Co mnie wkurza w jeździectwie?

LSW, no właśnie, nie chce ci się czytać. I właśnie to zostało pięknie ukazane. Nikt tutaj nie mówi o rekreacji.
Ale tu się nie roznosi o rekreacje...tylko o sportową jazdę konną. Już nie raz tutaj ktoś to powtarzał.

ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
04 kwietnia 2016 07:18
jujkasek, ten temat był na volcie poruszany... Bo skoro ktoś jest CHORY (otyły, bo -wstaw dowolne- ) to w ogóle nie powinien startować, koniec kropka.


Ale ty tak poważnie?
Bo jak poważnie, to nie ogarniam 😵
ale "sportowa" jazda konna zaczyna się od rekreacji. Jak wszystkie dyscypliny. Przełożenie jest bezpośrednie i wprost proporcjonalne.
marysia550, no skoro ktoś jest chory (depresja to tez choroba przecież) to nie powinien startować.




A jakie są przeciwwskazania ?

edit. wyjęłam moje pytanie z cytatu
Co ciekawe, jakoś nikt nie drze szat o to, że w zawodowej siatkówce czy koszykówce nie grają osoby z wzrostem 1,60 - 1,70. Ale na koniach sportowo może każdy  🙄
Może zacznę od końca 😉

Sportowa jazda konna - pytam N-ty raz. Skoro tak nam drogie jest zdrowie koni, jak się ma CIĘŻKA amazonka do CIĘŻKIEGO faceta ciągnącego z koniem wagony 160 cm?! Bo ja patrzyłam na Cavaliadzie na te konie skokowe i o ja... I panów na górze, nie byli oni leciutcy, o nie! I tu cisza?!

W ogóle to halo, czytam raz, drugi, trzeci Twoją wypowiedź i chylę czoła. Dodałabym do niej jeszcze tylko to, że mnie naprawdę mocno zastanawia i boli fakt, że NIKT tak nie dosunie kobiecie, jak inna kobieta... I że te wszystkie usta pompowane botoksem, silikonowe cycki i inne atrakcje, to wcale nie jest męski wymysł. No serio, nie znam faceta, który by się tym jarał. Mam wrażenie, że to my sobie śrubujemy do obłędu te wzorce. My, kobiety. Nie mamy cienia wyrozumiałości, nie godzimy się z mijającym czasem, cholera wie co jeszcze. A już problem z postrzeganiem samej siebie... ma gros dziewczyn. Dobrym przykładem jest młodziutka i śliczna Ola, z którą zdarza mi się jeździć konno. Nie widziałyśmy się kilka miesięcy, kiedy ją zobaczyłam, powiedziałam zachwycona "Oleńko, jak się zmieniłaś, ślicznie wyglądasz!". Bo faktycznie, z rachitycznej panienki nagle wyskoczyła kobieta w pełnej krasie - biodra, biust...no bajka! Ola zmieszała się bardzo i odpowiedziała "tak, wiem... przytyłam"  😵 Mam wrażenie, że same to sobie robimy...

Ktoś pytał, dlaczego dzieci są otyłe. Moim skromnym zdaniem przyczyny są dwie. Po pierwsze - rodzicom się nie chce. Biegają, pracują, coś tam coś tam, HODUJĄ dzieci, a nie je WYCHOWUJĄ. Nie ma czasu na rozmowę i rozkminę. Wszystko musi być łatwe, lekkie i przyjemne, trudnych tematów się nie porusza, a szeroko pojęta elektronika jest darmową nianią. Dzieci UCIEKAJĄ z emocjami w komputer, w internet, w światłowody... Mnie to PRZERAŻA. A jestem na bieżąco.
Po drugie... mamy taki rynek właśnie. Konsumpcyjny. Żarcie jest na maksa przetworzone, WSZĘDZIE pakowany jest cukier (albo jeszcze gorzej - maltodekstryna), dobre jedzenie jest dużo, dużo droższe i trzeba jeszcze się przy nim nakombinować. Słowem - można, tylko trzeba CHCIEĆ. A rodzicom się nie chce/nie mają czasu/odpowiednie wstawić... Sama opanowałam dietetykę w zadziwiającym stopniu z uwagi na swoje własne problemy z metabolizmem. I powiem jedno - rynek i wszechobecne podejście do jedzenia nie przychodzą z pomocą. A ludzie łatwo wchodzą w schematy, pięknie wjeżdżają w uzależnienia i nawet nie wiedzą, kiedy lądują na niebezpiecznej półce.

Fokusowa, cóż... jakość efektywna jedzenia, które przyswajasz (nie kaloryczność!) to jest kwestia do rozpatrzenia, skoro przy dwóch jazdach dziennie musisz ćwiczyć, żeby nie tyć. Coś jest nie tak z tym, co dostarczasz organizmowi i ILOŚĆ kompletnie nie ma tu nic do rzeczy. Jestem żywym dowodem na to, bo mój spadek wagi nigdy nie opierał się na kaloriach i ograniczeniu ilości spożywanego jedzenia. Ba! Nowoczesna dietetyka światowa od dawna wie, że restrykcyjne unikanie tłuszczy i obcinanie ilości to równia pochyła, bo na drodze ewolucji wypracowaliśmy sobie genialne mechanizmy, które uczą organizm oszczędzać energię. Słowem - im mniej jemy, tym bardziej się pogrążamy, bo prędzej czy później dojeżdżamy do przysłowiowego liścia sałaty, po którym rośnie nam tyłek. Ale to nie temat na ten wątek. W każdym razie kwestia tego, CO się je, a nie ILE, jest kluczowa. Nawiasem mówiąc... pracuję około 9 h dziennie, mam dwoje niedużych jeszcze dzieci i - co za tym idzie - masę obowiązków. Zaje trudno jest mi wcisnąć w grafik cokolwiek dodatkowego.
Moon   #kulistyzajebisty
04 kwietnia 2016 08:16
ElMadziarra, tak, na poważnie.
Nie chce mi się odgrzebywać tamtej dyskusji na temat, ale tam też zostało wszystko napisane. (Kurczę, nie pamiętam nawet w jakim to było temacie -.-)
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
04 kwietnia 2016 08:21
Ale w sensie, że jeśli masz zdiagnozowaną jakąś/jakąkolwiek chorobę, to nie możesz startować w zawodach?  👀

Bo to chyba nie nam oceniać, od tego są lekarze sportowi.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 kwietnia 2016 08:42
foka, to prawda, nie miałabym szans zostać skoczkiem w zwyż czy w dal, ani siatkarka czy koszykarka. Bo nóżeczki mam króciutkie.
jujkasek, całkowicie się zgadzam, że to rodziców wina, ale także i społeczęnstwa. Pomimo, że niczego moim rodzicom nie chce i nie mogę zarzucać to, patrząc z perspektywy lat, wolałabym mieć McDonaldy, pizze i inne cuda bardziej ograniczone. Ale to dopiero po latach wyszło, kiedy zdałam sobie sprawę, że życie jest jedno i chyba warto o nie dbać. A dzieci? Dzieci chcą tak jak inni, to co inni. A rodzicom się nie chce, bo bezstresowe wychowanie. Konsumpcjonizm goni lenistwo, a potem się wmawia, że najważniejsze to czuć się dobrze we własnym ciele. A że się wazy 150 kg? Co tam!
I myślę, że dziewczyny właśnie do tego piją. Tu już nie tylko chodzi o poczucie estetyki, tylko o to, że trzeba wyedukować społeczeństwo i wbić do głów, że otyłość nie jest w porządku, nigdy nie będzie. I bynajmniej nie chodzi o to, że żeby otyłe osoby zamykały się w domu. Trzeba wspierać, motywować, ale skończmy z nadmierną tolerancją.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 kwietnia 2016 08:51
rb.ex, dokładnie o to mi chodzi!!!
Ja sie osób otyłych nie brzydzę. Ale brzydzę się tego przyzwolenia na rujnowanie dzieciom życia w imię "jestes otyła, ale nikt ci nic nie moze powiedzieć. Siedź i jedz, bo otyłe tez jest piękne i powinnaś byc z tego dumna", Zamiast "nie ważne czy masz 34 czy 40, ale ważne co sie dzieje z twoim ciałem i zdrowiem. Marsz na spacer"
jujkasek, całkowicie się zgadzam, że to rodziców wina, ale także i społeczęnstwa. Pomimo, że niczego moim rodzicom nie chce i nie mogę zarzucać to, patrząc z perspektywy lat, wolałabym mieć McDonaldy, pizze i inne cuda bardziej ograniczone. Ale to dopiero po latach wyszło, kiedy zdałam sobie sprawę, że życie jest jedno i chyba warto o nie dbać. A dzieci? Dzieci chcą tak jak inni, to co inni. A rodzicom się nie chce, bo bezstresowe wychowanie. Konsumpcjonizm goni lenistwo, a potem się wmawia, że najważniejsze to czuć się dobrze we własnym ciele. A że się wazy 150 kg? Co tam!
I myślę, że dziewczyny właśnie do tego piją. Tu już nie tylko chodzi o poczucie estetyki, tylko o to, że trzeba wyedukować społeczeństwo i wbić do głów, że otyłość nie jest w porządku, nigdy nie będzie. I bynajmniej nie chodzi o to, że żeby otyłe osoby zamykały się w domu. Trzeba wspierać, motywować, ale skończmy z nadmierną tolerancją.


rb.ex... mogę mieć prośbę? BŁAGAM, zostawcie w spokoju to bezstresowe wychowanie! To jest terminologia, która zawiera w sobie określony model wychowawczy, którego w Polsce w życiu na oczy swoje nie widziałam. Mylimy to regularnie z wychowaniem w duchu "tumiwisizmu", czyli mania wszystkiego w dupie. Ale TO RODZICE mają, a nie dzieci!

Cóż, za moich czasów w Polsce nie było ani jednego McDonalda. A jednak otyła byłam w różnym natężeniu od 7 roku życia, ponieważ moja babcia, najcudowniejsza osoba na świecie, do mojego totalnie nadreaktywnego układu nerwowego dokompletowała mi mechanizm "boisz się? zjedz coś!" "Smutno ci? Zjedz coś!" itd. W efekcie nauczyłam się rozładowywać tętniące we mnie emocje żarciem. Uzależniłam się od jedzenia... osoba pracująca z takimi ludźmi jak ja powiedziała mi, że to najtrudniejsze uzależnienie ze wszystkich, bo każdy inny wyzwalacz można wykluczyć z otoczenia. A żarcie musisz mieć. No nie ma opcji. Gdybym mogła, przysięgam, w domu miałabym pustą lodówkę i tyle, co trzeba żebym zjadła. W moim domu nie ma słodyczy w szafkach. Nie ma czipsów, lodów, batoników. Przynajmniej okresowo, kiedy mnie trzęsie. Moja rodzina jest poddana lekkiemu terrorowi, a przecież mam dzieci! Męża, który przy wzroście 193 cm waży 80 kg. Może zatem wciągać bezkarnie. Święta są dla mnie dramatem. Lodówka do mnie gada... Stawiam dolary przeciw orzechom, że do Pani Hamałko też. Pracuję z wieloma otyłymi osobami i jeszcze NIGDY nie spotkałam kogoś, kto naprawdę czułby się ze sobą dobrze. Kto patrząc na siebie nie miałby mdłości. Dla kogo kupno ubrań nie byłoby dramatem.

Ech, niepotrzebnie się wybebeszam, w sumie... Kiedy ktoś mnie pyta, co się stało, że schudłam... co podziałało... co zaskoczyło, bo wiele wiele lat walczyłam ze swoją tuszą, odpowiadam... przestałam siebie nienawidzić i brzydzić się sobą. Łatwo się czyta, strasznie się pisze, jakkolwiek to odbieracie. Nie lubię tego robić. Ale jeśli czyta to ktoś, kto rano wstaje z poczuciem wielkiej, zielonej kupy, to może przynajmniej będzie wiedział, że nie jest z tym sam 😉
jujkasek, bezstresowe wychowanie zostawię w spokoju. Jego polską parodię - nie. Bo to to jest jednym z czynników takiego, a nie innego stanu rzeczy.
Ale, tak jak udowodniłaś swoją historią, otyłość nie zależy od tego czy się je McDonald. Można przytyć jedząc za dużo tłuszczu, słodyczy. A wszystko w granicach własnego domu!

Ja tez nie spotkałam otyłej osoby, która dobrze się czuła w swoim ciele. Na YouTubie jest ich za to od groma. Jak ktoś jest zainteresowany na priv mogę podać nazwy.

Samoakceptacja jest kluczem do zmian - nowość to nie jest. Ja się przestałam sobie brzydzić tylko w jednym momencie - kiedy zaczęłam ćwiczyć, dobrze się odżywiać i zauważyłam zmiany.

jujkasek, odnoszę wrażenie że nie masz pojęcia jak ogromnym obciążeniem dla końskiego organizmu są treningi ujeżdżeniowe na poziomie Intermediate / GP. Abstrahując od tuszy jeźdźców i tematu wychowania dzieci - to wbrew pozorom taki dresażowy koń ma obciążenia treningowe niejednokrotnie znacznie wyższe niż koń skokowy na poziomie DR/GP...
Pracuję w szkole i widzę co dzieci dostają do szkoły do jedzenia. Nie ma jednego, które by się obyło bez słodyczy. Owoc/warzywo w śniadaniówce ma niewielki procent. Są takie, które mają same Seven Days/Grześki w ilościach do potęgi, są takie, które mają prócz kanapki i jabłka, jednego cukierka.
Obiad w większości zostawiają nieruszony - głównie surówki i mięso są niejadalne, kasze , ryże... Makaron i ziemniaki są najlepsze. Zupy- nie spożyją warzywa, wypiją samą "wodę" z zupy. Kompotów nie pijają, tylko Kubusie, a odkąd kompoty są niesłodzone, to mało kto bierze go w ogóle. O jogurty owocowe się biły, podkradały. Naturalne zostają w dużych ilosciach.

Mam koleżankę, która ma otyłego syna ( 11 lat). I niby chodzi z nim do dietetyka, młody chodzi na judo, w domu stara sie gotować "pod niego", ale on po szkole zawsze idzie do babci i tam (podejrzewamy obie) dopycha się na maksa. Babka mu robi krzywdę, a koleżanka jest osobą uległą i nie walczy z tym.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 kwietnia 2016 10:02
marysia550, mam tak skrzywdzona znajoma. Karmiona głownie śmieciowym żarciem i batonikami, teraz dopiero jako dorosła osoba, uczy sie jeść warzywa, jeść zdrowo. I wymaga to od niej dużego samozaparcia. Strasznie przykre.
Dava   kiss kiss bang bang
04 kwietnia 2016 12:12
jujkasek chyba sprowadzasz w tym momencie uj do lajtowego przemieszczania się na koniu.
Tak jak piszę Gaga, jazda na najwyższym poziomie w uj jest często bardziej obciążająca (i psychicznie i fizycznie) niż skoki na najwyższym poziomie. Gdyby uj było takie 'lajtowe' to każdy koń mógłby je chodzić bez jakiejkolwiek kontuzji, a tak nie jest 😉

Mężczyźni są znacznie więksi, silniejsi i ciężsi od kobiet. Na palcach jednej ręki można policzyć tych zawodników w skokach (na najwyższym poziomie), którzy mają jakikolwiek problem z wagą. Sprawa jest prosta, w skokach jak się 'gibniesz' zbyt wielką masą (niekontrolowaną) to nie wiadomo jakbyś nie miała opanowanej 'równowagi' niestety koniowi byś nie ułatwiła sprawy. W najlepszym wypadku zrzutka, w innych, szkoda pisać 😉
Bischa   TAFC Polska :)
04 kwietnia 2016 12:31
Wkurza mnie, ze niektorzy porownuja rekreacje/sport w jezdziectwie, do sportow "przyrzadowych" czy bez przyrzadowych. W przypadku jezdziectwa mamy do czynienia z zywym organizmem. Gdy osoba otyla rozwali jakis przyrzad z powodu swojej wagi, problemow z utrzymaniem rownowagi, z chodzeniem (bo upadnie) to moze jedynie zrobic sobie krzywde, a przyrzad mozna kupic nowy, lub go naprawic. Gdy siadzie kregoslup czy nogi u konia, czasem zmiany/urazy wykluczaja takiego konia z uzytkowania, a przede wszystkim taki kon odczuwa bol!
jujkasek, prawda, jak poprawne postrzeganie siebie nagle wiele zmienia? Człowiek zaczyna dokonywać dobrych dla siebie wyborów.

_Gaga, też prawda.

foka, Strzyga, bywały relatywnie niskie osoby w dyscyplinach dla wysokich. I spokojnie mogłyby być dowolne - gdyby Wygrywały. Bo to jest sport. Gdy wygrywasz - to wygrywasz.

Że konie rozwala ktoś ciężki? Bzdura! Tzn. nie to, że nie rozwala, bo rozwala. Ale - 80% koni jest rozwalane. Kobieta, która waży 90 kg wygląda jak "humana-banana" (takie nasze określenie, kto bywał w Pewexach ten wie). Mężczyzna 90 kg - często jak wygalopowany. Przeszkadzają wam "wrażenia nie-estetyczne". Do których jednocześnie nie chcecie się przyznać.

Pamiętam tamtą dyskusję. Zapytałam wtedy grzecznie o pewną zawodniczkę WKKW (nie Polkę). I co było? Była najazd na mnie - że "Ale osso choci??? Ona Umie jeździć! W dodatku nie jest otyła tylko nabita!" Udo jak moja talia.
"Ustalmy w końcu jedne poglądy" (to też takie prywatne powiedzenia, wzięło się stąd, że miałam przyjaciółkę, która lubiła śpiewać, choć fałszowała, i to ok, tylko jeszcze lubiła wszystkimi dyrygować).
Gaga, jestem laikiem, jak widać. Nie wiedziałam, że uj kosztuje konia więcej niż skoki. Ale jestem procesowa, uczę się i słucham mądrych ludzi.

halo... tak sobie pomyślałam.... Widziałaś ten film? Króciutki jest, POLECAM 🙂 Wszystkim, nie tylko Tobie 🙂

W ogóle Nick jest fantastycznym człowiekiem! Byłam na spotkaniu z nim w Poznaniu i wrażeń nie zapomnę długo 🙂 Trochę na marginesie, ale myślę, że bardzo warto.
jujkasek, sama sobie przeczysz. Najpierw mówisz  „Przyczyna otyłości jest ZAWSZE głęboka”, sugerując sama nie wiem co. A teraz piszesz o śmieciowym jedzeniu. To jest ta głęboka przyczyna?  Czy gdybym powiedziała, że jestem gruba, bo na śniadanie wcinam kanapkę ze smalcem, na obiad golonkę, a na kolację boczek, bo to wszystko lubię, byś mnie przekonywała, że wcale tego nie lubię, tylko jest inna głęboka przyczyna mojej otyłości?     

Najczęstszą przyczyną otyłości jest niezdrowy tryb życia: złe nawyki żywieniowe i zbyt mało ruchu. Przychodzi człowiek z pracy, obiad i na kanapę. Może i jest w tym głębia (polegająca na braku wiedzy czy akceptacji pewnych faktów), ale kanapowy styl nie jest chorobą, ale stanem świadomości. Tak jak nie każdy, kto pije alkohol jest alkoholikiem, tak samo nie każdy grubas jest gruby, bo jest chory.

W ogóle to halo, czytam raz, drugi, trzeci Twoją wypowiedź i chylę czoła. Dodałabym do niej jeszcze tylko to, że mnie naprawdę mocno zastanawia i boli fakt, że NIKT tak nie dosunie kobiecie, jak inna kobieta... I że te wszystkie usta pompowane botoksem, silikonowe cycki i inne atrakcje, to wcale nie jest męski wymysł. No serio, nie znam faceta, który by się tym jarał. Mam wrażenie, że to my sobie śrubujemy do obłędu te wzorce.

Masz naprawdę niesamowite skłonności do przedstawiania swojej opinii jako ogólnej prawdy. To, że nie znasz takich facetów, nie znaczy, że ich nie ma. To, że tobie się takie kobiety nie podobają, nie znaczy, że one same sobie się nie podobają i że chcą śrubować te wzorce, bo to im się podoba, a nie dlatego, że inne kobiety im dosuwają.  Boli cię to „dosuwanie”, a co innego teraz robisz pisząc o botoksie czy silikonie? Sama im dosuwasz. 

Ja sie osób otyłych nie brzydzę. Ale brzydzę się tego przyzwolenia na rujnowanie dzieciom życia w imię "jestes otyła, ale nikt ci nic nie moze powiedzieć. Siedź i jedz, bo otyłe tez jest piękne i powinnaś byc z tego dumna", Zamiast "nie ważne czy masz 34 czy 40, ale ważne co sie dzieje z twoim ciałem i zdrowiem. Marsz na spacer"

Tak, tak, tak .... 


Usiłowałam sobie jakoś wyguglać tę zawodniczkę, od której rozmowa się zaczęła, ale nie potrafiłam guglowi przekazać, o co mi chodzi.   
trusia, wejdź na światkoni, galeria z HPP-A Michałowice 2016. Znajdziesz.
To ja powiem otwarcie. W tym obrazku nie podoba mi się ogólne wrażenie. Nie podobają mi się za duże osoby na nieproporcjonalnie małych/drobnych koniach.  Zarówno w skokach jak i w ujeżdżeniu czy WKKW. Także wysokie dziewczyny na mini kucykach.  Ale najbardziej razi mnie dysproporcja w ujeżdżeniu, bo tu wrażenie ogólne dla mnie jest ważne. Elegancja jest ważna. Dostrzegam, że akurat ta Pani jeździ dobrze, ale nie podoba mi się na tym koniu. I zaznaczam, nie piszę, że to jest złe czy dobre, tylko, że MI się to nie podoba.
Dziewczyny, będę okrutna ale coś Wam napiszę...

Mam wrażenie, ze jesteście obrzydliwie zazdrosne, bo wozicie tyłki na rekreantach i wszystko Was świerzbi, że ktoś o nieco większych gabarytach potrafi wygrać HPP Seniorów ogrywając tym samym znanych jeźdźców/trenerów, a Wy nie potraficie nawet przejechać P klasy na 60%. Sorry, ale tak to wygląda. Najpierw popatrzcie na siebie, a potem zajmicie się cudzym życiem. Dawno nie widziałam tak zajadłych i wstrętnych komentarzy. Ohydne.
A ja bym zmieszała z błotem fotografa jeżeli zdjęcie ewidentnie zadziałało wielokrotnie np na niekorzyść zawodniczki, niestety publikują jak leci zamiast się zastanowić, ja 40 razy spojrzę czy chciałabym aby ktoś opublikował takie moje zdjęcie. A ludzie to taki syf potrafią wrzucić że pogrążyliby każdego
asds   Life goes on...
04 kwietnia 2016 14:41
Dziewczyny, będę okrutna ale coś Wam napiszę...

Mam wrażenie, ze jesteście obrzydliwie zazdrosne, bo wozicie tyłki na rekreantach i wszystko Was świerzbi, że ktoś o nieco większych gabarytach potrafi wygrać HPP Seniorów ogrywając tym samym znanych jeźdźców/trenerów, a Wy nie potraficie nawet przejechać P klasy na 60%. Sorry, ale tak to wygląda. Najpierw popatrzcie na siebie, a potem zajmicie się cudzym życiem. Dawno nie widziałam tak zajadłych i wstrętnych komentarzy. Ohydne.


AVE!!!
🙇 🙇 🙇

W końcu ktoś napisał prawdę!
No właśnie! To wina fotografów!Wcale nie jestem gruba  😉HA
jest różnica między zdjęciem otyłej osoby na koniu w korzystnej sytuacji, a zdjęciem otyłej osoby w niekorzystnym świetle, a fotograf nie powinien publikować tego drugiego, bo wg mnie - jest dupa a nie fotograf
Olson -  :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 kwietnia 2016 15:11
drabcio, to juz fotograf tez nie moze pokazywać swiata jak ON go widzi? Teraz pewnie jeszcze powinni wszystkich odchudzać, wydłużać nogi, zagęszczać włosy i usuwać zmarszczki w fotoszopie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się