Co mnie wkurza w jeździectwie?

Mało tego pink koń jest super umięśniony, całkiem prawidłowo, więc widać że był wcześniej inaczej jeżdżony.

Dziewczynka co wsiada na niego siedzi na pewno lepiej od tej z filmu Magdy, ale rękę ma mocno niestabilna w 1 dniu , trzyma się za pasek ( to akurat ekstra, bo tak się jeździ na wyścigówkach często, jakby podniosła rękę to by z nią poszedł).

2 inne konie, na innych etapach pracy, pod dwoma różnymi jeźdżcami.

Strach jednak cokolwiek wrzucać.
Z młodych influencerek to podoba mi się Gazela z Gazelhorseteam. I na insta i na yt. Myślę że i nastolatki i dzieci mogą brać z niej przykład. I z jej jazdy, relacji z młodym koniem (którego tez niedawno kupiła - głownie pracują z ziemi), przemyśleń i wiedzy jeździeckiej.
Obejrzałam kilka filmików z profilu, nie widzę tam dręczenia koni, ot sobie miło pracują, ludzie się wydają mieć frajdę. Zastanawia mnie jednak z rzeczy merytorycznych rzucanie kontaktu (ot np filmik siwego po juniorką), kłusują sobie na w zasadzie prawie rzuconej wodzy i w momentach kiedy koń próbuje poszukac kontaktu wodza zostaje w zasadzie całkiem rzucona (za namową trenerki, która każe pozwolić zejść koniowi  w dół). Mnie jednak uczono i tak tez mi się na rozlicznych nie znających młodziakach sprawdza, że jednak kontakt ma być mimo wszystko w miarę stały, bo jak inaczej kon ma zakumać, że o to mu chodzi?  Schodzę głową w dół, szukam próbuję się oprzeć na tymże kontakcie i w tym momencie on znika, czyli tak jest niefajnie?Czy chodzi o zdjęcie presji w momencie dobrej reakcji? 🤔

Ale fajnie, że ktoś pokazuje kulisy pracy a nie tylko polukrowany efekt końcowy. Bo to prawda, że na zepsutym/surowym koniu ciężko super dobrze usiąść i czasami człowiek wygląda jak pogięta kuna, ot chociażby dlatego, że cała uwaga skupiona jest na koniu, żeby ot tylko i aż tylko szedł jakotako do przodu.
Strach jednak cokolwiek wrzucać.


No właśnie czytam i czytam i też o tym pomyślałam. Sama prowadzę funpage swojej sekcji na fb i insta, zajmuję się uczeniem ludzi i koni i niekiedy wrzucam filmiki z jazd (rzadko mnie ktoś nagrywa) i za każdym razem mam trochę stresa przed hejtem, bo nie lubię się tłumaczyć, nie lubię internetowych dyskusji.
Miałam cały przekrój różnych koni (też araba po wyścigach), żadnych samojezdnych furek, same takie spki, małopolaczki, z niefortunną budową etc, toteż etapy pracy wyglądały czasem mniej lub bardziej "patologicznie".
I mi osobiście nie chce się tłumaczyć za każdym razem co to za koń, jaki ma problem, że np, jego machanie głową jest o połowę mniejsze niż wcześniej. Czasami piszę, czasami coś wytłumaczę w komentarzu, a i tak znajdzie się ktoś dla kogo ma być od początku i zawsze: "idealnie, nos do przodu, super dosiad, aktywny zad, żadnych wypięć, wędzidło tylko oliwkowe podwójnie łamane itd.". Jak ktoś kulturalnie zapyta co robimy, to ok, chętnie odpowiem, ale częściej komenatrze są negatywne, hejtujące, bo koń wygląda źle, a ja się cieszę i piszę, że mieliśmy super trening 😉

Miałam konia, którego na pewnym etapie trzeba było jechać w tempie żółwia i ostro pilnować lekkości na ręce. Miałam konia, którego chwilę jeździłam na całkiem luźnej wodzy, albo puszczałam od najmniejszego ustąpienia potylicy. Teraz mam dwa 5 latki w treningu (jeden chwilowo na L4), które są mega ciężkie na ręce, nieszanujące wędzidła, kiepsko pracujące ciałem (naprawiam je, nie zajeżdżam). I nasze jazdy nie wyglądają "ładnie", bo trzeba się mocno napracować żeby nie zaciskały paszczy, szanowały barierę i przy tym szły do przodu.

Mój własny koń jest typem składaka, długi jak tramwaj, z bardzo słabym grzbietem, słabymi lędźwiami, reagujący na każdą zmianę natychmiastowym odgięciem się we wszystkie złe kierunki. Jemu jest chyba bardzo wygodnie wyginać grzbiet do dołu i jest w tym mistrzem 😉 Mam go 6 lat, od 4-5 jeżdżę z jednym trenerem. Teraz jesteśmy na etapie klasy C z wyższymi elementami. Ten koń nadal wygląda jak składak, jak się nie zaangażuje ciałem podczas jazdy(wymaga to ode mnie siódmych potów), to niezła z niego szkapinka. Wstawiam filmiki z nim i jak ktoś nas nie zna (albo mnie nie lubi 😉 ) to czasami powie coś negatywnego. A mój trener powtarza mi, że tylko ja, on i jego tata (z którym od początku  się czasami konsultujemy) wiemy ile roboty zostało w tego konia wlożone i jaki ten koń jest teraz super 😁

I właśnie konkluzja mojego postu jest taka, że strach coś wrzucać, bo trzeba się tłumaczyć jak coś nie wygląda jak u Klimke 😉
Jasnowata wrzucajac coś trzeba się liczyć z tym, że ktoś widzi "wyrywek z kontekstu" i ma prawo ten wycinek ocenić, co bardziej świadomy wie, że to tylko wyrywek, ale nie możemy tego wymagać od wszystkich.
Na przykładzie Mizerki: pisała, że ona nie wstawia całego treningu, a jedynie fragmenty, a potem ma żal, że ludzie ja po tych fragmentach oceniaja.
O to ze mozliwe ze jesli wydluzysz strzemiona koniowi po torach, ktory nie zna dotykajacej go lydki , to mozesz najesc sie piasku.

Właśnie czytam pod postem Magdy na FB wpis Dominiki Łuczak (jak rozumiem jeździec wyścigowy), która pisze, że to nie do końca tak, że te konie są przyzwyczajone do długiej łydki tyle, że nie jest to poziom jak w klasyce. Ale się jej nie boją.
Jasnowata wrzucajac coś trzeba się liczyć z tym, że ktoś widzi "wyrywek z kontekstu" i ma prawo ten wycinek ocenić, co bardziej świadomy wie, że to tylko wyrywek, ale nie możemy tego wymagać od wszystkich.
Na przykładzie Mizerki: pisała, że ona nie wstawia całego treningu, a jedynie fragmenty, a potem ma żal, że ludzie ja po tych fragmentach oceniaja.

Tak, no pewnie, ale jest różnica między pytaniem dlaczego robisz tak i tak, a napisaniem, że szkoda patrzeć jak ten biedny koń broni się przed ręką 😉 W obu przypadkach wytłumaczę dlaczego taki obrazek, ale przy tym drugim już łapię lekkiego nerwa. A zazwyczaj krotko podpisuję filmik w stylu "Młody zrobił w końcu zagalopowanie od pierwszej łydki" i guzik mnie obchodzi, że np wyskoczył przy tym do góry, mnie wywaliło, albo on po zagalopowaniu szedł jak lama 😉
Jasnowata niestety, publikujac coś trzeba się z tym liczyć... zawsze można próbować ograniczać grono odbiorców albo zwyczajnie... nie wrzucać  😉.
epk, są lub nie są, zależy czy są pullerami czy nie, zależy kto jeździ, bo są jeźdżcy co jeżdzą tylko na kostce albo na kolanie. Im słabszy koń wyścigowo tym będzie więcej akceptował, bo jak jest słaby to jężdżą na nim początkujący na tor, więc wiadomo że nie jeżdżą na kostce.
Nawet jak jeździ się na długich strzemionach ( to i tak są krótkie po sportowemu), ale budowa siodła wymusza trzymanie tej łydki na łopatce bardziej czyli mój dosiad przez x lat  😀
Potem jak na mojego konia "sportowego" wsiadł jeździec zawodowy skoczek to mówił, że mu uciekał spod tyłka na łydkę, bo nie umiał łydki normalnej, a juz kilka lat nie siedze typowo wyścigowo przecież  😉

Edit: ciekawe były zawody Warsaw Jumping z zamianą, czyli skoczki jechali wyścig a wyścigowcy jechali parkur, super to pokazywało różnice w dosiadzie  😉
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
27 stycznia 2021 14:53
olq, torówki uczy się "napierania" na kiełzno (poniekąd, chodzi o to by w trakcie wyścigu koń szedł "przez" rękę i dał sie np. posłać). Niepuszczenie kontaktu w momencie jak koń się wyciąga (a jest to torówka) może koniowi bardzo łatwo odpalić nawyk "To teraz heeeeja" (przykładowo, bo reakcje mogą być też inne) 😉 Nie zawsze tak jest, ale jak koń spokojny to warto czasami wodze puścić zanim zacznie się trzymać kontakt zawsze 🙂 To jest etap przejściowy - tutaj mamy Juniorkę, dla której było to też coś nowego. BTW na luźnej wodzy można dużo zrobić, ja np. niekiedy skaczę z luźnej wodzy (ale mój koń chodzi od dosiadu + tzw. neck reiningu całkiem dobrze) - są konie, którym etap pracy bez kontaktu jest potrzebny. Tylko znowu - kluczem jest proces 😀

Co do przyzwyczajenia do łydki. Wszystko zależy - co trener to metoda, a co koń to podejście (różnice są w detalach!). Konie wyścigowe jeździ się podobnie, ale nie wszystkie tak samo - są takie, co nie miały "łydek przy bokach" za często 😉 Przykładowo jak patrzę na zdjęcia koni z treningów to zgaduję jakie są z tych "ciorających" jeźdźca. Tylko na wyścigowych koniach nie jeździ się pełnym siadem - a ciężko o półsiad na "długiej nodze" - i tutaj konkretnie "krótkość" już dobiera się pod konia, ale to będzie nadal łydka co najwyżej jak na skoki-cross, "krótka" łydka 😉

Ogólnie polecam poćwiczyć w domu dosiad wyścigowy "na sucho" 😀 Fajne ćwiczenie taka zmiana "wysokości" dosiadu - dobrze kest stać bokiem do np. lustra lub spróbować nagrać się telefonem.
Perlica, jak sobie jezdzisz za stodola, to twoje walonki twoja sprawa, ale jak dzielisz sie filmikami w sieci, to przyjemniej ogladac schuldny sprzet i ubrania 🙂

W sensie, ten komentarz to odnosnie materialow z tej stajni jako wartosciowego contentu w social mediach.

Jezdziecko tam zadnej masakry i Kajetana nie widze, amazonka siedzi bardzo tak sobie, ale niezle sobie z tym dzikusem radzi 🙂

Za to calosc obrazkow z tej stajni daje po oczach taka bylejakoscia i PRLem ze no nie, czegos takiego sie w dobie internetu po prostu nie chce ogladac. Spodnie dresowe, gumofilce, wyklepane siodla, kantar pod oglowiem (u zimnioka jakiegos, wiec argument o torach troche dziwny), szaroburo i ponuro.

Filmik wrzucony przez anp robi duzo lepsze wrazene, mimo ze stricte jezdziecko wlasnie tam jakos wielkiej roznicy nie ma. Ale kon pieknie lsniacy, sprzet ogarniety, ubrania schludne, a nie ala PGR.

Viridila  a jaki jest cel jezdzenia koni troche klasycznie, a troche westowo? 🙂 Jak patrze na filmiki z zawodow to widze (jak na klasyczne standardy) mega dlugie wodze i ramy, za ktore dostaje sie soczyste komentarze w arkuszu, bo taka jazda sie sedziom ujezdzenia nie widzi. Nawet w L spotkalam sie z wymaganiami, zeby kon juz chodzil w ustawieniu FEI i w miare zebrany do kupy, no i przede wszystkim ma byc widac akceptacje kontaktu, a nie on-off na dlugiej wodzy. Wiem, bo czasem podobnym on-offem na za dlugich wodzach sama markuje step na kontakcie i punktowane jest to niziutko 😉

Zostawiania na rzuconej wodzy na odskoku tez klasyczne konie nie lubia...

Akurat stoje w stajni westowej i obserwuje na co dzien konie trenowane do trailu, horsmanship i pleasure i one jednak chodza na zupelnie inne pomoce. Klasycznego przyjscia do reki nie znaja, w sumie punkt styczny jest glownie taki, ze jedne i drugie ustepuja od nacisku. I sie zastanawiam, dlaczego taki miks?
kokosnuss, jasne, że lepiej się ogląda top ośrodek i różowy czaprak, ale wogóle nie o to chodziło.
W kaloszu można jechać i nie robić koniowi krzywdy, a wspominana Youtuberka może kalosza nie miała, ale krzywdę robiła.
Z dwojga wybieram kalosza do oglądnięcia.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
27 stycznia 2021 15:56
kokosnuss, nie będę się wypowiadać za nieswoje konie za dużo, ale szerzej z mojej perspektywy 😉 Moja chodziła west - przez pewien czas jeździłyśmy stricte w tym stylu pod konkurencje techniczne, ale wróciłam do klasyki - z powodu KSS u konia, bo np. mega dobrze robią jej małe skoki i to jaki to jest typ treningu. U mnie zmiana stylu była: bo mi wszystko jedno jakim stylem jeżdżę - chcę pracować z moim koniem, a że ona woli X od Y i bardziej jej fizycznie odpowiada to żaden problem dla mnie. A wodzy jej nie rzucam nagle - mogę cały trening jeździć na długiej, luźnej wodzy i nie ma znaczenia czy to są np. elementy WE czy kawaletki z drobnymi skokami. Jestem typowym "ambitnym rekreantem" - jeździmy to co lubimy i co widzę, że ona lubi 🙂 Natomiast w pełni wykorzystuję fakt, że ona doskonale wie, że nie ważne jakie mam wodze - reagować na pomoce trzeba - i tak jeździ się od pomocy dolnych bardziej. Inna sprawa, ze KSS ma m.in. w odcinku piersiowym i fizycznie ona nie jest w stanie przyjąć ustawienia jakie by się widziało na czworoboku. Byłam z nią na treningowych czworobokach i w pełni godzę się z tym, że uwagi o tym ustawieniu sędzia nam daje - i trudno, cieszy mnie progres 🙂

Natomiast konie Magdy chodzą w dwóch stylach, to w większości konie szkółkowe na których np. juniorzy czy inni jeźdźcy w stajni startują na zawodach, często dla funu i żeby się sprawdzić, dobrze bawić i po prostu doświadczyać. Nie znam zbyt wielu miejsc w Polsce, gdzie konie są dobrze ujeżdżone i jednocześnie pracujące w szkółce (max 1x dziennie każdy koń, więc w pełnym szacunku do zwierzaka - a nie x godzin dziennie na placu), a do tego jest możliwość spróbowania startu i wyboru swojej ścieżki dalej. I wtedy też są np. konie typowo pod klasykę (np. Sang Jang - skoczek, choć zdarzyło się na nim WE wystartować pod Tomkiem), a są takie bardziej pod westowe konkurencje robione. Część tych koni ma też zrobione zaprzęganie i regularnie tak pracują też (tutaj "domowo"😉. Dla mnie nie ma problemu w tym że to "miks" - dla tych koni to jest normalne i zrozumiałe (nie ma problemów w komunikacji - ja jako jeździec west siadałam czasami na dosiadówki na klasyczne konie - a teraz też nie mam kłopotu siąść w west siodło i pobawić się schematem traila). Wiadomo, wszystko na jakimś rekreacyjnym poziomie, a nie żadne Mistrzostwa Europy w moim(!) wykonaniu 😁

No, ale ja mam niepopularne podejście wśród jeźdźców, że lubię różnorodność i o ile widzę, że koń się też fajnie bawi to nie ma problemu 🙂 Z moją mogę jechać na TREC, na Working Equitation, na małe skoki czy na miarę naszych możliwości ujeżdżenie. Mamy fun, rozwijamy się i dogadujemy - dla mnie to jest wartość mojego jeździectwa, moja wizja jaką sobie spełniam 😉 Podziwiam ludzi co jeżdżą np. tylko ujeżdżenie i sądzę, że może przy kolejnym koniu się bardziej "nakieruję" (prawdopodobnie pod Working Equitation urozmaicane o skoki, ale bez parcia na np. N klasę - jestem realistą 😁 w WE bardzo podoba mi się całokształt, programy ujeżdżeniowe też dla mnie są ciekawe i np. fajne jest to że są chody boczne w stępie - dla kogoś jak ja to tak w sam raz).
Tylko to znowu wychodzi bardziej to jak jest w stajni Magdy - atmosfera sprzyja poznawaniu jeździectwa, próbowaniu nowych rzeczy (jak kto chce), szlifowaniu rzeczy i godzeniu się z tym, że to jest zawsze proces 😉

E: No, i nie ma w tej stajni "szydery". Spotykałam się z tym, że w stajniach ludzie się stresują wsiadać, bo "inni patrzą i gadają", bo "loża szyderców" czy inna niekoniecznie fajna atmosfera. U nas często zostajemy na placu i oglądamy treningi innych, jak komuś nie wychodzi to analizujemy Wspólnie często (tj. zawsze jest trener jakiś, ale analizujemy na głos i upewniamy się czy np. "dobrze rozumiem"/"dobrze widzę"?). Nie "obrabiamy sobie tyłków", a dzielimy się wiedzą, dyskutujemy. Atmosfera jest kameralna i rodzinna, dlatego coś takiego jest możliwe. I nie każdemu coś takiego pasuje, ale o to chodzi żeby miejsca były różne i każdy sobie znajdzie swoje  😀
Siesiepy   Ponczek bez rączek
27 stycznia 2021 16:23
kokonuss może sie troszke wypowiem na temat jazdy klasyczno-westowej i skoków na luźnej, jako jedna z byłych pensjonariuszek Magdy.
Miałam konia, który był profesorem. Zepsutym profesorem. Być może w znacznej mierze przeze mnie samą i moje ambicje wcześniejsze, nie ważne to w tym momencie. Proces naprawy zaczął się właśnie od jazdy na luźnej i to na hackamore, bo koń miał niesamowitą obawę ręki, chował się za wędzidło i spinał cały pysk tak, że jak na to patrzę teraz, to mnie zęby bolą.  💃 Koń usztywniał również wszystko inne, stąd decyzja o porzuceniu wędzidła (jako bodźca do złych skojarzeń). Jeżdżony był w pierwszych fazach na luźnej wodzy. Luźna nie oznaczała "wolnoć Tomku w swoim domku", tylko pilnowane było wygięcie w łukach, tempo, działanie dosiadem, wyjeżdżanie narożników, tor jazdy, utrzymywanie skupienia na robocie, a nie nakręcanie się i swawola, bo nie ma z przodu "trzymacza".
Oprócz tego, koń był przyzwyczajony że to jeździec najeżdża go na przeszkody i drągi, wybiera miejsce odskoku, liczy do przeszkody a także wybiera tempo w drągach. Może w gruncie rzeczy nie jest to złe, ale mojego konia pozbawiło to kreatywności, myślenia, skakał bo tak chciał jeździec i sam nie myślał kompletnie nic, tak był uczony, poza tym sam się zwyczajnie bał czasem skakać). Zostawienie go "samemu sobie" (nie mówię tutaj oczywiście o niepilnowaniu zadu, tempa najazdu, toru itd.) było oczywiście szokiem w pierwszym momencie, koń nawet pogubił nogi w przechodzeniu drągów, bo nie wiedział CO ON MA ZROBIĆ, ale po jakimś czasie sam zaczął chcieć. Dosłownie. Uruchomił myślenie, zaczął liczyć, rozróżniał kiedy oczekuje się od niego samodzielnego pokonania przeszkody (bardziej trailowe podejście) do połowicznie samoistnego pokonania przeszkody (z szerszym wejściem w przeszkodę, większym tempem podczas pokonywania - bardziej klasycznie). Otworzył się, przestał przytupywać, rozciągnął się. Widać było, że w końcu sprawia mu to frajdę, a nie jest przymusem.
Po tym jak zrozumiał, że ręka nie gryzie, to grzbiet poszedł w ruch, zad poszedł w ruch. Jazda na luźnej była wtedy głównie bardzo dobrą rozgrzewką - żeby koń się wyciągał ile sam chciał, żeby go przypadkiem niczym nie zblokować. Koń sam sobie trzymał najwygodniejszą dla niego ramę. Potem wchodziliśmy na kontakt i tak sobie czas płynął. To nie jest tak, że jeżdżąc na luźnej wodzy, nie jeździsz konia w ogóle na kontakcie. Może w początkowej fazie. Potem wystarczy po prostu ocenić, co w danym dniu będziesz robić i jaka forma pracy jest pod to potrzebna. Czy to, co chcesz zrobić i osiągnąć, wymaga pracy na kontakcie, jak tak to ile czasu na tym kontakcie najlepiej jeździć.
Nie zdążyłam wrócić do skoków na kontakcie, bo zwyczajnie dopadł nas nawrót międzykostnego i dałam jej spokój, jednak do jazdy na kontakcie i w ustawieniu wróciłam. Koń przez to, że miał etap jazdy na długiej, nie potrzebował sygnałów ręką do niczego (a wcześniej na ręce napierał i bez nich ani rusz), stał się spokojniejszy, samoistnie myślący, "czytający w myślach" i reagował na samą wodzę na szyi. Byliśmy dość wszechstronni, a że nie zależy mi na jeździe ukierunkowanej bardzo mocno "pod coś", to takie podejście było dla mnie idealne. Mogliśmy jechać jako klasyki na Extreme Traila i koń sprawdzał się wyśmienicie, mogliśmy jechać na ujeżdżenie klasyczne. W pewnym momencie czułam się na siłach (co nie znaczy, że faktycznie byłam na siłach!) zdawać na niej złoto, zaczęłam się powoli przygotowywać nawet pod to, pracować nad elementami, ale nie zdążyłam.

Że u Magdy nie ma złotych klamek, wszyscy wiedzą. Oni korzystają z tego, co mają a wykorzystują to w 200%. Pamiętam jak pojechałam oglądać miejsce, do którego konia chciałam przenieść. Z początku się przeraziłam, aura nie sprzyjała oglądaniu stajni (wszechogarniające błoto i bagno!), zima. Już miałam poważne wątpliwości, co to za dziwna miejscówa, ale jak weszłam do socjalnego, to mi szczęka opadła od wszechogarniających flo, medali, dyplomów i pucharów. I to nie z byle "popierdółek" u Wieśka za stodołą, z różnych mistrzostw itd. To dało mi troszkę do myślenia, chociaż wiem, że może równie dobrze o niczym nie świadczyć. W mojej poprzdniej stajni mimo o wiele ładniejszej aury i promowania się na "pro", nie uświadczyłam chociaż 1/10 tylu trofeów. Sama lubię patrzeć na "ładne czapraczki i wypastowane oficerki", ale wychodzę z założenia, że póki koniom nie dzieje się krzywda, to mają w zadzie czy siodło ma 20 lat, czy rok i czy jeździmy w oficerkach z hippiki, czy gumofilcach.

Małe foto porównawcze:
galop przed Magdą

galop u Magdy

kłus przed Magdą (jedno z lepszych zdjęć)

kłus u Magdy (na zawodach towarzyskich - pozwolili mi pojechać na hacku)

kłus w domu


Galop w domu w załącznikach, bo coś mi się zepsuło z galerią.  🤔 Dodałam tam też "najnowsze" kłusy, ćwiczyłyśmy wtedy zwiększenie tempa przy zejściu w dół i rozciągnięcie się. PS wiem, że podkładka mi wyjechała z pod tyłka. Kto inny mi konia siodłał i w sumie nie wiem (zwłaszcza teraz) czemu ona wyjechała.  🏇

EDIT:
Warto dodać, że konie u Magdy są w stanie pojechać i klasyczne MP bez oglowia, i AMPy, a za tydzień jechać na westernowe MP, TRECa czy WE. I powiem szczerze, że jak dla mnie, to idealnie pokazuje, w jaki sposób Magda z końmi pracuje. Każda dyscyplina ma jedne podstawy, wiele wspólnych elementów, a praca Magdy idealnie pokazuje, że się da i nie jest to żadne Rocket science. 😀
Również mojego zepsutego konia , który od złego działania ręki potrafił pol
Placu przejść cofając się , naprawiałam na luźnej wodzy i przyznam ,że ciężko mi uwierzyć , że ludzie jeszcze nie wiedza , że koń na luźnej wodzy w końcu sam będzie szukał kontaktu i to naprawdę fajny sposób żeby nabrać wyczucia i zacząć delikatnie łapać kontakt ja dopiero wtedy zostałam oświecona jak delikatnie ręka powinna działać i jakie konie są wrażliwe gdy robi się to prawidłowo .
[quote author=Perlica link=topic=885.msg2961445#msg2961445 date=1611754172]
Strach jednak cokolwiek wrzucać.


I właśnie konkluzja mojego postu jest taka, że strach coś wrzucać, bo trzeba się tłumaczyć jak coś nie wygląda jak u Klimke 😉
[/quote]

Dobrze że jeszcze nie sprzedajesz koni, bo wtedy jeszcze musiałabyś mieć ładne tło, żywopłot i białe plotki, inaczej tez by były komentarze. Znam dwie osoby które wiozły konie +100km do ośrodka z ładną infrastrukturą żeby nagrać film sprzedazowy.
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
27 stycznia 2021 23:07
Mnie niestety przeraża to, że w intrenecie wszystko musi być super hiper idealne. Internet i to co w nim się pokazuje to elementy życia (wszystkich) a życie nie jest idealne. Ja pamiętam te czasy kiedy czapraki były filcowe, farbowane bandaże elastyczne, późniejsze ochraniacze plastikowe, naczółki w czerwono białe trójkąty. Wszyscy używali właściwie takich samych siodeł, bo jak ktoś miał stubbena to już luksus niczym pewex. Pamiętam jak mi ojciec toczek kupił, to byłam wypasiona, że hoho. I mnie gorsze warunki w stajni nie dziwią jeśli koniom nie dzieje się krzywda. Ale tamte czasy nauczyły nas szacunku do innych i myślenia. Nas się karciło za głupoty i tłumaczyło dlaczego. Nikt nie zmieniał trenera jak rękawiczki tylko dlatego, że nas nie wychwala. I to na dłuższą metę wiele mnie nauczyło. Jeśli ktoś chce szukać wiedzy to gorszy wizerunek nie powinien odstraszać bo ważniejsza jest treść a nie ładne buty (przynajmniej dla mnie). Obecnie jak widzę ludzie nie myślą, nie pytają tylko właśnie wyciągają coś z kontekstu i heja "bo nie idealnie". A wystarczy pomyśleć, że każdy ma inne standardy w zależności od sytuacji i możliwości. Niestety najczęściej niesłusznie krytykują osoby, które nie rozumieją o co chodzi, bo mają za mało doświadczenia, za małe umiejętności, lub po prostu nie chce im się zrozumieć. Kiedyś wrzuciłam filmik z jazdy jak koń zaczął lepiej robić żucie z ręki i podpisałam "trochę się rozciągamy". Otrzymałam komentarz "przecież ten koń się uwala". Ktoś myślał, że koń jest tak ciężki na ręce, że mi je wyciąga. Nie zdążyłam wytłumaczyć, bo komentarz dość szybko zniknął  😉
Jeśli ktoś robi coś inaczej niż my, to często włącza się światełko "źle". Nie zawsze inaczej jest źle. I to trzeba sobie uzmysłowić.

Moon takie rzeczy jak kokosnuss wymieniła raczej trener by ogarnął w godzinę i pokazał jak pracować we właściwym kierunku.

Trochę przyznam Ci racji. Miałam kobyłę do jazdy SP po wyścigach płotowych, dużą, bardzo silną ze zrytym beretem pulera. Mój trener oczywiście w 30 min ogarnął co trzeba w koniu "naprawić". A potem robiliśmy to trzy lata i nie wszystko dało się przerobić. Na tyle jednak, żeby z kobyłą dojść do konkursów 130.
Ło rety! Jacy ambitni krytycy! Od razu chcecie 100 000 oglądalności i same pozytywy? 😀 ("tamten" folblut na kanale -to kanał 100 000)
I już świetnie widać, czemu coś takiego jest niemożliwe.
Z racji tego słynnego "wszystkich zadowolić nie sposób - wszystkich wq*ć to już łatwo".
Albowiem ten króliczek ciągle ucieka. A jednocześnie Zawsze musi gdzieś tam być.
Trzeba mieć wdrukowany ideał, a jednocześnie wiedzieć, że to aż/jedynie ideał, że idealnego konia z jeźdźcem nikt nigdy nie widział
(zaś wszyscy wiedzą jak wyglądają).
I to jest takie... katolickie podejście: niedosiężne wymagania, wyrozumiałość dla grzechów i grzeszków (o ile zyskuje się ich świadomość, żałuje i mocno postanawia poprawę).
Takie podejście jest w jeździectwie niezbędne (ludzkość testuje od kilkuset lat). A dziś jest hiper niepopularne.

To o czym mowa dałoby się, sporym zaangażowaniem, zrobić, ale nie na długo. I fakt - raczej pod hasłem volta. czy "abonavolcie TV" (na a 😀)
Komisja programowa na dzień dobry - ci, co zdążyli się tu wypowiedzieć. Plus kooptacja/rezygnacja na skutek perswazji/zniechęcenia.
Szef - kto pierwszy poruszył temat.
Ale
1. "pro bublico bono". Ano, coś takiego zanika szybciej, niż zimą dzień w Lahti - natychmiast zaczyna się lansowanie "swojego", niekoniecznie sprzętu czy pasz. I drama.
2. właśnie - nie dogodzisz, no nie dogodzisz. I drama.
W rezultacie królują ludzie bez skrupułów, bez wątpliwości, a szaty cesarza mają się świetnie.
Ale na szybko i krótko dałoby się zrobić. Nieprzekraczalny miesięczny termin na przygotowanie materiałów - i jazda.
Ew. w formie kwartalnika.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
27 stycznia 2021 23:58
Ło rety! Jacy ambitni krytycy! Od razu chcecie 100 000 oglądalności i same pozytywy? 😀 ("tamten" folblut na kanale -to kanał 100 000)
I już świetnie widać, czemu coś takiego jest niemożliwe.
Z racji tego słynnego "wszystkich zadowolić nie sposób - wszystkich wq*ć to już łatwo".
Albowiem ten króliczek ciągle ucieka. A jednocześnie Zawsze musi gdzieś tam być.
Trzeba mieć wdrukowany ideał, a jednocześnie wiedzieć, że to aż/jedynie ideał, że idealnego konia z jeźdźcem nikt nigdy nie widział
(zaś wszyscy wiedzą jak wyglądają).
I to jest takie... katolickie podejście: niedosiężne wymagania, wyrozumiałość dla grzechów i grzeszków (o ile zyskuje się ich świadomość, żałuje i mocno postanawia poprawę).
Takie podejście jest w jeździectwie niezbędne (ludzkość testuje od kilkuset lat). A dziś jest hiper niepopularne.

To o czym mowa dałoby się, sporym zaangażowaniem, zrobić, ale nie na długo. I fakt - raczej pod hasłem volta. czy "abonavolcie TV" (na a 😀)
Komisja programowa na dzień dobry - ci, co zdążyli się tu wypowiedzieć. Plus kooptacja/rezygnacja na skutek perswazji/zniechęcenia.
Szef - kto pierwszy poruszył temat.
Ale
1. "pro bublico bono". Ano, coś takiego zanika szybciej, niż zimą dzień w Lahti - natychmiast zaczyna się lansowanie "swojego", niekoniecznie sprzętu czy pasz. I drama.
2. właśnie - nie dogodzisz, no nie dogodzisz. I drama.
W rezultacie królują ludzie bez skrupułów, bez wątpliwości, a szaty cesarza mają się świetnie.
Ale na szybko i krótko dałoby się zrobić. Nieprzekraczalny miesięczny termin na przygotowanie materiałów - i jazda.
Ew. w formie kwartalnika.



Ale właśnie to jest fajne ze zostało wrzucone pare filmików, X osób się wypowiedziało a Y osób przeanalizuje te filmiki i się czegoś nauczy/dowie od osób o różnych ekspertyzach/doświadczeniach. Ja wyciągam z tego swego rodzaju lekcje chociaż średnio wiem kto siedzi po drugiej stronie komputera. To jest trochę jak z mediami - warto znac kilka różnych punktów widzenia żeby wyrobić swoje własne zdanie na jakiś temat, o ile się ma na to „otwarta głowę”.
Plus - wszyscy dążymy do ideałów, nieważne czy jeździmy lat 5 czy 50 zawsze jest coś nowego do nauki a właśnie przez takie rozmowy, wymiany zdań jesteśmy w stanie się czegoś nauczyć poza dupogodzinami/własnymi treningami.

Non profit nie znaczy ze każdy robi za darmo, z pewnością wyświetlenia na YT przynoszą jakiś pieniążek który można sprawiedliwie rozdysponować. Nie ma tez jakichś dotacji na promocje sportu przypadkiem? Dawno w Polsce nie byłam 😀
To na pewno nie byłaby praca na pełen etat, ale byłoby dobra platforma dla tych którzy czasu nie maja żeby byc influenserem 24-7 (a jest to trochę roboty się wypromować i być na topie), wiedza chca się podzielić, zrobić coś dobrego i ... i czemu nie, wypromować się na social media. Kto komu broni. To mógłby być koniec końców dobry „springboard” do promocji swojej osoby może jako trener/specjalista, ale głównie jeździectwa jakie „wyznaje”. Takiego jeździectwa jakie mamy na takim bardziej przyziemnym, codziennym poziomie a nie Klimke, Beerbaum itd bo do tego platformy edukacyjne już są tylko właśnie raczej co na nich widzę to perfekcję 🙂


donkeyboy, pomysł jest dobry, gorzej z realizacją.
Przecież jest tu wątek o filmach na YT, własnych i cudzych - martwe.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 stycznia 2021 07:56
[quote author=karolina_ link=topic=885.msg2961514#msg2961514 date=1611788281]


Dobrze że jeszcze nie sprzedajesz koni, bo wtedy jeszcze musiałabyś mieć ładne tło, żywopłot i białe plotki, inaczej tez by były komentarze. Znam dwie osoby które wiozły konie +100km do ośrodka z ładną infrastrukturą żeby nagrać film sprzedazowy.


No niestety, tak to bywa jak się chce sprzedawać cokolwiek. Dobra reklama, to podstawa. Dlatego robi się kampanie reklamowe, które kosztują naprawdę dużo, wystarczy włączyć tv. Nikt brudnych ciuchów na byle kim, jeszcze w fabryce, nie pokazuje.
Perlica, ale mamy 21 wiek, wcale wybierac nie trzeba miedzy przemoca w bialych rekawiczkach a normalna jazda w kaloszach. 20 czy 30 lat temu trudno bylo dostac sprzet, jasne, ale teraz estetycznie wygladajace bryczesy i sztyblety ze sztylpami mozna kupic za grosze, zwlaszcza uzywane. Mi nie chodzi o sprzet markowy, moze byc no name, ale po prostu schludny.

Promowanie swojej stajni dresami, gumofilcami etc jednak cos mowi o szacunku do widza. A stare, rozklepane, anglezujace siodla i wiszace wedzidla to w koncu nie tylko kwestia estetyki.

Viridila, ale mi nie chodzi o krytykowanie tej stajni od gory do dolu, wolnoc Tomku w swoim domku 😉 tylko zastanawiam sie, jak sens szkoleniowy jest w jezdzie pomiedzy stylami, bo jednak na wlasne oczy widze, ze konie westowe reaguja na inne pomoce i czego innego sie od nich wymaga. Male skoki / kawaletki po 40cm sa z tego co wiem i w schematach traila (halo, jest westowiec na sali?) i konkursy dla hunterow AQH tez jezdzi sie na (jak na standardy klasyczne) kompletnie wiszacej wodzy i w ramie naturalnej dla koni westernowych, wiec jazda na westowych pomocach skokow per se nie wyklucza. Tylko ze te skoki sa inne i westowy sposob jazdy skokowej jest IMO slepa uliczka przy klasycznych parkurach. Ze mini LL sie tak da... no mini LL na szczerym koniu da sie z reguly przejechac na luzie chocby i na kantarze stajennym 😉

Misiu, no nie wiedza, bo mi wyobraznia przestrzenna i dotychczasowe doswiadczenie jezdzieckie nie pozwala sobie zwizualizowac jak kon na luznej wodzy ma nauczyc sie kontaktu. Zeby byl kontakt musi byc reka oferujaca oparcie. Kon na luznej wodzy moze szukac (ten gniady folblut np. wyraznie szuka) ale zeby byl kontakt, to musi cos znalezc na drugim koncu wodzy. Luzna wodza jak najbardziej moze byc etapem przejsciowym, jak dla konia to jest strefa komfortu.

Moim zdaniem to nic szokujacego, ze kon, ktory kontaktu nie byl poprawnie nauczony, nie rozumie dzialania reki i sie jej boi na luznej wodzy bedzie lepszy. Bo zniknie stres, opor, usztywnienie, kon zejdzie z emocji i zacznie byc w stanie sie w ogole uczyc. Tylko ze jak jezdziec nic nie zaoferuje, tylko luzna wodze, to kon nie ma szansy sie nauczyc poprawnego kontaktu i bycia w pelni na pomocach. No nie umiem sie wyslowic po ludzku 🤔 ale chodzi mi o to, ze - zakladajac, ze kon jest szkolony klasycznie i ma startowac na czworoboku - utknie na poziomie wyszkolenia podjezdka i niejezdzenie na kontakcie "bo kon sie boi reki" i czekanie, az kon sam zaoferuje cos, czego nie byl uczony i nie zna, to jalowe podejscie.

Edit. To abstrahujac od tego siwego po torach, ktory jest kompletnie surowy i niegotowy na zwiekszanie wymagan.

W ogole tak sobie poogladalam czworoboki z ZR na tym kanale na YT, sprawdzilam % na zawodykonne i stwierdzam, ze wymiksowuje sie z tej dyskusji, bo u nas czworoboki na ZR sedziuje sie kompletnie inaczej i czego innego wymaga. I to absolutnie nie jest krytyka wobec amazonek na tych filmikach, ktore fajnie sie staraja i ladnie obchodza ze swoimi wierzchowcami :kwiatek: serio, az milo patrzec, ze ludzie sa fair wobec swoich koni i pracuja nad soba 🙂 Po prostu u nas w L kon ma juz byc na pomocach, ladnie przepuszczalny i na kontakcie, rzucone wodze w poszerzeniu ramy w stepie i w zuciu z reki w klusie sa no go, takoz rzucanie kontaktu i potem zbieranie wodzy na raz, pilnowanie sladu i rysunku ogolnie przez przekladanie rak nad klebem etc. tu widze, ze kon nie do konca na pomocach moze liczyc w L na wynik w okolicach 65-70%. No to ok, moge z tym zyc 😉


smartini   fb & insta: dokłaczone
28 stycznia 2021 09:56
kokosnuss, jest jest 😉 tak, są konkursy hunter w AQHA, w angielskim sprzęcie i trochę mocniejszym kontakcie ale nadal nie jest to ani ustawienie ani pomoce klasyczne per se, te konie zwykle chodzą techniczne konkurencje tak west jak i 'klasyczne'. Są też skoki skoki, wyższe niż te hopki trailowe (które raczej nie osiągają 40cm w USA, takie można spotkać np w Czechach w ich związkowym regulaminie czy w konkurencji SuperHorse która jest europejskim tworem) ale to właśnie hunter style.
Po latach jeżdżenia reiningowych koni, też tych naprawdę dobrych a nie tylko mojej Buły uważam, że nie da się jeździć i tego i tego na sensowym poziomie. Podstawy teoretyczne są może te same (elastyczny, luźny koń między łydkami, uniesiony grzbiet i takie tam) ale pomoce inne, oczekiwania inne, inna komunikacja. Trochę dobrych klasyków siadało na mojego konia i każdy miał problem z ruszeniem :P U trenera była któraś top zawodnicza ujeżdżenia (nie pytajcie, nie przypomnę sobie która), była bardzo zaskoczona jak te konie działają a potem podobno dzwoniła, że ma zakwasy a nie pamięta, kiedy po jeździe konnej ostatnio miała.

AQHA Hunter Hack


AQHA Hunter Under Saddle (rozgrywane tak samo jak Western Pleasure)
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
28 stycznia 2021 10:01
kokosnuss, to tutaj już wchodzimy jak dla mnie w kwestię tego "co kto chce i po co" 😀 Jest to fajna droga do dyskusji, ale chyba nie do końca ten wątek - no, chyba że miksowanie stylów kogoś mega wkurza 😉

Abstrahując od mojej sytuacji, a nawiązując do kontekstu stajni (możliwie neutralnie): White Mare to stajnia ze szkółką, nastawiona na promowanie jeździectwa w szacunku do konia (ale bez machania magicznymi kijkami). Usytuowana daleko od dużego miasta (80km od Wrocławia) ma w okolicy fanów różnych styli jeździeckich, a też właściciele (i ich córki) jeździli m.in. na poziomie MP (western głównie). Ich konie są w stanie pojechać pod juniorem na zawody: TREC, west, na skoki, na ujeżdżenie, na Mistrzostwa Bez Ogłowia, na Working Equitation itd. i wykręcić sensowne noty dobrze się bawiąc. Konie są objeżdżone, doświadczone i nie widzę, żeby miały problem z tym, że np. teraz rama bardziej westernowa bo trening trailowy, a teraz nieco krócej bo trochę poskaczemy. Te które odnajdują się w takiej pracy wydają się zadowolone (tj. są zaangażowane na treningach - to dla mnie wyznacznik zadowolenia konia z pracy jaką wykonuje). Nie każdy koń jest "miksowany" na oba style - to dotyczy głównie kucy, które też wprowadzają dzieci na lonżach do jeździectwa i później towarzyszom juniorom w poznawaniu jeździectwa (w różnych stylach), pierwszych startach itd. Jak ktoś chce solidniej iść np. w skoki to nie ma problemu żeby się mocniej nakierować.

Tak sobie myślę, że to też kwestia podejścia po prostu do sportu - większość jeźdźców woli się wyspecjalizować i rywalizować w jednej konkurencji, co jest bardzo ok jeśli zamierzają w tym kierunku startować i dojść np. do CC. Jednak jest nisza jeźdźców, która lubi np. TREC, ale też chce czasami pojechać na skoki czy ujeżdżenie. Dla mnie taka różnorodność jest świetna, a takich stajni jest bardzo mało - ja trafiam w tą niszę jeźdźców i stajnia Magdy tutaj bardzo mi odpowiada możliwościami i poziomem opieki nad - problematycznym zdrowotnie - koniem 🙂 I oczywiste jest, że każdy sobie tutaj dobiera konia, trenera, stajnie pod to co chce robić i jakie wartości są dla niego ważne. Pamiętajmy tylko, że "sensowny poziom jeździectwa" ma bardzo różne oblicza i dla każdego znaczy co innego 😉

A estetyka cóż - mnie nie przeszkadza, bo większą wartość przywiązuję do wiedzy i atmosfery miejsca. Treningowo nam niczego nie brakuje (no, może poza halą :hihi🙂. IMO nie mam prawa wymuszać na kimś sposobu w jaki organizuje sobie przestrzeń w domu i stajni - to co dotyczy bezpieczeństwa konia, mojego i sprzętu jaki tam mam jest ogarnęte dobrze. Inne rzeczy mnie nie bolą 😉 Natomiast rozumiem, że są osoby którym to przeszkadza i nie narzucam ani trzymania konia w "ala PRLu", ani oglądania filmów ze stajni 😉

I teraz prywatniej nieco: my się nie ścigamy kto miał 65+% na ujeżdżeniu czy kto więcej wykręcił na TRECu (a mamy np. Mistrza Polski TREC w stajni) - mnie szczerze gratulowano jak na pierwszym towarzyskim czworoboku L miałam 60% - x osób zna mojego konia (bo też okazyjnie na nim siedziało), wie co jest dla nas fizycznie trudne (i dla mnie - kłopoty ze stawami, i dla konia - m.in. KSS). Nie boję się mówić, że nie umiem na czworoboku wyjechać koła w galopie bo głupieję na wyjazdach - a w innych stajniach było takie "Jak nie masz 70%+ to nie pokazuj się wśród ludzi", "Jak nie skaczesz ponad 110 cm to nie mów, że trenujesz skoki" 😁
kokosnuss, ale Ty chyba zagubiłaś sens pierwotny, bo tym filmikiem nikt tej stajni nie promował, a porównał ten filmik do wspomnianej wyżej Mizerki, że taka sama tragedia plus ten cały Kajetan (którego nie oglądałam, bo po waszych komentarzach to szkoda mi czasu).
smartini, z racji wyboru stajni konie do konkurencji technicznych sobie obserwuje na co dzien, pod szkolkowiczami i pod profi jezdzcami i punkty styczne z klasyka, ktore widze z ziemi i podgladajac jazdy to posluszny kon na pomocach, niezalezna reka, dosiad w rownowadze etc. podstawy wlasnie 🙂 ale juz dzialanie reki czy lydek i oczekiwana od konia reakcja sa dla mnie kompletnie egzotyczne. Konie szkolone w obu stylach ustepuja od nacisku, ale w rozny sposob. Mamy ze dwie pensjonariuszki jezdzace w angielskim osprzecie hunter hack i male skoki i ze skokami klasycznymi to ma tyle wspolnego, ze siodlo podobne i sa przeszkody i kon sie przedostaje z jednej strony na druga :P

Viridila, no wlasnie ja dalej nie widze w tym sensu i logiki, sorry. Jezdzac ujezdzenie na poziomie L musisz miec konia na tych samych pomocach jak jezdzac C, rzecz jasna dokladna sylwetka konia i precyzja reakcji na pomoce bede jeszcze zupelnie inne, ale to maja byc te same pomoce i kon pokazujacy zrozumienie i akceptacje tej samej formy komunikacji. Nie ma tak, ze kon w L jeszcze chodzi na wewnetrznej wodzy czy w ogole bez kontaktu, czy ze nie reaguje poprawnie na lydke bo to tylko L i zabawa. Pomoce westowe sa po prostu inne i nie wydaje mi sie mozliwe (ani fair) oczekiwanie konia w dniu x jednej reakcji na lydke, a w dniu y kompletnie przeciwnej - kiedy lydka w C to logiczne rozwiniecie tej reakcji, ktorej kon nauczyl sie w L. Poproszenie konia o dluzsza czy krotsza rame to jeszcze nie zmiana pomocy, klasycznego konia tez mozesz jezdzic na rzuconej wodzy (czy bez wodzy, samej tez mi sie zdarzalo jezdzic na cordeo) czy treningowo w niskim ustawieniu i dalej reaguje on na klasyczne pomoce.

Perlica filmik wrzucil ktos, zeby pokazac, ze w social media sa tez wartosciowe materialy pokazujace proces pracy z koniem, a nie od razu cukierkowy efekt koncowy. A moim zdaniem to nie jest najszczesliwszy przyklad dobrego contentu na temat pracy z koniem - przy czym wiem, ze mozna dobrze pracowac z koniem i zrobic o tym po prostu malo atrakcyjny i niezbyt ogladalny material.
Do stajni jako takiej i ludzi tam jezdzacych nic nie mam, serio 🙂

A ze anp to od razu porownala do Kajetana i Mizerki to jej opinia, nie moja.
smartini   fb & insta: dokłaczone
28 stycznia 2021 10:57
kokosnuss, no, brzmiało jakbyś miała doświadczenie, tak foteczki wrzuciłam jako ciekawostkę 🙂 Ja się baaardzo długo pozbywałam nawyków klasycznych żeby koniowi nie przeszkadzać. No i też są różnice między reiningowymi a technicznymi końmi, dla mnie fascynujące jest, że one zwalniają na zaciśnięcie łydkami. Jeździłam kiedyś w Czechach na pleasurowym prospectcie, bardzo ciekawe doświadczenie nawet dla kogoś, kto jeździ reining
OMG!!! 🤔

Powiem, że czytając dwie ostatnie strony to mnie wbiło w fotel.
I mam wrażenie, że jednak sporo osób na co dzień to nie widuje w realu ani zajeżdżania koni, ani przystosowywania "po torowców" do innego użytkowania.

"Za krótkie strzemiona", "za nie taki dosiad, "a bez kontaktu" - SERIO?
A w jakich strzemionach jechać konia, gdzie nie da rady dupą w siodło jeszcze usiąść, i który nie ma w kłusie rytmu pod jeźdźcem (wsiądźcie na takiego to zobaczycie jak będziecie wyglądać, jak z każdej giry krok jest w innym tempie, a wy musicie nadążyć, żeby właśnie nie pociągnąć czy nie przysiąść czy tego tempa nie wyciskać). A do tego jeszcze trzeba pamiętać, że nagle może nadejść fala nieokiełznanej radości i barany i to nie takie hop, hop zadkiem tylko legitne kozłowanie.

Ta dyskusja dobitnie pokazuje, że można jeździć hgw co na czworobokach i świecić białymi gaciami, i (że zacytuje mojego ulubionego mistrza jeździeckiego) "czapką z bobra" ale mieć zerowe pojęcie o zajeżdżaniu koni.

"Lonża, lonża najpierw praca z ziemi uuuuu" - SERIO?
No to sorry - bo nie każdego konia da się przygotować dobrą praca pod siodło na lonży, bo są takie, które ni hu hu na lonży nie pójdą jak trzeba. Są takie, które potrzebują wparcia człowieka obok cały czas. I takie, które jak zapniesz jakiekolwiek wypinacze, nawet baaardzo luźno to gdy tylko je poczują to robią fikołka na plecy. I takie konie się jeździ na początku w zasadzie nie tyle bez kontaktu, co nawet bez dotykania wodzy. I tak - wygląda się wtedy właśnie tak - nad koniem siedząc i tylko podążając z nim.

Obsesja kontaktu. U koni wdrażanych pod siodło kontakt to jest dalekooo jeszcze. Bo to jest właśnie nawet od takiego zera skala ujeżdżeniowa- rytm i rozluźnienie, a dopiero potem majstrowanie i łączenie pyska z tyłkiem.

Te filmy są świetne... ale mało bling, bling. Bo to nie te budżety i nie te cele jak widać. Życzę wszystkim, żeby dookoła siebie mieli konie, gdzie trener podczas zajazdki (tak, bo to jest forma zajadki jakby nie było) ma świadomość, że dla konia koło jest trudne. Tak, to zwykłe koło, którego cześć zawsze wypada gdzieś jak się jeździ po placu. (I ten koń nie kuleje- on jest tak krzywy - nierozciagniety, że nie wyciąga kończyny i jest wrażenie zapadania się całą łopatką).
I życzę wszystkim kucyków robionych przez mądrych świadomych dorosłych, a nie przez małolaty, które "pozbieraj go trochę".
kotbury
Amen

Obsesje kontaktu u mlodych, zajezdzanych koni, widac juz w przygotowaniu na lonzy. Wiekszosc ludzi wypina konie na sztywno jeszcze przed 1 wsiadaniem. Zeby bylo latwiej jezdzic na zganaszowanym mlodziaku. Co jest slabe i daje moim zdaniem wiecej negatywow niz pozytywow. Ale to jest moja opinia z doswiadczenia. Uczono mnie inaczej.

Ja jestem zwolennikiem przygotowania konia  a lonzy. Ale niektorych problemow nie da sie rozwiazac w ten sposob. Mam aktualnie prawie 5 latke. Kto czyta watek mlodych koni, wie ze mam jedna nie do ogarniecia. I na lonzy spoko, miodzio. Mozna ja tez lonzowac bez lonzy i bedzie trzymala kolo, reagowala na glos itp. W terenie moj ukochany koń. Reaguje na glos, na ciezar ciala, nie ponosi, nie bryka, nie ploszy sie. Nie mialam lepszego konia w teren do jazdy. A na ujezdzalni... zwyczajnie nie pojezdzisz. Wychodzi z niej gorący, wściekły, nerwowy i niebezpieczny koń. Koń ktory ma w swojej głowie miliard pomysłów na unikniecie pracy na pomocach. Koń ktory nagle po wstawieniu nogi na piasek ujezdzalni jest niezajezdzony. Nie akceptuje kielzna, nie akceptuje łydki, ponosi, bryka, dębuje, galopuje bokiem, wykopuje z zadu, napiera na łydke . I nigdy nie pokazalabym tutaj gilmu z jazdy na niej w takim stanie. Uwazam to za mega ciekawy przypadek konia, ale fala hejtu jakaby sie na mnie wylala za to jak ona wyglada w trakcie tego co odwala, była by wielkosci drapacza chmur. I ja sobie spokojnie dlubie, robie codziennie pol kroku do przodu, a raz w tygodniu sryliard w tył. I tak od roku. Gdybym byla w stajni w ktorej sa ludzie, już dawno zrezygnowałabym z jazdy na niej.
Koń jest zdrowy, sprawdzony przez weta, fizjo, osteopate, dentyste, dostawal uspakajacze i nic to nie dalo. Efekt daje tylko konsekwentna, slabo przyjemna i brzydka codzienna jazda.
I oewnie byloby mi latwiej gdyby ktos w internecie pokazal takiego konia, prace z nim, sposoby dotarcia do takiej goracej glowy. Ale nikt nie pokazuje, bo to nie jest takie ladne, cukierkowe i przyjemne.
I to jest dokladnie to co jest u Magdy na filmie. Ovhydnie brzydka robota, ktora jest mimo wszystko bardzo dobra, ale nie kazdy ją rozumie, wiec sobie używa... .
smartini, moj chlop mial pare jazd na pleasure'owym koniu i to zaciskanie lydek mnie z lekko zszokowalo. W sumie jedyny znany mi element tych jazd to bylo niezmienne siedz na tylku i nie szukaj rownowagi na wodzach, zawsze dobra rada 😉

kotbury, ja tylko uprzejmie donosze, ze w dyskusje o kontakcie i pomocach sie wdalam odnosnie koni doroslych, startujacych na czworobokach i co tam jeszcze, a nie tego siwego, bo on na kontakt jest duzo za surowy. Zanim ktos sie zbulwersuje, ze od surowki prosto z toru kontaktu wymagam 🤔wirek:

Jak ostatni raz na surowce siedzialam to kontakt sie czaaasem pojawial po 3 milisekundy i nie bylo to w ogole wazne, a wyjechanie kola w galopie bylo fizycznie awykonalne, bo by kon predzej nogi w warkocz zaplotl. W klusie szlo zrobic jajo z utrata rytmu, bo rownowagi niet. Jezdzenie surowek to zadna przyjemnosc i szanuje ludzi, ktorym sie chce.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się