Oryginał poniższego artykułu znajduje się na stronie Francuskiego Związku Podkuwaczy
http://bruno.maudouit.free.fr/ufm/modules/wfsection/article.php?articleid=63oraz został opublikowany w czasopiśmie "Kopyta" nr 154 02/2012
Artykuł jest tu zamieszczony jako ciekawostka i nie jest w pełni zgodny z moim osobistym zdaniem w tej sprawie. " KONIEC ZE ZJAWISKIEM NATURALNEGO WERKOWANIA
Upór i konsekwencja zawodowych podkuwaczy, członków UFM, w opiniach wyrażanych na temat „naturalnych” strugaczy zostały wreszcie potwierdzone przez rozporządzenia prawne, wyroki sądowe oraz uwarunkowania socjoekonomiczne, jak również poprzez wyniki badań prowadzonych w Australii. Od wielu lat praca, doświadczenie, umiejętności i kompetencje podkuwaczy były ostro atakowane przez fałszywych specjalistów biomechaniki kopyta, posiadaczy amerykańskich dyplomów, chałturzystów, piszących o koniach bez najmniejszego o nich pojęcia ale za to za pieniądze i innych „kopytowych filozofów” końca XX wieku. Ich pomysły, bazujące na celowym oczernianiu technik pracy podkuwaczy, przekonały pewną liczbę nieświadomych i naiwnych właścicieli koni.
Następnie teorie te zaczęto wprowadzać w życie. „Teorie” w liczbie mnogiej, gdyż jest ich mnóstwo – dokładnie tyle, ilu jest „kopytowych proroków”. Na rezultaty tych czynów nie trzeba było długo czekać i jak się można było domyślić nie były one dobre. „Guru” strugania zostali więc zmuszeni wymyślić jakieś rozwiązania, aby ograniczyć katastrofalne skutki swoich działań. Zaczęli dopasowywać koniom buty, tak jak się to robiło sto lat przed Chrystusem, w czasach rzymskich legionów, nie zważając, że poprzez te działania fundowali właścicielom koni powrót do przeszłości, na nowo odkrywając konieczność ochrony kopyt i użycia protez, jeśli wspomniane konie nie mogły chodzić boso – dokładnie tak jak sądzili starożytni Grecy ! Cóż za nowoczesność w tym pseudonaukowym podejściu !
Tymczasem sztuka podkuwnicza, tak przez nich krytykowana, polega od zawsze na zastosowaniu różnych technik, takich jak werkowanie i kucie, które pozwalają poruszać się koniom w sposób optymalny, a które wykonuje podkuwacz, uwzględniając uwarunkowania wynikające z właściwej eksploatacji koni.
Ponadto podkuwacze nie mogą zaakceptować faktu, że zwierzęta, którym poświęcili całe swoje zawodowe życie, są zmuszone znosić postępki osobników, którzy doprowadzają je do kulawizny. Jeśli byłoby inaczej to przecież podkuwacze nie protestowaliby przeciw metodzie wspierającej dobrostan koni.
Czy podkuwacze są przeciw odrobaczaniu koni ? Nie. Czy są przeciw tarnikowaniu zębów ? Oczywiście, że nie ! Dlaczego zatem mielibyśmy się przeciwstawiać osobom werkującym kopyta, skoro zajmujemy się tym samym i to od dawna ?
Z bardzo prostego powodu – robimy to, ponieważ osoby uzurpujące sobie prawo do dokonywania na żywych koniach czynności, które wymagają zazwyczaj 3 lat nauki, robią to po ukończeniu trzydniowego kursu strugania...martwych kopyt. Następnie zaś biorą się za kopyta żywych koni, bez żadnego nadzoru. Dlaczego więc nie akceptujemy tej oszukańczej „naturalnej” filozofii ?
Dzieje się tak dlaczego, że mamy ogromne doświadczenie w dziedzinie kształcenia młodych – i nie tylko młodych – podkuwaczy, oraz zdajemy sobie sprawę, że aby móc wykonywać pracę dostosowaną do potrzeb koni, poza opanowaniem wiedzy teoretycznej, trzeba spędzić długi czas pracując pod nadzorem kompetentnego i dbającego o szczegóły specjalisty. A propos ! Trzydniowe kursy teoretyczno – praktyczne prowadzą „wykładowcy”, którzy sami przeszli edukację bardzo pobieżną. Jakich efektów oczekują ? Sprzedaży butów dla koni, narzędzi i usług pensjonatowych ? Dokładnie tak.
Co więcej - organizują kursy dla naiwnych lub nie kochających swych koni właścicieli, którzy są zdolni zaakceptować widok swojego, okulawionego konia i nic z tym nie robić, poz odwołaniem się do fatalizmu.
Szczęśliwie dla naszych przyjaciół koni, francuskie i międzynarodowe stowarzyszenie potwierdziło nasz punkt widzenia w zakresie wykonywania zawodu podkuwacza, wydając rozporządzenia, które w przyszłości doprowadzą do zaniknięcia tego pseudonaukowego procederu, którego adepci urządzają sobie eksperymenty ze szkodą dla koni.
Rozporządzenie prawne: do francuskiej ustawy o rolnictwie wprowadzono zmiany, mówiące o tym, że poza lekarzami weterynarii, jedynie podkuwacze mogą dokonywać rozczyszczania kopyt koniowatych. Werkowanie kopyt nie jest uznawane za przejaw nielegalnego praktykowania medycyny i chirurgii weterynaryjnej, o ile jest wykonywane jedynie przez podkuwaczy i co jest oczywiste – w zakresie przynależnym ich wykształceniu zawodowemu i kompetencjom. Zatem od chwili obecnej każdy, kto będzie chciał zajmować się werkowaniem kopyt, musi być lekarzem weterynarii albo podkuwaczem. Doprowadziliśmy do zatwierdzenia powyższej zmiany ustawy o rolnictwie dzięki temu, że ubiegaliśmy się w l`Orde National des Veterinaires (odpowiednik Izby Lekarsko – Weterynaryjnej) o wydanie opinii na temat werkowania, która miała nam ułatwić wnoszenie skarg przeciwko tym pseudostrugaczom. Wspomniana modyfikacja ustawy ułatwi nam podejmowanie działań w obronie naszego zawodu.
Wyroki sądowe: w ubiegłym roku w wyniku skargi złożonej przez UFM, Jacqueline Stenrod, adeptka tak zwanej metody Strasser, została ukarana wyrokiem sądowym. Ponadto Sebastian Pitette został skazany na zapłatę zadośćuczynienia z tytułu doprowadzenia do kulawizny konia należącego do prywatnego właściciela. W bieżącym roku, na skutek oskarżenia wniesionego przez poszkodowanego, zostało wszczęte postępowanie przeciwko Anouck Nathan, adeptce metody KC LaPierre`a.
Pomimo tego, że wymiar sprawiedliwości kosztuje dużo i działa wolno, wymienione postępowania sądowe stwarzają precedens dla przyszłych działań mających na celu doprowadzenie przed oblicze sądu osób szkodzących profesji podkuwacza oraz samym koniom.
Uwarunkowania socjoekonomiczne: ich źródłem są sami pseudostrugacze. Nasi koledzy i koleżanki, członkowie UFM, donoszą, iż pseudostrugacze, uprzednio żądający po 70 euro za jedno werkowanie, obniżyli stawki do 30 euro. Ta drastyczna redukcja cen w czasach gdy wszystko drożeje, świadczy o tym, że ich kompetencje nie są wystarczające, jak również o tym, iż ich teorie nie przekonują już właścicieli koni.
Ponadto niektórzy z psudostrugaczy chwalą się wynikami prowadzonych przez nich koni, które startują w zawodach (ujeżdżenie na poziomie amatorskim, konne biegi na orientację). Niemniej jednak te wyniki nie dowodzą niczego nowego ponadto co już wiemy lub realizujemy w ramach długofalowego planu. Średnie prędkości koni bosych w rajdach są niższe niż te same parametry u koni, które nie odczuwają bólu w kopytach. Co było do przewidzenia.
Dowody naukowe: pseudostrugacze naturalni, którym brakuje wiedzy hipologicznej, nie zadali sobie trudu, by dowiedzieć się czegokolwiek o korzeniach francuskich ras koni i kuców, ani by zapoznać się z ich cechami charakterystycznymi wynikającymi ze środowiska, w jakim te rasy powstały. Ponadto postrzegają wszystko przez pryzmat mustangów amerykańskich i konnej policji z San Francisco. Zaiste, doskonały punkt odniesienia ! Jednak to wielka szkoda. Gdyby zaczęli od badań kopyt kuców landais z podnóży Pirenejów i porównania ich z kopytami kuców pottok z okolicy szczytu Rhune w tych samych górach, niewątpliwie musieliby skorygować swoje poglądy. Kropką nad i w tej sprawie stały się wyniki badań przeprowadzonych przez australijskich naukowców z dziedziny weterynarii – światowej sławy profesora Chrisa Politta oraz Briana Hampsona. Badania prowadzono na grupie 400 dzikich koni australijskich na przestrzeni 4 lat. Prace te zostały opisane przez Dominique`a Falisse`a w dwóch ostatnich numerach „Kopyt”
Podkuwacze powinni jednak mieć świadomość, iż to właśnie niezbyt przemyślane i błędne poczynania niektórych z nich były wodą na młyn dla teorii pseudostrugaczy. Powinniśmy bacznie przyglądać się znaczeniu i zakresowi programowemu edukacji zawodowej, procesowi przyznawania uprawnień zawodowych ale również utrzymywać wysoki poziom własnej świadomości zawodowej, by dzięki temu unikać szkodliwych i zgubnych skutków naszych działań w stosunku do koni powierzonych nam przez właścicieli."