Co mnie wkurza w jeździectwie?

Ramirezowa   Ania i Urania !
10 lutego 2023 09:36
tajnaa, cieszę się że o tym wspomniałaś, bo mam dokładnie tak samo. Od listopada wręcz przeklinam konie pod nosem. Jak sobie pomyślę w tym błocie, pizga, ciemno szybko to ryczeć mi się chce. Jeszcze trudniej bo konie mam pod wiatą, mąż zaczął mi budować stajnie angielską, ma być duże zadaszenie, kostka brukowa żeby było łatwiej i przyjemniej, a ja zamiast się cieszyć to zastanawiam się po co to wszystko 🤣 ja to jednak głupia jestem, człowiek od zawsze o tym marzył a teraz.... oby do wiosny!!

edit. już nie pamiętam kiedy ostatnio na koniu siedziałam...
Mam podobnie, tylko u mnie jest tragedia jeśli chodzi o podłoże. Od grudnia nie da się jeździć czy nawet przelonzować bo albo gruda albo błoto 🙃 aż się nie chce wychodzić do stajni wiedząc że raptem poczyszcze i może na stępa wyjdę. Konie też już mają dość chodzenia po takim czymś.
Zazdroszczę tym co mają śnieg lub hale.
Motywacji nie ma wcale do czegokolwiek, teoretycznie można by np sprzęt ogarnąć czy siodlarnie - ale nie chce mi się.
Ramirezowa, Głowa do góry, ja przez dwa sezony też taplalam się w błocie. Nie raz niosąc siatkę z sianem zassało mi kalosza i stanęłam gołą nogą w błoto...zastanawiając się czy włożyć nogę w błocie, odłożyć siano w błoto... nie bo to dla koni.. i tak człowiek szedł z gołą nogą w błocie. Teraz to mam luksusy. Stajnia angielska, wypuszczony chodnik długi, padoki wysypane morskim piachem, ujezdzalnia tak samo.... ale mimo wszystko... Nie chce mi się. Jak ogarnę to wszystko, posprzątam, siano załaduję, dzieci ze szkoły wracają, lekcje, obiad, później znow do koni... Nie ma życia.
Czekam na wiosnę!
wiosna.jpg wiosna.jpg
Ja właściwie nie jeżdżę z przyczyn zdrowotnych od 2019, były jakieś krótkie powroty.
Jednak takie treningowe jojo to bezsens.
Mając 3-4 konie pod domem było spoko, pracy tyle że się tego jakoś specjalnie nie odczuwało i jak mogłam to nawet jeździłam.

Teraz mam pod domem 7 dorosłych koni (4 moje), 2 szt młodzieży i 2 maluchy.
Samo ich pobieżne wyczyszczenie to godzina 🤣

Mi też się nie chce, ale nie tylko koni. Ogólnie mi się nie chce 😉
Chyba pierwszy raz w życiu.
Czekam na wiosnę 😉
Ramirezowa, Głowa do góry, ja przez dwa sezony też taplalam się w błocie. Nie raz niosąc siatkę z sianem zassało mi kalosza i stanęłam gołą nogą w błoto...zastanawiając się czy włożyć nogę w błocie, odłożyć siano w błoto... nie bo to dla koni.. i tak człowiek szedł z gołą nogą w błocie. Teraz to mam luksusy. Stajnia angielska, wypuszczony chodnik długi, padoki wysypane morskim piachem, ujezdzalnia tak samo.... ale mimo wszystko... Nie chce mi się. Jak ogarnę to wszystko, posprzątam, siano załaduję, dzieci ze szkoły wracają, lekcje, obiad, później znow do koni... Nie ma życia.
Czekam na wiosnę!
wiosna.jpg wiosna.jpg
tajnaa, dopytam o ten morski piasek, to ten co nie zamarza tak łatwo i puszcza wode ?
Planujemy nowy lonżownik a więc i nowe podłoże, kiedyś słyszałam coś o morskim piasku ale właśnie nie pamiętam czy był dobry czy zły

Przepraszam za offtopic
tajnaa, - sorry za offtop, ale jak Ty masz tam ładnie! 😍
Jak byłaś na plaży to jest tak samo. Ładnie się ubija po deszczu, ale jak jest sucho jest kopny. Konie śpią sobie na nim nocą od wiosny do jesieni.
keirashara, dziękuję. To tylko klatka że zdjęcia. Jesienią i zima nie jest tak ładnie.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
10 lutego 2023 22:31
[quote]Mam podobnie, tylko u mnie jest tragedia jeśli chodzi o podłoże. Od grudnia nie da się jeździć czy nawet przelonzować bo albo gruda albo błoto 🙃 aż się nie chce wychodzić do stajni wiedząc że raptem poczyszcze i może na stępa wyjdę. Konie też już mają dość chodzenia po takim czymś.
Zazdroszczę tym co mają śnieg lub hale.
Motywacji nie ma wcale do czegokolwiek
Sonika,
Mam to samo... Dramat. A do tego jak dojadę do stajni o 17 to ciemno jak w dupiu
Mnie też łapie jeździecki dół i sezonowa niechęć.
Aktualnie jest najgorzej, bo dotychczas zawsze dało się coś zrobić - a to przelonżować, a to wsiąść. Nawet jak było błoto, to znalazło się suche koło. A teraz złapała taka gruda, że nie da się zrobić nic. Mamy możliwość korzystania z jednego z letnich pastwisk i tam da się konia ruszyć kłusem bez większych wymagań, ale nic poza tym...
Najgorsze, że padoki też zamarznięte i te biedne zwierzaki stoją w miejscu. Próba ściągnięcia z padoku i przejścia do bramki to serio męczarnia.

Na początku lutego byliśmy na wyjazdowym treningu na hali i to był naprawdę świetny trening - zsiadłam z zastrzykiem pozytywnej energii i motywacji. No ale... wyjazdowe treningi to kupa kasy, więc to bardziej jednorazowa przyjemność. Niestety pogoda od tego czasu tylko bardziej dojechała nam plac, więc nie mieliśmy okazji pójść za ciosem i rzeźbić dalej. Ech...
Ja się w końcu dorobiłam hali, wyczyn życiowy chyba, pozwolenie na budowę to więcej pier***enia niż da się pojąć, dobrze że mąż ogarniał wykonawców, bo też odwalali numery, a ja się na tym kompletnie nie znam. Ale można w końcu normalnie pracować, normalnie szykować konie do sprzedaży, a nie się zastanawiać czy pójdą do zajazdki w marcu czy dopiero pod koniec kwietnia, nie ma stresu że się nie wyrobimy na czempionaty 3 latkow, no bajka. Te trzy lata bez hali to był jak u Was, ciągły wkurw na zmianę z depresją stajenna od października do marca/kwietnia. I jeszcze dla mnie sytuacja obca, bo bez hali wcześniej funkcjonowałam tylko w UK, gdzie dramy nie ma, tam tylko pada a podłoża są raczej deszczoodporne i nawet jeźdźcy z poziomu międzynarodowego jeśli sa na południu to raczej nie dysponują hala
tajnaa, masz przepięknie i Ci zazdroszczę 😍 Może jakieś spadki? U mnie tak działa niedobór żelaza, witaminy D3, etc.
Post został usunięty przez autora
To fakt że bez hali to ten okres zimowy to może doprowadzić do rozpaczy, a sprzątanie i ogarnianie podstaw typu woda zamarzla trzeba donieść wiaderkiem to już przy kilku koniach boli. Ja jakoś jeżdżę jak akurat pogoda pozwala (chociaż irytacja już sięga zenitu), ale jak jeszcze raz mi ktoś powie ze śnieg taki piękny to nie ręczę za siebie 😉
infantil, - jeszcze chwila i będzie wiosna 😉 na luzie, bez spiny, przecież chyba nigdzie się nie śpieszycie? Odpocznij sobie, zadbaj o siebie, koń przeżyje. Jak będzie szczypał tyłek po przerwie to wybiegać na lonży i za dwa dni przejdzie.

Ja mam halę, ale praktycznie od kilku tygodni jeżdżę tyle co wcale 🙄 mam taką serię niefortunnych zdarzeń, że już mnie coś trafia 😤 Koń się kręci w karuzeli i chodzi na padok, w środę się poddałam z próbami ruszania go, zawody nas ominą, dupki rosną, no ale trudno, czasami człowiek nie przeskoczy.
...to wy jeździcie na koniach? 🤡🤡🤡
budyń, nie taczką 😂
gdzieś na insta mignął mi post z grafiką "dochodzę do wniosku że posiadanie konia i jazda na nim to dwa oddzielne hobby" 🤣
I totalnie się z tym zgadzam!
budyń, - ahahha, zrobiłaś mi dzień 😂
W sumie to nie, bo auto ogłosiło śmierć. Auto, które w domu służy tylko i wyłącznie do jeżdżenia do konia 🤡
Aninna, trafne w 100%
A jak ma się własną przydomową stajnie lub prowadzi się jakichś ośrodek to nawet w 1000%.

Nevermind   Tertium non datur
11 lutego 2023 18:26
Nie mam własnej stajni, ale pomagam w przydomowej i wiem czym to pachnie. Bawi mnie, że jak mówię ludziom, że wybudowanie sobie przydomówki skończy się wiecznym wkurwem i ciągłym brakiem energii, to słyszę że niee, przecież to marzenie ich życia, ,,ja to bym mogła całe dnie przy koniach robić”. Taak, ciekawe jak długo
Nevermind, dokładnie.
Prawie wszystkie dzieciaki, które u mnie jeżdżą też chciały konika i stajnie. Większość się "wyleczyła". Za każdym razem odradzałam, ale też mówiłam, że jak bardzo chcą to pomogę szukać. I stanęło na tym, że "przywłaszczyły" sobie moje konie😂.
A przykład z innej stajni, dziewczyna się uparła na konia. Instruktora ją jeszcze bardziej namawiała.
Rozmawiałam z jej mamą i powiedziałam, że ja na ich miejscu bym konia nie kupowała, sama jakby to miał być mój jedyny koń to bym nie kupiła. I ogólnie byłam tą zniechęcającą razem ze swoją rodzicielką. Koniec końców koń kupiony, po pół roku znudzony i płacili komuś za jego ruszanie.
I jeszcze część rodziców jest mi wdzięczna za zniechęcanie do posiadania własnego kopytnego😊
To przykre.
Nie da się ukryć, ze 18 lat temu posiadanie konia to było spełnienie marzeń. Jedynymi obowiązkami był koń i szkoła, także związana z końmi.
Patrząc teraz z perspektywy dorosłego człowieka który musi utrzymać dom, zwierzęta, chodzić do pracy… powiem szczerze, ze moje życie nadal kreci się wokół stajni. A TEN koń jest ważny. Już bez ambicji sportowych, bez jakiś górnolotnych planow. Po prostu żeby był. To dla mnie ważne. Może z przyzwyczajenia? A może dlatego ze naprawdę tak czuje.
Nie odradzała bym nikomu kto ma warunki i jest na tyle poważny żeby zająć się własnymi końmi i przydomowa stajnia żeby spełnił marzenia. Co innego dziecinne pomysłu które zmieniają się dość dynamicznie.
Każdy przypadek jest inny.
Nie mam własnej stajni, ale pomagam w przydomowej i wiem czym to pachnie. Bawi mnie, że jak mówię ludziom, że wybudowanie sobie przydomówki skończy się wiecznym wkurwem i ciągłym brakiem energii, to słyszę że niee, przecież to marzenie ich życia, ,,ja to bym mogła całe dnie przy koniach robić”. Taak, ciekawe jak długo
Nevermind, Polemizowałabym... Przydomówka to serio spełnienie marzeń, jeśli ma się pojęcie o dobrostanie zwierząt - wszystko robisz po swojemu ( a wiemy doskonale jak ciężko jest znaleźć dobry pensjonat, gdzie chociażby siano jest 24/h, a to przecież jest podstawą ). Dla swojego szczęścia to 2 do 3 ogonów można załatwić wszystko szybciutko, tj jeśli mówimy o zamykaniu koni w stajni na noc. Sprzątanie padoków wtedy wychodzi okresowo, a jeśli mamy łąki to do gry wkraczają maszyny, które nas odciążają fizycznie.
Jeśli ktoś narzeka na swoją stajnie koło domu, że pół roku to się żyć nie da w okresie jesienno-zimowym to IMHO źle rozplanował sobie wszystko. Tzn jeśli chcesz mieć stajnie to zrób to porządnie, przemyśl wszystkie za i przeciw. Jak ktoś mi mówi, że ma dość błota no to cóż...
Miałam przydomówke prawie 10 lat i był to najlepszy okres w moim końskim życiu. Do tego trzeba mieć warunki gruntowe, tj jeśli masz zamiar mieć kilka koni to 1ha Ci nie wystarczy i wtedy trzeba mieć do siebie pretensje, że się chciało konie u siebie a jest błoto. To tylko taki przykład.
Złotych klamek nie musi być, a czysto i sucho w boksie, siana w opór i spokój duszy, że koń ma się czego napić w zimę - bo mu przyniesiesz wody z domu letniej, którą wypije chętniej niż z zamarzniętego wiadra...
Stajnia przydomowa dla swoich koni w ilości sztuk kilka to najlepsza opcja jaka może być. I jest czas na wszystko i chęci do jazdy również.
Fakt, że zero wyjazdów, wakacji, urlopów, świąt... Ale z tym się wiąże taka odpowiedzialność.
19tedei, też miałam przydomówkę (15 lat), nie było błota, nie narzekałam na warunki... ale zimą po pracy odkopanie ze śniegu trasy na gnojownik i sprzątnięcie boksów, odkopanie drogi do bramy, odkopywanie dróg do wjazdu siana - nie dość, że zajmowało szmat czasu, to i sporo sił na to szło 🙁 i niestety nie było mnie stać na maszyny - wszystko robiłam ręcznie. Lubiłam swoją stajnię, własne warunki, itp. 15 lat siedziałam na tyłku. Dziś pensjonat pozwala mi na wolne dni, wyjazdy na wakacje i brak zmartwień czy siana wystarczy do lata... Też odradzam własną stajnię napaleńcom 😉
A ja mam przydomówkę, niby problem z wyjazdami, brodzenie w błocie (u nas problem jest pod stajnią i koniowiązem, mam nadzieję że wraz z ułożeniem wiosną kostki się to skończy), nie chce mi się jeździć
Ale mi się nie chciało jeździć też kiedy mój koń stał w pensjonacie 😅 w lecie chętnie- tereny, zwiedzanie świata, szmery bajery, a w zimie, no cóż... byle do lata
Za to nie zamieniłabym na nic innego tego uczucia że nasze konie mają życie jak w madrycie
Najlepsze jest to, jak skończy się siano na wybiegu i całe stado, konik za konikiem, jak w zastępie, urządza "pielgrzymkę" do nas pod okno 😂
Albo w lecie kiedy woda jest brudna (a jakże, któreś stworzenie wsadzi gire do wanny), stukają delikatnie kopytkiem "grając na bębnie" z wanny i pokazując że trzeba wymienić
Ja swojej stajni nie mam, ale po 4 latach prowadzenia przydomowej stajni, wolnowybiegowej mam serdecznie dosyć. A to moja praca, a nie wlasność. Pomimo hali i możliwości jazdy... to gdyby nie to że muszę jeździć , to bym przestala, bo by mi się nie chciało. Wszytko co jest dookola samej jazdy jest wystarczająco ciezkie i przytłaczające, żeby zabrać chęć i radość. Kocham ta stajnie i te konie, ale postanowilam już tak nie żyć. I nie polecam tej zabawy, nawet jak sie ma pieniadze, maszyny i wszystko rozplanowane.
Ciekawy temat.
Nigdy nie chciałabym mieć konia pod domem.
To jest uwiązanie, żadnych wakacji i wyjazdów, czy zwyczajnie choroba w zimie, a tu trzeba iść i karmić o 6 rano. Albo nie chce mi się to po prostu nie jadę do stajni, bo wiem że koń był w karuzeli i na padoku, jeść dostał, siano ma, boksik czysty, nic mu więcej nie potrzeba.
Chyba,że byłabym super bogata i mogła mieć pracowników, którzy by tego pilnowali i moja stajnia wyglądałaby jak taka z fb w USA. Żadnego błota, automatyczne zraszczacze podłoża czy tam ebbe und flat. Żadnego błota, żadnego rozpakowywania siana. Piękne ogrodzenia, przycięty trawniczek i kwiatki😍
Perlica, takie zdjęcia da się zrobić wszędzie. Z drugiej strony, zawsze gdzieś jest błoto (albo pył i susza a la pustynia), sterta obornika i końska kupa. Social media to nie jest prawdziwe życie. I tak, konie pod domem to jest uwiązanie, do 2-3 nie ma to sensu, potem już człowiek zastanawia się, ile by zrobił w czasie który spędza w samochodzie do stajni. Druga sprawa, to jakie to konie i jakie mają potrzeby. Naprawdę dobrych pensjo na odchów, biorących klacze do wyzrebienia bez udziału właściciela w pilnowaniu, czy oferujących pełną opiekę koniom z dużymi problemami zdrowotnymi dużo nie ma. I też nic dziwnego, bo każda z tych rzeczy to duża odpowiedzialność i jeszcze wymagająca często dodatkowej wiedzy i więcej czasu (podawanie leków, opatrunki, żywienie młodzieży, porody, opieka nad noworodkiem itp itd) a i tak nie weźmiesz dużo więcej niż wzielabys za sporta, bo ludzie zaczną szukać alternatyw.

KaNie na nieswoje też by mi się nie chciało robić, nie mam natury pracownika - nie każdy ma
karolina_, no właśnie nie zawsze, bo ja znam stajnie gdzie nie ma błota. Nie ma też błota na padoku, bo jest to padok do tego specjalnie przygotowany, zdrenowany, z piaskiem. Czyli tzw padok zimowy.
Tylko,że to kosztuje mnóstwo kasy.
Chyba nie sądzisz,że wartościowe konie sportowe stoja po kolana w błocie zassane ?
Zapraszam na wirtualny spacer do Bonhomme. Tam jak na social mediach jest naprawdę, bo byłam kilkukrotnie w różnych porach roku, bylam na wycieczce po całym terenie i wsiadałam też coś. Czasami tam śpię.
Taką stajnię mogłabym mieć. Wszystko czyste, piękne, przemyślane pod konie i ludzi.
Świetne rozwiązania nawet dla końskich emerytów, bo też maja swój „zakątek „.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się