Stajnia w potrzebie

aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 maja 2012 19:30
Nie wiem od czego zacząć.

Otóż pod Serockiem jest gospodarstwo z końmi. 2-3 lata temu tam pracowałam jako jeździec-instruktor-pomoc na gospodarstwie. Wszystko jakoś się kręciło, wielkich pieniędzy ani właściciel ani ja nie mieliśmy, ale jeździliśmy i organizowaliśmy zawody. Klienci na jazdy też bywali. Lato było wystarczająco dobre żeby mieć wystarczającą ilość siana jak i owsa na zimę i jeszcze odsprzedać.
Nie wiem jak w ostatnich latach, bo urwał nam się kontakt, ale obecnie z racji że jestem wierna swoim upodobaniom pojechałam zobaczyć jedną klaczkę.

Przeraziłam się.

Obraz nędzy i rozpaczy. Gospodarstwo jest zaniedbane, zwierzęta co najmniej niedożywione. Właściciel twierdzi, że już nie ma ani czasu ani pieniędzy a i pomocników brak. Jednym słowem biznes przestał się kręcić. Częściowo ze względu na to, że jego córki już wyrosły i nie są zbytnio zainteresowane tym co się tam dzieje ani końmi, a to one najbardziej mu pomagały dawniej.

Właściciel był architektem, jednakże miał pieniądze - nie miał koni, więc postawił wszystko na jedną kartę i zmienił swoje życie. Niestety średnio mu wyszło. Nie liczyłam ile obecnie ma koni, ale circa 10. Wiele z nich ma całkiem przyzwoite rodowody, głównie angloarabskie, jest ogier po Czadzie itd. Konie jego, mimo bardzo skromnych warunków, są zdrowe, nie mają wad typu nakostniaki, copd czy chore kręgosłupy.

Temat ten założyłam w celu ratowania tej stajni.

Konie jak i pies obecnie wg mnie są przeraźliwie zabiedzone i nie ze złej woli czy celowego niedopatrzenia właściciela, a po prostu z niedoboru możliwości. Samo gospodarstwo jak i jego zwierzęta mają ogromny potencjał, tyle że brakuje rąk do pracy jak i finansów.

Stajnia ta potrzebuje (zależnie od zainteresowania):

- wspólnika do prowadzenia biznesu i inwestycji

- wolontariuszy do pomocy na gospodarstwie, opieki nad końmi (a może nawet młodych talentów, które mogłyby skorzystać jeżdżąc za pracę i dzięki temu startując w zawodach?)

- instruktorów na doskok (klienci nie walą drzwiami i oknami, ale zapewne z braku odpowiedniej promocji, co dałoby się ogarnąć)

a co obecnie najważniejsze, co by mogło pomóc gospodarstwu się odbić od obecnego dna:

- owies, siano i karma dla psa (konie naprawdę są na granicy) - na co chciałam zaproponować jakąś charytatywną zrzutkę voltowiczów

- chętni na zakup koni


Konie jego nie mają narowów, są obyte z ludźmi i przyjacielskie, wszystkie z tych powyżej 4. letnich bezproblemowo chodzą pod siodłem jak i w teren, zarówno same jak i w grupie, były rzadko jeżdżone albo sezonowo jedynie, więc nikt nie miał okazji ich zepsuć, albo są to dopiero źrebole. Człowiek zna się na koniach, był nawet sędzią ujeżdżenia i ma instruktora sportu. Na pewno nie będzie krzyczał kroci jako cenę wywoławczą od kiedy jest w potrzebie, ale bardzo mu zależy, żeby każdy jego koń trafił w dobre ręce, bo kocha każdego z osobna całym sercem i chce dla nich jak najlepiej.

Z ciekawszych koni, które zapewne są na sprzedaż jest np.:

8io letnia Fabiola, mama xo, ojciec nie pamiętam - wygrała w 2009 mistrzostwa amatorów z kopytem w chrapach - nawet wśród widzów pojawiły się takie głosy, że to niesprawiedliwe, że wygrała, bo koń sam idzie, zero wysiłku jeźdźca (koń samochodzik, wystarczy trzymać się w siodle i nie przeszkadzać) - bardzo energiczna, bardzo skoczna, bardzo delikatna w prowadzeniu, świetna w tereny i na crossy, bo idzie jak burza.

8io letni, duży ogier, jeśli dobrze pamiętam to po Czadzie, nie jest wybitnie energetyczny, ale nazywaliśmy go ruski czołg - niczego się nie boi i robi swoje a jak się dobrze z nim dogada to zrobi dla jeźdźca wszystko - nawet będzie stał w miejscu jak zaatakuje go stado ogierów. Fajnie się prezentuje i nadal "rośnie" i się rozwija (jak twierdzi jego właściciel) pod względem budowy i postawy, więc może się przydać zarówno do ujeżdżenia jak i do skoków (podobno ma potęgę, wyskakuje z miejsca z padoków). Nie jest genialny technicznie, ale do wypracowania.

6io letnia klaczka, mama xo, tata nie pamiętam, ale w typie małopolaka ogółem, spokojna, przyjemna, klaczka, która ledwo po zajeżdżeniu dorobiła się źrebaka a teraz kolejnego. Nie było komu ani kiedy jej jeździć, ale jest bardzo chętna do współpracy. Przyzwoity koń do rekreacji i małego sportu (jeździłam na niej małe crossy i zawody towarzyskie w skokach; dla rekreantów jest "za bardzo do przodu" a wg mnie była raczej do pchania...zależy od jeźdźca, nie jest ambitna, ale zrobi wszystko co się od niej wymaga)

4ro letnia klaczka z mamy powyżej i Taty tego ogiera po czadzie - jako źrebak z budowy jak i charakteru dobrze się zapowiadała. Obecnie prezentuje się słabo przez to zagłodzenie i mam wrażenie, że między innymi z tego powodu nie może wyrosnąć na dojrzałego konia. Ma długie nogi, długą szyję i dobrze skątowany zad, podobno też fajny ruch, ale przy tym w jakim stanie obecnie te konie są nie chciałam za bardzo tego ruchu sprawdzać... W każdym bądź razie z tego co ją pamiętam, to była o tyle wyjątkowa, że była najbardziej towarzyskim koniem, który niczego się nie bał i żywo wszystkim interesował a wodę z pojnika zamiast pić to się nią bawiła i najchętniej wykąpała. Może mieć potencjał, ale to wszystko do sprawdzenia dopiero po odkarmieniu i pojeżdżeniu. Jest już zajeżdżona i podobno nie robiła w ogóle problemów, jak i większość tych koni, bo właściciel dobrze z nimi postępuje.

Jest też ogier arabski, klacz którą widać w moim avatarze (która miała fatalną przeszłość, więc jest stosunkowo trudna w obejściu) i  kilka źrebaków.

Możliwe, że jakiegoś konia pominęłam, bo od dawna nie jestem w temacie.

Liczę na zainteresowanie jakąkolwiek formą wsparcia i mam nadzieję, że nie śmiecę.
wiem, że może jestem bezczelna, ale my nie caritas... ktoś sam doprowadził SWOJE konie do ruiny zamiast zawczasu je sprzedać...

za 1000-2000 to i jutro przyjeżdżam i biorę... i niestety nikt za zabidzonego konia więcej nie da, chyba, że z litości - dobry kowal, dobre żarcie i suplementy, to wszystko kosztuje...
.
A co zamierza sam właściciel??
gajowa, a ja uwazam, ze jest to jeden z sensowniejszych postow "pomocowych" na tym forum.
Taaa...
Znam podobną stajnię: konie są (rodowodowe, a jakże, nawet folbluty),warunki są, właściciel chętny do współpracy lecz zapracowany. Potrzeba tylko:wolontariuszy do pomocy w stajni i instruktora, który to wszystko rozkręci. Są chętni??
I przypuszczam, że takich stajni jest dużo...

Ale życzę powodzenia, może znajdzie się ktoś chętny do ogarnięcia tego i popracowania za friko  🙂
calkiem sensownie ze che wspolnika bo sam nie ogarnia jednak, ludzi (tylko po co wolontariusze jak nei ma czym karmic? nei ma jak jezdzić na zabeidzonych koniach wiec i klientow nei bedzie?), chce sprzedac konie.
jednak co najbardziej mnei zakuło - ŹREBAKI, jak ktoś o kim piszesz , że kocha, że do tego rozumny, że się zna , może rozmnażac konie jeśli nie stać go na ich wyżywienie???
aleqsandra,  skoro sytuacja tak tragiczna, konie nie mają co jeść, to dlaczego nie są do oddania za darmo, jeśli właścicielowi los swoich zagłodzonych koni leży na sercu?
Sama napisałas - nie ma czasu ani pieniędzy...
Znaczy co robi? Skoro nie ma czasu?
Ja bym zgłosiła do TOZu.... na policję, do prokuratury- za męczenie psa i koni
Do kiedy będziemy pomagać takim ludziom- do tego czasu kazdy pseudo kochający końiki nieodpowiedzialne będzie sobie mnozyl końie, czy trzymał zwierzęta.

Dlaczego nie pomogę? A wręcz odradzam pomoc?  Sama ma dobra prace - moim marzeniem jest stania i jakoś nie rzucam pracy, nie kupuje stajńi i koni i pózniej nie zebram po ludziach... bo mnie nie stać na te końiki, bo mi sie nie udało...
Życie - życie polega na podejmowaniu decyzji!
Nie stać go na końie? Niech sprzeda, niech sprzeda ten grunt, kupi kawalerke i w niej mieszka, idzie do pracy i już.
Sorry!
.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
08 maja 2012 20:35
Ehh.. A ja chyba z dobrego serca pomogę. Jestem dziwna czy co ?  🤔 Po prostu szkoda mi tych koni, i za pewne jak by nie były za jakąś kosmiczna cenę to właściciel stajni, któremu jeżdżę konie byłby w stanie odkupić 1-2 konie.  Tylko gdzie ta stajnia się mieści ?
AtlantykowaPanna,  to raczej jak z pseudohodowlami. im wiecej szumu że im zle, im bardziej zabiedzone, tym ludzie szybciej wykupią, żeby im lepiej było. a włascicel widzi:kon zdrowy, dobry, nie sprzedaje sie, a zabidzony z lamentem że na jedzenie nie ma - idzie w tydzień, co lepiej hodować?


aleqsandra,  poproszę o zdjęcia i numer kontaktowy do właściciela. oraz odpowiedz, kiedy i gdzie można przyjechać konie zobaczyć, i jak rozumiem to konie są na sprzedaż? a jak sie nie sprzedadzą to zdechna z glodu? nie szukaja dobrych domkow?
najbardziej już dla mnie absurdalna jest wzmianka o młodych talentach... jaki młody talent może się rozwijać w syfie na zabiedzonym koniu? dla mnie to jest farsa... i tak jak już któraś z poprzedniczek napisała - na jaką cholerę rozmnażać konie skoro na te, które już są na tym świecie nie ma się ani sił ani pieniędzy...

wolontariusze? i co oni mają robić? przywozić za własne pieniądze worki z owsem dla cudzych koni, które w każdym momencie mogą zostać sprzedane?
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 maja 2012 20:55
[quote author=horse_art link=topic=88086.msg1396091#msg1396091 date=1336504754]
calkiem sensownie ze che wspolnika bo sam nie ogarnia jednak, ludzi (tylko po co wolontariusze jak nei ma czym karmic? nei ma jak jezdzić na zabeidzonych koniach wiec i klientow nei bedzie?), chce sprzedac konie.
jednak co najbardziej mnei zakuło - ŹREBAKI, jak ktoś o kim piszesz , że kocha, że do tego rozumny, że się zna , może rozmnażac konie jeśli nie stać go na ich wyżywienie???
[/quote]

źrebaki są z przypadku, z racji, że jak on jest w pracy nie ma nikogo kto by miał oko na padoki - ogiery wyskakują i kryją...
Sama napisałas - nie ma czasu ani pieniędzy...
Znaczy co robi? Skoro nie ma czasu?
Ja bym zgłosiła do TOZu.... na policję, do prokuratury- za męczenie psa i koni
Do kiedy będziemy pomagać takim ludziom- do tego czasu kazdy pseudo kochający końiki nieodpowiedzialne będzie sobie mnozyl końie, czy trzymał zwierzęta.

Dlaczego nie pomogę? A wręcz odradzam pomoc?  Sama ma dobra prace - moim marzeniem jest stania i jakoś nie rzucam pracy, nie kupuje stajńi i koni i pózniej nie zebram po ludziach... bo mnie nie stać na te końiki, bo mi sie nie udało...
Życie - życie polega na podejmowaniu decyzji!
Nie stać go na końie? Niech sprzeda, niech sprzeda ten grunt, kupi kawalerke i w niej mieszka, idzie do pracy i już.
Sorry!


Amen!


Może i szkoda koni, ale przysyłając tam wolontariuszy i owies nie pomoże się im długofalowo. A wręcz przeciwnie...
Jeśli ktoś doprowadza do takiego stanu swoje zwierzęta to znaczy, że nie powinien ich mieć.
różne rzeczy się zdarzają...
czasem też się chce konie sprzedaćrudna bo sytuacja t, a kupców nei ma. jak za tanio to wiadomo jak skonczą więc sie nei chce....wiec nei ma komu...

no ale kurde.....rozmnazac jeszcze w takiej sytuacji?  bo kobyła jest , macice ma to trzeba ją kryc? a jak ogier na miejscu to już obowiązkowo?? taki chlop za stodoła przysłowiowy, to sobie naprawde może - bo ma jak je utrzymać, ale w innym wypadku to już całkowita patologia i znecanie...
na co jak na co...ale zeby nie bylo na jedzienie dla koni??? mogł je do lasu puścic...to by sobie radziły... a w stajni to jak przywiazywanie psa do drzewa zeby zdechl z glodu ;/
no dobra..moze chwilowo nie mieć nagła bo sytuacja losowa, kleska, wypadek itd... no ale w tym przypadku nei ma nagłej, i jeszcze rozmnazac? no tego rozmnazania nie moge pojąć no...

chętnei bym pomogła tak czy siak. ale niestety konia z 2 konca polski nie kupie, ani stajnią nie zarządzę. jesli sa tam jakies lokalne projekty zeby jakis finanse pozyskać to moge napisać.


edit: po wypowiedzi Dodofon doczytalam ze odpowiedziano mi skąd są źrebaki. i też mnie to dobilo;]
[quote author=horse_art link=topic=88086.msg1396091#msg1396091 date=1336504754]
calkiem sensownie ze che wspolnika bo sam nie ogarnia jednak, ludzi (tylko po co wolontariusze jak nei ma czym karmic? nei ma jak jezdzić na zabeidzonych koniach wiec i klientow nei bedzie?), chce sprzedac konie.
jednak co najbardziej mnei zakuło - ŹREBAKI, jak ktoś o kim piszesz , że kocha, że do tego rozumny, że się zna , może rozmnażac konie jeśli nie stać go na ich wyżywienie???


źrebaki są z przypadku, z racji, że jak on jest w pracy nie ma nikogo kto by miał oko na padoki - ogiery wyskakują i kryją...
[/quote]


Eeeeeee....
Eeeeee... 😲 😲

Pan nie wie co to kastracja?
Co to odpowiednie ogrodzenie?
Napisalas ze chodzi do pracy - więc chyba chociażby na karmę dla psa powinien mieć...


Co takiego?? To po co mu te ogiery? Do nieplanowego rozmnażania?  🤔zok:
A jak któryś pokryje własną córkę?

No, to już jest  mega nieodpowiedzialność, żeby nie powiedzieć głupota...
I dlatego - zamiast tam pomagać, powinno się powiadomić TOZ...
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 maja 2012 21:08
Zgadzam się z Wami wszystkimi, aczkolwiek to był wyjątkowy rok, bo normalnie koleś sam uprawia owies i kosi siano dla swoich koni tak, że normalnie wystarcza mu na zimę.

Zarządzać nie potrafi, to fakt.

Dodam też, że on się nikogo o pomoc nie prosi, bo wydaje mu się, że sobie poradzi. Sama wyszłam z inicjatywą tego zawołania, bo czuję się emocjonalnie związana z tym miejscem i sama nie wiem co zrobić, aczkolwiek w pierwszym odruchu chcę po prostu pomóc, bo to tak, jak by moja dobra koleżanka była w potrzebie, ale się nie przyznawała.

Jeżeli tę szansę zaprzepaści, gdy pojawi się pomoc, no to kij z nim, tylko koni szkoda.

Ogierów nie chce kastrować, bo liczy na to, że ten po Czadzie odstanie licencję na krycie wybitnymi osiągnięciami :/
aleqsandra,  dowiem się wreszcie o numer telefonu do własciciela? adres stajni? nazwisko?  oraz dlaczego te biedne zwierzęta jeszcze chce sprzedawac? (dla przypomnienia, zwierzęta, które nie maja co jeść albo się oddaje, albo się je odbiera)
Napisałas - konie i pies są bardzo wychudzone.
Rozumiem jeszcze brak środków na konie. Ale pies? Można skarmic resztkami, wysepic ze sklepu przetermy, w pracy poprosić o zbieranie resztek, cokolwiek...
Piszesz ze pan jest sędzia, zna sie na koniach, miał coś wspolnego z ujezdzeniem.... Sorry i mnoży konie? Bez sensu?
Jak sie zna skoro nie potrafi zabezpieczyć ogiera?

Naprawdę - radzę TOZ...
Tylko koni żal...
  oraz dlaczego te biedne zwierzęta jeszcze chce sprzedawac? (dla przypomnienia, zwierzęta, które nie maja co jeść albo się oddaje, albo się je odbiera)


A skad ci sie to wzielo  😲
Ja nie rozumiem pomagania na siłę jak ktoś nie chce. Jak mu się wydaje, że świetnie zarządza tym interesem, a konie nie mają co jeść, to naprawdę TOZ a nie patyczkowanie się z takimi ludźmi. Może to trochę okrutne, ale pomaganie takim ludziom na siłe tylko napędza tę machinę :/
nie no masakra...

kat. 1: jeszcze zrozumiale, jak ktos do takiego postępowania (niekarmienie, rozmnażanie) dorobi jakąś ideologię i w nią wierzy - jak ci co zaglodzili te na pastwiskach.
tacy sa poprostu chorzy psychicznie i trzeba ich leczyć. albo zlikwidowac ;]
tak czy siak powód jest.

kat 2: a ten czlowiek co? niewidzi co sie dzieje, nei chce tego zmienić? niby zdrowy , pracuje= zarabia (no wlasnie - zarabia czy nie? bo napocztku napisalas ze rzucił prace dla koni, a pozniej ze zajety i czasu na konie nie ma- pracuje w sensie?
tak czy siak powodu - brak

a.. a zaglodzony ogier ma dostac licencje za wyniki... to moze jednak pod 1 kategorie podpada?
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
08 maja 2012 21:23
Jeżeli Pan uważa, że świetnie sobie radzi, to alqsandra wybacz, ale jaki był sens zakładania tego wątku? Co do sprzedaży koni, to czy on w ogóle wie o tym, że chce je sprzedawać? Bo skoro myśli jeszcze o wyrobieniu licencji ogierowi, to dla mnie to wszystko się kupy nie trzyma.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
08 maja 2012 21:33
Hmm...czasem niewielka pomoc jest potrzebna, żeby podnieść się z kolan...
Nie da się jednocześnie pracować i megadbać o konie, bo to robota fulltime 🙁
Jeśli są łąki kośne to i żarcie dla koni jest, tylko elektryzator, paliki, taśma kosztują,
nie wytrzaśnie się ich tak-o...
Ogiery są problemem i tego problemu pozbyłabym się w pierwszej kolejności 🙁
(nie wiem, jeśli nie sprzedaż to może dzierżawa, względnie pożegnanie z jajkami)

Gdybym nie miała swoich ogonów to na pewno bym pomogła, zresztą zawsze całe wakacje spędzałam z końmi za małolata, tyrałam nieraz jak bawół i byłam przeszczęśliwa, jak można było
wsiąść i się poklepać ociupinę...
gajowa, a ja uwazam, ze jest to jeden z sensowniejszych postow "pomocowych" na tym forum.

I ja też tak uważam .
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
08 maja 2012 21:43
ms_konik ale z wcześniejszych postów wynika, że konie na łąki/padoki wychodzą, bo przecież stamtąd ucieka ogier, który kryje na dziko klacze, więc jeżeli łąki są niezłe, to konie po lecie powinny wyglądać lepiej. Pytanie tylko co później?
Ta stajnia potrzebuje się zamknąć, a nie pomocy.

Jak ludzie nie potrafią sami zadbać, to niech nie biorą się za to i tyle, sprzedadzą konie i dadzą spokój. Są osoby, które flaki sobie wypruwają próbując wiązać koniec z końcem i takim się pomaga, a nie takim, co im się znudziło, dzieci jednak koników nie chcą, on ma lepsze zajęcie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się