Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Mnie się kiedyś samo robiło... No i teraz to działa w drugą stronę - nawet jak mało jem to nie chudnę. A niestety po każdym podniesieniu TSH tyję w tempie kosmicznym a potem spada mi mniej niż przybrałam.
A wysiłek to już nie dla mnie, niestety - wejście na piętro to wyczyny na miarę zdobycia szczytu, dzisiaj musiałam odpocząć po odprowadzeniu koni na pastwisko (jakieś 600-800m). Gdzie mi do biegania czy innego wysiłku.
Zazdroszczę wam strasznie. Naprawdę lubię się zmęczyć, tylko, że to co mnie teraz męczy to żadne obciążenie nie powinno być.

A swoją drogą nie motywuje mnie, że komuś wyszło... fajnie... tylko jak to ma się do mnie?
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
18 kwietnia 2018 20:48
Kurde mole, są tu jeszcze jakieś grubasy czy wszystkie takie ładne i wyrzeźbione jak tunrida i vanille?!  😁 😜

Boshshsh jak ja wyglądam  😫 😡


Atea ja wyglądam fatalnie. Ważę tyle, co ważyłam w 7-8 miesiącu ciąży, a nigdy wcześniej. Do tego nie ma mowy, żebym mogła biegać, czy choćby chodzić, pływać... w ogóle wszelka aktywność wymagająca stania i poruszania się na nogach odpada (a pływanie też bo mam otwartą ranę). Nie mam zupełnie kondycji, bo już tyle czasu jestem uziemiona, że sflaczałam dokumentnie.

Ale się zawzięłam - idę na -20 kg. Hashimoto walczy ze mną o każdy kilogram, ale trzymam się dzielnie. Dieta doktor Pomroy daje radę i ja daję radę.
Wracam do Was!  😅 Ogarnęłam się po trwającym przeszło 3 miesiące syfie i stresie, od poniedziałku zaczynam nową pracę - uuuffffff - więc pora wrócić na track  😎
SzalonaBibi, nie od razu Kraków zbudowano. Powoli, stopniowo, krok po kroku zmieniaj dietę na bardziej przyjazną, zwiększaj dystans. A rezultaty przyjdą  😎 Cieszę się że Cię tu widzę  😎
tunrida jakoś nigdy nie wpały mi w oko twoje zdjęcia przed   👍

Ciśniecie dziewczyny  🏇 im nas wiecej tym lepiej  :emota200609316:

SzalonaBibi początki sa zawsze trudne. Jak kilka lat temu zaczynałam myślałam ze w sumie nie jest źle, w końcu na koniu jeżdżę regularnie...a oo krótkim biegu (to nawet 10 minut nie było, żołwim tempem) myślałam, że umrę 🙂 także glowa do góry nie poddawaj się 🙂

Dziś 5. Micha czysta. Na treningu już tylko tarcza z trenerem. Na pierwszej rundzie straszna kaszana...spiełam się jak gumka w majtkach 😉 potem już złapałam luz. Teraz najważniejsze na walkę sie nie spiąć. Siła jest, kondycja też...wszystko w głowie.

I waga :p pilnowac się jutro i bedzie ok.

Edit: vanille, Wichurkowa zazdroszczę brzucha  😜

vanille tak jak dziewczyny piszą to kwestia gustu i tego czy chcesz ale obręcz barkową można dla  rówowagi przypakować. Tylko cię potem tak jak mnie na siłce spytają czy mojemu facetowi to nie przeszkadza  😂
Dobra Wasze zdjęcia dodały mi motywacji! Jedzenie na jutro zrobione, powrót do jeździectwa zaliczony (zawsze to jakaś dodatkowa aktywność 🙂 ), tylko ciagle brakuje mi czasu na siłownie 🙁
Ok, czyli jakie ćwiczenia najlepiej? Od tunridy dostałam na ręce duże obciążenia w małej ilości powtórzeń. Czy coś jeszcze mogę zrobić? Jakby co mam dostęp do siłki więc jakieś maszyny też wchodzą w grę jeśli są niezbędne
Szalona Bibi- z tego co kojarzę, to masz Hashimoto. I jak sama mówisz, nie zawsze ustawione hormony. Jeśli po pierwsze wpadasz w niedoczynność  wysokie TSH) to czego ty oczekujesz od diety? Po drugie- jeśli nie spróbujesz tej diety dla Hashimotowców, to ...cóż ci poradzić?
Pamiętam jak zabeczka tu kiedys walczyła. Startowała z olbrzymiej otyłości. Tez odkryła u siebie Hashimoto i dopiero po wejściu na dietę zaczęła chudnąć jak szalona.

Więc po prostu się zastanow. Bo ty dostajesz porady. Tylko nie chcesz z nich skorzystać.

Bo jeśli NAPRAWDĘ mało kalorii zjadasz a nie chudniesz, to nie w cięciu  kalorii u ciebie jest  droga  do sukcesu. Bo tylko  sobie rozwalisz metabolizm jeszcze bardziej.
Mnie też nie motywuja cudze  zdjęcia. Co najwyżej drażnią i  wkurzają, jeśli sama źle wyglądam.
Poszukaj wpisów zabeczki i zob acz co pisała o diecie w Hashi i swoim chudnięciu. Albo napisz do niej. Jest  w wątku o źrebakach, bo koń jej się wyźrebił. Odwaliła KAWAŁ dobrej robory, a właśnie  z Hashi sie bujała. I nie szło za dobrze.
................

edit- ja wczoraj napakowałam się słodyczami na noc. 8 Michałków chałwowych, 12 kostek ptasiego mleczka, wafle suche za 400 kcal i jeszcze przed samym snem skrzydełka kurczaczkowe z Biedry w panierce.
jeszcze rano jestem najedzona. Przy okazji nabrałam wody i wyglądam gorzej. za karę rano uczciwy trening, mimo że mi się nie chciało. I do robpoty na 24 h.
Jolaa 🙂 No to high five! To do kiedy sobie dajemy czas na zdjęcia jak super duper modelki? :P  😁



Atea może do końca maja 😀? Moje marzenie to super forma.


Nie sądzę 🙂 Widziałam Twoje zdjęcie na FB sprzed 3 dni i wyglądasz na nim dalej na "zabiedzoną". Ja Ciebie dosyć dobrze pamiętam z czasów młodości i pamiętam Twoje późniejsze zdjęcia na FB. I serio, jesteś bardzo, bardzo chuda. Zabraniam Ci się odchudzać, jedyne co to możesz pakować 😉


Scottie niestety u mnie forma zerowa, "zabiedzona" to dobre określenie 🙁 Przez te wszystkie problemy z sercem, hospitalizacje etc. czuję się jak hipopotam. I nie chodzi tu nawet o tłuszcz, ale o strukturę ciała, nie jest fit i źle się czuję w takim ciele 🙁
Jolaa 🙂 Noo musiałabym się spiąć, ale to dobrze dla mnie. Dobra. Na koniec maja musimy pokazać jak wyglądamy. Ale mam nadzieję, że rozsądnie się bawimy?

Atea co to znaczy "rozsądnie" 😀?
Tzn. nie odchudzamy się z kości na ości głodowymi dietami i nie ćwiczymy ponad nasze siły i zdrowie 😉 Bo się zaniepokoiłam wpisem Scottie na Twój temat.
Atea ja za bardzo kocham jeść, by odchudzać się głodową dietą 😉 Ale czas skończyć z pizza, chipsami, frytkami, alkoholem 😉 Ostatnio bardzo popłynęłam, co niestety też było związane z problemami życiowo-zdrowotynami. Z treningami też muszę uważać z uwagi na serce, ale powoli wracam. Chcę się ujędrnić, chcę być w końcu fit.
Jolaa 🙂 Ok, ufam Ci wobec tego 😉 Powodzenia  😀iabeł:
Anderia   Całe życie gniade
19 kwietnia 2018 10:36
No dobra, to i ja się tu wpisuję. Otóż było tak: mam 22 lata, 165 cm wzrostu, długi czas odkąd przestałam rosnąć ważyłam sobie od 58 do 60 kg i to było dla mnie optimum. Miałam swojego konia, częste wizyty w stajni: jazda, lonżowanie, spacery, różne inne aktywności w stajni, wcześniej konie dzierżawione, więc podobnie. Często-gęsto jeździłam na rowerze, pływałam, biegałam. Jeździectwo od jakichś 2 lat mi zupełnie odpadło. Jeśli chodzi o inne aktywności, to też się odechciało. No i tak "się zrobiło", że zaczęłam ważyć jak na siebie jak słonica - 79-80 kg.  😡 Generalny brak ruchu, dieta kijowa (fast foody, słodycze, nieregularne, rzadkie posiłki - czasem i 2 razy dziennie), nieregularny tryb dobowy, zarywane nocki. No i się zrobił słoń z całkiem szczupłej młodej dziewczyny.

Wkurzałam się na siebie dosyć długi czas, że wypadałoby schudnąć, ale nic wielkiego nie robiłam i dalej żarłam. Zaczęłam biegać, ok, zapisałam się nawet na starty za parę miesięcy, ale umówmy się, że samym ruchem wiele się nie zrobi. Aż pewnego dnia stanęłam przed lustrem, naprawdę się wkurzyłam i jeszcze tego samego dnia zapisałam się do dietetyczki. Zgodzicie się chyba, że było z czym? To zdjęcie z końca lutego:



No i dostałam jadłospis, do którego dzielnie się stosuję. Warzywa, produkty pełnoziarniste, 5 razy dziennie, znacie te historie. Zdarzyły mi się do tej pory dwa cheaty: pizza i lody, ale przez miesiąc, to co to jest, kiedyś nie takie frykasy potrafiły być kilka razy w ciągu jednego dnia. Z ruchem bardzo ładnie idzie, w tym momencie waga mi wyświetla zdecydowanie ładniejsze cyferki: 73 kg. Ale to nie one cieszą najbardziej, tylko malejące obwody i coraz większe odczuwalne luzy w ubraniach. W bieganie wkręciłam się na dobre, jeden start na 5 km już za mną (z całkiem niegłupim czasem 🙂😉, przede mną dycha w czerwcu, zapisałam się na treningi biegowe z ludźmi, do których aż chce się chodzić nawet po przetyraniu cały dzień w fizycznej pracy. Oprócz tego, bo biegacz nie tylko biega, ćwiczenia wzmacniające w domu: brzuch, pośladki, uda, łydki. I "się robi", po malutku do celu, efekty widzę z każdym tygodniem.



Wkrótce do dietetyczki na kontrolę. Podsumowując tę tyradę: polecam się na siebie wkurzyć. Serio, nie warto być taką kluchą.
No i właśnie!! BRAWO TY !!!!!!   Wkurzyć się, mało- wkurw** się! Postanowić i UTRZYMAĆ! Bo to jest najgorsze- wytrzymać. Tobie się udaje. Brawo !!  👍 👍 👍

I jeszcze jedna tylko rzecz- jeśli widzimy, że nam nei idzie, to znaczy, że gdzieś jest błąd. I WARTO iśc do kogoś mądrzejszego- dietetyk. A czasami najpierw lekarz ( typu właśnie te tarczyce czy jak u pokemona inne zaburzenia hormonalne) Bo jeśli trzymamy rozsądną dietę, a efektów nie ma, to coś jest z nami nie tak. I wtedy zamiast się poddawac, trzeba podrążyć temat. Nie jest to łatwe, ale warto
Nie no, ja nie próbuję drastycznego obcinania kalorii, bo wiem, że to u mnie nie działa, szybko popłynę. Wydaje mi się, że jem z sensem, walczę jedynie z uzależnieniem od słodyczy. No i udaje się zjeść naprawdę odrobinę i wystarcza. Wiem, że jak włączę aktywność to waga poleci. Szczególnie, że ostatnio mi się chce - a do niedawna chciało mi się wyłącznie spać. Tylko najprostsze, codzienne czynności męczą mnie jak mega trening. I to nie jest tak, że nic nie robię, bo mam konie (trzy!) przy domu i sama to ogarniam, więc siłą rzeczy muszę się kilka razy dziennie ruszyć. Ale ostatnio przeniesienie dwóch kostek siana ze stodoły na padok zmęczył mnie jakbym belkę przeturlała (też to robię).
I tak jest o niebo lepiej jak mam podniesioną dawkę euthyroxu. Pomimo świątecznego obżarstwa schudłam dwa kg, trwale - do tej pory stan się utrzymuje. Problem w tym, że ja zwykle czuję, że już jest marnie a lekarze twierdzą, że TSH w normie (np 3,8  :zemdlal🙂 to nie zwiększamy.
Tak, podejrzewam, że na diecie przy hashimoto można schudnąć - toż tam prawie nic jeść nie można. Jedząc mięso (nie przepadam, to dla mnie dodatek a nie podstawa posiłku) i tylko niektóre warzywa nie ma się zbyt wielkiego wyboru. Nie wiem tylko czy to dopiero nie rozwali metabolizmu?
Jesli piszesz, że przy rozsądnej diecie waga ci spada, to super.
-W takim razie ja bym na Twoim miejscu zaczęła liczyć kalorie. Po prostu. Bo można się bardzo zdziwić. Policzyłabym sobie ile mam jeść by chudnąć i trzymałabym się tej kaloryczności dzień po dniu.
- wcale nie musisz ćwiczyć. Jeśli waga Ci spada przy utrzymaniu diety, to nie musisz ćwiczyć. Dieta to ok 70% sukcesu.
- co do TSH pilnuj go jak oka w głowie. Wszak ono ma olbrzymi wpływ na Twój metabolizm, nie? I pilnowanie by nie wchodzić w niedoczynnośc to podstawa
- co do diety przy hashi.. Ja osobiście bym spróbowała, jeśli uznałabym, że mimo stosowania leków hh i mimo pilnowania diety na odchudzanie, bym xle się czuła, byla senna, obrzmiała itd itp. To bym po prostu spróbowała! Żeby sie przekonać, jak to będzie u mnie. ( mam kumpele w pracy która ma hashimoto, łyka hormony, zjada gluten, laktozę i twierdzi, ze czuje się świetnie, normalnie i nijakich objawow hashi nie ma i ze wszelkich diet się tylko śmieje) Więc co człowiek, to historia z tego wynika. Ale gdybym się źle czuła, to bym spróbowała. Mowisz, że bycie na diecie Hashi rozwali metabolizm, bo  nie można nic jeść? Bo ja wiem... Tylko gluten i laktoza odpada, z tych najważniejszych. Masz teraz i makarony bez glutenu i chleby na szybkie kanapki. Myslę, że warunkiem by dieta byla smaczna jest kasa i czas. Znam wiele osób na takiej diecie, które ją akcpetują wewnętrznie nei powiem by płakały że nei mają co jeść. Trzeba się przestawić na zupełnie inne gotowanie. To prawda. Ale kalorycznie jeść też można!
Anderia   Całe życie gniade
19 kwietnia 2018 10:58
tunrida oj zgodzę się, Ameryki nie odkryję, ale pierwsze 2 tygodnie to było piekło. Nie pod względem jadłospisu od dietetyczki, bo mi przepisała naprawdę smaczne rzeczy i mimo tego, że nigdy nie kochałam ciemnych makaronów czy warzyw typu cukinia, to zaskakująco dobrze mi to wszystko wchodzi. Ale właśnie te cholerne słodycze i fast foody. Ślinka leciała, leciała. Ale udało się i powiem szczerze - jak się człowiek pożywi kilka tygodni prawidłowo, to już tak nie ciągnie. Nawet po moim wyskoku z pizzą (a to był serio obfity posiłek, pofolgowałam sobie mocno) nie miałam ochoty wrócić do "ciągu". Mogłabym to śmiało pewnie napisać bez cudzysłowia, bo u mnie to już pod uzależnienie podchodziło. W każdym razie - jeden raz, jeden posiłek tego dnia, a 4 według diety, i koniec na jakiś czas. Waga i cm lecą, więc organizmu to za bardzo nie ruszyło, a samopoczucie jak poprawione. 😉

No i tak, zgadzam się z tą wzmianką o zdrowiu, ale taki schemat myślenia mam akurat z koni przeniesiony - jak jest jakiś problem, to trzeba najpierw wykluczyć problemy zdrowotne. Sama za poradą dietetyczki śmignęłam na morfologię z tarczycą i cholesterolem, tak profilaktycznie.
No ja dziś jestem mega głodna. Wczoraj wieczorem ta wpadka słodyczowa. A dziś od rana non stop głodna. Zjadłam
- chleb z szynką i serem- 300 kcal
- mleko do kaw- 100 kcal
- surówka warzywna- 100 kcal
- chleb z twarogiem- 150 kcal
- serek - 200 kcal
-pulpety z obiadu wyżarłam- 250 kcal

MASAKRA- ponad 1000 kcal już mam.  😵 😵  A jest dopiero 12😲0  🤔
Mowisz, że bycie na diecie Hashi rozwali metabolizm, bo  nie można nic jeść? Bo ja wiem... Tylko gluten i laktoza odpada, z tych najważniejszych. Masz teraz i makarony bez glutenu i chleby na szybkie kanapki. Myslę, że warunkiem by dieta byla smaczna jest kasa i czas. Znam wiele osób na takiej diecie, które ją akcpetują wewnętrznie nei powiem by płakały że nei mają co jeść. Trzeba się przestawić na zupełnie inne gotowanie. To prawda. Ale kalorycznie jeść też można!


No właśnie, gotowanie. Raz dziennie mi wystarczy, dla wszystkich jeden obiad. A jakbym miała gotować 4 razy dla siebie + dla rodziny obiad to by mnie szlag trafił.
No i chyba o innej diecie czytałyśmy, bo nawet coś gdzieś kiedyś podlinkowałaś i było, że zakazane:
-gluten
-laktoza
-nasiona (w tym orzechy, kasze, przyprawy, bez glutenowe chlebki też - kukurydza też ziarno, strączkowe również)
-cukier (w tym wszelkie owoce)
-warzywa krzyżowe
-psiankowate

A to zostało, czyli prawie nic, ma być bio. Czyli co: marchewka, sałata i samodzielnie upolowany królik?

Zaczynam mieć coraz większą chęć się ruszyć - podejrzewam, że ustaliło mi się po zmianie dawek hormonu. Mam dzisiaj  w planie poszukać rolek. Wiem, że u mnie działa, żeby robić to co się lubi. A rolki mam dodatkowo zalecone przez fizjo na kolano  😍 Tylko dziecko mi zapowiedziało, że mam nie jeździć w okolicach wsi tylko przez las, bo jej obciachu narobię (niestety, uroki mieszkania na zacofanym zadupiu). A niedawno zrobili nową, gładką szosę!
emptyline   Big Milk Straciatella
19 kwietnia 2018 12:20
Dziewczyny, czy może mi ktoś podpowiedzieć co mogę usunąć z diety żeby w miarę sprawnie zrzucić 3-4 kg? Nie jestem otyła, chce zejść z 57,5 na jakieś 54kg. Zonk w tym, że nie mogę za bardzo ćwiczyć, ewentualnie trochę niezbyt męczących ćwiczeń w domu, ewentualnie mogę żółwim tempem prawie codziennie jeździć na rowerze. Serio żółwim, tak z 12km/h. 5 posiłków dziennie o stałych porach raczej też się nie uda. 🙁 Czy jak wywalę z diety makarony (a dużo ich jem, ze 4 razy w tygodniu) i chleb i jakiekolwiek słodycze to coś pomoże? Niestety moja alergia sięgnęła zenitu i jestem wściekła bo nie dam rady śni chodzić na zumbę ani nic poważniejszego robić więc zostało mi chyba przestać żreć. 🙁
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 kwietnia 2018 12:28
SzalonaBibi szukasz na siłę problemów, a nie rozwiązań. Ja też z Hashi, nie jem nic z glutenem oraz kukurydzy, staram się unikać psiankowatych i ryżu, nie przesadzam ze strączkami i orzechami, a ostatnio odstawiłam całkiem produkty mleczne, a wybór produktów wciąż ogromny i tyyyyle potraw można przygotować. W moim menu królują warzywa. I nie gotuję oddzielnych obiadów dla rodziny. Ja nie jem trucizny przeca, żeby oni nie mogli zjeść, ewentualnie oni jedzą jakieś dodatki, których nie jem ja - np. makaron do rosołu.

Dziś byłam u endo. TSH poniżej normy, ale ponieważ w końcu czuję się żywa, to zostawiamy letrox 100.

Diety się trzymam, brzuch jakiś mniej odstający na pewno mam. Jutro kończę 14 dniowy cykl i chyba wezmę kolejna dietę dr Pomroy na warsztat.
Anderia   Całe życie gniade
19 kwietnia 2018 12:34
emptyline spróbuj mimo wszystko jeść te 5 razy, to sporo robi. To nie musi być 5 razy po absorbującym posiłku, na którego przygotowanie musisz mieć godzinę. Ja np. mam jako większe posiłki śniadanie, obiad i kolację (z czego obiad nawet jako beztalencie kulinarne mogę zrobić w około 40 minut i to jest najdłużej), a reszta to przekąski, czyli z reguły owoce czy orzechy, które wystarczy wyjąć i ewentualnie umyć. Nie trzeba specjalnie przygotowywać.
emptyline A jesz produkty pełnoziarniste? Poza alkoholem, słodyczami i typowo fastfoodowymi rzeczami nie ma potrzeby nic wywalać o ile jesz rzeczy w miarę zdrowe i nieprzetworzone. Ewentualnie rozłożyć na więcej posiłków, pilnować regularności i obniżyć dzienną ilość przyjmowanych kalorii, jeśli jest u Ciebie taka potrzeba.
emptyline   Big Milk Straciatella
19 kwietnia 2018 13:09
AteaNo właśnie nie. Jasny makaron i pieczywo. Alkoholu nie pije prawie w ogóle, może z jedną-dwie butelki cydru w miesiącu i to nie zawsze. Słodyczy trochę teraz jem niestety, ale wywalić to z diety to akurat żaden problem. Fastfoodów i wszelkich gazowanych napojów nie używam w ogóle. Kalorii moze i mogę jeść mniej, ale kompletnie nie wiem jak to liczyć. Bez wagi kuchennej się pewnie nie obejdzie?

Anderia, Atea ale ja mam teraz taką pracę że nie dam rady o konkretnych godzinach jeść, choćby to były orzeszki czy brzoskwinia. Do domu wracam też bardzo różnie, dwa razy w tygodniu dopiero o 20:30, a wychodzę o 7:30. Niezbyt widzę szansę wprowadzenia tu mega regularności. 🙁
[quote author=tunrida link=topic=89332.msg2776075#msg2776075 date=1524131690]
Mowisz, że bycie na diecie Hashi rozwali metabolizm, bo  nie można nic jeść? Bo ja wiem... Tylko gluten i laktoza odpada, z tych najważniejszych. Masz teraz i makarony bez glutenu i chleby na szybkie kanapki. Myslę, że warunkiem by dieta byla smaczna jest kasa i czas. Znam wiele osób na takiej diecie, które ją akcpetują wewnętrznie nei powiem by płakały że nei mają co jeść. Trzeba się przestawić na zupełnie inne gotowanie. To prawda. Ale kalorycznie jeść też można!


No właśnie, gotowanie. Raz dziennie mi wystarczy, dla wszystkich jeden obiad. A jakbym miała gotować 4 razy dla siebie + dla rodziny obiad to by mnie szlag trafił.
No i chyba o innej diecie czytałyśmy, bo nawet coś gdzieś kiedyś podlinkowałaś i było, że zakazane:
-gluten
-laktoza
-nasiona (w tym orzechy, kasze, przyprawy, bez glutenowe chlebki też - kukurydza też ziarno, strączkowe również)
-cukier (w tym wszelkie owoce)
-warzywa krzyżowe
-psiankowate

A to zostało, czyli prawie nic, ma być bio. Czyli co: marchewka, sałata i samodzielnie upolowany królik?

Zaczynam mieć coraz większą chęć się ruszyć - podejrzewam, że ustaliło mi się po zmianie dawek hormonu. Mam dzisiaj  w planie poszukać rolek. Wiem, że u mnie działa, żeby robić to co się lubi. A rolki mam dodatkowo zalecone przez fizjo na kolano  😍 Tylko dziecko mi zapowiedziało, że mam nie jeździć w okolicach wsi tylko przez las, bo jej obciachu narobię (niestety, uroki mieszkania na zacofanym zadupiu). A niedawno zrobili nową, gładką szosę!
[/quote]

Sprobuj odstawic najpierw gluten i laktoze. Nie jestem zwolennikiem odstawiania wszystkiego na hurra bez wyraznego powodu. Albo najlepiej zrobic sobie testy na nietolerancje (z tym, ze to sa juz spore koszty) albo po prostu sprawdzac na sobie poszczegolne grupy produktow, bez jedzenia ktorych czujesz sie lepiej i ktore przynosza ulge i te wyeliminowac z diety.
Tez mam hashimoto i u mnie ulge przynioslo tylko odstawienie laktozy i nabialu. Nie wyobrazalam sobie zycia bez sera, a teraz spoko- wcale nie tesknie. Gluten jem, ale malo, bo probowalam diety bezglutenowej i chociaz nie przyniosla efektow, to juz jakis nawyk niejedzenia produktow glutenowych mi pozostal. Nie jem pieczywa, ani makaronu- jesli juz to bezglutenowy (jest np. w Biedronce, wiec nie jest to nic niedostepnego).
majek   zwykle sobie żartuję
19 kwietnia 2018 14:16
Szalona Bibi tez sie mecze z nadwaga i tarczyca (i niewykluczone ze i z hashi, bo tata ma na bank), moze nie mam tak spektakularnych efektow jak kiedys zabeczka ALe odpuscilam sibie odchudzanie przez duze O. Ciezko to robic siedzac 8 godzin przy biurku.  Cwiczyc nie mam kiedy (zreszta srednio mnie np silownie kreca).  Wlasnie oddalam mezowi moj  samochod, bo jego jest w warsztacie i ogarniam wszystko na rowerze (niestety kon odpoczywa, bo to nie zasieg na rower). Zakupy, dzieci z i do szkoly (z  corka na bagazniku). Jezdze do pracy (ale mam 5 minut od domu)
I podobnie sie mecze jak ty. Tzn jakos ten rower  (ktory dopiero zaczelam) mniej mnie meczy niz np wejscie na drugie pietro do biura (co robie codziennie od kilku lat). Wiec mam zamiar pocisnac ten rower takze rekreacyjnie w weekendy, skoro ten rodzaj ruchu jest dla mnie przyjemny. A ja nie znosze sie przemeczac, zmuszac itd.
Wiec zakladaj te rolki i smigaj.  💘


A gotuje tak, ze jednego dnia sobie na 2-3 dni, nastepnego dnia mezowi na 2-3 dni. A dzieciom co wpadnie szczerze od nas.
- ja: nie jem miesa. Jem np chinskie mieszanki warzywne (u nas sa niezle, nie w mrozonkach) Jem te warzywa np z kasza albo z soczewica. Jest mi ciezko zrezygnowac z nabialu, bo uwielbiam zolty ser. Szukam alternatyw bez laktozy. .
- moj maz nie znosi kasz ani soczewicy, wiec ryz, ziemniaki. Meski polski standard, w duzej ilosci bo pracuje fizycznie. Jak nie ma miesa w drugim daniu, to pyta kiedy bedzie kolacja i czy bedzie jakis kotlet.
- moj syn lat 9: najchetniej by jadl nalesniki i ew. piersi z kurczaka. Ale np zje tez kasze (az dziwne, ale tylko sama, bez dodatkow, bron Boze z sosem). Warzywa sa zle z wyjatkiem ogorkow konserwowych i brokulow. Owoce tylko wybrane.
- corka lat 6 moglaby miesa nie jesc jak ja, ale srednio jej idzie np. kasza, wiec dostanie ziemniaka albo ryz  od taty z warzywami od mamy.  I moze te piers z kurczaka, jak jeszcze bedzie.

Generalnie staram sie, zeby takie rzeczy jak ugotowana soczewica lub jakies inne cieciorki byly u mnie w lodowce zawsze dostepne (dla mnie), mozna je w najgorszym razie wszamac z jajkiem. I mroze te nieszczesne piersi z kurczaaka (ew palki) juz jakos tam doprawione, wiec je wrzucam do naczynia zaroodpornego do piekarnika i za chwile mam obiad bez wiekszego wysilku.

Dla mnie najwiekszym problemem jest nie jesc pieczywa, bo jakos tak jak nie zjem kanapki to sie czuje glodna caly dzien (teraz oczywiscie bezglutenowe). Chce piec sama, chociaz mi sie strasznie nie chce.

Na razie sie nie waze, nie widze jakichs rewelacyjnych rezultatow, ale musialam kupic pasek do jeansow.
Przepraszam że się wetnę.. Czy macie jakieś doświadczenie ze steperem? Mój długie lata służył za blokadę drzwi, dziś go odkurzylam i muszę przyznać, potrafi dac nogom wycisk. Słyszałam skrajne opinie o steperach, jedne że ładnie modelują I wysmyklaja nogi, drugie że rozbudowuja uda. Pewnie to zależy od indywidualnych skłonność i czasu spędzonego na deptaniu.. Ale jestem ciekawa info z pierwszej ręki..  :kwiatek:
Jak tam dziś dziewczyny ❓ tunrida  🤬 druga połowa dnia lepsza?

U mnie dziś 5. Z ruchu tylko lekki spacer na koniu ale bilans kaloryczny na sporym minusie. Zaczyna już trochę ssać.  Na szczęście waga rano także byle noc przeszła. Całe szczęście idę w 50 kg a nie 48. 48 zawsze strasznie męczę żeby zrobić. Makaronik na po wadze już czeka 🙂
Jezu, a u mnie znowu nerwy  🙁 Postaram się ogarnąć dietowo, ale teraz ze stresu nie jestem głodna, a jutro pewnie mnie dopadnie głodzilla.

Kiedy mi dupa stwardnieje to ja nie wiem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się