Rasy koni do jazdy rekreacyjnej

Ubieranie tych durnowatych podków dotyczy wyłącznie USA i ogierów rozpłodowych.
W Europie się dotychczas nie przyjęło i mam nadzieję, że się nie przyjmie.

TWH w rekreacji? No nie wiem, w obejściu są miłe jak króliczki ale mają bardzo delikatną psychikę. Są trudne w procesie zajeżdżania z powodu mnogości chodów.

Sam koń dziwolągiem nie jest. Wygląda tak:
mg no ten nie jest dziwolągiem ale za to ruchowo nie powala i nie wygląda na takiego, na którym się łatwo i przyjemnie siedzi  😉 taki... tuptuś  😉
[quote author=Miyako

WesternHobby myślałam że bardziej rozwiniesz swoją myśl na temat idealnego konia, a nie dasz tylko link z yt..
[/quote]
Odnośnie szkolenia koni aby idealnie sie zachowywały to nie da sie tak na forum ale na naszej stronę otworzylismy dla zainteresowanych Kompendium i można sobie to prześledzić i uporządkować. Ale nie moge tego tu wklejac przecież.
Ciekawy jest wątek slazakow ... Myśle, ze to dobry materiał na polskiego rekreanta ale chyba trochę ciężki .
.
cieciorka   kocioł bałkański
09 kwietnia 2012 21:50
Po pierwsze, WesternHobby, błagam, nauczże się wreszcie cytować i edytować posty.

Po drugie, jakiego konia potrzebuje przeciętny, rekreacyjny jeździec?
-zrównoważonego psychicznie,
-odważnego i łagodnego
-zdrowego- jak każdy
To są cechy, które są mile widziane, przez każdego rodzaju jeźdźca, z tym, że jeśli koń ma trudny charakter, czy jest trudny w jeździe, ale ma ruch i inne predyspozycje, to dla sportowca może być to istotniejsze. Nie mniej sportowy koń potrzebuje również bardzo zdrowej głowy. Koni idealnych jest mało, tak jak i ludzi, pewne cechy równoważy się innymi.
Teraz, co do rekreacyjnych jeźdźców- mieliśmy kiedyś na starej volcie dwa wątki "z koniem po prostu być" i "ambitnego rekreanta"
Ci z pierwszej grupy, to jeźdźcy głównie terenowi, niezainteresowanie szczególnie dalszym szkoleniem się i konia z długą grzywą. Popełniających sporo błędów, oszczędzający na sprzęcie. Stawiający na kontakt z koniem, z naturą, przyjemność. Tym nie przeszkadza budowa konia, która utrudniała by konkretną pracę. Najważniejszy jest charakter.
Drudzy, to ci, którzy nie mają wystarczających funduszy i czasu, lub po prostu zaparcia, by pretendować do miana trenujących sportowców, ale zapewne przy sprzyjających warunkach chętnie by z takiej możliwości skorzystali. Ci starają się już kupić konia o prawidłowej budowie, chętnie chwytającego za oko i z dobrym ruchem. Starają się szkolić, jeśli mają możliwość, startują w zawodach, podnoszą swoje umiejętności. Szukają konia wszechstronnego, z którym nie tylko się potrenuje popróbuje różnych dyscyplin, ale miło spędzi czas w wakacyjnym terenie.
Tym pierwszym nie potrzebna jest konkretna rasa konia, bo byłby to w ich mniemaniu przerost formy i ceny nad treścią. Mogłyby kupić haflingera, lub tinkera, ale po co, skoro mają zwykłą Kasztankę lub rodzime ślązaki, hucuły, czy koniki?
Ci drudzy dla odmiany szukają tańszych koni ras używanych w sporcie, lub mieszanek. Często rasy promowane jako typowo rekreacyjne charakteryzują się jakąś na tyle specyficzną i wyraźną cechą, która utrudnia im startowanie w najbardziej popularnych dyscyplinach, jak chociażby ruch właśnie. Nie są zatem wszechstronne, a ambitny rekreant chciałby pojechać ujeżdżeniowe regionalki. No ok, regionalki na wszystkim się pojedzie, ale większość jednak chciałaby się w jakiś sposób upodabniać do grupy docelowej i niewalczyć, np ze źle widzianym bilardowaniem.
Rasy specyficzne, mają swoje, wewnętrzne zawody, hodowane są też często ze względu na wygląd. Rasy iberysjskie, fryzy, twh, tinker. To są wszystko fajne konie, na każdym można wiele zrobić, ale... no właśnie, ale.
W Polsce mamy jeszcze liczną grupę szkółkową, która kieruje się również priorytetami grupy pierwszej. Grupa dystyngowanych pań, z zapleczem finansowym, kupujących sobie konie dla całej rodzinki, żeby jeździć ładnie (kiedy dzieci się uczą) ubrane na przejażdżki, na ładnym czystym koniu, którym można się pochwalić w Polsce w zasadzie nie istnieje. Tinkery, twh, fryzy, pomijając pasjonatów rasy, to są wg mnie konie głównie dla takich osób. U nas nie ma na to popytu, nie ma niszy.

Zakładając, że konie dla grupy pierwszej, to mniej lub bardziej odpady hodowlane (ale w dalszym ciągu super towarzysze), czyli niejako wypadki przy pracy. Konie dla grupy drugiej, to też, albo te które nie przeszły selekcji na kwalifikację do bycia obiecującym koniem sportowym, lub konie ze średniej półki, niezaplanowanej hodowli, lub również resztki, ale spełniające odpowiednie kryteria.
Te konie zwykle nie są głupsze, czy dziksze, po prostu mają ciut gorszą budowę, gorszy ruch, czy promocję 😉. Konie w każdej hodowli i do każdego celu powinno się selekcjonować nie tylko pod kątem ruchu, eksterieru, ale też głowy. Czy jest w związku z tym potrzeba szukania, czy tworzenia rasy, która będzie bardziej rekreacyjna niż inne? Jaka by ona była? Bardziej spokojna? Bardziej wygodnie się ruszająca? Może po prostu zacznijmy myśleć bardziej holistycznie. Selekcjonowanie wyłącznie kilku cech, niezależnie, co to by było, może prowadzić do załamania się innych części układanki.

Co do samych twh- one właśnie kojarzą mi się z takim przenaturzeniem i krzywdą im wyrządzaną.

czy ten kasztan nie utyka na lewy przód? jest jakiś nieregularny.
Dlaczego one wszystkie wykonują taki potakujący ruch głową?

Podsumowując, nie ma u nas zapotrzebowania na konie do przejażdżek. Jeźdźcy, szukają konia, na którego ich stać, lub takiego, na którym będą mogli się poddać w miarę relatywnej ocenie na zawodach dla wszystkich ras. Niewątpliwie jest lansowany jakiś konkretny typ i kanon konia. Póki co targetem dla większości jest koń jednak sportowy, a radzi sobie każdy, jak może. Trzeba być pasjonatem, lub znaleźć się w nielicznej grupie innych osób, które decydują się na zakup konia odbiegającego od tych standardów, nawet jeśli w planach mają co najwyżej rywalizację między stajenną. Po drugie moim zdaniem, w dobrej hodowli, każdy koń, powinien być na tyle zrównoważony, że niezależnie od swoich predyspozycji, jeździć mógłby na nim everyman, a zawodnik, przy dobrych wiatrach wyciągnąłby po prostu dużo więcej w dyscyplinie, do której był koń wyhodowany. Oczywiście, zawsze osobniki będą się od siebie różnić, jeden bardziej energiczny i wrażliwy, inny mniej.
Dodatkowo, trzeba pamiętać, że jest jednak nadwyżka u nas koni tanich, sprzedawanych poniżej kosztów "produkcji". Na inne wielu jednak nie byłoby stać.
Dziękuje za tak wiele odpowiedzi i sugestii. Miło jest poznać inny punkt widzenia. Przepraszam za nieudolność warsztatowa dotycząca wstawiania cytatow. Postaram sie poprawić. Pozdrawiam wszystkich miłośników koni zwłaszcza tych bardziej życzliwych. 🙂
Zawsze, kiedy jadę w okolice Roztoczańskiego Parku Narodowego myślę, ze szkoda, że nie ma możliwości wycieczek po RPN na konikach polskich. Jest para do bryczki, może więcej, ale takiej wędrówki w siodle nie ma. Korzystałabym. Konik by się ruszył. Ja bym mogła park obejrzeć z bliska. Kiepski ze mnie piechur.
Są ryksze i rowery. Średnio się spisują na piasku.
Widziałam też program o wycieczkach konnych w Austrii. I tam była jakaś specjalna rasa: Abtenauer.
Pan woził na nich stare, tęgie amerykanki. I zarabiał na tym a panie miały dużo radości.
Z jednej strony coś się we mnie buntuje kiedy koń ma być sprowadzony tylko do kołyszącego się środka transportu, z drugiej rozumiem ideę.
p.s
Kiedy patrzę [url=http://www.theridingcompany.com/uk/choose-a-holiday.htm#alpine-trail-riding]tutaj[/url] to widzę, że różne rasy są oferowane turystom.
Bo to relikt jest. Relikt czasów, gdy nie było samochodów ani nawet kolei. Inochodźce hodowano w różnych częściach świata od głębokiej starożytności jako konie dla niewiast, starców, chorych i kapłanów - bo rzeczywiście: mniej trzęsą. Akurat te hamerykańskie to stosunkowo mało starożytne są (no, na mnie w każdym razie tak niedawna "starożytność" wrażenia nie robi...) - ale niech tam im Bozia zdrowia doda...

Raczej trzeba się zastanawić nad opowiedzią na pytanie: skoro inochodźce hodowano dla niewiast, starców, chorych i kapłanów bo mniej trzęsą - to dlaczego nie przestano hodować innych koni, trząsących bardziej..? Bo przecież, dlaczego zdrowi, sprawni mężczyźni trudniący się czymś innym niż służba Boża - mają się trząść..?

Odpowiedź: ponieważ inochodźce, poza tym, że mniej trzęsą - na ogół cechują się dużo gorszą użytkowością pod wieloma innymi względami, znaczenie upośledzającą je w stosunku do koni "normalnych". Nigdzie na świecie żadne wojsko nie jeździło na inochodźcach. Chyba, że już kompletnie nie miało na czym...

Oczywiście, czasy się zmieniły. Zamiast wojska jest sport. Niewiasty, starcy, chorzy i kapłani w ogóle nie muszą jeździć konno - bo mamy samochody, kolej, a nawet samoloty. Jeśli jeżdżą - to jest to ich wybór, a nie życiowa konieczność. Nie mogą zatem wymagać, aby dawano im specjalne, mniej trzęsące konie. Mało tego: w znacznej większości sami takich koni nie zechcą, ponieważ kwestia tego czy trzęsie trochę bardziej czy trochę mniej - jest nieistotna dla całości wrażeń z jazdy, natomiast ogólna użytkowość konia, upośledzona u inochodźców - dużo ważniejsza.

Oczywiście, że te hamerykańskie koniki, jak wszyscy co zachodnie - pewnie się w Polsce gdzieś tam sprzedadzą. Ale szału to ja bym na tym punkcie nie widział. Ogólnie - mam wrażenie, że koniarstwo, hodowla koni i cały "przemysł koński" w Polsce się zwija, a nie rozwija - miejsc na rasy niszowe też coraz mniej, bo w ogóle - popytu na konie nie ma.

Co powiedziawszy, sam się właśnie próbuję z niszową rasą rozmnożyć.  😁 Ale kto powiedział, że człowiek ma być konsekwentny..?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 kwietnia 2012 08:10
Niewiasty, starcy, chorzy

no i mamy potencjalną grupe klientów

niektóre niewiasty mogą chcieć inochodźca co nie trzęsie, tak samo osoby starsze czy chore (kręgosłup)



Bardzo ciekawy temat.
Szkoda, że jest on tutaj powiązany (pośrednio) z WesternHobby - który nie przez przypadek idzie w dyskusję o rasie Tennessee Walker  ... i co ostatecznie podważa jego bezinteresownośc.

Nie uważam, że inochodźce są reliktem. Jest wiele miejsc w USA czy Europie Zach. gdzie jest ich pełno (ras inochodźców jest wiele, nie tylko TWH) i cieszą się dużą popularnością. Czyli rynek potencjalny jest. Właśnie dlatego, że jest zapotrzebowanie stricte na konie komfortowe w ruchu dla jeźdźca (któremu np. anglez nie odpowiada, a jazda w pełnym siadzie na koniu o podstawowych chodach sprawia ból). U nas tacy ludzie rezygnują z jazdy np. z przyczyn zdrowotnych - bo nie każdy zadowalać się musi stępem. Rynek w PL nie oferuje dla nich koni. Inochodźce byłyby odpowiedzią na takie zapotrzebowanie.

Z drugiej strony trudno będzie stworzyć w PL rynek na hodowle inochodźców - bo faktycznie ceny koni popularnych mieszanek rodzimych są tak niskie, że trudno będzie zwykłym rekreantom (którzy nie wybierają się na zawody, a jedynie na wycieczkę do lasu) przetłumaczyć, że za "komfort" muszą płacić znacznie więcej. No ale dla odważnych i ryzykantów świat należy.... lepiej próbować coś nowego upowszechniać, niż otwierać kolejną hodowlę takich samych koników jak wszyscy. A nuż się przyjmie i wypali?


ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 kwietnia 2012 10:59
z ras wygodnych i nie trzęsących a napewno mniej egzotycznych od TWH  są kuce islandzkie. Też jakoś nie widać by był jakiś szał na te konie - u nas przynajmniej.
halo, ja się uczyłam jeździć na hucułach. Łał, przeżyłam!

No gratulacje! Przeżyłaś. 🤣 Zastanów się, czy to nie początki twojego szkolenia wpłynęły na twoje przekonanie o własnych umiejętnościach jeździeckich, takie, że (jak pisałaś) po kilku latach wizyty w Niemcowie trzeba było, żeby kompletnie przestawiło ci się myślenie.
Do oprowadzanek hucuły się nadają.
Niestety, ja hucułom mówię zdecydowane NIE jako koniom dla mało umiejętnego jeźdźca (hipoterapia to inna sprawa) odkąd konik wioząc dziecko na grzbiecie, bez najmniejszego uprzedzenia, grzebnięcia nogą, w stępie, w marszu, bez zatrzymania zaczął się... tarzać. Z dzieckiem na grzbiecie. Malutka miała refleks, ja zdążyłam wrzasnąć - zeskakuj! Druga scena - 3 hucuły na hali, spokojnie podróżujące. Nadciągnęła burza. Koniki spokojnie zbiły się w grupkę, kompletnie olewając jeźdźców (i tak wystraszonych). No rozsądne. Z końskiego punktu widzenia. Jaki instynkt! Dla mnie to ważny temat, bo ludzie (nieodpowiedzialnie) pieją nad hucułami a inni się zwyczajnie... nabierają. Hucuł to koń specyficzny i wymagający. Ja od konia rekreacyjnego wymagałabym innych cech - szczególnie tendencji do ulegania poleceniom człowieka.

Inny wątek. Zdaje się, że "projekt polskiego konia rekreacyjnego" opracował kiedyś A.O. w Kadynach i Liskach. Założenia: baza - łagodny koń wielkopolski. Duuuży. Koniecznie - maścisty. Przeznaczenie - rynek niemiecki. Pseudonim: "koń tapicerski" (duża powierzchnia łaciatej skóry, kanapowo wygodny).  Po co koń maścisty? Ano dlatego, że dla rekreanta ważne są... zdjęcia. A co się najlepiej wyróżnia z tła? Ano srokacz, tarant etc. "To JA na tym łaciatym - innych trudno rozróżnić".


Halo generalnie się z Tobą zgadzam i bardzo mi się podoba to co piszesz w tym wątku.

Tylko nie mylmy dwóch spraw. Zarówno hucuły jak i inochodźce nie są żadnymi nadkońmi, ani końmi z natury predysponowanymi dla rekreantów same z siebie. Każdy z tych koni musi przejść odpowiednie szkolenie aby był bezpiecznym i cierpliwym koniem dla niewprawnych jeźdźców.
I tutaj w PL leży główna przyczyna wielu porażek ze strony koni tzw. rekreacyjnych, jak uważam - słabe ich przygotowanie jako koni wierzchowych, a nie ich z natury "wredne" charaktery.
Inochodźce są końmi pożądanymi o tyle, że odpowiadają na zapotrzebowanie dość (jak widać po doświadczeniach zachodnich) sporej grupy potencjalnych rekreantów: dają im większe poczucie komfortu z jazdy (ze względu na ich dodatkowe, czterotaktowe chody) przy mniejszym wysiłku i niewygodzie ze strony człowieka w siodle. A co do ich psychiki - to pewnie, jak zawsze, zależy od osobnika.

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
10 kwietnia 2012 11:49
Wszystko zależy chyba jeszcze od tego o jakiej rekreacji mówimy. Jeden jeździec będzie jeździł wyłącznie w tereny, inny będzie coś tam ambitniej próbował wykonać na ujeżdżalni, ale i jedno i drugie wciąż będzie rekreacją. Jeżeli chodzi o jazdę w teren, to hucuł jest koniem idealnym. Odważny, wszędzie wejdzie, natomiast jeżeli chodzi o bardziej ambitną pracę, to mimo, że jestem posiadaczką hucuła, kompletnie zakochaną w rasie, to przyznaję, że nie są to najlepsze konie. Owszem zdarzają się konie, które wychodzą poza schemat, ale nie jest ich wiele. Znajomi próbują skakać. Na zawody (towarzyskie, więc wciąż rekreacja) wyjeżdżają z arabkiem i hucułem. Hucuł mimo, że w domu skacze pięknie, to na wyjeździe mówi stanowczo NIE i nie skacze, bo taki ma akurat kaprys. Hucuł jest ogromnym indywidualistą. Sama również uczyłam się jeździć na tych konia. Żyję i mam się całkiem nieźle 😉, ale to były typowe konie szkółkowe, chodzące za ogonem, nie potrafiące za wiele.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 kwietnia 2012 11:52
coś mi się widzi że z 90% osób jeżdżących konno w Polsce i pewnie gdzie indziej to jeźdźcy rekreacyjny - jeżdżący w wolnym swoim czasie, za swoje pieniądze i dla własnej przyjemności.

jest zapotrzebowanie stricte na konie komfortowe w ruchu dla jeźdźca (któremu np. anglez nie odpowiada, a jazda w pełnym siadzie na koniu o podstawowych chodach sprawia ból). U nas tacy ludzie rezygnują z jazdy np. z przyczyn zdrowotnych - bo nie każdy zadowalać się musi stępem. Rynek w PL nie oferuje dla nich koni. Inochodźce byłyby odpowiedzią na takie zapotrzebowanie.



I właśnie gdybym miała luźne 40 oooPLN to pewnie bym takiego TWH kupiła. Niestety nie mam... Nawet tych 6000EUR na roczniaka.
[quote author=quantanamera link=topic=87781.msg1366022#msg1366022 date=1333971602]
halo, ja się uczyłam jeździć na hucułach. Łał, przeżyłam!

No gratulacje! Przeżyłaś. 🤣 Zastanów się, czy to nie początki twojego szkolenia wpłynęły na twoje przekonanie o własnych umiejętnościach jeździeckich, takie, że (jak pisałaś) po kilku latach wizyty w Niemcowie trzeba było, żeby kompletnie przestawiło ci się myślenie.
[/quote]

halo, Ty poważnie piszesz? No to ubawiłaś mnie setnie 😂
Jakbym zaczynała na ślązaku, to bym na kolejny sezon miałabym w kieszeni puchar Polski co najmniej. A jak na TWH, to już w ogóle po dwóch tygodniach jeździłabym jak Gal! 😁 To oczywiście nie miało nic wspólnego z tym, że człowiek jeździ z trenerami, którzy robią dokładnie to, co ja teraz - sami szukają i eksperymentują, a na wyjazd za granicę i posłuchanie tego, co mają do powiedzenia ludzie, którzy -dziesiąt lat zajmują się pracą z końmi, szkolą je do najwyższego poziomu - są zbyt zamknięci. To nie ma nic wspólnego z tym, że na zachodzie przeciętny berajter albo luzak jeździ lepiej, niż nasi "siuper" zawodnicy. To nie ma również nic wspólnego z tym, że jest kogo o wszystko pytać i można otrzymać odpowiedź inną, niż rozbudowany monolog teoretyczno-książkowy, który tak naprawdę jest o niczym (a w którym również na forum niektórzy spece celują...). Nie ma również kompletnie znaczenia, że zaczęłam wsiadać jako dzieciak, a do jeździectwa wróciłam jako osoba dorosła, która na drodze własnej jeździeckiej ewolucji w pewnym momencie znalazła na siebie pomysł i drogę.
To wszystko dlatego, że zaczęłam od hucuła! I mógł mi się bez uprzedzenia położyć 😲
No zaiste objawienie!
W tym roku też zamierzam wyjechać z końmi po nowe jeździeckie objawienia - jak widać fatum hucuła wciąż wisi...
Chyba czas na nową sygnaturkę 😁

Do oprowadzanek hucuły się nadają.

Ahaaaa...

(hipoterapia to inna sprawa)

Oooo... A możesz wyjaśnić, dlaczego inna? To co, pod niepełnosprawnym dzieckiem się koń nie położy?
Moim zdaniem i do jednego i drugiego raz trzeba, a dwa - można, jak widać - przygotować.
Hucuły z mojej stajni, jak widać bardzo wyjątkowe, pracowały z hipoterapii, szkółce, zasuwały na lonży i kompletnie początkującymi osobami na grzbiecie. Kryjące ogiery chodziły pod siodłem, w zaprzęgach, skakały, i z rekreacją chodziły w teren. Widać po prostu ktoś umiał to zrobić - z końmi pracowała fantastyczna Halina Gronowska.

Dobra, szkoda gadania dalszego, przyznaję, że jestem równo na łopatki rozwalone użyciem mustangów w hipoterapii i tym, że gdybym zaczęła od innej rasy konia, to bym nie musiała po wiedzę za granicę się wbijać 😀

Wracając bardziej do tematu rekreacji, to napiszę jeszcze o takiej ciekawostce. Znane mi niemieckie gospodarstwo, które specjalizuje się z koniach rekreacyjnych - nastawiają się na takiego właśnie typowego jeźdźca dla przyjemności, który chce mieć prostego, grzecznego i miłego dla oka konika w niedużym budżecie - hoduje trochę koni. Są to oczywiście fryzy, pre, tinkery i... krzyżówki fryza z tinkerem. Uzyskane zwierzaki mają roślejszy wzrost, niż tinkery, w ogóle sylwetką są zbliżone do fryza, bardzo włochate po obojgu rodziców, mają zdecydowanie niewybuchowy temperament i oczywiście są srokate.
Może ninevet wrzuciłaby zdjęcie takich zwierzaków z pastwiska - ja mam tylko kilka ze strony hodowli. W sumie ciekawy pomysł, i chyba działa, bo takie krzyżówki bardzo szybko się sprzedają:









cieciorka, świetny post, podpisuję się rękami i nogami!






Bardzo ciekawy temat.
Szkoda, że jest on tutaj powiązany (pośrednio) z WesternHobby - który nie przez przypadek idzie w dyskusję o rasie Tennessee Walker  ... i co ostatecznie podważa jego bezinteresownośc.



Damarina ciekawe jaki interes zwietrzylas dla WesternHobby czekam na podpowiedz chetnie skorzystam. I jeszcze jedno; czy bardzo ciekawy temat (jak to nazwałaś) trzeba poruszać będąc zakamuflowanym pod  tajemniczą i nic nie mówiącym nickiem i jeszce bardziej abstrakcyjnym awatarem. Czy uczciwiej  i wiarygodniej jest Korzystać ze swoich spostrzerzeń i materiałów itd.
Temat dotyczy koni do rekreacji a TWH przytoczylem bo te konie znamy i juz sie pojawily w Polsce. Ze wzgledu na ich specyfike, ktora miedzy innymi przejawia się łagodnym usposobieniem i wygodnym chodem można je pokazac jako odniesienie po to aby nie błądzic jak wielu to czyni mówiac, że kazda rasa nadaje się na konia dla rekreanta z definicji.
Opinia społeczności, która o koniach myśli, mówi, pisze jest dla nas ważna i stanowi o pewnym klimacie i nastawieniu. Chcemy tą opinie znać. Gdzie ta szkoda i interesowność???
No właśnie - ich zaporowa cena!!!! To będzie główną przeszkodą do popularyzacji inochodźców.

Pamiętam jak parę lat temu pojawiły się u nas pierwsze konie AQH. Ceny jak z sufitu - nieadekwatne do jakości koni. Ale nowość i snobizm na te konie zrobił swoje. Teraz dopiero (po ok. 10 latach) ich ceny zaczynają się "urealniać"w dół i różnicować za względu na jakość hodowlaną. Szkoda, że to tak długo trwało. No ale AQH to rasa wysoce wyspecjalizowana i nakierowana (w hodowli) na jeden styl jazdy.
Z inochodźcami ( i ich cenami) może być inaczej i oby było....


EDIT: do WesternHobby: nie chciałabym naszej ciekawej i merytorycznej dyskusji sprowadzać do osobistych przepychanek. Naprawdę nie trudno wywnioskować po reklamach w Internecie oraz po pokazie w Poznaniu na Cavaliadzie gdzie i kto obecnie wchodzi w PL w hodowlę i sprzedaż TWH. I OK jak dla mnie. Nie mam nic przeciwko generalnie promocji rasy (bardzo interesującej) za pośrednictwem dyskusji na forum. Uważam, że nalezy to robić, ale może bardziej w "delikatny" sposób, bo inaczej "razi po oczach", chociaż jak wierzę intencje są dobre.
damarina, tylko gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze 🙂. Załóżmy, że za szkolenie koni płaci się naprawdę tyle ile ta praca wymaga. A potem koń ma się sprzedać z zyskiem. Wtedy konie, które trzeba szkolić latami do podstawowego poziomu zwyczajnie odpadają. Ale W PL sytuacja jest inna. Można znaleźć dziewczynki, które za friko (no nie - za dziką frajdę) będą użerały się z półdzikim końmi wszelkich typów, ras i maści. Tak - wtedy wszystkie konie "się nadają". Kwestia lat i odrobiny (nie takiej małej) - szczęścia.
ElaPe, to nie jest poprawna definicja rekreacji. Sport (jakikolwiek kwalifikowany) to nie jest rekreacja, co by ludzie na ten temat nie uważali. Istotą rekreacji jest nastawienie przyjemnościowe. Co prawda nic się nie da poradzić, jeśli ludzie za przyjemność uważają "pot, krew i łzy", obtarcia, kontuzje i użeranie się.
quantanamera
Oooo... A możesz wyjaśnić, dlaczego inna (hipoterapia)? To co, pod niepełnosprawnym dzieckiem się koń nie położy?
Dlatego inna, że do hipoterapii są potrzebne minimum dwie osoby. Jedna kontrolująca poczynania konia i druga ćwicząca z podopiecznym. Widuję kuca (nie hucuła), który w hipoterapii sprawdzał się świetnie, a pod siodłem "luzem" bardzo umiejętni jeźdźcy płakali z bezsilności.
A mnie się zdaje, że akurat w tym wątku "rekreacja" znaczy przemieszczanie się na końskim grzbiecie osób niemal nic nie wiedzących o jeździe konnej. Tak na zasadzie podróży na wielbłądzie/słoniu/ośle -na wczasach.
Ja to tak zrozumiałam.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 kwietnia 2012 12:14
A mnie się zdaje, że akurat w tym wątku "rekreacja" znaczy przemieszczanie się na końskim grzbiecie osób niemal nic nie wiedzących o jeździe konnej. Tak na zasadzie podróży na wielbłądzie/słoniu/ośle -na wczasach.
Ja to tak zrozumiałam.


i chyba o taka rekreację de facto chodzi.
trzynastka   In love with the ordinary
10 kwietnia 2012 12:21
Może ninevet wrzuciłaby zdjęcie takich zwierzaków z pastwiska - ja mam tylko kilka ze strony hodowli. W sumie ciekawy pomysł, i chyba działa, bo takie krzyżówki bardzo szybko się sprzedają:


Wrzuciłaby z chęcią, ale chyba nie ma ich za wiele [w sensie zdjęć].
Ja szczerze mówiąc byłam nimi zachwycona, przez to, że były ładne i co najważniejsze ciekawskie i odważne.
Przed oczyma staje mi moment jak otworzyłam parasol przed stadem koni na wolnym wychowie - niewielki kontakt z człowiekiem.
Co konie zrobiły? Przybiegły zobaczyć co to. Kurcze ale bym chciała mieć konia, którego "straszaki" ciekawią, a nie powodują niebezpieczną panikę 😉

Ale wracając do zdjęć to mam takie o, niestety musicie im wiele wybaczyć, bo był to pierwszy moment jak miałam nieznany mi aparat w rękach:

Fryzotinkery :









Stadko:



Tinker:



I reszta :






[quote author=Tania link=topic=87781.msg1367135#msg1367135 date=1334056210]
A mnie się zdaje, że akurat w tym wątku "rekreacja" znaczy przemieszczanie się na końskim grzbiecie osób niemal nic nie wiedzących o jeździe konnej. Tak na zasadzie podróży na wielbłądzie/słoniu/ośle -na wczasach.
Ja to tak zrozumiałam.


i chyba o taka rekreację de facto chodzi.
[/quote]

Ja też tak rekreacje, o której rozmawiamy,  rozumiem.

Czy tacy jeźdźcy są jacyś gorsi? Ponieważ nie mają żadnych "ambicji" a chcą tylko i wyłącznie czerpać przyjemność z jazdy w siodle? Może z perspektywy szkolących się i szukających wyzwań oni są gorsi, ale dla hodowców i sprzedawców koni - chyba nie. Przynajmniej nie powinni.... Tylko trzeba im przygotować ciekawą ofertę koni.
To chyba nazywa się "poszerzanie" rynku?
Nie są gorsi. Sama pisałam,że chętnie bym pozwiedzała jakiś park narodowy metodą bezpiecznego spacerku.
Kiedyś o tym pisałam: Las Wolskiego w Krakowie znam na wylot tylko dzięki mojej koleżance, która łamiąc zakazy zabierała mnie na konne wycieczki. Inaczej nigdy bym nie dolazła tam, gdzie konno bez przeszkód dojechałam.

Naprawdę bardzo mi się podoba to, co Halo pisze w tym wątku. Porusza ciekawe aspekty "koni do rekreacji".


Taniu, ja też marzę o takiej ofercie wynajęcia koni i zwiedzania ciekawych miejsc z ich grzbietu. Tak czysto rekreacyjnie i wypoczynkowo (nie martwić się że nieznany koń wywinie mi numer). Teraz zawsze mam duszę na ramieniu jak wsiadam na nieznanego rekreanta. Najczęściej nie bezpodstawnie...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 kwietnia 2012 12:45


Taniu, ja też marzę o takiej ofercie wynajęcia koni i zwiedzania ciekawych miejsc z ich grzbietu. Tak czysto rekreacyjnie i wypoczynkowo (nie martwić się że nieznany koń wywinie mi numer). Teraz zawsze mam duszę na ramieniu jak wsiadam na nieznanego rekreanta. Najczęściej nie bezpodstawnie...


do czegoś takiego naprawde nie trzeba mieć konie TWH. Wystarczy spokojny i grzeczny konik idący w tramwaju i siodełko west.
Tak całkiem z innej beczki. Moja znajoma (starsza pani 65+) zwiedzała Cejlon . I jechała "słonno" czyli na słoniu.
Słoń Frankie cały czas żarł banany, które w postaci wiązki trzeba było mieć. Kiedy banany się skończyły wymaszerował z karawany i poszedł w diabły w krzaki, głuchy na prośby mojej znajomej. Po przedarciu się przez zarośla przystąpił do kąpania się w bajorze z krokodylami. Pani darła się wniebogłosy aż przyleciał poganiacz i Frankiemu wybił z głowy pomysły.
Zatem konno bezpieczniej. Można zeskoczyć.
Dla mnie idealny koń rekreacyjny to koń na którym mogę skoczyć sobie rekreacyjnie niewielki szereg, mogę pojechać w teren w siodle west, mogę poćwiczyć w ręku zabawy "naturalne" albo mogę przewieźć dziecko znajomego w ręku. Taki konik do tańca i do różańca. W budynku stajni w której stoi mój hucuł stoi w sumie 6 koni. Rasy niespecjalnie oryginalne: 2xSP, arab, traken, ślązaczka i hucuł. Każdy sprawia właścicielowi przyjemność, niezależnie od kierunku który obiera.  A chyba o to chodzi w rekreacji? O przyjemność? Dlatego w dobie coraz droższych hoteli dla koni pewnie mało kto będzie chciał wydać grube pieniądze na takiego TWH - bo i po co skoro dookoła tyle ładnych i miłych koników za 1/10 ceny.

Chciałabym też stanąć w obronie podwórkowych poczciwinek hucułów i koników. Nie dlatego, że sama mam hucuła z którym ukończyłam kurs instruktorów. Rekreacji.

Ale dlatego, że swego czasu pracowałam z wieloma hucułami, konikami i mieszankami wszelkiego rodzaju. Na "moich" konikach brało się turystów na spacer po okolicznych polach po 1 jeździe - jeden konik prowadzący, jeden w środku na uwiązie a czasami i bez, ostatni luzem. Człapały sobie bardzo grzecznie, dojeżdżały do punktu widokowego - powojennego fortu, zatrzymywały się na chwilę i wracały. Dało się? Bez upadków, bez płoszenia, bez rewelacji. A i wszystkie były łaciate więc dobrze wychodziły na zdjęciach 😉 Jak takiego konia od początku pracy z nim traktuje się normalnie, to tak właśnie będzie się zachowywał.


EDIT: do WesternHobby: nie chciałabym naszej ciekawej i merytorycznej dyskusji sprowadzać do osobistych przepychanek. Naprawdę nie trudno wywnioskować po reklamach w Internecie oraz po pokazie w Poznaniu na Cavaliadzie gdzie i kto obecnie wchodzi w PL w hodowlę i sprzedaż TWH. I OK jak dla mnie. Nie mam nic przeciwko generalnie promocji rasy (bardzo interesującej) za pośrednictwem dyskusji na forum. Uważam, że nalezy to robić, ale może bardziej w "delikatny" sposób, bo inaczej "razi po oczach", chociaż jak wierzę intencje są dobre.

Damarina nadal to nie jest odpowiedź gdzie ten interes dla WesternHobby?
co to znaczy " generalnie nie mam nic na przeciwko ... i należy to robić, ale razi po oczach, bardziej delikatnie "
Czyli jak?
Zauważ, że pytanie wyjściowe dotyczy ogólnie koni do rekreacji a to nie pasuje do Twojej spiskowej teorii. Temat TWH wymknął sie spod kontroli ale takie prawo forum społecznościowego. Przykład TWH miałem pod ręka. WesternHobby od początku zajmuje sie hobbystycznym wymiarem jeździectwa. Zarówno AQH jak i TWH pasują do tej idei jako pewne odniesienie ale tematem do dyskusji ma być zagadnienie dotyczące polskiego pomysłu na konia rekreacyjnego a to już zupełnie nie zagra z Twoimi domniemaniami. Jak tu ktoś napisał 90% koniarzy to właśnie hobbyści bo wydają własne pieniadze na ta pasje. Społeczna opinia w sprawie "polskich ras rekreacyjnych" ma właśnie sens z tego punktu widzenia. Jak tu było już powiedziane TWH są ciekawostką i być może pewna inspiracją dla naszych hodowców, którzy może powinni równie atrakcyjnie promować swoje produkty jako bardzo dobre konie do rekreacji co nie musi oznaczać koni gorszych od sportowych. Chętnie poznamy takich hodowców.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się