Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
02 stycznia 2018 13:01
No i super!
Byle to niebyły tylko postanowienia noworoczne a całoroczne 😉
Bo wiemy, trzeba zmienić nawyki zywieniowe i trzymać reżim jeśli ma się skłonności do tycia jak ja...

Galop w tej diecie jest wszystko, nawet lampka wina w środy i soboty  😀
Mam rozpisane posiłki na dwa dni, tzn, co 2 dni się zmieniają żebym w kółko w garach nie stała.
np na jutro: jaglanka z tartym jabłkiem, żurawiną i orzechami, sałatka z jajkiem i łososiem wędzonym, kasza jaglana z cieciorką, cukinią i suszonymi pomidorami, koktail bananowo-truskawkowy z chia a na koniec wino z odrobiną camemberta i kabanosów (bez których nie mogę żyć  🤣 )
Co 2 tygodnie kontrola z wagą  która ma też pomiar tkanki tłuszczowej, mięśni i wody.

No zobaczymy co  tego będzie.

Tunrida dla mnie jesteś wzorem walki i samozaparcia, szacun!
Witam w Nowym Roku. Poszalałam w Sylwestra, więc teraz z wielką chęcią odłożę alkohol na jakiś czas  😁

Jutro wracam na crossfit, ależ się stęskniłam! Domknęłam całkiem sporo spraw dotyczących dofinansowania, więc jestem też nieco spokojniejsza.
Zakupy na dietę zrobione. Dzień rozpoczęłam pysznym omletem z cukinią, papryką i czerwoną cebulą. Do tego solidna garść roszponki.

Mniam. Zamierzam się rozpieszczać kulinarnie, choć w granicach dietowych. Czasu za dużo nie mam, więc szukam inspiracji na szybkie i pyszne 😉

Agnieszka super pysznie brzmi... 🙂
Takie bardziej bezmięsne no oprócz kabanosow.

Atea ale ładnie wygląda. Dasz przepis? 🙂
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
02 stycznia 2018 15:05
Galop na inne dni jest mięso, pierś z kurczaka albo indyka, szynka z kurczaka, moze później pojawi sie też wołowina, bo wieprzowe odpada
Atea wygląda obłędnie i tak też pewnie smakuje 🙂 Zazdroszczę crossfitu, bardzo!
Ja może za pół roku dam radę, za słaba na razie jestem.
Agnieszka To się przygotowuj na mniej wymagających ćwiczeniach. Możesz, tak? Czy coś przegapiłam? Ja się mega cieszę, że wracam, nawet za ludźmi się trochę stęskniłam 🙂
galop Pyszne i bardzo proste. Ja zawsze się kieruje smakiem i szybkością przygotowania bo nie mam czasu na fantazyjne potrawy 😉
Rozgrzewasz patelnię, dodajesz oliwę lub masło jeśli nie jesteś dietowym hardcorem. Podsmażasz cebulę, dodajesz do tego pokrojone w dość dużą kostkę paprykę i cukinię (u mnie było po pół każdego z warzyw). Ja dzisiaj podczas podsmażania podsypałam warzywa tymiankiem, bo uwielbiam jego aromat. Jajka (ja dałam dwa) "rozbełtujesz" w osobnym naczyniu i zalewasz podsmażone warzywa. Czekasz aż spód się zetnie, a wierzch będzie jeszcze taki "na styk". Wykładasz na talerz i posypujesz ulubioną sałatą.
Pychota, na zimne dni uwielbiam ciepłe śniadania.

Teraz właśnie zapiekam mirunę z pietruszką i masłem, gotuję brązowy ryż i warzywa (kolorowe Trio z Biedry) na parze. Też pycha. I szybko 😉
Dzięki 🙂
Sama wymyślasz jadłospis?
Możesz Atea napisać co jesz na jaki posiłek?
Dzis poza tą rybą jeszcze coś będziesz jeść?

Kawy pijecie? Jakie i z mlekiem czy bez?
ja dopiero weszłam do domu. Zamówiłam dietę pudełkową, ale dopiero od poniedziałku. Bo na razie nie pracują. Do poniedziałku muszę dotrwać sama.
Wydrukowałam sobie tabelkę od Chodakowskiej. zaznacza się dzień bez cukru, z dietą na 6, z treningiem. No i se będę wypełniać. Taka motywacja dla mnie. Na razie wczorajszy dzień super i dziś też się dobry zapowiada.
Mąż nie pali 3-ci dzień. Na razie mnie jeszcze nie zabił.  😀  Chyba mnie kocha.  😁  To miło z jego strony.
Tunrida te kulki Ewki też zamawialas? 
tunrida To piona, porównamy sobie tabelki! Powiedz mężowi, że trzymam za niego kciuki.
galop Tak, bo generalnie jak się trzymam swojej diety to też chudnę, choć po wahaniach hormonalnych już trochę gorzej to idzie. Nie warto chyba brać ze mnie przykładu, bo kompletnie nie liczę ile jadłam białka, węglowodanów i kalorii, trzymam się swoich zasad typu: maksimum dwie potrawy bardziej kaloryczne dziennie, do każdego posiłku warzywa lub owoce, dwa posiłki z rybą lub mięsem (na ogół jedno w dużej, drugie w małej ilości), ok. 3 godz. przerwy między posiłkami, maksimum 2 jaja i 2 kromki chleba dziennie, codziennie jakiś jogurt, kefir itp. z dodatkami. Takie mam wewnętrzne zasady, których się trzymam 🙂
Dzisiaj mój jadłospis wygląda tak:
- omlet z warzywami i sałatą
- jogurt naturalny z płatkami owsianymi i orkiszowymi, garścią bakalii, łyżką cynamonu, łyżeczką miodu (z naszej pasieki),
- zapiekana miruna z gotowanym ryżem i warzywami oraz jogurtowym sosem czosnkowym,
- mini-pizze z cukinii z tego przepisu, świetne do wieczornego filmu z małżem 🙂 I też mega smaczne.

Pewnie ilość makro srakro się nie zgadzają 😉 Gdy mnie będzie stać to sobie strzelę chociaż dwa miesiące z dietetykiem, narazie muszę sobie radzić sama. Dzisiaj cztery posiłki bo trochę mi się przerwy pomiędzy rozjechały i wyjątkowo późno zjadłam śniadanie. Ten piąty posiłek to na ogół podwieczorek i jest bardzo lekki, albo nie ma go wcale bo pracuję z jeźdźcami i różnie jest z czasem. Kawy nie pijam, bo mi szkodzi, źle się po niej czuję. Gdy piłam, to jedną dziennie i bez cukru, z mlekiem. Myślę, że to rozsądna ilość.


Zostało mi sporo brązowego ryżu na jutro, macie jakieś ciekawe propozycje?

Zrobiłam sobie zastęp z dwóch indywidualnych jazd i tym sposobem będę miała wolną godzinę na trening z Chodzią  🏇


Kulek teraz  nie zamawiałam, bo są drogie i chyba się mniej opłacają niż batony. Kulki zalegają w Rosmanie z powodu ceny chyba.
Kawy wypijam rozpuszczalne z mleki8em w ilości..eee..5-8 na dobę? Powinnam zmniejszyć ich ilość, ale to już jedyna przyjemność życiowa jaka mi została. Nie palę, mam nie jeść słodyczy. I co? I kaw też mam nie pić? Nie!
tunrida No to się wydało skąd u Ciebie tyle energii!
co ty. Nie działa na mnie energetyzująco. Mogę wypić 2 kawy jedna po drugiej i iść spać. Podejrzewam, że nie działa na mnie wcale jeśli chodzi o energię.
Poza faktem, że jestem o niej fizycznie uzależniona i gdybym nie piła od rana, to ok 12😲0 będę miała ból głowy. Który ustąpi po wypiciu kawy.
A jak dłużej nie będę piła tej kawy ( próbowałam tak po operacji tarczycy, bo kawa wypłukiwała mi magnez i wapń) to oprócz bólu głowy pojawiają się okropne zaburzenia koncentracji, myślenia, poczucie derealizacji, uczucie waty w mózgu i ból głowy się nasila. Ogólnie - masakra.
Kurczę, dobrze, że nie jestem typem nałogowca. Czyli byś musiała odstawiać tak jak papierosy? I przeczekać okresy "głodu"? Masakra.

Jedyne co bym chciała zmniejszyć w tym roku to ilość alkoholu. No i jedzenia jako takiego. Kawy nie pijam, słodycze jem bardzo rzadko, nie palę. Co z tego, i tak jestem gruba  😀iabeł: Piję alkohol imprezowo i na spokojne wieczory z mężem. W ostatnim roku miałam mnóstwo imprez, domówek z przyjaciółmi  😁 Na ogół wykręcam się byciem kierowcą. Czasem nie mam wymówki  😉

O, i jeszcze na komputerze bym chciała mniej siedzieć. Bana bym sobie dała, gdyby nie to, że sporo spraw firmowych muszę na nim załatwiać.

Tak odstawiłam kawę na jakiś czas po operacji. Leżałam na kanapie, miałam poczucie że wariuję. Nie potrafiłam sobie przypomnieć rozmiaru siedziska siodła. I przychodziły mi do głowy cyfry: 40, 38. I tak dumałam..nie.. 40- to moj numer buta. To pamiętam. 38- to czasami wchodzę w ciuchy jak jestem chudsza. Ale to siodło? A może też 38? Normalnie pustka w głowie.  Po kilku godzinach mnie  olśniło, że 17,5.
Masakra. Jakbym nagle zgłupiała i zamiast mózgu miała watę.
I łykałam przeciwbólowe, kilka na dobę.
A potem sie wkurzylam i wypiłam lekką kawę i poczułam jak mi wszystko odpuszcza. I taka radość, że jednak nie wariuje i nie mam Alzhaimera tylko to ta kofeina.

Nie odstawiam, coś mi musi zostać z radości spożywczych. Alkoholu nie piję, nie lubię, nie mam potrzeby. Piję rzadko, na super imprezach. Ale że na super imprezy rzadko chodzę, to na ogół wcale nie piję.

Od kompa uzależniona też jestem. I też nie zamieram sobie tego zabierać. Nikomu to za bardzo ie przeszkadza. Wieczorami mężowi, ale potrafię się wtedy opanować i wyłączyć.
Czyli- kawa i internet.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
02 stycznia 2018 18:27
Ja nie jestem uzależniona od kawy, mogę nie pić. Zresztą wole yerba mate na pobudzenie, jak potrzebuję energetycznego kopa walę gwaranę.
Wracam do Was. Ale byłam w miarę grzeczna. Tylko na komp nie wchodziłam i się Wam nie spowiadałam.
Na mnie kawa niby też nie działa, tzn mam tak jak tunrida - zwykle wypijam po kilka dużych kubków dziennie (uwielbiam smak kawy, a jak siedzę, to muszę mieć coś do picia pod ręką), w tym ostatni chwile przed snem - zasypiam w momencie przyłożenia głowy do poduszki. Problem się zaczyna, jak mi się kawa skończy a nie zdążyłam się zaopatrzyć w kolejny słój. Czuję się jak zombie, zwłaszcza w godzinach popołudniowych, nie mogę się na niczym skupić i też boli mnie głowa. I to taki typowy ból, nie intensywny jak to bywa u mnie gdy jestem np. przemęczona albo pół dnia chodzę głodna i się nagle najem, tylko takie ćmienie przez cały boży dzień.

EDIT: Tak poza tym znalazłam koleżankę, która też chce się za siebie wziąć (chłopak się jej oświadczył, ślub planują jeszcze na ten rok a parę kilo do zrzucenia ma) więc zapisujemy się razem na siłownię. Mam nadzieje, że z kimś będzie mi się łatwiej zmotywować, zwłaszcza na początku. Później - mam nadzieję - wejdzie w nawyk. Dodatkowo ona przez większość życia trenowała sztuki walki więc ma w kwestii ćwiczenia samego w sobie dużo większe pojęcie niż ja. Poza tym wróciłam do koni i póki co jeżdżę 3 razy w tygodniu. Załamka totalna, bo ostatnio miałam takie zakwasy, jakby mnie ktoś solidnie pobił. O ile moja waga jest stabilna niezależnie od aktywności, o tyle po mięśniach to zostało piękne wspomnienie. Mam nadzieję to zmienić.
No i standardowo rzucam palenie. Nie palę dwa dni i póki co czuję się dobrze. Paradoksalnie pomaga mi infekcja gardła, bo zawsze jak mnie gardło boli to fajki jakoś nie smakują. Mam nadzieję, że może to właśnie ten szczęśliwy, ostatni raz, kiedy rzucam.
silny ucisk w skroniach trwały, nie pulsujący, z poczuciem że nie mam jasności myślenia. Kiedyś w takim stanie rano jechałam autobusem i nie miałam kawy by się wyleczyć. 3 cukierki Kopiko i poczułam się prawie normalnie.
tunrida, przez Ciebie też ściągnęłam tabelkę od Chody 🙂 wydrukuję, a co!
wydrukuj.  😀 Moja już wisi na lodówce.  😀 I Choda patrzy na mnie z tym swoim chudym brzuchem.
Co to za tabelka Chuda-kowskiej? Googlam, Googlam I nic sensownego nie widzę?
Kawa, juszu, też kocham I lubię. Dziś kupiłam Bewley 's Kenya z nutka jagód I cytrusów i już się nie mogę doczekać Jutrzejszego żeby posmakować  😜
Tunrida, dzielny Twój mąż, trzymam kciuki żeby wytrwal!
Zmierzyłam dystans jaki codziennie chodzę, wyszło ok 8-10 km  😲 myślałam że zamykam się w jakiś 3.
Jedzcze tylko zrobię serię lub dwie z moimi ciężarkami I będzie dobrze.
Na facebooku Chodakowskiej post z 30 grudnia.
Dzięki!  :kwiatek: Zaraz sobie poszukam
Na mnie kawa zupelnie nie działa. A smakuje tylko z toną cukru i mlekiem  😂 za to herbatabz miodem i cytryną  😍

Dzis 5. Żadnych wpadek. Wieczorem crosfit na treningu 🙂
u mnie też bez wpadek 🙂 duma!
Jak czytam Wasze posty, dziewczyny, to już wiem, że nie zyskam poparcia. Mianowicie od ponad dwóchi pół roku regularnie się głodzę. I serdecznie mogę metodę polecić. Ale od początku. Od kilku lat przez stres i złe odżywianie miałam problemy z wagą i zaparciami. Nigdy nie byłam otyła, jedyne co to kilka kilogramów "do przodu" (te dwa lata z kawałkiem temu 60kg/172cm) Chociaż mieściłam się w normie to zawsze miałam wystający brzuch co ogromnie mnie irytowało. Po zakupie konia nie miałam już ani trochę czasu poza stajnią i pracą, żeby poćwiczyć na siłowni (wychodziłam z domu o 6 z pracy o 17-18 jechałam prosto do stajni i ze stajni około 20-21 do wyra.) W domu zwyczajnie padałam na twarz po całym dniu, a wstawanie 15 minut wcześniej na brzuszki to już było wariactwo. Przebadałam się dokładnie u lekarza (USG brzucha, badanie nerek, wątroby, trzustki, krwi, kału, moczu pod każdym kontem - większość prywatnie, bo NFZ to NFZ..) i wyszło mi, że wszystko w normie. Przyczyna zaparć mogła leżeć tylko po stronie odżywiania i psychologii. Udałam się do dietetyczki. Zarządziła 5 posiłków dziennie, 2 litry wody i rozpisała mi jadłospis na następne 2 tygodnie. Jak się można domyślić plan upadł, jak przyszło do przygotowywania posiłków, a tym bardziej punktualnego spożywania ich. Nie byłam w stanie tego upilnować. Spróbowałam szczęścia z dietą pudełkową. Firma z serdecznego polecenia, opinie dobre. Tyle, że jedzenie okazało się niesmaczne i kosztowało miesięcznie tyle co pensjonat i kowal razem wzięty. Szukając szczęścia przeglądałam kolejne diety, jak wpadłam na Intermittent fasting. Bingo. Jako, że amatorki nie lubię od razu złapałam wiatr w żagle i znalazłam.. szkolenie. Certyfikat jeszcze u rodziców leży i kurz zbiera, ale co schudłam to (już nie) moje.

Jestem w trybie dwa tygodnie 12 tydzień 24. Wygląda to mniej więcej tak, że gdy tylko wstanę (około 5.30-6) wypijam siemię lniane, ubieram się, biorę prysznic, by za kolejne pół godziny zrobić sobie naprawdę porządne śniadanie. Nie szczypać się jak lalka barbie tylko zjeść solidnie i w miarę zdrowo. Na przykład jajecznice z 3 jaj na mleku z bułką pełnoziarnistą i 200g warzyw na patelnie, a do tego szklanka soku pomarańczowego. Czasem na deser kilka ciastek owsianych lub kawałek sernika. W pracy zrobię sobie zieloną herbatę, napiję się wody, by po pracy zjeść solidny obiad w bufecie. Dla przykładu zupa pomidorowa, na drugie 3 gołąbki, ziemniaki, surówka, sok pomarańczowy, na deser kawałek ciasta. Na spokojnie, najedzona i szczęśliwa jadę do stajni. Nim na konia wsiądę minie dobra godzina - dojazdów, czyszczenia, sprzątania w boksie, przebierania się.. i tak dalej. Przez ten czas wszystko mi się układa, że nie czuję żadnego dyskomfortu. W domu tuż przed snem wypiję szklankę siemienia lnianego. Dosłownie 2 łyżki zalane wrzątkiem, może kilka kropelek miodu. Co dwa tygodnie, dla lepszego samopoczucia jem sam obiad, odrobinę większy. Po wyliczeniu kalorii wszystkich posiłków i napojów spożywanych podczas dnia na spokojnie wyjdzie około 1700-2000 tysięcy, co dla mnie jest ilością idealną. Efekty przyszły same. Zauważalne już po dwóch miesiącach, gdy organizm się przyzwyczaił. Po pierwsze: nie mam zaparć. Już ani trochę. W połowie to zasługa siemienia lnianego, w połowie diety. Wiem, bo w różnych konfiguracjach już kombinowałam z obiema pomocami. Po drugie: jem regularnie. Wcześniej zdarzało mi się nieraz zapominać w wirze pracy o jedzeniu, żeby następnym razem do pracy zanieść sobie dwie paczki ciastek i w przerwie wyjść do Maca na frytki. Po trzecie: Schudłam do 54 kg, które mi się utrzymują i już nie skaczą. Brzuch mam płaski, nie jak stół, ale wygląda dużo, dużo lepiej. W pełni mnie satysfakcjonuje jego "wypukłość." Po czwarte: czuję się naprawdę odprężona, jeśli chodzi o żywienie. Wszystkie moje porażki dietetyczne powodowały u mnie straszną frustrację. Byłam wiecznie zrozpaczona brakiem swojej konsekwencji. Czułam się źle w swoim ciele. Dodatkowo starałam się jeść same "fit" rzeczy, każde piwo ze znajomymi było dla mnie później powodem utrapienia i samoudręczenia. Teraz jem różne niekoniecznie zdrowe rzeczy (jak ciasta, ciastka, czasem jakiś Mac) bez wyrzutów sumienia. Staram się nie robić tego często, ale jak mam ochotę.. to życie przecież jest po to, żeby się nim cieszyć  😀 (jak mawia moja terapeutka) Uprzedzę od razu komentarze, że to niebezpieczne. Regularnie robię badania krwi, rzadziej hormonalne, żeby zobaczyć co na to mój organizm. Najwyraźniej akceptuje, bo wyniki wskazują, że jestem nadal zdrowa jak koń  🏇 Na co dzień czuję się naprawdę lekko i w pełni sił. Posiłki nie są przypadkowe. Liczę mikro i makro, żeby wszystko się zgadzało. Ćwiczyć zamierzam zacząć, ale to jak zmienię zawód lub podnajmę konia.
czyli jak rozumiem, jesz 3 posiłki dziennie: duże śniadanie, czasami deser z ciasta lub ciastek i trzeci posiłek to obiad poi południu. razem masz ok 1700- 2000 kalorii. Co w tym złego? Chodzi ci o to, że nie masz tego rozbite na 5 posiłków? jak widać można życ i na 2 lub 3 na dobę. I chudnąć. Każdy ma co mu pasuje. 🙂
Tu rozmowy były tego typu "jem 1-2 posiłki na dobe, razem mam 1200-1300 kalorii i nie chudnę! Co mam zrobić? Dodatkowo biegam, ale też raczej nie działa. czy mogę biegać co dzień?
.........

U mnie wczoraj dietowo na 4+. Ale bez słodyczy! Dziś przed praca ubiegane 10 km. jest dobrze.
Ja też żyję w trybie 2, maks 3 posiłków dziennie, wychodzi około 2 tys kalorii. Jak mam zjeść 5 posiłków dziennie to jestem w stresie bo muszę myśleć, przestrzegać godzin i moje życie zaczyna kręcić się wokół żarcia  🤔wirek:
Dla mnie 4 to wygodna ilość, z czego jeden to taki "w łapę" jabłko, jogurt albo coś innego na szybko.

Dobija mnie taka pogoda jak dzisiaj, a roboty multum. Owinęłabym się kocem i żarła budyń  😁
Jem 2 lub 1 posiłek na dobę. Jak rozmawiam o tym ze znajomymi z grona "fit" to im się aż w głowie kręci i mroczki mają przed oczami (pół żartem, pół serio.) Ja jestem baardzo zadowolona z tej metody, bo wreszcie nie muszę aż tak liczyć kalorii, stresować się, że nie zjadłam posiłku lub zapomniałam wziąć coś zdrowego z domu na te 4-5 posiłków. A do tego cały dzień jestem najedzona. To co mogę polecić, a już pewnie kojarzycie, to błonnik z Biedronki - często tam bywa. Głównym składem jest babka jajowata, którą też w czystej formie przez internet można kupić. Fenomenalna sprawa. Jak organizm zaczął mi się przyzwyczajać do siemienia lnianego i nie było już takich efektów, to stosowanie wymiennie siemię-babka podwoiło efekt. Bardzo dużo błonnika. Dzięki czemu nawet jak zjem coś ciężkostrawnego to będzie okej. Nie będę mieć jakiś problemów wieczorem z załatwieniem się. A do tego pomaga utrzymać linię i daje efekt "wypełnienia żołądka." Jeśli chodzi o mikstury błonnikowo-śluzogenne to powinnam dostać jakąś rangę. Chociażby sierżanta. To co ja już brałam, to tylko koń w swoim żłobie zliczy, bo dorzucałam mu do meszu.
W 1 posiłku udaje ci się zmieścić 1700-2000 kcal? wow
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się