Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

nie ma problemu, zapraszam. Tylko proszę wpisywać ocenę w tytuł wiadomości, żebym od razu widziała, bardzo mi to ułatwia 🙂
18.10
sanna-5-  tunrida-4  ElMadziarra-5  Ramires-4
............................
Kończę poranny  trening, ale nie muszę się spieszyć, praca dopiero od 14😲0.
Scottie   Cicha obserwatorka
19 października 2017 10:22
tunrida, specjalnie dla Ciebie zdaję relacje z nakręcania metabolizmu po 10 dniach 😉 Trochę mi się przedłużyło, bo powinnam się pomierzyć we wtorek, ale byłam zalatana rano i zapomniałam.
I tak: dołożyłam w każdy dzień treningowy 250 kcal więcej. Ale przez ten tydzień zdarzało się, że w dni treningowe dobijałam nawet do 2400 kcal (raz czy dwa) i w dni "chude" też nie trzymałam się w 100% do zasad (wczoraj zjadłam chyba ze 350 kcal więcej niż powinnam).
Obwody przez ten czas (porównuję od ostatniego mierzenia, 10.10):
Biceps prawy: 28 cm- bez zmian
Biceps lewy: 27,5 cm- bez zmian
Talia: 70,5 cm- o 1,5 cm mniej
Pas: 80 cm- o 2 cm mniej
Biodra: 104- o 1 cm mniej
Prawe udo: 59 cm- bez zmian
Lewe udo: 58 cm- bez zmian
Waga: 66,2 kg- o 0,5 kg mniej
Tłuszcz: 25,6%- o 1,4% mniej
Woda: 52,2%- o 1% więcej
Kości: 35,8%- bez zmian

Więc wygląda na to, że schudłam 😉 Dodatkowo poprawiła mi się siła na treningach, bez problemu wiosłowałam hantalmi 10 kg, kiedy wcześniej ledwo dawałam radę 7 kg... Lepiej się czuję, podoba mi się ta większa ilość kcal 🙂

Plan na ten tydzień: dokładam kolejne 250 kcal w dni treningowe 🙂
no proszę.....  co za cuda 🙂 cieszę się, że ci leci. I do tego na większym żarciu!
😀
Scottie   Cicha obserwatorka
19 października 2017 19:01
Sama jestem zaskoczona, bo myślałam, że mi w pasie przynajmniej ze 3 cm przybędą. A tu taka niespodzianka z rana 🙂 Zjadłam dziś na śniadanie około 850 kcal!!! Ledwo się ruszałam po tym 🙂 W ogóle nie odczuwałam głodu do obiadu, na którym i tak musiałam dobić jeszcze 600 kcal. Przede mną jeszcze 600 kcal... Nie ogarniam tego żarcia, tak go dużo!!

Byłam też na wizycie u endokrynologa. W ciągu dwóch tygodni sód i potas wróciły do normy (obstawiam błąd badania), kortyzol niestety wzrósł z 28 ug/dl do 30,28 ug/dl 🙁 Pomimo tego, że dzień wcześniej najadłam się, nałykałam środków uspokajających i byłam wypoczęta na badaniu. Zlecono mi test hamowania deksametazonem (mała dawka), będę się z tym chyba bujać do końca roku.
19.10
sanna-5-  tunrida-4  ElMadziarra-4  Ramires-4
.......................
Chciałabym dziś pobiegać, ale nie wiem czy uda się znaleźć czas.
20.10
sanna-4-  tunrida-5  ElMadziarra-4  Ramires-4
Sanna 4-
21.10
sanna-4+  tunrida-4  ElMadziarra-?  Ramires-?
.........................
Zrobione 11 km jeszcze przed świtem. tak, by zdążyć do pracy na 8😲0.



Daję sobie czas do końca roku, do świąt, by dojść do tego, co przed operacją.
ja jeszcze tydzień i wracam do was pełną parą😉
Ja wracam od jutra. Dziś jeszcze pochłonęłam chińczyka, wczoraj przepyszną pizzę. Jutro koniec objadania się i dieta!
A tymczasem mały ekshibicjonizm 😉





Jest co zrzucać, ale z mięska jestem i tak zadowolona  😁
Za bardzo sie wyrwałam z tym 'powrotem'. Musze odpuścić do zakonczenia remontu kuchni, bo jak nie mam gdzie sobie gotować, to wszystko się sypie.  🙁
Scottie   Cicha obserwatorka
23 października 2017 07:39
Ucichł strasznie ten wątek... Szkoda, bo bardzo, ale to bardzo go lubię.

tunrida, o której Ty biegasz? Ja sobie tego nie wyobrażam, jadąc godzinę do pracy musiałabym chyba biegać o 4😲0, żeby się ze wszystkim wyrobić. Szacun 😀

Jestem po weekendzie z 2050 kcal/dzień i powiem Wam, że dobicie do takiej kaloryczności przy zachowaniu makro graniczy u mnie z cudem... Muszę chyba zacząć powiększać posiłki do takiej kaloryczności, jaką ma mój mąż (525 kcal), ale i tak nie wiem, czy będę w stanie takie porcje zjeść. Po prostu objadam się pod korek tak, że cały dzień chodzę pełna. A będę musiała do tego dorzucić za jakiś czas kolejne 250-300 kcal. Takie problemy 😉
A ja mam sporo przemyśleń. Tak mnie dziś rano natchło!
- mija 5 m-cy od kiedy nie pale, więc teraz to już NIE metabolizm jest problemem
- uświadomiłam sobie, że moja dieta, to w większości węgle!! I to w dużej ilości proste węgle. Pakuję, ćwiczę a mam wrażenie, że mięśnia spadają. Nie dziwne. Biegam często na czczo, bo o 6😲0 rano. Możliwe, że spalam trochę mięśni a nie tłuszcz. Jeśli jem za mało białka, to czemu się tu dziwić? Pakuję siłówki, a mięśnie gorsze niż kiedyś.
- to, że kiedyś tam nie patrzyłam na makro i było ok, nie znaczy, że zawsze tak będzie. Starzeję się, organizm się zmienia, różne czynniki się zmieniają. Jak widać samo pilnowanie kalorii, stało się niewystarczające. A może kiedyś lepiej jednak jadałam? Nie ważne. Ważne, że trzeba zmienić dietę. Żrąc czekoladę, lizaki, batoniki ciężko oczekiwać od ciała, że będzie idealne. Co z tego, że spalę 800 kcal biegając, jak w ciągu dnia nażrę się czekolady za 1000 kcal.  😵

mam 2 miechy do końca roku. Do roboty laska!!! Kto jak nie ty! Kiedy jak nie teraz? Przy 60-ce będzie trochę za późno.  😉

Scottie- budzik na 5:30, piję wodę z cytryną i imbirem. Ogarniam się, trwa to 15 minut, łykam karnitynę i wybiegam z domu ok 5:50. Biegam do ok 7:10. Wbiegam do domu, ogarniając się po bieganiu pakuję żarcie do roboty, robię młodemu kanapki, sprzątam kotu kuwetę, daję jeść. Wychodze do pracy o 7:50. Bo w mojej wsi wszędzie jest blisko.

magda- bardzo ładne mięcho! A to moje z dzisiaj.


Nie umiem sobie wystawić oceny za weekend. Zaczęło się od tego, że zgrzeszyłam w sobotę przed południem makową babeczką, która była pyszna, ale tak mnie zmuliła, że było mi niedobrze do niedzieli. Gdy tylko czułam zapach jakiegokolwiek jedzenie robiło mi się słabo.
No i tak przez całą sobotę i niedzielę próbowałam się nie porzygać. Więc jedzeniowo lipa, bo mało co byłam w stanie przełknąć. Do tego rozbolał mnie, chyba od tej babeczki, łeb i większość weekendu przespałam, albo przeleżałam. Więc ruchowo tez lipa. I tak jedna niewinna i całkiem nieduża babeczka rozwaliła mi 2 dni.

A poza tym znów boli mnie noga, bez przeciwbólowych nie jestem w stanie na nią stanąć, więc jestem przerażona, że zaczyna się powtórka z rozrywki. Choć nie mam póki co gorączki, więc to, mam nadzieję, nie problem zakażenia.

tunrida ta woda z cytryną i imbirem, to przed, razem, czy po hormonie tarczycowym? I jak przygotowujesz?

Ja też musiałam przemyśleć moją dietę. Jednak w moim przypadku przy hashi to niezła gimnastyka jest z jedzeniem, wciąż modyfikuję na bieżąco. Najlepiej słuchać swojego ciała, po czym się dobrze czuje, funkcjonuje i wygląda, najgorzej, że często to co nie służy jest nadzwyczaj smaczne.
Hormon tarczycowy łykam odpowiednio wcześniej. Np o 3😲0 w nocy. Tak, by  mieć pewność że wszystko się wchłonie.
A swój poranny płyn przyspieszający metabolizm robię tak- prawie cały kubek zimnej wody, ćwiartka cytryny mocno wyciśnięta. jak małe cytryny lb mało soczyste to 1/2 cytryny. I do tego tarkuję w sumie ze 2 łyżeczki świeżego imbiru. Na oko robię, ma go być dużo i ma mnie palić w gardle i brzuszku.
Nie wiem, czy przy hashimoto wolno cytrynę.
Wolno. Nigdy nie spotkałam się, że nie.

A robisz to picie rano, czy wieczorem?
Bezpośrednio przed wypiciem. Zajmuje mi to góra minutę. Zdaniem dietetyczki przyspiesza przemianę materii. I tak też piszą w netach. Więc piję. Nie wiem czy działa, ale piję. Na pewno ostro rozgrzewa bebechy taki imbir. Cytryna w sumie zdrowa, więc nie zaszkodzi. Więc piję.
Na pewno zdrowe, na pewno wspomaga w jesienny czas, na pewno rozgrzewa, a jak jeszcze przyspiesza metabolizm, to super  😉
Ładne bicki laski, u mnie też się powoli coś pojawia  😉

Ja po 1,5 tyg. przerwy byłam dziś na treningu. Ale miałam powera  😲 Mięśnie się na maxa zregenerowały i mimo najgorszej diety świata: chipsy, pizza, ciasta i ciastka, kanapki z tłustymi serami, camambertami itp. oraz zupki chińskie i dania fix (pierwszy raz w życiu takie dziadostwo jem, a to przez brak kuchni...), to miałam dziś MOC.
Nawet trener był zaskoczony  🙂
Psychicznie +1000, mimo że spuchłam jak balon i spodnie w udach się zrobiły ciasne...
Scottie   Cicha obserwatorka
26 października 2017 09:38
U mnie drugi tydzień nakręcania metabolizmu. Ten już nie jest taki zaskakujący 😉 W dni treningowe jadłam 2050 kcal, w dni nietreningowe o 1000 kcal mniej. Było mi bardzo ciężko dobić do tych 2050 kcal i jednocześnie utrzymać 1050 kcal, zjadałam zdecydowanie więcej w dni, w które nie powinnam.

Porównując do ubiegłego tygodnia:
Prawy biceps: 28 cm- bez zmian
Lewy biceps: 28 cm- o 0,5 cm więcej
Talia: 71 cm- o 0,5 cm więcej
Pas: 83 cm- o 3 cm więcej
Biodra: 103 cm- o 1 cm mniej
Prawe udo: 59 cm- bez zmian
Lewe udo: 58 cm- bez zmian
Waga: 66,5 kg- o 0,3 kg więcej
Body fat: 24,6%- o 1% mniej
Woda: 55%- o 0,8% więcej
Kości: 35,8% - bez zmian

Na wagę i obwód talia/pas może mieć wpływ to, że wczoraj na wieczór opchałam się na maxa w McDonaldsie (a nie powinnam), ciut zatrzymałam wodę i napuchł mi brzuch. Jednak zgodnie z wytycznymi, w tym tygodniu nic nie zmieniam. Dalej staram się utrzymać 2050/1050 kcal.
ja zaś cały czas mobilizuję się psychicznie do dużych zmian żywieniowych. Ciężko mi się zmobilizować, bo to już tyle lat i tyle razy były próby mobilizacji ( i te udane i nieudane) że naprawdę czuję się znużona.
Ale jedząc głównie węgle i dopychając się wieczorami nigdzie nie zajadę. Więc się zbieram.
Na razie nie tyję, nie chudnę. Ćwicze, biegam. Żyję.
Tunrida, napisz cos więcej o tej nowej diecie. Ja też muszę cis zrobić, na pewno też muszę przyciąć węgle I dodać białko. Tylko jak to zrobić jak mi pasi tak jak jest..
Wrzucacie sobie twarożek/mięcho/rybę zamiast części węglowodanów i ot, cała historyja 😉
-tak, dokładnie tak ! Plus nie zapominać o aminokwasach w dni poza treningowe.

U mnie jeszcze dochodzi podstawowa sprawa
- pilnowanie się podczas zakupów, żeby nie kupować: cukierków, czekoladek, lizaków ani innych tego typu rzeczy. Bo kupuję niby "na czarną godzinę", po czym czarna godzina jest tego samego dnia i aż zeżrę wszystko
- kiedy dostanę słodycze od pacjentów, to będę chyba od razu oddawać pielęgniarkom. Bo ja to znoszę do domu, niby dla dziecka, po czym- patrz punkt powyżej
- ostatni posiłek ok 19😲0 i takiego założenia się trzymać
- skrupulatne zapisywanie co zjadam i liczenie kalorii przez cały dzień, a nie tylko do ok 16😲0-18😲0 ( bo potem zaczynają wpadać różne rzeczy, których nie chce mi się notować i przekraczam założony plan)
- wieczorami kiedy mnie nosi po chacie dobrze jest rozłożyć mate i się powyginać, to mnie skutecznie uspokaja przed zażeraniem się
( na razie to mam cały zapas słodyczy zmagazynowany na szafie i co dzień wieczorem nosi mnie po chałupie okrutnie z tego powodu!)
tunrida Czasami gdy uzbiera nam się słodyczy w domu, najczęściej po Wielkanocy i Świętach Bożego Narodzenia (to jest masakra ile ludzie dają słodyczy naraz jednemu dziecku) to po prostu za każdym razem jak idę do znajomych to zabieram i rozdaję 😉 Ale mnie serce od tego nie boli, bo mnie do słodkiego tak nie ciągnie.
U mnie dziś leje calutki dzień. ma być z godzinka spokoju, planuję iść wtedy pobiegać. Rano machnęłam trening. I zrobiłam sobie starannie upozowaną fotkę. Na wdechu, ustawioną, kontrolowaną w lusterku. Ech...gdybym tak wyglądała bez ustawiania, to sama bym siebie przeleciała sto razy a potem poszłabym na wiadro lodów i zjadłabym 3 paczki mleka w proszku i spoczęłabym na laurach.
No ale...  walczymy



Dziś trochę na taśmach. Nienawidzę ich!!
Siedzę i liżę otarcia i stłuczenia  🙁 jakiś idiota zobaczył kolegę i przebiegł mi przed samym nosem, nie utrzymałam roweru hamując i pierdyknelam na krawężnik. Dlaczego ludzie są jak bydło na łące, zobaczą coś i lecą na oślep.  😵  😤
Bardzo się poobijałaś? No...debili pełno. Ja wybieram miejsca odludne.
Ubiegałam po południu swoje 11 km. Myślałam, że się wstrzelę między deszczem, ale się nie udało. Zmokłam mocno. A ostatni kilometr miałam pod ostry wiatr, w silnym deszczu. Przemarzłam. Bałam się, że się rozłożę, ale jest ok. Tylko kręgosłup dokucza. Za dużo jednak tego biegania.
Plus minus kontrolowałam upadek i na szczęście nie jechalam z normalną prędkością. Bo bym się sama nie podniosła. Zobaczymy co będzie jutro, poki co czyje nadgarstek i kolano.
Btw ten facet tak był wpatrzony w kumpla do którego pędził że nawet mnie nie widział. Obejrzał się jak usłyszał huk i dopiero wtedy zobaczył mnie zbierająca się z jezdni.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się