Co mnie wkurza w jeździectwie?

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 maja 2020 09:59
_Gaga, Twoj problem, ze miałaś konia po kontuzji. Mogłaś go sobie stepowac gdzie indziej.
Kastorkowa   Szałas na hałas
26 maja 2020 10:06
Strzyga serio, schodzimy do poziomu piaskownicy? Nie widzisz różnicy między sytuacją u Gagi a Twoją?


lhp, fair to nie jest, ale łatwiej Tobie zmienić kierunek mając względnie 4 nogi na ziemi, niż skoczkowi nad przeszkodą. Ustępuje się skaczącym ze względów bezpieczeństwa. A że to przeszkadza w jeździe po płaskim - warto ustalić dni / godziny gdy skaczą - wtedy łatwiej się nawzajem unikać 🙂 nie zawsze się da, ale warto próbować wypracować jakiś kompromis 🙂
mnbvcxzD rzeczywiście pierwsze słyszę aby ustępować komuś, kto ma układ ( kim?) Przecież jazda konna to przyjemność i jeździmy tak, aby było fajnie i możliwie bezpiecznie. Jak w pensjonacie są osoby, które kogokolwoek wypraszają z hali, może warto porozmawiać z właścicielem i poszukać kompromisu. Grafik jakiś?
Co do tego co robimy z końmi - ja robię to, co mam w planie bez względu na to kto i jak jeździ w tym samym czasie. Nie umiem dostosować planu pracy do składu jeźdźców na placu/hali. Za to jak najbardziej dostosowuję poruszanie się aby nie powodować bez sensu niebezpiecznych sytuacji.

_Gaga, Twoj problem, ze miałaś konia po kontuzji. Mogłaś go sobie stepowac gdzie indziej.

To już mega złośliwe. I nie, nie mogłam. Plac był zalany i zamarznięty, a hala jedna, malutka, serio nie wszędzie są warunki jak na Hipodromie w Sopocie. Czekałam aż hala opustoszeje aby nikomu nie przeszkadzać w treningu. A serio powinnam stępować podczas jazd i mieć pretensje do ludzi że jeżdżą  ❓ 😲
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 maja 2020 10:11
Wieże, ze tutaj się wyznaje, ze „silniejszy” ma zawsze racje. Jak masz konia po kontuzji, gorącego, płochliwego, jesteś słabszym jeźdźcem, to Twój problem.
lhp nie bez powodu stajnie się profilują na jedną dyscyplinę - ujeżdżenie albo skoki - o ile nie mają kilku placów i dwóch hal... Jak ktoś jest zorientowany na sport, to wybiera ośrodek, który mu to uprawianie sportu umożliwia.
A jak hala/plac jest jeden, to wystarczy wprowadzić obowiązek informowania, kiedy są treningi skokowe, i po każdym takowym sprzątać przeszkody - w wielu kameralnych ośrodkach to funkcjonuje, zwłaszcza takich, gdzie gro pensjonariuszy jednak depcze kapustę, a skaczą jednostki, które potrafią się między sobą dogadać, w jakie dni skaczą. Razem stawiają parkur i razem go rozbierają. I to jest super sprawa.

Ja np. jako zdeklarowany nielot nie wyobrażam sobie jeździć na codzień na placu domyślnie pozastawianym przez przeszkody... i nie wybrałabym stajni, w której "las drągów" na jedynym dostępnym skrawku do jeżdżenia (jak hala zimą...) to norma.
Jak ktoś jeździ wyłącznie dla własnej frajdy, to nawet mając jakieś ustalone cele w pracy z koniem pewnie może się swobodnie po takim pozastawianym placu poruszać, ale są i tacy, dla których koło 15 m w B ma być kołem 15 m w B, a przekątna KXM na przykład ma być przekątną KXM, a nie jakimś slalomem między dwoma bliżej nieokreślonymi punktami...

W sensie no każdy powinien wybierać miejsce, które umożliwia mu uprawianie jeździectwa w wybranej przez siebie wersji. A potem stosować się do przyjętych zasad...

Strzyga żeby nie było - doskonale rozumiem wątek "jak masz konia po kontuzji, gorącego, płochliwego, jesteś słabszym jeźdźcem", sama byłam w takiej sytuacji... Ale jednego nie rozumiem - dlaczego w takim razie wybrałaś gigantyczny skokowy plac mając do dyspozycji mniejsze, w tym halę? Bo ja tego nie czaję szczerze mówiąc... Owszem, nikt Ci nie broni, czujesz się na siłach, to jedź - ale wszystko się rozbija o fakt, że jednak się nie czujesz. Czemu oczekujesz od innych, ze zadbają o Twój komfort i bezpieczeństwo, skoro sama tego nie robisz?
Strzyga, dlatego czekałam na pustą halę i na takiej stępowałam konia. Nie miałam opcji zmiany miejsca, ale jak najbardziej mogłam poczekać. Nie miałam też pretensji do ludzi jeżdżących.
Dodam, że hala 18x26 m ( na placu w Sopocie można by takich postawić prawie 14 :hihi🙂

Ale oczywiście masz rację, bo do tego dążysz: jak Ty jeździsz na sopockim placu, inni nie powinni galopować bo to zwyczajnie niegrzeczne.  😵
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 maja 2020 10:20
_Gaga, nie, dążę do tego, ze gdybym wiedziała, ze ktoś będzie robił sobie galopu kondycyjne, to by mnie wtedy na placu nie było. Nie czytam w myślach, nie mam daru jasnowidzenia, nie umiem się teleportowac. Dlatego gadanie, ze mogłam wybrać inne miejsce, jest durne, bo ten galop równie dobrze mógł się odbywać w każdym innym miejscu.

Nie rozdzierałam szat, nie strzelałem z karabinu, nie pisałam donosów i nie otrułam konia. Napisałam na revolcie, ze mnie to wkurzyło, bo miałam podjaranego konia i się zmęczyłam.  Tyle.

Ps. sytuacje na drodze, w sklepach, polityka tez mnie czasem wkurzają i czasem se nawet napisze o nich posta na fejsie 😀
Strzyga, ktoś już pytał - poprosiłaś owego jeźdźca o to, żeby zrobił to kiedy indziej bo nie czujesz się bezpiecznie bo twój koń świruje denerwuje się itp?
Strzyga, rozumiem, że galopujący wiedział że masz problemy z koniem i to zignorował? Czy też miał w myślach czytać?

Ja w tej sytuacji nie ogarniam postawy, że "moja racja jest bardziej mojsza niż twojsza". Z placu może korzystać każdy i póki nie robi nic nietypowego (w stylu kolorowych parasolek, baloników, czy ganiania koni luzem) niestety ma prawo to robić i nie jest to niegrzeczne. Skoczek może skakać, wkkwista robić kondycję a pingwin jechać siedemnaste koło EBE i jeśli przy tym nie powodują niebezpiecznych sytuacji i uważają na resztę stosując się do przyjętych w danym miejscu regulaminów i zwyczajów i tyle. Mając problematycznego konia warto o tym głośno mówić, może wówczas wkkwista ostrzeże, skoczek jeśli będzie mógł - przeciągnie rozgrzewkę, a dresiarz nos podniesie znad szyji? 😉
(trochę za długo się guzdrałam i dyskusja poszła dalej - to a propo sytuacji Gagi)Ja wychodze z założenia, ze kto pierwszy ten jest na uprzywilejowanej pozycji. Czyli jak wchodzę na halę, a ktoś ma trening skokowy to ja muszę się do niego dostosować,a  nie kazać mu przestać skakać. Tak w przypadku Gagi - jak była na hali pierwsza stępując to ta baba powinna poczekać, w drugą stronę, jakby ona była pierwsza to dziwne byłoby wypraszanie jej bo Gaga chce postępować konia, a nie ma gdzie.
Oczywiście abstrahując od tematu grafiku.

A z tą komunikacją to chodziło mi też bardziej ogólnie - ze wstydem przyznaję, że regularnie jestem autorem fuckupów, zwykle z pośpiechu  - np. zostawie kupę na myjce. Oczywiście nie robiłę tego specjalnie i jakby mnie ktoś pogonił/zwrócił uwage to bym się zawstydziła/posprzątała, a już  nastęnym razem na pewno bym się pilnowała duuużo bardziej. I strasznie mnie w kurza że osoby "pokrzywdzone" kiszą w sobie/skarżą się osobom trzecim/przypisują złe intencje, a ja o fakcie dowiaduję się po 3 tygodniach i to pocztą pantoflową że ktoś ma jakieś ale 🤔

dużo ludzi ma zakodowane unikanie konfrontacji i  w ich mniemaniu konfliktów. Kiedy ja jestem osobą trzecią wysłuchującą żali i pytam "a powiedziałaś mu/jej o tym?" - to rozmówca sie zwykle konsternuje.
lhp nie bez powodu stajnie się profilują na jedną dyscyplinę - ujeżdżenie albo skoki - o ile nie mają kilku placów i dwóch hal... Jak ktoś jest zorientowany na sport, to wybiera ośrodek, który mu to uprawianie sportu umożliwia.
A jak hala/plac jest jeden, to wystarczy wprowadzić obowiązek informowania, kiedy są treningi skokowe, i po każdym takowym sprzątać przeszkody - w wielu kameralnych ośrodkach to funkcjonuje, zwłaszcza takich, gdzie gro pensjonariuszy jednak depcze kapustę, a skaczą jednostki, które potrafią się między sobą dogadać, w jakie dni skaczą. Razem stawiają parkur i razem go rozbierają. I to jest super sprawa.


Nie jestem sportowcem, jeżdżę w siodle skokowym, czasem po drągach, czasem mała przeszkoda ale co do zasady nie skaczę. Mimo, że generalnie to właśnie skoki są bliskie mojemu sercu. Tak czy inaczej- nie opowiadam się po żadnej ze stron.
Również uważam, że grafiki skoków i sprzątanie przeszkód to najlepsze rozwiązanie, w praktyce jednak w średniej wielkości lub dużym ośrodku wygląda to tak, że przeszkody stoją większość czasu, a w regionach w których nie ma szału z wyborem stajni ze wzgl na niski standard większości ośrodków (gł. opieki nad konmi) sprofilowanie w praktyce działa słabo, a na dłuższa metę okazuje się, że wcale.
Mi w jeździe rozstawione przeszkody w większości przypadków nie przeszkadzają. Wyjątek, jak nie ma przekątnej lub nie można sensownie chociaż jednej wolty zrobić. Ale osoby skaczące jak by świat poza nimi nie istniał, czy agresywnie galopujące na centymetry od innych przeszkadzają mi bardzo. Może jeżdżącemu po płaskim jest łatwiej ominąć, gorzej jak się okazuje, że jedyne rozwiązanie to krążyć po mikro kółku na środku lub stać w rogu przez 20 minut.
Gillian   four letter word
26 maja 2020 10:52
Na torze hipodromu galopowałam jeden raz i o jeden raz za dużo i co więcej z nigdy nie zrobię tego ponownie a powód jest banalny. Szanuję mojego konia i jego nogi. Wolę skakać w swoim partyzanckim błocie niż przejechać ten tor i narażać się na pourywane ścięgna.
a ja dalej uważam ze więszość ostatnio opisanych tu problemów to głównie (nomen omen) problem z komunikacją.



A ja myślę, że także często nieznajomość zasad jazdy na hali/placu.
W skrócie:
Mijamy się lewą, wolta ma pierwszeństwo, manewry mają pierwszeństwo, zatrzymania nie na głównym śladzie. Stęp na długiej wodzy nie po śladzie.
Jeśli jedziemy ścianą (w kierunku, że mamy pierwszeństwo), a chcemy zrobić woltę, czyli zjechać z pierwszeństwa to krzyczymy volta.
Jeśli robimy łopatkę na ścianie, a nie mamy pierwszeństwa, a ktoś jedzie to prosimy "ściana". Moment prośby dostosowujemy do tempa i zaawansowania (i możliwości) osoby nadjeżdżającej z przeciwka.

To są kamienie milowe, które osobom na jakimś tam już poziomie zaawansowania wystarczają. Nie muszą nawet się znać, czy ze sobą gadać.


Jazda na hali skoczków z pingwinami zawsze jest "kolizyjna" - inna specyfika roboty, także rozkładu treningu w czasie.
Jazda z początkującymi zawsze jest "irytująca" - bo nie potrafią, nie rozumieja i to nie złośliwe, po prostu nie ten etap. Większość nie rozróżnia ciągu od przekątnej. Oni są na etapie "gaz - hamulec" i nie rozumieją dlaczego ktoś nie chce konia jechać ciągle na ręcznym.

Jazda z rekreacją zawsze jest problemem z instruktorem. I to już jest problem poziomu instruktora albo jego kultury osobistej.

Euphorycznie, nie jestem jasnowidzem. Nie mogłam wiedzieć, że jesteś osobą niedowidzącą.
Wypowiadałaś się jak o regułach ogólnych, a jako ogólne - takowe byłyby tak nielogiczne, że "śmiechłam".
I nie, nie pisałaś o galopach i przekątnych tylko o "każdej zmianie chodu na wyższy".

mnbvcxz, moim zdaniem siła charakteru i wysokie umiejętności sprawiają, że się ustępuje, i to bez wysiłku.
To się nazywa kultura. Bardzo pewne siebie osoby z reguły są kulturalne.
Ciskają się, rzucają i rozbijają łokciami jednostki zagubione, zdesperowane lub uzależnione od adrenaliny.
Takich nie brakuje, a i każdemu taki stan/moment/zły czas  może się zdarzyć, więc z kolei ktoś grzeczny a zahukany ma słabo 🙁
anetakajper   Dolata i spółka
27 maja 2020 06:38
Wkurzają mnie ogłoszenia koni! Na re-volcie jeszcze jest ok.
Ale olx to jakaś porażka. 
Co drugie ogłoszenie "sprzedam 4 letnią klacz, posiada, paszport, żrebna 2 miesiące" zdjęcia 2 i to dupy, albo głowy.
Wykonałam xxx tel. których bym nigdy nie wykonała mając 3-4 dane więcej.
A dodzwonienie się do ogłaszających to jakaś porażka! dzwonię i mnie odrzuca, albo wył. albo nikt nie odbiera. Oczywiście nikt nie oddzwania  😵
vissenna   Turecki niewolnik
31 maja 2020 11:58
Kursy instruktorskie od firmy krzak.  😤
Nie wiem kto decyduje się na taki "papier"...
https://tiny.pl/79mfl
Vissenna oj chętnych będzie pewnie dużo , PZJ rekreacją się nie interesuje kompletnie , wolna amerykanka.
Instruktorów z takimi papierami znam sporo w tym jeden prowadzący jazdy u mnie w stajni robił podobny
kurs.Papier sie liczy nie umiętnosci , nad mienie że ów prowadzący jazdy o lonżowaniu i pracy z koniem nie ma
zielonego pojęcia, jazdy wyglądają żałośnie ale ludzi pełno.

Też znam osoby, które takie kursy robiły i to co opowiadały to masakra  😵 np. dziewczyna na kursie dowiedziała się, że można anglezować na dobrą i złą nogę, a grupa zaawansowana to byli ci co są w stanie galopować w miarę na koniu  🤔 kurs trwał 3dni, w tym na koniu siedzieli może ze 2h
Ogólnie do nauki jazdy nie trzeba mieć żadnych kursów, ale już żeby wykupić OC instruktora papier jest konieczny. A te "kursy" są tanie, jakby nie patrzeć.
A jak szukać dobrego kursu? 😡
flygirl, nie ma, bo nie są do niczego potrzebne, nie ma popytu - nie ma podaży.
Facella   Dawna re-volto wróć!
01 czerwca 2020 06:19
visenna, czy możesz skrócić link?  :kwiatek:
vissenna   Turecki niewolnik
01 czerwca 2020 12:39
flygirl, nie ma, bo nie są do niczego potrzebne, nie ma popytu - nie ma podaży.


Podaż jest, bo większość ogłoszeń o pracę jako instruktor zawiera to w wymaganiach.
Ale "papier" jest wymaganiem sam w sobie, mało kto natomiast prosi o listę poprzednich pracodawców lub sprawdza przygotowanie merytoryczne, wiedzę praktyczną i faktyczne umiejętności.

Z tego co pamiętam dobre kursy instruktorskie prowadziła kiedyś Lewada. Nie wiem jak jest teraz niestety...
Z tego co pamiętam dobre kursy instruktorskie prowadziła kiedyś Lewada. Nie wiem jak jest teraz niestety...

A byłaś tam? 😉 Jak się skakało? 😉

Egzaminy swego czasu były otwarte, można było pooglądać przyszłych instruktorów.
Tak szczerze, to takiej przeszkody jak na tych krytykowanych zdjęciach gdzieś wyżej, to chyba w tamtym zestawie koni i jeźdźców nikt by nie przeskoczył (+/-15 lat temu).
desire   Druhu nieoceniony...
01 czerwca 2020 15:44
Flygirl, robilam ostatni kurs "legalny", w sensie przed deregulacją, w 2011, trwal prawie miesiac - mieszkało sie na miejscu, szkoleniowcy i wykladowcy (od anatomii człowieka profesorka z uczelni w Lwowie) świetni, treningi np z Panem Skorupskim sie odbywały. Poziom był ok, duzo poodpadalo, na pewno wszyscy nie zdali za 1 razem.
Fajna przygoda, wykłady były mega. Dzisiaj przy wolnosci zawodu to i ja moge komuś taki kurs pierdzielnąć. 😁
A najgorsze to, ze ludzie robią dalej byle-jakie i byle-co ponieważ ubezpieczalnie (przynajmniej jak ja wykupywałam na jazdy OC) wymagają papierka ukończenia kursu...
vissenna, jest popyt, ale na papier, który nic nie daje, jest wymagany bezprawnie (super sprawa, wymagać "uprawnień" gdy żadnych uprawnień nie ma),
nie ma popytu na to, o co było pytanie, na Dobre kursy. Bo PO CO miałyby się takie odbywać?
Wyobraźmy sobie, że zniesiono by patent sternika. Zarówno wymóg, jak i wydawanie.
(Zresztą, tak miało być, ale żeglarze się wybronili, a jeźdźcy nie. Ściślej, wybronili się wszyscy "techniczni" poza jeźdźcami.
Ta "deregulacja" była super wybiórcza.)
A wszyscy wypożyczający łódki nadal wymagaliby takowego patentu.
Kto potrzebowałby Dobrych kursów na sternika?
Kurczę, bo ja myślę nad zrobieniem kursu. Dwie osoby też mnie do tego namawiają. I nie wiem w zasadzie na co patrzeć, bo się narobiło tych kursów jak mrówków. A jak widzę ogłoszenia np. o pracę wakacyjną to często gęsto chcą ten "papier". I ja wiem, że teraz on jest mało ważny, więc teoretycznie mogłabym iść na pierwszy lepszy kurs, żeby tylko papier dostać, ale jakoś mi to nie gra, wolałabym zrobić jakiś dobry, na którym mogłabym czegoś się nauczyć albo chociaż coś podrasować.
flygirl, a czego chciałabyś się nauczyć?
flygirl - czyli potrzebujesz 'papier' do pracy, a przy okazji nie chcesz marnować tych dwóch tygodni (czy ile to tam teraz trwa) i pieniędzy?

Żadna frajda przejechać kółko kłusem na egzaminie i za to papierek dostać - w sumie szkoda pieniędzy i czasu. Ale jak dostaniesz muła, co wszystko wyłamuje i którego musisz przepchnąć przez przeszkody, to też za fajnie nie jest. A jeszcze przy okazji oblać można.

Polecam poszukać kursu w stajni, gdzie są fajne konie, takie dużo potrafiące i pomagające. I gdzie rzeczywiście wszystkie zaplanowane jazdy są wyjeżdżone, bez skrótów i odwoływania. A przynajmniej chętni mogą je wyjeździć. Niespecjalnie kieruj się poziomem egzaminu - tylko właśnie tych codziennych jazd, żeby było to coś więcej niż godzina rekreacji. Ponieważ co sezon konie w stajniach się zmieniają, polecam poszukać/popytać na FB, kto i kiedy był na jakim kursie i jak warunki wyglądały. Możliwe, że nakierują Cię na ośrodki bardziej skokowe lub ujeżdżeniowe - zależy co Ci bardziej odpowiada.
halo mnbvcxz dokładnie podsumowała moje oczekiwania.🙂 Jeszcze jakby mi ktoś podpowiedział, jak mądrze prowadzić jazdy ludziom od zera, to bym się nie obraziła. Bo zdaję sobie sprawę, że przesadą by było czepianie się dziecka na lonży o dosłownie wszystko, a podejrzewam u siebie taką tendencję. 🤣

mnbvcxz dzięki wielkie. :kwiatek: Muszę popatrzeć, bo szczerze mówiąc dawno już nie widziałam, żeby w okolicy odbywał się jakiś kurs. Albo nie zwracałam uwagi.
flygirl, Nikogo nie powinnaś czepiać się o wszystko. Taka dobra rada. 😉 Jeśli chcesz faktycznie zaczerpnąć wiedzy w temacie nauczania,  to może powinnaś pójść na jakiś kurs/szkolenie pedagogiczne/nauczycielskie/ewetualnie jakaś psychologia treningu.... Tak mi się wydaje.
Ja robiłam fajny kurs - tj. sam kurs mi się po prostu podobał, tylko jeśli na tym moim kursie chciałaś jakiś konkretny temat przedyskutować wnikliwie, to musiałaś dopytywać, rozmawiać. Mieliśmy zajęcia z psychologii (całkiem spoko, z tego co pamiętam), mieliśmy prowadzenie jazd (sobie nawzajem), ale raczej nie było czasu na wnikliwe studiowanie każdego przypadku. W praktyce dostaniesz aleję gwiazd, zobaczysz. 😉

Sama dochodzę do wniosku, że to powinno być jak mistrz & czeladnik/terminator........ No w sensie - robi się kurs i potem idzie się praktykować przez x czasu (im dłużej tym lepiej...) do jakiegoś doświadczonego instruktora/trenera. Po zdanej praktyce, otrzymuje się legitymację. Tylko wiem, że to nie będzie funkcjonować, bo każdy wiedzy strzeże jak skarbnicy, a początkujący instruktorzy muszą swoją krwawicę przelać.... 😉 Szkoda tych kursantów - no ale jak ktoś się na instruktora nie nadaje, to ani 10 kursów mu nie pomoże.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się