Dlaczego koniarze "zadzierają nosa"

Nie znalazłam wcześniej podobnego wątku, a jestem ciekawa Waszych opinii. Czy często spotykacie się z niemiłym zachowaniem ze strony ludzi zajmującymi się końmi (sport, rekreacja) i czym Waszym zdaniem takie zachowanie jest uwarunkowane.

Własnymi kompleksami 😉
Własnymi kompleksami 😉


Ciekawa odpowiedź, sama często się nad tym zastanawiam. Konie to przecież piękne zwierzęta, a obcowanie z nimi to przyjemność. Pomimo tego wielu koniarzy (zawodników, właścicieli koni) patrzy "wilkiem" na innych, którzy są z końmi związani. Dlaczego w niektórych pensjonatach atmosfera jest nie do wytrzymania? Mam wrażenie, że im wyższa cena pensjonatu i lepsza stajnia tym bardziej ludziom odbija.
Kiedyś od swojego eks (zapisał się ze względu na mnie na konie - za to mu chwała) usłyszałam, że dużo koniarzy "zadziera nosa", oraz że "uważa, że żyją jak gdyby w innym świecie, gdzie jeśli ktoś nie jeździ konno, to jest traktowany jako "upośledzony"... I że już to w paru stajniach zauważył 😵 słuchałam go wtedy mniej więcej tak:  🤔
Moim zdaniem takie zadzieranie nosa zdarza się w każdym środowisku, nie tylko w koniarskim. Ludzie po prostu tak mają- lubią dowartościować siebie, drwiąc sobie z innych, lubią porażki innych, lubią gdy coś komuś nie wychodzi, lubią pomyśleć sobie "uff jak dobrze, że to przytrafiło się jemu/jej, a nie mnie". Wynika to z niskiej samooceny i pewnie w dużej mierze z tego, co się wynosi z domu 😉
Rowerzyści też zadzierają nosa!

🤔
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
27 lutego 2012 13:08
Tak, często np. jedna dziewczyna
Jeździ z dziewczyna/instruktorka która startuje w C klasie w uje. i ona ledwo kłusuje ale poucza innych, mówi że to, to i to robią źle ( nawet jak robią dobrze) mimio tego uważa, że jak jest nawet -25 to konia w derce się nie zostawia bo może mu się coś stać, mnie tak próbowała na jeździe pouczać podczas skoków z trenerką to podjechałam na koniu i wytłumaczyłam jej, ze ja mam trenerkę i rad laika na jej poziomie nie potrzebuję...
Rowerzyści też zadzierają nosa!

🤔


To prawda! 😀
oj koniarze zadzierają nosa, to prawda...
ja bym tylko rozróżniła - na zadzieranie nosa w swoim środowisku - tutaj wszystko zależy od kasy, kto ma kasę stać go na więcej i dzięki temu myśli, że jest lepszy od innych, he,he ale jak wiadomo umiejętności nie zawsze idą z tym w parze. właśnie dlatego atmosfera w niektórych stajniach jest nie do zniesienia
A takie podkreślanie na zewnątrz, że ma się konie itd też się zdarza, ale myślę, że mimo wszystko mało jest osób, które się z tym obnoszą. Od razu mozna poznać np. w sklepie czy gdzieś na ulicy kto się wystroił w końskie ciuchy dla szpanu, a kto wraca po prostu ze stajni 😉
Od razu mozna poznać np. w sklepie czy gdzieś na ulicy kto się wystroił w końskie ciuchy dla szpanu, a kto wraca po prostu ze stajni 😉


Haha, mi już czasami głupio jak na stacji po paliwo wysiadam w brykach i butach, no i oczywiście ten zapaszek 😁
dokładnie miałam na myśli te klimaty 😉
ale widziałam w markecie córeczkę z tatusiem wystrojonych, bynajmniej nie wyglądało, żeby wracali z koni i jeszcze te ostrogi na butach - no porażka 😵
Tytuł zawiera pewną tezę, z którą się nie zgadzam.
Mam konia i nosa nie zadzieram.
Tytuł zawiera pewną tezę, z którą się nie zgadzam.
Mam konia i nosa nie zadzieram.


Ja też mam konia i nosa nie zadzieram, a przynajmniej tak mi się wydaje 😀
To oczywiście nie dotyczy wszystkich, ale pewnie każdy z nas z takim zachowaniem wśród koniarzy się spotkał.
Wśród koniarzy, muzyków, "okołomuzyków" i innych ludzi wokół "kółek zainteresowań" oraz u zwykłych ludzi, których roboczo można nazwać "szarą masą". 😉
Ludzie wiedzą, że są niemili i źli... ale lubią też mieć kogoś "gorszego od siebie", żeby sobie na nim pokazywać, że wcale tacy źli nie są.

Wśród koniarzy jest to pewnie uwarunkowane tym samym, co gdzieś indziej: chęcią wyleczenia się z kompleksów, udowodnienia światu, że JA tu jeszcze komuś pokażę, chęcią bycia najlepszym, kimś ponad... Natura, ot, co.
Jak dla mnie nosa zadzierają tylko koniarze z syndromem mistrza, niestety nierzadko przekładającym się na umiejętności...
dokładnie miałam na myśli te klimaty 😉
ale widziałam w markecie córeczkę z tatusiem wystrojonych, bynajmniej nie wyglądało, żeby wracali z koni i jeszcze te ostrogi na butach - no porażka 😵


Może dopiero jechali do stajni 😉. My często wpadaliśmy nawet do marketu prosto ze stajni 😉
asds   Life goes on...
27 lutego 2012 13:50
Mówimy o tzw. Wypinaczach dupska? My mówimy że wyżej ktos dupsko zadziera niz mu nogi pozwalają. Czasami aż sie proszą takie osoby o porządnego kopa w cztery litery.   
arabiansaneta   Konie mamy zapisane w gwiazdach
27 lutego 2012 13:51
Ja tez mam i nie zadzieram, ale jeśli ktoś ma taki charakter, to będzie zadzierał, choćby miał tylko białą myszkę!

Sama znam wiele osób, które mają konie i nie zadzierają nosa. Chociażby moja trenerka, cudowny człowiek, robi to co kocha... Na treningach jak przychodzą instruktorzy ze swoimi szkółkami to bogu dziękuję, że nie trafiłam do żadnej z nich... i wcale bogaci nie są.
Ostatnio miałąm trening na prywatnym koniu i trafiła mi się akurat godzina, podczas której jeździło kilka osób prywatnych (w tym instruktorzy ze szkółek). Myślałam, że nie przeżyje tego. Każdy mój ruch (wolta, zmiana kierunku itd...) był zjechany z góry do dołu, że w tym miejscu nie wolno, że tak nie można, że za blisko (bo za blisko innego konia podjechałam, no fakt, 4 metry to naprawdę blisko 😲  )...
Z kolei jak o tej samej godzinie jeździ chłopak, który jest w reprezentacji Polski w WKKW to jest bardzo spokojnie i miło...
Myślę, że wiele zależy od samego człowieka.
Ja tez mam i nie zadzieram, ale jeśli ktoś ma taki charakter, to będzie zadzierał, choćby miał tylko białą myszkę!
swieta prawda,wszystko zalezy od charakteru.
A czy spotkaliście się z dziwnymi reakcjami koniarzy na zdanie "jeżdżę tylko dla przyjemności", uważacie, że nie wypada tak mówić?
Często spotykam się z pytaniami o moje konie (pochodzenie, blabla) i zaraz później "a co trenujecie?" i mówię "jeżdżę dla przyjemności" i tu następuje zdziwienie. Teraz każdy coś trenuje. Albo skoki, albo ujeżdżenie i wstyd się przyznać, że nie trenuje się żadnej konkretnej dyscypliny (zasady ujeżdżenia i małe skoki jak najbardziej), ale czy to "trenowanie" nazywa się sportem? Sama nie wiem.
Dla mnie sport to codzienne treningi, duża ilość koni, wyjazdy na zawody wysokie rangą i jeżdżenie wysokich konkursów, a w stajniach panuje przekonanie, że jak ktoś jeździ L, P regionalne to zwie się sportowcem. Co o tym sądzicie?
Mam wrażenie, że coś Cię gryzie a nie piszesz o tym wprost.
Ktoś w Twoim otoczeniu zadziera? Rób swoje i omiń go wzrokiem.
Możesz czapeczkę ubrać- będzie łatwiej.
Mam wrażenie, że coś Cię gryzie a nie piszesz o tym wprost.
Ktoś w Twoim otoczeniu zadziera? Rób swoje i omiń go wzrokiem.
Możesz czapeczkę ubrać- będzie łatwiej.



Nawet nie o to chodzi, że coś konkretnie mnie gryzie. Ten temat frapuje mnie już od dość dawna, a nie znalazłam podobnego i chciałam poznać Wasze zdanie.
[quote author=Miszka link=topic=87199.msg1319186#msg1319186 date=1330348824]
dokładnie miałam na myśli te klimaty 😉
ale widziałam w markecie córeczkę z tatusiem wystrojonych, bynajmniej nie wyglądało, żeby wracali z koni i jeszcze te ostrogi na butach - no porażka 😵


Może dopiero jechali do stajni 😉. My często wpadaliśmy nawet do marketu prosto ze stajni 😉
[/quote]
na pewno do o ile wogóle 😉
Pewnie, że zadzieranie nosa się zdarza w każdym środowisku, ale w przypadku jazdy konnej to chyba przyznacie, że o wiele łatwiej jest dojść do jakiś wyników (oczywiście do pewnego momentu, ale na własnym podwórku to już wystarczy) żeby poczuć się miszczem.
Ale bierz się to też z tego że jak ktoś ma kasę to wmawia się mu, że jest świetny i dzięki temu można go z tej kasy doić
😂My mówimy że wyżej ktos dupsko zadziera niz mu nogi pozwalają
A my mówimy że wyżej sra niż dupę ma 😉
Właśnie dzisiaj poruszyłam ten temat w stajni. Jadąc w teren i spotykając  jeźdźców z 2 pobliskich stajni, słowa cześć się nie usłyszy. Zamiast tego lustrowanie, jak wyglądasz, na jakim koniu jedziesz, w eskadronie czy anky?
Mnie zadzieranie nosa kojarzy się wyłącznie z dziecinadą. Spotkałam w stajni takich osób mnóstwo, ale zwykle były to kuniareczki, które przyjeżdżały na jazdę i wydawało im się, że pozjadały wszelkie rozumy. Dlaczego to robiły? Nie wiem. Może chciały się dowartościować, może kiepsko sobie radziły z końmi i chciały pokazać, że wcale takie złe nie są. Niektórzy mądrzą się na temat jazdy, inni uważają, że wiedzą wszystko o koniach. Wszelkie takie zadzieranie nosa jest dla mnie niesamowicie wkurzające.
Uważam, że nikt dojrzały się nie wywyższa ponad innych. I nikt kto faktycznie dobrze jeździ i ma wiedzę o koniach tego nie robi, bo po prostu nie musi. Nie musi nikomu niczego udowadniać.
"Syndrom białej myszki" najtrafniej opisuje problem 😀 Brawo
martynka.n, nie wiem. W naszej stajni są i zdeklarowani rekreanci, i sportowcy, i "typy pośrednie" (raz, dwa razy w roku coś tam startujące). Aktualnie Nikt nie ma zdrowych dwóch+ koni. Ale gdy widzę jak ciężko pracują dziewczyny z ambicjami sportowymi nie odmówiłabym im miana sportowca. W tajni panuje zgoda i życzliwa atmosfera, także dla "zwykłych" rekreantów przychodzących na jazdy, uczących się jeździć. Wszyscy mają świadomość, że każdy jakoś zaczyna. Pytanie, jak się rozwija. Jedyne osoby spotykające się z... hmm... lekkim ostracyzmem to osoby upierdliwe. Z charakteru. Akurat wśród "sportowców" takich nie ma, ale nie wykluczam, że mogłaby się trafić. Niestety, wśród dziewczynek zaczynających przygodę jest takich kilka. OK. Dzieci. Gorzej, że jest to sprzężone ze stylem rodziców. Jeszcze nie spotkałam dziecka, które miałoby fajnych, równych rodziców i było coś z nim "niehalo" - np. musiałoby bez przerwy absorbować wszystkich swoją osobą.
martynka.n Nie wypada tak mówić?  🤔 Większość koniarzy jeździ dla przyjemności i nikomu nic do tego (chociaż niestety masz rację, wielu "sportowców" to krytykuje). Zastanawia mnie czasem fakt, że ludziom tak łatwo skrytykować to, że ktoś posiada konia wyłącznie do jazd rekreacyjnych, ale nie ośmielą się odezwać, gdy ktoś zakłada czarną wodzę i używa jej w brutalny sposób, bo ta osoba ma takie wyniki w sporcie...  😵 Po obejrzeniu galerii/filmików kilku re-voltowiczów uważanych za ujeżdżeniowe guru, zwątpiłam w system wartości w jeździectwie...

Uważam, że wtykanie nosa w cudze jeździectwo może być uzasadnione wyłącznie w przypadku, gdy koniowi dzieje się krzywda, a nie wtedy, gdy komuś np. nie podoba się metoda pracy z koniem na zasadzie BO NIE.

Co do zadzierania nosa... oj tak  😁 W stajni można usłyszeć nad wyraz wiele, grzecznie ujmując, "nieproszonych rad". Rzadko kiedy prosto w oczy.
Co do zadzierania nosa... oj tak  😁 W stajni można usłyszeć nad wyraz wiele, grzecznie ujmując, "nieproszonych rad". Rzadko kiedy prosto w oczy.

oj wiem coś o tym 🙂 niestety po jakimś czasie już nie chce się tłumaczyć co i dlaczego. zwłaszcza, kiedy takie złote rady otrzymuje się przez osoby trzecie.

ja tam święcie wierzę w to, że każdy wie co robi (tak, wiem -  🤔wirek: ) i moich złotych myśli nie potrzebuje, wszystko jedno czy nazywam się Ania Kowalska czy Anky van Grunsven. oczywiście dopóki koniowi nie dzieje się krzywda.

edit: literówki.
martynka.n,
Pewnie to dlatego, że panuje ogólny sąd, iż jak się ma konia, to trzeba na nim jeździć. 😉 a jak się jeździ, to trzeba startować. I to nie sportowcy krytykują, tylko młodzi "sportowiacy" co to L przejadą 2 x w roku i łohoho, Wielkimi Sportowcami są.

Pewnie to się rodzi z plotkowania... najbardziej się plotkuje o kimś, kto nic nie robi i nikomu nie podpada. Taki ktoś to na pewno podejrzany jakiś. 😉
No i z tego co wszystko inne -> najbardziej się wtyka komuś, kto jest inny. W tym przypadku "inny" = "jeździ dla przyjemności".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się