Co mnie wkurza w jeździectwie?

Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
05 lutego 2021 15:36
mokrymaj i dziękuję w końcu, że ktoś ujawnił coś więcej  🙂 bo to jednak trochę  zmienia spojrzenie na zbiórkę
Viridila, kupujac konia orientowalam sie w kwestii ubezpieczenia zdrowych koni w wieku +/- 10 lat i tez nie bylo oplacalnej opcji. Takze kon nie musi byc stricte wymagajacy leczenia czy po operacji zeby ubezpieczenie nie mialo wiekszego sensu.

Takze sama nie widze poki co lepszej opcji niz karnie co miesiac karnie odkladac kase.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
05 lutego 2021 16:21
kokosnuss, wiem i zgadzam się z tym co piszesz 😉

Chciałabym moją ubezpieczyć, ale cóż... odkładam na oszczędnościowe - przynajmniej wiem, że "coś tam na pewno mam". Jak zabraknie to będę kombinować i tyle. Diagnostyka najczęściej po prostu "boli" po kieszeni jak trwa i nie wiadomo - ja się ucieszyłam, jak na gastro wyszły wrzody, bo to znaczy, że nie musieliśmy szukać dalej jak leczenie dało efekty 😁

Mnie nie dziwi, że dla konia rocznik 2007, z przebytą operacją + zdiagnozowanymi chorobami stałymi nie ma oferty. Wiadomo, że w przypadku takiego konia ryzyko po prostu jest większe - w zasadzie to nawet "ubezpieczenie od padnięcia" niewiele da, bo mogą szukać luki w tym, że koń wrzodowy itd. nawet jakby przyczyna była zupełnie niezwiązana z jej stałymi schorzeniami 😉 Natomiast kolejnego konia, jak się uda to ubezpieczę jak najbardziej jeśli się załapie i będzie to sensowne. To tak odbiegając od przypadku tej konkretnej zrzutki - swego czasu wkurzało mnie to, że chcę ubezpieczyć kobyłę i ni dy rydy 😉
Siesiepy   Ponczek bez rączek
05 lutego 2021 16:39
kokonuss, Viridila najważniejsze to mieć jakąś poduszkę, jak da radę. Jak naprawdę nie da rady samemu ukulać, wtedy zbiórka ma sens.
W przypadki Oliwii, z tego co Mokrymaj mówi, skoro planuje kupno konia, to musi mieć odłożone. Więc proponuję porzucić plany z koniem i przeznaczyć uzbierane pieniądze na leczenie. Ale cóż, ludzie już wpłacili 18 tysięcy i w efekcie Oliwia pewnie sobie tego drugiego konika kupi, a do niego kilka kompletów.  🤣
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
05 lutego 2021 17:00
Ja bym bardzo chciała zobaczyc jak już tego konia kupi (o ile kupi), to niech ktoś jej przypomni o tej zbiórce. Tak grzecznie 🙂
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
05 lutego 2021 17:01
Rokowania są bardzo słabe.
Ale najbardziej mnie smuci postawa.
Kiedy zapytałam wprost dlaczego nie sprzeda sprzętu, żeby ratować życie swojego dwudziestoletniego konia odpisała, że to jej zabezpieczenie
"Gdy nie będę miała pieniędzy chociażby na wywóz ciała mojego konia z kliniki gdy odejdzie, nie starczy nam na pokrycie całkowitych kosztów,
to dzięki zabezpieczeniu w postaci chociażby siodła, może będę wtedy w stanie go chociaż należycie pożegnać."
A z założeń zbiórki wynika, że kwota miała starczyć na rehabilitację jeszcze.



Siesiepy   Ponczek bez rączek
05 lutego 2021 17:12
Lusia pardon, ale koszty utylizacji zwierzęcia to koszt dwóch-trzech jej czapraków (licząc używane).
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
05 lutego 2021 17:18
A tymczasem zbiórka na tuptaka kupionego z kulawizna-niespodzianka bez konkretnej diagnozy weta (poza tym ze trzeba operacje, a to wszystko wywrózone z fusów bo na diagnostykę tez nie ma, podobnie jak na asystę weta przy kupnie) już zebrała 25%-30% sumy w trzy dni.

I jak tu wiedzieć kiedy pomagać i nie zostać wyru**anym  🥂
skoro taki odzew jest na te zbiórki to nie ma co sie mizerce dziwić, że na kulawym koniu skacze  🙄
Ja nie rozumiem dlaczego jest tam napisane, że koń został otwarty i nie stwierdzono nowotworu, ale stwierdzono rozrost na jelicie? Nieoperacyjny? Z tego wynika, ze sytuacja jest dramatyczna.
Ja nie rozumiem dlaczego jest tam napisane, że koń został otwarty i nie stwierdzono nowotworu, ale stwierdzono rozrost na jelicie? Nieoperacyjny? Z tego wynika, ze sytuacja jest dramatyczna.


Też mnie to zdziwiło, opis się nie trzymał kupy. Ale gdyby był nieoperacyjny guz na jelicie to by chyba dzwonili do właściciela z sugestia uśpienia na stole?
Viridila Eureki też nikt nie chciał ubezpieczyć, niemniej jeśli dany egzemplarz można, to lepiej się chociaż tak ubezpieczyć, niż gdyby każda kaska miała znikać.  😀
Ja swoich nie ubezpieczałam i nie ubezpieczę (o ile sytuacja na rynku się nie zmieni). Rozkruszek uszkodził baardzo poważnie oko, koszt leczenie (jak na razie) kilkukrotnie przewyższył koszt usunięcia, a nadal trwa. Z ciekawości więc orientowałam się w warunkach, pytałam firmy. Otóż duża szansa, że gdybym miała konia ubezpieczonego to kasa została by mi w kieszeni, ale kosztem dla mnie nie do przyjęcia. Musiałabym wstawić konia do szpitala dla koni na czas leczenia, opinia lekarza czy warto ratować oko itp.
Wstawienie konia do szpitala wiąże się z tym, że (o ile to nie byłby Służewiec) to mój wet raczej nie mógłby mojego konia leczyć, koń by schodził przynajmniej na noc do boksu (o ile nie stałby na Służewcu, gdzie stałby cały czas w boksie). A stanie w boksie wiąże się z możliwymi nałogami. Odpada, jeśli jest możliwość aby koń chodził - u nas była.
Opinia kilku nawet lekarzy na temat tego czy oko da się uratować była negatywna (udało się, a koń częściowo widzi, a działamy nadal).
Tak więc ogólnie działania z ubezpieczcenia (poza kasą) byłyby dla mnie negatywne.
To mnie mocno zniechęciło.
Siesiepy   Ponczek bez rączek
06 lutego 2021 01:33
Muchozol fajnie, że o tym wspominasz, bo to też daje pogląd na to, czy jednak warto pokusić się na ubezpieczenie, czy zbierać do skarpety, bo to jednak mocno negatywnie rzutuje na obraz sprawy (jednak też ich rozumiem - jeśli kilku wetów mówi, że się nie da, to próby według statystyki są skazane na niepowodzenie bliskie 100%, mimo wygenerowanych kosztów, a jednak ubezpieczalnia musi dbać o swoje, finansowe dobro  - toż to jednak firma, która zarabiać też musi i patrzy na swój interes + koń stojący pod opieką w klinice ma w teorii! lepszą opiekę i mniejsze ryzyko na kolejne uszkodzenia w tym okresie) . Z ciekawości - czy podobnie działają ubezpieczalnie zagranicą?
Siesiepy tego nie wiem.
Chociaż rozumiem ubezpieczyciela, bo jak mówisz - musi zarabiać, to jednak z mojego punktu widzenia jako właściciela wymarzonego konika nie do pomyślenia jest, żeby ktoś mi mówił co mogę z własnym koniem robić (w sensie jak leczyć).
I dlatego, że się zgadzam z Tobą, że to firma i patrzy na swój interes - moje konie na chwilę obecną pozostaną nie ubezpieczone. Nie wyobrażam sobie mieć ubezpieczenie i być postawioną w sytuacji jak ta z okiem.
Znaczy jakbym na koniach zarabiała to na pewno bym poubezpieczała, bo finansowo to co zrobiliśmy z Rozkruszkiem by się nie zwróciło i nie opłacało.
Zresztą tu trochę mam dysonans - bo rozumiem i ubezpieczyciela i siebie 😁. I ewentualna taka sytuacja na pewno by doprowadziła do konfliktu - po co 🙂? Jeśli moje interesy z ewentualnymi ubezpieczylacielami (z którymi rozmawiałam) są rozbieżne. A tak na żadną firmę nie psioczę, nerwy mam spokojne, pomimo sporej kasy wydanej na oko cieszę się, że koń oko zachował i widzi chociaż "jak przez mgłę" (ale tu znów się cieszę że jest szansa że będzie jeszcze lepiej).
Z ciekawości - czy podobnie działają ubezpieczalnie zagranicą?


Za granicą to szerokie pojęcie. W UK prawie wszystkie konie są ubezpieczone i tam rachunek od weta (co by to nie było) jest często do limitu ubezpieczenia a rola właściciela to tylko wysłanie rachunku do ubezpieczenia

Natomiast to jest przy założeniu że właściciel w 1000% stosuje się do wszelkich zasad ubezpieczenia, w tym tych drobnym drukiem. Inaczej ubezpieczalnia zawsze będzie kombinowała jak podważyć wypłatę
anp, studia podyplomowe na Akademii Wychowanie Fizycznego przekazały mi inną wiedzę niż wikipedia.
A Ustawa jest paradna, bo wg niej ognisko z piwem to jest sport.
Ale wiki za wiki:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rekreacja
Nie znam tej dziewczyny ani w ogóle w zasadzie żadnych polskich 'influencerów'. Ale moje spostrzeżenia w kwestii zbiórek są takie: mnóstwo osób, które naprawdę bardzo potrzebują pieniędzy i są w kiepskiej sytuacji nie proszą otwarcie o pomoc. Widać, że się krępują, że czują się odpowiedzialne za sytuacje, w której się znalazły i ich odpowiedzialnością jest wg ich postrzegania z tej sytuacji samodzielnie wyjść. Widuję jak zaciskają pasa, wyprzedają sprzęt, dają więcej jazd, oddają inne konie do dzierżawy etc. generalnie po prostu ratują tyłek jak mogą. A niestety jest część osób (nie chcę uogólniać ale jednak jest to głównie młode pokolenie), które chcą zabawy i radości z konia, a jak przychodzi co do czego to nie chcą dopuścić do siebie istnienia drugiej strony koniarstwa, czyli opieka nad chorym zwierzęciem. W tym opieka finansowa. Chcą wyjść z tej sytuacji bez uszczerbku, w żaden sposób nie obniżyć swojej jakości życia w zwiazku z chorującym zwierzęciem, nie ponosić żadnych ofiar czasowych, finansowych. Ludzie nie chcą być odpowiedzialni bo to niewygodne, niemodne i słabo się sprzedaje na SM. Zaznaczam, że nie znam tej dziewczyny i piszę zupełnie ogólnie, opierając się tylko o to, co tutaj przeczytałam i co sama widzę dookoła siebie. Ludzie zasługujący na pomoc są niewidoczni, dla nich często nieudźwignięcie tematu to porażka, wręcz często nie chcą, żeby inni się dowiedzieli z jakimi problemami się borykają. A inni bez problemu zbiorą pieniądze wśród znajomych i obcych z góry - od transportu do kliniki do ostatniego zabiegu fizjo - nie sprzedając przy tym ani jednego kantara. Póki ludzie wpłacają to nie mam z tym problemu - ich kasa, ich wybór. Można tylko zapłakać nad tym, gdzie się podziały pewne wartości
Rokowania są bardzo słabe.
Ale najbardziej mnie smuci postawa.
Kiedy zapytałam wprost dlaczego nie sprzeda sprzętu, żeby ratować życie swojego dwudziestoletniego konia odpisała, że to jej zabezpieczenie
"Gdy nie będę miała pieniędzy chociażby na wywóz ciała mojego konia z kliniki gdy odejdzie, nie starczy nam na pokrycie całkowitych kosztów,
to dzięki zabezpieczeniu w postaci chociażby siodła, może będę wtedy w stanie go chociaż należycie pożegnać."
A z założeń zbiórki wynika, że kwota miała starczyć na rehabilitację jeszcze.


Umarłam  😂
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
06 lutego 2021 07:44
Ja tam troszke rozumiem i ogólnie staram się wspierać zbiórki założone w takim celu. Sama miałam konia, którego leczenie kosztowało troszke więcej niż cel tej zbiórki i wiem jak to jest, jak walczy się o każdy grosz żeby to zwierzę uratować (może jestem nieodpowiedzialna bo miałam konia nie mając odłożonych pieniędzy na leczenie ale przed tym leczeniem były inne "leczenia",  😉 a pieniędzy odłożonych na ewentualną operacje w przypadku kolki do dziś boje się ruszyć bo lepiej je mieć, tfu tfu) Ja jestem z tych co same nie poproszą o pomoc, kilka osób namawiało mnie na założenie zbiórki ale nie umiałam się przełamać, bo to jednak był mój koń, moja odpowiedzialność. Do dziś spłacam jeden z dwóch kredytów, które wzięłam na leczenie, dużo pomogła mi też mama.
Niestety dużo jest zbiórek założonych przez to, że nagle posiadanie konika wiąże się z innymi i dodatkowymi wydatkami (niektóre zbiórki jak przeglądam to mam wrażenie, że zakładają osoby którym "szkoda" jest wydać własne pieniądze na leczenie, bo wolą kupić czapraczek czy derke)
Tej Oliwii nie znam, śledzę jej losy od jakiegoś czasu... Wiem że choruje, teraz chyba wychodzi na prostą. Bardzo mnie poruszyło jak pokazywała walke o życie swojego pieska (miała straszego kundelka chyba) i choć wiem, że przed kamerką można wiele pokazać to mnie takie rzeczy łapią i tyle 🙂
No i sytuacja z jej koniem, to jak sie czuł na początku bardzo mi przypomniało początki choroby mojej Monetki.
Robaczek M., ja też wspieram niektóre tego typu zbiórki choć w 99% przypadków są to zbiórki kogoś, kogo znam, kogo kojarzę, lub kogo zna lub kojarzy ktoś z moich znajomych. Są osoby bardzo zaangażowane w walkę o swoje zwierzaki, które naprawdę robią co mogą, wyprzedają co mają, prowadzą bazarki poświęcając na to swój czas etc. Myślę, że w takich sytuacjach naprawdę aż chce się komuś pomóc i go choć trochę w miarę własnych możliwości wesprzeć. Ale dla mnie jest pewna różnica między wspieraniem kogoś, kto staje na głowie, żeby sytuację ogarnąć a kogoś, kto chce być zwolniony z wszelkich kosztów (finansowych, czasowych etc) i chce, żeby to inni załatwili za niego problem. Ale ostatecznie każdy z nas wydaje pieniądze na co chce i jeśli ktoś sobie życzy wspierać takie zbiórki to nie widzę przeszkód.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
06 lutego 2021 08:06
vanille no dokładnie 🙂
Czasami aż chce się pomóc, jak widać to zaangażowanie. Tutaj z re-volty  też ktoś zbierał na leczenie konia i mimo tego, że wybuchła jakaś burza to miło było pomóc.
Ale są też zbiórki na leczenie, które nie jest aż tak kosmicznie drogie, na które spokojnie można wziąć kredyt czy zapożyczyć się u kogoś ale widocznie prościej jest założyć zbiórke i napisać łzawy tekst.
Ja do dziś pamiętam jak ryczałam z bezsilności, bo wszystko co miałam się skończyło, a rano znów miał być wet i musiałam mieć kolejne 600zł (liczył sobie sporo ale był jedny, któremu ufałam że przyjedzie na 100%). Nie życze nikomu dlatego nie chce oceniać
halo w tym co przesłałaś tez jest „ Specyficzną formą jest rekreacja ruchowa określana czasem jako sport rekreacyjny.”
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 lutego 2021 10:35
Nie będę wklejała całego szlamu, który się na mnie wylał, chociaż to zabawne jak wiele agresji i nienawiści mają w sobie osoby oskarżające mnie o brak empatii i bycie okrutną.
Co dała rzeczona na bazarek od siebie:

"trening, sesje fotograficzną, poprosiła firmy z którymi współpracuje o wsparcie.. "

do tego ochraniacze i kaloszki.

"Dlaczego nie sprzedałam siodła? Czapraków? Oglowia? A takie pytania padają w moja stronę:
Ponieważ w momencie przekroczenia kosztów szacowanych - z rodzina nie będziemy mieli NIC aby moc dalej konia ratować. To nasze zabezpieczenie. Podobnie jak samochody, dom czy ziemia, na które rodzice pracowali ciężko latami, a nie kupowali gdy mieli na to ochotę, a takie zarzuty również usłyszeliśmy."

Dalej nie dyskutuje, bo nie wiem czy nie zacznę dostawać gróźb od tych pełnych empatii i czystego serca osób. Za to parę osób mi napisało trochę szczegółów na pw, bo oczywiście boją się nagonki.
"Dlaczego nie sprzedałam siodła? Czapraków? Oglowia? A takie pytania padają w moja stronę:
Ponieważ w momencie przekroczenia kosztów szacowanych - z rodzina nie będziemy mieli NIC aby moc dalej konia ratować. To nasze zabezpieczenie. Podobnie jak samochody, dom czy ziemia, na które rodzice pracowali ciężko latami, a nie kupowali gdy mieli na to ochotę, a takie zarzuty również usłyszeliśmy."


No nie żeby zbiórkę zakładało się w momencie, gdy te szacowane koszty już przekroczyły te, które jesteśmy w stanie ponieść... Ale niektórzy rzeczywiście zbierają po ludziach, żeby samemu nie musieć nic zapłacić. Dlatego właśnie wpłacam dwóm Fundacjom i nikomu więcej.
Curwa, mózg rozj... "Nie sprzedam rzeczy, żeby mieć zabezpieczenie". Ciekawe, ile z tych wpłacających osób nie ma w ogóle takiego zabezpieczenia.
Strzyga, aha 🤔wirek: 🤔wirek:

Co za wyrachowane, leniwe, rozpuszczone dziewuszysko 😤
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 lutego 2021 11:08
kokosnuss, nie, to ja jestem CIACH i pękła mi dupa.
 Jezyk wypowiedzi!
Wydaje mi się, że też dość odpychające jest robienie zbiórki na całą szacowaną kwotę leczenia. Bo to oznacza, że ktoś trzyma konia ledwo spinając koniec z końcem - tzn ma tylko na pensjonat, kowala i tyle? Jak najbardziej rozumiem, że ktoś nie ma 35tysięcy na leczenie ot tak, z kapelusza, ale chociaż jakąś część z tego? Jakby przyszła jakaś 'mniejsza' choroba gdzie trzeba wydać 1,2,3 tysiące? To też trzeba by zbierać po ludziach? Jeśli ktoś nie ma nawet kilku tysięcy (nawet takich skombinowanych, ze sprzedaży rzeczy czy pożyczki od rodziców) żeby choć częściowo pokryć rachunki za swojego jednego konia to skąd plany na drugiego? Czy swoje pieniążki się trzyma w zapasie a najpierw się patrzy ile się zbierze po ludziach? Bo swoich trochę szkoda wydawać? Przyznam, że tego aspektu nie rozumiem. Zwłaszcza jak się widzi, jak inni leczą swoje konie długoterminowo i co rusz muszą wyciągać tu tysiaka, tam trzy, brać kolejne kredyty bo nie są 'osobowościami internetowymi' a na forum czy fb wstydzą się prosić o pomoc.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
06 lutego 2021 11:17
Strzyga meh to jest zabezpieczenie pupci na wypadek jak będzie nowy koń to nie trzeba od nowa czapraczkow i sprzętu kupować. Serio nie kumam jeśli się ma samochodY, dom, ziemie, to można spokojnie wziąć kredyt z rodzicami, pożyczyć od kogoś z rodziny, sprzedać JEDEN samochód. Nikt nie kaze wyprzedawać majątku ale jeśli nie musza bo znajdzie się armia wsparcia no to ja powiem tylko iks de.

Ty poczekaj jak tego konia na wiosne kupi i spytaj jak to się stało ze w lutym zbiórka a teraz... 😀

Cieszę się ze wspieram tylko ludzi których znam bądź takich którzy są w gorszym położeniu finansowym niż ja i naprawdę w wyniku losowych zdarzeń. Ale jeśli ktoś nie chce podjąć kroków i tak jak mówicie „ująć sobie standardu życiowego” to jest to wyłącznie zerowanie na uprzejmości ludzi. I macie racje - ludzie którzy naprawdę potrzebują wstydzą się robić zbiórki. Mi by było wstyd ze nie dopełniłam swojego obowiązku jako właściciel konia - zapewnienie dobrostanu.

W związku z tymi zbiórkami przypomniała mi się zbiórka Emily King (córka TEJ Mary King) która zrobiła zbiórkę na wymarzonego konia za 40 tys funtów. Zamiast szukać po syndykatach i sponsorach to szukała po szarych ludziach. Najlepsze z tego było w wywiadzie ze „nie muszę się martwić o koszty utrzymania, nie wliczała ich bo sponsora na to już mamy” 😀 ja rozumiem ze umie jeździć i w ogóle ale żeby być tak ustawionym i zebrać po publiczności (która w życiu może nie dotknęła nawet konia za 40k) o pieniazka na wymarzonego konia do kolekcji to trzeba mieć tupet 😀
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
06 lutego 2021 12:28
Strzyga akurat w temacie zbiórek to mam podobne zdanie, więc nie jesteś jedyna złaaaaa 😉
Takie zbiórki robią krzywde tylko tym prawdziwym, potrzebującym zbiórkom. Teraz każdy się 3x zastanawia czy wpłacać.

Strzyga, te dzieci strasznie Cie tam maltretują, ale co wejdę w profil to zdjęcie jakieś totalnie młodej osoby, która dopiero co wchodzi w dorosłe życie, możliwe, że nigdy nie zarobiła swoich pieniędzy... Straszne,m że takie internetowe influencerki aż takie wywierają wpływy na młode głowy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się