Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

wiem o czym piszesz. Też jestem już znudzona tym swoim gadaniem o tej walce, wiecznym próbowaniem, podchodzeniem do tego. Efekty mierne, bo co i rusz coś przeszkadza. A człowiek już zmęczony i znużony i znudzony tym wszystkim.
piona  😁

Ja sobie wtedy psychicznie odpuszczam. Pilnuję by się nie nażerac, ale robię sobie psychiczny odpust. Zdejmuję z siebie taką presję. I czekam na lepszy czas.

Kupiłam Groprinosin i spróbuję tym się poleczyć. Tak mi szkoda wolniejszych dni ( bo część prac odpuszczam, biorę tylko te które muszę) bo mogłabym tyyyyle biegać i tyyyle treningów mieć, a ja nie robię NIC.
Przesada w żadną stronę nie jest wskazana  😉 czasami trzeba sobie na chwilę odpuścić. Oczywiście z rozwagą.

Nikt nie jest przecież w stanie cały czas dawać 100%  🙂  i w pewnym momencie ta "walka staje się przykrym obowiązkiem.  Jesteśmy tylko ludźmi i nic się przecież nie stanie jak raz na jakiś czas na kilka dni odpuscimy.

Mi jest szczególnie trudno teraz jak się ochlodziło, ciągle jestem zamarznięta i głodna. Byle do świąt wtedy sobie delikatnie pofolguje  😡
Szacun komuś za wymyślenie leku Gropronosin. Dopiero 2 dawki, a ja czuję że zdrowieję w oczach! Z godziny na godzinę mnie puszcza.  🤔 Czemu ja  tego wcześniej nie kupiłam, tylko tyle dni się męczyłam? Czemu ja w ogóle wcześniej tego nigdy nie brałam,  tylko wszystkie wirusówki domowymi sposobami i siedzeniem w domu leczyłam?
Normalnie mogłabym iść jutro rano przed pracą biegać! Powstrzymam się jeszcze ten jeden dzień, ale pojutrze...drżyjcie narody, nadchodzę!  😅
tunrida świetne wieści  🙂 tylko nie zacznij za szybko żeby się znów nie rozłożyć.

Dziś znów 5. Żywieniowo bez zarzutu, wieczorem siłka- nogi.

Pierwszy raz zdażyło się, że miałam jeden ciężar z chłopakami 😂 jak na suwnicy łydki robiliśmy. Lata jazdy konnej zrobiły swoje 😁
19.12
sanna- 4=  tunrida-3  Elmadziara-5  galop-5
.............
3 dni i zaczynamy święta. Na święta przerwa w tabelce. Po świętach wracamy do tabelki. Może tak być?
No ..archeo... dzięki. Będę uważać.
Ja jestem na tak z tą tabelka.
Dobrze ze już zdrowiejesz tunrida. Bierzesz po 1 czy po 2 tanetki co 8 godzin?

Dobrego dnia 🙂  😅
3 razy po 2. I pluję sobie w brodę, czemu ja tego nigdy wcześniej nie kupiłam? Tylko się męczyłam "naturalnie" przekonana, że tak ma być.
Wczoraj jeszcze mnie dopadła głodzilla wieczorem, ale dziś czuję powera na powrót na dobre tory. Wiadomo, że dam radę raptem 4 dni, bo teraz święta. Ale po świętach zaczynam pełną parą.  🙂
Tunrida, ja dziś już biorę dyspense bo za chwilę jadę na świąteczny wypas I nie ma sensu abym 3 wysyłała. Ale po świętach wracam z nowym entuzjazmem.
Czy ktoras z Was sie odchudzala samym bieganiem? Ja palam nienawiscia do Chodakowskiej, od kad 1 raz ja wlaczylam. Wytrzymalam tydzien, a potem 2 miesiace udawalam ze nie musze cwiczyc i samo sie schudnie 😉
Chcialabymmzrzucic 6 kg i opornie mi to idzie.
Biegam dopiero 2 tyg. 6 razy w tygodniu po 4km - na wiecej nie mam zwyczajnie kondycji. 
Jakies rady, wskazowki? Co z dieta w takim przypadku?
KaNie, ja tak całe życie 😀 Odchudzam się tylko kardio w postaci - spacer/marszobiegi/biegi.
I po 2 tygodniach widziałam różnicę (nie wiem czy w wadze, bo się nie ważyłam, ale uda mi się zrobiły smuklejsze. Biegałam 4x: 1x - 10 km, 3x - 5km. Jak czułam moc to i 15-20 km. Kondycja się zrobi z czasem :kwiatek:
6x to trochę sporo jak na start.. Ja też tak kiedyś biegałam i po miesiącu leczyłam rozcięgno podeszwy.
Amnestia
Ja po 2 tygodniach widze na 100% ze wciagnal mi sie brzuch. Waga w dol nie poszla, ale jestem jakby mniej obwisla.
Tez wlasnie sie zastanawiam czy 6 razy to nie za duzo. Bo jednak nie czuje sie pod koniec tygodnia komfortowo, szczegolnie jesli chodzi o kolana i stawy skokowe. Do tego 2 razy w tygodniu jezdze minimum 2-3 konie. I bywa ze basen wpadnie raz albo 2 razy. Gdzie na basenie 1,5 godziny plywam non stop. A poza tym siedze w domu. Nie robie cwiczen na macie. Nie spaceruje z dzieckiem nawet , bo pogoda do dupy.
Czyli ile dni byloby optymalne? Co 2 dzien?
Nie jestem biegaczem-biegaczem, ale tak na chłopski rozum - w ogóle nie masz restu. Początkującym poleca się 15-20km/tygodniowo (5km dystanse) i po sobie widzę, że to było optymalne. Oczywiście dawałam radę biegać codziennie, ale efekt był, że się zajechałam, a nie o to chodzi. Z czasem wszystko można wydłużać, dodawać dni treningowe, wybiegania, wolne biegi, interwały itp. Ale na początek to prosta droga do kontuzji :kwiatek:
Ja moją walkę o piękne ciało na najważniejsze w tym roku wesele przegrałam  🙂 (nie tylko na wesele, ogólnie)

Wpierniczam słodkie i treściwe jadło aż huczy. Wszyscy już uczciwie zauważyli, że przytyłam.
Trudno, nie będę rwać włosów z głowy. W styczniu spróbuję znowu... Może siłka już będzie działać chociaż....

Zazdroszczę Wam wytrwałości. Mi tego zawsze brakowało. Jestem wstrętną hedonistką.
Jeśli chodzi o odchudzanie bieganiem, to polecam 3-4 razy w tygodniu. I ja bym biegała na początku minimum 45 minut. Nie ważne ile km, ale 45 minut. Nawet jeśli musiałby to być chwilami szybki marsz.
Samo bieganie spala sporo, ale bez diety to KAŻDE odchudzanie to mega wyzwanie.
Czemu?
Bo:
- ile spalam podczas biegu? Mniej więcej -ilość km x waga + 100 kcal jeśli przebiegniemy 10 km. Czyli - ważę 70 km, przebiegam 10 km= 700 kcal spalonych +100= 800. 
Prawdziwy kilogram zrzuconego tłuszczu to 7 tysięcy kalorii. Czyli ja żeby spalić kilogram tłuszczu muszę przebiec 10 razy po te 10 km.  O ile sobie po tym bikeganiu nie dojem tego co spaliłam!
A na wagę nie ma co włazić za często, bo: po bieganiu zatrzymujesz wodę w mięśniach więc będziesz cięższa. Biegając dużo, szybko, męcząc mięśnie istnieje ryzyko, że rozbudujesz mięśnie ( ja taak MAM) więc to też zaburza wagę

KaNie- ile ważysz? Przypuśćmy że 60 kg . To robiąc 6 km spalasz 60x6- 360 kcal. Żeby zrzucić 1 kg tłuszczu musisz takich wybiegań zrobić: 7000:360=około 20 razy
Tunrida
Waze aktualnie 56kg. Tak wiem, zaraz bedzie ze to spoko waga. Ale dla mnie to jest 7kg wiecej niz przed ciaza i 7 kg wiecej niz przez cale moje zycie. I aktualnie sie sobie nie podobam bo mam zwykla opone na brzuchu itp. Ale nie moge sie zmusic do innych aktywnosci niz to bieganie poki co.
No teraz dzieki temu co napisalas troche wiecej rozumiem. I chyba jak wroce ze swiat to , sobie to inaczej rozplanuje poki co bede sie meczyc w gorach i na snowboardzie., wiec pobiegam pewnie z raz czy dwa w tym czasie.
Pytałam o wagę tylko i jedynie w kontekście wyliczeń spalania kalorii podczas Twojego biegania.
Odchudzanie to w 70% dieta. Bo tak jest najprościej, najłatwiej i najszybciej. Dieta, a nie głodówka. Łatwiej zjeść mniej niż jeść normalnie a spalić dodatkowo i spalaniem chudnąć. Po prostu.
Tunrida
Ja mysle ze ja  popelniam duzy blad w temacie jedzenia.
I to nie jest kwestia tego ze sie przejadam, czy wpierdzielam slodycze. Ja jem raz, gora 2 razy dziennie.
Slodyczy prawie teraz nie jem (jednego cukierka dziennie moze). Nie pije alkoholu itp. A mimo to opona jak byla tak jest 😉
Nijak nie wiem jak mam zmienic to w jaki sposob sie odzywiam.
A to się zaczyna problem.
Jedni jedzą 2 razy dziennie i twierdzą, że jest ok ( choć mi osobiście ciężko to sobie wyobrazić!!!) , pasuje im i chudną. Inni muszą jeść wg zasady 5 małych posiłków. ( takie jedzenie podkręca metabolizm) Choć dla mnie osobiście tekst "jem raz dziennie i jestem za gruba" pachnie rozwalonym w pizdu metabolizmem
Pytania
- ile kcal zjadasz w ciągu doby?
- jaki masz metabolizm? Bo może lubisz się "głodzić", jadasz od zawsze mało. Za mało. Organizm przyzwyczajony do małych porcji ma bardzo spowolniony metabolizm i dalsze głodowe racje do niczego nie doprowadzą. Wtedy potrzebne jest zbilansowane żywienie i praca nad przyspieszeniem metabolizmu
- pytanie ile naprawdę masz nawagi do zrzucenia? Kiedy była ciąża? Bo jeśli niedawno, a masz tylko "oponę", to organizm też ma swoje prawa i powrót do niższej wagi może wymagać więcej czasu. Pytanie jak z hormonami po ciąży, bo niestety, ale często po ciąży organizm jest już INNY niż prze ciążą i nie każdy tak łatwo wróci do wagi sprzed. To że przed ciążą starczyło nie jeść słodyczy i nie pić alkoholu nie znaczy, że po ciąży też tak będzie. Niestety.
- jaki masz poziom stresu? Przewlekły stres nie sprzyja traceniu na wadze

Jest wiele pytań, trzeba by się przyjrzeć wszystkiemu w całości. Dietetyk. Albo sama zacznij drążyć temat. dłuuuugo by opowiadać co i jak. Może zacznij od przeczytania pierwszego posta w tym wątku. Tam jest sporo podstawowych informacji
Tunrida
Mysle ze mam rozwalony metabolizm.
-nie wiem ile zjadam kcl.
- jem za malo od zawsze. Jak pracowalam to do 12 nie jadlam nic poza kawa ( w tym czasie na czczo objezdzalam ok 6 koni ). Teraz tez do 12 nie jem. Potem obiad, nie za duzy. I do wieczora nic poza ewentualna kawa czy herbata. Wieczorem czasem kolacja w formie jakiej salatki, ale nie zawsze.
- nie wiem czy mam nadwage w ogole. Mam 167cm wzrostu i te 56kg. Urodzilam 6 maja. Majac +16KG z tej okazji. W sumie ta waga moze nawet nie jest problemem ale walek tluszczu na brzuchu i grube uda juz sa,
- nie mam stresu. Stres zawsze dzialal na mnie mocno wyniszczajaco, wiec bylam dzieki temu mocno chuda. Wtedy tez prawie nie jem.

Powinnam zrobic badania hormonow?
Nie. Powinnaś się zapoznać z zasadami pokręcania metabolizmu. Odchudzanie w twoim przypadku to NIE obcinanie jedzenia ( bo co będziesz jeść? Pól kartofla i bułka na dobę?) Ani NIE spalanie aerobami.( bo wyjdzie tak, jakbyś jadła pół kartofla i bułkę na dobę)

Twoje odchudzanie powinno polegać na podkręceniu metabolizmu.
Tunrida
Czyli jest gorzej i bedzie trudniej niz myslalam.
Gorzej? Nie. Ostatecznie wyjdziesz na tym moim zdaniem na plus. Na pewno będzie trudniej. I być może będzie dłużej. Ostatecznie jednak będzie rozsądnie, zdrowo i długofalowo.
- systematyczne posiłki, pierwszy godzinę po obudzeniu się
- nie przekraczać zaplanowanej kaloryczności na dobę ( żeby ją sobie ustalić, musisz policzyć ile kalorii zjadasz teraz)  zjadać wartościowe produkty, idealnie by było pilnować makr ( stosunek białek do tłuszczy i do węgli)
- dorzucić wysiłek, owszem, ale nie aeroby nastawione na spalanie
- wszelkie przyprawy podkręcające metabolizm
- czas, czas
Tyle pamiętam, nie wiem co jeszcze, ja mam metabolizm bardzo dobry ( NIGDY się nie głodziłam, myślę, że to jest powodem) Musisz sobie poczytać, przemyśleć i dostosować do siebie
Tunrida
Mam w rodzinie dietetyczke z ktora bede sie widziala w swieta. Normalnie nie czulam potrzeby zawracania jej szczegolnie glowy. Bo nie myslalam ze jest zle. Po tym co napisałaś przynajmniej wiem o co ja pytać. Dziekuje Ci za te rady i naprowadzenie mam nadzieje na dobra droge.

Swoja droga skad ja mam wiedziec ile zjadam kalorii?
OO! To zarąbiście, że masz dietetyczkę w realu. Bo wiesz, jest wiele pytań które trzeba zadać by moc coś ocenić. Człowieka trzeba zobaczyć na żywo. Internetowo to idzie się zarąbać, jakby się chciało tak uczciwie wniknąć w to jak się ktoś odżywia. Koniecznie z nią pogaaj.

"Swoja droga skąd ja mam wiedziec ile zjadam kalorii?" 🙂 Policzyć sobie. 🙂 Usiąść, spisać co zjadasz i ile danego dnia i zliczyć kalorie. I zrobić tak przez kilka dni. Jak będziesz rozmawiała z tą dietetyczką i jej pokażesz taka rozpiskę co, ile i kiedy jesz, to będzie jej dużo łatwiej z tobą rozmawiać. Bez tego to tak jakbyś powiedziała "koń mnie zrzuca na jeździe, co mam zrobić żeby mnie nie zrzucał". Bez szczegółowego wniknięcia, omówienia miliona spraw, nie da się poradzić mądrze i dobrze.
Dobrze żarło ale zdechło  🙁

Dziś już sie nie powstrzymałam, weszłam po treningu do sklepu (tylko wtedy nie a kolejek) i kupiłam 7daysa. A , że nie mogłam sie zdecydowac pomiedzy nim a mars bites więc wzielam i to i to....mialam skonczyc na jednym marsie i oczywiscie wciagnelam całą paczkę  na raz 🤬

Także dziś 3

Dobrze, że chociaż dwie godziny treningu było...
Scottie   Cicha obserwatorka
21 grudnia 2017 08:55
Inni muszą jeść wg zasady 5 małych posiłków. ( takie jedzenie podkręca metabolizm)


Nieprawda!! Można przecież zjeść 5 posiłków po 200 kcal (skoro mają być małe...) i dalej to będzie 1000 kcal. Metabolizm będzie taki sam, jak przy zjedzeniu dwóch posiłków po 500 kcal. Wiem tunrida, że tak się kiedyś twierdziło i to powtarzasz, ale PODOBNO w ŻADNEJ książce od dietetyki nie ma informacji o tym, że żeby schudnąć trzeba jeść 5 małych posiłków dziennie. Mówię oczywiście o literaturze akademickiej, ale ręki sobie nie dam uciąć, że tak faktycznie jest 😉 Żeby schudnąć, to trzeba być przede wszystkim na ujemnym bilansie kalorycznym. I nie ma znaczenia, czy zjesz jeden posiłek o wartości np. 1800 kcal czy 6 posiłków po 300 kcal. Po prostu niektórzy nie lubią stać przy garach, nie lubią "smakować" i wolą zjeść 3 duże posiłki po 600 kcal. A niektórzy lubią co chwilę coś dziamać albo najzwyczajniej w świecie nie są w stanie przyjąć tylu kalorii na raz (jak się jadło jak ptaszek, to nic dziwnego) i muszą zwiększyć liczbę porcji.

A nakręcanie metabolizmu jest proste jak budowa cepa, tylko NIESTETY trzeba jeść i to dużo. Dla Ciebie KaNie to może być mordęga- zwłaszcza, że piszesz, że zawsze jadłaś mało i możesz nie mieć na częstsze jedzenie czasu. I w tym okresie powinnaś ograniczyć również wysiłek fizyczny. Czyli przynajmniej powinnaś przestać biegać, rób tylko to, co musisz (np. objeżdżanie koni). Niestety musisz liczyć się z tym, że przytyjesz. Nie powinno to być dużo kg (ja przytyłam chyba max 2 czy 3 kg, ale przy odchudzaniu poprawnym szybko powinny spaść), dla kontroli lepiej się nie ważyć, a zmierzyć obwód pasa (na wysokości pępka).

Opisywałam tutaj swoje nakręcanie metabolizmu chyba na przełomie października/ listopada, jak masz chęć to pogrzeb w wątku i poczytaj.
Nie zrozumiałaś tego co chciałam przekazać!!
Pokręcenie metabolizmu nie polega TYLKO NA TYM, by jeść 5 posiłków.
Jedzenie systematyczne, co 3- 3,5 to JEDEN z czynników podkręcający metabolizm.
Odwracając sytuację. Myślisz, że jeśli zjem raz dziennie pizzę za 2 tyś kalorii, a potem i wcześniej będę chodziła wygłodniała, ze ścisniętym żołądkiem, to nie będę spowolniała metabolizmu?

Organizm musi wiedzieć, że nie musi magazynować. Musi wiedzieć, że nie będzie wielogodzinnych głodówek. Musi mieć pewność, że to co dostaje do jedzenia może sobie spalać i nie musi magazynować. I jedzenie systematyczne jest JEDNYM z warunków.

OCZYWIŚCIE, że jedzenie za malej liczby kalorii spowalnia metabolizm. Bo organizm głoduje ( choć może człowiek głodu nie czuje, bo jest przyzwyczajony) A głodujący organizm spowalnia metabolizm, by spalać mniej, żeby przeżyć w tej sytuacji głodowej. Proste. Taki niedźwiedź. Siedzi zimą w jamie, nie zjada. A żyje całą zimę. Bo organizm spowalnia metabolizm. Nie jedząc zmuszamy organizm do zachowywania się ja organizm niedźwiedzia w jamie.

OCZYWIŚCIE, że odchudzanie polega na dostarczaniu mniej kalorii niż potrzeba ( czy to obcinając dietę, czy spalając wysiłkiem) Stąd potrzeba liczenia tych kalorii. Ale jeśli kanie zjada raz dziennie, do tego jeździ konie ( pewno jej organizm jest przyzwyczajo9ny i nie traktuje tego jako jakiś wyraźny wysiłek, no ale jednak...nie leży w łóżku) a do tego biega co dzień? Biegając co dzień, pewno dostarczałaby mniej niż potrzebuje. I pewno by schudła ze 3 kilo. Tyle, że dojdzie do absurdalnej sytuacji, że prawie NIC nie je, biega i dupa. Waga stoi. Bo organizm "walczy o przeżycie" w tej sytuacji jaką mu funduje.

Uważam, ze to świetnie że ma dostęp do dietetyka, który na żywo jej wszystko wytłumaczy.  🙂
......................
20.12

sanna-?  tunrida-3  ElMadziarra-5-  galop-5

Zrobiłam swoje 10 km. Ledwo, ledwo. Po chorobie kondycji nie ma, tłuszcz w górę. Na obwodnicy ubity śliski śnieg. W swoich zwykłych letnich butach nijak bym nie dała rady. Dobrze wiedziałam co robię kupując Salomony Speedcross




Scottie   Cicha obserwatorka
21 grudnia 2017 10:35
Jedzenie systematyczne, co 3- 3,5 to JEDEN z czynników podkręcający metabolizm.
Odwracając sytuację. Myślisz, że jeśli zjem raz dziennie pizzę za 2 tyś kalorii, a potem i wcześniej będę chodziła wygłodniała, ze ścisniętym żołądkiem, to nie będę spowolniała metabolizmu?


No właśnie moim zdaniem nie jest to czynnik podkręcający metabolizm. Organizmowi zależy na tym, żeby zgadzały mu się kalorie w cyklu dobowym- tygodniowym, a nie robi mu różnicy, czy mu dostarczysz pokarm po 4 godzinach od ostatniego posiłku czy po 12. Takie są moje obserwacje podczas nakręcania metabolizmu. Udało mi się go nakręcić 3 posiłkami, w ostatniej fazie dołączyłam 4, bo najzwyczajniej w świecie nie byłam w stanie zmieścić w żołądku 800 kcal na raz i to w trzy razy dziennie.
A co do zjedzenia pizzy- tunrida, Ty jesteś akurat złym przykładem 😉 Ale osoba taka jak KaNie, która zjadała obiad powiedzmy za 700 kcal i później "może jeszcze jakąś sałatkę" za max 400 kcal (liczę z sosem- chociaż i tak wydaje mi się, że ze wszystkimi kaloriami przesadziłam), to ma skurczony żołądek do rozmiaru orzeszka. Pomimo tego, że czuje się syta. Myślę, że jakby zjadła pizzę za 2000 kcal z rana, to dociągnęłaby do dnia następnego. U mnie zdarzało się tak, że jadłam mrożoną pizzę za niecałe 900 kcal około 16 (jedząc poprzedni posiłek dzień wcześniej, około 23😲0) i później umierałam z przejedzenia do wieczora.
Moim zdaniem nie jest problemem doczekanie na takiej podaży kalorii do dnia następnego. Problemem jest pochłonięcie 2400 kcal na raz, ale wcale nie z pizzy, tylko zdrowych produktów. Wiesz jak wielka to będzie porcja piersi z kurczaka, ryżu i marchewki? 🙂 Ja bym nie była tego w stanie zjeść na raz. Dlatego rozbijałam na 4 posiłki albo jadłam 3, ale bardziej kaloryczne. Jednak jeśli ktoś nie chce, nie ma czasu i woli zjadać tylko dwa posiłki dziennie- moim zdaniem to nie będzie przeszkodą w nakręceniu metabolizmu.

I zgadzam się z tym, że KaNie nie chudnie z powodu rozwalonego metabolizmu. Bo jedząc jak ptaszek i pracując jak mrówka raczej mało kto ma nakręcony metabolizm...
Dlatego napisałam, że niektórzy uważają, że jedzenie 2 razy dziennie jest ok i chudną na tym.
Ale zarazem napisałam, że systematyczne spożywanie posiłków, czyli NIE GŁODZENIE organizmu, ( bo nie jedzenie po 8 godzin, to jest głodzenie)  sprzyja podkręceniu metabolizmu.

I tak jak tobie się sprawdzało jedzenie 3-4 razy dziennie o odpowiedniej dla siebie, ustalonej na ten moment kaloryczności, tak mi się sprawdza zjadanie 5- 6 posiłków z systematycznością co do pół godziny. Również o ścisłej, ustalonej kaloryczności. Mi właśnie to podkręca metabolizm.

Ja już się po latach nauczyłam, że NIE MA jedynej słusznej prawdy. Ile ludzi tyle podejść, potrzeb, zmiennych. To co jednemu służy, innemu niekoniecznie. Ale uważam, że podstawą nakręcania metabolizmu jest nie głodzenie się. Osoby, które mają zaburzony ten metebolizm mają tendencję do niejedzenia, do zapominaniu o systematycznym jedzeniu i jedzeniu raz, dwa razy na dobę. I tym osobom nie poradziłabym "jedz te 2 razy dziennie ale więcej". Im poradzę "jedz 5 razy dziennie. Zmień przyzwyczajenie organizmu. Pokaz mu, że pokarm jest cały czas i nie trzeba oszczędzać i odkładać". Oczywiście nie przesadzając z ilością kalorii!!!
To wszystko trzeba sobie indywidualnie na spokojnie rozpatrzyć. I w miarę potrzeby modyfikować.
Dzięki dziewczyny za odzew. Poczytałam jeszcze wczoraj co i jak i już rozumiem o co chodzi. Porozmawiam z dietetyki em na 100%  i dam znać co mi doradzila.

Ja nie wiem jak mam liczyć te kalorie. Serio.  I myślę że lecę na diecie w wersji być może 1000 -dziennie. Wczoraj zjadłam 3 małe placki ziemniaczane z kwaśna śmietaną i 1.5 bułeczki z cukinia, szynka, serem i domowym keczupem. Plus kawa z mlekiem i herbata z miodem. No i woda przez cały dzien. Czyli szału nie ma.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się