Wynagrodzenie instruktorów

Kasia Konikowa   "Konie mówią...po prostu słuchaj..." Monty Roberts
05 czerwca 2012 20:08
Ja pracując jako instruktor w sezonie wakacyjnym na obozach konnych (6 koni plus 12 dzieci) zarabiałam miesięcznie 2,5 tysiąca na rękę (legalnie, z ubezpieczeniem itp) plus mieszkanie i wyżywienie i hotel mojego konia. Dodam, że w woj. zachodniopomorskim. Poza sezonem, stała pensja 1 tyś plus mieszkanie, wyżywienie i hotel konia plus procent od jazd.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
05 czerwca 2012 20:39
Ja miałam 25% od utargu na 3-4 koniach przy cenie za jazdę 20zł/godz., dojeżdżałam swoim samochodem 16 km (w obie strony), pracowałam  na etacie a jako instruktor popołudniami, więc jechałam prosto po robocie zmęczona i głodna. Niejednokrotnie było tak, że leciałam jak durna a na jazdę przychodziła jedna osoba, czyli mój zarobek wynosił całe 5 zł! Z początku współpraca układała sie fajnie, dostawałam czasem parę groszy więcej ale brakowało mi czasu dla rodziny i własnych koni. Wytrzymałam rok i w nieprzyjemnych okolicznościach rozstałam się z tą stajnią. Właściciele stajni oczkiwali, że będę tam siedziała cały dzień czekając na klienta (za darmo oczywiście). Na początku tak było ale im dłużej tam pracowałam tym coraz mniej mi się chciało i zaczęły się małe sprzeczki. Nie żałuję, że tam pracowałam ale żałuję, że nie uciekłam wcześniej zanim zaczęło wrzeć.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
08 czerwca 2012 17:32
mozna sie tak licytowac w nieskonczonosc. Pytanie:

kto pracujac jako instruktor zarabia na utzrymanie siebie, domu i rodziny?
Łatwość z jaką można dostać w Polsce uprawnienia instruktora powoduje, że nastoletnich pseudo-instruktorów skłonnych pracować za miskę ryżu i piwo jest jak mrówków. W związku z tym na jednego doświadczonego instruktora z wiedzą i umiejętnościami przypada około 20 pseudo-instruktorów oferujących te same usługi ( co z tego, że fatalnej jakości ) za połowę stawki jaką bierze porządny instruktor. Dla większości właścicieli szkółek ważniejsza jest oczywiście taniość a nie jakość.


Święta prawda. Kiedyś jeździłam w Pepelandzie. Tam instruktorzy zmieniali się z predkością światła. Było np. tak, że w niedzielę umawiałam się z jakimś instruktorem na poniedziałek, a w poniedziałek już go/jej nie było, ale był ktoś nowy. Przy takiej szybkiej wymianie personelu jak mogła być jakaś selekcja?
mozna sie tak licytowac w nieskonczonosc. Pytanie:

kto pracujac jako instruktor zarabia na utzrymanie siebie, domu i rodziny?


Utrzymywałam się, ale będąc studentką. Wynajmowałam mieszkanie z koleżanką na pół, płaciłam rachunki itp itd miałam ponadto 400 zł alimentów. Żyło mi się całkiem dobrze....
rumka   niezbadane są wyroki boskie
11 czerwca 2012 20:11
Pytanie (może w nieodpowiednim wątku ale nie wiedziałam gdzie się z tym skierować jak jest już taki wątek to wygońcie mnie stąd ) ile mniej więcej może zarobić osoba pomagająca przy koniach NIE stajenny  , obowiązki to np karmienie , czyszczenie koni , wypuszczanie na padok , zmiatanie przed stajnią itp ?
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 czerwca 2012 14:57
[quote author=tet link=topic=88284.msg1424061#msg1424061 date=1339173147]
mozna sie tak licytowac w nieskonczonosc. Pytanie:

kto pracujac jako instruktor zarabia na utzrymanie siebie, domu i rodziny?


Utrzymywałam się, ale będąc studentką. Wynajmowałam mieszkanie z koleżanką na pół, płaciłam rachunki itp itd miałam ponadto 400 zł alimentów. Żyło mi się całkiem dobrze....
[/quote]

nie pytam studentow, zyjacych w akademikach, na stancjach i utrzymujacych wylacznie siebie i swoje zazwyczaj skromne potrzeby. Pytam ludzi doroslych, z rodzinami. Jak widac tlumu nie ma....
Ja, z dwójką dzieci. Instruktorka-stajenna.
Ale bez alimentów nie dałabym rady  🙁
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 czerwca 2012 21:57
Ja tez nie dalam rady. I nie jestem juz instruktorem, ale nawet sie ciesze z tego kopa w dupe. Zycie wpadlo mi w inne tory, konie zostaly daleko.
tet, ciekawa jestem - co może robić instruktor "po przekwalifikowaniu"? Nie ma kłopotów z brakiem doświadczenia w CV?
Halo , ja zatrudniłam dziewczynę, która  konno jeżdziła od  wczesnych nastoletnich lat , przez dwa  lata po studiach pracowała z końmi ( w stajniach w USA ) , a potem pracowała jako instruktorka w PL.
Jedna z moich bardziej udanych rekrutacji !
Uważam , że ktoś kto w tym zawodzie przez jakis czas powalczył , potrafi dobrze  radzić sobie z problemami , dziewczyna  po pozbyciu się lekkiego  nalotu arogancji ( bo nie jest juz Tym Co Lepiej Wie ,  tylko pracownikiem )  , rewelacyjnie wykorzystuje zdolności interpersonalne  i umiejętność nawiązywania kontaktów - właśnie awansowała . Ale  konia  sprzedała ...
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
14 czerwca 2012 14:01
ma problemy  🙂 i to tez jest argument przeciw byciu instruktorem, bo to szara strefa.

ja zeszlam na psy. Szkole psy asystujace, przewodniki niewidomych i ratownicze. Dorywczo w fundacji jezdze na dogoterapie
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
14 czerwca 2012 14:06
Ja uważam, że jeśli ktoś lubi to co robi to będzie to robił i będzie w stanie piąć się po szczeblach kariery, a jeśli zostanie na poziomie wyłącznie instruktora również może czerpać z tego korzyści, bo praca pracy nie równa także w tej branży, jednak jeśli chodziłoby personalnie o mój los to wolałabym, aby ten sposób pracy był jedynie w ramach dodatku, a nie głównego źródła zarobku😉
tet, dzięki! Fajnie wybrnęłaś z "życiowych zagwozdek".
incognito, jesteś młoda, powinnaś być optymistką. A może nawet czasy się zmienią?

Na dziś widzę to tak: ludzie nie mają pieniędzy. W pierwszej kolejności obcinają wydatki zbędne, "kaprysy". Przecież się nie umrze od tego, że miesiąc-dwa obejdzie się człowiek bez trenera? (bo ja nie tylko o instruktorach, o niemal całym "przemyśle końskim"😉. Rzadziej się pojedzie na zawody, przyczepkę pożyczy od koleżanki etc. Trudno, zrezygnuje się z ekstra paszy. Ale trener "poleci" w pierwszej kolejności, trudno. No i np. cała zima - jak już, to chcemy trenera/instruktora w wakacje. W soboty i w niedziele przy ładnej pogodzie.
O godz. 18-tej i żeby nie trzeba było płacić za dojazd. Zresztą - koleżanka z dołu popatrzy, a ja na nią. Itd. Sprzedałoby się konia, ale trudno znaleźć chętnych na utrzymywanie "darmozjada", więc byle było na pensjonat. Słuszne i logiczne.
Tylko - jakim cudem instruktor/trener ma wyżyć? Zawodów też będzie coraz mniej itp.
Ludzie odejdą od tych zawodów, chcąc zapewnić sobie stabilność i przewidywalność jutra. I byt. A potem (optymistycznie) ogólna sytuacja ekonomiczna się polepszy (nie wiem, co prawda, w oparciu o co miałaby się polepszyć, ale załóżmy) i ludziom znowu zacznie zależeć na "igrzyskach" skoro chleb już mają. A wtedy - podaż trenerów, instruktorów, sędziów może nie wystarczyć na popyt. I to jest źródło optymizmu 🙂. Dla tych, którzy przetrwają.
Bo dziś wszyscy błyskawicznie nabierają rozumu. Wkrótce skończy się bezinteresowność, praca za friko, harówka "z porywów serca". Bo żołądek ma tę zdolność, że nawet z sercem daje sobie radę.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
14 czerwca 2012 21:16
dobry trener chyba jednak ma wieksze szanse na utrzymanie sie na powierzchni. I jakas tam sciezke kariery. A instruktor bedzie instruktorem do z.....smierci. Chyba, ze dba o swoj rozwoj sportowy i przeskoczy na polke trenerska. Ale dbac o swoj rozwoj to tez czas i pieniadze. I tak dla mnie bycie instruktorem to czarny ten tego, odbyt jezdziectwa. Praca tak samo wazna jak niedoceniana.
tet, w tej chwili ważne w karierze jest jedynie "umocowanie" - o jaki ośrodek masz oparcie i co masz w nim do powiedzenia/zaproponowania; ew. na ile masz dobre układy z głównym sponsorem 😀/właścicielem (najlepiej być nim samemu 🙂😉. "Dobry" pojęcie względne, kariera/dokonania/tytuł taki czy śmaki, czy tam co - nieistotne - każdy głąb "utrzyma się na powierzchni" jeśli...
będzie się go finansować (i - najlepiej - zawodników) i "stać za nim murem".
Ludziom, którzy nie zapewnili sobie ośrodka-bazy (najlepiej przy dużym mieście etc.) pozostaje... jakiś inny biznes jako źródło utrzymania, a treningi - jako hobby ewentualnie. Zazwyczaj trenerzy wspierali się też trochę handlem końmi, transportem, trochę sprzętem, funkcjami na zawodach etc. - teraz to wszystko leży i kwiczy. Jeszcze niedawno np. ludzie zbierali się i organizowali sobie treningi/konsultacje co jakiś czas, dziś - szukają dodatkowej pracy i... współdzierżawcy/dzierżawcy do konia. Ba! kiedyś zorganizowanie zawodów przynosiło , niewielki, ale dochód  😀iabeł: Ha! i jeszcze byli zawodnicy wygrywający więcej, niż ponoszą nakładów.
Z treningu jako z treningu może utrzymać się kilka osób w PL, a i to ich koleje losu są... no barwne, powiedzmy.
Gdzieś się przewinęło, że ludzie - zwyczajnie nie chcą płacić za usługi (nie stać ich? wybierają co innego?) - każdy chciałby mieć jak najlepszą usługę (stąd te płacze, jak to trudno o trenera) ale... za darmo. Dlatego też z instruktorami jest tak jak jest - bo jeszcze zapłacić za wynajem konia, za "jazdę" - to jakiś konkret jest, ale - za jakość usługi instruktażowej - to już nie, to powinno być za free, ba! najlepiej jakby instruktor/trener dopłacał za taką frajdę  💃! Więc coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że do d* z tym wszystkim.
Nic to -  trenerów (instruktorów) nie zabraknie, bo zawsze można "zaimportować".
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
15 czerwca 2012 09:36
halo jak tak spoglądam na sytuacje w kraju to trochę ciężko o optymizm i będę w pełni uszczęśliwiona jak przyjmą mnie na stację orlenu za 9zł na godz na ręke w moim miasteczku i bez dojazdów-nie jest to ani odrobinę to co by mnie satysfakcjonowało jeżeli chodzi o miejsce pracy i zakres obowiązków, ale pensja jak na pierwszą poważna pracę całkiem przyzwoita i na pewno za zabawę w instruktora tyle bym nie wyciągnęła-czysta kalkulacja niestety... 🙄
mam znajomego trenera (nie mam pojecia jakimi uprawnieniami dysponuje), który moim zdaniem zarabia bardzo fajnie. szkoli ludzi na ich koniach, 50 zł za lekcję, ale... do tego najczesciej ma "monopol" na konia, tzn treningi ok 3-4 razy na tydzień, jak sam wsiada to chyba 100 zł nie wiem dokładnie, on konia kuje/werkuje, on go wozi na zawody(i jeszcze np na zawodach rozprężenie z trenerem to kolejne 50 zł) a ludzie chetnie mają "wszystko" w jednej osobie, bo ciągnięcie na zawody swojego trenera, który konia nie wiozl to kolejne wyższe wydatki, a tak wszystko "na miejscu" chyba tacy dojezdni trenerzy zarabiają najlepiej 😉 nie ważne, że stawka transportowa jest dwukrotnie wyższa, ludziom zależy na kompleksowej usłudze wszystko w jednym 😉
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
15 czerwca 2012 18:29
Ja pracuję na umowę zlecenie, w państwowej stajni, mam 50% z jazd, ale wszystko na bialutko, więc po odliczeniu podatku mam ok 30 % z jazd. przy jeździe 40 zł/h mam z tego nieco ponad 12 zł, z lonży 10, a z treningu skokowego 15. Uważam że całkiem git. Praca czyściutka, bo nie robię nic poza prowadzeniem jazd. Przyjeżdżam tylko, kiedy mam umówionych klientów, których sama sobie umawiam. Żadnego parcia. Klientów mam tylko w weekend (studiuje dziennie), do dyspozycji 6 koni. Ogólnie z tych 30 % kasa raczej marna (max mam ok 10 klientów w weekend, czasem karnet z którego tez mam 30%). Jedyne co robię dodatkowo, to organizuję zawody (zgłoszenia, propozycje, nagrody, medale itp) i siedzę z sędzią podczas zawodów. To robię gratis, ale ładnie wygląda w CV.  Z własnym koniem kasuję 20-30 pln w zależności od stopnia zaawansowania. Ofertę wakacyjną otrzymałam taką, że za 2 godziny dziennie poprowadzenia dzieciakom jazd (bo osobno był wychowawca zatrudniony) 1800 na łapę plus wikt i opierunek, bez śniadań. Ale swoich kobyłek nie zostawię🙂

Niestety, w naszym fachu zarobki są nędzne, a odpowiedzialność wysoka. Taki już parszywy los, ale co zrobić🙂

Jestem "dodatkowym" instruktorem, znaczy to, że normalnie na etat jest zatrudniony instruktor prowadzący jazdy w tygodniu i jednocześnie zarządca stajni. Jam na końcu łańcucha pokarmowego:<

EDIT: Zarabiam w ten sposób na swoje zachcianki (student🙂😉, bo budżet zasadniczo wypełnia mężuś. Ale jakbym naprawdę się zawzięła, podejrzewam że mogłabym wyciągnąć ok 1200 zł. Chyba na utrzymanie rodziny nie wystarczy. Niestety ten zawód, jak się nie istnieje w świecie sportowym, trzeba traktować jako hobby;/
Jak ktoś ma z bycia instruktorem utrzymać siebie, rodzinę plus coś jeszcze odłożyć i żyć na jakimś poziomie więcej niż minimalnym, to ja tego nie widzę, chyba że stajnia super popularna i ludzie walący drzwiami i oknami.

Ja pracuję od niedawna, mam podstawę plus 30% od jazdy (jazda kosztuje 30 zł). Studiuję i mieszkam z rodzicami, także jedzenie i samodzielne mieszkanie mi odpada, ale codzienne dojazdy  do stajni  i z powrotem dają mi w kość przy mało ekonomicznym na razie autku. Poza weekendami raczej krucho z klientem.

Ogólnie zgadzam się z tym, że jest kryzys i każdy rezygnuje z takich zachcianek jak jazda konna w pierwszej kolejności. Ale z drugiej strony wbrew pozorom naprawdę jest mnóstwo ludzi, którzy mają ochotę dojechać do stajni kawał drogi i  wyłożyć te 30 zł za jazdę. Kiedy mam weekendy obłożone, muszę odmawiać tym, którzy przychodzą nie umówieni wcześniej.
Tak, chętnych za usługi oponiżej realnych kosztów 🙂 to trochę jest.
Isabelle, nieźle, powiadasz. A mogłabyś tak z grubsza podsumować, ile tak, z grubsza, brutto(!) zarabia ów trener, i ile z tego to... transport?
Bo ja szacuję, że (zakładając, że ma full klientów, czyli... 4 os dziennie) "wyciąga" 5 tys. max.
Brutto.  Minus ZUS (1000), podatek (zapewne tu niemal zero, bo przy takim przychodzie brutto - dochód jest minimalny), koszta utrzymania pojazdu(ów), telefon... i dochodu wyjdzie 800-1000 PLN. Zakładając, że konie i jeźdźcy zawsze 100% zdrowi (obecni), nie na wakacjach, nie ma zimy... a zawody - co tydzień. A obawiam się, że taki przychód ma jedynie w sezonie.
Odświeżę. Jakie zaproponowano Wam stawki za prowadzenie ferii zimowych/półkolonii?
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
02 stycznia 2013 20:50
Odświeżę. Jakie zaproponowano Wam stawki za prowadzenie ferii zimowych/półkolonii?


Niestety standard. Pólkolonie za wafel, tylko kasa z jazd... których w sumie mogę wtedy trzaskać nawet 3 dziennie po 6 koni. Trochę się uzbiera🙂
Zamrucz, poszło PW 🙂
Dziewczyny ( i chłopaki 😉 )  mam pytanie

mam instruktorkę, ze złotą odznaką i papierami instruktora szkolenia podstawowego PZJ, ale ona ma własną firmę, mamy umowę firma - firma
płacę jej 10 zł/os  ( nie ważne czy to pół godziny czy godzina)
za jeżdżenie koni szkółkowych ( korygowanie po klientach) też płacę 10 zł /szt
mieszka na stajni w pokoju - za to że mieszka karmi konie
ma 200 zł zniżki na pensjonacie
jak organizuje zawody itp to ma dodatkowo płacone

nie wypuszcza koni, nie derkuje, nie sprząta

dobry to układ? czy któraś ze stron powinna się czuć "leszczona" ?
Ile jest koni w stajni? I ile jazd orientacyjnie dziennie.

Jeśli np do 8 koni i min.8 jazd ( koni chodziło) to ok. Ale jeśli jazdy są np 3 to trochę mało...




A ja mam inne pytanie - jaką minimalną stawkę byście zaproponowali osobie bez dokumentów instruktorskich za prowadzenie jazd - 4 jazdy po dwa konie dziennie + karmienie i sprzątanie koniom = 7 koni (sprzątanie boksów rano i wieczorem) latem wypuszczanie na pastwiska/zimą padoki.
20 koni, w tym 11 na jazdy

hmm, dziennie jest różnie, rozliczamy się tygodniowo - przeważnie te 500 zł na tydzień ma ( z tego minus pensjonat dla konia), w sezonie nawet ok 800-1000/tydz

ale chodzi mi o to, że np mieszka za karmienie koni

jeździ do innych stajni prowadzić treningi, ja z tego nic nie mam
nakarzynka instruktorka kokosów nie ma
500 zł/tydzień to średnio 2 000 zł / mc - z tego od razu ponad 1 000 zł idzie na ZUS, po odliczeniu wszlekich urzędowych opłat zoastaje dziewczynie z 500 zł... rewelacji nie ma
Ale jeżeli i jej i Tobie pasuje taki układ - to OK... kwetia rozmów między Wami, nei koneicznie na forum...
Piszesz, że mieszka za karmienie - wszystko zależy od tego ile Ciebie to jej mieszkanie kosztuje... Karmienie 20 koni nie zajmuje 5 min, a dobrą godzinkę - czyli jeśli konie są karmione 3 razy dziennie - daje to 3 godziny. To razy średnio 30 dni w miesiącu to 90 godzin pracy. Jeśli Ciebie jej mieszkanie kosztuje np 300 zł - to sobie podziel 300 / 90 i wyjdzie Ci jaką stawkę godzinową jej de facto "płacisz".

edit: lieterówka
jak narazie układ funkcjonuje
ja dużego doświadczenia jako pracownik instruktor nie mam, dlatego Was pytam, bo właśnie ostatnio kwestią sporną są karmienia
konie dostają dwa razy dziennie jeść, chce żebym jej dopłacała za karmienia a wg mnie media są teraz tak drogie że raczej to wystarczy

pytam, bo właśnie cały czas wydawało mi się że daje jej  np dużo za prowadzenie jazd ( pół godziny jazdy kosztuje 20 zł - ona dostaje 10 zł, ale już godzina kosztuje 35 zł i też dostaje 10 zł)  i że w tym układzie to ja powinnam się czuć "leszczona" a jednak okazuje się że to ona jest wykorzystywana
nakarzynka dalczego piszesz, że instruktorka jest wykorzystywana? Przecież nie zmuszasz jej do pracy 😉
Co do stawek =- policz może ile średnio jazd jest w tygodniu i miesiacu. Pamiętaj, że do czasu pracy instruktora, czyli do każdej jazdy dokłada się po 40 minut na wyczyścienie, osiodłanie, rozsiodłanie, rozczyszczenie - nawet jeśli jest to tylko nadzór... Wówczas z 1 godziny robi się 1:40 , z 30 minut robi się 1:10. W takim przypadku kompletnie arytmetycznie liczona średnia godzinowa wychodzi na jakieś 7,06 zł - szału nie ma...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się