Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 06:02
Altiria, a ja nic nie liczę i lecę na czuja. Żeby się najadac, nie przejadac ale tez nie chodzić glodna. I jak tak jem, to albo stoi (bo jem syf, pizze, full wegli) albo spada (jem lekko, chudo i z niskim ig)
😉
Dziewczyny poradźcie mi, co mogę podjadać w przerwie między posiłkami? Non stop jestem głodna :/
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 06:30
MonioRek, warzywa, orzechy (te nie solone oczywiscie) można sobie 'kulki mocy' z daktyli robić. Ale najwięcej przegryzek z warzyw
Mój główny problem to to że mam biurowa pracę i zrobiła mi się "oponka" na brzuchu. Staram się jej pozbyć, tyle że ciężko mi to idzie bo mimo ćwiczeń i diety efektów póki co brak. A do tego non stop mnie ssie w żołądku - zjem obiad "zapcham się" i po chwili znowu bym coś zjadła :/ Szkoda że nie ma jakiegoś wypełniacza żeby nie chciało mi się jeść :/
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 07:28
MonioRek, ogórki, marchewki, papryka - pokrojone w paseczki, do chrupania. Jako właśnie wypełniacz. Do tego pij duuuużo wody, mózg często myli pragnienie z głodem. Skoro wiecznie głodna jesteś to może jednak dieta nie jest dobrze skomponowana?
MonioRek, a co jesz w pracy? czesto chce sie jesc bardziej w przypadku, kiedy spozywasz przetworzone produkty, typu jakies gotowe obiady z zabki etc, bo takie przetworki nie maja praktycznie zadnych wartosci odzywczych i organizm chce jesc znowu.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lipca 2017 07:34
MonioRek, w głowie jesteś głodna, a nie w brzuchu. Zapijać się.
Zazwyczaj w pracy pije biała kawę, jakaś kanapka z pieczywem ciemnym/graham jajko/sałata/ogórek/jakiś serek etc. lub sałatka ze świeżych warzyw do tego jogurt z musli i ew jakiś baton proteinowy czy kilka krążków wafli ryżowych.

W domu też mnie ssie, staram się zapijać wodą czy zjeść coś zdrowego - najgorzej jest wieczorem koło 20-22...
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 07:55
MonioRek, białą kawę bym zamieniła na zieloną herbatę/czystek itp. Ile godzin jesteś w pracy? Bo jeśli standardowe 8h, to to raczej mało. Ja normalnie zabieram śniadanie i lunch/obiad. Do tego często jakąś przegryzkę w postaci warzyw czy owoców, czasem orzechy, awokado. Wafle to nadmuchany ryż - zatkają na chwilę, do tego mają stosunkowo wysoki IG jak na 'lekką przgryzkę'
O której jesz kolację, że koło 20 jesteś głodna? Mit o tym, że po 18 się nie je został dawno obalony.
Musiałabyś więcej napisać o swojej diecie i trybie życia bo tak to niewiele podpowiemy 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lipca 2017 08:04
MonioRek, jeszcze trochę mało i jednak trochę byle jak 😉
Wafle ryżowe ani nie mają żadnych wartości odżywczych ani nie zapełniają brzucha. Baton proteinowy jest fajny, ale po treningu, a nie w pracy. Musli też ma dużo cukru i dla mnie jest takie wątpliwe 😉
Zielona herbata jest spoko, ale odwadnia, więc dużo lepsza jest woda z cytryną 😉

Zazwyczaj pracuje 8 godzin raz na rano raz na po południową zmianę, czasem zdarzy się 10 czy 12 godzin. Jak mam poranna zmianę zwykle kończę koło 14:30, jadę do domu coś tak porobię gotuje obiad i kolacja około 19. Jak popołudniowa to zaczynam o 13 kończę o 21 - wtedy rano śniadanie - jogurt z musli plus jakiś owoc i obiad domowy w pracy i kolacja 21:30. Ćwicze codziennie po ok godzinę dziennie, znowu zaczęłam biegać - póki co 1-2 razy w tygodniu po ok 2-3 km, no i wiadomo jazda konna.

Staram się jeść zdrowo, żadnych fast food, ograniczyłam nawet słodycze i zastępuje je owocami. Głównie warzywa/ryż/kasza kus kus /ziemniaki z mięsa głównie kurczak, no i jajka.

Wagowo nie jest źle bo mam 168 cm wzrostu i ważę 56 kg tylko od tej pracy strasznie "spuchł" mi brzuch i uda i tego bym się chciała pozbyć.
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 08:16
JARA, prawda, ale ja na przykład mam problem z piciem wody + z pamiętaniem, żeby zabrać butelkę z owocami do wody. Wtedy już lepsza zielona niż biała kawa (która jak mi czasem wpadnie, to robi ze mnie masakrę)

MonioRek, faktycznie, jak JARA napisała trochę byle jak 🙂
Musli owszem, ale swoje, jogurt owszem, ale naturalny i też nie każdy. Razem są taką bombą cukrową, że nijak nie nadają się na zdrowe fit śniadanie. Ziemniaki wcale fit nie są, kurczak nie jest najlepszym mięsem (faszerowane wątpliwą paszą i hormonami).

Jak jesz o 19 to o której idziesz spać? Ostatni posiłek powinno się jeść 3-4h przed snem.
Słodyczy nie ograniczaj - odstaw całkowicie. Syf to straszny, jeśli lubisz słodkie to lepiej tworzyć samemu jakiś smakołyki
Oj tam, zostawcie ziemniaki w spokoju. Zagramaniczne fitnesski jako źródło węgli często jedzą bataty, a nasze polskie złote pyry mają nawet lepsze wartości odżywcze, tylko gorszy IG. Wydaje mi się, że ziemniaki są ok jeżeli je się je jako dodatek do mięsa, no i bez sosów

Moniorek z takich przegryzek na szybko - marchew/seler/ogórki w paski + możesz sobie maczać w hummusie jeśli lubisz lub guacamole (byle robione własnoręcznie), maliny/jeżyny/truskawki - słodkie a mają mało kcal (jeśli za mało słodkie to posyp erytrolem czy innym bezkalorycznym naturalnym cukrem), orzechy, płatki kokosowe, czipsy z suszonych warzyw... dużo tego jest  🙂 Jeśli Cię serio ciśnie na słodycze to może kup ulubione landrynki na czarną godzinę - mnie czasami ratują, bo taki cukierek ma kilkanaście kalorii a długo się go ssie.

Zważyłam się po tym szaleństwie i na wadze 36,7, czyli dowaliłam z 1kg tłuszczu w tydzień. No pięknie. Wracam do pracy nad sobą
Plusem mojego kurczaka jest to że mam go od teściowej z wolnego wybiegu 😀
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 08:59
Ramires, no właśnie ziemniaki najgorzej połączyć z mięsem 😉 posiłek powinien być tłuszczowo-węglowodanowy albo tłuszczowo-białkowy ale nie białkowo-węglowodanowy, a to nam wychodzi z mięsa z ziemniakami 🙂
Do tego fitnesski mają zupełnie inne spalanie niż 'cywil'' biegający 3 razy w tygodniu. No i ten IG jest największym problemem ziemniaków - jak już z mięsem to lepiej batat. Ziemniak jak najbardziej z jajkiem sadzonym np 😉
A jeśli ktoś lubi ziemniaczny dodatek do mięsa - świetnym zamiennikiem może puree z batata, dyni czy kalafiora. Albo zapomnianego a jakże pysznego (o orzechowym pozmaku) topinamburu.
Natomiast hummus, guacamole tak tak, jak najbardziej <3 a landrynki mają jeszcze jeden znacący plus - móztg jak ma słodką zachciankę to ma 'na myśli' cukry z tłuszczami. To takie połączenie jest narkotykiem dla mózgu. Landrynka jest czystym cukrem, więc po zjedzeniu kilku przechodzi ochota na słodkie, bo cukru multum ale 'to nie jest to'. Bez tłuszczu nie ma frajdy więc mózg sobie daruje takiej wątpliwej rozrywki z landrynką 🙂

MonioRek, no to chyba że taki, zazdroszczę w takim razie 😉
Czytałaś kiedyś o jakichś dietach? Bo często gęsto równie ważne co ograniczanie słodkiego jest właśnie komponowanie lub niekomponowanie niektórych, rozdzielnie nieszkodliwych produktów ze sobą + budowanie dziennie zbilansowanych 'planów'. Ani jedzenie samej sałaty nie odchudzi ani samego ryżu czy owoców. A jeśli zaraz po zjedzeniu jesteś głodna to prócz 'umysłowego głodu' może to być właśnie znak, że zwyczajnie nie dojadasz i bilans jest byle jaki 🙂
Ja na przykład jogurtem się rano nie najem. No nie ma takiej opcji, zaraz jestem głodna. Na kolację może być, na śniadanie potrzeba mi więcej energii, lepiej sprawdzają się 'nocne owsianki' z mixów płatków, na wodzie lub mleku i z owocami. Samą sałatką się też nie najem, potrzebuję albo białka (nabiał, mięso, ryba) albo strączkowe
smartini a masz jakąś poleconą stronkę etc gdzie mogłabym o tym poczytać ew mogłabyś mi wymienić 10 grzechów głównych czego z czym nie łączyć?  :kwiatek:
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lipca 2017 09:09
Każda z nas wyznaje tu inne zasady, jedni lecą na niskim IG, inni nie wyłączają słodyczy z diety, tylko wplatają je odliczając od zapotrzebowania kalorycznego. Ja ziemniaki kocham, to moja najsłabsza strona, ale na diecie jem ich dużo mniej, ale nie wyobrażam sobie przestać je jeść. Albo zamieniać na kalafiora. Kalafiora kocham, ale z ziemniakami  😂
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 09:10
MonioRek, zależy w jaką dietę chciałabyś pójść, jaki masz organizm itp. Ja mogę polecić dietę Montignaca opartą właśnie na indeksie glikemicznym bo dla mnie to było jedyne, co działało i jednocześnie jadłam dużo, smacznie i ciekawie. I przede wszystkim nie jest to typowa dieta a po 'surowym' etapie przechodzi w zwykłe, pełnoprawne jedzenie na co dzień, które pozwala utrzymywać wagę i zdrowy, oczyszczony organizm a wymaga tylko opanowanie podstawowych zasad diety. Tyle że wiedzę czerpałam z książek ale strony na pewno są, musiałabyś poszukać. Pewnie jeszcze parę osób mogłoby Ci polecić inne diety, musiałabyś sobie coś wybrać 🙂
smartini co do połączeń to według mnie (a raczej mojego organizmu) każdy posiłek w miarę możliwości powinien był białkowo-tłuszczowo-węglowodanowy... np taki obiad z mięsa, ziemniaka i sałatki z oliwą (tylko tutaj istotne są proporcje - zdecydowanie nie takie, jakie by nam babcia nałożyła;p), albo ziemniak z jajkiem wlasnie. To mnie najbardziej syci i zaspokaja zachcianki na każdy z makroskładników. Ale fakt, każdy jest inny.
Co do landrynek jeszcze - polecam sobie kupić takie z ksylitolem, bo nie powodują skoku glukozy we krwi. Nawet Werther's Original można kupić w tej wersji <3
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lipca 2017 09:27
smartini, napisz coś więcej o tej diecie, może i ja spróbuję 🙂
kalorii nie licze, szacuje na 'oko' ile jem w ciagu dnia i każdy dzien wychodzi w granicach 1800-2100 kcal. Generalnie ja mam tendencje do zawyzania wynikow, bo kiedys wrzucilam w kalkulator dzienny jadlospis i wyszlo mi poniżej 1500


Altiria, a ja nic nie liczę i lecę na czuja. Żeby się najadac, nie przejadac ale tez nie chodzić glodna.


No i tu pies pogrzebany, bo tak jak mówiłam, ja jak nie liczę to po prostu jem za dużo - nie, że się obżeram słodyczami cały dzień, tylko potrzebuję dużych porcji żeby poczuć się najedzona. Jak słyszę, że ktoś nie je bo gorąco albo zapomniał o posiłku, to się czuję jak przedstawiciel jakiegoś gatunku tłustych podludzi, bo mi się to nie zdarza.  🙄 Jak jestem głodna, to mój żołądek wydaje dźwięki jakby rozwijał się w nim kosmita, więc to nie zawsze "głód w głowie" spowodowany łakomstwem.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lipca 2017 09:41
Przeglądałam tą stronę i jest dla mnie nieczytelna i szybko ją wyłączyłam. Przejrzałam zasady na innych stronach i nie jest to dieta dla mnie, nie byłabym w stanie przestrzegać tych wszystkich zasad.
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 09:42
Ramires, no właśnie, każdy jest inny i dlatego dietę należy dopasować pod konkretny organizm. Ja po takim 'typowym, polskim obiedzie' czuje sie nadmuchana, ciezka i zmeczona. Ewidentnie cierpię po skoku insuliny. Zdecydowanie lepiej sie czuje na rozbitych posilkach. Jak je dobrze skomponuje to jestem syta ale nie zapchana

JARA, Montignac w pierwszym odbiorze wydaje się być bardzo skomplikowany. Do tego strony sa właśnie jakieś dziwne, w książce było to znacznie lepiej opisane. I jak się 'przemęczyć' 2-3 tygodnie z gotowym jadłospisem to szybko się te zasady chwyta i zostaje tylko sporadyczne zerkanie, czy nowy produkt nam nie wypada przez zbyt duże IG. Ale fakt, najpierw trzeba się zawziąć i poduczyć, do tego na początku jest straszna chcica na węgle, które się ogranicza. Ale po 2 tygodniach odchodzi jak ręką odjął. Tylko faktycznie tego IG przez te dwa tygodnie trzeba popilnować.
Ostatecznie - myślę, że warto spróbować. Bo wbrew pozorom łatwo się te zasady przyswaja i po wstępnej nauce zamieniają się na 'nie jedz ziemniaka z mięsem' 'marchewka tylko surowa' i 'zrób dressing zamiast sosu na zaklepce'.
Do mnie to lepiej trafia niż kcal ale - jak komu wygodniej 😀

Altiria, ja nie liczę, ale jednak jakoś, przynajmniej cześciowo kieruję się wiedzą z Montignaca. Na czuja ale jednak. I jeśli źle sobie zaplanuję posiłek (np zjem na śniadanie tylko jogurt z musli) to też chodzę głodna, to nie jest tak, że nie mam tej części mózgu 😉 Ba, ja KOCHAM jeść i mogłabym żyć tylko pizzą. Też jem duże porcje, wystarczy zerknąć do wątku Foodporn :P Tylko to są np duże porcje bobu z cukinią i topinamburem a nie mięsa z ziemniaczorem ;D
A niejedzenie przez upał wcale nie jest fajne. Jestem głodna, ale jest mi za gorąco i nic mi do żołądka nie wchodzi. Nie ma to związku z brakiem głodu niestety. Nie polecam, nie lubię
Teraz na przykład siedzę głodna. Bo nie miałam czasu i kupiłam jakiś syfiasty, cukrowy jogurt w lidlu z 'musli'. Miałabym moją owsianę z truskawkami czy bananem i byłabym full do obiadu  😤
Ja też nie jem wiadra ziemniorów i kotleta jak dla kierowcy tira (tzn. no dałabym radę, nie ukrywajmy  😁 ), ale nawet jak to jest duża porcja warzyw to czuję się źle z tym, że potrzebuję aż tyle mieć na talerzu (komunikat wzrokowy też robi swoje) żeby się najeść. Ale to już moja psychoza  😉, pewnie jakbym była szczupła to miałabym to w nosie, bo teraz mam wrażenie, że każdy patrzy i myśli "rany, ten grubas znowu tyle sobie nałożył".

Właśnie z "typowym, polskim obiadem" mam problem, bo moi dziadkowie (cała trójka ze sporą nadwagą) zupełnie nie zwracają uwagi na to, co jedzą, wszystko oczywiście smażone na ilości tłuszczu, która mi by starczyła na miesiąc, odkąd jem zdrowo takie dania są dla mnie niemal niejadalne, okropnie się po nich czuję. A odmowa jedzenia czy nałożenie sobie małej porcji powoduje awanturę, bo jak już nie raz wspominałam moja babcia wmówiła sobie, że mam anoreksję i w domu się głodzę... Jutro muszę do nich jechać i za każdym razem kombinuję jak mogę, teraz wymyśliłam zaproszenie na obiad do restauracji "bo tak dawno nigdzie razem nie byliśmy".  😁
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 10:33
Altiria, nie wiem, jakie porcje jadasz, ale ja naprawdę jem spore. Niewiele mniejsze, czasem takie same jak P., który jest jednak sporo ode mnie większy. Jestem pochłaniaczem, wczoraj poszliśmy na pizzę i oczywiście po wstępnym zapchaniu się całej trójki to ja byłam pierwsze, która ruszyła na ostatni kowałek 😁

No i oczywiście z tymi ziemniaczorami to nie była sugestia, że tak jesz 😉 ot dla kontrastu. Próbuj małe talerze (porcja wydaje się większa, standardowa zagrywka psychologiczna przy odchudzaniu)

Nie wiem jakie masz relacje z dziadkami - ja byłam stanowcza i grzecznie odmówiłam niektórych dań. Babcia się w końcu przemogła i np jak dłużej byli z nami - zostawiała mi kurczaka, żebym sama sobie przygotowała. Ona z dziadkiem i bratem jedli smażone w panierce.
Mi został kilogram do 6 z przodu  😅

Tyle roboty, że nie ma kiedy jeść!
busch   Mad god's blessing.
06 lipca 2017 11:17
Ziemniaki same w sobie mają mniej kalorii w przeliczeniu na 100 g niż taki np. "ultra dobry odchudzaniowo" ryż. Nie rozumiem hejtu na ziemniaki, czasem mam wrażenie że po prostu ludzie lubią sobie utrudniać, żeby bardziej czuć dietę  😀
Kaloryczne to ziemniaki robią się dopiero z ich zwyczajowymi dodatkami, czyli tłuszczykami, sosikami itd.

No i warto pamiętać że kluczem jest bilans calories in/calories out, zgodnie z podstawowymi zasadami fizyki, od których nic i nikt nie ucieka. Wiadomo że są niuanse do tego bilansu in/out jak IG, indywidualne wrażliwości pokarmowe itd., ale jeśli nie mamy sił na więcej niż jedną regułę, a chcemy się odchudzić, to należy jeść mniej niż spalamy  😀
smartini, odchudzam się już prawie rok, znam te wszystkie chwyty z małymi talerzykami itd.  🤣 Mnie to chyba najbardziej męczy w towarzystwie, że ludzie widzą jak pochłaniam np. całą pizzę wielkości sporego talerza. Ty jesteś szczuplutka to co najwyżej pomyślą "gdzie ona to mieści", a o mnie to będzie "nic dziwnego, że jest taka wielka skoro tyle zjadła".  🙄

Z dziadkami to niestety walka z wiatrakami przez co nasze relacje bardzo się pogorszyły.  🙁 Ostatnio u mnie byli i niby wszystko było w porządku, a następnego dnia zrobili tacie awanturę, że jak on może mi pozwalać na takie coś i jeszcze za to płacić (tata bardzo mnie w tej kwestii wspiera, nie tylko finansowo).  🤔wirek:  Wszelkie moje sugestie odnośnie zmiany sposobu gotowania są odbierane albo jako atak na ich zdolności kulinarne, albo właśnie jako przejaw mojej obsesji, bo przecież kiedyś jadłam i było dobrze, a ulubiony argument babci to "ja już niedługo umrę to nie będę sobie żałować i przejmować się wyglądem" (a to, że dziadek ciągle narzeka na ból nóg i pleców na pewno nie ma związku z nadwagą...). Głównie chodzi niestety o rodzinne zawirowania i ich potrzebę sprawowania kontroli, to dziadkowie mnie wychowali, zawsze byłam ich pulchniutką wnusią z długimi blond włosami, a teraz jestem kilkanaście kilogramów lżejsza, wysportowana, mam włosy do uszu i od kilku lat mieszkam sama w innym mieście, chyba nie mogą się pogodzić z tym, że już mną nie rządzą, więc się czepiają czego mogą.  😉

Atea, brawo!
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lipca 2017 13:03
Altiria, no tak, u nas takie tuczenie wnucząt szybko się skończyło, jak rodzice pierwszy raz mnie i brata zostawili na dłużej z dziadkami i mnie babcia utuczyła, tak dziecięco, wywalony żołądek. Okazało się (ja tego nie pamiętam, może 4 lata miałam?) że babcie robiła dla mnie tyle kanapek co dla siebie na kolację i cały wieczór po kawałeczku 'dokarmiała'. Mama się wściekła, od tamtego czasu babcia już dawała tyle, ile trzeba było. Ale klasyczne 'dołóż sobie' zostało

busch, o tym pisałam, ziemniak sam w sobie najgorszy nie jest. A i biały ryż też nie jest jakiś świetny, tu też trzeba uważać jaki i z czym. Dopiero przy montignacu i innych zaczynają się schody, bo IG wysokie i trzeba sobie odmówić, żeby bilansu insuliny nie psuć 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się