 2008 12:45
mi kiedys dawno temu zaginely pełne neopreny eskadrona, ale jako ze były przez psa stajennego ;/ ponadgryzane tak bardzo nie płakałąm , choc teraz by sie przydały....


Na szczęscie od tamtej pory ( cyzli wiecej jak 5 lat temu) nie miałam takich powtórek z rozrywki
U nas w stajni notorycznie ginęły rzeczy,
~głównie szczotki ostera,
~żele, futra pod siodło
~takie drobiazgi jak inne szczotki
~baciki
~ogłowia
~i tu uwaga zdziwienie, ginęły preparaty[smary, odżywki etc.] ale one nie ginęły w całym opakowaniu, jak się później okazało dziewczynka sobie przelewała płynne rzeczy do swoich buteleczek i ładnie podpisywała co jest w środku, a rzeczy tj. smary przekładała dobie do pudełeczek łyżką i również ładnie podpisywała co tam jest.

Nigdy nie chciała przy nas otwierać skrzyni, a jak już otworzyła to tak aby nikt nie widział jej zawartości.
Pewnego pięknego dnia przyuważyłyśmy z kumpelami żele pod siodło i stos bacików [jeśli się ma sprzęt to się go używa, a u niej nigdy nie widziałam bacika w ręce czy też żelu pod siodło], ale właścicielka skrzyni w tym momencie weszła, zmieszana zamknęła skrzynie, a następnie wyniosła część rzeczy 'do czyszczenia do domu'.
Za to my z dziewczynkami komisyjnie z trenerką bardzo grzecznie odkręciłyśmy skobel w skrzyni i cała prawda wyszła na jaw, wszystkie rzeczy w tej skrzyni pochodziły z kradzieży.
Później przedstawiłyśmy jej całą sytuację, ona się oczywiście najpierw wypierała, ale w końcu zaczęła płakać i się przyznała.
A! i jeszcze jedna rada, nie sugerujcie się od razu tym, że znajdziecie swój sprzęt np. pod skrzynią koleżanki [przecież nie jest głupia schowałaby go do skrzyni czy do domu] bo takie sytuacje też były, że miałam pod swoją skrzynią kradzione rzeczy, i to nie tylko ja.
Po prostu dziewczynka, jak się zrobiło grubszą aferę to podrzucała rzeczy różnym ludziom, że to niby oni kradli.

W kolejnej stajni notorycznie ginęły pieniądze, i to konkretnie jednej osobie, która pracowała w klubie, i dana osoba wiedziała kiedy dostanie wypłatę.
Ale nie wiem jak to rozwiązali.

Pozdrawiam.
w obecnej stajni nigdy nic mi nie ukradł..ale w poprzedniej typowo szkółkowej zgineły mi dwa baty,szczotki, pieniądze(zawsze miałam tylko dorbne na picie lub bilet ale ginęły), rzeczy zostawiłysmy w siodlarni szkółkowej w takich szafkach, nie były zamykane na klucz...
wkurzyłam sie dopiero jak zginął mój kask...mówiłam na głos że mam podejrzanego(wcale nie miałam) i że własciciel ma ta samą osobę na oku...i o dziwo złodziej oddał "przypadkiem" mój kask i bat kolezanki(znalezione w stajni na oknie)...nie dowiedzielismy sie kto to był ale to był jeden "z nas" wtedy dzieciaków pomagających...
efka pomysł z kamerą nie jest zły, mysle ze moze pomoc, a klucz do sidolarni ma kazdy? ona ejst cały czas otwarta w dzien?
Kamera z zapisem to spory koszt. Można rzeczywiście spróbować małej prowokacji, ale to czasochłonne i nie zawsze się udaje.
W mojej stajni odpukać nic nie ginie. Na boksie mam dwa kantary, komplet ochraniaczy, owijki i podkładki, czasem też derkę. Reszta sprzętu w siodlarni / pace. Raz się zdarzyła akcja, kiedy koleżanki córki jednej z nas urzędowały w siodlarni pod nieobecność "dorosłych" i narobiły nieco rozgardiaszu, grzebały w workach z paszą i pogubiły kilka haceli oraz zjadły pozostawione przez kogoś słodycze. Winne udało się ustalić łatwo, bo siodlarnia zamykana i wiadomo, kto ma klucze. Panienki dostały prikaz, żeby bawić się poza siodlarnią i od tamtej pory nie zauważyłam, żeby ktokolwiek cokolwiek nieswojego ruszał.
Niestety przeważnie im mniej osób ma dostęp do siodlarni tym lepiej, bo raz, że łatwiej zauważyć, że wchodzi ktoś niepowołany, a dwa, łatwiej wyegzekwować zamykanie całego kramu. Jeśli jest podejrzenie, że pomagające dziewczynki mają lepkie rączki, może można sprawę rozwiązać tak, żeby nie miały możliwości wchodzenia do siodlarni same, a jedynie pod kontrolą kogoś z właścicieli.
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
22 grudnia 2008 13:45
tak zrobić imienną listę kto ma dostęp do siodlarni i kto może czyj sprzęt ruszać i reszta - wara :/
Wszystko zależy, ile jest ludzi w tej stajni, nie twierdzę, że to się zawsze daje zrobić.
lostak   raagaguję tylko na Domi
22 grudnia 2008 13:56
u mnie nie gine nic. nowi pensjonariusze sa zaskoczeni na jak dlugo potrafia starczyc ich suplementy dla koni 😉

ale stajnia jest zamknieta dla obcych. i chyba to  jest jedyna metoda.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 grudnia 2008 14:00
U nas swego czasu ginęło wiele rzeczy- ochraniacz sztuk 1 na przykład, kantary, owijki, takie tam bzdety, ale siodło też. Potem się okazało, że jedna dziewczyna dzierżawiąca konia wynosiła wiele rzeczy, wypierała się, o siodle mówiła, ze od cioci dostała, jak się policja chciała z nią skontaktować, to powiedziała, że ciocia w szpitalu leży, potem niby to siodło w krzakach znalazła, ale jej matka przyniosła jeszcze cały karton sprzętu, już nie pamiętam jak cała sprawa się zakończyła, ale dziewczyny więcej już nie widziałam.
stałam z koniem w wielu stajnach i nigdy nic nie zginęło
marchewek nie liczę i pozyczania uwiązów do sprowadzania innych koni
moja zasada była prosta, nie rozrzucac rzeczy wszędzie, miec pozamykane rzeczy i nic nie dostawało nóg ale tez w stajniach w których stałam po prostu kradzieze się nie zdarzały
asds   Life goes on...
22 grudnia 2008 14:16
No cóż niektórzy tak mają  , ze lap nie mogą przy sobie utrzymac.....


Jest jeszcze bardziej  brutalna metoda jaka stosował mój  znajomy. Akurat u nich była bardzo duża siodlarnia i  od kazdej szafki by ły spore odstepy w których zazwyczaj stały plastikowe pudła z jedzeniem dla koni , butami. Za szafka znajomego było akurat gniazdko elektryczne  , a ze i znajomy był  po  Politechnice wiec  po tym jak zaginął mu żel pod siodło postanowił załozyc płapke na złodzieja. Zakupił mianowicie  alarm na gołebie . Znajomy kupił sobie  ochraniacze Veredusa Prolight czarne na przód i tył , kilka zaufanych osoób wprowadził w plan i sie wszyscy zaczeli nimi zahcwycac w stajni ,,że no takie fajne , praktyczne i w ogóle. No i sidła zostały załozone. Znajomy zainstalował alarm w szafce który uruchamiał sie wtedy kiedy zostałaby otworzona przegroda w której (wszyscy o tym wiedzielismy)btzrymał on swoje ochraniacze ( w ramach ścisłosci za jegfo szafka było gniazdko elektryczne , które zasilało mechanizm). No i tak po 2,5 tygodnia czekania ( tak mi znajomy powiedział) w końcu  alarm zadziałał . Podobno jedna z wtajemnicoznych  osób , która była najblizej siodlarni wleciała  do niej i zauważyła własnie jedna taką dziewuszke , która dzierżawiła klaczkę i jeździła w szkółce . Od razu były telefony do rodziców i  ich inspekcja w pokoju córki. Jak sie okazalo cały sprzet miała  schowany w schowku na pościel pod łożkiem , a ukradła go bo....chciała się pochwlaic przed koleżankami z skzoły jaki to ona ma sprzet do jazdy konnej i jaki drogi! I ze ona to już nie rekreacja , a sport jeździ i w zawodach startuje!!


Smutne to..
Zuziasta   Zakupoholik na odwyku...
22 grudnia 2008 14:19
W stajni gdzie obecnie stoimy nic nam nie ginie ( mało ludzi, każdy ma wszystko swoje), ale w poprzedniej stajni notorycznie ginęły baty, ubrania, pasze, suplementy, szczotki.Zdecydowanie bałabym się tam zostawić np. derkę na widoku. Nigdy nie spotkałam się (naszczęście) z przypadkami kradzieży siodeł i innych cennych rzeczy.
nie sądziłam ze mozna miec tak narabane w głowie
Moja znajoma też mi opowiadała ze w jednej stajni ginęły pieniadze



Wiec postanowiły zrobić zasadzkę. W pokoiku nie miały stolika a juz dawno gadali ze przydałby się. Wiec pewnego dnia kiedy wszystkie klubowiczki były na stajni jedna z nich przyniosła wielki karton i schowała sie w nim. Inna dziewczyna położyła na stole(KARTONIE ) pieniądze i poszła Sobie. Po 20 minutach przyszła jedna Dziewczynka która zauważyła pieniadze i podbiegła po nie po czy szybko chciała schować je do kieszeni. No ale dziewczyna która schowała sie w kartonie wyskoczyła. No i potem tą złodzieje wyrzucono ze stajni .
galopada_   małoPolskie ;)
22 grudnia 2008 14:27
u nas nic nie ginie. nawet podczas zawodow przy boksach wisza siodla, ogłowia, serki, kaski, ochraniacze i nie slyszalam zeby cokolwiek komus zgonelo  👀 szatnia i siodlarnia sa czaly czas otwarte, ochraniacze wisza przy boksach, naktary uwiazy, czasami oglowia na wieszaku w krytarzu..
W mojej obecnej stajni nic nie ginie. Do tego stopnia, ze w szatni klubowej przez ponad tydzien lezalo 100zl, ktore ktos zostawil. W koncu sie zlitowalismy i oddalismy wlascicielce, a w szatni zawisla kartka, gdzie mozna odebrac zgube. Nie wyobrazam sobie, zeby ktos wzial sobie cos co wisi na boksie.
W poprzedniej stajni raz zginely mi pieniadze z portfela, raz rekawiczki ktorych zapomnialam schowac do szafki. Ale wtedy sie nauczylam, zeby wszystko na czas nieobecnosci w stajni zamykac w szafce i nie zapominac schowac niczego jak wychodzilam do domu. Bylo o tyle latwiej, ze nie mialam wlasnego sprzetu, caly byl klubowy, a poniewaz nie nalezal do najpiekniejszych, wiec nikt go nie chcial krasc.
Z kradziezami to jest nbaprawde ciezka sytuacja i jesli nie zlapiemy kogos na goracym uczynkuto niczego mu nie mozemy udowodnic. Nawet to, ze jakas skradziona rzecz znajduje sie w szafce podejrzanej osoby, nie znaczy jeszcze ze jest ona zlodziejem.  Moze rzeczywiscie rozwiazaniem jest zglaszanie co wynosi sie ze stajni, bo przeciez majac konia w stajni nie mozna CALEGO sprzetu schowac do szafki. Moze jakies zebranie klubowiczow i przedstawienie sprway na forum? Powiedzenie, ze wiadomo ze cos sie dzieje i wszyscy sa proszeni o uwazanie na swoje rzeczy i rzeczy sasiada? Moze to cos da? Chociaz jesli sprawca jest ktoras z panienek do pomocy to sie pewnie nie przejmie, ale moze warto sprobowac?
cieciorka   kocioł bałkański
22 grudnia 2008 15:05
wspolczuje i zycze rozwiazania sprawy. ja nie wyobrazam sobie takich sytuacji zeby pozostawione gdzies rzeczy ginely, choc sama trzymalam zawsze wszystko w porzadku
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się