Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Ja mam dziś depresje przez te cycki. Serio.
Mam beznadziejnej jakości skórę.
Spróbuję tych masaży.
Jeszcze parę lat temu miałam śliczny, krągły, jędrny biust. Mam wrażenie że bieganie i skakanie na skakance go zrujnowało...

Mój facet mi trochę tylko humor poprawił. Trochę prywaty, ale zrobiłam screena porannej rozmowy. Chyba jestem szczęściarą 😉
klik

meise ty się w ogóle okrutnie motasz. I z tym bieganiem i z odchudzaniem. I z pomysłami na siebie. Oczywiście że chudnięcie zepsuje cycki. Bieganie może rozbudować i zgrubic uda. Jeśli chcesz robić czasówki w bieganiu, musisz jeść bo musisz mieć paliwo. Slabo zarazem chudnąć ( kiedy i tak się jest szczupłym) i chcieć być  coraz skuteczniejsza w bieganiu. Jeśli chcesz biegać coraz lepiej, musisz jak dziewczyny radzą wejść w rozsądny trening. Jeśli będziesz chudnąć od biegania i diety a nie bedziesz ćwiczyć siłowo nie będziesz miała gulałek mięśniowych na górze ciała. Usiądź sobie i się zastanów czego tak naprawdę chcesz. Wszystko na co się decydujemy niesie jakieś konsekwencje. Bo to nie jest tak, że im bardziej się zepnę w sobie i będę zarzynać, tym będzie lepiej, ładniej i cudowniej.
Coś za coś.

I to nie tak, że się tylko czepiam. Bo sama też się motalam i motam czasami dalej. Nadal nie wiem co robić z moją jazda konną. Z bieganiem chyba sobie poradziłam. Wydaje mi się że znalazłam dla siebie kompromis. Z odchudzaniem też chyba ustaliłam sobie rozsądna granicę do której mogę dojść by nie wyglądać źle. Tylko to wszystko wymaga przemyślenia. Czego chcę. Czy jestem w stanie to osiągnąć. I jakie minusy z tym związane muszę zaakceptować.
Oczywiście, ze się motam. I to, że spadłam 5-6 kg to też nie dzięki sensownemu wypracowanemu planowi, diecie, ćwiczeniom.
Jeden wielki chaos.
Ćwiczenia siłowe niby lubię, ale jak mam sama w domu robić to rzyg. Na siłownię nie chcę na razie wracać, bo nie wcisnę jeszcze siłki w plan dnia. Ale w listopadzie pewnie się zapiszę.
Biegać muszę. Nawet nie na chudnięcie, ale na mój zwichrowany łeb.

Ja mam niestety taki beznadziejny charakter. Wszystko albo nic. Nie ma nic pośrodku. Nienawidzę pomiędzy.

Dobra, z narzekania nic mi nie przyjdzie. Będę robić w domu planki, przysiady z obciążeniem, glute bridge. Może pompki na te mięśnie piersiowe.
Rozpiszę sobie zaraz trening na ten tydzień. Zobaczymy.

Spuszczę na dzisiejszy dzień zasłonę milczenia, bo raz w roku można zjeść pizzę. Niby nie z myślą o odchudzaniu ale nawet nie żałuję 😁.

Nie wiem czy się przyzwyczaiłam do swej grubości czy co ale od kiedy nie biegam a spaceruję to chyba mi się udka zmniejszyły w obwodzie. Tylko te grubsze ale napięte od biegania jednak lepiej wyglądają. Żałuję że się nie pomierzyłam jak tak cisnęłam te górki wtedy.

Meise nie przejmuj się. Niektóre kobiety mają rozstępy. Mi się też zaczęły robić, dawno temu jak miałam stałą wagę i to mniej o 5 kg. No i co zrobię, że mam odwłok w paski, nic nie zrobię no. 😂
Jak się chce mocno trenować (cokolwiek), to nie można obcinać sobie kcal! Ja jem zdrowo, ale kompletnie nie zwracam uwagi na ilość - skupiam się na odpowiedniej ilości białka, węgle głównie złożone, ale nie mam problemu z wsunięciem czekolady jak mój organizm potrzebuje. Mam na tyle rozkręcony metabolizm przez trening biegowy, że mogę jeść co chcę - tylko jak będę jadła gunwo, to będę biegała jak gunwo... 😉


Ciało musi mieć dobre paliwo, żeby progresować 🙂 jak sobie obetniemy żarcie, to będziemy spalać mięśnie - a pamiętajcie, że serce to też mięsień, więc można sobie krzywdę zrobić.
No..dla mnie to logiczne.  🙂 Albo trenujesz by robić wynik. Albo walisz redukcję i zmuszasz organizm do gubienia tłuszczu. A im masz go mniej na sobie, tym bardziej męczysz organizm by oddał resztki. Czasem wbrew jego "genetycznej woli". To tak samo jak nie da się robić i masy ( budować mięśni)  i redukcji na raz.
Tak bardziej różne cele wymagają różnego podejścia by te cele osiągnąć.

Popsułam dzisiejszy dzień. Kiblowanie w domu wieczorami mi nie sluży.
kolebka, nie do końca, pilnować ilości warto. Jakbym jadła ile chcę (nawet zdrowo) to bym tyła wiecznie, obojętnie ile bym nie trenowała.

Dziś na piąteczkę dzień i duża radocha bo na ściance już mi nieco lepiej szło no i nieco mniej ociężała jestem. To chyba najlepsza motywacja! Nażarłam się gołąbkiem pod korek, posiłki bardzo smaczne, jedynie na kolację zjadłam jajka z bułką bez masła i ten brak masła mi nie pasował. Od jutra koniec rozbiegowego tygodnia i zacznę się surowiej oceniać 🙂 Czeka mnie dość intensywny tydzień, mam nadzieję że podołam ze wszystkim.
Ale ja nie obcinam kalorii. Ja jem dużo (aczkolwiek przyznaje, że dosyć rzadko). Wolę zjeść jeden duży posiłek i mieć spokój na dłużej. Wiem, że to odwrotnie niż zalecają w internetach, ale tak się przyzwyczaiłam i ciężko mi to zmienić.
No i za leniwa jestem, żeby co chwila sobie coś pichcić  😉
Dziś pożarłam całą patelnię potrawki a la Meise ze wszystkim, co znalazłam w lodówce. Myślę, że kalorii to miało w spód i jeszcze ciut.

Od tamtej pory nie jadłam i nie zanosi się. Chociaż pasuje mi coś przegryźć po bieganiu.
Zrobiłam prawie 6 km, bo musiałam sholować moje auto z rynku. Przyjemne z pożytecznym, biegło mi się doskonale. Ja to jednak jestem na maxa nocnym biegaczem  😉

Naturalsi, wstrętne geny, to wszystko ich wina 🙁 ew. hormony..
Averis   Czarny charakter
23 września 2018 20:07
magda, też zależy, co się trenuje. Np. długie wybiegania w tlenie to doskonały spalacz tłuszczu. Na ćwiczeniach siłowych nie spadniesz tak z masy. Geberalnie bieganie pozwala na więcej, nawet jeśli utrata kalorii jest porównywalna.
busch   Mad god's blessing.
23 września 2018 20:08
Meise, świadomie czy nie, musisz obcinać kalorie względem podejmowanego wysiłku, by schudnąć 5-6 kilo, zwłaszcza że już na starcie byłaś szczupła.
Byłam na wyprawie rowerowej w Norwegii. W 26 dni przytyłam... 5 kilo 🙂 fakt, nie odżywiałam się zdrowo, ale jednak... wysiłek był duży, pogoda trudna, a kilogramy przybyły.
Wiadomo że długie wybieganie to co innego, no ale zdecydowanie ostrożna byłabym z pisaniem że trenując nie trzeba patrzeć na kalorie 🙂
Meise, świadomie czy nie, musisz obcinać kalorie względem podejmowanego wysiłku, by schudnąć 5-6 kilo, zwłaszcza że już na starcie byłaś szczupła.


Nie byłam wcale taka szczupła, miałam z czego zwalić, zobaczcie same, zdjęcie z majówki tego roku, waga 60kg:
klik

Nie jem lodów, rzaadko zamawiam jedzenie i jakoś spadło. No i biegam regularnie, tudzież uprawiam inną aktywność 🙂 jest to chaotyczne, ale waga się ustabilizowała ponad mc temu i oscyluje w granicach 54-55 kg.
Potwierdzam co pisze Magda. Mogę co dzień robić trening siłowy, potem biec 10 km, z mężem zrobić rowerami 70 km a zjeść tyle że wyjde na plus. Zrozumie tylko ten kto kocha żreć i kto ma tendencje do tycia.
Miesiącami zarzynałam się aktywnością. Bez liczenia kalorii nie uzyskałabym nic. Mogę wstać w nocy i jeść chleb z masłem. Bo jest. Biegnac do autobusu się mogę gryźć  Snickersa i zapomnieć  że go jadlam. Zrozumie tylko ten kto rozumie.

Meise- musisz być na minusie energetycznym skoro schudłas. A będąc na minusie i chudnąc nie dziw się z 1) biust spada 2) nie rozwijasz się biegowo tak jakbyś chciała i mogła ( na wstawionej fotce faktycznie masz nadmiar tłuszczu. Obecnie jesteś sucha. Jeśli mało jesz, nie masz siły rozwijać się biegowo. Tak jakbyś chciała wytrenować konia na wymagające zawody a nie karmiła go odpowiednio)
No dobra, z biustem nic nie poradzę. Laser i miliony monet pomogą...
Ale waga stoi, ja jem. Nie mogę być na minusie, wychodzę na 0.
Jem dużo, ale nie jem słodyczy, praktycznie 0 chleba (nie dlatego, ze nie lubię, po prostu ostatnio wolę śniadania na słodko, typu jaglanka/pudding chia), zakończyłam sezon na lody. Rzadko zamawiam pizzę, ale non stop łażę do vegańskiej restauracji, gdzie wsuwam giga burgera na przemian z wrapem z falafelami. I to są porcje co chłop by się najadł.

Nie chcę Was denerwować, ale ten gwałtowny spadek wagi był na poście E.D  👀 Od tamtej pory tą wagę tylko utrzymuję. Bez jakiegoś większego wysiłku. (może jeszcze z pół kilo zeszło).
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
23 września 2018 20:45
tundira - ja rozumiem. Rozumiem w 200 %...

Słuchajcie mogę dołączyć do wysyłania ocen ?
busch   Mad god's blessing.
23 września 2018 20:49
Meise, ja na tym zdjęciu widzę dziewczynę, która nadal jest szczupła - może niekoniecznie w dolnej granicy zdrowego BMI (bo chyba do tego dążysz), ale zdecydowanie nadal szczupła. Więc tak, startowałaś z poziomu normalnej wagi i w związku z tym musiałaś obcinać kalorie względem wysiłku, by schudnąć 6 kg.

Jeśli mam być w 100% szczera, to sprawiasz wrażenie bardzo niestabilnej osoby w swoich wypowiedziach i wydaje mi się, że bardzo byś zyskała na zainteresowaniu się również swoją głową i samopoczuciem.

Meise, ja na tym zdjęciu widzę dziewczynę, która nadal jest szczupła - może niekoniecznie w dolnej granicy zdrowego BMI (bo chyba do tego dążysz), ale zdecydowanie nadal szczupła. Więc tak, startowałaś z poziomu normalnej wagi i w związku z tym musiałaś obcinać kalorie względem wysiłku, by schudnąć 6 kg.

Jeśli mam być w 100% szczera, to sprawiasz wrażenie bardzo niestabilnej osoby w swoich wypowiedziach i wydaje mi się, że bardzo byś zyskała na zainteresowaniu się również swoją głową i samopoczuciem.


Oczywiście, ja mam mnóstwo trupów w szafie. Ale nie mam teraz siły, żeby to rozgrzebywać na terapiach. Przeszłam taką traumę wiele, wiele lat temu, że mam wrażenie, że NIKT mi z tym nie pomoże, ewentualnie, że terapia musiałaby trwać 5 lat, żeby cokolwiek pomogła 🙂

Tak, wiem. Każdy ma taką wymówkę. Brak czasu, brak kasy, brak odpowiedniego terapeuty.
Mi się już nie chce próbować. Będzie co ma być.
busch   Mad god's blessing.
23 września 2018 21:02
Meise, no i co z tego, że trwałaby 5 lat? Jeśli nie pójdziesz na terapię, to czas i tak będzie upływać - więc skoro już sobie dałaś te 5 lat, to może warto rozpocząć je jutro i zobaczyć za 5 lat, czy miałaś rację?

I czy masz siły na ten wieczny "niepokój"? Jak nie cellulit, to cycki. Jak nie cycki, to Cię męczy że za wolno biegasz. Z SMS-a wynika też taka... agresywna nienawiść do siebie. Masz całe życie przed sobą. Jesteś piękną babką z fajnym facetem i pracą, o której też się wypowiadasz w samych superlatywach. Czy nie szkoda Ci marnować takich fajnych okoliczności, męcząc się sama ze sobą? Problemy nie znikają jak się je ignoruje.
Mówisz że schudłas teraz i dopieto teraz jestes taka chuda i biust spadł. Potem mówisz z schudłas kiedyś jak byłaś na poście. Mi tam rybka, ale to pogmatwane. Aczkolwiek .. luzik.
Ja ide spać. Dobranoc. Ps- wizja, można. Ocena do mnie w wiadomości.
Dziękuję za miłe i motywujące słowa.
Ale ja nie potrafię znaleźć siły na terapię.
W przeszłości kilka razy trafiłam na złego terapeutę i się zraziłam na amen.

Postaram się wychillować. Nie wiem jak, ale postaram się. Będę biegać dla przyjemności, oleję walkę o chore tempo 🙂
Po prostu będę truchtaczem.

tunrida, przecież na poście byłam po majówce. Udzielałam się tu wtedy aktywnie 🙂
Teraz utrzymuję ten stan z lekkim spadkiem jeszcze.
Ok. I te cycki po prostu teraz cię dopadly. Ok. Mi się nie chce wnikać. Ja cię trochę rozumiem bo sama się gubiłam w tym czego chce i w jakim stopniu i to trwało zanim sobie poukładałam. Ale ja już odpadam z tej rozmowy.
Meise za elastyczność skóry odpowiada kolagen, który wiąże tkankę łączną. Na diecie bezmięsnej nie jesteś sobie w stanie dostarczyć białka o tak nietypowym składzie aminokwasowym. Jesteś młodziutka, trochę za wcześnie na wiotczenie, tym bardziej, że nie miałaś nadmiaru skóry i nie schudłaś drastycznie. Ja bym w diecie doszukiwała się przynajmniej częściowego powodu utraty jędrności, niestety  🙁
Cycki mnie dopadły jakiś 5-6 lat temu - wtedy się zaczęły pojawiać rozstępy u góry. I tak to trwa do dziś.

espana, to ciekawe co piszesz. Właśnie wygooglałam, że taki naturalny kolagen można kupić i pić! Może bym spróbowała?
Dla mnie to też jest niepojęte, że mając tak niewiele lat i będą nieródką mam taki problem. Jak ktoś nie wierzy to jestem gotowa nawet foty wysłać na pw, ale serio - to kiepski widok.
Mięsa nie jem 13 lat, a problem zaczął powstawać ok 5-6 lat temu.

Mógłby taki kolagen do picia coś pomóc? Jestem gotowa na zakup, już jestem nawet na odpowiedniej stronie <desperacja_mode_on>
Pewnie, próbuj! (Jest wegański?) Może jeszcze jakieś dodatkowe badania trzeba zrobić? Kości też obrywają bez białka zwierzęcego. Może trzeba coś uzupełnić?
Badania mam bardzo dobre, wręcz niektórych rzeczy mam za dużo (jak żelazo, co podobno też może wskazywać na jakąś chorobę, ale nie chce mi się tego guglować 😉)
Właśnie szukam syntetycznego/roślinnego kolagenu i średnio to widzę. Albo bydlęcy, albo z ryb 🙁

Ech, czytam też o żywności, która wspomaga produkcję kolagenu przez nasze ciało. I oczywiście większości z tym rzeczy nie jadam na codzień. Monotonna dieta się odzywa.
Poszukam jeszcze na niemieckich stronach tego kolagenu, tam jest boom na vege/vega to może Niemce już coś wymyśliły 😉

edit.
Nie ma. Kolagen jest tylko zwierzęcy. Pomyślę nad tym... rybim. Hm.
IS THERE A VEGAN ALTERNATIVE?
Unfortunately, collagen is an animal product, so there is no direct vegan equivalent. However, there are some vegan options that may be as effective at promoting collagen health. Vegans can try supplementing with the plant-based building blocks of collagen that support the body’s natural production:

vitamin C (oranges, strawberries, mango, broccoli, Brussels sprouts)
vitamin A (carrots, sweet potatoes, kale, spinach, broccoli)
glycine (spinach, kale, cauliflower, cabbage, pumpkin, banana, kiwi)
proline (asparagus, avocados, alfalfa sprouts, cabbage, legumes, watercress, buckwheat, seeds, soy)
lysine (soy, nuts, seeds, legumes)
anthocyanidins (an antioxidant found in black, blue, and red berries)
While these don’t work in the same way as direct collagen supplementation, a diet rich in these vitamins, antioxidants and amino acids will decrease inflammation and support the body in producing its own collagen throughout the years.

If you are not vegan, always look for ethically-sourced, grass-fed collagen powder for supplementation, or make homemade bone broth, which is collagen-rich. So far, there are no scientifically-confirmed downsides of collagen supplementation, so it is generally considered safe to experiment with collagen powder for a period of time to see how your body reacts. You may be surprised; most people give it glowing reviews.
No niestety, to jest białko typowo zwierzęce więc wyboru raczej nie ma. Ale mam nadzieję, że ogarniesz temat skoro tak Cię wpędza w zły nastrój
23.09
meise -, vanille 4, viridila *, majek 4, szalonabibi 5, tunrida 3, naturalsi 2, magda 5
.......
Od dziś wracam idealnie z dietą. Bo straciłam połowę która urobiłam. Będzie łatwiej bo dużo pracuje w tym tygodniu.
espana, masz jakies zrodlo do tego info niedoborach kolagenu przy diecie wege? :kwiatek: bo na razie mi onetopodobne wyskakuja 😉
Ja też wracam na 100%, bo ostatnie 2 tygodnie to trochę było rozprężenie, częściowo ze względów sytuacyjnych a trochę ze względu na brak pomysłu co ze sobą dalej robić. Nie, żebym się objadała ale jednak dużo mniej mocniejszej aktywności i posiłki też nie do końca tak przemyślane jak bym chciała. Mam zapał, rano się pomierzyłam dokładnie i zaczynam działać. Plan jest taki, żeby znaleźć złoty środek, tzn mniej się wysuszać a bardziej robić mięśnie. Wg wagi wrócił mi niecały kilogram ale mam wrażenie, że wyglądam jednak lepiej niż wcześniej (chociażby ten szeroko omawiany wczoraj biust 😀 ). Czemu to wszystko jest takie trudne 😁

EDIT:
kokosnuss, lepiej wpisać coś po angielsku, wtedy więcej źródeł wyskakuje. Organizm sam produkuje kolagen, ale na diecie bezmięsnej na pewno trzeba bardziej myśleć o tym, co się je, by dostarczyć sobie składników umożliwiających odpowiedni poziom tej produkcji. Jak na wszystkich dietach eliminacyjnych trzeba bardziej myśleć jak to wszystko sensownie zbilansować, ale tu znalazłam pierwszy z brzegu artykuł klik
Nie mam żadnych źródeł. Dedukcja z własnej biochemicznej wiedzy teoretycznej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się