Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Ja mam dokładnie na odwrót. Od zawsze najlepiej uczyłam się od 21-22 do 1-2 w nocy. To były 'moje' godziny, kiedy mój mózg pracował na najwyższych obrotach. Jeśli chciałam wstać rano, żeby się pouczyć (np. o 6) to nawet, jeśli już się obudziłam (co graniczy z cudem) to i tak przysypiałam na siedząco. I nie ważne, czy spałam 5 czy 10h. Ja po prostu rano zawsze czuję się fatalnie. Mogę przywyknąć w pewnym zakresie do wstawania rano (tzn. nie zasypiam) ale nie ważne, czy to mój pierwszy dzień wstawania rano, czy 5 miesiąc. Każdy poranek jest tak samo trudny.
Kiedy na stażu byłam na sorze, robiło się wówczas na zmianę dniówki/popołudniówki/nocki. Nocek robiło się 7 pod rząd. Czułam się wtedy świetnie. Wychodziłam do pracy przed 20, wracałam przed 8. Spałam do 14-15. Kilka godzin miałam dla siebie i znowu do pracy. Ja tak mogłabym żyć.
No widzisz, a ja mam odwrotnie. Kiedyś kiedy robiłam w NPL-u było nas po 2 lekarzy i dzieliliśmy się nocką na pół. Razem robiliśmy do 24😲0 ( i ja już wtedy pół przytomna byłam) A potem na pół. Ktoś do 4😲0, a ktoś od 4😲0-8😲0. I powiem tak- większość wolała tak jak ty!  Robić do tej 4😲0. Tak więc miałam dobrze, bo prawie zawsze mogłam brać te godziny po 4😲0. Bo ja w zasadzie od tej pory to już spać nie muszę, myślę normalnie, logicznie, sprawnie.
Myślenie o 1😲0 w nocy to u mnie "eeeee...ale coooo? eeee... słuuucham?"

Dzisiaj był dobry dzień. Z jedzeniem wszystko wedle planu (naprawdę jest dużo prościej mając naszykowany obiad), fitness mi odwołali więc ćwiczyłam lekko w domu - i może nawet lepiej, bo po wczorajszym dniu wylazły mi straszne zakwasy. I o dziwo nie na rękach, tylko pośladki i uda. Nie byłabym więc w stanie robić wszystkiego na 200% a nie lubię takiego ćwiczenia na pół gwizdka.
Jutro jeszcze nie wiem co i jak. Chciałabym pójść na fitness, ale zajęcia, które mnie interesują są na 10. Czyli o 8 musiałabym wstać. Nie wiem, czy to u mnie wykonalne w sobotę.
Dzis 4- po treningu poszliśmy na chińczyka 😉 to juz chyba taka tradycja przy okazji powazniejszych sparingow czy walk 😉

Trening lekki ale niestety ze mną jest chyba dalej cos nie tak 🙁 zupełnie nie miałam powera, w pewnym momencie myślałam, ze się pożygam :/
Jestem coraz bardziej przerażona, za miesiąc mistrzostwa a ja tak bez formy nigdy nie byłam, nawet jak zaczynałam...cos jest mocno nie tak 🙁
archeo, może zrób sobie badania krwi, takie najprostsze - morfologia, jonogram? Może czegoś Ci brakuje? Jak zgłosisz u rodzinnego, że czujesz się ostatnio słabo to nie powinno być problemu ze skierowaniem, a wyniki dostaje się bardzo szybko.
U mnie dzień na 5, tak ja mówiłam.
archeo- a to nie dlatego, że próbujesz i zdobywać formę ( mieć siły do walki coraz większe) i zarazem tniesz kalorie i chcesz zgubić tłuszczyk na brzuchu?  Nie wiem na ile ty ty robisz i jak mocno ty to robisz. Ale wiem po sobie, że kiedy naprawdę chudnę i wchodzę na porządną redukcję to tracę swoje siły przy podnoszeniu ciężarów
Własnie sama już nie wiem....teraz trochę przycięłam, ponieważ cały czas po  świętach  🤬 nie mogłam wagi ustabilizować na poziomie ok 50 kg ale nie było to jakieś drastyczne cięcie raczej powrót do racjonalnego odżywiania. Tak naprawdę to ilościowo sporo tego wychodzi (obiad mi się prawie z talerza- pół torebki kaszy z warzywami pierś z kurczaka- połówkę mam na 4 dni, surówka).

W sumie to nie jest utrata siły jako takiej, kondycja też się gdzieś zapodziała. A normalnie śmieją się, że jestem jak robot, nie do zajechania.

Teraz mam zaordynowane dwa dni luzu. Zobaczymy jak będzie. Nie umiem odpoczywać- to też jest problem. Już kombinuję do czego te dwa wykorzystać...

Dochodzi chyba jeszcze schiza z zawodami. To tez negatywnie wpływa...za dużo myślę. Bardzo mi na tych mistrzostwach zależy- podejrzewam, że to mogą być ostatnie, za rok będzie 36 na karku i nie wiem czy takim trybem długo pociągnę. Plus wrażenie, że z uwagi na walki zawodowe chłopaków moje przygotowania zeszły na dalszy plan...niby to rozumiem- stoją przed wielką szansą...ale robiliśmy siłę, cały grudzień, był jakiś koncept na szykowanie się do sezonu i nagle nic...

Musze chyba w poniedziałek z trenerem pogadać

archeo, to chyba w takim razie jakiś złożony problem. Z trenerem na pewno warto porozmawiać.

Jak u was dzisiaj?
Ja jedzeniowo spoko, poza tym, że podczas spotkania z przyjaciółką pokusiłam się na mały kubeczek tiramisu. Pilnowałam się w tym tygodniu więc chociaż nie planowałam takiego wyskoku, to pozwoliłam sobie na takie szaleństwo. I wiecie co? Wyglądało obłędnie (zwłaszcza, że ja kocham tiramisu) a smakowało PASKUDNIE. Krem był ok, taki trochę mdlący jak powinien, ale biszkopt to totalna katastrofa, nie było mocnej kawy tylko jakaś jasna lura i zero amaretto albo chociaż jakiegoś migdałowego syropu. Nic więc nie równoważyło tego mdlącego kremu. Okropieństwo. Jak widać czasem lepiej popatrzeć, niż kupić.
Dzisiaj poćwiczyłam lekko, mam jeszcze trochę zakwasów. Jutro jeśli będzie lepiej to wybiorę się na fitness i na pewno do stajni.
popłynęłam wieczorem przed serialami
ale mimo tych wpadek i tak powoli do przodu. Chyba nie mam co cisnąć "na czas", bo moja skóra już prawie wcale nie współpracuje. Potrzebuje czasu. Ale w ciuchach coraz lepiej. Poza tym chyba zaczynam godzić się z myślą, że w wieku 43 lat nie osiągnę już tego co bym chciała gdybym miała lat 30. Jednak widzę, że ciało  reaguje z roku na rok gorzej. A swoją drogą, boję się, że dziś też popłynę. Zapowiada się calutki dzień przed tv

            
Martita   Martita & Orestes Company
04 lutego 2018 09:43
tunrida Wyglądasz bombowo!  :kwiatek:  I uwierz mi znam dużo 30 latek, które chciałyby wyglądać tak jak Ty 😉
Wiem.  :kwiatek:  Ale ja już nie porównuję się do innych. Bo to nie ma sensu.  🙂 
Porównuję się do "lepszej wersji siebie". I "ja obecna" nadal jestem daleko do "mojej lepszej wersji siebie".  Tyle, że z biegiem lat widzę, że muszę zweryfikować swoją REALNIE dostępną lepszą wersję siebie. Bo raczej nie mam realnych szans dojść do tej wersji. Muszę się pogodzić z tym i zmienić cel do którego dążę.
tunrida, ale czad! Wyglądasz super!
tunrida Wyglądasz rewelacyjnie!  😜

Ale do sukienek się nie napinaj!  😁 Siłaczu ty.
hehehe...no właśnie, bez sensu. Zakłada człowiek kieckę, by wyglądać jak kobieta a nie robocop babochłop. I nawet by tak wyglądał. Gdyby się nie zaczął napinać jak kulturysta na siłce.  🤔wirek:  Niestety. Nadal nie wchodzę w rozmiar 38 na luzie z palcem w tyłku. Wchodzę w niektóre 38, ale nie w każdym się sobie podobam. No i uda jednak od biegania przybrały. Tak z 1-2 cm, ale przybrały. I już to jest powodem, że w część ciasnych rurek nie wchodzę. Lub wchodzę ale się sobie nie podobam. I muszę to przetrawić w sobie i jakoś zaakceptować. Bo biegać KOCHAM, kocham to uczucie kiedy biegam sama. Tylko te uda...  Ale to jest właśnie jedna z tych rzeczy, z którymi się trzeba pogodzić i zmienić w mojej "lepszej wersji ja"  Druga sprawa- jeśli zejdę do tego małego 38 moja twarz naprawdę źle wygląda. A teraz z roku na rok coraz gorzej. I botoks tu już nie pomoże. No..kurde... są pewne ograniczenia jak się jest starszym.  🤔
tunrida super 🙂

U mnie wczoraj 5. Nie bylo wpadek, nawet odpoczęłam 😉 wieczorkiem zrobilam dwa komplety kopyt.

Dzis dalsza część relaksu. A od jutra ciśniemy  🏇
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
04 lutego 2018 13:19
tunrida, mega apetycznie!!!
Nogi do pozazdroszczenia!
Mysle, ze moglabys juz porzucic to anorektyczne spojrzenie na siebie  😁
busch   Mad god's blessing.
04 lutego 2018 15:30
tunrida, wygląd torpeda 😀
Jak u was? Ja po 19 wróciłam ze stajni i ZACZĘŁAM ROBIĆ OBIAD. Tzn. na dzisiaj będzie ciepła kolacja i na jutro obiad. Mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma, że mi to wejdzie w krew. Dzisiaj pojeżdżone (swoją drogą miałam dzisiaj najlepszą jazdę od 1,5 miesiąca 😀 ), jutro też stajnia. Może później jeszcze coś lekkiego poćwiczę.
U mnie 5 🙂 poniewaz miałam odpoczywać to luzny dzień. Z rana machnęłam brzuch, ale delikatnie- 5 serii. Wieczorem ruszyłam konia.
Zobaczymy jak będzie jutro 🙂
Porażka. Większa niż planowałam.  ( co najmniej 3,5 tyś kalorii) I dodatkowo kręgosłup nawala. Schyliłam się do kota i - kontuzja. Ja się cała składam z kontuzji. Powinnam więcej odpoczywać.
Mamy z mężem plan pod koniec lutego iść do dobrej fizjo.
Współczuję kręgosłupa. To cos poważnego (w sensie jakas stara kontuzja)?

Jak tam pozostale laski? 😉

U mnie dzis 5 🙂 trening lekki, sama technika ale było tule osob, ze i tak sie Tajlandia zrobila 😉

Jutro bedzie chwila prawdy na ile mi "odpoczynek" w weekend pomogl
Ja dzisiaj jestem średnio zadowolona. Obiad zjadłam ale na kolacje wpadło mi więcej niż planowałam i trochę czekolady w stajni... ale trochę jestem zestresowana, bo rodzice przyjeżdżają pojutrze do Polski i na samą myśl wspólnego życia przez 2 tygodnie trochę mi słabo. Poza tym pojeżdżone dzisiaj dość konkretnie.
Jutro fitness i zamierzam dać z siebie 200%
Mam wiele różnych zwyrodnień w kręgosłupie. I co jakiś czas czy to przy przeciążeniu ogólnym ( np od biegania), czy to przy jakimś niefortunnym wygięciu się, odzywają się "na ostro". Bo lekki ból przewlekły to miewam dość często- taki zmienny, o różnym nasileniu, z którym umiem żyć. Poza tym mam tam w plecach jakąś gulałe w mięśniu, której na razie nie diagnozuję, bo mi się nie chce. Czasami spina się cały mięsień w tym miejscu i aż widac gołym okiem, że mam krzywe plecy. To chcę iść pokazać fizjo. Tylko obawiam się, źe zalecą USG tej gulały. Tak więc plecy- to przewlekła sprawa u mnie.
Teraz dodatkowo mięsień na biodrze.
No i właśnie znów próbuje mnie złapać infekcja. A co najgorsze, mimo, że juz nie pale ponad 6 m-cy, przy infekcjach, zwężają mi się oskrzela, jest mi duszno i muszę stosować leki wziewne, jak dla astmatyków. I starczy czasami durny katar wodnisty, żeby te oskrzela zareagowały juz skurczem.

Ale nie daję się. Wczoraj dieta ładnie, dziś też planuje trzymac się ładnie. Batony Chodakowskiej kupione.  😅
tunrida, dużo przeszkód ale super, że się trzymasz! Mam nadzieję, że wizyty u fizjoterapeuty pomogą.

Ja dzisiaj czuje moc. Wyszłam z domu po 7, wróciłam po 20 - ale mimo to udało mi się zjeść wszystkie zaplanowane posiłki. Poza tym byłam na ABT i był ogień, mięśnie nóg aż mnie paliły ale mam chyba w sobie jakiś masochizm, bo lubię się tak dociskać do granic możliwości. Wyszłam więc obolała ale szczęśliwa. Jutro przyjeżdżają rodzice i mam nadzieję, że ich pobyt nie rozwali mojego rytmu, zwłaszcza w kwestii jedzenia... nie wątpię, że przez te kilka/kilkanaście dni będę miała więcej żarcia w lodówce niż dotychczas, że zawsze będzie obiad, ale pytanie czy mi to pomoże czy zaszkodzi i zacznę się obżerać. Mam nadzieję, że pozostanę na właściwej drodze 😀
Poszliśmy do innej fizjo, do mojej znajomej. Bo męża kolano nawala. Więc nie czekaliśmy dłużej. I przy okazji pokazałam jej swoja gulałkę na mięśniu na plecach. I wiecie co się okazało?
Ta gulała to jest kość.  🤔 Pytam, jak to możliwe, że tylko z jednej strony ją mam !! I skąd tam kość? Toć to nie żebro, bo za nisko! Anatomię miałam sto lat temu, ale coś tam kojarzę. Kumpela obejrzała mnie po swojemu i dowiedziałam się.
Mam skoliozę- o tym wiem. W odcinku lędźwiowym. Ale okazało się, że oprócz dużej skoliozy, mam dodatkowo rotację kręgosłupa w tym miejscu. Zaczął się jakby obracać wokół własnej osi i wyrostki boczne kręgów zamiast być z boku niewyczuwalne to przesunęły się bliżej wierzchu. I je czuć palcami.
I nic z tym już nie zrobię. Mam po prostu bardzo uważać na siebie.
O rany...nieźle...
Tak z ciekawości dala jakieś zalecenia? Np. Jakie ćwiczenia możesz  robic a jakich nie? Groźnie to brzmi.

U mnie dziś 5. Zywieniowo ładnie sie trzymalam. Trening też  ok 🙂

Jutro tez powinno byc dobrze. Natomiast juz wiem, że w czwartek poplyne pewnie- planuję całe trzy pączki w porywach do pieciu. Raz w roku mi sie należy   😁
nic nie dała. Nie zajmowaliśmy się mną, tylko kolanem męża. Bo ono jest ważniejsze na ten moment. Ale tak na logikę. Z powodu obrócenia kręgosłupa mam całą partię mięśni po tej stronie czasami spiętą. Bo jest naciągnięta bardziej. Więc wszystkie ćwiczenia siłowe które będą obciążały mocno tego mięśnia, będą powodowały jego skrócenie. A więc ból. Więc muszę dbać pewno o rozciąganie. I uważać  z siłówkami tego obszaru, by nie przeginać. ( czyli wszystkie siłówki pleców odcinka lędźwiowego. No i kiedy długo biegam, to też ten mięsień się spina, od przestawiania nóg)
Mówię wam, że widzę i czuję po sobie, że się starzeję.   🤔  Ani mięśnie już nie chcą tak rosnąć jak kiedyś. Skóra na całym ciele coraz bardziej wisi. Kontuzji coraz więcej, zwyrodnień. Większa tendencje do otłuszczani się samego brzucha.
Ale postanawiam mocno se tego do głowy nie brać i żyć i robić swoje. Po prostu efektów już nie będę miała takich jak kiedyś.
Tunrida ja mam to samo w kręgosłupie, tylko że w odcinku piersiowym. Też mam i skoliozę i rotację. Czujesz, że masz jedną stronę ciała lepszą, a drugą gorszą? U mnie jest duża asymetria. Regularne ćwiczenia (tylko naprawdę takie porządne i codziennie) pomogły to mniej- więcej zrównoważyć, ale wystarczyło odstawić aktywność na jakiś czas i wszystko wróciło do poprzedniego stanu. 🤔 Musiałabyś zapytać fizjo jakie konkretne ćwiczenia by polecał. Ja robiłam dużo skrętów, ale one są dobre na odcinek piersiowy (prawie cały skręt ciała jest wykonywany głównie przez piersiowy, lędźwiowy w jakimś niewielkim stopniu i chyba skręty dla niego nie są wskazane). Tak na codzień da się żyć, najgorzej jak nagle ni z gruchy ni z pietruchy zacznie boleć. Wtedy nawet ketonal nie pomaga.
Nie mam "krzywych" stron ciała jeśli chodzi o siłę. Mam nieco słabszy prawy biceps i słabszą lewą łopatkę. Ale to kwestia minimalna i nijak się ma do odcinka lędźwiowego. Ta fizjo pracuje właśnie ze skoliozami, ale u dzieci. I powiedziała, że gdybym miała 4 lata, to szło by to poprawiać, a w moim wieku to nic się z tym nie zrobi. Mam tylko być świadoma tego i uważać.
Jak dzisiaj? Ja nawet spoko jak na przyjazd rodziców z walizką słodyczy (po co, powiedzcie, po co oni to wiozą? 😀 ). Zjadłam TYLKO jedno czekoladowe ciastko. Poza tym posiłki na tip top. Poćwiczyłam w domu + poszłam na jogę. Podoba mi się to chodzenie do fitnessklubu - czuję, że rozwijam się w różnych kierunkach. Mogę sobie docisnąć tak, że mnie będą palić mięśnie, mogę iść na zajęcia poświęcone zdrowemu kręgosłupowi, jogę, streching albo po prostu pobiegać na bieżni. Nie wiem czy to autosugestia, ale poprawił mi się dosiad. Odkrywam, jak to wszystko się uzupełnia i strasznie mnie to zafascynowało. Mam ochotę na więcej i więcej, zamierzam zamontować sobie drążek w domu bo mam fazę na podciąganie się. Jednym słowem wkręciłam się
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się