Jazda za prace- uklady i obowiązki

To strasznie dawno bylo jak u Ciebie nie jezdzilam Gaga, mamuty jeszcze biegaly po swiecie  😁

No w międzyczasie były jeszcze sensowne dłużej pracujące luzaczki w ilości minimum 3 i wszystkie miały tak samo na imię ;-)
Ale poprzednie lato, podobnie do aktualnego - pusto. Pojedyncze osoby na 2-3 dni i tyle :-(

tekstu o zawodach nie znałam... nie wiedziałam że G nie wygląda...  😂 cholera a ja na nim startowałam i Wy też...
Cóż ani Totillasa, ani Ratiny Z w stajni nie posiadam
Darco by się znalazł, ale nie BWP niestety, zwykły półkrewek  🏇
no tak...rzeczywistość mnei przytłacza. te kilka wcześniej to odrazu odpadły. ta chyba wie ze nei ma ciśnienia. no ale by bylo mi lo jednak hym...
no i do mnie dojazd ciężki dość... no ale bez przesady... jak ezdzilam ze szcz. do trzeszczyna też mialam 2 busy + spacer, tyle ze troche krocej tym 2 jechalam. ale częstotliwość taka sama - teraz trzeba sie dostac do polic i z polic busem albo samorządówką...i 10 min z buta....
kurde nei jest tak źle...kiedyś, choć zobowiązań nie mialam - ot czysta odpowiedzialność i chęć za powierzonego konia to jezdzilam tak że nawet ipol godz byłam. ale byłam. potem już auto mialam (w liceum)- bylo szybciej, ale też wpadalam na chwile - np między okienkami 🙂😉)
teraz i mi się często nie chce ...no i nie moge. minusy nienormowanej pracy na "wlasny" rozrachunek... tak sobie mysle, ze moze by fajnie bylo pracować od-do ...

no nic. mam nadzieje że się wyjaśni, i jak teraz wyjezdzam to będzie. fajna dziewczyna, przyejdzała, mądrości nie prawiła, nie rzeźbiła (a to chyba najważniejsze 😉 )zależy mi zeby konie byly poruszane, zeby nie dziczaly - bo znów bede miala rodeo zamiast west, albo poprostu niepojade na nich (tzn na 1 ja a na 2 ona pewnie)...

ale nei patrzy jak coś robie - jak jest to robi i o bardzo fajnie, nie musze stać, patrzeć czy pomagać. a na fizyczne sie niezałapuje poprostu, zresztą najczęściej od tego jest pracujący facet i nam niepozwalają 😉
Kurczę,aż ciężko uwierzyć,ja trzy lata temu pracując za jazdę w pobliskiej stajni może nie miałam jakichś strasznych prac,ale za nocleg,wyżywienie i godzinę samodzielnej jazdy dziennie trzeba było wyrzucić gnój z kilku boksów,napoić konie (bo automatów nie było,więc z wiadrami trzeba było przewędrować do boksów),nakarmić,przygotować konie o 7 dla dzieciaków na poranną jazdę na obozie,zagrabić podwórko,zmieść,czasem prowadzić lonżę - chociaż miałam całe 14 lat  😲 .

A finalnie trafiłam do-Agi-, chociaż nie wiem czy jest ze mnie zadowolona,bo ja muszę być na 10 w drugiej pracy i pozostaje nam jeżdżenie o 6-7 do stajni,żebym w czymkolwiek mogła troszkę pomóc i wrócić do mojego miasta na czas 😉.
.....
A finalnie trafiłam do-Agi-, chociaż nie wiem czy jest ze mnie zadowolona,bo ja muszę być na 10 w drugiej pracy i pozostaje nam jeżdżenie o 6-7 do stajni,żebym w czymkolwiek mogła troszkę pomóc i wrócić do mojego miasta na czas 😉.


no prosze cie... nawet nie denerwuj. ja nie moge nikomu przetłumaczyć, ze jak jest gorąco to trzeba przyjechać rano lub wieczorem. nie da sie jezdzić w poludnie (/w dzień) =nieprzyjedzają. ani klienci ani pomoc.
ech, co ja bym dała za DOBRĄ pomoc za jazdę 🙂
A roboty - OHOHO, stajnia pełna koni, aż dwie sztuki! I wody wiadrami nie trzeba nosić bo poidła są. Ale wiadomo, przy koniach i na podwórku zawsze jest co porobić. A konie się nudzą, stoją, mogłby pochodzić pod jeźdzcem.
Jednak to już chyba nie te czasy, że młodzież z pocałowaniem w rękę gnój wywalała w zamian za możliwość jazdy. Teraz to im się wszystko należy, rodzice płacą, a poza tym po co konie? jakie konie? Jak lepiej siedzieć na fejsbuku...
Nawet się raz ogłosiłam, że dam możliwość jazd (więcej niż raz w tygodniu!) w zamian za pomoc (LEKKĄ!) przy koniach i stajni. Odzew słaby a te co napisały to jakieś księżniczki :/ Nawet z takimi nie zaczynam układów bo wiem jak się skończy - że ja będę po nich sprzątać, a poza tym po miesiącu się znudzą i znikną bez śladu. Masakra..
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 lipca 2012 17:00
esef, skąd jesteś? 🙂
mogłabym wszystko oddać za to, żeby w okolicach Gdańsk ktoś potrzebował takiej pomocy  🙇
No ale cóż, chyba urodziłam się w niewłaściwym dla mnie miejscu. Nikogo takiego nie ma, a jak jest to o nim nie wiadomo.
w skrócie: Legnica.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
27 lipca 2012 07:53
[quote author=horse_art link=topic=88613.msg1472092#msg1472092 date=1343305379]
tratata - bo widzisz, godzina pracy tej osoby jest więcej warta niż godz jazdy (czyli np  40-70 zl zalezy gdzie i czy w grupie czy indyw.) . no cóż. drogich mamy niewykwalifikowanych pracowników do lekkich prac fizycznych niespecjalistycznych...
[/quote]

Ja chyba nie kumam? Że niby godzina malowania dragów czy ścian jest warta 40 zł? Ja za taka stawkę chętnie bym komuś pomalowała nawet całą stajnię. Ludziom sie chyba w d... poprzewracało z tego dobrobytu. Pracownik na budowie, taki przynieś-wynieś-pozamiataj zarabia 8-10zł/godz. A tu za jazdę nie warto nawet tyłka ruszyć z kanapy?
dziwne to o tych stawkach co piszecie. Mieszkam w Gdańsku i mam od groma znajomych, którzy pracują dorywczo, wakacyjnie za 6,5zł/h... (nie w stajni) i nikt nie narzeka, raczej cieszą się, że mogą coś zarobić.
Może ludzie jeżdżący konno się zbyt bardzo cenią.
Czytając Wasze wypowiedzi dochodzę do wniosku, że są i fajne osoby chcące pracować na jazdy, i fajne osoby taką możliwość oferujące, i ni cholery nie mogą się te dwa światki spotkać  🤔wirek:

Nie jest prawdą, że dzisiejsza młodzież jest taka absolutnie beee. Owszem, niestety, tendencja jest mocno spadkowa, ale to nie jest reguła! Znam kilka młodych osób, które gotowe by były naprawdę pracować za jazdę - oczywiście, szkoła ogranicza ich możliwości czasowe, ale uważam, że mają bardzo sensowne spojrzenie na to, co chciałyby otrzymać w zamian za to, co mogą zaoferować. Sama też dosłownie kilka lat temu jeździłam za pracę w warunkach dość ekstremalnych i uważam, że wraz z koleżanką odwalałyśmy kawał dobrej roboty i każda jazda była bardzo zasłużona. Więc nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.

Poza tym, łatwo tak sobie narzekać, że wszyscy są źli i niedobrzy, bo nie chcą pracować. Kurczę, ja sama porzuciłam koncepcję jazdy za pracę przez to, że za każdym razem w moich oczach w dużej mierze to właściciele doprowadzali do sytuacji, kiedy miałam serdecznie dosyć. Można w nieksończoność wymieniać jakieś absurdalne pretansje o pierdoły albo rzeczy, na które człowiek nie ma wpływu. Typowe jest zjawisko, że wymaga się coraz więcej, daje coraz mniej i jeszcze traktuje młodzież, jakby im kto robił ogromną łaskę - i choć jest to szansa i dobra wola właściciela, to nie wolno zapominać, że te dzieci wykonują normalną, ciężką pracę, a nie wożą się za darmo! A już nigdy nie zdarzyło mi się trafić na układ, który dawałby szansę rozwoju w jeździectwie - i nie mówię o zawodach i koniach F1, tylko o treningu albo chociaż jakimś instruktarzu, a nie łaskawym zezwoleniu na jazdę w kółko.

Człowiek bardzo szybko dochodzi do wniosku, że bardziej opłaca się znaleźć jakąś robótkę i zarobić na prawdziwe jazdy, w sposób cywilizowany. Niektórzy mają na tyle farta, żeby móc wydawać pieniądze rodziców. Ale światek jeździecki dalej jest pełny dzieci pełnych chęci, ale z brakiem możliwości.
Nie chciałam zaczynać nowego tematu, skoro już go poruszyliście.

Poszukuję osoby/osób (max 2) do jeżdżenia koni za pomoc przy nich. Mam niewielką stajenkę hodowlaną. Nie prowadzę szkółki. Konie grzeczne, miłe same klacze i jeden młody ogierek. Wiele osób się do mnie już zgłaszało, ale strasznie mało wytrwali. Niestety dojazd do mojej stajenki jest kiepski, najlepiej dostać się samochodem lub pociągiem ze stacji 2 km pieszo. Można też busem. Niestety autobusów totalny brak. Chyba najbardziej z tego względu osoby "chętne" rezygnowały. Noclegu niestety nie posiadam. Zależy mi na kimś kto by przyjeżdżał REGULARNIE min. 1 raz w tygodniu.
Czego oczekuję: regularności w przyjazdach, obeznania z końmi i ich zachowaniami, podstawowych umiejętności jeździeckich - przynajmniej dobrze anglezować i panować nad koniem, pomagania mi przy koniach typu pozamiatać w stajni, pościelić suchą słomę, nałożyć siano do boksów/paśnika zewnętrznego, nalać świeżej wody do wanien etc, no i oczywiście przygotować swojego konia samemu do jazdy, dbałości o sprzęt i wszystkie urządzenia stajenne, czystości siodlarni i nie roznoszenia sprzętu gdzie popadnie. Pomocy w czasie wystaw hodowlanych, zawodów i innych wyjazdów konnych. Często wyjeżdżam na różnego rodzaju kursy jeździeckie.
Co oferuję w zamian: jazdę na 2 koniach w czasie pobytu minimum 1 h na jednym, naukę jazdy (jestem uprawnionym instruktorem), fantastyczne tereny leśno-polne, swoje miłe towarzystwo  😉, mnóstwo wiedzy jeździeckiej, hodowlanej. Dla osoby która będzie bardzo dobrze jeździła udostępnię konia na zawody i transport, najchętniej ujeżdżenie, skoki.

Moja stajnia znajduje się w powiecie stargardzkim woj. zach.-pom. Między Stargardem a Choszcznem. Kontakt ze mną znajdziecie na www.folwarktrzebien.republika.pl jest też galeria i trochę o nas samych.
fioukova powtórzę po raz kolejny - jaka moze być ciężka praca przy 3 koniach?  🤔
Konie stoją 24 h na pastwiskach. 2 razy dziennie pastwiska są sprzątane - rano robi to mój ojciec, po południu ja/luzak. Jednorazowo sprząta się od 3/4 do max 1,5 taczki... żadna ciężka praca. Przygotowanie posiłków = wymieszanie owsa z musli i witaminami i wrzucenie do 3 żłobów...
Dolanie wody na pastwisku (wylanie starej wody, przetarcie wanny, odkręcenie kranu, zakręcenie kranu)
Trociny w sezonie stajennym przyjeżdżają co 2-3 tygodnie. Do rozładowania i poukładania jest ok 100 worków "owsowych" - lekkich. Sama wyrabiam się w jakieś 45 min... w 2 osoby czas ten skraca sie o połowę.
Siano przyjeżdża i rozładowuje się "samo", czasami trzeba je uzupełnić w paśniku.. również ciężkie to nie jest
Poza tym jest kilka siodeł do wyczyszczenia raz w tygodniu... wędziła umyc trzeba czasami, czy konia mi przygotować na trening - jesli nie mam czasu, ochraniacze wyczyścić z piasku, kopyta posmarować...  ciężka praca??
Boksy w sezonie stajennym sprząta się jakieś 30 - 40 minut... codziennie, więc czysto i niewiele tego. Najczęsciej robi to mój ojciec, ale czasami trzba go zastąpić...

Tosia21 to nie jest miejsce na ogłoszenia. Mamy dział ogłoszeń, oraz temat "praca" i tam proponuje to wrzucić siejąc pokłony przed modami, którzy łamanie regulaminu forum karzą dość surowo...

Gaga - no,dokładnie. Ja mam dwa konie, auto poidła itp. Codziennej pracy przy koniach jest może w sumie z 30-40 min.. Do tego dochodzą rzeczy okazjonalne typu rozładować siano, pomalować płot,posprzątać padoki (nie robię tego codziennie tylko jak mi się przypomni..). I oczywiście nie szukałam kogoś kto będzie to wszystko robił tylko pomoże! I co? I NIC. Dwa warunki stawiałam - żeby była to osoba, która nie wymaga uczenia jazdy i pilnowania tylko sama sobie może pojeździć (nie prowadzę szkółki i nie za bardzo mam czas prowadzić komuś jazdy) i żeby przychodziła raczej w tygodniu niż w weekendy. I okazuje się, że to WIELKI problem.
Ja treningi prowadzę... i co? i nic :-(
[quote author=horse_art link=topic=88613.msg1472092#msg1472092 date=1343305379]
tratata - bo widzisz, godzina pracy tej osoby jest więcej warta niż godz jazdy (czyli np  40-70 zl zalezy gdzie i czy w grupie czy indyw.) . no cóż. drogich mamy niewykwalifikowanych pracowników do lekkich prac fizycznych niespecjalistycznych...


Ja chyba nie kumam? Że niby godzina malowania dragów czy ścian jest warta 40 zł? Ja za taka stawkę chętnie bym komuś pomalowała nawet całą stajnię. Ludziom sie chyba w d... poprzewracało z tego dobrobytu. Pracownik na budowie, taki przynieś-wynieś-pozamiataj zarabia 8-10zł/godz. A tu za jazdę nie warto nawet tyłka ruszyć z kanapy?
[/quote]

no nie kumasz. bo moze nei jestes tak leniwa albo za**bista, że nie chce ci się tyłka ruszyć.
no i teraz zeby miec kontakt z konmi nie trzeba jechać do stajni (gdzieś tam hen i to jedynej w obrębie mozliwości dojazdu zajmującego i tak 2 czy 3 godziny) wystarczy włączyć neta. i pooglądac można i nawet pogadac można z koniarzami (jak tu  😉) i pouczyć się  😁 jezdzić. i pokazać (bo przecież nikt nie widząć nie skrytykuje) no i mozna sobie nawet pojezdzić czy pochodowac - tyle gierek o koniach jest ;]

to nie chodzi o stawke, tylko o fakt ruszenia tyłka własnie - bo takie prace które zadajemy to nie jest praca. to zwykle zajmowanie się (i to tylko jakas tego część) swoim koniem. kazdy posiadacz czy dzierzawca robi to samo i nie uwaza za prace. nikt nikomu nie obniza kosztów jazdy czy dzierzawy za to ze sobie delikwent sam siodła czy lonzuje. a hotelowiczowi ze wyprowadzi swojego konia czy da jeść.
nie ważna jaka praca - nawet za darmo nie chcą przychodzić - tzn przyjdą raz czy dwa i tyle. bo sie poprostu nie chce. bo jak coś za darmo (czy za takie pseudo prace) to jest nieatrakcyjne. albo - druga strona, mlodzież, mlodzi dorosli maja teraz jak i dzieciaki - taki nawal nauki, prac i obowiazkow, ze poprostu nei mają czasu.
no i ja, tak jak i gaga z tego co wiem - potrzebujemy osoby pelnoletniej. bo ma być jak nas nei ma. nie mozemy odpowiadać za dzieci. pracy jest tyle ze pilnowaniej przy niej dzieciaka spowoduje ze bedzie jej 3x wiecej (i dluzej) ;] albo ktos jest samodzielny i mozna mu zaufać, albo nie jest potrzebny.

mialam dzieci ktore jedzily ze mna do lasu, wtedy bylo potrzebne...ale jechanie po nie, dzwonienei do rodzicow, dzwonienei rodzicow czy są, odwozenie na busa, przywożenie, poprawianie siodel i sprzetu (albo siodlanie), pilnowanie, trzeba bylo razem po konie isc, wszystko pokazywac, pilnować, karmić, poic (te nastolatki). w efekcie mialam roboty tak samo albo i wiecej co jak prowadze jazdy/kolonie. a miala być pomoc za jazde. a spokojnie mogłam za tą jazde skasowac i nie musialabym się tyle wysilać i dbac o dzieciaka. i te co płaca to jeszcze to chętniej robia ;]
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
27 lipca 2012 11:35
Aaa widzisz, zakumałam już.

edit. z drugiej też strony odnoszę wrażenie, że spore grono ludzi woli zapłacic za jazde i resztę mieć z nosie niż się zobowiązywać do pomocy czy nawet dzierżawy bo tu już nie można powiedzieć, że dzis do konia nie jade/ide bo mi sie nie chce/bo mam ciotę/bo serial ulubiony.
O kurczę ale nastały czasy - rody hrabiowskie się odrodziły czy coś w tym stylu ?!  Ja zasuwalam w stajni klubowej za jazde i było to doslownie wszystko - od czyszczenia począwszy a na gnoju kończywszy - ale ZAWSZE BYŁAM ZADOWOLONA - bo kocham te zwierzęta i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Teraz posiadam wlasnych 18 szt. i wszystko robię przy nich sama [ nie mam stajennego  i instruktora ] można ? można ! tylko trzeba chcieć a chcieć znaczy więcej niż móc !!!! A na dodatek pracuję zawodowo bo muszę na nie zarobić.  Jak pomyślę o nastolatce która zacznie mi wywracać oczami bo jest gorąco a trzeba zwieżć siano to mi się slabo robi - ale gorąco nie jest w południe w siodle gdy zwierzaka tną bąki i jest stoczone pianą bo paniusia jeźźźźźźździ ! Jestem z tej tak zwanej starej formy i może jak ja bylam nastolatką to bardziej doceniało się sam fakt obcowania z tymi cudownymi zwierzętami i można było robić wszystko byle tylko móc je dotknąć.
Teraz mama tata wyskoczy z kasy i da na jazde a jak sie mocniej potupie nóżkami to i konisia kupi i będzie bulić 600 zeta na miesiąc a cudowne dziecko po wielu latach nie będzie potrafiło rozróżnic podbicia od ochwatu, ale koniarzem jest.  Pozdrawiam
ushia   It's a kind o'magic
27 lipca 2012 12:31
Lata cale pracuje w stajni, gdzie funkcjonuje tzw "wachta", czyli ludzie jezdzacy za prace. Sama tam tez tak dawno temu jezdzilam.
I patrzac z perspektywy czasu, ogromnie zmienila sie mentalnosc mlodziezy
Dawniej moje dziewczyny przychodzily DO KONI, jazda byla czescia, mila i wazna, ale tylko czescia obcowania ze zwierzetami.
Troszczyly sie o czystosc koni, nie tylko tych na ktore mozna wsiasc, o to na czym stoja, czy nie za bardzo rekreacja zmeczone, same rezygnowaly z jazdy, jezeli konie byly bardzo oblozone

Teraz zrezygnowalam z takiej pomocy, bo obecne przychodza pojezdzic i to na najlatwiejszych koniach, bo wtedy moga sie lansowac ze wszystko im wychodzi. A juz wyszorowanie wiadra na wode uwazaja na niepotrzebny wymysl
[quote author=horse_art link=topic=88613.msg1473127#msg1473127 date=1343384664]
no i ja, tak jak i gaga z tego co wiem - potrzebujemy osoby pelnoletniej. bo ma być jak nas nei ma. nie mozemy odpowiadać za dzieci. pracy jest tyle ze pilnowaniej przy niej dzieciaka spowoduje ze bedzie jej 3x wiecej (i dluzej) ;] albo ktos jest samodzielny i mozna mu zaufać, albo nie jest potrzebny.

mialam dzieci ktore jedzily ze mna do lasu, wtedy bylo potrzebne...ale jechanie po nie, dzwonienei do rodzicow, dzwonienei rodzicow czy są, odwozenie na busa, przywożenie, poprawianie siodel i sprzetu (albo siodlanie), pilnowanie, trzeba bylo razem po konie isc, wszystko pokazywac, pilnować, karmić, poic (te nastolatki). w efekcie mialam roboty tak samo albo i wiecej co jak prowadze jazdy/kolonie. a miala być pomoc za jazde. a spokojnie mogłam za tą jazde skasowac i nie musialabym się tyle wysilać i dbac o dzieciaka. i te co płaca to jeszcze to chętniej robia ;]
[/quote]

to naprawdę musiałaś trafiać na bardzo niesamodzielne osoby.
Ja Mieszkam w Gdańsku, ale na takim obrzeżu, że autobus jeździ raz na godzinę no i chwilę idzie się na sam przystanek. Do stajni (na drugi koniec Gdańska, autobus też co godzinę, a potem 20 minut przez las z buta) jeździłam sama, nikt nie dzwonił do rodziców bo coś tam, nikt się nie martwił, że nie mam nic do jedzenia albo że powrót do domu zajmuje mi ponad 2 godziny. I nie wyobrażam sobie, żeby ktoś się teraz musiał martwić że dzieciak nie wziął sobie kanapek...  🤔 No dobra, raz się może zdarzyć i zawsze można kogoś poprosić o pomoc, no ale bez przesady.

Ja w tym roku już sobie odpuściłam. Jak ktoś już kogoś szukał, to był wymóg 18 lat. Mi brakuje jeszcze pół. Jak wystawiałam ogłoszenie, to jedna osoba tylko odpisała ale niestety miałam trochę problem na początku wakacji i się nie udało. A mi zależy tylko na tym aby był jakiś nocleg (nawet w namiocie) i dostęp do kuchni-łazienki.
W przyszłym roku poszukam, może ktoś z tutaj obecnych osób będzie szukał kogoś kto pomoże (we wszystkim) w stajni...
Gaga, nie mówię, że u was jest ciężka praca, to było stwiedzenie ogólne, odnoszące się do moich doświadczeń w pracy za jazdę i w tym, co widziałam wśród znajomych, równie zdesperowanych, co ja. Teraz po przeczytaniu postu widzę, ze wypowiedź nie jest do końca jasna, przepraszam  😡 Osobiście nie rozumiem dlaczego nie jesteś w stanie znaleźć osoby do pomocy, bo IMHO to jest układ z serii "gwiazdka z nieba" - ale takie układy to rzadkość. Niedawno chyba z resztą pisałam, że powinnam przeprowadzić się do was do Szczecina, albo do Isabelle w Łodzi, bo to jest inna rzeczywistość.

Moja wypowiedź ma źróło w ogólnym tonie, jaki przyjmuje ten wątek - co za okropna młodzież, przecież za naszych czasów...  🙄 I teraz ponownie, czytając post kandawy, krew mnie zalewa. Za bardzo przypomina mi to wszystko pretensje ludzi, u których ja pracowałam. Matko jedyna, pracowałam na jazdę, przy 21 koniach, często sama na całe weekendy plus na telefon w tygodniu, choć z reguły z koleżanką, i też robiłam wszystko - i tak było źle! I tak, potem potupałam nóżkami i rodzice bulili pieniążki, coś nie było to 600zł. A teraz pracuję i dzierżawię konie i nie mam własnej stajni, w której wszystko robię sama. I czasem nie chce mi się do konia pojechać, więc do niego nie jadę. Tak wiem, jestem gorsza, bo nie urodziłam się 20 lat wcześniej, w czasach "prawdziwej" pracy 🙄
O kurczę ale nastały czasy - rody hrabiowskie się odrodziły czy coś w tym stylu ?!  Ja zasuwalam w stajni klubowej za jazde i było to doslownie wszystko - od czyszczenia począwszy a na gnoju kończywszy - ale ZAWSZE BYŁAM ZADOWOLONA - bo kocham te zwierzęta i nie wyobrażam sobie bez nich życia.


Za dotknięcie czy wyczyszczenie konia mogłam 16-17 lat temu wyrzucać przez cały dzień obornik ze stajni...
Facella   Dawna re-volto wróć!
27 lipca 2012 12:57
Mnie się fajnie trafiło, znajoma potrzebowała pomocy w stajni i kogoś jeżdżącego lepiej niż ludzie uczący się anglezować... Napoić, pokarmić konie, wyczyścić i przygotować do jazdy, przelonżować czy nie tyle powozić tyłek, co popracować z koniem, wypuścić na pastwisko i inne takie pierdoły. Wprawdzie do domu wracam po 21 i padnięta, ale jest ok. Boksy to nie moja bajka, od tego jest specjalny chłop z mięśniami :-D Chociaż wywalanie gnoju mnie nie odrzuca, ale skoro facet jest tam tylko po to, to ja, mała drobna dziewczyna, za niego pracować nie będę.
ushia   It's a kind o'magic
27 lipca 2012 13:21
Wyszło mi że muszę się do Gagi do Szczecina przeprowadzić
Albo gdziekolwiek, bo najwyraźniej wszedzie potrzeba ludzi do fajnych koni na fajnych warunkach, tylko nie u mnie 😉
ushia Pomyślałam o tym samym 😉. Ja się chyba zdecyduję na ten klub- sam ośrodek jest dla mnie, jeśli idzie o infrastrukturę, idealny. Ogromne padoki, stajnie, przestronne jasne boksy, czworobok, parkur, hala. Przede wszystkim jednak konie zadbane, nie zajechane, a to się ceni. Trochę martwi mnie jednak dojazd, bo po 15 km rowerem (myślałam, że jest 12, zumi mi jednak pokazuje 15),  20-25 boksach,i innych rzeczach do zrobienia, oraz jeździe, to będę chyba na czworaka wracać do domu, bo ja chuchro jestem 😁. Ale będzie kontakt z końmi!
a przeprowadzajcie się - zapraszam  🏇
konie zadbane, na trawie

jak gorąco przychodzą pod prysznic

jak nuda zagrają w nogę

🤣 🤣 🤣
chwila,to ja rozumiem,że teraz żeby ktoś się znalazł chętny pojeździć za pomoc w stajni to musi mieć parkury, czworoboki, hale? JEZU,  ja się dobrowolnie wyniosłam na wioche, gdzie zamiast parkurów mam łąki, zamiast czworoboków ścierniska a zamiast hali..eee.. fajne tereny jak na crossie :P
parkur iczworobok też mam
nie mam hali
noo to wygląda na to, że nikogo nie znajdę, bo w małej przydomowej 3 konnej stajni hali nie mam ;-)
Gaga_ za to konie wygledne  😁 pamietaj ze na niewyglednych sie nie jezdzi😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
27 lipca 2012 14:01
a może nie mają ochoty wywalać gnoju i pracować bo konie to nie jest pasja, a tylko (kolejny) modny sport? tu chyba leży problem 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się